Po czym poznać dobrego doradcę kredytowego?

Jest to jedno z ważniejszych pytań jakie może sobie postawić klient zainteresowany kredytem hipotecznym. W mojej opinii, ważniejszym nawet od tego jaki bank się wybierze. Co dla nas zrobi dobry doradca?
 
Poleca notariusza, który nie weźmie maksymalnej ustawowej taksy, załatwi dobre biuro nieruchomości, które z nas nie zedrze, jeśli nie mamy wybranej nieruchomości zaproponuje pewnego dewelopera, proponuje bank, negocjuje oprocentowania i zawiaduje całą finansową stroną transakcji. Czasem sam jest inwestorem więc może podrzucić trochę know- how i nie weźmie za to ani grosza, bo jest wynagradzany przez bank od uruchomionego kredytu hipotecznego. Krótko mówiąc, dobry finansista jest dla inwestora na wagę złota.

Ale skąd mamy wiedzieć czy ten z którym mamy umówione spotkanie jest dobry? Jak go znaleźć i wybrać? Moje zdanie jest takie, że na wstępie powinno się odrzucić przedstawicieli bankowych. Czy wszyscy są do niczego? Wcale nie. Są też bardzo dobrzy i znają w najdrobniejszych szczegółach swój produkt, ale sprzedają tylko jeden wariant, więc sami z siebie, bez pytania nie powiedzą zwykle o jego wszystkich wadach, gwiazdkach i kruczkach ani nie zaproponują alternatywnych rozwiązań. W drugiej kolejności eliminujemy powiązanych kapitałowo z jakimś bankiem pośredników. Zwykle są w sposób finansowy motywowani do sprzedawania produktów tego banku, często nawet są zobligowani do sprzedania określonej ilości produktów tego banku w ciągu kwartału. Pokusa zbyt duża, żeby klient mógł spokojnie zaryzykować, że nie idzie do kolejnego przedstawiciela jednego banku ,który tylko udaje niezależnego doradcę.
 
Więc niezależny doradca z niezależnej kapitałowo od banków instytucji to nasz wybór. Ale skąd wiadomo czy dobry? Nie da się powiedzieć po  doświadczeniu („X jest doświadczony, bo potrafi wcisnąć taki chłam po takiej cenie”), firmie (praktycznie w każdej są lepsi i gorsi), wieku (to stereotyp, że młodzi na niczym się nie znają a starym już się nie chce walczyć). Skoro tak, to po czym poznać kogoś wartościowego? Moim zdaniem dobry to taki, który rozumie swoją pracę jako ciągłe poszerzanie ilości obsługiwanych klientów na bazie poleceń. Dobrze to nastawienie ilustruje to akapit z maila, który otrzymałem jakieś 2 lata temu od pewnego brokera ubezpieczeniowego, który na pewno był dobry.
 
“Ze swojej strony deklaruję, że nasza współpraca będzie opierała się przez cały czas na otwartości i nie ukrywam, liczę na wzajemność. Tylko gdy będziemy ze sobą szczerzy i jasno komunikując nasze potrzeby będziemy w stanie odnieść korzyści ze wspólnych działań. W tym duchu wyjawiam od razu szczerze swoje intencje wobec Pana. W odróżnieniu od większości moich kolegów po fachu chciałbym sprzedać ubezpieczenia nie tylko Panu, ale także każdemu Pana znajomemu, sąsiadowi i członkowi rodziny jaki będzie ich potrzebował. Wiem jednak, że nie będzie to możliwe, jeśli nie będzie Pan zadowolony z moich usług na tyle, żeby z czystym sumieniem mnie polecić. Dlatego też moją ambicją będzie spełnienie Pana oczekiwań, co doprowadzi do zwiększenia mojej sprzedaży, ale i będzie dla Pana korzystne bo z Pana poleceniami nie będę musiał spędzać dużo czasu na pozyskiwaniu nowych klientów. Czas ten będę przeznaczał na lepszy serwis po uruchomieniu polisy dla Pana.”
 
Od czasu przeczytania tego tekstu zaadaptowałem go do swoich potrzeb i w ten czy inny sposób umawiam się na takie reguły z każdym klientem. To nastawienie to podstawa w warsztacie dobrego doradcy finansowego, bo wymusza jakość działania- udaje się tylko wtedy gdy klient jest zadowolony. Dlatego też jeśli czujecie podobną motywację ze strony doradcy finansowego to pewnie trafiliście właściwie.
W Polsce generalnie nie ceni się sprzedawców, doradców klienta, a po roku 2008 generalnie osób z sektora finansów i bankowości. Uważa się nas za naciągaczy, oszustów, winnych kryzysu finansowego, w najlepszym przypadku podejrzanych akwizytorów wciskających produkty, żeby zainkasować prowizje. Wynika to z nieszczerego podejścia wielu brokerów, działań dużych instytucji doradztwa finansowego, ale przede wszystkim z tego, że Polski rynek bankowy jest bardzo młody i nie zdołał jeszcze wykształcić wystarczająco dużo dobrych praktyk. Ale tak jak rynek wynajmu, rynek bankowy będzie się cywilizował i dzielił na tych, którym raz na jakiś czas uda się coś komuś wcisnąć i takich, którzy będą obsługiwać klientów całymi rodzinami, sąsiadami i kolegami z pracy. Dlatego też, jeśli już znajdziecie doradcę, który naprawdę pracuje na was to trzymajcie się go, i polecajcie go tak jak polecacie dobrego szewca, krawca czy lekarza. Bez waszych poleceń selekcja naturalna w bankowości będzie powolna.
 
Pamiętajcie, żeby nie kasować też ich numerów telefonów ze skrzynki i konsultować się z nimi w przypadku większych nadpłat albo innych decyzji związanych z ich obszarami działania, albo zapytać o polecenie kogoś innego- dobrzy doradcy finansowi rozmawiają z setkami ludzi rocznie, więc często znają więcej ludzi niż ktokolwiek do kogo można byłoby zadzwonić. Lubią pomagać. Ludzie z z nastawieniem o którym piszę zwykle szybko idą w górę hierarchii swoich miejsc pracy, ale warto zachować ich numer telefonu, choćby po to, żeby podali numer do sprawdzonego kolegi lub najlepszego z podwładnych gdy będzie potrzeba skorzystania z ich usług. Róbcie tak samo z księgowymi, biurami nieruchomości, biurami zarządzającymi nieruchomości. Najlepiej zbierzcie drużynę specjalistów z których usług korzystacie, którzy pracują na wasz wynik końcowy- fridomię. To się opłaci- i to bardzo.
 
Pozdrawiam Serdecznie.
 
Bartosz Majewski

tel: 504 206 158
e-mail: bartosz.majewski@hipotekaplus.pl
www: www.hipotekaplus.pl
Twój Osobisty Doradca Na Telefon

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

11 Responses

  1. Zgadzam się całkowicie z tym wpisem. Dodam jeszcze, że doradcy wiedzą to, czego klient może się dowiedzieć dopiero po złożeniu wniosku – a to, że bank oferujący atrakcyjne oprocentowanie nie akceptuje jako zabezpieczenie mieszkania, w którym jest prowadzone biuro, a to, że działka, owszem moze być zabezpieczeniem, ale musi mieć wjazd wskazany w dokumentacji itd.

    Generalnie to nie rynek doradców uważam za dziki, ale rynek banków. Jestem obecnie na etapie zaciągania kredytu i uważam, że większość banków zachowuje się po prostu jak kretyn – najpierw wywala duże pieniądze na reklamę, a później na wszelkie sposoby próbuje nie dopuścić do zawarcia transakcji – jakby od razu we wstępnych warunkach nie można było napisać, że np. na działki kredytów nie udzielamy, albo że owszem, kredyt może być na 40 lat, ale maks do 70 roku życia kredytobiorcy.

    Kolejnym idiotyzmem działu analiz w bankach jest wymóg przedstawiania im oryginałów dokumentów z podpisami. A przecież weryfikacja danych na podstawie skanów, plików bez podpisu, przesłanych w mailu byłaby tak samo skuteczna i możnaby dostarczyć podpisane oryginały dopiero po akceptacji banku, a przed uruchomieniem kredytu.

    To samo z tzw “aktualnymi” dokumentami dotyczącymi firmy lub nieruchomości. Jakiś kretyn kiedyś uznał, że “aktualne” są nie starsze, niż 3 m-ce i teraz cała armia debili w urzędach i bankach to powiela, choć nigdzie nie ma takiego prawa, a dokument z wczoraj może i tak być już nieaktualny. Dobrze, że są juz hipoteki on-line, przynajmniej z tym nie ma juz biegania, choć to nie zasługa banków a (o dziwo) skostniałych urzędów. To świadczy że banki są jeszcze bardziej skostniałe!

  2. Ja uważam, że jest bardzo dziko, agresywnie, po bandzie i często bez jakiegokolwiek sensu. Vide praktyka pewnej firmy doradczej ,która programowo twierdzi ,że klient dostanie w pewnym banku marżę ,której dostać się nie da- chyba ,że z funduszem inwestycyjnym, o czym klienta się już nie informuje. A potem klient ma 2 tygodnie do końca terminu w umowie przedwstępnej i wybór: albo drożej, albo fundusz inwestycyjny.

    Co do banków to ma to moim zdaniem trochę sensu. Reklama jest skierowana do klienta ,który ma przyjść do banku. Jak przyjdzie to uproduktowi się go na max. Jak nie kredyt, to karta, jak nie karta to konto, jak nie konto to przynajmniej weź nasz drogi kliencie i się ubezpiecz. Na końcu każdej reklamy jest sprzedawca na prowizji.

    Co do skanów. Był czas gdy skany w części banków miały rację bytu. Obecnie nie mają. Dlaczego tak? Wszyscy ludzie ,którzy chcieli wyłudzić kredyt, kręcić przy przedstawianiu dokumentacji poprawiali skany, a gdy przychodziło co do czego to wykręcali się kantem. Efekt? Zawracanie bez sensu głowy analitykom dokumentami ,które nigdy nie istniały. Dlatego właśnie muszą być zawsze oryginały- ,żeby wszystko było jasne.

    Z tego samego powodu czasy ważności dokumentów. W Polsce bardzo dużo zmian ma miejsce w rozmaitych dokumentach. “Co było a nie jest nie pisze się w rejestr”. Efektem dopuszczenia wolnej amerykanki w terminach ważności dokumentów byłoby wydłużenie czasów analiz i spiętrzenie ilości warunków do wydrukowania umowy kredytowej, bo bardzo wielu klientów nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się w ich dokumentach, księgach wieczystych etc.

    Ostatnio np. klient się na mnie wkurzył bo nie przyjąłem operatu szacunkowego ,który miał 13 miesięcy, a za aktualizację trzeba zapłacić 500 PLN. Odparłem ,że cena nieruchomości dzisiaj a 13 miesięcy temu to dwie różne kwestie.

    Pozdrawiam Serdecznie.

    Bartosz Majewski

    504 206 158

    1. W kwestii skanów – pisałem tylko o wstępnej informacji z banku, oczywiste jest, że do wypłaty potrzebne są oryginały. Ale jaki ma sens tworzyć stos podpisanych papierów dla banku, gdy ten na 80% odrzuci wniosek z powodów, o jakich wcześniej wogóle nie było mowy?

      Co do wymogu trzech miesięcy – podtrzymuję, że to bezprawne i wręcz kretyńskie – jeśli ja WIEM, że w moich dokumentach firmowych nie było zmiany przez 10 lat to powinno wystarczyć moje oświadczenie (też do wstępnej decyzji, nie wypłaty). A jak juz do wypłaty, to aktualne powinno oznaczaś sprzed tygodnia, a nie 3 miesięcy.

      1. Oczywiście, ja rozumiem co ma Pan na myśli.

        Zwracam tylko uwagę na to ,że tutaj rozmawiamy w gronie ludzi ,którzy mają pewien know how, uczestniczą w tak ambitnych projektach jak Pański, budują portfele mieszkań idące w dziesiątki i interesują się tematem. Co do tego ,że Pan jako inwestor doskonale wie, co dzieje się w papierach Pana nieruchomości nie ma sporu.

        W skali makro jednak fridomia i jej mała społeczność jest wyspą ludzi siedzących w temacie . Zaryzykuję, wyspą profesjonalistów- na oceanie niewiedzy. Większość przedstawicieli bankowych z którymi miałem okazję współpracować byłaby więcej niż zachwycona gdyby mogli pracować z klientami ,którzy mają taką wiedzę jak nasi czytenicy i komentujący. Bo na codzień rzadko kiedy mają taką sposobność- obsługują klientów, którzy raczej wymagają edukacji (co nie jest problemem) lub osoby ,które czerpią wiedzę z plotek, mitów czy tzw. obiegowych opinii. I o ile zgadzam się ,że dla uczestników naszego projektu byłoby to miłe ułatwienie usprawniające cały proces o tyle nie mogę nie widzieć ,że w skali makro skutki byłyby bardziej negatywne niż pozytywne- właśnie ze względu na to ,że przeciętny klient rzadko wie jak dojść do celu ,który sobie założył a poziom doradców jest ciągle niezadawalący.

        Ale ,żeby zakończyć pozytywnym akcentem: Uważam ,że będzie szło raczej w stronę lepiej niż gorzej. Postępująca informatyzacja Polskiej administracji powoli będzie tworzyć plany zagospodarowania przestrzennego, przenosić księgi wieczyste do internetu i umożliwiać coraz prostsze kompletowanie dokumentów. Jest to jednak proces liczony w latach- nie miesiącach.

        Pozdrawiam Serdecznie.

        1. Podam więc konkretny przykład debilizmu procedur bankowych – dziś Eurobank zażądał oryginalnego wydruku z księgi wieczystej. Nie chcą sobie wejść do internetu i za darmo wydrukować to samo(!) – muszę iść do urzędu (godzina), odstać w kolejce (dwie godziny!), zapłacić 30zł (to akurat pomijalne), pojechać do banku (godzina).

          Z czystym sumieniem uważam, ża analityk ten powinien zostać zwolniony za nękanie klienta!

        2. Fakt, współczuję.

          Nie zwalniałbym analityka- nie jego wina, że musi wypełniać głupie procedury.

          Ale doradcę bym zwolnił. Moi klienci rzadko kiedy wiedzą, że dostają takie warunki. Powinien to Panu ściągnąć z internetu sam.

          Ps. A czemu nie kredyt w Deutsche Banku? Wychodzi taniej jeśli chodzi o koszta okołokredytowe.

          Pozdrawiam Serdecznie.

        3. Ale to bank chce dokumentu z pieczątką urzędu. Doradca nie moze więc go ściągnąć z internetu. To, co może to pójść do urzędu za mnie i to właśnie zrobił.

  3. Witam,
    mam pytanie ktore od pewnego czasu mnie nurtuje:
    czym sie różni broker ubezpieczeniowy od agenta ubezpieczeniowego?

    pozdrawiam
    Wojtek

    1. Broker= wiele ubezpieczeń wielu instytucji.
      Agent= wiele ubezpieczeń jednej instytucji.

      Choć to tylko teoria, często używa się tych określeń naprzemiennie.

      Pozdrawiam Panie Wojtku.

    1. Małgosiu, dziękuję w imieniu Bartka, który z tego co wiem już od dość dawna nie jest doradcą kredytowym.

Skomentuj Kuneg Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.