Ogródki działkowe – za czy przeciw

Ostatnio dość głośno się zrobiło o ogródkach działkowych oraz o Polskim Związku Działkowców za sprawą orzeczenia Trybunału Konsytucyjnego. PZD, na zasadach monopolisty w obszarze ogródków działkowych, zarządza terenami o łącznej powierzchni ponad 43.000 hektarów. W Warszawie jest to ponad 1170 ha, w Łodzi – 700 ha, we Wrocławiu 1420 ha, w Szczecinie – 1155 ha, w Poznaniu – 815 ha. We Wrocławiu działki stanowią aż 4,9% powierzchni calego miasta. Duża część tych gruntów stanowi bezpłatne użytkowanie od samorządów i część z nich znajduje się w ścisłych centrach miast, gdzie ziemia jest najdroższa.

PZD to kolejny przykład “państwa w państwie”. Narzuca swoją wolę milionom działkowiczów i pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą kogokolwiek. Stanowi post-komunistyczny beton, walczący o swoje przywileje i stanowiska (duża część przychodów PZD pochłaniana jest przez same struktury organizacyjne Związku).

Ogólnie byłem przeciwny temu by tak atrakcyjne tereny w centrach miast były użytkowane na zasadach niekomercyjnych przez “leśnych dziadków” jak ich postrzegałem.Używam czasu przeszłego, bo niedawno zdecydowałem się odwiedzić ogromne (łączna powierzchnia 42 ha) ogródki przy al Waszyngtona w Warszawie. Widać je z okien mojego biura. Zajmują kawał terenu pomiędzy al Stanów Zjednoczonych, ul Kinową i al Waszyngtona. W zimie widać dachy domków działkowych – niektóre brązowe, inne czerwone, inne zrobione z blachy falistej. Niektóre płaskie, inne strome. Różne są też kolory ich fasad. Całość wygląda dość chaotycznie. Ładniej się prezentują wiosną, latem czy jesienią, gdy zieleń przesłania dachy większości domów. Przez cały rok latają nad tymi ogródkami stada gołebi hodowanych przez licznych hodowców. Całość sprawiała wrażenie czegoś trochę przedpotopowego.

Ale słysząc o całej tej dyskusji postanowiłem odwiedzić ogródki i doznałem pozytywnego szoku. Przy licznych alejkach Truskawkowej, Różanej, Gruszanej i innych zobaczyłem bardzo zadbane (w większości) domki, ładne tarasy z nowoczesnymi meblami ogrodowymi, a wokół nich zadbane trawniki, klomby kwiatów, krzewy i drzewa owoców. Mimo, że byłem tam w zwykły dzień roboczy, wśród roślin kszątało się wiele osób, niektóre rodziny były wielopokoleniowe. Gołym okiem widoczne było przywiązanie tych ludzi do swoich roślinnych “podopiecznych”. Wyczuwało się też silne poczucie wspólnoty. Być może sąsiedzi z jednego bloku, któzy nigdy ze sobą nie rozmawiają, gdy spotkają się na działce są pełni wylewności i otwartości. Sielanka. To ja się czułem tam trochę intruzem wychwytując często podejrzliwe spojrzenia właścicieli działek.

Zmieniło się moje spojrzenie na prblem działek. Widać, że dla działkowiczów stałys ię one bardzo ważne. Budują poczucie wspólnoty. Dają miastom “zielone płuca”, a działkowiczom dostęp do świeżej żywności nie skażonej zbytnio cywilizacyjnymi wynalazkami chemicznych dopalaczy. Dzieciom dają możliwość swobodnej zabawy, której nie znają młode pokolenia z blokowisk czy nawet nowoczesnych zamkniętych osiedli. Działkowiczom dają poczucie więzi z naturą wśród wynaturzonych prawie kompletnie miast.

Tak więc jestem “za” ogródkami pomimo dużego kosztu alternatywnych korzyści. Oczywiście jeśli leżą na drodze jakiejś autostrady, trasy szybkiego ruchu, czy linii tramwajowej, to powinny być przesunięte w inne miejsce, poza miastem. Natomiast niech nie znikają z miast w ogóle, bo na ich miejsce pojawiłyby się kolejne bezpłciowe osiedla, hipermarkety i inne formy betonu.

A Wy jesteście “za” czy “przeciw”? 

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

19 Responses

  1. PRZECIW
    Działki powinny być przekształcone w znacznej większości w parki (lub po prostu tereny zielone) do których dostęp mieliby wszyscy. Jak sam pisałeś Sławku “To ja się czułem tam trochę intruzem wychwytując często podejrzliwe spojrzenia właścicieli działek.” – działki to tereny dla wybranych a reszta jeżeli się tam “kręci” to pewnie nic w niecnych celach. Żyjemy w miastach i powinniśmy z nich korzystać w równym stopniu (o braku opłat za grunt nawet nie wspomnę).
    Patrząc na to z perspektywy funkcjonalności społecznej, ogródki działkowe kojarzą mi się ze straganami (blaszakami) w samym centrum miasta, ot taki drobny handelek – ludzie, którzy tam pracują mają wrażenie posiadania pracy, a całość nie dodaje to uroku przestrzeni miejskiej.

  2. Witam
    Jakiś czas temu odziedziczyłam po tacie ogródek działkowy w Szczecinie, niestety ja mieszkam od Szczecina 600 km. Na wstępie ,,leśne dziadki” z zarządu poinformowali mnie, że ogródek mi się nie należy bo mieszkam za daleko i bym dała sobie spokój. Zasięgnęłam więc języka w biurze PZD, zakupiłam ,,Prawo w PZD” i okazało się, że jak najbardziej z godnie z literą prawa dziedziczę ogródek. Tak więc zostałam przyjęta jako pełnoprawny członek PZD i wtedy się zaczęło. ,,Betony” za wszelką cenę próbowały się mnie pozbyć, utrudniali każdą podjętą inicjatywe a najbardziej sprzedaż nasadzeń i altanki. Jak się okazało ,,leśne dziadki” mieli już swoje plany związane z działką a moje nagłe pojawienie się poprostu pokrzyżowało ich plany. Obecnie otrzymałam pismo od zarządu, że pozbawiają mnie członkowstwa w PZD i działki. Z mojego doświadczenia wynika, że tak jak piszesz Sławku w swoim poście jest to państwo w państwie ,,leśne dziadki” – nie do ruszenia, robią co chcą i są bezkarni, kierując się swoimi niskimi pobudkami. Z drugiej strony są ludzie, którzy spędzją w ogródkach wolny czas, inni hodują kwiaty, owoce, warzywa i sprzedają, co stanowi dla nich dodatkowy dochód. Mimo , że przepisy zabraniają, jest też sporo osób, które mieszkają tam przez cały rok bo nie mają gdzie, są też bezdomni którzy włamują się do altanek i przeczekują do wiosny. Samo życie.

    Pozdrawiam serdecznie

  3. Ja Sławku, mam zdanie podobne do Twojego. Kiedyś przeciw. Teraz zdaję sobie sprawę, że to wspaniałe tereny zielone o dużej bioróżnorodności. Często położone na, wbrew pozorom, terenach nieużytecznych np. zalewowych. Mimo tego, że miasto nie czerpie korzyści finansowych z ogródków, to z drugiej strony nie ponosi kosztów utrzymania zieleni parkowej. Oczywiście PZD to zapewne pasożyt, tak jak zarządy wielu spółdzielni mieszkaniowych.

  4. Sławku
    To chodzi o kasę o nic więcej.Ogródki to w dużej części płuca miasta.Oczywiście można zawsze znaleźć kij do bicia działkowców ,napuścić społeczeństwo niedziałkowe na działkowców, odebrać działki i sprzedać teren deweloperom do zabetonowania.Na pewno wszyscy na tym skorzystają.
    Jestem za tym by ogrody działkowe pozostały tam gdzie są.
    A tak przy okazji nie wiesz czasem w jaki sposób podwojenie kar mandatowych za wykroczenia drogowe miałoby poprawić bezpieczeństwo na drodze?
    Tu też chodzi tylko o kasę.
    Widać ta wyspa nie taka zielona jak ją malowali skoro tak bardzo szukają pieniędzy.Przykre jest że w tym celu napuszcza się ludzi na siebie podając jakieś bzdurne powody.

  5. Jestem gorącym przeciwnikiem ogródków działkowych w okolicach lub na obrzeżach centrum Warszawy (bo tyko o mniej mogę się wypowiadać).
    Nasza stolica jest miastem bardzo rozlazłym oraz niezwykle chaotycznym. Do tego stanu rzeczy przyczyniają się m. in. w.w. ogródki. Rozbicie miasta powoduje jego nieekonomiczność spowodowaną długimi dojazdami do pracy, zwiększa korki samochodowe, spalanie paliwa , oraz zatruwa środowisko. Marnuje się czas na długie dojazdy , oraz powoduje konieczność większych inwestycji w miejską infrastrukturę drogowo-kolejową.

    To że pewna uprzywilejowana grupa ma luksus uprawiania w centralnym rejonie miasta swoich wakacji za zamknięciem nie oznacza że mają cierpieć dziesiątki tyś. ludzi wsadzonych do dalekich blokowisk lub współczesnej deweloperki gdzieś hen na obrzeżach miasta, bo bliżej budować nie można.
    O walorach estetycznych tego typu sadów za szpetnymi ogrodzeniami w mieście nie będę już wspominać, a najczęściej ,,zwykły” mieszkaniec ogląda to z zewnątrz.

    Najlepszym rozwiązaniem jest (upraszczając, na potrzeby tego tekstu) przenieść te działki razem z ludźmi na obrzeża miasta i tam im wszystko od nowa urządzić tak aby czuli się jak w najmniejszym stopniu pokrzywdzeni.

    Pozdrawiam :)

    Wyobraź sobie ten rejon, o którym napisałeś, w sposób urbanistycznie przemyślanie i starannie zaprojektowany, (wymuszony planem zagospodarowania miejskiego) z luźną zabudową mieszkalno – usługową oraz z licznymi zielonymi terenami, (parki, skwery , place zabaw) które również integrują lecz przede wszystkim są otwarte dla wszystkich.
    Pzdr.

  6. Jestem z Wrocławia i jestem przeciw.
    Działka ogrodzona płotem w centrum miasta to pomieszanie funkcji miasta i wsi. Miasto to z definicji dużo ludzi na ograniczonym terenie, po to żeby łatwiej się żyło (bliżej do sklepu, szkoły, pracy, itp). Podstawą prawidłowego funkcjonowania miasta jest wysoka jakość przestrzeni publicznej – ogólnodostępnej. Centrum miasta nie jest od tego, żeby grodzić je płotem i uprawiać tam marchewki. Takie są koszty życia w mieście – coś za coś. Nie jestem zwolennikiem grodzonych osiedli w mieście, a grodzone ogródki działkowe to już zupełne ekstremum. W związku z położeniem mam również wątpliwości co do jakości produkowanej tam żywności(zanieczyszczenia), ponadto uwzględniając właśnie koszty alternatywne jest to bardzo droga żywność i tylko dla wybranych. Wspomnieć należy również o masowym wypalaniu liści przez działkowiczów w okresie jesiennym, co jest niezgodne z prawem jak również bardzo szkodliwe dla ludzi i środowiska. Mam małe dziecko i nie mam wstępu na działki, więc ten argument również do mnie nie trafia. Zamiast zamkniętych działek potrzebne są właśnie OGÓLNODOSTĘPNE tereny zielone w centrum miast. Wydaje mi się, że działki budują poczucie wspólnoty, ale tylko wśród działkowiczów, co dobrze widać przy okazji próby zmian przepisów i protestów z tym związanych. Zresztą sam wspomniałeś, że czułeś się tam trochę intruzem… A czy nie można byłoby budować poczucia wspólnoty grając w piłkę na wspólnym boisku (albo w szachy jak ktoś już jest bardziej zaawansowany wiekiem)?
    “Bezpłciowe osiedla” – to już kwesta gustu. Miasto powinno składać się jednak z raczej z osiedli niż działek, bo ludzie jednak chcą w miastach mieszkać, mimo wielu niedogodności. Niedostępność terenów w miastach powoduje, że młodzi ludzie muszą się wyprowadzać na obrzeża lub poza miasta, a potem tkwić w korkach podczas codziennych dojazdów do pracy. Czy to jest ekologiczne? A z okien biurowców oglądają sielankę na działkach. Czy to ma sens?
    Podsumowując: Działki jak najbardziej tak, ale nie w centrach miast, tylko na obrzeżach lub poza nimi.

  7. Z przykrością muszę stwierdzić iż obrońcy ogródków działkowych nie mają merytorycznych argumentów ,,za” posługując się utartymi hasłami typu: 1) ,,tu chodzi o kasę”
    2),, napuszczanie ludzi na siebie” 3),,zabetonują nam” itd.

    Odniosę się w szybko do tych stwierdzeń:
    1) Tak , oczywiście że chodzi o ,,kasę” bo cóż złego jest w ,,kasie”? Warto sobie uzmysłowić że te pieniądze są NASZE, czyli mieszkańców. Z zysków – miasto dokonuje m.in. remonty chodników, rewitalizuje dzielnice, buduje przedszkola oraz drogi… To jest obowiązek władzy samorządowej.
    2) Ludzie są napuszczani na siebie wtedy kiedy są nierówności w przywilejach w społeczeństwie i jedna roszczeniowa grupa ludzi żyje kosztem reszty.
    3) Przeciwko kompletnemu ,,zabetonowaniu” jest taki akt prawny o nazwie: Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego który może określać m.in. co można budować, w jakich obowiązujących granicach, do jakiej wysokości, o jakim współczynniku gęstości zabudowy, gdzie mają znajdować się miejsca pod tereny zielone, itd. Zakaz grodzenia osiedli (który stanowi zmorę polskich miast) również może być w nim zawarty.
    Wiem że w Polsce mamy takich planów jak na lekarstwo ale trzeba do tego dążyć aby nasze miasta zaczęły przypominać te, w bardziej cywilizowanych częściach Europy.

    Warto na koniec zwrócić uwagę iż w mieście, stety- niestety jest beton ;)) Jeśli ktoś chciałby mieszkać w mieście (jego mieszkanie też jest zazwyczaj z betonu) oraz mieć za oknem piękny widok na las i jezioro to zapraszam na wieś, wszystkiego nie da się połączyć.

    Pozdrawiam.

  8. Jestem młodym ojcem i nie wyobrażam sobie abym wyszedł z dzieckiem do parku gdzie nikt nie sprząta po swoich psach,na ławkach siedzą menele a co drugi krzak wali moczem .Niedawno zostałem działkowiczem po to właśnie aby móc wyjść z synem na zieloną trawkę bez potrzeby wyjeżdżania poza miasto.Wiele osób myli zarząd z normalnymi ludźmi.Macie przykład z piłki nożnej – grają w nogę tysiące a śpiewa się na nielicznych- moim zdaniem tutaj jest podobnie.

    1. Rzeczywiście w Polsce mamy jakąś manię posiadania psów. Widzi się ich na ulicach Warszawy setki czy tysiące każdego dnia. Nieporównywalnie o wiele więcej niż na ulicach innych europejskich miast. Czyżbyśmy byli aż tak samotni, albo aż tak opiekuńczy? Swoją drogą ta nasza narodowa obsesja sporo nas kosztuje – karma dla psów, kosmetyki, weterynarze. Oczywiście każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze na co chce i posiadanie zwierzaka, które zawsze będzie nam wierne, które zawsze będzie skakało z radości na nasz widok, które będzie się do nas łasić i które bez protestu zawsze zrobi to na co my mamy ochotę i które zmusi nas do codziennego ruchu na świeżym powietrzu nie jest pewnie najgorszą formą konsumpcji. Tylko dlaczego ludzie nie sprzątają po swoich psach???? Czy powinniśmy po nich sprzątać my – osoby psów nie posiadające?
      Wprawdzie bardzo nie lubię wtrącania się do czyjegoś życia, ale za każdym razem gdy widzę, że ktoś po swoim psie nie sprząta, to zwracam mu uwagę. Grzecznie, ale zdecydowanie. Myślę, że gdybyśmy robili tak wszyscy, to wkrótce problem niesprzątania psich odchodów by istotnie zmalał. Właściciele psów muszą się czuć ostracyzowani jeśli nie będą sprzątać po swoich psach. No chyba, że nauczą to robić swoich czworonogów.

      1. Witam, sam jestem wlascicielem psiaka – nie wyobrazam sobie abym zostawil na trawniku slad po moim czworonogu – szkoda ze pomimo XXIw, w Polsce dla wielu ludzi psie odchody na chodniku nie stanowa problemu. W Chorwacji widzialem nawet pojemniki gdzie mozna bylo za darmo wziac woreczki oraz jednoczesnie wyrzucic psie odchody, pojemniki rozlokowane byly w poblizu terenow rekreacyjnych. Wracajac do tematu, jestem za pozostawieniem ogrodkow dzialkowych, zazwyczaj niezadbane dzialki stanowia malenki procent calosci, a od wiosny do jesieni tam naprawde wypoczywaja ludzie.

        1. Sebastian, dzięki za bycie wzorcem dla innych właścicieli czworonogów. Pojemniki, które widziałeś w Chorwacji są też stosowane w Warszawie. Widziałem co najmniej kilka takowych w parkach. Ale zdecydowanie więcej widać tam niestety psich kup. Czasami się nawet zastanawiam gdy widzę ludzi opalających się w parkach na kocykach, jak oni to robią. Ja w parkach trzymam się – z przymusu – asfaltowych ścieżek.

  9. Witajcie . Ja też jestem z Wrocławia. I mam zupełnie inne zdanie niż moja koleżanka wyżej. Ogródki działkowe na dzień dzisiejszy pełnią rolę zielonych płuc miasta , odskoczni od betonów, i urbanizacji. Na dzień dzisiejszy nie ma lepszej alternatywy dla wykożystania tych terenów. Nie wiem czy przeciwnicy zdają sobie sprawę w jak przekupnym kraju żyja. Kochani przypominam iż nie mieszkamy we Francji czy Niemczech gdzie ogródki zamieniono by z pewnożcią na tereny zielone , parki place zabaw itp. My mieszkamy w głupiej Polsce i jeśli te tereny zostaną odebrane działkowiczom to na 1500 % postawią tam jakiś superhipermarket lub betonowy blok przy którym deweloper z łatwością ominie plan zagospodarowania przestrzennego sadząc na ścieżce kilka drzew lub robiąc zielony taras na dachu 1 apartamentu na który nawet popatrzyć nie będziecie mogli.
    A dla kolegi który stoi w Warszawie w korkach to masz bardzo wąski światopogląd skoro tereny zielone (ogródki ) ci przeszkadzają w dojezdzie do pracy. Gdybyś był kiedykolwiek na zachodzie europy to wiedziałbys ze są tam całe dzielnice przeznaczone na tereny zielone , sportowe parki i wypoczynek , i żeby je przejechać to w większych miastach musisz zrobić np 60 km codziennie w jedną stronę . Więc nie bredz że ci te 2 km ogródka przeszkadza w dojeżdzie do pracy. To wina BRAKU DRÓG a nie terenów zielonych.
    Po za tym nic nie stoi na przeszkodzie zeby za dosłownie kilka tys zł stać sie włascicielem ogródka działkowego w Polsce . Jest to cena dużo niższa od rynkowej ceny m2 w miastach a pozwala cieszyć się naprawdę zdrową zywnością . Przeciwnicy powinni wiedzieć też że ich np. kapusta z super marketu rośnie na terenach przy autostradach ponieważ asymilując dużo ołowiu i innych met ciężkich wygląda dużo ładniej niż ta z ogródka działkowego.
    Osobiście nie uprawiam ogródka działkowego więc jestem bezstronny.
    Pozdrawiam ze Słowenii

    1. Jankes, dzięki za Twoje zdanie w tej sprawie – jak widać mało oczywistej.
      A skoro już pozdrowiłeś nas ze Słowenii (dzięki!) to czy mozemy też liczyć na krótką relację z tamtejszego rynku nieruchomości. Wystarczy wejść do jakiegoś biura nieruchomości i zapytać o średnie ceny zakupu, czy ceny rosną czy spadają i dlaczego, jakie są średnie ceny najmu, kto wynajmuje i czy ceny najmu rosną czy spadają i dlaczego. Będę bardzo wdzięczny za każdą – nawet najkrótszą – relację.
      Pozdrawiam z zachmurzonej i lekko pokropującej Warszawy.

      1. Sławku ze Słowenii były tylko pozdrowienia ( byłem tam kilka dni ) w drodze powrotnej z Bałkanów. Co prawda był to wyjazd wakacyjny ale nie był bym sobą gdybym nie rozglądał sie po rynku nieruchomości.
        Wiec tak Chorwacja jaka droga jest nie muszę mówić – wiekszosć z nas spędza tam wakacje po za tym na internecie można sobie sprawdzić.
        Śłowenia podobnie więc nie widze sensu inwestycji w tym kraju ( stolic nie sprawdzałem )
        Natomiast zaciekawiły mnie 3 kraje
        BiH – bardzo mały pas wybrzeża dość mocno zabudowany ale są miejsca gdzie można dostać ciekawy dom do remontu
        Albania- gratka wyprzedaz – okazja (te słowa cisna sie na usta jeśli spojżymy na ceny nieruchomości ) jest tylko ale…
        Większośc apartamentowców stoi tam bez oficjalnego pozwolenia na budowę . Co prawda mają wydane prawo użytkowania ale w Albanii obowiązuje 100 metrowa odległość zabudowy od morza , nie dotyczy to hoteli ale apartamenty to nie to samo.
        Deweloperzy po prostu kupują ziemię od chłopów wycinają gaje oliwne i budują , otrzymując tylko pozwolenia od władz lokalnych często skorumpowanych.
        Okazja ?? tak ale bardzo ryzykowna . Tamtejszy rzad co prawda chce zalegalizować te samowole budowlane ale kiedy i czy……
        No i mój faworyt to Czarnogóra.
        Państwo piękne malownicze i tanie … jak długo ….?
        myślę że należy popatrzeć na los Chorwacji i wszystko jasne.
        Jeśli chodzi o apartamenty to srednio polecam (jakośc wykonania przeciętna )
        Natomiast gratka jest ziemia
        i to 1 linia zabudowy do morza
        ceny ok 1000E / 100m2 czyli ok 420 zł /m2 z widokiem na adriatyk , często przy niewielkiej plaży lub z własnym zejściem do morza.
        Pytanie tylko ile i w co chcieli byśmy zainwestować .
        Na dzień dzisiejszy okazje zwietrzyli rosjanie i masowo wykupują ogromne areały pasów przybrzeżnych aby docelowo stawiać hotele .

        1. Jankes, duze dzięki za ciekawą relację. Zrobię z niej oddzielny wpis:-)

    2. Jankes ze Słowenii : w swoim wpisie rozumiem masz do mnie jakieś uwagi. W porządku, (masz oczywiste prawo), tylko prosił bym abyś wyrażał je trochę grzeczniej ;)

      1. @ Jankes, przyłączam się do prośby Bartoneta. Utrzymajmy na łamach tego bloga wysoki poziom kultury dyskusji – tak mało obecny w dzisiejszych mediach w Polsce. Będzie nam wszystkim przyjemniej.
        @Bartonet, przepraszam za to, że nie od razu stanąłem w obronie Twojego dobrego imienia. Zawiodłem jako gospodarz Mam nadzieję, że mi wybaczysz i że nadal będziesz aktywnie uczestniczył w życiu bloga fridomia.pl
        Sławek

      2. Jasne przepraszam jesli cię zbyt mocno urazilem , lecz chciałem abyś zwrócił uwagę na to iż to że musisz stać w korkach to nie jest wina ogródków działkowych lecz braku dróg. Często bywam w Warszawie samochodem i wiem ile trzeba się wystać w korkach. Najlepszym przykładem jest trasa na Piotrków gdzie 100 km pokonuje się w 7-8 godzin .
        Musimy zwrócic uwagę na to iż ogródki działkowe są łakomym kąskiem dla deweloperów i przekazanie ich pod zarząd miasta spowoduje wystawienie ich w niedługim czasie do przetargów pod zabudowę (wszak mamy recesję itp…)
        Sam uważam iż lepiej było by aby były przekazane np pod zabudowy terenów zielonych , parki , place zabaw ale to są pobożne życzenia i chyba wszyscy zdajemy sobie sprawe że nie po to robi sie zamęt medialny aby państwo miało zrobić coś dla obywatela.
        Im chodzi o to aby zagarnąć i dobrze sprzedać a wiadomo kto dobrze zapłaci – następny hipermarket i z Parku będzie Park Handlowy….

  10. Ja jestem za jak i również przeciw ogródkom w centrum miasta. Za, bo jak niektórzy już tu wspominali jest to jakaś cześć płoć miasta, która jest bardziej pielęgnowana niż może parki miejskie. Przeciw jeżeli są to miejsca tylko dla nielicznych.
    Jednak tutaj najpierw chciałbym was powiadomić, że mieszkam i wychowałem się poza Polską i postrzegam zmiany w kraju może inaczej niż ktoś, kto mieszka w nim na stałe. Wiec wszystko, co widzę w Polsce zawsze musze niestety porównać do miejsc, w których przebywam na zachodzie.
    Myślę ze pierwszą rzeczą, jaka powinna się zmienić w kraju to nie są drogi, parki, zieleń czy ogródki, lecz mentalność ludzi i szacunek do rzeczy należących do innych oraz samej przyrody. Otwarta furtka do ogrodu, stojąca jakaś ładna donica na prywatnym osiedlu (niezamkniętym), wolnostojące przed sklepem towary czy zwykły zielony trawnik nie powinny być zaraz zaproszeniem dla kogoś, kto chce to zniszczyć czy tez może ukraść. A przecież tutaj chyba krwi ta podejrzliwość do obcych.
    Wracając wiec do ogródków to myślę, że takie miejsca powinny być w miastach, ale dostęp do nich powinni mieć też wszyscy, którzy maja ochotę odpocząć nie wyjeżdżając za miasto. Pisze tutaj oczywiście o ścieżkach, polanach i miejscach spotkań. Akurat we Frankfurcie mieszkam zaraz przy ogródkach działkowych oraz wspaniałych terenach zielonych i naprawdę robi to dużą przyjemność przejść się drogą przez takie działki – szczególnie wiosna i latem, kiedy wszystko kwitnie. Nieraz można nawet zostać poczęstowanym jakimś owocem. Ogródki zarządzają stowarzyszenia i prawie na każdym takim terenie stoi budynek należący do takiego stowarzyszenia (tzw. Vereinshaus) połączony nieraz z jakąś małą knajpą gdzie każdy z miasta może przyjść na piwo czy sok i zjeść coś na miejscu, jeżeli tylko zechce. A w ciepłe dni jest tam naprawdę trochę ludzi – działkowicze, miejscowi czy nawet trafiają się turyści. Wiec moim zdaniem miasto powinno promować takie integracyjne miejsca dla wszystkich (i tu podkreślam dla wszystkich), a przy tym osoby, które pielęgnują te skrawki ziemi dla celów rekreacyjnych i świeżych owoców/warzyw nie zostałyby odcięte od tych przyjemności. A nawet mogłyby sprzedawać na miejscu swoje wychodowane ekologiczne cuda. No i może każdy byłby zadowolony.
    Psie kupy? Tak to problem i nie tylko w Polsce. Lecz na zachodzie jest to może mały procent tego, co się widzi w kraju. Jestem zwolennikiem trzymania zwierząt domowych w dogodnych dla nich warunkach. Może poza ptaszkami w klatkach i jakimiś gadami. Lecz przyszły właściciel powinien od samego początku zastanowić się, jaka związana z tym jest późniejsza odpowiedzialność dla otoczenia i samego zwierzaka. Czytałem kiedyś ze w jakimś tam miasteczku w Kanadzie czy w USA zaczęto pobierać DNA z psich odchodów, aby pozbyć się plagi „śmierdzących kup”. A że każdy pies musiał być zarejestrowany to prędzej czy później można było dojść do właściciela. No i problem się jakoś rozwiązał. Lecz na takie tropienie i karanie właścicieli poczekamy może jeszcze 50 lat. A może lepszym rozwiązaniem byłoby uczenie już od małego szacunku do wszystkiego i wspólnego a nie tylko do swojego.
    Pozdrawiam i życzę wszystkim dobrego

Skomentuj Teee Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.