Ślub księcia Williama i Kate – The Road Less Travelled

Świat kompletnie zwariował. Jakiś dwoje młodych ludzi się dzisiaj pobiera, a wszystkie media dudnią o falbankach, kwiatach, karocach, koniach, listach gości, podróży poślubnej i innych detalach. Ten ślub przypomina mi walentynki, tylko jeszcze na większą skalę – podobno 4 miliardy ludzi ma śledzić w TV czy na YouTube transmisję z prywatnej uroczystości ślubnej. Co za strata czasu !!! Ludzkość zmarnuje 4, a może nawet 8 (bo pewnie uroczystość będzie trwała więcej niż godzinę!) miliardów godzin. A co  gorsze, zainwestuje swój cenny czas w umacnianie się groźnego mitu romantycznej miłości.

Ostatnio czytam – jeszcze nie skończyłem – zdecydowanie najlepszą książkę, jaka trafiła w moje ręce w ostatnich 2-3 latach. Jest to książka autorstwa Dr M. Scott Peck zatytułowana „The Road Less Travelled”.

Książka zaczyna się od słów: „Life is difficult” czyli „Życie jest ciężkie”. I są to bardzo kluczowe słowa dla zrozumienia całego przesłania książki. Życie to niekończąca się seria problemów. Proces stawiania czoła i radzenia sobie z napotykanymi w życiu problemami jest bolesny. Odczuwamy wtedy frustrację, smutek, samotność, poczucie winy, złość, strach, żal i inne nieprzyjemne odczucia. Poza tym, aby stawić czoła problemom musimy odłożyć na bok to, co nas pochłaniało i zająć się czymś o wiele mniej miłym, czyli rozwiązywaniem nieprzyjemnego problemu.

Stoimy zatem przed wyborem: czy stawić czoła problemowi i go rozwiązać, czy też wolimy narzekać i biadolić. Ta pierwsza ścieżka jest nieporównywalnie rzadziej wybierana i stąd tytuł książki. Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze dlatego, że ludzie nie lubią odsuwać w czasie przyjemności – po co mają się odrywać od czegoś przyjemnego, aby zająć się nieprzyjemnym problemem? Poza tym łudzą się, że może problem sam zniknie, tak samo jak sam, nieproszony, się pojawił. Niestety, najczęściej problemy mają tendencję do nabrzmiewania w czasie i jeśli od razu się nim nie zajmiemy, to z upływem czasu mały problem stanie się duży, a potem jeszcze większy. I pociągnie za sobą całą rzeszę kolejnych problemów i nieprzyjemnych następstw.

I to nas prowadzi do drugiej przyczyny. Aby zdecydować się na zrobienie czegoś z pojawiającym się problemem człowiek musi poczuć się odpowiedzialnym za jego rozwiązanie. Musi czuć się właścicielem problemu. Jeśli zechce przerzucić swój problem na szefa, na rodziców, na rząd, na sąsiadów, na kogo tam jeszcze, to będzie czekał na to, aż ktoś inny rozwiąże za niego jego problem. Dlatego też zdarza się, że uciekamy od wolności, bo wolność wiąże się z braniem odpowiedzialności (mechanizm opisany w książce „Ucieczka od Wolności” przez Ericha Fromma, którą też recenzowałem jakiś czas temu na łamach tego bloga) – wolimy oddać swoją wolność różnym fuhrerom, czy też dyktatorom mody, czy też działom marketingu wielkich korporacji. Człowiek, który popada w długi woli obarczyć winą wysokie koszty benzyny i koszty „życia” zamiast po prostu znaleźć dodatkowe zajęcie, a jeśli to jest niemożliwe – sprzedać swój samochód i przestać kupować zbyt drogą na jego kieszeń benzynę.

Kolejna przyczyna, dla której droga stawiania czoła pojawiającym się życiowym problemom jest rzadko wybierana to taka, że ludzie często posługują się niewłaściwymi mapami rzeczywistości. Jeśli ich mapa jest dokładna i szczegółowa, to wiedząc, w którym miejscu życia się znajdują i mając precyzyjnie określony cel, do którego zmierzają, zwykle są w stanie do niego dotrzeć. Będą potrafili wybierać drogę dotarcia do celu i ewentualnie ją po drodze korygować. Jeśli mapa jest niedokładna – będą błądzić.

Największym problemem z mapami życia jest to, że nie wystarczy raz sobie taką mapę sporządzić. Aby była dokładna, trzeba ją ciągle uaktualniać. Życie i nasze otoczenie dynamicznie i ciągle się zmienia. Pojawiają się i znikają lodowce, państwa, kultury, technologie. Nasze życie się zmienia – inaczej patrzymy na świat jako dzieci, inaczej jako nastolatki, inaczej jako dorośli czy starcy. Inaczej widzimy świat, gdy pracujemy, a obraz ten dramatycznie się zmienia jeśli zostaliśmy niespodziewanie z pracy wylani. Jako dorośli czujemy się silni, ale to może nagle się zmienić, gdy dowiadujemy się o poważnej chorobie. Czasami ktoś, może nasz przyjaciel, skonfrontuje nasze myślenie, albo ktoś dostarczy nam nowej informacji czy idei, która nie pasuje nijak do naszej mapy. Najczęściej wtedy odrzucamy, nie akceptujemy tej nowej idei, bo aby ją wkomponować w naszą mapę, musielibyśmy w niej zbyt dużo zmienić. A może nawet rozpocząć jej kreślenie od początku.

Proces zmieniania naszej osobistej mapy życiowej też jest bardzo bolesny – musimy przestawić nasze myślenie z wygodnych torów, do których już przywykliśmy. Na nowe, nie do końca znane. Dlatego łatwiej jest nam kurczowo trzymać się naszych starych map i odrzucać wszelkie nowe, niepasujące idee jako herezje. Kurczowe trzymanie się zdezaktualizowanych map jest przyczyną wielu chorób psychicznych – schizofrenia jest pewnie tego najlepszym przykładem.  Aby zmienić naszą mapę musimy być otwarci na krytykę, otwarci na zmianę. Bo tylko jeśli otworzymy naszą mapę pod obstrzał krytyki, to możemy być pewni, że nasza mapa pozostaje aktualna i dokładna.

Jednym ze źródeł wypaczeń, zniekształceń naszych map życia jest mit romantycznej miłości. Ma on swoje korzenie w bajkach, w których książę i księżniczka po ślubie żyją długo i szczęśliwie na zawsze. Mit ten przekonuje nas, że każdy z nas ma gdzieś tutaj na ziemii swoją drugą połówkę i wystarczy tylko ją odnaleźć, aby osiągnąć wieczne szczęście. Co więcej, w domyśle jest sugestia, że dla jednej kobiety istnieje tylko jeden książę przypisany jej gdzieś w gwiazdach. Dr Speck jest psychiatrą i prawie codziennie płacze w duszy, gdy widzi w swojej praktyce ile pogmatwania i rozstroju, a także głębokiego cierpienia wnosi w ludzkie życie ten niebezpieczny mit. Miliony ludzi marnuje ogromną ilość energii desperacko usiłując dostosować rzeczywistość swojego życia do oderwanego od rzeczywistości mitu romantycznej miłości.

A czego ludzkość się nauczy dzisiaj oglądając relacje ze ślubu Williama i Kate? Oderwie się na chwilę od swoich problemów, zamiast stawiać im dzielnie czoła. Pobiadoli trochę nad swoim życiem, jakże odległym od karoc, gotyckiego splendoru, wytwornej listy gości, nieprawdopodobnych prezentów ślubnych, wystrzałów armatnich i innych elementów walentynklowej oprawy uroczystości. I na pocieszenie się pójdzie na zakupy, aby wnieść do swojego życia choćby odrobinę luksusu widzianego na ekranie. A że przy okazji wzrośnie saldo debetu na koncie, no cóż, to wina pracodawców, którzy nas wykorzystują i za mało płacą, winna rządu, że ceny wszystkiego rosną, itp. Lista winowajców może być nieskończenie długa.

A jak dokładna i aktualna jest twoja mapa życia? Czy wolisz stawiać problemom czoła, czy biadolić nad swoim losem?

Inaczej niż zwykle, tym razem – zainspirowany teorią Dr Specka – życzę Wam wielu ciekawych problemów do rozwiązania. Według niego problemy i ich rozwiązywanie są solą życia. Każdy rozwiązany problem pomaga nam w duchowym rozwoju. A zatem, niech pojawiające się na waszej drodze problemy wywołują w was uśmiech i wdzięczność do losu za kolejną możliwość pobrania nowej lekcji życiowej.

Życie jest ciężkie.  Po prostu. A dzisiejszy spektakl w Londynie, to tylko taka doskonale wypromowana w mediach baśń romantyczna “na żywo”, takie nie mające zwiazku z rzeczywistością “reality show” z udziałem medialnych celebrytów.

Dr M. Scott Peck, „The Road Less Travelled”, Touchstone Books, Nowy Jork, 1978

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

2 Responses

  1. Nie tylko lubię ale nawet bardzo lubię :)

    Życie jest fascynujące ale niełatwe.
    Nie ma nic bardziej nierozwojowego niż przerzucanie odpowiedzialności za swoje życie na innych.
    Dodam jeszcze tylko, że nie we wszystkich kulturach powstał mit romantycznej miłości. To iluzja z naszej kultury.

    Ja mam problem z romantyzmem. Epoka ta wzmocniła wiele stereotypów. Tym, który często do mnie dociera jest mit twórcy. Spływa na niego, nie wiadomo skąd, natchnienie i dzieło gotowe. Nie ma wysiłku, niepewności, porażek. Niepotrzebna wiedza i rozwój.

  2. Z przyjemnością zmarnowałam dziś swoją godzinę życia, a nawet i więcej… :) Bajkowy ślub pary książęcej ma tyle samo związku z moją rzeczywistością co tornada w Stanach, wypadek kolejowy pod Lęborkiem, zamachy, konflikty zbrojne i polityczne itp, a o ileż przyjemniej się ogląda… I szkoda, że takich newsów jest znacznie mniej niż tych dramatycznych i o negatywnym wydźwięku. Bo life is difficult i dobrze jest pozytywnie ładować akumulatory obserwując pozytywne aspekty życia :-)

    No i nie mogę się nadziwić ileż czasu traci ludzkość podziwiając np. dwudziestu dwóch dorosłych facetów ganiających jedną piłkę. Albo śledząc zawiłe przygody przedstawicieli różnych światów w ich gwiezdnych wojnach, albo jeżdżąc bez celu z kraju do kraju aby na własne oczy oglądać to, co można zobaczyć na Discovery czy Travel Channel.
    No cóż, zdobądźmy wolność finansowa, abyśmy mogli tak marnować czas, jak tylko sobie zamarzymy :-))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.