Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych (ELIOS) 2010 Warszawa

Wczoraj dzięki uprzejmości koszykarzy z Rumunii dostałem zaproszenie na ceremonię oficjalnego zamknięcia ELIOS Warszawa 2010. Gdy na ulicy zauważyłem, że grupka młodzieży z Rumunii wygląda na nieco zdezorientowanych, zagadnąłem, aby im ewentualnie pomóc. Spotkali się już wcześniej w Polsce z wieloma wyrazami serdeczności i gościnności, ale jak dotąd nikt nie próbował ich zagadywać … po rumuńsku. Z wdzięczności Silviu – jeden z młodych koszykarzy – dał mi owo zaproszenie. Impreza na warszawskim Torwarze była w zasadzie zamknięta, z udziałem samych sportowców (w liczbie około 1500), ich trenerów, czasami ich rodziców oraz setek spośród wolontariuszy, którzy im wszędzie towarzyszyli. Była też dla mnie trochę przynudnawa – zbyt wiele, stanowczo zbyt długich wystąpień od różnych oficjeli związanych z ELIOS. Gdy się jeszcze weźmie pod uwagę konieczność tłumaczenia wystąpień na angielski, to czas tak się wydłużył, że siedząca obok nas ekipa Mołdawii prawie w całości przysnęła na fotelach opierając się jeden o drugiego. Inne reprezentacje podobnie. Zabrakło żywszych elementów – muzyki, tańca, pokazów. Czytałem jakieś badania, z których wynikało, że Warszawiacy bali się zawodników, myliło ich niepełnosprawność umysłową z chorobą psychiczną. 9% badanych odpowiedziało, że można się nią zarazić. A ja miałem okazję dłuższą chwilę porozmawiać z Silviu oraz z kilkoma Rosjanami, którzy siedzieli w tym samym sektorze. Zwykli, pogodni, otwarci na innych i ciepli młodzi ludzie. Silviu otrzymane od wolontariuszy „świecące patyczki” (nie wiem jak nazwać te przybory kibiców) sprawiedliwie rozdzielił pomiędzy kilku młodszych od niego reprezentantów Mołdawii bo widział ich radość z prezentu. Mimo, że rozmawiałem z Silviu dość długo, to nie udało mi się spostrzec czy Silviu miał jakąkolwiek niepełnosprawność intelektualną i na czym ewentualnie miałaby ona polegać. Sprawiał wrażenie naprawdę bystrego i otwartego młodego człowieka. Z nas dwóch to ja się bardziej czułem niesprawny intelektualnie, bo okazało się że półtora roku od powrotu z Rumunii do Polski, pojawiły się ogromne dziury w moim zasobie rumuńskich słówek i zwrotów zgromadzonych podczas 2,5-letniej bytności na Bałkanach. Mój umysł ewidentnie mnie wczoraj zawiódł. A wracając do tych 1500 sportowców. Na pewno nie jest im łatwo na co dzień znosić docinki „normalnych” rówieśników, okazywaną litość czy współczucie, dyskryminację w dostępie do szkół dla „normalnych” dzieci, strach przed kontaktem z nimi, itd. Mają też pewnie świadomość tego, że z tym codziennym ciężarem zostaną do końca życia. Nie przeszkadza im to jednak marzyć, wytyczać sobie ambitne cele i systematycznie dążyć do ich osiągnięcia. I stanąć na olimpijskim podium. Czyż nie na tym polega prawdziwy sukces życiowy? Aby – jak powiedział wielki filozof, Thomas Carlyle – każdy stał się wszystkim, czym na mocy swego stworzenia jest w stanie być. Silviu, gratuluję Tobie i Twojej drużynie zajęcia III miejsca w turnieju koszykarskim.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

One Response

  1. Hmm :) Wiem, o którego zawodnika Ci chodzi. Jeśli masz nadal z nim kontakt pozdrów go ode mnie. (Marta K.)
    Niestety ja nie znam rumuńskiego, próbowałam się uczyć wcześniej z rozmówek, ale raczej kiepsko mi to wyszło. Co do Ceremonii Otwarcia i Zamknięcia, rzeczywiście za dużo wystąpień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.