Organizacja meczu na szóstkę !!! Polak potrafi.

Kupując rano w sklepie kefir usłyszałem opinie słuchaczy stacji RadioZET, że organizacja wczorajszego meczu Polski z Portugalią na Stadionie Narodowym była perfekcyjna. Jak najbardziej zgadzam się z tą opinią. Możemy naprawdę być dumni nie tylko z samego stadionu. Super nowoczesne wnętrze robi niesamowite wrażenie – miałem okazję być na meczu na Emirates Stadium w Londynie, czy na Wembley, czy na kilku stadionach Mistrzostw Świata w Korei, Japonii oraz w RPA, czy zwiedzić stadion Barcelony, Ajaxu Amsterdam, czy brazylijską Maracana i naprawdę uważam, że Stadion Narodowy jest najlepszą areną spośród wszystkich wymienionych.

Możemy też być dumni z samej organizacji. 58 tysięcy widzów to był dobry, praktyczny test stanu gotowości organizacyjnej. Test został zdany – w opinii słuchaczy – na szóstkę.

I wiecie co? Jestem szczególnie dumny z tego, że i ja miałem swój drobny wkład w tę doskonałą organizację, bo na Dolnej Trybunie w sektorach D6 do D8 pełniłem rolę … stewarda, czyli odzianego w zielone kamizelki członka służb informacyjnych. Pomagałem kibicom znaleźć swoje miejsce na stadionie, znaleźć najbliższą toaletę czy kiosk. Narobiłem im (ich aparatami foto czy telefonami) mnóstwo zdjęć. Dwa razy interweniowałem w drobnych incydentach, typu jeden z Panów uporczywie siedział na oparciu swojego fotela zasłaniając widok na murawę boiska kobiecie siedzącej za nim (wystarczyło, że na odległość, na migi poprosiłem go by usiadł niżej i kciukiem podziękowałem mu gdy mnie posłuchał:-). Poczułem wyjątkową bliskość z młodym mężczyzną, który po operacji ścięgien miał kłopoty z zejściem na dół do swojego rzędu na trybunie (pomogłem mu zejść, a w przerwie sam do niego podszedłem oferując mu swoje ramię jako wsparcie w drodze do toalety czy kiosku).  Miałem okazję uciąć krótkie, ale bardzo serdeczne pogawędki z Panem z Łodzi; z ojcem i synem ze Śląska (mówili melodyjnie brzmiącą śląską gwarą), którzy jeżdżą po całej Polsce na wszystkie mecze reprezentacji; po szwedzku z Polką, która przyjechała ze swoim synkiem do Polski na ferie; z młodą studentką z Krakowa zakochaną w Wojtku Szczęsnym i z wieloma innymi osobami. Spotkałem – a jakże – Fridomiaka. Cześć Andrzej! Oraz brata jednego z założycieli Stowarzyszenia Mieszkanicznik – Jacka – który rozpoznał mnie z filmiku, który nakręciliśmy z Jackiem jako zaproszenie na Kongres Otwarcia Stowarzyszenia w Łodzi w sobotę 17 marca. Świat jest mały!

Zaprzyjaźniłem się z kierownikiem mojej sekcji stewardów (niesamowity człowiek z niesamowitą, choć nieco smutną przeszłością zawodową, która nadal go niestety trapi), z moimi 5 kolegami w naszej sekcji. Ale też z obstawiającymi nasze sektory policjantami, medykami, pracownikami ochrony, pracowniczkami kiosków gastronomicznych. Te ostatnie dogrzewały nas herbatami – nie pamiętam bym kiedykolwiek w życiu wypił tyle herbaty. Miałem też wiele takich bardzo przyjemnych momentów “aha”, gdy np w okresie wzmożonego ruchu na trybunach podczas przerwy w meczu, spontanicznie stanęliśmy z ochroniarzem plecy w plecy. On obserwował trybuny i murawę, a ja kibiców na promenadzie przemieszczających się np do toalet czy kiosków czy pomiędzy sektorami. I nagle zauważyłem jak mruga do mnie z podziwem policjant, że tak dobrze się z ochroniarzem ustawiliśmy i że mamy “oczy dookoła głowy”.

Było naprawdę super. Kibice zachowywali się jak dżentelmeni i nawet taka 5-6 osobowa grupka podchmielonych 20-30 latków uciszyła się z zawstydzeniem i z uśmiechami na twarzach, gdy zwróciłem im (też oczywiście z uśmiechem na twarzy) uwagę, że na tak pięknym Stadionie nie wypada używać niecenzuralnych słów, nawet pod adresem … PZPN (bo to właśnie główny organizator imprezy był negatywnym bohaterem ich skandowania:-). Parokrotnie gdy kibice na całym Stadionie śpiewali hymn narodowy, gdy podnosiły się kolejne meksykańskie fale, gdy wykrzykiwali na całe gardła “kto wygra mecz?!”, gdy ponad głowami wywijali szalikami, tak jakby od tego zależało życie ich bliskich, pojawiały mi się w oczach łzy wzruszenia.

Ale większość czasu nie schodził mi z twarzy szczery, szeroki uśmiech. Bez trudności przyszło mi wczuć się w rolę gospodarza tego pięknego obiektu, którego odwiedzili (dość tłumnie) dobrzy znajomi. Czułem też, że ten stadion jest naprawdę “narodowy”. I to oczywiście nie w jakimś wynaturzonym pojęciu tzw “patriotów”. Tylko, że jest to wspólne dobro wszystkich kibiców – z Warszawy, z Pruszkowa, z Siedlec, z Augustowa, z Łodzi, z Radomia, z Gdańska, ze Sławkowa (gdzie jest Sławków? to chyba musi być jakieś fajne, pomarańczowe miasteczko:-), ze Śląska, z Kaszub i z całej Polski. Oprócz wspomnianej już Polki ze Sztokholmu, robiłem też zdjęcia Polakom z Anglii, z Francji, a nawet ze Stanów. I wszyscy – jak jeden mąż – mówili, że są dumni z tego obiektu.I tę dumę było słychać w ich drżących ze wzruszenia głosach. To tak jakby przyszli na Stadion przejrzeć się w gigantycznym lustrze, pierwszy raz po jakiejś upiękniającej operacji plastycznej, a efekt zupełnie przeszedł ich oczekiwania. Wooooow !

Właściwie jedyną przeszkodą/niedogodnością we wczorajszej pracy stewardów było to, że na Stadion przyszło więcej turystów niż … kibiców. Lub część kibiców nagle przeistoczyła się w podziwiających swój dom po remoncie inwestorów. Część osób była ewidentnie bardziej przejęta podziwianiem i zwiedzaniem stadionu niż oglądaniem meczu. Myślę, że te 58.000 ludzi musiało zrobić z jakieś 15 milionów zdjęć (albo więcej), które dziś zawisnęły gdzieś na ich stronach na Facebooku i w necie. Wielu pewnie tak jak ja dzielą się swoimi wrażeniami z innymi.

Nie chciałbym by to zabrzmiało zbyt pompatycznie, ale myślę, że warto było wydać te 2 czy 2,5 miliarda złotych (czy ile tam ten stadion dokładnie kosztował), aby Polacy wreszcie porzucili mentalność “biednego krewnego Europy” i poczuli się ludźmi sukcesu, potrafiącymi cieszyć się z tego jak wiele się udało, a nie wiecznie narzekać na to co jeszcze można poprawić. Mam nadzieję, że po EURO 2012 będziemy dumniejsi z tego kim jesteśmy i będziemy jeszcze z większą ufnością i pewnością siebie patrzeć w przyszłość.

Wczoraj pomogła nam nawet pogoda – dzień przed i dzień po meczu była i jest dużo gorsza niż wczoraj. Słońce, całkowicie bezchmurne niebo nad Warszawą. Nawet piłkarze na boisku grali z o wiele wyżej notowaną drużyną Portugalii jak równy z równym, bez jakichkolwiek kompleksów. Nie koncentrowałem się aż tak bardzo na meczu ( w końcu byłem w pracy! i to w pierwszej od prawie 3 lat:-), ale miałem wrażenie, że mieli niejedną okazję, by strzelić zwycięskiego gola.

Przed całą Polską też stoi takie otwarte okno szans i możliwości. Znamy wartość wolności, posmakowaliśmy kapitalizmu, ale widzimy też jego ograniczenia, jesteśmy zbyt biedni na socjal (na szczęście) więc nie zatraciliśmy jeszcze naszej przedsiębiorczości, mamy pewną fantazję, polot. Polacy są bardziej solidarni i gotowi do współpracy niż nasi zachodni koledzy. Jesteśmy pracowici i głodni sukcesu materialnego. Polityków mamy wprawdzie beznadziejnych (tak jak – z małymi wyjątkami – wszędzie!), ale na szczęście są tak zajęci sobą, swoimi frakcjami, swoimi politycznymi konkurentami i swoimi innymi fobiami i żłobami, że się nami aż tak bardzo nie interesują i zbytnio nam nie przeszkadzają. Nnie narzucają nam jakiś swoich chorobliwych wizji.

Wykorzystajmy tę historyczną dla Polski szansę – EURO 2012, fundusze unijne, wzrost gospodarczy, dobre relacje z sąsiadami, praktycznie brak ryzyk wojny czy wewnętrznych zamieszek, pewność jutra, perspektywy gazu łupkowego, możliwość kopiowania dobrych rozwiązań zarządczych z Anglii, z Holandii, z Niemiec, z korporacji, w których pracujemy.

Dogońmy jak najszybciej Europę Zachodnią w sferze materialnej, ochrony środowiska, ochrony praw mniejszości, profesjonalizmu, pewności siebie, dbania o swoje zdrowie, poszanowania prawa. Ale jednocześnie zachowajmy naszą tradycyjną gościnność, otwartość na sąsiadów, ducha współpracy, poczucie humoru, przedsiębiorczość (która w czasach komunizmu przyjmowała niekiedy niepożądaną formę “kombinowania” i cwaniactwa), skłonność do oszczędzania, fantastyczne tradycje religijne i rodzinne, ciekawość świata, szacunek dla starszych.

Mam nadzieję, że sformułowanie “Polak potrafi” będzie nam się kojarzyło tylko i wyłącznie pozytywnie. Organizacja meczu na 6-tkę? Oczywiście! Polak potrafi !

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

9 Responses

  1. Zakazem na meczu Polska-Portugalia objęto “profesjonalne aparaty fotograficzne, kamery wideo lub inne podobne urządzenia za wyjątkiem przeznaczonych do ściśle prywatnego użytku”.

    Słyszałem, że nie można było mieć aparatów z wymienną optyką.
    Proszę napisać jak to wyglądało naprawdę.
    Jeśli rzeczywiście tak było, to jesteśmy świadkami kolejnego absurdu.

    Pozdrawiam
    (mało się ostatnio udzielam, ale czytam regularnie ;)
    Michał

    1. Michał, nie potrafię Ci niestety udzielić precyzyjnych informacji w/s aparatów. Regulamin imprezy ustala organizator i być może – jeśli prawdą jest to co twierdzisz – kierował się ochroną wyłączności dla dziennikarzy czy fotoreporterów akredytowanych na imprezę.

  2. Nie wiedziałem ze interesuje sie Pan futbolem, super:) a europę zach. to szybko dogonimy, miałem moznosc pracowania w duzej fabryce w holandii, tamtejsi ludzie tak są przyzwyczajeni do dobrobytu ze zanikło w nich jakiekolwiek myslenie, są jak konie z klapkami na oczach, troche to wyglada jak u nas za czasów komomunizmu, czy sie stoi czy sie lezy 2000 euro sie nalezy, w polskiej fabryce natomiast widac o wiele wieksza wydajnosc i organizacje pracy mniej ludzi na kierowniczych stanowiskach i szybki rozwój, w fabrykach w których pracowałem holandii na 200 osób przypadało ponad 100 ” biurowych”,w polsce na 1500 osób 100 “biurowych”, moim zdaniem jest to spowodowane wieloma czynnikami:
    1. wiekszosc firm zachodnich jet bardzo stara tzn. wiekszosc ich włascicieli dawno poumierała a firma przechodzi z pokolenia na pokolenie co nie zawsze wiąze sie z dobrą jakoscią zarzadzania, w Polsce kapitalizm mamy od 20 lat firmy dopiero powstają i nabierają rozpedu.
    2.Przy porównywalnych kosztach zycia, rodowity Holender zarabia 2000 – 3000 euro jako robotnik, brygadzista( w zaleznosci od stopnia) i wzwyz od 3000 – 15000 euro, w Polsce wiemy kto ile zarabia, dlatego Polacy są bardziej przedsiebiorczy bo warunki ich do tego zmuszają i dobrze.

    Czytałem ostatnio w niem. prasie pewien artykuł, niemieccy analitycy i ekonomisci wyliczyli na podstawie dzisiejszego tempa rozwoju Polski,ze za ok. 20 lat PKB Polski wyprzedzi takie kraje jak Niemcy, Holandia i Francja, obysmy wtedy nie zatracili naszych wspaniałych cech tylko parli naprzód, czego Wam i sobie z całego serca zyczę:)

    1. Też gdzieś czytałem o tym, że w ciągu 20 lat Polska ma być bogatsza niż Niemcy czy Holandia. Dziś wydaje się to nierealne, ale myślę, że w latach 70-tych też nikt sobie nie wyobrażał Irlandii z PKB/głowę wyższym niż w Zachodniej Europie.
      Mam nadzieję, że pójdziemy raczej irlandzką, a nie grecką drogą doganiania zamożniejszej Europy.

      1. My, Polacy mamy jeszcze jeden rewelacyjny atut wyrozniajacy nas i “wynoszacy” ponad Zachodnia Europe; mianowicie nasza mlodziez zwlaszcza ta z “przecietnych rodzin” nadal chce sie ksztalcic ! Jest ciekawa swiata i chce “isc dalej” co, niestety nie jest juz takie popularne w krajach bogatszych, gdzie konsumpcja troche przegonila mlodociany zapal …

  3. Cudowny artykul Slawku !
    Troszeczke pobrzmialo szowinizmem ale, przysiagam, tylko troszeczke wiec nie bede Ci “wytykac” !!!
    Masz racje, czas abysmy dogonili Europe Zachodnia ! Dla mnie przede wszystkim w sferze ochrony srodowiska i poszanowania prawa w ogole; a praw mniejszosci w szczegolnosci… .
    Czujmy sie wreszcie Obywatelami Swiata i z usmiecham przestanmy narzekac !
    A propos, widze, ze wdrozyles w zycie swoje plany profesjonalne ! BRAVO !!!
    Powodzenia Przyjacielu !

    1. Dzięki Jolu ! Rzeczywiście stewardowanie to dla mnie inauguracja dożywotniego programu “Zawody Emeryta” o którym kilka miesięcy temu pisałem na blogu. Fajny początek fajnej przygody:-)

  4. Bardzo fajny wpis . Podbudowujący na duchu :).
    Mi na tym stadionie nie podoba się jedna rzecz. Loże na Vipów. Nie rozumiem konieczności ich istnienia. Gdyby nie było tych lóż to stadion byłby większy i miałby pojemność myślę koło 80tysięcy a może i 100tysięcy. Loże dzielą społeczeństwo na biednych szaraków i na VIPy. Rozumiem ,że może być kilka lóż ale 65lóż wokół stadionu to przesada. Loża kosztuje(wynajęcie) koło 0,5mln do końca 2012 roku.
    Nie wiem czy to się biznesowo kalkuluje czy to jest jakaś efemeryda , megalomaństwo polskich urzędników. Podobno PZPN zachciało 15 lóż dla siebie :). Jakoś na stadionach na świecie nie ma lóż w takiej ilości. Chyba nie ma. Przynajmniej w telewizji nie widziałem :)

    1. Radku, dzięki. A jeśli chodzi o loże, to wprawdzie nie jestem ekspertem w tym temacie, ale wydaje mi się, że to nie jest polski wymysł, a raczej sprawdzone na świecie rozwiązanie mające zwiększyć rentowność budowanych stadionów. Loże dają stabilny, wysoki przychód. Tylko raz – w Pretorii w RPA podczas Mistrzostw Świata 2010 – oglądałem mecz z loży. Nie liczyłem ile ich tam w sumie było na stadionie, ale z pewnością było ich wiele. Loże widziałem też na stadionie Emirates, Nou Camp i Ajaxu Amsterdam.
      Czasami zdarza się, że miejsca w sektorach VIP świecą pustkami – na meczu Polska-Portugalia też tak niestety było. Trochę szkoda, bo dla innych chętnych zabrakło biletów, ale te miejsca już zostały sowicie opłacone przez korporacje, a że ich goście się nie pojawili to już jest ich strata…

Skomentuj Radek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.