Negocjacje budżetu UE

Przez ostatnie dwa dni leżałem w łóżku. Jeszcze gdy pracowałem jako konsultant, za każdym razem gdy zaczynałem się gorzej czuć (nadchodzące przeziębienie czy grypa), zawsze kładłem się spać bez wględu na ważne deadline’y, spotkania czy inne wydarzenia. Teraz też się położyłem. Trochę czytałem, dużo spałem, trochę oglądałem TV.

A w wiadomościach wciąż i wciąż o negocjacjach budżetu UE. Nie wiem co Wy o nich sądzicie. Z jednej strony, rzeczywiście dzięki środkom z funduszu spójności udało się w Polsce wiele wybudować i zmodernizować transport, infrastrukturę, ochronę środowiska. Z drugiej, to trochę mi głupio, że przedstawiciele narodu polskiego jadą do Brukseli wykłócać się o te środki jak o jakąś jałmużnę. Premier Tusk stając na czele „Grupy Przyjaciół Funduszy Strukturalnych” trochę mi przypomina szefa związków zawodowych przyjeżdżającego do Warszawy by „walczyć” o większe pensje i brak cięć budżetowych.

Mam nadzieję, że jeszcze za mojego życia, dzięki przede wszystkim ciężkiej pracy oraz przedsiębiorczości Polaków (a nie dzięki funduszom unijnym), nasz kraj wzbogaci się na tyle by zostać płatnikiem netto, a nie „biorcą netto” funduszy unijnych. I że ówczesna Pani Premier RP pojedzie do Brukseli bronić zdrowego rozsądku, czyli ograniczania budżetu UE oraz budżetu skarbu państwa, a nie naszych „przywilejów”.

Co Wy o tym sądzicie?

A inna rzecz, która mnie śmieszy, to dramat wokół wyniku wyborów prezesa partii koalicyjnej. Jeden zaskoczony, że przegrał. Drugi nie był przygotowany na zwycięstwo. Prezydent spotyka się z obydwoma, ale oddzielnie. Jeden drugiemu nie chce podać dłoni. Wszyscy są zgodni, że drugi powinien wejść do rządu. Oprócz drugiego, który czeka aż jakiś komitet powie mu co ma zrobić. Melodramat. I duży kontrast z wyborami w USA. Przegrany szybko uznał swoją porażkę i pogratulował zwycięzcy.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

2 Responses

  1. Problemów PSL nie będę komentować ;) ale co do unijnego budżetu to nie widzę nic zdrożnego iż Nasz Premier jedzie się o niego ,,wykłócać” – taki jest jego obowiązek i nic tu ,,honor” nie ma do rzeczy.
    Prof. Balcerowicz w jakimś wywiadzie powiedział że Europa Wschodnia przez ostatnie trzysta lat rozwijała się znacznie wolniej niż Zachodnia – i analizując jego słowa oraz zestawiając historię Polski z ostatnich 2-3 wieków ciężko mu racji nie przyznać.
    Nie wierzę w to że bez ogromnych środków z zewnątrz Polska własnymi siłami wyszła by z bankructwa z 89-tego r. i miała perspektywę dogonić tzw. ,,Zachód” w ciągu 40-50 lat. Zbyt duży kraj, po zbyt ciężkich przejściach. Natomiast kwestią zupełnie osobną jest jak te środki wydajemy i na co, i czy przy okazji się reformujemy (?). Wstyd to będzie ,,przejadać” dotacje.

    Fundusz unijny to jest trochę tak jak kredyt z banku wzięty przez przedsiębiorcę z przeznaczeniem na inwestycje, a porównywani związkowcy zazwyczaj biorą i trwonią.
    Z kolei Europa aby być zwarta i silna, (konkurencyjna) paradoksalnie dla własnego dobra musi łożyć zasypując przepaście między swoimi regionami a jednocześnie brać się ostro za reformy.

    Silna integracja europejska ma jeszcze jedną cechę (i chyba najważniejszą ) o której jakoś niewiele się wspomina – przyczynia się do braku konfliktów zbrojnych, których w historii świata było tutaj, bodajże najwięcej.

    Oczywiście też bym chciał abyśmy byli płatnikami netto, lecz na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe, ale wierzę w to że tak kiedyś będzie. :)
    Pozdr.

    ps. w batalii o unijne środki Polska nie jest najważniejsza (jak to wielu polskich dziennikarzy chciało by przedstawić) jest tylko jednym z licznych elementów, tak czy siak i tak się je ustali , a kłótnie i zawieszanie negocjacji są robione przez europejskich przywódców po publiczkę (pod swoich wyborców).

  2. Moim zdaniem zasypywanie różnic pomiędzy regionami EU poprzez rozmaite dotacje i fundusze nic nie da, jeżeli się nie zmieni polityka. Zamiast konsumpcjonizmu wolny rynek! Po co sie wykłócać o kolejne miliony euro? Rząd powinen zredukować wydatki (fundusze unijne je zwiększają), obiżyć podatki, etc. Co do wojny to się nie zgadzam z przedmówcą, ponieważ jak tak dalej będzie to konflikt murowany.

Skomentuj Aleksander Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.