Przedświąteczne “dekoracje”

Trzy lata temu spędzałem wraz z rodziną okres świąteczno-noworoczny w Nowej Zelandii. Po powrocie – zafascynowany tym, że na Antypodach prawie wcale nie widać było tych ohydnych, tandetnych dekoracji przedświątecznych (luźno wiszące, wiotkie i cherlawe srebrne łańcuchy, rachityczne plastikowe choineczki, pulsujące krzykliwym światłem sznury lampek) – zaapelowałem na łamach bloga fridomia.pl do setek tysięcy polskich sklepikarzy i właścicieli punktów usługowych by zaprzestali tej bardzo kosztownej praktyki. Oto link do wpisu sprzed prawie 3 lat: http://fridomia.pl/2010/01/11/swiateczny-raport-z-rynku-nieruchomosci-w-nowej-zelandii/

I wiecie co? Chyba poskutkowało. Nie wiem czy w efekcie przeczytania mojego wpisu, czy też spowodował to obecny strach przed “nadchchodzącym kryzysem”, ale ozdóbki w większości zniknęły. Sklepikarze ich w tym roku nie wywiesili.

Mam nadzieję, że zniknęły na dobre:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

One Response

  1. Moim zdaniem strasznie byłoby smutno gdyby nie było wogóle ozdób świątecznych w sklepach i na ulicach. Oczywiście co za dużo to nie zdrowo i np. jestem przeciwko temu żeby w listopadzie pojawiały się ozdoby ale w grudniu przed świętami to czemu nie. Czuć dzięki temu atmosferę świąt, człowiekowi od razu udziela się jakiś taki inny nastrój gdy widzi padający śnieg, światełka na choinkach i z oddali płynącą kolędę. Uważam że nie można wszystkiego przeliczać na pieniądze ale we wszystkim trzeba zachować umiar.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.