Krzysztof Zanussi w klubie Think Tank

Tydzień temu otrzymałem od Think Tank  zaproszenie na bardzo ciekawy wykład Krzysztofa Zanussiego – „Dżentelman w wielokulturowym świecie”.  W swoim bardzo barwnym i pełnym dżentelmeńskiego humoru wykładzie, Pan Zanussi opowiedział trochę o etymologii słowa „dżentelman”, o cechach charakteryzujących „dźentelmena”, o szczególnej wadze słów jakich dobiera, o godnośći, wielkoduszności, szacunku, odpowiedzialności z jakim podchodzi do innych. Dużo czasu poświećił dążeniu do lepszości, lub inaczej nie akceptowaniu bylejakości. Gość wieczoru podzielił się również refleksjami z czasów komunizmu, gdy dążenie do urawniłowki kazało tępić przejawy „dżentelmańskiego zachowania”. Były też elementy wielokuturowe, m.in porównanie sposobu komunikowania się Japończyków i Koreańczyków, czy Polaków i Rosjan. Dodatkowym smaczkiem spotkania były fragmenty filmów reżysera sprzed lat, którymi ilustrował swoje tezy.

Wstrzemięźliwość

Jedną z myśli, która znalazła we mnie głębokie korzenie było stwierdzenie Pana Zanussiego, że współczesne problemy z otyłością wśród Amerykanów biorą się m.in. z tego, że jest tam wielu potomków emigrantów, którzy – po prostu – zaznali bolesnego głodu. Gdy jedzenia jest ograniczona ilość, to można zjeść wszystko co się ma i tak się pozostanie głodnym. Natomiast arystokracja czy szlachta już w dawnej Europie miały jedzenia pod dostatek – więcej niż były w stanie zjeść. Ich dzieci były poddawane dyscyplinie, aby przezwyciężały skłonność do natychmiastowego połknięcia całej dostępnej czekolady. Ta dyscyplina, to jest coś czego człowiek uczy się przez wiele pokoleń. Głodujące dzieci nie musiały być przez pokolenia uczone wstrzemięźliwości, ta cecha w ich stanie majątkowym była zbędna. Dzisiejsi Amerykanie zdobyli bardzo wysoki status materialny, ale nie podążyła za tą ekonomiczną progresją nauka wstrzemięźliwości.  Nie potrafią się powstrzymać przed otwieraniem lodówki w nocy i stąd takie efekty.

A jak to się ma do Fridomii?

Wiele się mówi o różnicy między „nouveau rich’ami” a tzw „starymi pieniędzmi”. Ci pierwsi dorobili się szybko majątku, często korzystając z jakichś dużych zmian społecznych (nowe technologie, nowe trendy społeczne, przemiany ustrojowe, itp), ale często nie nauczyli się „w dżentelmeński sposób” z niego korzystać. Obnoszą się swoimi majątkami, otaczają luksusem, często pogardzają otaczającymi ich „nieudacznikami”. Dziedzicowie „starych pieniędzy” często wraz z odziedziczoną fortuną otrzymywali w spadku również pewne nawyki, pewien sposób patrzenia na świat. To pewnie dlatego w Zurichu jest o wiele mniejsze zagęszczenie luksusowych aut niż w Moskwie. To pewnie dlatego bogacze w Wielkiej Brytanii poświęcają więcej swoich pieniędzy oraz cennego czasu na pomaganie innym.  Społeczeństwa „starych piniędzy” wydają się być w stanie pewnej równowagi i stabilności.

A podstawą tej równowagi – jest według mnie – właśnie wstrzemięźliwość.  Zamiast całą zarabianą gotówkę konsumować, przeznaczmy część na inwestowanie. Zamiast zaciągać kredyty na kupno większego mieszkania, może najpierw zaoszczędźmy. Zamiast poddawać się wyścigowi do pierwszeństwa posiadania każdego nowego, rozreklamowanego gadżetu, zastanówmy się co tak naprawdę zmieni w naszym życiu ten nowy gadżet. Zamiast iść ślepo ścieżkami wydeptywanymi dla nas przez opiniotwórczych reklamodawców, zadajmy sobie wysiłku znalezienia własnej ścieżki.  Zamiast maksymalizować „zwrot” z inwestycji, inwestujmy aby zmaksymalizować swój obszar wolności.  Własnej Fridomii. A może też wolności innych?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

5 Responses

  1. Panie Sławku jak zwykle cenne uwagi tylko zdaje pan sobie sprawę jak niepopularne. Nawet samo słowo “wstrzemięźliwość” budzi dziwne skojarzenia nie mówiąc już o tym, że KTO go dziś używa?
    Toż to słowo z epoki jury albo i jeszcze starszej!

  2. Nic mi nie wiadomo, żeby w Polsce mieszkała tylko szlachta lub żeby to była przeważająca część naszego społeczeństwa. W naszym kraju był głód, a ten najtrudniejszy moment to przedwiośnie. Wtedy kończyły się zapasy. Chyba problem nadwagi w Stanach ma trochę inne podłoże.

    Osoby, które potrzebują marek, luksusu, żeby nadać sobie wartość – tak naprawdę obnażają własną niepewność. Ten rodzaj demonstracji jest smutny, czasem nawet żałosny.

  3. zgadzam sie z kwestia dyscypliny ale akurat kwestia otylosci w krajach rozwinietych to bardziej zlozone przyczyny. Polecam film dokumentalny Food Inc, ktory pokazuje jak uboga rodzina wybiera sie na zakupy na obiad. Jedyne co zdolaja kupic za kilka dolarow dla calej rodziny to fast food. Niezdrowe jedzenie jest po prostu tansze (chociaz pozornie) a poza tym dalismy wyprac sobie mozgi i jemy produkty, ktorych nasze babcie nawet by nie rozpoznaly jako jedzenie.

    1. Właśnie najpierw jemy byle g, a potem łykamy jakieś chemikalia, które mają nam pomóc to strawić. Food Inc (nie oglądałem tego filmu) idzie w parze z Hipermarket Inc, a następnie z Pharmacy Inc (te dwa ostanie filmy pewnie jeszcze nie powstały, ale wkrótce powstaną:-)

Skomentuj Mariusz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.