Idź głosować ! Ja pójdę.

Do bezsensownej w dobie internetu ciszy wyborczej pozostało już niecałe 5 godzin. W polityce naszego kraju to nie jedyny – niestety! – bezsens. Do polityki trafiają najczęściej jacyś nieobeznani z realnym światem ideowcy lub po prostu nieudacznicy (oprócz jednego przedsiębiorcy, który odniósł sukces biznesowy, nie znam prominentnego polityka, który chociażby nawet pracował w jakieś poważnej firmie biznesowej). Poziom dyskursu politycznego jest żenujący, niewiele wyższy niż poziom dyskursu przedszkolaków w piaskownicy. Różnice polityczne sprowadza się do jakichś trzeciorzędnych tematów (tym razem aborcję, o dziwo, zastąpiła legalizacja marihuany). Partie mające tzw “żelazny elektorat” przyciągają do siebie niezdecydowanych a to “dziadkiem z Wehrmachtu”, a to “moherowymi beretami”, a to “świnskimi ryjami”, albo śpiewającymi kiepsko bliźniaczkami. W 2011 – o dziwo! – startują tylko 2 partie, które w ogóle nie istniały 4 lata temu. Dotychczas co wybory były nowe partie. A przeskoki między jedną partią a drugą stały się tak powszechne jak transfery piłkarzy w okienku transferowym. Kto da więcej.

Pomimo całego mojego zniesmaczenia tym cyrkiem, w tym roku będę znów głosował. Zadałem sobie trud rejestracji i zadam sobie w niedzielę trud odnalezienia polskiego konsulatu w  St.Petersburgu. To już 5-ty konsulat w którym będę głosował odkąd otrzymałem (ponownie) polskie obywatelstwo. Głosowałem już w Londynie (referendum unijne), w Bukareszcie (wielokrotnie bo demokracja u nas taka, że wybory mamy praktycznie co roku), w Wilnie (do europarlamentu), w Pretorii (prezydenckie w ubiegłym roku) i nie zliczę ile razy w Warszawie. Niewiele razy głosowałem z prawdziwym przekonaniem – bo albo ten, któremu zaufałem nie spełnił obietnic; albo ten którego poglądy mi najbardziej odpowiadają był i jest zbyt leniwy, by zbudować struktury terenowe i mieć realną szansę na wygranie i rządzenie;  i teraz też mam – przyznaję się – dylemat. Ale na wybory pójdę.

Dlaczego? Dlatego, że uważam, że jaki naród, tacy politycy.

Co mam na myśli? Mam jakąś złudną nadzieję, że jeśli poszłoby do wyborów – nie tak jak teraz połowa Polaków, ale – ponad 90% wyborców, to może politycy by zrozumieli, że nie mogą liczyć na to, że nic nie będą robić pożytecznego, a w okresie kampanii wystarczy zrobić jakiś wygłup (mylnie nazywany eventem politycznym) i przyciągną tym do siebie tych niezdecydowanych i wygrają wybory. Może nie przyszłoby im do głowy całkowicie zbojkotować przedwyborczych debat telewizyjnych czy radiowych. Całkowicie uniknąć przedstawienia programu na rządzenie czy planowanej ekipy ministerialnej. Robić marketingu politycznego zupełnie pozbawionego polityki. Sprzedawać samego tylko opakowania. Kota w worku.

Jaki worek dostaniemy zależy od efektów głosowania. Jak pracowitego będziemy mieli tego kota z worka zależy w jakimś stopniu – tak mi się wydaje – od frekwencji wyborczej. A więc dlatego pójdę głosować.

Mi się marzy system, w którym rozpisywane są międzynarodowe przetargi na ministra infrastruktury (i może by wygrał jakiś były minister drogownictwa z Malezji czy Tajlandii), na ministra zdrowia (i może ktoś ze Szwajcarii czy Kanady), ministra finansów (może ktoś z Nowej Zelandii czy z Estonii), ministra pracy (i może wygra ktoś z Hong Kongu czy z Singapuru; w ogóle to należałoby zlikwidować ministerstwo pracy i powołać malutkie ministerstwo przedsiębiorczości, bo lepiej żeby ludzie zakładali firmy, niż pracowali po ministerstwach, delegaturach, itp), ministra rolnictwa (z Danii lub z Holandii), ministra środowiska (ze Szwecji lub Finlandii), ministra gospodarki (z Norwegii lub Australii), itd. Dać im określone cele na rok 2016, pełną decyzyjność, duże pensje oraz ogromne premie za osiągnięcie zakładanych celów, itp. Kończyć kontrakty jeśli po drodze nie będą osiągać zakładanych milestone’ów i ogłaszać nowy przetarg. Z pewnością dałoby to nieporównywalnie lepsze skutki niż oddawanie tych posad jakimś nieudacznikom z list tej czy innej partii, którzy stanowiska dostają za lizusostwo (po angielsku: brown-nosing) partyjne. Bo to jest – tak mi się wydaje – najważniejsze kryterium dobierania “ekspertów” partyjnych.

Życzę Wam, sobie i Polsce takiego systemu marzeń !!! A póki co wybierzmy najmniej kalekiego i pracowitego kota z partyjnego worka.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

13 Responses

  1. Ja niestety nie podzielam Twojego entuzjazmu i nie głosuję z dwóch powodów:
    1. politycy nie są w żaden sposób rozliczani ze woich obietnic/programów wyborczych, czyli stosują hasła “nikt ci tyle nie da, ile ja ci obiecam”
    2. wszystkich ich uważam za krzykaczy, lawirantów, złodziei i właśnie mała frekfencja pokazuje, że naród nie akceptuje ich
    3. żaden polski polityk nie rządzi ani Polską, ani nami, nie ma też wpływu na nasze portfele – rządzą nami MFW, BŚ, ECB i FED – to wszystko są prywatne “instytucje” w rękach kilkunastu ludzi – krwiopijców, wyzyskiwaczy, jacy z całego świata robiąswoich niewolników – to od nich zależy jakie prawa ustali Unia Europejska, ONZ itd. To od nich zależą stopy procentowe, inflacja, czly spadek wartości naszych pieniędzy.

    Jakby jakaś organizacja miała rozsądny plan, jak ich zniszczyć to dopiero poszedłbym na wybory, a i dorzucił trochę na realizację ich programu (atakowanie rządów, prezydentów, budynków nie ma żadnego sensu, robią to zresztą “terroryści” opłacani przez ww. instytucje tylko “dla picu”).

    1. Mariuszu pozwolę sobie odnieść się do twojej wypowiedzi.

      AD.1
      Fakt. Musisz jednak pamiętać, że jak wybierzesz takich, którzy się rozliczeń nie boją to uchwalą odpowiednie prawo i będą rozliczani.

      AD. 2
      Ja generalnie też uważam, że polityka psuje ludzi ale to jest zbytnia generalizacja. Oczywiście nie każdy ma pojęcie jak się powinno państwem zarządzać ale też nie każdy idzie do polityki by kraść i robić przekręty przy przetargach.

      AD.3
      Nie lubię tych wszystkich spiskowych teorii dziejów… Rozumiem, że jak idę np do urzędu skarbowego czy ZUSu to uśmiecha się tam do mnie urocza pani zatrudniona przez FED, która tylko dla niepoznaki ma przyczepioną plakietkę z logiem instytucji w której pracuje? (A to przecież jest najprostszy objaw władzy państwa nad obywatelem – urząd)
      Jeśli te wszystkie wymienione instytucje są faktycznie prywatne (przyznaję – nie wiem) to zauważ, że tych kilku “krwiopijców” jak byłeś uprzejmy szefów tych instytucji nazwać doszło do swoich pieniędzy mając jakiś sensowny plan i sposób na jego realizację. Zamiast więc narzekać na to, że żądzą powinieneś brać z nich przykład i zrobić konkurencyjną “firmę”. Pamiętaj też, że dla osób wynajmujących od ciebie mieszkanie też jesteś krwiopijcą bo co miesiąc noszą ci swoje ciężko zarobione pieniądze a resztę przejadają podczas gdy powinni kombinować na prawo i lewo jak odłożyć środki i kupić własne mieszkanie na wynajem.

      Co do ostatniego akapitu:
      Po co chcesz czekać – działaj ;)

      1. Do urzędu chodzisz może raz na kwartał, więc Twój przykład jest “mało życiowy”. Natomiast codziennie pracujesz i płacisz za coś i to stosunek wartości Twojej pracy do wartości zakupów jest najbardziej powszechnym objawem kontroli nad Tobą. Jak 10 odpowiednich osób podniesie stopy procentowe (a nie musi ich być wcale!) o 1pkt to 40 milionów Polaków traci kilka-kilkaset tys zł.

        A teraz zastanów się, ile musisz pracować na 1000zł wolnych środków (wolnych, czyli nie tych przeznaczanych na mieszkanie, jedzenie, benzynę, typowe auto, dzieci, normalne ubrania itd czyli “obsługę życia”). Idę o zakład, że kilka tygodni, a może nawet miesięcy. A na takie wolne 10-100tys zł przeciętny Polak musi pracować 10-30lat! Przy okazji, gdy to sobie uświadomiłem co raz bardziej się dziwię ludziom kupującym smartfona za 1000zł – muszą na niego pracować nawet kilka miesięcy!

        Co do teorii spiskowych – jak to ktoś powiedział – jeśli ma się skończone studia na dany temat to nie dyskutuje się z kimś, kto je ignoruje. Obejrzyj przynajmniej 10-20h filmów nt. tych “spiskowych teorii” i wtedy możemy porozmawiać w miarę rozsądnie, a nie używając zasłyszanych kłamstw.

        1. Odnośnie 1000 zł wolnych środków – właśnie dlatego jest tylko jeden FED itd. bo większość ludzi woli przejeść swoje pieniądze. Co zaś się tyczy długiego okresu zarabiania na większą ilość wolnych środków, to stwierdzam, że winna zdecydowanej większości przypadków jest polska mentalność – uczyć się nie chce bo ściągać można, rozwijać się nie chce bo można grać w gry albo chodzić po imprezach. Potem się nie znajduje pracy albo się pracuje w Biedronce. Ci, którzy chcą mieć pieniądze i chcą dobrze żyć zapracują sobie na to bez proszenia kogokolwiek o pomoc. Spójrz na Sławka – jeśli się nie mylę 3 fakultety i wolność finansowa jako wisienka na torcie. Tylko on zamiast marudzić – pracował.

          Odnośnie powiedzenia o studiach – pamiętaj, że są dziedziny w których to ja wiem więcej od ciebie i wcale by mi nie przeszkadzało aby Ci tej wiedzy udzielić. W końcu to tylko buduje mój autorytet i pokazuje, że jestem otwarty na innych :)

          Odnośnie samej kwestii spiskowych teorii – miałem przyjemność posłuchać kilku audycji “Teorii chaosu” w Kontestacji i przejrzeć parę filmów na różne tematy. Powiem tak – wiara w istnienie reptilianów, kontynuację planu lebensborn i łączenie 18-wiecznego stowarzyszenia iluminatów z zabójstwem Kennedy’ego jakoś do mnie nie przemawiają

      1. Tak, mam gdzieś, jaka partia będzie u władzy, bo nie ona rządzi, jak już napisałem. Moje zdanie zgodne jest z bankierami z londyńskiego city, którzy wogóle na to nie zwracają uwagi, odkąd weszliśmy do Unii. Natomiast nie mam gdzieś kto mną rządzi – podejmuję różne działania, które mają im to utrudnić, lub uniezależnić mnie od nich.

        1. Mariusz, zgadzam się z Tobą, że nie istnieje skutecznie działająca metoda rozliczania partii z obietnic wyborczych – jedyną metodą, która działa dość słabo to kolejne wybory. Niestety ludzie w większość nie pamiętają obietnic składanych 4 lata wcześniej przez każdą ze stron politycznych. Przyczyn takiego zachowania jest pewnie wiele, brak czasu, nie umiejętność analizy, brak dostępu do informacji etc.

          Wykres który przygotowałem, chciałbym, żeby tylko uzmysłowił, że siła wyborcza osób, które nie głosują jest bardzo duża – aż taka, że teoretycznie jest wstanie skutecznie rozliczyć z ich obietnic.

          Ciekawi mnie jak bardzo zmieniłaby się frekwencja gdyby robione w ten sposób wykresy prezentowane były w sondażach przedwyborczych?

        2. Ten wykres, który przedstawiłeś Paweł jest zupełnie nie na rękę zarówno politykom (bo zmniejsza im legitymizację władzy), jak i mediom (bo zmniejsza temperaturę wokół wyborów), ani pracowniom badań (bo spłaszcza wyniki poszczególnych partii).

          Poza tym partiom – jak wspominałem – chyba nie zależy na dużej frekwencji (bo łatwiej zmanipulować dużą rzeszę niezdecydowanych). Gdyby im tak naprawdę zależało to wprowadziliby – wzorem niektórych krajów UE – obowiązek wyborczy. Kary za nie uczestniczenie w wyborach przecież pomogłyby też budżetowi…

  2. Bardzo ciekawy sposób na organizację Polskiego Państwa. Ja dorzucę swoje trzy grosze bardziej przyziemne czyli co Polskie partie chcą zmienić w rynku nieruchomości. Sławku jeśli uważasz że łamie to ciszę przedwyborczą proszę nie wrzucaj tego przed wyborami.

    Wybory 2011: co partie chcą zmienić na rynku nieruchomości

    Lubię kampanie wyborcze. Zawsze lubiłam. Pamiętam, jak w 1990 r., z wypiekami na twarzy (choć miałam wtedy tylko 12 lat) śledziłam w mediach prezentacje poszczególnych kandydatów na prezydenta. Oglądanie spotów komitetów wyborczych jest, moim zdaniem, lepsze niż oglądanie najlepszej komedii. To niesamowite do czego zdolni są politycy, by przekonać nas do oddania na nich głosu. Ale jeszcze bardziej niesamowite jest to, że wielu wyborców na te sztuczki się nabiera. Pamiętacie Stanisława Tymińskiego? Teraz haseł populistycznych, które na społeczeństwo niestety działają (co widać po sondażach) też nie brakuje. Wszystkie „cudowne” obietnice trudno byłoby przeanalizować, ale zobaczmy, co politycy poszczególnych partii proponujB 1 w kwestii budownictwa.

    Serwis Inwestora na Facebooku – LUBIĘ TO!

    Przegląd propozycji ograniczyliśmy się do propozycji przygotowanych przez te komitety wyborcze, które zarejestrowane zostały we wszystkich okręgach wyborczych, czyli: Platformę Obywatelską, Polska Jest Najważniejsza, Polską Partię Pracy Sierpień ’80, Polskie Stronnictwo Ludowe, Prawo i Sprawiedliwość, Ruch Wyborczy Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Oto pięć obietnic.

    Po pierwsze: Obiecujemy łatwiejsze procedury budowlane

    Gdyby wierzyć propozycjom zapisanym w programach wyborczych partii politycznych, to po wyborach można spodziewać się przyspieszenia procedur administracyjnych przy uzyskiwaniu pozwoleń na budowę .
    PO, SLD i PiS planują ograniczyć wymagania stawiane przed osobą ubiegającą się o pozwolenie. Skrócenia procesu administracyjnego chce także RWP. Proponuje on ograniczenie czasu oczekiwania na wydanie wszelkich decyzji do 60 dni. Jeszcze dalej idzie PiS, który proponuje skrócenie czasu potrzebnego na wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę do 45 dni.
    Rewolucję w procedurze budowlanej proponuje natomiast PJN. Według tej partii budowa obiektu zgodnego z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego gminy (są to dokumenty zawierające wymagania odnośnie charakt erystyki zabudowy na danym terenie), nie powinna wymagać uzyskania pozwolenia na budowę. Wymagane byłoby tylko zgłoszenie faktu zakończenia budowy.

    Aby jednak było to możliwe, niezbędne jest uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Obecnie większa część kraju jest ich pozbawiona, co utrudnia proces uzyskiwania pozwoleń na budowę, a z drugiej strony nie pozwala gminom na utrzymanie ładu przestrzennego. Podejmowane do tej pory próby uregulowania tej sytuacji nie powiodły się. Gdyby wierzyć politykom ma się to zmienić po wyborach.

    Na przykład PJN postuluje nakaz uchwalenia przez gminy planów miejscowych w ciągu dwóch lat. Z postulatem tym mogłyby zgodzić się SLD i PSL. Partie te nie wyznaczają jednak w swoich programach konkretnych terminów w jakich gminy miałyby się wyrobić z przygotowaniem planów miejscowych .

    Po drugie: Pomożemy rodzinom w zakupie mieszkań

    Programy wyborcze zakładają także wsparcie rodzin w nabywaniu pierwszego mieszkania. Trzeba pamiętać, że jeszcze w tej kadencji PO przeprowadziła przez Sejm projekt ustawy ograniczającej program “Rodzina na swoim”. W myśl nowelizacji ma on przestać działać pod koniec 2012 roku. Nie jest to po myśli innych partii.
    Politycy PiS chcieliby na przykład rozszerzenia programu dofinansowania kredytu z jednoczesnym powołaniem kas oszczędnościowo-budowlanych. Byłaby to formuła łącząca BCródło taniego kredytowania oraz książeczki mieszkaniowe z premią gwarancyjną. W swoim programie wyborczym podobne propozycje zawarło SLD.
    Kontynuację i zmiany w programie „Rodzina na swoim” zapowiada także PSL i PJN. To drugie ugrupowanie postuluje też utworzenie Funduszu Poręczeń Mieszkaniowych przy BGK. Fundusz ten miałby za zadanie udzielanie poręczeń do 50% wartości mieszkania osobom ubiegającym się o kredyt, a niemającym zdolności kredytowej wystarczającej na zakup całej nieruchomości.

    Pomysły komitetów wyborczych w obszarze rynku nieruchomości
    Komitet wyborczy
    Badany obszar
    procedury budowlane
    preferencyjne kredyty hipoteczne
    mieszkania w TBS-ach
    najem mieszkań
    inne
    Platforma Obywatelska
    uproszczenie i skrócenie procedur
    koniec “RnS” w grudniu 2012 roku. stopniowe spłacanie kosztu budowy wynajmowanego mieszkania, aż do nabycia prawa własności, dla osób bez zdolności kredytowej
    obniżenie podstawowej stawki VAT o 1 pp. w 2014 roku (dotyczy m.in . rynku pierwotnego)
    Polska Jest Najważniejsza
    uproszczenie prawa budowlanego
    kontynuacja i zmiana “RnS”, utworzenie Funduszu Poręczeń Mieszkaniowych BGK
    wspieranie formuły TBS, obniżenie kosztu wykupienia mieszkania na własność
    uelastycz- nienie przepisów ustawy o najmie lokalu
    ochrona przed klęskami żywiołowymi; likwidacja zwrotu VAT za mat. budowlane, budowa lokali socjalnych, nakaz uchwalania planów miejsc., jedna stawka VAT – 22% z osłonami dla najuboższych.
    Polska Partia Pracy Sierpień ’80
    dofinansowywany przez państwo program budowy tanich mieszkań z wielkiej płyty, dzięki któremu koszt budowy metra kwadratowego mieszkania nie prze kroczy 2 tys. zł

    50 tys. zł ulgi dla kupujących lub budujących pierwszą nieruchomość. Podniesienie podatku dla najlepiej zarabiających
    Polskie Stronnictwo Ludowe
    poszerzenie oferty preferencyjnych kredytów na pierwsze mieszkanie
    wspieranie budownictwa komunalnego i społecznego

    nakaz uchwalania planów miejscowych
    Prawo i Sprawiedliwość
    uproszczenie i skrócenie procedur
    rozwinięcie “RnS”; wprowadzenie kas oszczędnościowo – budowlanyc h

    Ruch Wyborczy Palikota
    przyspieszenie procedur

    Podatek liniowy 18%
    Sojusz Lewicy Demokratycznej
    uproszczenie procedur
    modyfikacja “RnS” i zachęta do oszczędzania
    rozwój budownictwa na wynajem, spółdzielczego i TBS; nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów
    nakaz uchwalania planów miejscowych
    Źródło: Programy wyborcze

    Po trzecie: Powrócimy do… „wielkiej płyty”

    Najbardziej radykalny wydaje się natomiast program budownictwa mieszkaniowego PPP. Zakłada on stworzenie dofinansowanego przez państwo programu budowy mieszkań w technologii wielkopłytowej. Zgodnie z założeniami komitetu wyborczego koszt budowy metra mieszkania w takiej technologii nie powinien przekroczyć 2 tys. zł. W efekcie politycy PPP uważają, że tego typu budynki byłyby alternatywą dla oferty deweloperów.

    Po czwarte: Budownictwo będziemy wspierać z budżetu

    W zamian za wygaszany program „Rodzina na swoim” politycy PO obiecują wprowadzenie formuły spo B3ecznych grup mieszkaniowych. Ma to być rozwiązanie dla osób nieposiadających zdolności kredytowej . Mieliby oni nabywać prawo własności do wynajmowanego mieszkania pokrywając stopniowo w czynszach koszty jego budowy.

    W podobnym kierunku chcą iść: SLD, PSL i PJN. Partie te zakładają rozwój istniejącej już formuły Towarzystw Budownictwa Społecznego. Zakłada ona uzyskanie prawa najmu przez osoby, które partycypują w części kosztów budowy mieszkania. W czynszu pokrywane są później także koszty obsługi kredytu zaciągniętego na pozostałą kwotę kosztów budowy. Ostatnia z wymienionych partii planuje także obniżenie kosztu przekształcenia prawa najmu do mieszkania w ramach TBS w pełne prawo własności.

    Politycy SLD i PJN podkreślają jednak, że postulaty te muszą znaleźć wsparcie w postaci nowelizacji ustawy o ochronie praw lokatorów. Druga z tych partii podkreśla w programie, że właściciel mieszkania powinien być chroniony przed nieuczciwymi najemcami niepłacącymi czynszu. W opinii polityków obniży to ryzyko inwestowania w lokale na wynajem, a co za tym idzie może powiększyć podaż i obniżyć ceny najmu mieszkań.

    Po piąte: Obniżymy VAT

    Na ceny nowych nieruchomości duży wpływ mają obowiązujące stawki VAT. Zmiany w tym zakresie także można znaleźć w programach wyborczych. Przypomnijmy, że obecnie lokale o powierzchni do 150 m kw. opodatkowane są ośmioprocentowym VAT-em, a każdy kolejny metr wiąże się z odprowadzeniem 23% podatku.
    PO zobowiązał a się w swoim programie wyborczym do obniżenia tych stawek o 1 pp. w 2014 r. Znacznie większe zmiany proponuje RWP. Program wyborczy tego ruchu społecznego zakłada wprowadzenie jednolitej stawki VAT na poziomie 18%. PJN natomiast postuluje wprowadzenie stawki 22% (wraz z wprowadzeniem adekwatnych osłon socjalnych dla najuboższych) przy jednoczesnym zlikwidowaniu zwrotu VAT za materiały budowlane.

    A potem „dostaniemy się do Sejmu i…

    ….zapomnimy, zajmiemy się czymś innym”.
    Niezależnie od tego, że wiele obietnic może pozostać obietnicami, na wybory trzeba iść, do czego Was wszystkich zachęcam. Miłego weekendu.

    Dorota Siudowska-Mieszowska /Oprac. na podst. raport Home Broker /

    1. Dorota, duże dzięki za rozpracowanie obietnic wyborczych dotyczących nieruchomości złożonych przez poszczególne parte. Teraz jest już po wyborach i możemy z nich rozliczać zwycięzców, którzy wejdą do koalicji rządowej.
      Czy liczę na realizację obietnic? Wcale, bo wierzę w hasło: “Wyborco ! Umiesz liczyć? Licz na siebie!”. Jeśli rządzący nie przeszkadzają nadmiernymi regulacjami to już jest dobrze.

  3. Wybory, wybory i po wyborach.

    Osobiście uważam że:
    – jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził – bez względu czy jest politykiem czy przedsiębiorcą, papieżem, księdzem czy lekarzem……..

    – państwo jest jak przedsiębiorstwo – przychody, rozchody, dochód i to wszystko MUSI się bilansować!!! aby takim kolosem jak PAŃSTWO zarządzać to trzeba mieć DOŚWIADCZENIE i żadem przedsiębiorca z krwi i kości nie podejmie się takiego wyzwania z wielu powodów. Jak wyżej słusznie zauważono NIE MA W RZĄDZIE POZA JEDNYM NIKOGO Z DOBRĄ PRZEDSIĘBIORCZĄ PRZESZŁOŚCIĄ!!! Dlaczego?? Mają biznesy które SĄ ważniejsze i kto na Boga chciałby “zarządzać” 38 mln LUDZI???

    – sam również doszukiwałem się teorii spiskowych itp. Z czasem doszedłem do wniosku że nawet jeśli są prawdziwe to wpływ na większość wydarzeń/krwiopijców jest nikły. Ważna jest ich świadomość ale żyć trzeba, zarabiać również jak i płacić co się należy.

    – nie zapominajmy że polityka to gra słów, a politycy mają słabą pamięć do tego co obiecywali.

Skomentuj Pawel Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.