Fridomia na skuterze

Jakiś czas temu, wspominałem na łamach bloga, że gdy ceny benzyny na stacjach przekroczą pułap PLN 5 za litr, zastanowię się nad działaniami ograniczającymi moje uzależnienie od benzyny. Jak wiedzą kierowcy, ten pułap został już niestety jakiś czas temu trwale przekroczony. Nie udało mi się wymyślić niczego specjalnie radykalnego, ale: (1) więcej teraz jeżdzę na rowerze, (2) w ubiegły weekend wynająłem skuter (50 cm3), aby nauczyć się na nim jeździć, (3) w tym tygodniu zamierzam kupić swój własny pierwszy jednoślad.

Zeszły weekend był w Warszawie pochmurny i nieco deszczowy. Ale mimo, że starałem się jak najwięcej jeździć (aby się jak najwięcej nauczyć) nie zmokłem ani razu. Zresztą nie będąc już od dwóch lat (dokładnie wczoraj minęła druga rocznica mojej rezygnacji z pracy zawodowej) korporacjuszem i nie nosząc garniturów i krawatów zmoknięciem nie muszę się na szczęscie aż tak przejmować. Silniczek wielkości 50 cm sześciennych nie pozwala rozwijać dużych prędkości, ale jak dla mnie starcza. I tak, omijając stanie w korkach, dojeżdżam na miejsce szybciej niż samochodem. Skuterkiem można też wszędzie zaparkować bez tracenia czasu na szukanie miejsca parkingowego, szukania parkometru i dochodzenia do miejsca spotkania (bo można zaparkować bezpośrednio przed restauracją czy oddziałem banku, czy innym miejscem spotkania). I nawet się za parking w centrum miasta nie płaci – chodzi chyba o to, że i tak nie byłoby gdzie zamieścić kwitka z opłatą parkingową, bo przecież skuter nie jest zamykany i nie ma szyby, za którą zwykle należy umieścić kwit parkingowy.  Dodatkowo, żeby takim pojazdem się poruszać po drogach nie potrzeba prawa jazdy na motory. No i w baku (który mieści 5 litrów (!) benzyny nadal mam jej jeszcze zadziwiająco sporo. Nie zaliczyłem też jak dotąd żadnego upadku, ani niebezpiecznej sytuacji i mam nadzieję, że tak pozostanie jeszcze przez lata.

Przed upadkami można się zabezpieczyć odpowiednim ubraniem. Oglądałem nawet takie ubrania w specjalistycznym sklepie. Systemy bezpieczeństwa wszyte w te ubrania są zadziwijające i pewnie bardziej potrzebne tym, którzy na motorach jeżdżą szybko, agresywnie i popisowo (np tylko na tylnym kole), niż spacerowiczom na skuterkach. Tak czy inaczej, gdy tylko znajdę coś w swoim rozmiarze oraz w swoim kolorze (tak, tak, pomarańczowym:-) to z pewnością się zaopatrzę – wielu kierowców samochodów nie jest jeszcze przyzwyczajonych do obecności jednośladów na drogach.

Choć z tym też nie najgorzej – spotkałem się w ciągu tych kilku zaledwie dni z wieloma przykładami życzliwości ze strony kierowców dwuśladów (raz to była nawet karetka pogotowia, która mnie wymijała). Otóż jak dotąd największy problem z nauką jazdy na skuterze mam z wyłączaniem kierunkowskazu. Inaczej niż w samochodach, kierunkowskaz nie wyłącza się automatycznie gdy kierownica powraca do kierunku jazdy na wprost i ja jak jakiś – nieprzymierzając – Blondyn, mam tendencję do jeżdżenia z migającym kierunkowskazem. Wprowadza to w konsternację jadących za mną kierowców, ale tak jak wspomniałem, nikt się nie zezsłościł (przynajmniej nie dał temu wyrazu), a za to kilka (może nawet kilkanaście?) osób przypomniało mi grzecznie i serdecznie o wyłączeniu kierunkowskazu. Kultura jazdy w Warszawie wzrasta. Mam na to dowody z autopsji. Więc i Was zachęcam do szerzenia wolności od … chamstwa na drodze.

Zachęcam również do wolności od korków i częstych i drogich wizyt na stacjach benzynowych. O wolności wiatru na twarzy nie wspominając (niestety kaski uniemożliwiają „odczucie wiatru we włosach”). Myślę, że wśród Fridomianek oraz Fridomiaków jest wielu zwolenników wolności komunikacyjnej, więc liczę na liczne podpowiedzi jak najlepiej się odnajdywać na drodze jadąc jednośladem. Być może w przyszłości założymy mały pod-klub fridomii/wolności na drogach.

A propos wolności. Dziś jest obchodzony Międzynarodowy Dzień Bez Staników. Nie wiem niestety z autopsji czy ten ponad 150-letni wynalazek jest jakimś instrumentem ucisku kobiet, ale życzę Fridomiankom wolności również i w tym aspekcie. Nie wiem kiedy jest obchodzony Międzynarodowy Dzień Wolności od Głupoty. Jeśli ktoś wie, to dajcie proszę znać :-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

4 Responses

  1. Gratuluję decyzji !!!

    Dwa koła to z jednej strony wielka radość, a z drugiej wiele praktycznych korzyści. Sam jeżdżę Yamahą TDM i jest mi z tym fantastycznie.

    Cieszy mnie także Pana myślenie o bezpieczeństwie. Jest coraz lepiej na drogach, ale też dużo nam jeszcze brakuje.

    Polecam książkę Motocyklista doskonały Wyższa szkoła jazdy, autor: David L. Hough. Jest to kompendium wiedzy o technice jazdy oraz o poprawnym i bezpiecznym użytkowaniu motocykla (skutera).

    Z pozdrowieniem poprzez podniesienie lewej dłoni, Sławek S.

  2. Witam
    Tak się składa, że jestem motocyklistą, więc temat 2 kółek przerabiam prawie co dziennie. Niestety prawda jest taka, że jadąc jednośladem nie można mieć zaufania do nikogo. Należy wziąść pod uwagę że ktoś nas nie zauważy i nieszczęście wisi w powietrzu. 45km/h wystarczy, aby mocno ucierpieć przy spotkaniu z samochodem. Tak więc tak pozornie niewinny skuter, bez odpowiedniego zabezpieczenia w postaci kombinezonu motocyklowego może spowodować nie małą krzywdę.
    A jednoślady uzależniają ;) kilka razy chciałem już dać sobie z tym spokój ( ze względu na nieszczęścia jakie spotkały moich znojomych), natomiast moje serce zawsze wracało do dwóch kółek.

Skomentuj Denubis Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.