Trudniej o kredyt, łatwiej o najemcę

Link do ciekawego artykułu w Dzienniku Gazecie Prawnej otrzymałem dziś od Krzysztofa. Dzięki Krzysztof !!! Sam tytuł artykułu dobrze oddaje jego treść, więc nie będę się rozpisywał. Kto chce poznać więcej szczegółów potwierdzających tezę postawioną w tytule, niech sięgnie do: http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/614147,trudniej_o_kredyt_latwiej_o_najemce_mieszkania.html

N.B. cieszy mnie to, że gdy dostrzegacie, że ja się zaczynam lenić (tym razem długoweekendowo:-), to sami wygrzebujecie więcej ciekawych materiałów by fridomia nie umarła z braku stymulacji intelektualnej. Ogromne dzięki!

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

    1. Wiesz Adam, ja często powtarzam, że nieruchomości to – w porównaniu z giełdą – ogromny tankowiec. Od momentu gdy kapitan ogłosi zmianę kierunku do momentu kiedy statek rzeczywiście obiera nowy kurs mija sporo czasu. Giełda to szybka motorówka. Alan Greenspan łapie katar i ceny akcji od razu, w ułamkach sekund, w dół. Obama coś chlapnie o blokadzie Iranu i ceny ropy strzelają w górę jak korki od szampanów.

      Rynek cen nieruchomości czy cen najmu jest bardzo rozproszony, żaden spekulant go nie kontroluje, umowy są zawierane na rok (lub bezokresowo) i nikt raczej nie zmienia najemcy co miesiąc czynszu w trakcie trwania umowy najmu w zależności od doniesień “ekspertów”. Nuda, po prostu nuda :-)

      1. Pozdrawiam załogę
        Wydaje mi się, że największy problem w inwestowaniu w nieruchomości to długi czas oczekiwania na dochody.A tu sąsiad kupuje BMW dokłada spojler myje pucuje i sprzedaje i ma 5.000zł do przodu a my czekamy i powoli zbieramy co miesiąc np po 500zł i cierpliwość trzeba mieć niewyczerpaną.Choć w perspektywie 10,20,30lat no to cały czas taki malutki strumyczek płynie do nas Życzę wszystkim dużo cierpliwości i sobie też!

        1. Masz rację ale to dwie różne żeczy . Gdyby twój sąsiad inwestował zarobione pieniądze w coś innego np fundusze to można go przyrównać do nas . Natomiast to co on robi jest to zwykła praca (jak na etacie ) , kup taniej sprzedaj drożej. Myślę że większośc z nas też coś podobnego robi ale zdobyte pieniądze reinwestuje w nieruchomości.
          I to buduje ci póżniejszy pasywny dochód. Bo może zdażyc się pewnego dnia że stracisz pracę , lub nikt nie będzie chciał kupić tego samochodu, a w naszym przypadku i tak te “parę groszy” wpłynie ci na konto.

  1. Adamie Sławek ma dużo racji .Może wysokośc czynszu tak gwłtownie nie rośnie ale liczyć należaloby również przyrost % wartosci twojej nieruchomości wiec to jest również jakaś kapitalizacja kapitału. Jeśli chcesz agresywniej inwestować to powinieneś mieć duzą wiedzę o rynkach kapitałowych inaczej każdemu odradzam taki sposób pomnażania (straty )kapitału.
    Ku przestrodze napiszę parę słów z życia wzięte -Sławku możesz mnie cytować na każdym sympozjum :
    Moj sąsiad sprzedał mieszkanie w bloku . Z uwagi iż było ono dość sporo zadłużone a on nie chciał przechodzić przez proces spłaty kredytu tzw. 40letniego z gwarancją Państwa , skusił się na szybkie pieniądze i wziął tzw odstepne w kwocie ok 50 000 zł . Było to kilka lat temu.
    Z uwagi na ówczesny szczyt hossy na giełdzie i nie tylko stwierdził że te pieniądze najlepiej będzie pomnożyć w Biurze Maklerskim. Udał się wiec do jednego i po kilku godzinach stał się szczęśliwym posiadaczem akcji firmy X która to rokowała wielkie nadzieje , jej akcje rosły zamówienia się sypały itp. itd.
    Następnie jako szczęśliwy posiadacz akcji udał się na zasłużone wakacje na 3 tygodnie bo jak wszyscy wiemy giełda to “maszynka do robienia pieniędzy ”
    Spotkałem go zaraz po jego powrocie z wywczasów , a raczej to on mnie szukał bo jego pierwsze zdanie brzmiało – Co ja teraz mam z tymi akcjami zrobić bo warte są 15 000 zł……
    Oczywiście wbrew mojej radzie sprzedał i raczej na zawsze stracił chęci aby w cokolwiek inwestować….
    Oczywiście znam również osoby które kupowały mieszkania na tzw górce po 10 000 za m2 finansując się kredytem we frankach ale to też nie byli inwestorzy ….
    Więc jeśli ktoś porównuje zwrot kapitału z najmu z innymi inwestycjami np finansowymi to tak jak by porównywał – więcej zarobie bedąc rolnikiem czy gdy otworzę sklep spożywczy obok hipermarketu……(przeciez ci sklepikarze to się nieżle podorabiali więc ja tez chcę)

    1. Jankes, dzięki za historię z życia wziętą. Rzeczywiście jest ogromna różnica między tym kto wie dokładnie co i po co robi, a tym który ma nadzieję, że uzyska zysk, zwrot, a jeszcze – tak zupełnie przy okazji – wolność finansową.
      Podoba mi się też Twoja analogia rolnik, a sklepikarz. Wielu znanych mi ludzi szarpie się pomiędzy jednym pomysłem i drugim i zaraz trzecim, bo coś tam usłyszeli w … Radio Jerewań. Potem dopiero przekonują się, że nie dają, ale sprzedają, nie samochody tylko rowery i nie nowe, ale stare ze złomowiska. I są zawiedzeni i zgorzkniali tym, że jedni mają tyle farta, a oni mają taaakiego pecha:-(

    2. Witam,

      faktycznie inwestowanie na rynku akcji a na rynku nieruchomości to 2 różne sposoby “robienia” pieniędzy – mówię to z własnego doświadczenia i co nauczyłem się po 14 latach bycia na rynku kapitałowym. Jak rozpocząłem poznawać rynek nieruchomości – między innymi po przeczytaniu 1 książki Sławka – to im więcej czytam i analizuję, tym więcej widzę różnic. Jest jedyna wspólna cecha – inwestujemy (nie spekulujemy) na lata, w spokoju i bez pośpiechu. Nie ta spółka/nieruchomość, to inna, nie gonić, bo to na dobre nie wychodzi.

      Pozdrawiam,
      Inwestor

Skomentuj Jankes Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.