“Der Spiegel” o polskim cudzie; “Parkiet” o niemieckim

Podaję za dzisiejszym Pulsem Biznesu, że szacowny niemiecki tygodnik Der Spiegel rozpływał się ostanio w komplementach pod adresem Polski. Wg Spiegla symbolem zmiany jaka dokonała się w Polsce na przestrzeni ostatnich 23 lat jest Stadion Narodowy, który stanął na ruinach poprzednika z czasów komunizmu, kóry to po upadku komunizmu stał się symbolem bezładnego kapitalizmu czasu transformacji. Teraz stał się twarzą nowoczesnej Polski. “Polacy są już mistrzami Europy” – napisał tygodnik – mistrzami Europy pod względem wskaźników wzrostu w minionej dekadzie.

Aż serce się raduje słysząc takie słowa uznania dla Polski. I to ze strony poważnego tygodnika kraju, który – pierwszy raz w historii – zaoferował zerokuponowe dwuletnie obligacje skarbowe. Niemiecki rząd planuje – jak podaje dzisiejszy Parkiet – pożyczyć dziś na rynku 5 mld EURo za darmo. Obligacje będą oprocentowane na 0% !!! “W tak niepewnych czasach inwestorom bardziej zależy na tym, aby odzyskać kapitał, niż aby na nim zyskać” – mówi jeden z analityków banku Lloyd’s. Czyż to nie cud? Czy jest szansa by oprocentowanie niemieckich obligacji spadło poniżej 0% ? Ciekaw jestem Waszych opinii?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

19 Responses

  1. “Obligacje będą oprocentowane na 0%”

    To, że oprocentowanie (coupon) na niemieckich dwulatkach (Schatz) jest 0% to nie znaczy, że inwestorzy nie dostaną żadnego zysku (yield). Obligacje są sprzedane na aukcji zazwyczaj poniżej ich wartości nominalnej (face value) co w sumie powinno prowadzić do jakiegoś tam zysku. Z danych opublikowanych po tej aukcji wynika, że zysk wyniesie 0.07%.

    Obligacje te nie będą płaciły regularnych odsetek bo Niemcy doszli do wniosku, że skoro zysk i tak będzie w okolicach 0% to po co sobie zawracać głowę odsetkami…

    Teraz można sobie zadać następujące pytanie: dlaczego inwestuje swoje pieniądze na dwa lata tylko po to żeby dostać prawie 0% w odsetkach? Czy nie lepiej po prostu trzymać pieniądze w gotówce?

    Jak trzymamy pieniądze w gotówce to tak na prawdę trzymamy je w banku, który może stać się niewypłacalny. Owszem mamy fundusze gwarancyjne itp. ale te tylko dotyczą małych kwot (Schatz’e kupują zazwyczaj inwestorzy instytucjonalni lokujący miliony/miliardy). Dodatkowo to czy dostaniemy coś z funduszu gwarancyjnego zależy od kondycji państwa – np. nie liczyłbym na fundusze gwarancyjne w Grecji ;-)

    Jak pieniądze pożyczymy Niemcom to raczej powinniśmy je dostać za 2 lata. Dlatego negatywny zysk (negative yield), czyli płacenie Niemcom żeby od nas pożyczali, jest czymś dalece prawdopodobnym już w niedalekiej przyszłości.

    Co to wszystko znaczy? Czy to cud? To raczej nie cud i znaczy to tyle, że sytuacja na rynkach finansowych jest krytyczna. Już nieoficjalnie znana jest data możliwego wyrzucenia Grecji z unii monetarnej i ludzie się po prostu boją tego co stanie się później…

    Pozdrawiam!

    1. Piotrze, dzięki za fachowe wyjaśnienie. Rzeczywiście poziom niepewności na rynkach finansowych jest ogromny. Czy pamiętasz kiedy miała miejsce sytuacja gdzie oprocentowanie lokat w szwajcarskich bankach była ujemna?

      Swoją drogą to zastanawiam się cóż takiego musiałoby się wydarzyć, żeby Mieszkanicznicy chcieli wynajmować swoje mieszkania za czynsz równy zeru? lub wręcz by zechcieli komuś dopłacać tylko za to, że u nich wynajął mieszkanie. Jakieś pomysły?

      1. Sławek, dzięki za szybką odpowiedź!

        Wydaje mi się, że Mieszkanicznicy są w o tyle dobrej sytuacji, że nieruchomości są odporne na różne kataklizmy finansowe – np. inflacja raczej nam nie zje mieszkania, co najwyżej pomoże spłacać kredyt hipoteczny

        “Swoją drogą to zastanawiam się cóż takiego musiałoby się wydarzyć, żeby Mieszkanicznicy chcieli wynajmować swoje mieszkania za czynsz równy zeru?”

        No cóż, mogę sobie wyobrazić sytuację kiedy brak popytu na mieszkanie na wynajem zmusza mnie do wynajęcia go po kosztach, tzn. ktoś tam może tam mieszkać pod warunkiem, że będzie ponosił koszty administracyjne (czynsz do spółdzielni itp).

        Jest to jednak sytuacja ekstremalna bo co takiego musiało by się stać żeby nie było chętnych na wynajem? Rzeczy, które mi przychodzą do głowy to: bardzo duża nadpodaż mieszkań (np. taka jaka miała miejsce w Hiszpanii lub Irlandii), głęboki kryzys i bardzo wysokie bezrobocie, jakaś epidemia itp. Tak jak mówię, są to sytuacje ekstremalne…

      2. Witaj Sławku, Twoje pytanie jest ciekawe. Tak sobie skojarzyłem, bo wynajmuję mieszkanie w małej miejscowości i gdy go kupowałem, było bardzo podniszczone. Znalazłem najemcę, który mi go na początku mocno podremontował na własny koszt bez wpływu na czynsz, który normalnie pobieram. Jestem w stanie sobie więc wyobrazić, (choć, nie chciałbym tego testować w praktyce), że powiedzmy następuje mega kryzys w tym mieście, wyludnienie i nie mogę znaleźć najemcy, a np. kupiłem wcześniej mieszkanie pod wynajem. Więc po roku poszukiwań, żeby mieszkanie nie niszczało, to rozważyłbym opcję wynajęcia komuś za zerowy czynsz, pod warunkiem, że opłacałby ogrzewanie i mieszkanie nie niszczałoby w zimie i jeszcze zrobiłby porządny remont warty kilkanaście-kilkadziesiąt tys. Byłoby to odpowiednikiem działania inwestorów w niemieckie obligacje, którzy skrajnie boją się o bezpieczeństwo swoich środków, tak ja mógłbym skrajnie bać się, żeby mieszkanie w kamienicy nie niszczało przez dłuższy czas.
        Pozdrawiam :)

      3. “Swoją drogą to zastanawiam się cóż takiego musiałoby się wydarzyć, żeby Mieszkanicznicy chcieli wynajmować swoje mieszkania za czynsz równy zeru? lub wręcz by zechcieli komuś dopłacać tylko za to, że u nich wynajął mieszkanie. Jakieś pomysły?”

        Rewolucja musiałaby się wydarzyć, żebym zechciał wynajmować swoje mieszkanie za czynsz równy zeru w nadziei, że jest to stan przejściowy i że wszystko wróci do normy. Jeśli miałbym komuś dopłacać za to, żeby u mnie wynajął to musiałbym się przetransformować w filantropa, który widzi najgłębszy sens w pomocy ludziom. Zastanawiam się co z selekcją najemców w takim wypadku. Czy dopłacałbym tylko mniej uprzywilejowanym ode mnie, czy wszystkim, którzy zechcą akurat tam zamieszkać?

      4. Wydaje mi sie, ze mielismy juz taka sytuacje po II wojnie swiatowej, gdy duza ilosc niruchomosci zostala zniszczona przez Niemcow i Rosjan, np. w Warszawie i dzialala instytuacja, ktora nazywala sie potocznie kwaterunkiem. Jesli dobrze kojarze to dzialalo to tak, ze najpierw chodzila komisja i sprawdzala “zaludnienie” w istniejacych mieszkaniach i domach, a pozniej sugerowala podzial wiekszych mieszkan i “dokwaterowywala” ludzi bez mieszkan do mieszkan, gdzie bylo wedlug standardow komisji jeszcze wolne miejsca.
        W sytuacji, gdyby rzad wprowadzil ustawe pt. “Precz z kamienicznikami i spekulantami – mieszkanie dla wszystkich”, osoby posiadajace mieszkania wolalyby doplacic, ale miec najemce z umowa, ktora bedzie mozna rozwiazac niz najemce narzuconego przez instytucje zwana kwaterunkiem. Poda warunkiem oczywiscie, ze ustawa nie odebralaby wlasnosci nieruchomosci.
        Czy jest to sytuacja niemozliwa? Pytanie bardziej filozoficzne, gdyz podczas ostatnich 150 lat mielismy na ziemiach polskich przynjamniej kilka podobnych akcji, jak uwlaszczenie chlopow przez cara w XIX w., reforma rolna z 1949 roku, gdzie zabrano ziemie “kulakom”, wymiana pieniedzy w 1949, gdzie zabrano pieniadze ludziom oszczedzajacym i zabroniono posiadania zlota i obcych walut pod kara wiezienia, dekret Bieruta o odbudowie Warszawy, gdzie zabrano ludziom prawo wlasnosci do nieruchomosci i gruntow, a obiecanego uzytkowania wieczystego nie oddano itp.

        1. Jacku, dzięki za ciekawe przykłady z historii. Podobno historia lubi się powtarzać, ale mam nadzieję, że jednak te aspekty historii się nie powtórzą… Może jest coś w teorii Francisa Fukuyamy, autora książki “The End of History”. Stwierdził on, że wraz z upadkiem żelaznej kurtyny i rozprzestrzenianiem się zachodniej demokracji, zakończyła się epoka ewolucji społeczno-politycznej i osiągnęliśmy już finalne stadium rozwoju. Nie będzie zatem kolejnych rewolucji. Pociągająca perspektywa:-)

      5. Nie tak dawno temu, było głośno w internecie o takim ogłoszeniu. Właściciel wynajmował część domu lokatorom którzy nie chcieli płacić czynszu, ani się wyprowadzić. postanowił więc, że pozostałą część wynajmie możliwie najbardziej uciążliwym imprezowiczom i jeszcze im do tego dopłaci (żeby mieli za co imprezować) tylko po to, żeby ci pierwsi się w końcu sami wyprowadzili.

        1. Filip, dzieki, pamietam ten glosny case. Natomiast tam sytuacja byla bardziej zlozona. Okazalo sie, ze ten wlasciciel podstepnie wyludzil dom, a lokatorzy, ktorych chcial sie pozbyc byli de facto poprzednimi wlascicielami tego domu.

        2. nie wiem jak się tamta sprawa skończyła, ale teoretycznie, równie dobrze mogła mieć miejsce sytuacja dokładnie taka jak w opisie tamtego ogłoszenia. Tu akurat sprawa okazała się oszustwem, ale nie jest to zupełnie abstrakcyjny scenariusz :)

      6. “Swoją drogą to zastanawiam się cóż takiego musiałoby się wydarzyć, żeby Mieszkanicznicy chcieli wynajmować swoje mieszkania za czynsz równy zeru? lub wręcz by zechcieli komuś dopłacać tylko za to, że u nich wynajął mieszkanie. Jakieś pomysły?”

        Hej Sławku. Skojarzyłem ostatnio kilka faktów. Zgodnie z dyrektywą 2010/31/UE po 2020 (czyli za 8 lat) wszystkie nowe budynki powinny być budynkami o niemal zerowym zużyciu energii. Od jakiegoś czasu pracuję przy projekcie domu plus-energetycznego, który realizuje ideę budownictwa, które produkuje tyle energii, że oprócz zaspokojenia własnych potrzeb, może sprzedawać nadwyżki energii (http://m.onet.pl/biznes/5080690,detal.html). Olśniło mnie, gdy pomyślałem o całym bloku na wynajem zbudowanym w takim standardzie. Możliwe byłoby wtedy wynajmowanie mieszkań za free lub nawet dopłacanie za mieszkanie w “fabrykach energii”. Oczywiście dzisiaj to jeszcze utopia i nie ma mowy o opłacalności takiego przedsięwzięcia, ale jeśli trend w budownictwie nadal będzie w kierunku zasobów odnawialnych to kto wie, czy np. za 30 lub 50 lat nie wydarzy się coś takiego, że w ofercie najmu pojawią się mieszkania z zerowym czynszem lub nawet z dopłatami do mieszkania, bo Mieszkanicznicy będą czerpać zyski ze sprzedaży energii z budynków zamieszkałych przez ich klientów. Taka abstrakcyjna wizja :-)

        1. NavyBlue, gratuluję odważnej wizji ! Twoja wizja nieco mi przypomina wizje roztaczane kiedyś przez założyciela Ryanair, Michaela O’Leary. Twierdził, że linie lotnicze będą wozić pasażerów za darmo pomiędzy supermarketami jakimi są (lub stają się) lotniska. W jego przypadku ta wizja się chyba oddala, bo Ryanair nie tylko nie wozi pasażerów za darmo, ale czardżuje pasażerów (po kilkaset złotych) nawet za wydrukowanie karty pokładowej przy check-in. Nie jest to moja ulubiona linia lotnicza:-(

    2. Małe sprostowanie, źle się tutaj wyraziłem: “Już nieoficjalnie znana jest data możliwego wyrzucenia Grecji z unii monetarnej i ludzie się po prostu boją tego co stanie się później…”

      Chodziło mi raczej o to, że wydaje mi się, że jak 17 czerwca Grecy nie wybiorą “właściwego” rządu to są małe szanse na to, że pozostaną w unii monetarnej.

  2. Stadion Dziesięciolecia wcale nie był symbolem bezładnego kapitalizmu, a twórczym wykorzystaniem mienia po PRL-u, oj boję się, żeby nasze stadiony nie podzieliły losu tych z RPA, czy Portugalii, gdzie dziś mówi się o rozbiórce. Budować stadion dla dwóch, trzech meczy na Euro, czy na mistrzostwa świata to absurd.

    Oj, tak co nie wrócimy do koncepcji zagospodarowania rodem ze Stadionu Dziesięciolecia, bo Stadion Narodowy nie będzie, ani dla Legii, ani Polonii. U siebie mam Stadion Śląski, na którym z przerwami też trwają pracę, nie raz, nie dwa zadaje sobie pytanie, dla kogo ten stadion i po co ? Historia to jedno, a zagospodarowanie to drugie.

    Skoro jesteśmy przy obligacjach to pamiętajmy, że Portugalia miała Euro – sama, Grecja miała olimpiadę w Atenach, a chyba jedynym krajem, który robił imprezy po coś i one czemuś służyły pod względem gospodarczym jest Korea Południowa. Choć nawet tam kibice w Seulu nie byli wstanie zrównoważyć utraty przez hotele klientów biznesowych.

    Ciekawi mnie tylko po wyborach w Grecji i kolejnym politycznym klinczu, zrobią sobie kolejne trzecie już wybory i tak do skutku.

    Co do rynku obligacji i kryzysu w strefie Euro, to sytuacja jest cały czas rozwojowa, po kolejnych wyborach w Grecji nie spodziewam się utworzenia sensownego rządu, kryzys raczej śmiało idzie dalej i tylko czekać, aż zawita do Francji, skoro otarł się już o kraje północy jak Belgia, Holandia, same Niemcy nie uratują Europy i Euro.

    Mogę sobie wyobrazić, że ktoś wynajmuje mieszkanie bez zysku, żeby tylko pokryć opłaty i część raty kredytu i w ten sposób ograniczyć straty i nie ma specjalnej stopy zwrotu z kapitału, jaką wylicza tu MZURI – ostatnie lata były przecież ciekawe, ktoś mógł kupić mieszkanie w 2008 roku po cenach z boomu i jeszcze wziąć kredyt we CHF – po ile wtedy był frank 2,50 ?

    Nie jestem z Warszawy, ale ponoć są takie przypadki, na Śląsku ceny mieszkań tak nie wystrzeliły, do tej pory bodaj dwa projekty osiągnęły ceny ponad 6 tysięcy za metr.

  3. @Barometr Nieruchomości
    W powyższym komentarzu jak i w innych na tym blogu zauważyłem pojawiające się twierdzenia typu “inflacja raczej nam nie zje mieszkania, co najwyżej pomoże spłacać kredyt hipoteczny”. Proszę o wyjaśnienie jak inflacja ma pomóc spłacać kredyt w sytuacji gdy kredyt jest zmiennie oprocentowany, a takie mamy kredyty w PL na nieruchomości? Gdyby to był stały procent to mogę się zgodzić z takim twierdzeniem, ale przy oprocentowaniu zmiennym? Szybki rzut oka dane: inflacja w PL: 1998 – 8,6%, 1999-9,8%, 2000-8,5%; WIBOR 3M za te same lata był zmienny i oscylował w granicach: 20%, 13%, 17%, czyli logicznie, że powyżej inflacji. Zatem nasze kredyty były by oprocentowane WIBOR + marża banku >> dużo ponad inflację. Rośnie inflacja, rosną raty kredytu. Gdzie tu zatem się nam coś spłaca samo. Wydaje mi się raczej, że duża inflacja, nie mówiąc już hiperinflacja, doprowadzić może część kredytobiorców do bankructwa. Duża inflacja wiąże się z ogólnym kryzysem a to z bezrobociem, a z drugiej strony rosną odsetki od kredytu, rosną raty.

    1. Staszek, masz rację! To zdanie o inflacji rzuciłem trochę mimochodem. W moich poprzednich komentarzach na ten temat starałem się zaznaczać, że uważam iż przy wzrastającej inflacji najlepiej jest mieć kredyt o stałym oprocentowaniu.

      Jednak za podwyższoną inflacją nie zawsze podążają wysokie stopy procentowe… Podam dwa konkretne przykłady:

      1) W Wielkiej Brytanii od lat stopy procentowe są na bardzo niskim poziomie co przekłada się na oprocentowanie kredytów o zmiennej stopie gdzieś w okolicach 3%-4%. W tym samym okresie oficjalne wskaźniki inflacji dobijały nawet do 6%! O inflacji cen wynajmu już nie wspominam :-)

      2) W Katowicach ceny nieruchomości podwoiły się w latach 2005-2007. Czy w tym okresie oprocentowanie kredytów o zmiennej stopie wynosiło 100%? A czy wzrost cen nieruchomości o 100% w okresie dwóch lat to nie jest inflacja? Członkowie Rady Polityki Pieniężnej mogą powiedzieć, że nie, bo przecież mamy koszyki inflacyjne, statystyki itp itd. Ja pozwolę sobie na odmienne zdanie :-))

  4. Ciekawostka w temacie bloga czym różni się bogactwo od wolności finansowej – Cezary Kucharski z PO. Dawniej piłkarz, teraz menedżer ma 18 mieszkań. Najmniejsze – 26,5-metrowe, największe – 117-metrowe. Ich łączna wartość to 9,5 mln zł.
    http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/posel.xsp?id=204
    według zeznania można się dowiedzieć że za wynajem rocznie dostaje 327.383 zł
    http://orka.sejm.gov.pl/osw7.nsf/0/E9898BD0B0E9F785C12579F00072AF6E/%24File/OSW71_204.pdf

    z drugiej strony – gwiazda żyje ponad stan – Kasia Cichopek
    http://www.pudelek.pl/artykul/40500/terentiew_i_co_mam_kasi_kredyt_splacac/
    “Kasia i Marcin obwiniają się wzajemnie o sytuację, w której się znaleźli. Ich zarobki nie wystarczają obecnie na pokrycie kosztów utrzymania i ogromnego kredytu zaciągniętego na prestiżową rezydencję w Wilanowie. Ich zobowiązania za samą tą willę to ok. 18 000 zł miesięcznie. A mają też kredyt na mieszkanie.”
    wzięli kredyt we franku na 4 mln zł u szczytu “popularności”…

  5. Dopłacanie do wynajmu może mieć miejsce w sytuacji, gdy rata kredytu i czynsz przewyższają osiągane wpływy z wynajmu. Wtedy dopłacając, nie zarabiamy, generuje nam to nawet koszty.
    Czy warto przyjmować taki scenariusz?
    Zdarza się, że tak.
    W jakiej sytuacji? Gdy myślimy perspektywicznie, kredyt jest na 95%, ale za to w pln (droższy, ale stabilniejszy), spodziewamy się, iż z innych źródeł będziemy mogli spłacić część kredytu, spodziewany jest wzrost wartości nieruchomości i wzrost wartości czynszu z najmu. A przy tym nasza nieruchomość ma standardy, które nie będą wymagały dodatkowych inwestycji przez następnych kilka lat (nowe wyposażenie, budynek z wymienioną lub nową instalacją…).
    Często taki scenariusz jest jedynym, jaki możemy przyjąć posiadając skąpe środki na starcie, ale za to mając zdolność kredytową i chętny do udzielenia kredytu bank.

    Natomiast zakupu obligacji z założeniem braku zarobku nie potrafię zrozumieć… Ale z indywidualnego punktu widzenia, pewnie firmy, czy instytucje mogą zobaczyć w tym sens :-)

Skomentuj Staszek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.