Dostałem dzisiaj stówkę od przechodnia

Wczoraj wypiłem kilka lampek szampana podczas spotkania alumnów, czyli byłych pracowników firmy Deloitte. Jak zwykle jest to doskonała okazja do spotkania starych znajomych i dowiedzenia się co u nich nowego. Jeden z moich dawnych kolegów – Mieszkanicznik – opowiedział mi ciekawą rzecz. Jakiś czas temu urodziły im się bliźniaki i ich mieszkanie stało się zbyt ciasne dla 5-osobowej już rodziny. Postanowili się przeprowadzić do większego. Początkowo chciał kupić większe mieszkanie, ale ostatecznie sprzedał swoje dotychczasowe mieszanie na warszawskim Muranowie i tym samym spłacił kredyt zaciągnięty na jego zakup. Teraz mieszka w większym (100 m.kw) wynajętym mieszkaniu z dużym (40m.kw) tarasem w zielonej dzielnicy idealnej na spacery z małymi dziećmi. Koszt najmu to jedynie 15-20% powyżej kosztu spłaty kredytu swojego dotychczasowego mieszkania. A o ile większy komfort życia. Poza tym czuje się teraz o wiele wolniejszy, bo wie, że jeśli zajdzie taka potrzeba to będzie mógł się w każdej chwili przenieść do innego mieszkania w Warszawie, lub przenieść do rodzinnej Łodzi lub nawet wyjechać na kontrakt do siedziby swojej firmy w Londynie. A swoją wolność finansową osiągnie poprzez budowanie portfela małych mieszkań na wynajem. Chwali sobie bardzo zalety wynajmu ponad własność.

Ale wracając do tytułu dzisiejszego wpisu. Otóż świadom tego, że wypiłem wczoraj zbyt wiele lampek Moet et Chandon, by dziś wsiąść do samochodu, postanowiłem do biura przejść się pieszo. Padał lekki deszczyk więc zamiast czekać na przejściu na pojawienie się zielonego światła, przemaszerowałem, wcześniej upewniwszy się, że najbliższy samochód był oddalony o ponad 500 metrów. I tu przechodzień, który stał po drugiej stronie przejścia złapał mnie za rękaw i powiedział, że kilkadziesiąt metrów za jego plecami stoi wóz policji i że oni takim jak ja wlepiają mandaty po PLN 100. “Po co im oddawać stówkę? Mało to płacimy podatków?!” Rzeczywiście za jego plecami zauważyłem radiowóz. Więc obróciłem się na pięcie, pogawędziłem z nim chwilkę, serdecznie podziękowałem za darowanie mi stówki i wróciłem na przystanek autobusowy. Gdy autobus mijał ów radiowóz zauważyłem, że jakiś młody człowiek oddawał im swoją “stówkę”.I tym bardziej ucieszyłem się z podarunku na Dzień Dziecka.

A swoją drogą to już wcześniej się zastanawiałem nad tym tematem. W Anglii czy w Kenii przechodnie mogą przechodzić na czerwonym świetle o ile nie zagraża to bezpieczeństwu ich własnemu oraz ruchu drogowego. W Polsce za to widuje się osoby stojące na przejściu na czerwonym świetle mimo, że nie widać żadnego samochodu w zasięgu wzroku. Wygląda na to, że w Anglii prawo jest dla ludzi (przepisy są egzekwowane tak, by ludziom pomagać) a w Polsce to ludzie są dla prawa (przepisy są egzekwowane po to, by przysparzać dodatkowych przychodów budżetowi). W Anglii ludzie czują się wolni, w Polsce czujemy się przedmiotami władzy i pokornie płacimy mandaty mimo, że przejście przez ulicę było 100% bezpieczne. Automat włączający czerwone światło powinien nam ułatwić przejście w warunkach gdy jest wzmożony ruch, a nie nas zatrzymywać gdy ruchu w ogóle nie ma.

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka !

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

4 Responses

  1. W Niemczech jest tak samo. Jak wracam do PL to sie za glowe lapie, bo ludzie jezdza jak kompletni kretyni, nie zwracaja uwagi na nikogo i nic dookola, a sytuacji gdzie ja stoje, obok samochod stoi, i pisi tez stoja i tak parenascie sekund/minut sa standardem… Polska to kraj gdzie uczciwych i dopowiedzialnych sie karze, a przestepcow i wariatow w najgorszym wypadku puszcza wolno.

  2. Podobne wrazenia z okazji Dnia Dziecka mialem oko 1986 roku. Mialem wtedy 12 lat, razem z gruba kolegow przechodzilismy na skroty z peronu do miasta, kto byl w Ustce to wie jaki tam panuje wielki ruch kolejowy :) . Sek w tym ze ja przeszedlem zaraz kolo strozowki SOK-istow, jest tam normalne przejscie (wystarczy przejsc jeden tor kolejowy), ale w owym czasie oczywiscie staly znaki zakazu przejscia przez tory, koledzy zas poszli dalej peronem i w odleglosci okolo 100 m ode mnie przechodzili przez tory zeskakujac z peronu. Oczywiscie zostalem zatrzymany, ronoczesnie zwrocilem uwage SOK-iscie dlaczego pilnuje tylko przejscia kolo swojej budki w cienu wielkego kasztana, przeciez jedyne 100m dalej, naruszane sa przepisy przez pare innych osob :), za swoja krnabrnosc moj rower zarekwirowany jako depozyt (mialem wrocic razem z mama ktora musiala zaplacic za mnie mandat). Hmmm to chyba jedyny Dzien Dziecka ktory tak dobrze zapamietalem, dzieki wojowniczemu panu pilnujacemu pustego torowiska.

  3. My natomiast dzień dziecka uhonorowaliśmy odwiedzinami notariusza, gdzie staliśmy się prawowitymi właścicielami naszych ostatnich inwestycji :-) Kilka dni wcześniej zadzwoniłam do Pana notariusza i negocjowałam taksy notarialne – mimo, iż dla dewelopera było już 30 % zniżki, zgodził się udzielić nam jeszcze 10% dodatkowego upustu, a w rezultacie z moich obliczeń wynika, iż dorzuci jeszcze 5% :-) Zatem otrzymaliśmy w prezencie kilka stówek :-)
    Dobry ten dzień, mimo deszczu :-)

    1. Aga-to, gratuluję kolejnych kroków poczynionych ku wolności finansowej i mocno i życzliwie trzymam kciuki za kolejne !!!

Skomentuj Sebastian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.