Tragedia kolejowo-medialna w Szczekocinach

Wczoraj wróciłem nocnym pociągiem z Wrocławia. Przez Katowice. Więc możliwe, że przejeżdżałem całkiem niedaleko miejsca fatalnego w skutkach wypadku. Jeden z Mieszkaniczników i założycieli Stowarzyszenia – Radek Tosnowiec – prawie co weekend przyjeżdża z Krakowa do Warszawy pociągiem na sobotnie spotkania grupy roboczej przzygotowującej m.in Kongres Otwarcia.  Ten wczorajszy wypadek jest mi przez to nieco bliższy.

Ale oburza mnie rozdygotanie mediów w tej sprawie. Ogromną tragedią dla rodzin jest śmierć każdej z 15 ofiar śmiertelnych wypadku, a także obrażenia każdego z 55 rannych w wypadku. Pasażerowie, którzy wyszli z wypadku bez obrażeń cielesnych też wymagają naszego współczucia oraz troski najbliższych oraz specjalistów.

Z drugiej strony jednak oburza mnie reakcja mediów. Po co nam te “wydania specjalne” wiadomości, “z ostatniej chwili”, reportaże “minuta po minucie”, nawoływania by Prezydent RP ogłosił żałobę narodową. Jestem przekonany, że na drodze z Warszawy do Krakowa ginie co tydzień 15 osób w wypadkach samochodowych. Myślę, że co miesiąc w miejscowościach przy tej trasie ginie 15 osób miesięcznie w wyniku przemocy domowej, rozbojów i napaści. Kolejnych 15 osób ginie w wyniku przedawkowania alkoholu, papierosów czy narkotyków. I NIE JEST z tych powodów ogłaszana żałoba narodowa, nie ma specjalnych wydań wiadomości, itp. Czyżby te śmierci były mniej ważne, a ludzie którzy giną w wypadkach kolejowych bardziej zasługiwali na “żałobę narodową” niż ci ginący w autobusach czy samochodach?

Media pełnią ogromną rolę w kształtowaniu świadomości ogółu. Większość z nas siada przed telewizorami i potulnie łyka to co im się serwuje w serwisach informacyjnych. Zamiast podjąć wysiłek i na własną rękę ukształtować sobie obraz otaczającego nas świata, leniwie karmimy się “doniesieniami”. A co donoszą nam media? A no właśnie co?

To co spowoduje, że będziemy jeszcze częściej włączać radio czy telewizor czy kupować gazety w poszukiwaniu “najświeższych doniesień”.  Jakaś dziewczynka zginęła (prawdopodobnie codziennie ginie dziesiątki dzieci) – szuka jej cała Polska. “Czy jest może za tym drzewem?”, “Sensacja, nie nie ma jej!” “A jak tłumaczą to psychologowie, eksperci komentujący zaginięcie dziewczynki w naszym studio?”. Matka zabiła dziecko – a co mąż? a co teściowa? a co sąsiedzi? a co Rutkowski? i temat możemy eksploatować bez końca… czy matka przyjedzie na pogrzeb? a co o tym sądzi grabarz z cmentarza bródnowskiego w Warszawie – rozmawia z nim nasz specjalny cmentarny wysłannik/korespondent.  Temat może eksploatować jeszcze tydzień. Ale to dopiero po przerwie. Na reklamy.  A tuż po przerwie, zdradzimy jeszcze Państwu nieoficjalne doniesienia…

Inne eksploatowane w ostatnim czasie tematy: pilot (jaki tam “pilot”?! Lepiej się sprzeda “bohater narodowy”) wylądował bez wysuniętego podwozia zgodnie z procedurami . Pieczątkowy strajk lekarzy. Jest styczeń, a nie ma śniegu. Premia dla szefa Stadionu Narodowego. Śmierć Whitney Houston. Jest luty i wielki mróz.  Frank szwajcarski po 3,50. ACTA.  Ślub księcia i jego wybranki. Taka żałoba narodowa to też byłby niezły temat – czy Prezydent słusznie wprowadził? a co sądzi o tym Kaczyński? a co Palikot sądzi o wypowiedzi Kaczyńskiego w/s żałoby? a co rodziny osób poszkodowanych w wypadku? Super jakby się między nimi wytworzyły jakieś sprzeczne podejścia do tematu. A może jeszcze jakiś krewki mecenas? A czy Prezydent nie powinien już ogłosić jej końca? a który z jego poprzedników ogłaszał więcej żałób? a co sądzą o tym nasi słuchacze w SMS-owej ankiecie?

Już poza anteną i poza studiami czy redakcjami, liczy się – w zaciszu gabinetów – wpływy z reklam i czeka na kolejną “kumulację”. A jak już się przytrafi, to trzeba ją wykreować na “rekordową kumulację” wysyłając dziennikarzy, szantażując Premiera i Prezydenta by tam pojechali (bo jak nie to media ich obsmarują, że tu katastrofa, żałoba narodowa, a tam Premier na urlopie w Alpach, itp), wprowadzając wydania specjalne najlepiej z dodatkiem dramatycznego dżingla. “News” aby długo żył musi być odpowiednio opakowany. Ciekawe czy w mediach są już specjalni “product menadżerowie” odpowiedzialni za jak najdłuższy cykl życia wybranego do promocji newsa? Dzisiaj wszystkie stacje – jak jeden mąż – skupiają się na tym samym newsie. Panuje zgoda, że śmierć górnika ma większą medialną wartość niż śmierć budowlańca. Śmierć w wypadku samochodowym mniejszą niż śmierć w pociągu; o samolocie już nawet nie wspominając. Napad na jubilera większą niż napad na kwiaciarnię (choćby nawet z tej ostatniej zrabowano więcej pieniędzy). Stacje rywalizują tylko o to, kto okrasi wybranego newsa bardziej pikantnie. Ciekawe kiedy poszczególne media zaczną strategię odróżniania się i będą w tym samym czasie promować i eksploatować różne newsy? Chcesz zobaczyć co tam na statku Costa Tragedia oglądaj naszą stację; chcesz wiedzieć ile gąsienic zostało zmiażdżonych przez lokomotywę E375 słuchaj naszej stacji. Chcesz poznać szczegóły napadu na jubilera, kup X; szczegółów napadu na kwiaciarnię kup Y.

W Totku też tak jest. Jak ktoś by wygrywał tydzień po tygodniu swój milion czy dwa byłoby strasznie nudno. Zaczęłaby spadać sprzedaż kuponów. Zaczęłyby spadać obroty. A tak, od czasu do czasu wykreuje się kumulację, a najlepiej kolejne “rekordowe kumulacje” i do kolektur będą się ustawiać dłuuuugie kolejki. A w zaciszu gabinetów można spokojnie liczyć zera. I planować kolejną kumulację.

Ktoś kto pozwala mediom kształtować swój obraz rzeczywistości musi chyba mieć straszny chaos i mętlik w głowie. A jak ma chaos to łatwiej łyknie reklamy różnych produktów na polepszenie nastroju oraz komfortu życia. Nie dawajcie się ! Byłem podbudowany tym, że na ostatnim spotkaniu Fridomiaków we Wrocławiu okazało się, że prawie połowa uczestników nie ma nawet telewizorów w domach:-)

Składam szczere wyrazy współczucia tym, którzy ucierpieli w wypadku w Szczekocinach oraz ich najbliższym. Łączę się z Wami w smutku i mam nadzieję, że wkrótce poznamy przyczyny wypadku, a osoby winne zostaną ukarane. Jednocześnie przykro mi, że Wasza osobista tragedia stała się pokarmem dla głodnych sensacji mediów i polityków chcących zarobić parę punktów w słupkach swojego poparcia.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Zgadzam się z powyższym postem w 100%, w czasie czytania wręcz odnosiłem dziwne wrażenie że to “moje słowa i przemyślenia”… m.in. dlatego już od kilku lat nie oglądam żadnych wiadomości :)

  2. Witam :)
    W 100000% mam identyczne odczucia ;)
    U mnie podobne myślenie zaczęło kiełkować od śmierci Papieża ostateczny pogląd na te sprawy utrwalił się po katastrofie smoleńskiej.

    Jednak, nie zapominajmy, że to my mamy władzę nad pilotem od telewizora lub włącznikiem od radia – nie dajmy się mediom otumanić :)

    Pozdrawiam.

    ps. nie wiem jak to wygląda w innych krajach np. Europy zachodniej lub USA – ale wydaje mi się że obywatele mają tam w przeciwieństwie do nas większy wybór.

    1. Wiesz, wydaje mi się, że to nie jest kwestia braku wyboru. Tylko raczej tego, że w Polsce mamy bardzo silne presje na konformizm. Z pewnymi rzeczami się nie dyskutuje. Na przykład myślę, że to jakieś chyba jeszcze atawistyczne przekonanie, że “o zmarłych mówi się dobrze, lub wcale” spowodowało, że nie było praktycznej żadnej dyskusji nt miejsca pochówku byłego Prezydenta RP; choć wiele osób, w tym dziennikarzy, miało wątpliwości co do stosowności tej decyzji.
      Programy prześmiewcze (oferujące inne spojrzenie na tematy dnia) np program Wojewódzkiego i Figury są zamykane, a takie jak Szkło Kontaktowe w obliczu “tragedii narodowej” same się cenzurują. Szanowana dziennikarka jest napiętnowana gdy się publicznie przyzna do tego, że dokonała aborcji. Różne niewygodne tematy (rasizm, antysemityzm, przemoc w rodzinach patologicznych, molestowanie dzieci przez księży) są zamiatane pod dywan. Bo nie umiemy o nich racjonalnie rozmawiać bez uciekania się do epitetów czy argumentów typu “nie jesteś patriotą”.
      Niektórzy dziennikarze zamiast promować otwartą, merytoryczną dyskusję, wolą nakręcać konflikty bo to “podkręca oglądalność”. Zamiast tonować rozhuśtane nastroje, wolą je rozgrzewać – tak się dzieje chociażby w obliczu takich wypadków jak sobotni.

  3. Sławek to co piszesz o presji na konformizm oraz ,,zmuszania” wszystkich do jednakowego myślenia – jest to jak najbardziej przykrą prawdą trapiącą od wielu pokoleń nasz kraj – ja to zjawisko z kolei nazywam terrorem moralnym.

    Co do ,,możliwości wyboru” , trochę mało precyzyjnie się wyraziłem – miałem na myśli w miarę realny, stojący przed widzem, wybór między jakością poszczególnych mediów . Wolałbym odprowadzać podarki oraz płacić abonament na rzecz choć jednej stacji telewizyjnej i radiowej gdzie w zamian otrzymywałbym rzetelna informację, publicystykę, oraz ambitniejszą rozrywkę.

    Uważam że media publiczne jak na razie dość średnio się w tej materii spisują starając się na siłę konkurować z prywatnymi o oglądalność.

  4. Miałam w szkole nauczycielkę języka polskiego, która uczyła nas nie tylko mowy ojczystej, ale też zachęcała do myślenia i kwestionowania nawet tego, co jest napisane w książkach, co podają media. A to były czasy łagodne w porównaniu do tego, co dzieje się teraz. Czy w czasach agresywnej polityki medialnej, internetu (gdzie każdy może napisać co chce), publikacji o wątpliwej reputacji są jeszcze nauczyciele, którzy uczą myślenia?
    Przecież to od nas zależy, co i jak przyjmiemy, co kupimy, czy wyłączymy emocje przy kolejnym “wydaniu specjalnym”… Na szczęście :-)

Skomentuj bartonet Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.