Czy Mateusz (lat 25) powinien najpierw kupić mieszkanie dla siebie, czy na wynajem?

Otrzymaliśmy na fridomii zapytanie od Mateusza, młodego pracownika branży IT. Ma on dylemat: czy najpierw kupić mieszkanie dla siebie i dziewczyny (by nie musieć dłużej wynajmować mieszkanie), czy też zacząć od razu inwestować w nieruchomości. Co Wy doradzilibyście Mateuszowi?

Oto pełna treść jego zapytania:

Witam serdecznie!

Właśnie zakończyłem lekturę Państwa książki “Wolność finansowa” i jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem – zaraz biorę się za “Pomysł do wynajęcia”.

Jestem osobą młodą, 25 letnią. W zeszłym roku zakończyłem studia i aktualnie pracuję w branży IT – uważam że jak na start to na dosyć dobrych warunkach, trochę powyżej średniej krajowej. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad rozpoczęciem własnego biznesu (pomysłów było do tej pory wiele), który miałby mi dawać dodatkowy dochód – zależy mi na tym aby był to biznes który nie będzie wymagał ode mnie pełnego “etatowego” zaangażowania, ponieważ nie chcę rezygnować z satysfakcjonującej mnie pracy zawodowej. W te wymagania wpisuje się Państwa propozycja – Wolność finansowa w oparciu o nieruchomości.

Ponieważ z racji początków kariery zawodowej, nie posiadam dużej gotówki (oszczędności na poziomie 10tys zł), rozkręcenie biznesu opierałem o perspektywę Unijnych dofinansowań na rozpoczęcie działalności gospodarczej, które niestety aktualnie się zakończyły (wraz z końcem programu dofinansowań na koniec roku 2012). Państwa propozycja jest w tym wypadku kusząca z perspektywy możliwości skorzystania z kredytu hipotecznego. Z drugiej strony, ponieważ aktualnie mieszkam wraz z moją dziewczyną w wynajętej malutkiej kawalerce (20 m kw.) i ponoszenie kosztów wynajmu, w długiej perspektywie uważam za marnotrawstwo, przymierzam się do zakupu mieszkania jako “konsument”. Tym samym oznacza to wzięcie kredytu hipotecznego na zakup własnego lokum, co znacznie oddala perspektywę kredytu na inwestycję.

W związku z powyższym chciałbym Państwu zadać następujące pytanie – jaką strategie w moim przypadku można uznać jako subiektywnie najlepszą:
— zakup własnego mieszkania i tym samym odłożenie decyzji o rozpoczęciu inwestycji do momentu po pierwsze uzbierania odpowiednich środków a po drugie zmniejszenia zadłużenia w celu otrzymania kolejnego kredytu – co może kiedyś nastąpić albo i nie
— odłożenie w czasie zakupu własnego mieszkania – jako poświęcenie na rzecz Wolności finansowej – natomiast zainwestowanie w mieszkanie na wynajem, jednak tym samym w dalszym ciągu “topienie” gotówki w wynajmie własnego lokum. Licząc że z kolejnych inwestycji kiedyś będzie mnie stać na zakup własnego mieszkania.

Ponieważ żadne z powyższych rozwiązań nie jest optymalnym, to czy w moim osobistym przypadku widzą Państwo realną szansę na rozpoczęcie budowania Wolności finansowej?? Być może oprócz powyższych są inne możliwości, których w tym momencie nie dostrzegam.

Z góry dziękuje za czas poświęcony na lekturę i udzielenie porad.
Serdecznie pozdrawiam
Mateusz

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

38 Responses

  1. Mateusz, dzięki za zajrzenie na fridomię oraz za komplementy pod adresem moich książek. Ja też chcę rozpocząć od szczerych komplementów. To super, że jako młody człowiek już myślisz o planie swojego życia. I że udało Ci się uzbierać całkiem spore oszczędności. Domyślam się, że oszczędności wynikają z tego, że potrafisz żyć PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. To ważna umiejętność. Wręcz kluczowa do osiągnięcia wolności finansowej. Bez niej nawet jeśli zarabiałbyś 10 czy 20 razy więcej niż dziś, to i tak wolności finansowej byś nie osiągnął.

    Domyślam się, że to ciężki dla Ciebie dylemat czy zacząć inwestować, czy konsumować, a potem inwestować. Ja najpierw kupiłem mieszkanie dla siebie i rodziny, a dopiero potem zacząłem kupować mieszkania na wynajem. Dziś na Twoim miejscu zrobiłbym odwrotnie. Z kilku powodów.

    Pierwszy argument jest natury ideologicznej. Pod wpływem przemyśleń Roberta Kiyosaki, jestem przekonany, że o ile kredyt na inwestycje jest dobry, to zaciągania kredytu na konsumpcję powinniśmy unikać. Bo wtedy kredyt zamiast popychać nas do góry, będzie nas ciągnął w dół. Po drugie, mieszkanie w wynajmowanej kawalerce daje Tobie i Twojej dziewczynie większą elastyczność. Jeśli Wam za ciasno na 20 m.kw, to możecie wynajmować większe mieszkanie (np 40 m.kw) co wcale w najmie nie będzie kosztować 2 razy więcej niż obecnie. Z kolei zakup 40-metrowego mieszkania będzie kosztować prawie 2 razy więcej niż 20-metrowego. Wynika to z tego, że ceny sprzedaży są wyliczane za 1 m.kw, a ceny najmu już nie.

    Po trzecie, może się za kilka lat okazać, że mieszkanie 40-metrowe Wam nie wystarcza (bo np pojawią się dzieci). Gdybyście byli właścicielami swojego mieszkania, to znów byście brali kredyt na kupno większego, dalej powiększając swoje zadłużenie konsumpcyjne. Te ciągłe migracje w górę drabiny własności (z angielska „property ladder”) utrudniłyby Wam wyjście ze spirali zadłużenia. Wynajem daje dużo większą elastyczność. To samo dotyczyłoby sytuacji, w której okazałoby się, że musicie zmienić miasto zamieszkania, np z powodu okazji do zmiany pracy na lepiej płatną.

    Czwarty argument dotyczy samego aspektu zdolności kredytowej. Jeśli teraz wziąłbyś kredyt konsumpcyjny na kupno mieszkania dla siebie, to kredyt ten zmniejszy Twoją zdolność kredytową na przyszłość. Kupno mieszkania na wynajem też zmniejszy Twoją zdolność kredytową, ale po 6-12 miesiącach najmu będziesz się mógł wykazać przed bankiem przychodami z najmu, które dodane do Twoich przychodów z tytułu umowy o pracę, znów powiększą Twoją zdolność kredytową.

    Wreszcie po piąte. Gdy ja podejmowałem swoją decyzję, to kierowałem się tylko swoją intuicją i powszechnymi opiniami. Dziś mam szerszą wiedzę. Jakiś czas temu poznałem m.in Pawła, którego historia jest jedną z 30 opisanych w książce „Pomysł do wynajęcia”. Paweł i jego dziewczyna są właścicielami kilku mieszkań na wynajem, choć sami mieszkają w wynajmowanym mieszkaniu. Takich przypadków znam więcej, więc widać że można. A nawet trzeba jeśli się chce osiągnąć wolność finansową.

    Poza tym pamiętaj, że mieszkanie w wynajętym mieszkaniu to też forma konsumpcji. Więc moja porada nie oznacza całkowitego wyrzeczenia się konsumpcji. Tyle tylko, że wynajem nie obciążania i nie ograniczania Twoich możliwości systematycznego budowania wolności finansowej.

    Mam nadzieję, że inni Fridomiacy i Fridomiaczki też się wypowiedzą i udzielą Ci rad bazujących na ich wiedzy i doświadczeniach.

    Życzę Ci podjęcia takiej decyzji, z której będziesz – po latach – zadowolony. Daj nam proszę znać co zdecydowałeś i dlaczego. Będzie to ciekawy materiał do przemyśleń dla innych młodych osób wkraczających na rynek pracy i zastanawiających się czy najpierw kupić mieszkanie na wynajem, czy dla siebie do zamieszkania.

    Sukcesów i wolności Mateusz!

  2. Dlaczego każdy kojarzy inwestowanie w nieruchomości z zakupem mieszkania na wynajem? Po podliczeniu kosztów wynik finansowy jest marny. Dobra lokata staje się poważną konkurencją. Zapominamy o tym, że prawdziwe pieniądze robią osoby inwestujące w grunty. Potrzeba większej wiedzy i cierpliwości ale efektów nawet nie ma co porównywać. Grunty wygrywają w przedbiegach.

    1. Kolego/żanko z Sochaczewa, dzięki za odwiedzenie fridomii i wyrażenie swojej opinii. To czy coś z czymś wygrywa w przedbiegach czy nie, zależy od celu inwestowania. Grunty są dobre do pomnażania kapitału, ale już do budowania wolności finansowej niekoniecznie. No bo ile – jeśli mogę spytać – uzyskujesz regularnego, comiesięcznego dopływu pasywnej gotówki z inwestycji w grunty? Problemy z lokatą bankową już wcześniej były wielokrotnie omawiane na łamach fridomii.

      W wolności finansowej nie tyle liczą się % zwrotu, co kwota comiesięcznej gotówki. Gdy ta pokryje Twoje wydatki na utrzymywanie standardu życia, to możesz się całkiem odciąć od etatu i zostać … wolnym finansowo. Oczywiście jeśli Ci tylko na tym zależy.

      Powodzenia w inwestowaniu i zapraszam częściej na fridomię. Najlepiej pod własnym imieniem lub jakimś nickiem:-)

    2. Grunty sa fajne – “ziemia jesc nie woła”, aczkolwieka maja tez wade”….jesc nie woła, ale chleba nie daje”
      Jest dylemat, czy bardziej zalezy nam na zyskach kapitałowych, czy na pasywnym dochodzie z wynajmu. Pieniadze na biezace potrzeby z gruntow uzyskamy tylko przy sprzedazy ziemi, a niestety wtedy wysprzedajemy swoje aktywa, co nie jest dobre. Zysk z wartosci gruntu vs mieszkania moze byc wyzszy, jednak mieszkanie daje nam co miesiac gotowke.
      Osobiscoe uwazam, ze idealnym rozwiazanie jest nie popadac w zadna ze skrajnosci i dlatego warto miec troche gruntow i kilka/kilkanascie mieszkan. Do tego dodalbym jeszcze troche zlota w fizycznej postaci i…. Wtedy zaczyna robic sie calkiem ciekawie
      Niestety zeby osiagnac ten stan trzeba “troche” nad tym popracowac
      P.S.
      Czy ktos z fridomiakow zna sie na złocie?:)
      Moze polecic jakies ciekawe, nie sponsorowane artykuly lub wpisy z jakakolwiek wiedza na ten temat?:)

      1. Polecam książkę Michael Maloney “Jak inwestować w złoto i srebro” seria Rich Dad.
        Moim zdaniem ciekawa lektura.

        1. 1. Ale to jest ksiązka z krajów anglojęzycznych i nie przystająca do naszych realiów, więc siegnałbym do autorów krajowych
          2.ponadto teraz złoto i srebro jest w fazie spadkowej (zobaczcie wykresy) więc nie polecam,
          3. chyba że ktoś ma informacje o mającej nastąpić wojnie lub katastrofie naturalnej o zasięgu światowym to wtedy zakup kruszcu pozwala spać spokojnie

  3. Sławek opisał to bardzo szeroko, ja dodam – nie kupuj. Zakup spowoduje, że zwiążesz się z konkretnym miastem, a jesteś jeszcze młody, więc możliwe, że z różnych powodów będziesz chciał/musiał zmienić miejsce zamieszkania. Zrób plan i oszczędzaj. Na wyposażenie nowego czy też remont używanego mieszkania oraz koszty zakupu i tak potrzebujesz więcej niż 10 tys., więc na razie i tak nie jest to dobry moment na zakup – niezależnie od celu zakupu.

    Ja sam żałuję, że tuż po studiach nie kupiłem czegoś pod wynajem, ale wtedy nie miałem takiej wiedzy jak teraz. A miałem możliwość mieszkania wtedy praktycznie bez kosztów, więc nawet przy niedużych zarobkach dałbym radę. No ale przeszłości się nie zmieni – Ty za to możesz sobie zaplanować przyszłość.

  4. Cześć,

    jestem w podobnym wieku co Ty (24 lata) i też przymierzam się do rozpoczęcia drogi do wolności finansowej. Jakiś czas temu zastanawiałem się co najpierw, swoje czy na wynajem?

    Po dłuższej analizie doszedłem do wniosku, że korzystniej dla mnie będzie najpierw kupić mieszkanie na wynajem.Powód takiej decyzji jest bardzo prosty. Zamierzam kupić mieszkanie na wynajem dopiero wtedy kiedy uzbieram pieniądze na wkład własny, które pozwolą mi na uzyskanie takiej raty kredytu aby uzyskać dodatni cashflow po wynajęciu mieszkania.

    Opiera się to na prostej matematyce. Załóżmy że płacisz teraz 1000 zł na wynajem kawalerki w której mieszkasz. Kupisz podobną do niej na kredyt i wynajmiesz. Po odliczeniu raty zostanie Ci 100 zł w kieszeni. Te 100 zł pomniejszą kwotę jaką miesięcznie płacisz za mieszkanie, w którym mieszkasz. Jednocześnie tak jak napisał Sławek Twoja zdolność kredytowa nie ucierpi co bardzo ułatwi Ci budowanie dalszej wolności finansowej.

    Zamierzam też tak wybrać mieszkanie, żeby w razie dłuższego pustostanu samemu z chęcią w nim zamieszkać.

    Pozdrawiam,
    Tomek

  5. W zasadzie to masz racje, ale… Wynajmowane jest wynajmowane i mieszkajac w paru miejscach sie zdecydowanie spotkalem z poczuciem, ze sasiedzi nie traktuja mnie (nas) powaznie. Jak ponownie kupilem to jest zdecydowanie inaczej – cos w stylu witaj w klubie! Tak samo z samochodami, czy jest to konsumpcja? W zasadzie tak, ale w wielu srodowiskach jezeli nie masz odpowiedniego to nie jestes traktowany powazanie, w zwiazku z tym tracisz okazje biznesowe. Troche na zasadzie, jak nie umie zadbac o siebie to nie bedzie umial zadbac o moje pieniadze, interesy itp. Prosze zauwaz, ze pisze tu o odpowiednim (domu, samochodzie) a nie tym co Anglosasi nazywaja Conspicuous consumption czyli bezsensonym popisywaniem sie posiadaniem dobr luksusowych, powyzej swojego poziomu. Tak wiec masz w pelni racje ze bezsensowne wydawanie jest godne potepienia, ale pewny poziom konsumpcji jest czasem niezbedny jako koszt biznesowy. W zwiazku z tym decyzja jest duzo bardziej skomplikowana niz tylko porownanie liczb w kolumnach.

    1. Tomku-tor, nie przejmowałbym się aż tak bardzo opinią sąsiadów:-) Póki zbytnio nie hałasujesz, nie dopuściłeś do tego by w twoim mieszkaniu zalęgło się robactwo czy w inny sposób nie stałeś się uciążliwy dla sąsiadów, to nie masz powodów by się przejmować ich opiniami. Zresztą nie jest pewne czy oni w ogóle zauważą czy wynajmujesz czy mieszkasz w swoim:-) Zresztą co to za różnica. Ale to tylko moja opinia…

  6. Witam.

    W calosci zgadzam sie ze Slawkiem. Zwlaszcza z argumentem na temat zdolnosci kredytowej. Sam wzialem kredyt na male studio, zas mieszkam w wynajmowanym 3pokojowym. Oczywiscie komfort psychiczny rowniez bedzie wiekszy nawet gdy ma sie dwa male ale wynajete studia niz jedno wieksze mieszkanie ktore skonsumowalo nasze oszczednosci (ciezko teraz zdobyc kredyt 100% LTV). W tym roku zaoszczedze ponownie troche grosza i prawdopodobnie kupimy kolejne studio. Ja co prawda nie wynajmuje dlugoterminowo, lepsza stope zwrotu daje mi krotkoterminowy, tylko trzeba sie troche napracowac przy tym. Plusy sa take ze mieszkanie wymaga rzadziej remontow gdyz jest wynajete jest przez okolo 120 dni roku. Ciekawa opcja byl rowniez pomysl kupna domu ktory mozna rozbudowac tak by stworzyc 3-4 mieszkania, pomysl byl przedstawiony w jednej z audycji wydanie glowne w kontestacji. Oczywiscie zakup domu wymaga duzo wiekszej zdolnosci kredytowej. Pozdrawiam

  7. Mateusz, swego czasu też miałem taki dylemat, tzn. podobny bo chodziło o zamianę małego mieszkania bez obciążeń na sporo większe z kredytem. W grę wchodziła sprzedaż małego mieszkania i kupno miszkania/mieszkań na wynajem a mieszkanie na wynajmie. Było jedno pofstawowe “ale”, czyli małe dzieci i w niedługiej perspektywie pierwsza klasa. No i potrzeba stabilizacji wzięła górę, choć nie był to prosty wybór. Zabrakło też może determinacji, którą za to muszę wykazywać się obecnie, chcąc iść wyznaczoną drogą.

    Będąc na Twoim miejscu, inwestowałbym na wynajem. Jeżeli teraz to odłożysz, później będzie coraz trudniej.

    1. Nibul, Rafał, Sebastian, Paweł, dzięki za Wasze porady dla Mateusza. Czy ktoś z pozostałych Fridomiaczek czy Fridomiaków doradziłby może Mateuszowi by najpierw kupił mieszkanie dla siebie?

  8. Mateusz, masz jeszcze inną możliwość. Można połączyć dwie wspomniane przez Ciebie opcje.

    Możesz kupić większe mieszkanie i wynająć pozostałe pokoje. Niektórzy jako minus tej opcji mogą potraktować posiadanie współlokatorów.
    Jednak w ten sposób jednak unikniesz płacenia kosztów najmu, a przy okazji rozpoczniesz swoją drogę ku wolności finansowej. Uzyskany dochód pozwoli Ci na pokrycie chociaż części wydatków związanych z kredytem/opłatami.

    Opcja ta jednak jak wszystko wymaga przekalkulowania.

    Powodzenia

  9. Mateusz – czemu chcesz robić biznes tylko “po godzinach”? Jesteś jeszcze młody, na Twoim miejscu rzuciłbym się na głęboką wodę, jeśli rzeczywiście masz tyle pomysłów na biznes i jesteś z branży IT.

  10. Drogie Kolezanki, drodzy Koledzy
    Korzystajac z tematu zakupu… Czy ktorykolwiek z polskich bankow oferuje kredyt hipoteczny ze stala stopa procentowa? Czy tylko WIBOR, LIBOR + marza banku?
    Spotkal sie ktos ze stala stopa procentowa?

    1. Nawet jeśli są kredyty ze stałą stopą procentową, to w sytuacji zbliżającego się przyjęcia euro, jest to niezbyt dobry pomysł. WIBOR zostanie zastąpiony przez EURIBOR, zatem efektywne oprocentowanie spadnie o kilka pkt. procentowych.
      Oczywiście kredyt o stałej stopie daje pewną stabilność, ale oferta jeśli jest na rynku, to nikt o niej nie mówi, a poza tym nie spodziewałbym się oprocentowania niższego niż 10%.

      1. GetinBank oferuje w chwili obecnej stałą stopę % (na max 5 lub 10lat)
        Zaczyna się coś ok 6-6,5% przy max ocenie z BIK
        Patrząc na to że stopy są na historycznie niskim poziomie oferta wydaje się być nienaganna… :)

  11. Moja propozycja:

    – zacznij dzialalnosc gospodarcza jak najszybciej ! Jesli mozesz miec adres dzialanosci tam gdzie wynajmujesz, to swietnie. Ustal procent wykorzystania mieszkania pod dzialalnosc. Koszt wynajmu i oplaty za media w czesci, ktora ustaliles pod wynajem wrzuc w koszty prowadzenia dzialalnosci.
    Nie musisz miec faktury VAT, nie odliczyc VAT-u, ale jako osoba fizyczna prowadzaca dzialalnosc gospodarcza odliczyc podatek dochodowy. Nie zmieniasz formy wykorzystania mieszkania, nie bedziesz placil wyzszego czynszu i podatku od nieruchomosci z tego wzgledu.
    Nie kupuj na razie ani dla siebie, a juz na pewno nie kupuj pod wynajem. Ceny wynajmu juz od dobrych kilku lat ida w dol.
    Link – http://www.bankier.pl/wiadomosc/Wynajem-tanieje-Obnizki-juz-nie-takie-znaczace-2757571.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=dziennik

    Dodatkowo mam informacje z Private Bankiera wydawanego przez Noble co miesiac, tam tez stwierdzaja, ze wynajem jest coraz mniej oplacalny.

    Pieniadze, z glowa zainwestuj w dzialalnosc lub trzymaj, az Ci w tej dzialalnosci gospodarczej beda potrzebne. Za dwa-trzy lata powinienes juz wiedziec na czym stoisz w dzialalnosci gospodarczej. Ryzyko to Twoj czas 2-3 lata i te 10.000zl (ewentualnie plus odsetki z tych kilku lat, ale ponad inflacje).

    Wiekszosc znajomych, majacych mieszkania pod wynajem, je po prostu sprzedaje, maleje ich wartosc w czasie, jest wysoka podaz mieszkan do wynajecia, mocna konkurencja cenowa.

    Wyciagaj wnioski z czytanych lektur. Zastanow sie kto na wynajmie tak naprawde zarobi bez ponoszenia ryzyka. Omijaj temat zakupu mieszkan pod wynajem “szerokim lukiem”, po co Ci taki balast, na ktorym zarobisz 100-200 zl na miesiac (o ile sie uda).

    Ostatecznie kup mieszkanie, zarejestruj dzialalnosc gospodarcza pod tym adresem, bedziesz mial komfort mieszkania i “luzna glowe” do rozwijania dzialalnosci gospodarczej”.

    pozdrawiam,
    Marcin

    1. Marcinie N, w moim mniemaniu w inwestowaniu na wynajem nie jest ważne te 100-200 zł/miesiąc, na których wydajesz się koncentrować swoją uwagę. Ważniejsze dla mnie jest to, że po kilkunastu czy po dwudziestu kilku latach, gdy już spłacone będą kredyty, osiągniesz wolność finansową. Do końca życia. Uwolnisz się od konieczności pracy zarobkowej czy od prowadzenia biznesu, który ma zarabiać na utrzymywanie Twojego standardu życia.
      Patrzę na to z szerszej perspektywy czasowej.

      Z drugiej strony, uważam, że prowadzenie działalności gospodarczej też nie jest pozbawione ryzyka. Mówisz, że wśród Twoich znajomych wiele osób wycofuje się z mieszkań na wynajem. A czy może znasz kogoś kogo interes/działalność gospodarcza splajtowała? Ja takich osób znam całkiem sporo. Niestety. Z drugiej strony, poznałem też kilka osób, które odniosły tak ogromny sukces w swojej działalności gospodarczej, że mogłyby – jeśli tylko by zechciały – natychmiast osiągnąć swoją wolność finansową. Ale rozkręcenie biznesu, który potem można komuś sprzedać za kilka, -naście czy – dziesiąt, czy -set milionów nie jest aż takie proste. Choć dla chcącego nic trudnego:-)))

      1. Slawek,
        niewatpliwie masz racje, znam osoby, ktore utopily gotowke w rozwiniecie dzialalnosci gospodarczej i sie do tego zrazily. Mateusz jest mlody niech sprobuje, najwyzej utopi 10.000, ale sprobuje i nie bedzie gdybal “co by bylo gdyby”. Jak nie wyjdzie zastanowi sie co robic dalej. Tak naprawde niewiele ryzykuje. Kto wie, moze sprzeda biznes, moze nie – do tego droga daleka. Ale jak bedzie mial biznes dochodowy to nadwyzki moze inwestowac, a gdzie i w co, to wtedy zobaczy… Ciekawe jest, ze prowadzimy dyskusje, a zainteresowany (Mateusz) nie bloguje. Daj znac Mateusz, porad masz juz sporo, pozdrawiam, Marcin

        1. Marcinie N, dzięki za Twoje podpowiedzi dla Mateusza. I jak Mateusz? Wyłania Ci się jakiś obraz Twojej strategii? Daj nam proszę znać.
          Pozdrawiam serdecznie.

    2. Bacznie czytam wszystkie wpisy i dziękuje wszystkim za porady i opinie – zarówno te za którąś z opisanych przeze mnie opcji jak i rozszerzające pole manewru. Na pewno będą pomocne w rozważaniu wszystkich za i przeciw każdej z możliwości. Aktualnie inwestuję w wiedzę – jestem w trakcie lektury “Zarządzanie najmem – poradnik” i przeglądam ogłoszenia, zarówno sprzedaży z rynku pierwotnego jak i wtórnego, no i najmu. Kalkuluje także ewentualne koszty wykończenia – za równo w przypadku lokalu na wynajem jak i własnego. Myślę że do momentu podjęcia decyzji jeszcze potrzebuję trochę czasu, najpierw na pewno muszę poszerzyć horyzonty w tej dziedzinie, określić swoje możliwości i przede wszystkim podsumować cele, a także przekalkulować wszystkie opcje.

      Czy na ten moment jest mi bliżej do którejś sprecyzowanej drogi? Droga do Wolności Finansowej jest niezwykle kusząca a argumenty za jej osiągnięciem obiecujące. Z drugiej strony tkwiący w każdym z nas mniejszy lub większy “konsumpcjonizm” kusi stabilizacją jaką daje własne “m”. Jednak kto nie ryzykuje ten nie ma – chyba warto zaprzeczyć tradycji, utartym ścieżką “wyścigu szczurów” i liczenia na to że “jakoś to będzie”. A już na pewno warto wziąć życie w swoje ręce i zacząć walczyć o swoje – uniezależniając się stopniowo od innych.

      Najbardziej optymistycznym jest fakt że z dnia na dzień kształtuje mi się jaśniejszy obraz teraźniejszości i przyszłości, oraz wszystkie możliwe drogi – również dzięki Waszym opiniom.

      Jeszcze raz dziękuje za wszystkie wypowiedzi, na pewno w mniejszym lub większym stopniu pomogą mi dokonać tego – mam nadzieje – “właściwego” wyboru.

      Serdecznie Pozdrawiam!!

      1. “Myślę że do momentu podjęcia decyzji jeszcze potrzebuję trochę czasu, najpierw na pewno muszę poszerzyć horyzonty w tej dziedzinie,”

        Wydaje mi się, że jest to właściwe podejście. Ja i moja żona poświęciliśmy na tę decyzję ładnych parę lat. Po przeczytaniu kilku (a może kilkunastu) książek z tego tematu i wielu rozmowach, obserwacjach, analizach i obliczeniach zdecydowaliśmy, że zaczynamy od inwestowania :-)

        Mój tok rozumowania był następujący: okres zaraz po studiach to czas kiedy najłatwiej jest wygenerować sporą nadwyżkę finansową. Wynika to z tego, że człowiek w tym okresie jeszcze myśli po studencku. Po 5 latach w akademiku, wynajmowana 20-metrowa kawalerka to luksus… a jak do tego nie ma się jeszcze dzieci i pracuje się we dwoje to spokojnie można odkładać większość tego co się zarabia. Czyli wynajmujesz jak najtańsze mieszkanie i wydajesz najmniej jak się tylko da. W ciągu kilku lat życia w ten sposób możesz uzbierać na wkład własny na kilka mieszkań!

        Jest jeszcze jeden argument, który miał wpływ na to jaką ja wybrałem opcję – psychologia. Kiedyś przeczytałem książkę o tym jak Jeff Bezos budował Amazon. Podobno przez lata zamiast biurka miał stare drzwi położone na jakiś skrzyniach. Nie chodziło o to, że nie było go stać na nowe biurko, tylko o utrzymanie pewnego sposobu myślenia w jego firmie. Wydawało mi się, że mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu będzie mi łatwiej myśleć jak inwestor :-)

        Na koniec chciałem jeszcze Ci polecić książkę, którą warto przeczytać jak się ma 25 lat :-))) : Your Money or Your Life: 9 Steps to Transforming Your Relationship with Money and Achieving Financial Independence: Revised and Updated for the 21st Century (http://www.amazon.co.uk/Your-Money-Life-Transforming-Relationship/dp/0143115766).

        Pozdrawiam!

  12. Mateusz – widziałbym tutaj jeszcze trzecią opcję, którą warto rozważyć. Zakup dwóch kawalerek: jedną dla siebie, drugą pod wynajem. Pytanie jest oczywiście o zdolność kredytową, ale jeżeli taką będziesz miał, a do tego tak ustawisz inwestycje żeby z drugiego mieszkania mieć pozytywny przepływ gotówki to “na czysto” bedziesz na plusie (raty kredytu-czynsz najmu II kawalerki < koszty obecnego najmu).

    Dodatkowo w takim rozwiązaniu będziesz miał nadal elastyczność o której pisze Sławek. W przypadku potrzeby zmiany (przeprowadzka do innego miasta, większego mieszkania) poprostu wynajmiesz drugą kawalerkę. Poza tym tylko "nieznacznie" pogorszysz swoją zdolność kredytową, bo drugie mieszkanie będzie "na siebie zarabiać".

    W tej opcji warto tak policzyć koszty całego kredytu, żeby jak sie zdecydujesz na wynajęcie "Twojej" kawalerki mieć nadal pozytywny przepływ (czyli innymi słowy nie przeplacic za mieszkania).

    Powodzenia w podjęciu odpowiedniej dla Ciebie decyzji!

    1. Tą opcje również biorę pod uwagę – jestem w trakcie dogadywania terminu spotkania z doradcą finansowym. Chciałbym się dowiedzieć jaką mam zdolność kredytową i jakie są możliwości otrzymania kredytu/kredytów i koszty.

      Myślę że w pewien sposób to rozwiązanie byłoby kompromisem i upieczeniem dwóch pieczeni na jednym ogniu: zaczynam budować Wolność finansową i równocześnie mam własne mieszkanie.

      Oczywiście tak jak wspomniałeś, problem to właśnie odpowiednia zdolność finansowa, która niestety może uniemożliwić takie rozwiązanie.

    2. Zgadzam się z AdiT w tym przypadku jeśli chodzi o zdolność kredytową to zakupił bym kawalerke jedną dla siebie, drugą pod wynajem w podobnym czasie wtedy banki nie będą miały czasu aby sie połapać, że starasz sie o 2 kredyty:>
      Pozdrawiam

  13. Mateusz !
    Na samym poczatku twojej profesjonalnej drogi , czerp dobre praktyki od naszych zachodnich kolegów.Znaczy bądź jak najbardziej mobilny . Czyli najpierw wynajmuj , bądź tam gdzie dobra praca , super doświadczenie, ciekawi ludzie i ciągły rozwój , poznawaj świat .

    Polecam najpierw wynajmować , potem zajmować się kupowaniem dla siebie

    1. Przyłączam się do pytania ;-)

      Fridomia istnieje już tak długo, że można wracać do “starych” historii i kejsów i sprawdzić jak się dalej potoczyły losy bohaterów. I można skonfrontować rzeczywistość z radami i forum ;-)

      1. Artur, Robert, dzięki za ciekawą inicjatywę. Jeśli Mateusz się nie odezwie w ciągu tygodnia, to przypomnijcie mi proszę bym spróbował odnaleźć jego maila. Wtedy poproszę go mailowo o odwiedzenie fridomii:-) i uaktualnienie swojej historii.

        1. Cześć! Udało się może nawiązać ponowny kontakt z Mateuszem? Sam jestem ciekaw jaką drogę ostatecznie obrał.

        2. Eirenaios, dzięki za przypomnienie. Napisałem maila do Mateusza jakiś czas temu, ale nie odpowiedział. Spróbuję jeszcze raz:-)

Skomentuj Rafał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.