Moje postanowienia noworoczne – Rok 2013

Często słyszy się stwierdzenia typu: “ten rok był bardzo słaby. Oby przyszły był lepszy”, albo “mam nadzieję, że Nowy Rok będzie nie gorszy”. Mam nadzieję, że Wasz Rok 2012 był udany i  życzę Wam by 2013 był o wiele lepszy. Czy będzie? To już w dużej mierze zależy od … Was samych. Jeśli postanowicie, że ma być lepszy, jeśli w pełni wiary wyobrazicie sobie te sukcesy, które chcielibyście w 2013 Roku osiągnąć, jeśli będziecie konsekwentni w dążeniu do realizacji swoich postanowień, to Rok 2013 nie będzie mieć wyboru. Będzie właśnie taki jak sobie zaplanujecie:-). Gwarantuję Wam bowiem że żaden “Rok”, nawet ten, który się dziś rozpoczyna, niczego dla Was nie zrobi, niczego za Was nie załatwi, w niczym Wam nie przeszkodzi jeśli chodzi o drogę do sukcesów czy szczęścia. O to musicie zadbać sami:-)

Ja sam bardzo w to wierzę.

Od wielu, wielu lat, z początkiem każdego roku, robiłem sobie podsumowanie mijającego roku i wyznaczałem sobie cele na kolejny. Po to by znów na koniec roku ocenić realizację celów ustalonych 12 miesięcy wcześniej i zaplanować sobie cele na kolejne 12 miesięcy. Nie zawsze udawało mi się wszystkie z zaplanowanych celów osiągnąć, ale bardzo często te najważniejsze cele udawało mi się osiągnąć “z nawiązką”. Dzięki tej systematyczności, potrafię powiedzieć, który rok – z ostatnich 15-20 lat – był dla mnie dobry, bardzo dobry lub tylko średni. Oto link do artykułu autorstwa red Joanny Barczykowskiej, który ukazał się w sylwestrowym wydaniu Dziennika Łódzkiego. Znajdziecie w nim m.in. opis efektu mojego postanowienia noworocznego z dnia 1 stycznia 2000. http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/730251,zwiedzil-caly-swiat-bo-takie-mial-postanowienie-noworoczne,1,6,id,t,sm,sg.html#galeria-material

A jaki był mój 2012 rok? Nie wiem, chyba w kratkę. Nie wiem, bo akurat – pierwszy raz od wielu lat – nie postawiłem sobie nań celów 12 miesięcy temu. Nawet nie pamiętam dobrze dlaczego. Chyba tylko dlatego, że szybko minęły mi pierwsze dni roku, a potem czułem, że za późno już na planowanie. Chyba w kratkę, bo patrząc wstecz z niektórych rzeczy jestem bardzo zadowolony, a z niektórych efektów moich działań mniej. Ale trudno jest mi ocenić rok, skoro nawet nie postawiłem sobie nań żadnych celów.

W tym roku, postanowiłem zaplanować swój Rok 2013 już dzisiaj. Wierzę, że jakość roku zależy od jakości planowania. Chodzi mi o taką prostą relację: po to by mieć szczęśliwe życie, trzeba mieć szczęśliwe lata, rok poroku. A żeby być zadowolonym z danego roku, musi się nań składać wiele udanych dni. Najlepiej 365 lub 366 udanych dni. A żeby dni były udane, to dobrze je sobie dobrze zaplanować.

By dodatkowo się zmobilizować do działania w kierunku realizacji moich noworocznych postanowień oraz celów na Rok 2013, postanowiłem częścią z nich się z Wami podzielić.

Oto moje osobiste cele w obszarach fridomia, Stowarzyszenie Mieszkanicznik, podróże i języki obce oraz Mzuri. Ta kolejność odzwierciedla ilość czasu, które przeznaczam na poszczególne obszary mojego życia publicznego (czyli nie prywatnego:-)

FRIDOMIA

1. Planuję napisać 300 kolejnych wpisów na bloga – najciekawszych, najbardziej Wam przydatnych i inspirujących na jakie mnie stać. Czyli średnio prawie 6 wpisów tygodniowo. Ten wpis jest wpisem nr 704 od momentu powstania blogu, więc w tym roku powinno nam “stuknąć millenium”:-)

2. Liczę też na większe zaangażowanie z Waszej strony – na komentarze do wpisów, na podsyłanie linków do ciekawych artykułów, na dzielenie się Waszymi doświadczeniami i wiedzą, na relacje z zagranicznych rynków nieruchomości, itp. Ktoś powiedział, że jakość bloga zależy bardziej od Czytelników niż od jego autora. Myślę, że jest w tym wiele prawdy. Więc jeśli chcecie znajdować ciekawe informacje na łamach fridomii, to bierzcie się proszę za pióra lub raczej siadajcie do klawiatury lub swoich smartowych komórek

3. Chciałbym w tym Roku pomóc kilku osobom w osiągnięciu wolności finansowej. Nie wiem dokładnie jak, bo nigdy tego wcześniej nie robiłem. Myślę, że może indywidualną radą, otuchą, zachętą?

4. Będę dalej popularyzował ideę wolności finansowej w mediach, na uczelniach i wszędzie tam gdzie zostanę zaproszony

5. Planuję przeczytać w tym Roku minimum 52 książki (czyli min 1/tygodniowo) i najlepsze zrecenzować na łamach fridomia.pl. Więc 10% wpisów (zakładając, że 60% z przeczytanych książek będzie wartych recenzji) już mam gotowych:-) Wystarczy tylko zrealizować to postanowienie:-)

STOWARZYSZENIE MIESZKANICZNIK

1. Planuję pomóc w organizacji dwóch kolejnych Kongresów Ogólnopolskich w marcu oraz w październiku. Oby jak najbardziej dla Was przydatnych i inspirujących

2. O ile ogromnie mnie cieszy, że powstało już około 10 oddziałów Stowarzyszenia w Polsce oraz jeden w Londynie, to liczę na to, że (a) oddziałów powstanie więcej (b) te, które istnieją zaczną się regularnie co miesiąc spotykać, (c) tam gdzie spotkania się już odbywają, zwiększy się frekwencja

3. Będę dalej popularyzował ideę dobrych praktyk najmu w mediach, na spotkaniach pośredników i wszędzie tam gdzie zostanę zaproszony

4. Planujemy w gronie zarządu Stowarzyszenia przeprowadzenie zakrojonej na szeroką skalę kampanii społecznej wokół naszej inicjatywy Kodeksu Etyki Mieszkanicznika…

5. … a także kontynuację rozmów z bankami nt BTL

6. Planuję napisać i wydać kolejne 3 książki . Jedna jest już na ukończeniu (poradnik kredytowy). Mam nadzieję, że zadebiutujemy z nią przed kolejnym Kongresem. Druga jest napisana w 30-40% (moja strategia inwestowania). Trzecia tylko w około 10% (poradnik dla najemców), ale planuję jej wydanie w sierpniu/wrześniu.

PODRÓŻE I JĘZYKI

Roku 2012 nie zaliczam do udanych z punktu widzenia podróży. Nie uczyłem się też żadnego języka. Sporo jeździłem po Polsce i Anglii, ale mało podróżowałem po świecie. Byłem wprawdzie m.in. na kilku wyspach na Karaibach (St.Martin, St.Barts, Saba, St.Eustatius oraz Anguilla), w Brazylii,  na Krymie czy na Wyspach Kanaryjskich, ale i tak rok 2012 był moim najbardziej stacjonarnym od 17-18 lat. Zdarzyło mi się kilka dziwnych rzeczy (m.in NIE dostałem wizy do Gabonu na Mistrzostwa Afryki w piłce nożnej; zagapiłem się przy kupnie biletów na podróż kolejową z Władywostoku do St.Petersburga i nie zauważyłem, że czasy odjazdów pociągów są podawane zgodnie z czasem moskiewskim, a nie lokalnym; praca jako steward podczas EURO 2012 spowodowała, że odpuściłem sobie podróż koleją transkanadyjską). Ale zamierzam to sobie odbić w tym roku

1. Nauka języków. Na krótkiej liście na ten Rok miałem kilku kandydatów: chiński, wietnamski, rumuński, słowacki czy kikuyu (mój język plemienny, którym kiedyś płynnie posługiwałem się jako dziecko), ale ostatecznie zwyciężył w tym roku język hiszpański. Dlaczego? Z kilku powodów – (a) tak zadecydowała moja córka, gdy podzieliłem się z nią moimi dylematami; (b) będąc ostatnio na Kanarach zorientowałem się, że mój espańol strasznie zardzewiał, (c) bo to praktyczny wybór – jest to język bardzo popularny, (d) już go nieco znam, więc mniej się będę musiał wysilać, (e) ucząc się hiszpańskiego będę miał pretekst do odwiedzenia większej liczby krajów w tym roku – wietnamskiego, rumuńskiego czy kikuyu ciężko byłoby mi się uczyć w kraju innym niż rodzimy dla danego języka – a hiszpańskiego mogę się uczyć w Hiszpanii lub … w kilkunastu krajach Ameryki Łacińskiej

2. Podróże – oprócz mistrzostw Afryki (tym razem w RPA w styczniu), oraz wypadu do Chin i KongKongu w lutym (gdy kupowałem bilety, to myślałem, że mój wybór padnie na język chiński:-), oraz podróży koleją trans-syberyjską, to nic jeszcze nie zaplanowałem

3. Ucząc się języka, wyjeżdżam co 1-2 miesiące na 1-2 tygodnie do danego kraju, by w 100% zanurzyć się w jego języku, brzmieniu, kulturze, smakach. Wydaje mi się, że tak się szybciej nauczę niż chodząc na jakieś kursy językowe w Warszawie. I przy okazji przyjemniej spędzę czas, w cieplejszym klimacie. W związku z wyborem języka hiszpańskiego, nie muszę się ograniczać tylko do Kastylii – planuję zatem w 2013 Roku ponownie odwiedzić m.in Kolumbię, Argentynę, Gwatemalę, Peru lub Boliwię, Kubę lub Dominikanę, Meksyk lub Florydę, no i może Barcelonę lub Ibizę czy Madryt lub Saragosę.

MZURI

Wraz z moimi wspólnikami planujemy silne przyśpieszenie rozwoju Mzuri w 2013 Roku. Do tej pory skupialiśmy się na doskonaleniu naszych procesów i procedur. Teraz jesteśmy gotowi do fazy szybkiego wzrostu liczby mieszkań, domów czy lokali użytkowych na wynajem, którymi firma będzie zarządzać

1. otworzymy biura w 11 nowych miastach: w Krakowie (otwarcie luty) i w Poznaniu (marzec) już kończymy etap rekrutacji. Oprócz tego planujemy też zacząć działać w Białymstoku, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Lublinie, Olsztynie, Toruniu, Rzeszowie i w Szczecinie. O kolejności otwierania tych biur zadecydujemy m.in na podstawie liczby osób chętnych do powierzenia nam swoich mieszkań w zarządzanie. (Nie jest to oczywiście częścią moich postanowień noworocznych:-), ale tak przy okazji: osoby zainteresowane powierzeniem swojego mieszkania na wynajem w w/w miastach firmie Mzuri proszę o zgłoszenie swojej potrzeby na maila info@mzuri.pl)

2. pozyskamy 15-20 nowych współpracowników (taki maluteńki wkład Mzuri w zwalczanie bezrobocia w Polsce:-)

3. pozyskamy setki nowych mieszkań, domów i lokali do zarządzania i tym samym setki zadowolonych z naszych usług Klientów

4. osiągniemy jeszcze wyższy stopień centralizacji i automatyzacji procesów, co zwiększy jakość  i efektywność obsługi najmu

5. pomimo tych ambitnych planów, zamierzam ZREDUKOWAĆ moje – i tak już dość nieduże – zaangażowanie w bieżące operacje firmy Mzuri. Jak to będzie możliwe? Mamy w Mzuri fantastyczny zespół młodych, myślących i bardzo zaangażowanych współpracowników. Autentycznie. Dodatkowo, kilka tygodni temu dołączył do nas Piotr Biernacki. Piotra, który po skończeniu MBA w London Business School przez 6 lat pracował w jednej z wiodących firm doradczych (Roland Berger), na tyle zainspirował model działania Mzuri, że zdecydował się – wnosząc do spółki nowy kapitał – zostać naszym wspólnikiem i wiceprezesem Spółki. Jego umiejętności konsultingowe (rzetelność, pracowitość, systematyczność, kreatywność w rozwiązywaniu problemów, nastawienie na efekt, itp) wniosą do Mzuri, to czego Spółce tak bardzo dotąd brakowało. A mnie jeszcze bardziej uwolni. Ograniczę swój wkład czasowy do pomocy w rekrutacji, do rozpatrywania ewentualnych skarg Klientów oraz do pomocy w doprecyzowaniu wewnętrznych procedur Mzuri, tak by wyeliminowywać przyczyny skarg.

Rok 2013 będzie dla mnie – jestem pełen determinacji by tak się właśnie stało – fantastycznym Rokiem:-)

Wam – każdej Fridomiaczce i każdemu Mieszkanicznikowi z osobna – też życzę takiego fantastycznego Roku 2013. Z całą moją życzliwością. Życzę Wam 365 dni zdrowia, obfitości, radości, energii, pozytywnych myśli, optymizmu, wiary w siebie i w swoje możliwości, sukcesów i dobrego humoru.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

24 Responses

  1. Witam! Jak sie czyta Pana postanowienia noworoczne to zastanawiam sie czy Pana rok ma 365dni czy 1000.plan bardzo ambitny choc dla Pana pewnie norma.patrzac na Pana dotychczasowe osiagniecia to plan zostanie zrealizowany w 100procentach.Licze na to,ze dzieki Panskim radom uda mi sie osiagnac wolnosc finansowa,dlatego tez bardzo prosze o odpowiedz na moje pytania we wczesniejszym wpisie -zyczenia swiateczne.przy okazji chcialbym zapytac jak moge dac ogloszenie o najmie mieszkania,ktorym sie interesuje.poza adresem,metrazem nie moge potencjalnym najemcom powiedziec nic,pokazac tez,jak mozna w ten sposob znalezc chetnego? poza tym mam pytanie,czy to normalne,ze na ksiazke ”jak uzyskac wolnosc finansowa trzeba czekac od 14grudnia-wtedy dostalem potwierdzenie transakcji? pytam,bo nie moge sie juz doczekac kiedy ja przeczytam :) prosze nie trzymac dlugo w niepewnosci,potrzebuje Panskich fachowych uwag jak kania dzdzu.i rowniez zycze spelnienia wszystkich planow a przede wszystkim zdrowia.

    1. Panie Waldku, dzięki za miłe słowa oraz za życzenia. A co do planów na Rok 2013, to rzeczywiście planuję intensywnie go przeżyć. Tak jak i wszystkie kolejne lata. Zapadły mi jeszcze w dzieciństwie słowa “by żyć tak jakby każdy dzień był ostatnim dniem życia”:-)

      Co do ogłoszenia, to nie tyle chodzi o to by “znaleźć najemcę”, lecz po to by “ocenić skalę potencjalnego zainteresowania” najmem. Sugeruję by w miarę jak najdokładniej opisać mieszkanie, a zdjęcia wstawić ze swojego mieszkania, mieszkania znajomych czy jakiegokolwiek innego podobnie wyglądającego.

      A jeśli chodzi o odpowiedzi na pytania oraz o zamówioną książkę. Domyślam się, że winne opóźnieniom jest to samo zjawisko – Święta. Doładowywałem baterie energią słoneczną na Gran Canaria i rzadko i tylko na bardzo krótko zaglądałem do internetu. Zwykle jest tak, że jak jestem w Polsce to na maile i komentarze odpowiadam codziennie bez względu na tzw dni wolne od pracy. Ponieważ nie jestem na etacie, to “pracuję” 7 dni w tygodniu:-). Natomiast gdy wyjeżdżam to się prawie całkiem wyłączam i zaglądam do internetu tylko gdy się stęsknię do Was.

      Gdzie na wakacje pojechała Poczta Polska nie wiem, ale poczty w wielu krajach świata, nie tylko w Polsce, często nie wyrabiają się w okresie świąt. Jeśli przesyłka nie dotrze do końca tego tygodnia, to proszę dać znać, to przekażę do osoby wysyłającej. Czy książka była zamawiana przez sklepik na stronie Mzuri czy Mieszkanicznika?
      Odpowiedzi na Pana poprzednie pytania już za chwilę.

      Fantastycznego 2013 oraz osiągnięcia wolności finansowej.

      1. Witam Panie Slawku! jak zwykle mam kilka pytan,oto one?
        1jesli chodzi o to ogloszenie o wynajmie kawalerki,ktorej jeszcze nie mam,wiem o co Panu chodzi ale nie wiem czy mam podczas rozmowy “sciemniac”? a co jesli ktos bedzie chcial je obejrzec?prosze troche naswietlic temat.
        2odnosnie tej kawalerki,ona jest w przetargu za 50tys-17m.przystapic do przetargu,jesli nie bedzie innych oferentow odpuscic i zaczekac do nastepnego przetargu?patrzac na inne przetargi to w nastepnym cena bedzie o 10tys tansza,a to juz wystarczy na remont.nastepny bedzie za 3miesiace,ale przez ten czas zaden wynajem mi tyle nie da.
        3.pisalem Panu niedawno o innej kawalerce,ktora miescila sie za mostem notorycznie zakorkowanym.pizzerie z tej strony miasta nie chca tam dowozic jedzenia.kawalerka miala 23m,pierwotnie kosztowala 80tys,w 3przetargu cena spadla do 37tys,a w 4sprzedano ja ku mojemu wielkiemu zdziwieniu za 62tys!!! tak sie przebijalo 2kupcow,dziwie sie ze wczesniej nie byli chetni a teraz tyle przeplacili.moglem ja kupic gdyz dysponowalem gotowka na jej zakup,jak i na remont .tylko ta lokalizacja mnie zniechecila.jaka decyzje podjalby Pan w takiej sytuacji? jak nikt nie chce takiego mieszkanka kupic mimo co raz nizszej ceny,to mysle ze nie jest warte nawet tak malej kwoty,jak sie sprzeda to mysle,iz okazja przeszla mi obok nosa.tak zle i tak niedobrze,wiec pytam eksperta w tej dziedzinie.
        4.bede wdzieczny za informacje odnosnie ogrzewania,o ktorym rozmawialismy od Pana fachowcow.

        1. Panie Waldku, odpowiadając na Pana pytania:
          1. może Pan powiedzieć, że już nieaktualne
          2. moją odpowiedź na to pytanie sam Pan zawarł w pytaniu nr 3:-)
          3. “ekspert” radzi: przed podejściem do przetargu niech Pan sobie ustali maksymalną cenę jaką jest Pan gotów zapłacić za dane mieszkanie i trzyma się tego twardo. Poziom ceny za którą Pan kupi NIE MOŻE zależeć od przypadkowych innych osób. Jeśli nikt inny nie przystąpi do przetargu, to może kupi Pan mieszkanie po cenie niższej niż maksymalna, którą Pan sobie ustalił. Jeśli będę przebijać powyżej, to trudno. Nic na siłę i za wszelką cenę
          4. potwierdzili, że to co pisałem wcześniej jest ok
          Powodzenia!

  2. Witam Slawku,
    Swiete slowa. Wszystko zalezy od nas, od naszego zaangazowania i deterniacji do dazeniu do zalozonego celu.
    Ja zwyklem mowic, ze takze zdrowia nie powinno sie zyczyc, bo nie jest ono kwestia zyczen, a wypadkowa naszych zachowac (prozdrowotnych). Ale nie o tym chcialem.

    Cieszy mnie niesamowicie otwarcie nowego oddzialu Mzuri w Poznaniu, bo wlasnie tam chcialem zakupic moja kolejna nieruchomosc. Mam tu jednak pewne obawy… Czy nie lepiej poczekac kilka tych pierwszych miesiecy nowego roku i zobaczyc jakie spadki nastapia, a odlozone pieniadze ulokowac na lokacie? Wszak spadek wartosci nieruchomosci, tj. nizsza cena zakupu + ewentualny zysk z lokaty moze przyniesc lepszy efekt, niz uzyskany poprzez wynajem?

    1. Bartku, ciekawe to co mówisz o zdrowiu. Też wychodzę z założenia, że nasze organizmy są fantastycznymi urządzeniami z ogromnymi możliwościami regeneracji w naturalnych warunkach. Najlepiej im nie przeszkadzać (np nadmiernym używaniem leków) i dać cierpliwie trochę czasu.

      Problem w tym, że coraz mniej wokół nas natury. To co jemy jest też coraz bardziej “doskonalone” najczęściej z chęci maksymalizacji … stopy zwrotu. Nasze organizmy, które rozwijały się ewolucyjnie na przestrzeni tysiącleci, nie są chyba w stanie nadążyć za wszystkimi tymi boosterami zysków i efektywności.

      Ogólnie rzecz biorąc – jeśli wchodziłeś już wcześniej na bloga to pewnie się zorientowałeś – jestem sceptykiem odnośnie “maksymalizowania stopy zwrotu”. Jest to wg mnie … niezdrowe. W inwestowaniu również. I dlatego ja się nigdy nie przejmowałem prognozami tego co się ma wydarzyć, tylko cierpliwie i spokojnie robiłem swoje. Nie mam żadnego wpływu na to czy ceny spadną czy nie, natomiast mam wpływ na to by coś kupić taniej lub drożej w danym momencie. I nad tym wolałem skupiać swoją energię życiową.

      Być może gdybym czekał, odkładał, lepiej się finansował, to miałbym teraz wyższą “stopę zwrotu” lub większy portfel mieszkań. Ale ponieważ nigdy nie patrzę wstecz, to nie mam sobie niczego do wyrzucenia, niczego nie żałuję. Jestem też trochę niecierpliwy – jak już coś postanowię, to chcę to natychmiast wykonać i wiem, że takie czekanie kilka miesięcy gdy już podjąłem decyzję byłoby dużym dla mnie kosztem psychicznym. Wolałem podejście – stwierdzenie gotowości do kolejnego zakupu – decyzja – szukanie – finalizacja – wynajem – SPOKÓJ. Aż do momentu gdy znów osiągnąłem gotowość kupienia kolejnego.

      Rozpisałem się trochę, ale chodzi mi o to by przekazać, że różni ludzie różnie podejmują decyzje. Słyszeliście tę (nieco seksistowską niestety) anegdotę? W ramach eksperymentu jakiegoś uniwersytetu w Stanach 100 mężczyzn i 100 kobiet przed jakimś dużym shopping mall dostają po USD 100 i zadanie by kupili sobie dżinsy. Mężczyznom wykonanie tego zadania zajmuje średnio 13 minut i wydają średnio USD47. Wchodzą do malla, szukają najkrótszej drogi do sklepu z dżinsami. Przymierzają 3 pary, idą do kasy, płacą, wychodzą i pytają o kolejne zadanie.
      A kobiety? Im wykonanie tego zadania zajmuje średnio 3,5 godziny bo po wejściu do malla przechodzą sobie koło innych sklepów, przymierzają buty z przeceny, spotykają koleżankę z którą idą na kawę, itp. Wydają średnio USD 350.

      Znam wielu facetów, którzy kupując samochód czy komórkę wykazują się mniejszą efektywnością niż panie z tego eksperymentu kupujące dżinsy. Oglądają, analizują, pytają kolegów o rady, czytają fachowe porady.

      Gdy kupowałem swoje pierwsze mieszkanie, to rzeczywiście strasznie to przeżywałem. Obejrzałem ich chyba z 1000, zanim kupiłem pierwsze. Analizowałem do bólu. Dziś podchodzę tak samo do kupowania dżinsów i mieszkań. Oczywiście kwoty są inne, ale kieruję się tym samym szybkim procesem. Choć muszę przyznać, że ostatnio odkąd kupuję spodnie tylko w kolorze pomarańczowym, kupowanie spodni stało się bardziej skomplikowane niż mieszkań na wynajem:-) Wchodzę pewnie do kilkunastu sklepów, zanim znajdę sklep z dżinsami w odpowiednim kolorze, ale jak już znajdę to kupuję wszystkie pary spodni dostępne w moim rozmiarze.

      Bartku, nie wiem co masz zrobić – kupić czy czekać. Kieruj się swoją intuicją. Twoja podświadomość zna najlepszą dla Ciebie odpowiedź. Wycisz się i pozwól jej dojść do głosu.

      1. Pół biedy jeżeli decyzja jest podejmowana ślamazarnie. Dobrze, że jest podjęta bo wiele osób ma z tym duże problemy, przy czym nie mam na myśli zakupu telefonu czy auta.

        Btw, witajcie Nowym Roku! Niech będzie taki jakiego go sobie wymarzyliście.

    1. Dorota, dzięki za komentarz, za miłe życzenia oraz za ciekawego linka. Choć przyznam, że mnie akurat cieszy to że wymagany będzie wkład własny. Uważam, że tak jest rozsądniej. Po to żeby być inwestorem trzeba też być gotowym do inwestowania. I wkład własny dobrze tę gotowość wg mnie oddaje. Inwestor, który planuje “inwestować” w 100% cudze pieniądze, wg mnie jest jak muzyk, który nie potrafiłby grać na żadnym instrumencie; jak nurek, który nigdy nie zanurzył się w wodzie, himalaista, który nigdy nie był w górach, lub złodziej, który niczego nigdy nie ukradł.

      Inwestowanie w 100% cudzych pieniędzy w moich uszach brzmi jak oksymoron.

    1. Mariusz, Twój rok 2013 będzie dokładnie taki jaki wierzysz, że będzie.

      Dopilnuje tego Twoja podświadomość, która bez cienia sprzeciwu realizuje wszystkie postanowienia Twojej świadomości. Jestem właśnie po lekturze książki Josepha Murphy’ego “Potęga podświadomości” i pozostaję pod ogromnym jej wrażeniem. Wkrótce napiszę recenzję książki na łamach bloga.

      Mariusz, życzę Ci takiego Roku 2013 jaki sobie wymarzysz.

      1. Również życzę wszystkiego NAJ, książka fajna – czytałem a z tym nowym rokiem to był taki żart który usłyszałem od kolegi i dopiero po jego “dokładnym” przeanalizowaniu zacząłem się śmiać z “dużo lepszy od następnego” :)

  3. Moje największe postanowienie noworoczne to zrobić pierwszy krok w kierunku wolności finansowej, czyli kupic pierwsze mieszkanie na wynajem! Mieszkam za granicą, ale dzięki Mzuri ten krok będzie znacznie łatwiejszy.

    Dzięki Sławku! Za inspiracje i dzielenie się wiedzą!
    Pozdrawiam, Artur

    1. Artur, cieszy mnie Twoje postanowienie, a jeśli jeszcze dodatkowo Mzuri będzie Ci mogło w tym pomóc, to będzie mi tym bardziej miło. Trzymam mocno kciuki za skuteczną realizację Twoich postanowień noworocznych. Wszystkiego naj !

    2. Takie same postanowienie noworoczne miałem na 2012r i……
      Udało się! :)
      Obecnie z Żoną finalizujemy zakup 2 i 3 kawalerki w Poznaniu :)

        1. Sławku mam pytanie… Czy znasz jakąkolwiek książkę/materiał/cokolwiek napisaną w języku polskim nt home staging? Byłoby dużo łatwiej trwać w konsekwencji z tą wiedzą :)
          Niestety znajduje wszystko w języku angielskim, a ten u mnie na zbyt mizernym poziomie żebym mógł czytać książkę :)

        2. Rafał, nie znam niestety żadnej książki w jęz polskim (w jęz angielskim mam takową w swojej biblioteczce). Czy jesteś już może członkiem Stowarzyszenia Mieszkanicznik? Jeśli tak, to skontaktuj się proszę z Marią Semczyszyn, ekspertką d/s home staging Stowarzyszenia. Maria z chęcią udzieli Ci porad. Namawiałem już kilka razy Marię by napisała książkę. Może Twoja zachęta Ją w końcu przekona:-)

  4. Sławku, czy sądzisz, że jest możliwe aby w planach nowych lokalizacji oddziałów pojawił się Przemyśl. Ewentualnie czy byłaby możliwość obsługi przez oddział w Rzeszowie? (z uwzględnieniem wyższych opłat z powodu znacznej odległości).

    1. Radku, Przemyśl był obok Lidzbarka Warmińskiego – jednym z moich “odkryć” ubiegłego roku. Byłem w Przemyślu wcześniej, ale tylko przejazdem kilka lat temu ze Lwowa, a teraz “odkryłem” piękne miasto, pełne historii i monumentalnych zabytków, stromych, krętych uliczek i pełne ciepłego klimatu. Postanowiłem, że kiedyś spędzę w Przemyślu kilka miesięcy lata.
      A co do Mzuri, to odezwiemy się do Ciebie mailowo, OK?

      1. Sławku, potwierdzam że to piękne miasto. Niebawem jadę tam na narty (mało osób wie że jest tam wyciąg narciarski z 3 trasami gdzie najdłuższa ma ponad 1 km).

        Bardzo proszę o kontrakt na skrzynkę prywatną w tej sprawie – tak jak piszesz.

        Pozdrawiam serdecznie

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.