Aphelium + zagadka

Dziś o godz 14.00 czasu polskiego nasza planeta Ziemia znajduje się najdalej od Słońca, czyli znalazła się w swej orbicie dookoła Słońca w punkcie nazywanym aphelium. Gdyby ktoś dziś wystartował w stronę Słońca to miałby do pokonania 152  100 000  kilometrów (w styczniu odległość ta zmniejsza się o 5 milionów kilometrów do 147 mln 100 tys).  To niewyobrażalnie wręcz dużo. Więcej informacji znajdziesz dzięki załączonemu linkowi.
http://wiadomosci.onet.pl/2193354,69,dwa_dni_do_kulminacyjnego_punktu_ziemi,item.html

W ramach sojuszu lotniczego Star Alliance zgromadziłem około 2,5 miliona mil, czyli ok. 4 milionów wylatanych kilometrów. W sumie wylatałem pewnie około 12 milionów kilometrów, czyli ok 8% odległości do Słońca. Niby niemało, ale pierwszy lot samolotem odbyłem prawie dokładnie … 41 lat temu.

Przeczytana w Onet.pl informacja o aphelium przypomniała mi zagadkę o innej odległości.

Jeśli wzięłabyś do ręki ogromnie duuuuuużą kartkę zwykłego papieru i złożyła ją dokładnie na pół, a potem jeszcze drugi raz na pół i potem trzeci raz na pół i tak składała 50 razy, to jaką wysokość osiągnęłyby złożone kartki?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

9 Responses

    1. Brawo!
      Prawidłowa odpowiedź brzmi coś równie zaskakująco dużego. Duuuuuuża kartka papieru zgięta na pół 50 razy da nam stertę papieru tak wysoką jak odległość z Ziemii na Księzyc, a zgięta 51-szy raz, odległość taką jak stąd na Księżyc i z powrotem :-)

      Wiele osób odpowiadając na to pytanie, daje odpowiedź typu: wysoka jak lodówka, najbardziej ambitni, że sterta papieru będzie wysoka jak 4-piętrowy blok, ale żeby aż na Księżyc?! To nam się w głowach po prostu nie mieści. Zresztą trochę tak jak budowanie wolności finansowej dzięki inwestowaniu w nieruchomości. Ilu już spotkałem w ciągu ostatnich 12 miesięcy niedowiarków, którzy przekonywali mnie, że:
      a) inwestowanie w nieruchomości pod wynajem jest nieopłacalne
      b) najlepszy czas na zbudowanie portfela już minął
      c) ceny nieruchomości już więcej rosnąć w Polsce nie będą
      d) trzeba mieć na początku duuuużo kasy, aby wogóle się za to zabrać
      e) co to za interes gdzie wykładam 20%, kupuję mieszkanie, a potem przez 15-20 lat przychody z najmu ledwie wystarczają do pokrycia kosztów spłaty kredytu bankowego
      f) to wogóle jest bez sensu i niemożliwe

      Jestem całkowicie przekonany, że zbudowanie wolności finansowej dzięki inwestowaniu w nieruchomości pod wynajem jest dużo prostsze niż zginanie kartki na pół 50 razy. Spróbujcie sami.

      Miłego aphelium!

      1. Ciekawe…. większość osób też nie wierzy, że żadnej kartki nie da się złożyć na pół więcej niz 7 razy… Nawet ogromnie duuuuuużej…

      2. Panowie,

        Rozumiem ludzi, ktorzy twierdza, ze obecnie inwestowanie w mieszkanie na wynajem moze byc nieoplacalne/czas juz minal/trzeba duzej kasy. Wprawdzie nie podzielam tego pogladu, ale na pewno jest to obecnie o wiele trudniejsze (aczkolwiek dawniej tez pewnie nie bylo latwe, bo kredyty byly o wiele mniej dostepne). Moze wiec podadza Panowie przyklad ostatniej Panow transakcji, gdzie pozniejsze przychody z najmu dawaly dodanie przeplywy i jakie warunki musialy byc spelnione, zeby tak sie stalo.
        A przyklad z garazami nawet mi sie podoba (to do Pana Michala).
        Pozdrawiam

        1. Panie Grzegorzu,

          Mógłbym odpowiadając na Pana prośbę, przytoczyć kilka przykładów swoich inwestycji. Np. ostatnio kupiłem małe mieszkanie w Łodzi wpłacając 10% zadatku, a ponieważ właściciel chciał dokonać ostatecznej transakcji dopiero po kilku miesiącach, zgodził mi się przekazać mieszkanie tak abym mógł je od razu zacząć wynajmować. Ale i tak ostatnio kupuję mieszkania tylko za własną gotówkę, więc stają się – w pewnym sensie – cashflow positive od samego początku. Jednak osobiście nie zaprzątam sobie głowy “opłacalnością” moich inwestycji. Pytanie dotyczące tego czy opłaca się inwestować w mieszkania pod wynajem pada pod moim adresem dość często. Moja odpowiedź brzmi: nie wiem.

          Ale z drugiej strony mogę zadać pytanie: czy “opłaca się” zbudować sobie wolność finansową? Jeśli odpowiedź na to pytanie jest pozytywna, to lepszego sposobu niż inwestowanie w nieruchomości pod wynajem po prostu nie znam. Odsyłam do kilku moich poprzednich wpisów na tym blogu, ostatnio chyba 12 marca br w sekcji “Często zadawane pytania”.

          Zbudowanie sobie wolności finansowej jest – w moim przekonaniu – pewną wartością, która wymyka się zbyt wąskiej koncepcji “opłacalności”. Czy opłaca się zakochać, być wiernym przyjacielem, poznawać świat, inwestować w edukację swoich dzieci, rozwijać swoje hobby, czy bardziej opłacalne jest nurkowanie w rafie koralowej czy granie w squasha?

          Jeśli ktoś rozważa inwestowanie w nieruchomości jako sposób na pomnożenie swojego majątku, to wtedy pytanie o opłacalność ma – według mnie – sens. Odpowiedź na to pytanie pozwoli mu wybrać tę klasę aktywów, która zapewni mu najwyższy zwrot. Jeśli zaś inwestycja w nieruchomości pod wynajem ma komuś zapewnić osiągnięcie wolności finansowej (a ja o tym scenariuszu napisałem książkę i o tym piszę na swoim blogu), to szczerze wątpię aby mu się udało znaleźć bardziej “opłacalny sposób” osiągnięcia tego celu.

          Cytując Alicję z Krainy Czarów: gdy Alicja stanęła na skrzyżowaniu i zapytała Czarnoksiężnika którą drogę ma wybrać, on jej odpowiedział: “to wszystko zależy od tego dokąd chcesz dotrzeć”

  1. Panowie,

    W ramach kontynuowania gimnastyki umysły – jak oceniaja Państwo możliwość zbudowania sieci garaży odkupionych pod wynajem w centrach największych miast naszego kraju?

    Pierwsze liczby, na podstawie wstępnych oszacowań dla Wrocławia, wygladają następująco:
    – mieszkanie: kupno 7,000 PLN/m2, wynajem 40 PLN/m2
    – garaż: kupno 2,000 PLN/m2, wynajem 20 PLN/m2

    Powyższe statystyki pozwalają sądzić, że zakup garażu jest efektywniejszy – taka inwestycja zwraca się, bez uwzględnienia zmian cen, inflacji i amortyzacji, po 100 miesiącach, a mieszkanie po 175 mies.

    Oczywiste problemy to:
    – brak możliwości kredytowania zakupu garażu z kredytu mieszkaniowego, o ile brak jest wydzielonego wpisu w KW,
    – trudna do oszacowania zmiana wartości garażu w czasie, dodatkowo przy konkurencji centrów handlowych nadal wyrastających jeszcze w centrach miast oferujących hurtowe ilości miejsc postojowych w przystępnym abonamencie miesięcznym.

    Co sądzicie o tym pomyśle? Czy słyszeliście może o podobnych doświadczeniach pochodzących z innych państw europejskich?

    Pozdrawiam!
    Michał z Wrocławia

    1. Moim zdaniem główną przeszkodą jest właśnie brak możliwości wzięcia kredytu (a to podstawa wysokiego zwrotu z inwestycji). Poza tym zarządzanie relacjami z klientem za 500zł jest mało efektywne. Dochodzi też mentalność – mało kto chce garaż z dala (>100m) od miejsca zamieszkania, więc w grę wchodzi albo spory “budynek” = koszty, albo małe “budy” trudne do zarządzania jak wspomniałem.

    2. Pania Michale,
      Zaletą garażu jest również mniejsze zaangażowanie czasowe związane z zarządzaniem swoim portfelem w porównaniu do portfela mieszkań. Niestety nie znam nikogo o podobnych doświadczeniach ani w Polsce ani zagranicą. Sam kiedyś rozważałem kupno kilku miejsc postojowych w nowo budowanym przez spółdzielnię mieszkaniową garażu wielopiętrowym, ale niestety nie doszło do transakcji.

      Mój dobry znajomy ma kilka parkingów w centrum Łodzi (otwarte powierzchnie) które przynoszą mu niezły pasywny przychód. Ale tutaj model biznesowy jest inny: miejsca są wynajmowane na abonament, ale również na godziny, konieczne jest zatrudnienie 24/7 pracowników pilnujących parkingu oraz pobierających opłaty. Sam płaci za sprzątanie parkingu, za odśnieżanie, za oświetlenie, itp. W przypadku miejsc postojowych w podziemnym garażu pod budynkiem mieszkalnym, tymi aspektami zajmuje się administrator budynku, który wynagradzany jest comiesięczną opłatą za administrację przez wspólnotę czy spółdzielnię mieszkaniową.

      Powodzenia i proszę się z nami w przyszłości podzielić Pana praktycznymi doświadczeniami.

  2. Zaskakujące – 50 razy, to niewiele, gdy myślimy o karnecie na 50 wejść na siłownię, 50 brzuszkach o poranku, o 50 dniach wakacji, wreszcie pewnie 50 latach – z wiekiem mniej nas to przeraża. Ale ta kartka mnie… PORAZIŁA!
    Gratuluję wyobraźni i kreatywności.
    Czasem sama też myślę, że niektórym łatwiej było polecieć na Księżyc niż mi samej zrealizować jakiś trudny cel… Inspiracją niech dla mnie będzie owa kartka – każdego dnia złożę ją na pół i w końcu osiągnę, spełnię moje marzenie :-)

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.