Wynająć czy kupić?

Iwona przesłała mi dziś linka do ciekawego artykułu na portalu interia.pl. Dzięki Iwona! Oto link: http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/najem-tanszy-od-zakupu-o-400-zl-ale-nie-buduje-majatku,1797553

Do argumentów rozważanych w tym dość obszernym artykule dołożyłbym argument, że własne M jest też czasami postrzegane jako niepotrzebny balast dla młodych ludzi. Najpierw trzeba się wyzbyć oszczędności zamieniając je na wkład własny. Potem jest się przywiązanym do banku (spłacanie kredytu przez połowę lub więcej życia) i do mieszkania (ciężko jest się przeprowadzić gdzieś na drugi koniec kraju czy Europy za ciekawszą pracą). Gdy popsuje się dach trzeba ponieść koszty remontu, itp.

Wynajem – o ile jest powszechnie dostępny i przewidywalny – daje większą swobodę i elastyczność. Jeśli spadną komuś dochody, może zmienić mieszkanie na mniejsze i tańsze. Jeśli wypali się zawodowo w swojej korporacji, to może zostać nauczycielem w wiejskiej szkole. Nie musi tkwić w sytuacji depresyjnej, z której chciałby się wyzwolić tylko z powodu łańcucha, który wiąże go do banku oczekującego regularnych spłat kolejnych rat kredytowych.

W Stowarzyszeniu Mieszkanicznik postawiliśmy sobie za jeden z głównych celów działania Stowarzyszenia, zwiększenie dostępności najmu, tak by stał się realną alternatywą dla własności.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. Mam dom jednorodzinny w małym mieście i dążę do tego ,aby kupić kawalerkę na wynajem.Mieszkać w tym domu jednorodzinnym i utrzymywać się ze środków z wynajmu.Obecnie mieszkam i pracuję w Warszawie gdzie wynajmuję pokój.Mam 20 lat i odkładam na miesiąc 500 złotych co dało w sumie 4000 złotych na koncie.Przede mną długa droga.Mam nadzieję ,że w wieku 40 lat nie będę już musiał pracować i ,że będę wolny finansowo.Chciałbym zwiększyć kwotę oszczędności do minimum 1000 złotych na miesiąc co jest nie możliwe w obecnej pracy.

    Dałoby to 120 tysięcy złotych na kawalerkę w wieku 30 lat.Ludzie wokół mnie wolą teraz mieć nowy telewizor i dwa samochody ,niż być wolnym finansowo za kilka,kilkadziesiąt lat.

    Ja sam na szczęście po zakupie mieszkania na wynajem ,będę miał gdzie mieszkać.Osobiście nie jestem za kupnem mieszkania.Właśnie ze ze względu na mobilność.W przyszłości planuję wyjechać za granicę.W przypadku posiadania mieszkania w grę wchodzi tylko wynajem i dążenie do wolności finansowej.

    1. Piotrze, brzmi to jak niezły plan na życie. Gratuluję tego, że już podjąłeś działania – pomimo swojego młodego wieku – zmierzające do realizacji planu. Wytrwałości i powodzenia!!! Pamiętaj też, że na łamach fridomii zawsze znajdziesz życzliwe wsparcie gdybyś go kiedyś potrzebował.

  2. Tematyka wolnosci finansowej interesuje sie juz od kilku lat. Na biezaco czytam kilka blogow w tym fridomie :) Marzeniem wielu jest wydostac sie z wyscigu szczurow i osiagnac wolnosc finansowa. Mam jednak wrazenie ze wiele osob zbyt skrupulatnie podchodzi o tego tematu. Szczegolnie wsrod mlodych ludzi. Mlodosc ma swoje prawa, czasami trzeba troche zaszalec, wyjechac gdzies, pozwiedzac, a nie liczyc kazdy grosik. Wiadomo rozrzutnosc tez nie jest dobra ale przestrzegalbym tez przed zbytnim “chomikowaniem”. Zycie ma sie tylko jedno, pozniej wielu bedzie zalowac ze gdy byli mlodzi i piekni to nie korzystali z zycia, tylko skupiali sie na tym zeby jak najwiecej zaoszczedzic. Przeciez nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nam sie pozegnac z tym swiatem ;) Jak mowie trzeba zachowac umiar – ani zbytnia rozrzutnosc nie jest dobra ani zbytnie chomikowanie.

    Poza tym jesli zbyt szybko zaczniemy biec na starcie to nie starczy nam sil zeby dobiec do mety, a tak wiadomo ten wyscig jest dlugi, kręty no i nie brakuje na nim przeszkod.

    Co mnie sklonilo do tego wpisu? Kilka ostatnich sytuacji z ktorymi sie spotkalem. Raz znajoma opowiadala jak byla na randce i chlopak z ktorym sie spotkala zaproponowal zeby to ona zaplacila za kawe bo on malo zarabia ;) Oczywiscie zaplacila ale to bylo ostatnie spotkanie ;)

    Inna sytuacja – osoba ktora niezle zarabia nie wymieni sobie telefonu bo oszczedza. Z pozoru to nic dziwnego ale no wlasnie ale. Telefon doslowie rozpada sie i malo przez niego juz slychac co czesto irytuje rozmowcow tej osoby. No ale przeciez oszczedza…

    Ktos inny potrafi godzinami przesiedziec przed komputerem w poszukiwaniu jak najtanszej rzeczy ktora go interesuje. Owszem trzeba to sprawadzac ale bez przesady. Poswiecac kilka godzin zeby zaoszczedzic 5zl? Czy nie lepiej poswiecic te kilka godzin jakos bardziej pozytecznie powiedzmy zarobic przez ten czas wielokrotnosc tej sumy? Albo nauczyc sie czegos nowego co pozwoli nam w przyszlosci zwiekszyc dochody? Albo po prostu wykorzystac ta wolne chwile i pojsc na spacer?

    Czasami ta zbytnia pazernosc po prostu razi.

  3. Wynajem wciąż jest uznawany za mniej stabilną formę zamieszkania niż kupno własnego lokum. Nasze własne mieszkanie też wyjmuje nam często pieniądze z kieszeni, gdy jest nieadekwatnie duże, drogie w stosunku do naszych rzeczywistych potrzeb. Z drugiej strony, jeśli jednak planujemy własne mieszkanie, chyba jednak lepiej kupić je wcześniej niż później. Gdy przejdziemy na zasłużoną fridomiowską emeryturę, lepiej będzie płacić niski czynsz do administracji naszego własnego lokum niż wyższy jako najemca.

    Odnosząc się do wpisu Pawła, sądzę, iż najlepszy jest złoty środek. Jeśli mnie nie stać na kawę z nowo poznaną osobą, mogę zaproponować, że każde z nas płaci za siebie. Nie wolno rezygnować z wakacyjnego wyjazdu – conajmniej 2 tygodnie w roku, to obowiązek, niezależnie od stanu finansów. Oczywiście można zamiast na Bali pojechać nad Biebrzę. Nie wolno zaniedbywać zdrowia w imię oszczędzania. Ani przyjaciół, relacji, kontaktów i oczywiście rodziny. A reszta – mam wrażenie, według osobistego uznania. Jednych cieszy 5 złotych oszczędzone w pięć godzin, drugiego to kompletnie nie interesuje. Ważne, aby postępować w zgodzie ze sobą samym, wiedzieć, dlaczego robimy to, co robimy i po co. Czasem musimy pobłądzić, aby zrozumieć, że obrana droga nie jest tą właściwą i jedyną.
    Ale przede wszystkim lepiej wspierać niż krytykować. W końcu nie wszystko wiemy o prawdziwych motywach danego postępowania.

  4. Witam Panie Slawku,

    Chciałabym bardzo podjąć współprace z Mzuri w kwestii kupna mieszkania na wynajem (może nawet nie jednego). Problem polega na tym ze mieszkam i pracuje w Niemczech, a inwestować chciałabym w Polsce, w miastach, w których ceny są w miarę przystępne na moją kieszeń a korzyści z wynajmu korzystne, (czyli przynoszące cashflow), lecz w których nigdy nie byłam np. w Lodzi. Warszawa jest mi bliższa i bardziej znajoma lecz zamiast inwestować w jedną kawalerkę w Warszawie wolałabym zainwestować w 2 (przy dobrych wiatrach może nawet w 3) w innych miastach takich jak np. Lodź, Katowice, Wrocław.

    Moje pytanie brzmi czy dobrym pomysłem jest inwestowanie w nieruchomości przy całkowitej nieznajomości miasta, w którym chce się kupić mieszkania? Jak wyglądałaby cala procedura związana z państwa współpracą? Czy musiałabym przylatywać często do Polski? I czy tak zwane okazjonalne oferty mieszkań kupuje się lepiej za gotówkę, czy procedury i czas związany z dostaniem kredytem może negatywnie wpłynąć na kupienie takiej okazji (np. sprzedający nie chce czekać miesiąc na zapłatę).

    Drugie moje pytanie będzie związane z inwestowaniem w „wielką płytę“ lub budynki starsze. Czy mając w perspektywie budowanie swojej niezależności finansowej i trzymanie mieszkań pod wynajem długoterminowo, czy dobrym pomysłem jest kupowanie mieszkań w budynkach 30-50 letnich? Takie budynki już są stare a po kolejnych 20-30 latach wynajmu będą miały 70-80lat i będą nadawały się moze tylko do rozbiórki. Rozumiem ze cena stojącego już budynku jest jakby adekwatna do jej wartości odtworzeniowej, lecz odstraszają mnie trochę nieruchomości 30-letnie w Polsce porównując je do tak samo starych np. w Niemczech czy innych krajach zachodnich.

    Bardzo proszę o komentarz i pozdrawiam serdecznie.

    PS. Właśnie nabyłam Pana najnowsza książkę i czekam na kolejne! :)

    1. Ivory, dziękuję za zainteresowanie współpracą z Mzuri. Ogólnie odradzam inwestowanie w miasta, których się nie zna (ryzyko błędnych decyzji zakupowych) i w których się nie mieszka (trudności w zarządzaniu). Natomiast jeśli ma Pani zaufanie do Mzuri (ja mam:-), to firma wyręczy Panią w szukaniu okazji oraz w zarządzaniu:-) Nie musi Pani w ogóle przyjeżdżać do Polski, no chyba tylko po to by podpisać umowę notarialną (choć i na taką czynność może nam Pani wystawić pełnomocnictwo).
      Gdzie inwestować? Rzeczywiście za jedno mieszkanie w W-wie można kupić 2-3 w Łodzi czy w Katowicach. Jednostkowa cena najmu jest oczywiście niższa, ale suma z 2-3 mieszkań przewyższy tę osiąganą w W-wie, a na dodatek będzie mniej prawdopodobne, że wszystkie 2-3 mieszkania będą jednocześnie pustostanami.
      30-letnie bloki? Osobiście nie sądzę by za 20 lat trzeba je było wyburzać,, bo niby gdzie miałoby zamieszkać miliony Polaków oecnie mieszkających w blokach? Nawet jeśli 1 czy 2 miałyby się rozpaść ze starości, to sądzę, że wysiłek pójdzie w usuwanie usterek niż w burzenie setek tysięcy bloków w Polsce. No ale jeśli te argumenty Pani nie przekonują, to możemy zawęzić poszukiwania okazji do innych typów budynków.
      Gotówka czy kredyt? Przy kupnie mieszkania od kogoś, gotówka bywa skutecznym narzędziem negocjacji. Przy kupnie z przetargu zwykle zwycięzca przetargu ma 30 dni na sfinalizowanie transakcji. To może wystarczy ć na zorganizowanie kredytu.
      Na Pani szczegółowe pytania odpowiem wkrótce mailowo. Pozdrawiam i życzę powodzenia w budowaniu wolności finansowej, a jeśli wybierze Pani w tym celu Mzuri do p[omocy będzie mi tym bardziej miło:-)

      1. Bardzo dziekuje za odpowiedz. W moim poscie zapomnialam dodac ze wlasnie chodzi mi o kupno i zarzadzanie mieszkaniem za Panstwa posrednictwem – w malo znanym mi miescie. Jeszcze raz dziekuje,pozdrawiam i bede wyczekiwac maila :)

    2. Ivory skoro zastanawiasz się co będzie z blokami z wielkiej płyty za 30 lat to widocznie nie znasz realiów budownictwa. W niemczech również możesz znależc takie samo budownictwo które masowo jest zaludniane przez imigrantów z np, Polski , tzw socjal. i jakoś tam nikt nie myśli o wyburzaniu . Chyba ze w to miejsce miały by powstać nowoczesne wieżowce co miało by sens ekonomiczny. Co do budownictwa starszego tzn. kamienic to są to budynki stosunkowo młode bo średni wiek to ok 100 lat. Porównując to z Europą to naprawde jest nowe budownictwo – niestety bardzo zaniedbane przez ostatnie 50 lat komunizmu. i państwowego kwaterunku.W Niemczech większośc ocalałych od bombardowania kamienic jest dużo starsza i ma ok 200 lat i też raczej nikt nie myśli o ich wyburzaniu…. A najlepszym przykładem jest chociażby Anglia tutaj kamienice mają nawet po 300 i więcej lat i jakoś się nie zawalają masowo. Wiec wielka płyta za 30 lat….

      1. Jankes domyślam się ze Igory chodziło nie o konstrukcje budynków z płyty, co mają 30 lat, lecz ich stan techniczny w Polsce. Wiadomo ze konstruktor zaprojektował je pięknie na papierze, lecz ich wykonanie później na budowach nie było doskonale, a zwłaszcza, kiedy materiały budowlane znikały z budowy i były zastępowane czymś innym. Wystarczy przypomnieć sobie odcinki „Alternatywy 4”. A w dodatku przez następne 30 – 40 lat nie były one odnawiane. I tu właśnie jest to pytanie, czy takie budynki wytrzymają jeszcze następne 30 a nawet 60 lat, bez żadnego poważnego remontu?
        Możliwe ze w Niemczech stoją tez takie budynki, lecz, większość to pozostałości z NRD, które były (nie wszystkie wiadomo) modernizowane po 1990 roku. Ja mieszkam w Niemczech już ponad 25 lat i branża budowlana nie jest mi obca. Tutaj stoją budynki z średniowiecza tzw. „Fachwerk” i piękne kamienice z czasów „Gründerzeit”. Lecz nawet jak są bardzo stare to nie przerażają nikogo ze zaraz mogą się rozsypać, jak widać to w Polsce (mam na myśli tylko ocenę wizualna, tak jak odpadające tynki, gole konstrukcje, zaniedbania mieszkańców czy tez ciągły brak pieniędzy). A ze takie bloki z płyty ostatnio ociepla się styropianem i maluje na kolorowo, bo regulacje unijne tak nakazują, to nie zaliczam tego do całkowitych remontów. Przyjeżdżam często do Polski i serce mi się kroi jak widzę mój stary 35-letni budynek (10-cio piętrowy), w którym mieszkałem jako dziecko, prawie się już „optycznie” rozpada. W Niemczech mieszkałem już w budynkach, co miały po 60 lat, ale były one co jakiś czas modernizowane od środka i od zewnątrz. I takie budynki będą stały jeszcze następne 60 lat lub więcej. Jestem fanem Kiyasokiego i on inwestuje (wiadome ze zaczynał od małych domku) w cale bloki, które są przez jego specjalistów prześwietlane technicznie, później modernizowane i sprawdzane dokumentacyjnie. W Niemczech tez inwestorzy (także grupy małych inwestorów) inwestuje w cale budynki mieszkalne i wtedy ma się kontrole nad całym budynkiem a nie tylko nad jednym mieszkaniem. Panie Sławku czy takie inwestycje są dostępne w Polsce i czy znalazłaby się grupa chętnych inwestorów, ab kupować cale budynki, je przekształcać na potrzeby lokatorów i później wynajmować?
        Ale wracając do pytania Igory, to budując wolność finansowa przez nieruchomości myślimy przecież w odstępie następnych 30-50 latach. Co się stanie jak np. po 20 latach ludzie nie będą chcieli już wynajmować i kupować takich zaniedbanych budynków, które mogą być (lecz wiadomo nie muszą) zamieszkiwane przez tzw. „socjal”. Polskie społeczeństwo i ich zamożność pnie do przodu i po 20 -30 latach to 2 i 3-pokojowe mieszkania będzie minimalnym standardem zapotrzebowania tych osób (nawet studentów) tak jak jest to na zachodzie. Nie jestem ekspertem od wynajmu, lecz jako inwestor patrzę zawsze na inwestycje, ROI, cashflow i możliwość bezpiecznego oraz w miarę szybkiego wyjścia. Co się stanie jak np. w wiadomościach/faktach usłyszymy nagle zawalenie się budynków z płyty poprzez zaniedbania i wady konstrukcyjne (mam nadzieje ze nigdy do tego nie dojdzie)? Czy wtedy nadal będą ludzie chętnie wynajmować i kupować takie mieszkania? A jak mój portfel nieruchomości będzie właśnie składał się tylko z mieszkań w z takich tylko budynkach, to chyba może bardzo obniżyć mój dochód pasywny wtedy, kiedy właśnie będę potrzebował go najwięcej. Proszę o komentarze i pozdrawiam Thomas.

        1. Thomas, w odpowiedzi na Twoje pytania.
          1) Kluby inwestycyjne. Tak, mam nadzieję, że w wyniku funkcjonowania Stow Mieszkanicznik i wzajemnego poznawania się ludzi powstaną kluby inwestycyjne (np w formie spółek celowych) inwestujące w całe budynki
          2) co się stanie jeśli za 20-30 lat miałby się rozpaść jakiś blok z wielkiej płyty? Być może racjonalne byłoby by wszyscy je opróżnili w trybie natychmiastowym. Tylko gdzie miałoby zamieszkać te kilkanaście milionów ludzi, którzy będą mieszkać w niezawalonych budynkach?! Jak mówiłem, spodziewam się, że wysiłek pójdzie w modernizację bloków, a nie w ich wyburzanie.
          Pamiętacie jak rozbił się Concorde w Paryżu? Po jakimś czasie wycofano WSZYSTKIE z użytku. ALe po pierwsze, tych maszyn w barwach Air France i British Airways latało tylko kilkanaście. Po drugie, przeloty – pomimo horrendalnie wysokich cen w klasie supersonic – były nierentowne. Po trzecie, maszyny miały już po 30-40 lat. Jestem pewien, że gdyby takiemu samemu wypadkowi uległ jakiś Boeing 737, 747, czy Airbus A320 czy 319, to nikomu nie przyszło by do głowy złomować wszystkich maszyn tego typu. Po prostu jest ich zbyt dużo. Wysiłek inżynierów, a także speców od bezpieczeństwa lotów poszedłby w modernizację.
          Ale oczywiście jeśli ktoś ma obawy, to radzę by NIE inwestował w budynki z wielkiej płyty. Jeśli ktoś oczekuje jakichś ostatecznych i pewnych prognoz co do sytuacji bloków z wielkiej płyty za 30 czy 60 lat to ode mnie ich nie otrzyma. Niech pójdzie do jakiegoś profesora z instytutu technik budowlanych lub – może – do wróżki :-)))

Skomentuj Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.