Taki tytuł nosi artykuł Jeremiego Mordasewicza w przedwczorajszym wydaniu Gazety Wyborczej. Autor odnosi się do trwającej dyskusji dotyczącej rządowych planów na temat reformy emerytalnej zrobionej przez rząd Prof. Buzka 11 lat temu. W bardzo klarowny, rzetelny i holistyczny sposób przedstawia założenia ówczesnej reformy.
Były one jak najbardziej słuszne, bo żyjemy coraz dłużej i coraz dłużej pobieramy emeryturę, a jednocześnie mamy coraz mniej dzieci. Dziś 4 osoby pracują „na jednego emeryta”, ale za 25 lat na jednego emeryta będą pracowały tylko dwie. Bez reformy systemu emerytalnego przeprowadzonej przez rząd Prof. Buzka należałoby albo o połowę zmniejszyć świadczenia emerytalne w przyszłości, albo pokoleniu naszych dzieci jeszcze bardziej podwyższyć składki emerytalne.
Umowa społeczna zawarta 11 lat temu zakładała, że 2/3 wpłacanej składki emerytalnej posłuży do sfinansowania emerytur naszych rodziców, a 1/3 trafi na nasze indywidualne konta w OFE. W tej chwili, w obliczu zbliżania się do konstytucyjnego progu 55% zadłużenia publicznego, politycy chcą nam nasze oszczędności uszczuplić i finansować nimi bieżące wydatki państwa.
Pan Mordasewicz bardzo krytycznie – aczkolwiek bez zbytnich emocji i uszczypliwości – krytykuje te plany. A że zna się na rzeczy (bowiem od dobrych kilku lat jest członkiem Rady Nadzorczej ZUS) i ta krtytyka jest dość miażdżąca. Jednym z kluczowych problemów jest to, że większość polityków sięga wyobraźnią tylko do najbliższych wyborów. Ale nam nie powinno być obojętne, co się stanie z naszymi rodzinami i naszym państwem za 20 lat.
Link do artykułu poniżej:
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8842622,Nie_robmy_tego_naszym_dzieciom.html
Zgadzam się z autorem artykułu, że niewielu jest polityków, którzy tak, jak Buzek, mają długi horyzont patrzenia i są gotowi ponieść polityczne ryzyko podejmując śmiałe reformy w celu budowania trwałej i stabilnej Polski. A przecież w demokracji chyba po to wybrańcy są wynoszeni przez naród na szczyty władzy, aby z tej pozycji, z tej górki, dalej widzieć i ostrzegać społeczeństwo przed zbliżającymi się zagrożeniami. Widać, niektórych zaślepiają konfitury władzy, a po co ostrzegać „ciemny lud” – jeszcze odstrzeli posłańca złych wieści i tyle.
Gdzieś kiedyś czytałem, że największym niedociągnięciem demokracji jest minimalny próg wieku dla wyborców. „Dzieci głosu nie mają” to jedna z zasad konstytucji, więc politycy bardziej się kierują interesem staruszków, niż interesem przyszłych pokoleń. A może jednak dzieci powinny mieć głos w sprawach, w których podejmowane dziś decyzje będą miały skutki z dużym opóźnieniem czasowym. Może powinno się obniżyć o 5-10 lat minimalny próg wiekowy dla czynnego prawa wyborczego, a z kolei ograniczyć mozliwość głosowania osobom najstarszym? Motywacją do przeprowadzenia takiej rewolucji byłoby to, żeby wymusić na politykach patrzenie bardziej „do przodu” niż do tyłu.
Widzę i plusy i minusy takiego rozwiązania, natomiast zachęcam każdego z Was, abyście patrzyli „do przodu” i budowali swoją własną wolność finansową. Bez oglądania się na poczynania polityków. I bez liczenia na zbytnią pomoc ze strony naszych dzieci i wnuków. W naszych rodzinach to my stoimy na najwyższej górce i potrafimy spojrzeć o wiele dalej w przyszłość niż nasze dzieci. Nie obarczajmy ich w przyszłości długiem za naszą dzisiejszą konsumpcję. Nie róbmy im tego.
Twoja decyzja o zbudowaniu swojej wolności finansowej może okazać się najlepszym prezentem gwiazdkowym dla Twoich dzieci i wnuków. A nawet prawnuków.
Powodzenia.
One Response
Premier powiedział kiedyś słynne słowa “Tu i teraz”, poparcie PO za 30 lat nie liczy się, liczy się 50% poparcie dzisiaj. Cieszę się Sławku z Twojego myślenia strategicznego, smucę się krótkowzrocznością polityków.
Wszystko wskazuje na to, że rząd zmniejszy składkę przekazywaną do OFE z obecnych 7,3% do ok. 2%-3%, max 3,5%…