Ile jest w Polsce mieszkań?

Według stanu na koniec marca ubiegłego roku w Polsce było w sumie 13,7 mln mieszkań. Oznacza to, że od 2002 roku ich liczba wzrosła o 1,2 mln mieszkań, czyli prawie 10 proc. – poinformował Główny Urząd Statystyczny na podstawie wstępnych danych zebranych w czasie spisu powszechnego. Z powyższych danych wynika – to już moje własne wyliczenia – że średnio w jednym mieszkaniu zamieszkuje 2,78 osób, a 10 lat temu przypadało średnio ponad 3 osoby na mieszkanie. Spodziewam się, że to zagęszczenie pewnie nadal będzie spadać wraz ze zmianami cywilizacyjnymi w naszym społeczeństwie – żyjemy dłużej, młodzi nie chcą mieszkać z rodzicami, ubywa domostw wielopokoleniowych, przybywa singli z wyboru, rodziny rozdzielają się gdy jedno z małżonków czasowo wyjeżdża do innego miasta za pracą, itp.

Najwięcej mieszkań przybyło w latach 2002-2011 w województwie mazowieckim (o 15,9 proc.), pomorskim (o 15,4 proc.) małopolskim (o 13,0 proc.), wielkopolskim (o 12,1 proc.) i zachodniopomorskim (o 10,3 proc), najmniej w województwach śląskim (o 4,1 proc.) oraz opolskim (o 4,6 proc.).Ponad połowa mieszkań (56,3 proc.) mieściła się w budynkach wielomieszkaniowych, czyli liczących co najmniej trzy mieszkania. Lokale w budynkach jednorodzinnych, czyli 1-2 mieszkaniowych stanowiły 42,4 proc. ogółu. Pozostałe mieszkania mieściły się w innych budynkach, m.in. zbiorowego zakwaterowania jak hotele pracownicze, internaty, domy pomocy.Wyniki spisu wykazały, że około 90 proc. mieszkań korzystało z wodociągu, w 84,3 proc. mieszkań była ciepła woda, w 90,5 proc. łazienka, 90,6 proc. ustęp. Centralne ogrzewanie było w 73,4 proc. mieszkań, natomiast gaz z sieci w 54,6 proc.

Według wstępnych danych spisu, 31 marca 2011 roku w Polsce było ok. 6 111 tys. budynków, z czego 97,7 proc. (5 970 tys.) stanowiły budynki mieszkalne – jednorodzinnych było 5 522 tys., wielomieszkaniowych 447 tys., a zbiorowego zakwaterowania 4 tys. zł.

____

Powyższy artykuł otrzymałem na maila od Marka. Dzięki Marku za podzielenie się nim z nami wszystkimi!

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Pytanie co z tego raportu wynika dla osób chcących inwestować w nieruchomości i jak będzie zmieniał się rynek, czy podąży do pewnej unijnej średniej, jeśli chodzi o ilość lokali na mieszkańców, metry kwadratowe na lokatora i faktycznie czeka nas awans cywilizacyjny ?

    Gro lokali po PRL-u jest w złym stanie technicznym, za chwilę zaczną nam się sypać gierkowskie bloki, a jednocześnie nowych mieszkań buduje się ciągle stosunkowo mało.

    Nie byłbym tego taki pewien, że rynek się rozwija, sama potrzeba to jedno, a możliwość kupna mieszkania, wynajęcia po rynkowej po cenie to drugie, na podobnej zasadzie Enron wybudował elektrownie w Indiach, ale okazało się, że Hindusów nie stać na prąd. Dziś do łask wracają mieszkania z wielkiej płyty, bo są dostępne cenowo, deweloperzy ograniczają powierzchnię mieszkań, żeby je w ogóle sprzedać.

    Zapotrzebowanie na mieszkania jest, ale te potrzeby rozmijają się z możliwościami finansowymi większości Polaków i wcale nie jestem tu optymistą, że będzie lepiej.

  2. Ostatnio w Dzienniku Gazecie Prawnej czytałem wywiad z ekonomistą z OPOKA TFI ( nie pamiętam nazwiska ), gdzie twierdził on, że wobec niżu demograficznego, niepewnej przyszłości gospodarczej ceny mieszkań w Warszawie za naszego życia mogą nie dojść do poziomów z 2007 roku i szczytu hossy na rynku.

    Może nie byłbym, aż takim pesymistą, ale nie wierzę też w zrównanie się z Helsinkami, o ile pamiętam tam było 4-5 tysięcy Euro za metr…

    1. Adam, nie wiem ile lat miał ów ekonomista, którego cytujesz i ile lat spodziewa się on jeszcze żyć. Ja mam 46 lat i jestem pewnie jednym z najstarszych Fridomiaków. Spodziewam się żyć jeszcze – mam nadzieję – około 30 lat i w tym czasie uważam, że nie tylko ceny wrócą do poziomu sprzed roku 2008, ale i będą wyższe w 2042 roku niż ich dzisiejsza cena w Helsinkach. Choćby nawet w 2042 wypadł nam akurat jakiś dołek na rynku nieruchomości.
      Ktoś chce się ze mną założyć o skrzynkę dobrego francuskiego szampana z Eperney? Mogę się też założyć z owym ekonomistą:-)

      Dlaczego jestem pewien wygranej w tym zakładzie?

      1. Wydaje mi się, że odpowiedzią jest inflacja, narazie na poziomie jeszcze niskim, dodruk pieniądza, pustego pieniądza zrobi swoje.
        Tylko akcje i nieruchomości a gotówki tyle, żeby pokryła rok życia bez pracy.

        Pozdrawiam,
        Inwestor

    2. Wystarczy tylko chwilke pomyslec zeby dojsc do wniosku ze ten ekonomista wygaduje bzdury. Biorac pod uwage tylko sama inflacje na poziomie tylko 3% rocznie to przez 30 lat ceny towarow i uslug a tym samym koszty budowy budynkow wzrosna o minimum kilkadziesiat procent. Czy uwazasz ze jesli do 2040 roku koszt budowy 1m2 wzrosnie o kilkadziesiat procent to ceny mieszkan nie wzrosna?

      1. Zwróć uwagę na spadek cen elektroniki produkowanej masowo i automatycznie.
        Kiedyś samochód był dobrem luksusowym, dziś używany kosztuje tyle co dobry rower.
        Przenośne telefony jak i komputery również były kiedyś dość drogie.
        Jednak masowe zapotrzebowanie i automatyzacja zmieniły to.
        Owszem za najnowsze modele nadal płacimy tysiące zł, ale jest to tylko wyższa z bardzo wielu opcji.

        Pomyśl co będzie się działo na rynku mieszkań gdy będzie się je produkować pół automatycznie.
        Roboty budowlane to już nie baśń. Automatyzacja przyspiesza i eliminuje WSZELKIE koszty produkcji..

        Z czasem dojdzie do tego, że koszt będzie marginalny i wycena stanie się zbędna
        bo gdy pracę ludzi przejmą roboty (co za 30 lat raczej jest pewne)
        to pieniądze staną się bezużyteczne (bo to tylko narzędzie wyceny i wymiany pracy LUDZI).

        Mój wniosek – jeśli coś więcej robić, angażować się w długofalowe plany to z pasji (a nie wyrzeczenia z elementem poświęcenia) bo w dalszej przyszłości satysfakcja może okazja się jedynym zyskiem.

        Zbliżająca się szybkimi krokami rewolucja przemysłowa zmieni nie tylko system wymiany dóbr ale i sposób myślenia… (większość ludzi myśli długofalowo starymi kategoriami nie chcąc widzieć tej zmiany).

        1. Adam, dzięki za Twój głos w dyskusji i przepraszam że zatwierdzam z opóźnieniem. Nie widziałem wcześniej Twojego komentarza. Dzięki też za przypomnienie starego wątku – zawsze mnie to bardzo cieszy:-)

          Świat w którym wszystko robią za nas maszyny (rozumiem, że spodziewasz się, że za 30 lat to roboty będą pilnować porządku, a nie policjanci tak jak dzisiaj) mnie przeraża. Chyba wolę świat rządzony przez marketingowców niż przez informatyków, którzy piszą programy bardzo upraszczające rzeczywistość. Z moim niestandardowym stylem życia bardzo często wykraczam poza algorytmy przewidziane (czy może nawet wyobrażalne) przez informatyków. Nie lubię też gdy ktoś mi coś narzuca – z człowiekiem można pogadać, z maszyną się nie da:-( A spolegliwość wobec głupio zaprogramowanych maszyn zupełnie mi się nie uśmiecha, zwłaszcza, że z natury nie jestem zbyt spolegliwy:-)

          Jeśli światem zaczną rządzić maszyny, to chyba wyprowadzę się na skraj świata, a gdy już dotrą i tam, to będę zmuszony zejść do “podziemia”, tak jak robią ludzie chcący zachować resztki ludzkości w filmach sci-fi :-)

Skomentuj Adam Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.