Ciekawe liczby – Newsweek

Miałem w ręku ostatnie papierowe wydanie tygodnika Newsweek, datowane 31 grudnia 2012. Jak pewnie wiecie ten amerykański magazyn opinii publicznej przestał być wydawany w wersji papierowej. Od teraz będzie dostępny jedynie na iPadach, Kindlu czy w telefonach. Czyli dla mnie – póki co – niedostępny:-))).

Mój pierwszy kontakt z Newsweek’iem? Rok 1976. Miałem wtedy 11 lat i pojechałem do Kenii na wakacje. Mój ojciec – główny ekonomista kenijskiego rządu – oprócz kenijskich gazet (wtedy to były chyba tylko dwa tytuły w języku angielskim), czytał też Time, Newsweek oraz „The Economist”. Robiło to na mnie wrażenie. Niewiele mniejsze wrażenie robiło na mnie sposób w jaki Tata te gazety nabywał. Kenijskie gazety kupował codziennie w drodze do pracy od osób sprzedających gazety na … skrzyżowaniach ulic. Moja babcia w Łodzi kupowała wówczas gazety w kiosku Ruchu. Kioskarka gromadziła dla niej komplet gazet do indywidualnej „teczki” by babcia nie musiała się stresować, że któryś z jej ulubionych tytułów zniknie. A tu proszę kupowanie gazet bez wychodzenia z samochodu!

Jeszcze ciekawiej mój tata kupował amerykańskie tygodniki. Sprzedawane były przez ulicznych handlarzy w różnych punktach miasta – pod biurowcami, pod dużymi hotelami, itp. Ale mój tata zawsze „kupował” od tego samego handlarza pod budynkiem poczty. W Kenii nie ma listonoszy roznoszących pocztę, tylko trzeba ją sobie samemu odebrać ze skrytki pocztowej na poczcie. Więc na pocztę jeździ się czesto. Mój ojciec bywał prawie codziennie. I tam u lokalnego sprzedawcy gazet zaopatrywał się w tygodniki. Tylko że on ich wcale nie … kupował. Podchodził, brał dwa lub jeśli był komplet – to trzy numery i odchodził. W domu czytał, a po kilku dniach, po przeczytaniu odnosił je spowrotem i brał … aktualne numery. Robił to na oczach sprzedawcy, z którym często zamieniał kilka zdań i wymieniali jakieś dowcipy. Sprzedawca mu pozwalał … pożyczać egzemplarze, a tata płacił mu coś w rodzaju „miesięcznego abonamentu” za czytanie. Nie wiem jak to się miało do oficjalnego ssytemu dystrybucji tych gazet, ale jakoś to działało. Jedyne o co musiał dbać tata, to to by nie zniszczyć danego egzemplarza, ale ponieważ ogólnie miał on szacunek do papieru, to nie miał z tym wymogiem większych problemów. Moi rodzice już od kilku lat nie żyją. Ale ciekawe co by zrobił mój tata  teraz? W dobie iPadów i Kindli?

Mój drugi – pamiętny – kontakt z Newsweekiem (i Time’em) był w latach 80-tych w Polsce. Wówczas po kilka razy w tygodniu chodziłem do Ambasady USA przy ul Pięknej w Warszawie, bo w salce obok biblioteki można było oglądać stare (ale tylko sprzed kilku dni!) nagrania wiadomości z amerykanskich stacji telewizyjnych. Nie pamiętam jakich, ale nie istniało wtedy CNN, więc pewnie oglądałem ABC lub CNBC czy co tam jeszcze. W czasach gdy w polskich mediach rządziła cenzura i dominował szary kolor bezbarwności, moje prawie codzienne seanse z amerykanską telewizją były dla mnie oknem na świat. Przychodziłem tam tak często (nie wiem czy w dzisiejszym świecie po 9/11 byłoby to w ogóle możliwe?!), że stałem się prawie mile witanym domownikiem. Do tego stopnia, że przemykałem się nawet do staff canteen, gdzie oprócz zup, bigosu oraz amerykańskich ciasteczek, sprzedawano też (chyba nawet za złotówki jesli dobrze pamiętam) Newsweek’a i Time’a. Oprócz walorów edukacyjnych, mogłem też nimi zaszpanować na uczelni. W latach 80-tych niewielu studentów w Polsce miało dostęp do amerykańskich gazet.

Później, gdy już zacząłem pracować, to prenumerowałem oba tygodniki. Było to tańsze niż kupowanie każdego numeru oddzielnie. Poza tym, nie byłem pewien mieszkając w Kenii i pamietając sposób w jaki mój tata nabywał te magazyny, przez ile rąk przeszedł już numer leżący niewinnie w kiosku. Obserwowałem jednak obniżanie się jakości magazynów. A może to była kwestia tego, że zaczęły się pojawiać różne inne źródła informacji i te dwa magazyny straciły w moich oczach swoją ekskluzywność. Ostatecznie przestałem prenumerować gdy intensywność pracy powodowała, że nie nadążałem czytać kolejnych numerów. Potem ukazało się w Polsce polskie wydanie Newseek’a i za zdziwieniem stwierdziłem, że jest lepsze od swojego amerykańskiego pierwowzoru. Świeższe, prostsze, mniej powydziwiane.

Niemniej żal, że Newsweek w wersji papierowej odchodzi do lamusa historii. W ciagu swoich 79 lat istnienia ukazało się 4,150 wydań. 62 razy na okładce ukazał się Nixon (najwięcej razy spośród wszystkich amerykańskich prezydentów); aż 14 razy Hillary Clinton i 21 razy .. Jezus Chrystus. Czyli średnio raz na cztery lata. W ciągu całej 79-letniej historii, Newsweek miał tylko 17 redaktorów naczelnych, czyli pewnie tylu co jego polski odpowiednik w ciągu swej dużo krótszej historiiJ. Już po 8 latach istnienia magazynu, nakład osiągnął 500,000 egzemplarzy, po kolejnych 13 latach milion egzemplarzy.  W latach 80-tych, nakład przekraczał 3 miliony (choć Time wówczas sprzedawał się w 4,5 milionach egzemplarzy). 11 razy zmieniano logo Newsweeka, początkowo przez 4 pierwsze lata pisanego „News-week”. Ale zawsze były to proste czerwone litery. Ostatnia statystyka. Czy wiecie ile kosztował News-week w 1933 roku?

Dla ułatwienia dodam, że ostatni jego numer w 2012 roku kosztował USD 4,50…

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

12 Responses

  1. Stawiam że w 1933 kosztował w granicach 10 do 15 centów.
    A teraz zaglądam do Google aby sprawdzić moją intuicję….
    Już wiem – można powiedzieć że trafiłem :)
    Jak widać lata inwestycyjnych doświadczeń wkleiły w moją podświadomość dość dokładne poczucie inflacji.

    1. Eportfel, zapomniałem o google’ach. Wszelkie konkursy wiedzy przestają mieć sens:-) Aha, i podpisuj się proszę w przyszłości imieniem. Przyjąłem zasadę, że odrzucam lub modyfikuję podpisy “firmowe” na łamach bloga fridomia.

  2. Ja wiem, ile kosztowal pierwszy numer Newsweeka. To bylo 10 centow. Jezeli porownac cene 10 centow z cena 4,50 USD z 2012 roku, to juz wiemy, ile stracil dolar amerykanski w tym czasie na wartosci. Prawie 98% ! Trzymajac 10 centow w gotowce od 1933 roku zamiast kupic Newsweek, w 2012 roku mozna bylo kupic zaledwie 1/45 magazunu Newsweek :-)

  3. Witaj Sławku. Pierwsze wydania Newsweeka kosztowały 10 centów. W czasach internetu, Wikipedii itp. znalezienie odpowiedzi na konkretnie postawione pytania nie jest zbyt trudna :)
    Znalazłem również oferty sprzedaży, archiwalnych, pierwszych numerów w cenie 35$. Może to być ciekawa gratka dla kolekcjonerów.
    Pozdrawiam

    1. Karol, witam na fridomii. Rzeczywiście zastanawiające. Ciekawe ile razy byli na okładce Mahommet albo Buddha… jeśli w ogóle…

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.