Emeryci zyskają/stracą* (*niewłaściwe skreślić)

Pod takim tytułem na pierwszej stronie weekendowego wydania Gazety Wyborczej (22-23.01.2011), Marcin Bojanowski oraz Mariusz Piotrowski konfrontują sprzeczne wyliczenia Ministerstwa Finansów oraz Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Obie instytucje (mające duży wpływ na wysokość przyszłych emerytur) odnoszą się – jak rozumiem – do tego samego projektu zmian w prawie emerytalnym, czyli obniżeniu składek przekazywanych z ZUS do OFE z 7,3% do 2,3% od kwietnia br. Ale już wyniki ich analiz są diametralnie przeciwstawne – Min Finansów wylicza, że dzięki tej zmianie przyszli emeryci otrzymają średnio o 596 złotych wyższą emeryturę. IGTE z kolei wyliczają, że po 40 latach oszczędzania osoba zaczynająca pracę w tym roku i zarabiająca średnią krajową, dostanie emeryturę niższą o 575 złotych.

Kwoty są dość zbliżone w liczbach absolutnych, ale niestety jeden scenariusz oznacza prawie 600 złotych dodatku, a drugi prawie 600 złotych uszczuplenia średniej emerytury, która ma wynieść PLN 4704 złotych. Czyli wahania od średniej to +/- 12.5%, czyli całkiem sporo. Bo choć PLN 4704 emerytury może nam się dzisiaj wydawać całkiem atrakcyjne, to pamiętajmy, że mówimy o prognozach sytuacji w 2050 roku !!! A jaki wtedy będzie poziom cen, tego nikt nie wie, ale można przyjąć z dużą dozą pewności, że wyższy niż dziś.

I komu tu wierzyć?

Były Minister Finansów, Mirosław Gronicki, twierdzi, że wyliczenia powinna przeprowadzić niezależna instytucja, nie będąca stroną w sprawie. Nie wskazał wprawdzie w tym artykule bezpośrednio Fridomii, ale spróbuję się mimo to odnieść do cytowanych w artykule wyliczeń.

Najpierw trochę statystyki. Kilka tygodni temu otrzymałem zaproszenie na bardzo fajne seminarium „Money Coaching” (opublikuję wkrótce krótkie streszczenie tego szkolenia) i tam zanotowałem sobie kilka danych. W Polsce pracuje ok. 15 miliona osób, a emerytów mamy ok 5 milionów plus dodatkowo około 2,5 miliona rencistów i osób niezdolnych do pracy. A więc każdy pracujący Polak i Polka w pewnym sensie „utrzymuje” 2 emerytów i rencistów. Średnia płaca to ok. PLN 3500 złotych, więc przy 19%-owym obciążeniu pensji składkami emerytalno-rentowymi, dwóch pracujących oddaje 3500 x 19% x 2 = PLN 1330 na emeryturę lub rentę dla jednej osoby niepracującej. A średnia emerytura wynosi … PLN 1500. Czyli już na tym etapie kołdra jest za krótka. A gdzie jeszcze miejsce na świadczenia chorobowe (bo przecież nawet ci pracujący też czasami chorują)? Na nadchodzący wyż demograficzny (ci urodzeni w latach 1945-50, właśnie w latach 2010-2015 będą osiągać wiek emerytalny)? Wreszcie na odkładanie na własne indywidualne konta emerytalne w ZUS czy w OFE o których mowa w cytowanym na wstępie artykule?

Rację mają chyba – niestety – ci, którzy twierdzą, że wymyślony jeszcze przez kanclerza Otto von Bismarcka w XIX wieku system emerytalny, wyczerpał już swój okres przydatności do spożycia. Bez radykalnych zmian tego systemu, obecny system się prędzej czy później wywróci.

Tylko że problem nie leży w tym, jaką część składki zostawiać w ZUS-ie vs przekazywać do zarządzania OFE. Rozwiązanie w tym, aby zlikwidować przywileje wcześniejszego odchodzenia na emeryturę; aby podnieść wiek emerytalny; aby aktywizować zawodowo bezrobotnych, aby ułatwić kobietom powrót do pracy po urodzeniu potomstwa, aby inwestować w innowacyjność i przez to zwiększać wydajność pracy i tym samym średnie zarobki, aby budować infrastrukturę, aby pobudzać gospodarczo tereny oddalone od wielkich miast. Wiem, nie mówię tu niczego odkrywczego, wszyscy to wiemy, do takich wniosków wystarczy przecież zwykły „common sense”. Wiedzą to też wybierani przez nas do Sejmu, Senatu, władz lokalnych i innych politycy. Wiedzą, ale niewiele w tym kierunku robią ze strachu. Przed odpowiedzialnością. Przed utratą włądzy. Przed oddaniem władzy konkurentom, którzy przecież – wiadomo – też nic w tym kierunku nie zrobią.

Ale nie zasmucajcie się. Tylko weźcie się za: 1) systematyczne oszczędzanie, 2) zautomatyzowane inwestowanie (ok 10% Waszych zarobków), 3) kupowanie mieszkań, 4) ich wynajmowanie, 5) spłacanie zaciągniętego na zakup mieszkań kredytu.

Według „wyliczeń i analiz” Fridomii*, każde mieszkanie, które teraz kupicie i w pełni spłacicie w okresie kolejnych 40 lat, zwiększy Waszą emeryturę średnio o 1200 złotych w dzisiejszych pieniądzach. Bo oczywiście spodziewamy się, że średni najem będzie za 40 lat kosztował – tak jak dzisiaj – mniej więcej 1/3 średniej pensji, a średnie pensje powinny rosnąć dzięki inflacji i wzrostowi gospodarczemu. Każde kolejne mieszkanie w Waszym portfelu powiększać będzie obszar Waszej wolności finansowej. Aż do osiągnięcia pełnej wolności finansowej.

Powodzenia w osiąganiu Waszej wolności finansowej. Niezależnej od wyliczeń i analiz Ministerstwa Finansów, ZUS, OFE, Sejmu RP i wielu innych instytucji nominalnie mających za zadanie dbać o naszą przyszłość.

* Piszemy „wyliczeń i analiz” w cudzysłowiu, bo tak naprawdę do takich wniosków wystarczy nam zwykły common sense lub „chłopski/babski rozum”.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

4 Responses

  1. No cóż, perspektywa z nieruchomościami w perspektywie 40-50 lat jest równie nieprzewidywalna jak system emerytalny. Skoro będzie nas ubywać, to nie tylko ZUS, ale i rynek nieruchomości może się wywrócić… Warto brać te ryzyka pod uwagę ;)

    1. Do OFE
      Dziękuję za słuszne uwagi. Jestem za tym, aby brać pod uwagę wszelkie ryzyka i w ich kontekście rozpatrywać swoje decyzje.
      Jednak w powyższym wpisie nie tyle chodziło mi o to, że maleje populacja Polski (o takich danych nie słyszałem), a raczej o to, że – ze względu na ciągłe wydłużanie się średniej długości życia – zmieniają się proporcje między osobami aktywnymi zawodowo, a tymi już nieaktywnymi co ma przełożenie na wydolność systemu emerytalnego.
      Natomiast samo wydłużanie się życia, czy inaczej starzenie się społeczeństwa stwarza pewną dynamikę. Coraz więcej osób będzie żyć samotnie (wdowy i wdowcy), będą też potrzebowały coraz więcej opieki. Więc pewnie jeszcze w większym stopniu struktura zatrudnienia będzie się zmieniać z rolnictwa, z górnictwa i z przemysłu w kierunku usług, w tym usług opiekuńczych.
      Ciekawe też będzie na ile i kiedy Polska się otworzy na immigrację. Do tej pory jesteśmy krajem chyba raczej emigracji netto, ale wraz ze wzrostem dobrobytu, podnoszenia się standardu życia, będziemy się pewnie stawali krajem immigracji netto. Immigracja będzie wspierać zarówno nasz system emerytalny, jak i popyt na rynku najmu.

      Ale powyższe to oczywiście tylko moja opinia, a nie jakaś przepowiednia kogoś kto widzi przyszłość.

      A co do liczby ludności w Polsce, to od jutra zaczynamy zaczynamy z żoną szkolenie na … rachmistrzów spisowych. Jak pewnie wiecie, od kwietnia do czerwca br będzie trwał narodowy spis powszechny ludności i mieszkań. Jeśli uda nam się zaliczyć egzamin na końcu szkolenia, to będziemy osobiście brać udział w tym gigantycznym przedsięwzięciu.I będziemy mieli z pierwszej ręki wiedzę (wprawdzie tylko cząstkową:-) nt struktury warszawskich domostw.

  2. Sławku, wszystko się zgadza, oprócz % składek na ubezpieczenia… ale to małe piwo w ty, “systemie”.

    Ten system jest tak pogmatwany (delikatnie rzecz ujmując), że na trzeźwo zwykły zjadacz chleba nie przełknie tego.

    Składkami, to ja się zajmuję właściwie na codzień. Średnio licząc od każdego 1.000 PLN wydanego przez pracodawcę, do pracownika trafia mniej, niż 60% tej kwoty. Składki: na ubezpieczenia społeczne (emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe), FP, FGŚP, FEP i zdrowotne – są łącznie rozbijane na 10-11 TYTUŁÓW w dokumentacji przekazywanej do ZUS. Do tego dochodzi podatek od osób fizycznych. Co miesiąc robię niemal doktorat z tego g…

    Ja siedzę po stronie pracodawcy. Po stronie ZUS i US siedzi kolejna armia urzędasów. To nie obecni emeryci dostają lwią część obecnych składek… :(

    Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że kołderka jest nadal za krótka i należy sobie samemu zorganizowac emeryturę.

    1. Małgosiu, po raz kolejny dzięki za przypomnienie wpisu sprzed lat.

      Czytając ten wpis z 2011 roku, jedna rzecz mnie zaskoczyła – regularność z jaką politycy mieszają ws systemu emerytalnego. Ileż to razy system był już modyfikowany od 1999 roku, czyli przez ostatnie 17 lat? Co więcej, reformom dalej nie widać końca. Jeśli dziś masz 35 lat, to ilu zmian możesz się jeszcze spodziewać w ciągu najbliższych 30 lub 32 lat (czyli do czasu osiągnięcia przez Ciebie wieku emerytalnego)? Pewnie jeszcze bardzo wielu. I to pewnie raczej na niekorzyść przyszłych emerytów.

      Z drugiej strony, ile razy ja osobiście zmieniłem swoją strategię emerytalną od czasu jej opracowania w 1995 roku? Raz w 2002-03 roku (podniosłem sobie liczbę docelowych mieszkań bo okazało się, że swój pierwotny cel osiągnąłem łatwiej niż zakładałem). Drugi raz w roku 2009 – gdy przeszedłem na wcześniejszą emeryturę o pełne 4 lata wcześniej niż początkowo zakładałem. Dodam, że nie były to bolesne dla mnie zmiany:-) Trzeci raz w 2010 roku – gdy założyłem Mzuri bo okazało się, że w Polsce nie było komu oddać mojego portfela mieszkań pod opiekę.

      Ta ostatnia nie tyle byłą zmianą mojej strategii, co raczej odzwierciedleniem mojego błędu planistycznego – nie przewidziałem tego, że polski rynek najmu mieszkań jest niedorozwinięty. Zamiast czekać na jego rozwój z założonymi rękoma (być może do dziś nikt by nie założył spółki podobnej do Mzuri; nikt by nie wprowadził selekcji najemców; nikt by nie założył stowarzyszenia właścieieli mieszkań na wynajem; itp) postanowiłem działać i te rzeczy już powstały. Tym samym rynek stał się nieco bardziej ucywilizowany. Dziś lub za 5, 10 czy 15 lat gdy będziesz gotowa przejść na emeryturę nie będziesz musiała sobie zaprzątać głowy tymi trudnościami. Będziesz mogła oddać swój portfel mieszkań na wynajem profesjonalistom z Mzuri, którzy zaopiekują się Twoimi mieszkaniami podczas gdy Ty będziesz robić to na co naprawdę będziesz miała ochotę poświęcać swój cenny wolny czas.

      Ale wracając do głównej myśli. Politycy majstrują przy systemie emerytalnym często i czasami jedna zmiana po prostu odwraca działanie poprzedniej. Przypomina to psa uganiającego się za własnym ogonem. Dużo się dzieje, jest wiele ruchu, wiele wydatkowanej energii. A pies dalej tkwi w tym samym miejscu. Gdyby tę samą energię wydatkował na bieg do przodu, to dziś byłby już bardzo daleko. I Tobie życzę właśnie takiego biegu przed siebie, daleko do przodu. Systematycznego i konsekwentnego przybliżania się do Twojego celu wolności finansowej, a nie kręcenia się w kółko wraz z politykami. Zabawy w kręcenie się w kółko są dobre dla psów albo dla … przedszkolaków. Ale nie dla przyszłych emerytów.

Skomentuj OFE Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.