Jak zostać … bogatym:-)

Taki właśnie tytuł nosi wywiad nagrany ze mną kilka dni temu przez Hotmoney.pl. Oto link: http://www.hotmoney.pl/Jak-zostac-bogatym-Rady-milionera-a30635 Widać, że “bogactwo” jest bardziej medialnie nośne niż … “wolność finansowa”:-)

Chciałbym bardzo gorąco podziękować pani red Magdalenie Biednik, panu red Mateuszowi Ostrowskiemu, a także operatorom kamer za naprawdę żywe zainteresowanie tematem wolności finansowej. Zarówno przed wywiadem, jak i jeszcze długo po nim dyskutowaliśmy z dziennikarzami Hotmoney.pl o dobrych praktykach najmu. Mam nadzieję, że otrzymam wkrótce od Firmy O2 (właściciela portalu) zaproszenie do kolejnego nagrania:-) i będziemy mieć kolejną szansę na kontynuowanie działalności edukacyjnej w ramach inicjatywy cywilizowania polskiego rynku najmu prywatnego.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

21 Responses

  1. Świetny wywiad, trafia w samo sedno niby prostej a jakże trudnej do osiągnięcia wolności finansowej.
    Mam tu oczywiście na myśli ograniczenie konsumpcjonizmu i życie poniżej możliwości finansowych.

    1. Kamil, dzięki. Zwykle tego nie robię, ale tym razem rzuciłem okiem na komentarze pod wywiadem. Podsumowując te 8 stron wpisów, powiem, że wiele nowych rzeczy się o sobie samym “dowiedziałem”. Nie ma to jak spojrzeć w lustro opinii publicznej:-) Debil, pasożyt, złodziej, leń, nieudacznik. No i okazało się, że przede mną droga do nieba zamknięta. Pomyślałem, że akurat tym komentatorom (choć nie wszystkim) przydałaby się lektura książki T.Harv Ekera “Bogaty czy biedni. Po prostu różni mentalnie”. Ale zarabiając w ochronie czy w Biedronce minimum krajowe, musieliby sobie odmówić paru piw, by sfinansować zakup książki. A poza tym, ponieważ Harv Eker też – według nich – nie dałby rady się wzbogacić zarabiając PLN 1500 miesięcznie, to jego książka najlepiej służy … podcieraniu d…y.

      Tak przy okazji, to chciałem Wam serdecznie podziękować za to, że poziom dyskusji na łamach fridomii jest jakiś taki … nieziemski. Jesteście wspaniali i trzymam kciuki za Wasze powodzenie w dążeniu do wolności finansowej, pomimo tego że żyjemy (w większości) w – jeśli dobrze zapamiętałem – jakiejś “Bulandii” gdzie korupcja, kolesiostwo, grzyb, smród, choroby:-)

      1. Co do komentarzy….z ciekawości zaraz je przeczytam. Podobno Sokrates celowo przebierał się w dziwaczne ciuchy, aby nauczyć się znosić krytykę, wyzwiska i wyśmiewanie innych ludzi, aby się do tego przyzwyczaić. To może być ciekawe doświadczenie.
        Znajomy – z podobnym podtekstem – polecił mi do przeczytania książkę “Mewa”, która jest o mewie i o czymś więcej. Polecam się zapoznać, myślę, że w fajny sposób rozszerzy kontekst komentarzy.

        Co do Twoich zamiarów, Sławku, w wywiadzie wypowiedziałeś moje marzenie. Nie dosłownie, bo niektóre zawody to poziom HARD, ale po osiągnięciu wolności finansowej, zwiedzaniu świata, napisaniu kilku książek (mam na razie na koncie swoją pierwszą), wyczerpaniu jednym słowem rzeczy, które będą mi sprawiały przyjemność, doszedłem do wniosku, że wybrałbym poznanie życia z innego punktu widzenia. Zostałbym piekarzem, ślusarzem, elektrykiem – wszystko na 1-3 miesiące i opisywał na blogu wszystkie swoje doświadczenia.
        Ty poszedłeś dalej, w tzw. vagabonding i poziom HARD w mojej ocenie. Nie poszedłem jeszcze w swoich marzeniach tak daleko.

        Pozdrawiam

        1. Robert, dzięki. Powodzenia w tym byś doszedł tak daleko jak tylko zechcesz, bez porównywania się do innych. Żebyś osiągnął swój pełen potencjał. Tak dużo ludzi niestety ogranicza swoje plany do ograniczeń … innych osób. By się przypadkiem nie wyróżnić.

    1. Dodam tyko ,ze wszystko zalezy od pulapu, na ktorym chcemy zyc. Ja nie mam wygorowanych potrzeb, limit juz ustalony, wiek ok. 43 lat. Niemniej, jesli zdecydowalbym sie na Indonezje to moglbym juz wszytko rzucic w cholere dzis. Jesli natomaist zechcialbym siedziec tu , gdzie dzis zarabiam to pewnie ten wiek bylby ok. 55 lat.
      A czy Ty, Slawku nie myslalem kiedys wyprowadzic sie na tanszych krajow ( na stale) ?

      1. Bartku, powodzenia w realizacji Twoich planów. A co do Twojego pytania, to odpowiedź brzmi i tak, i nie. Mój plan wygląda następująco. Od listopada 2015 roku, planuję wyjeżdżać z Polski na całą zimę, na całe 150-180 dni jesieni i zimy, bez wracania choćby na jeden dzień. Nie chcę w ogóle posiadać ubrań zimowych, itp. Co roku będę w innym ciepłym (i zazwyczaj dużo tańszym niż Polska) kraju.

        Na wiosnę i lato będę co roku wracał do Europy i zamierzam co lato wykonywać inny zawód. Pisałem już kiedyś na blogu o moim pomyśle “zawodów emeryta”. Tylko, że od tego czasu pomysł się nieco rozwinął. I o ile przedtem myślałem, że co lato będę pracował w innym zawodzie w Warszawie, to ostatnio postanowiłem, że będę co roku chciał pracować i pomieszkać sobie w innym mieście. W Polsce, ale też w innych krajach w Europie.

        W związku z tym, że planuję pół roku spędzać poza Polską, a kolejne pół poza Warszawą, to doszedłem do wniosku, że w ogóle nie będę potrzebował … mieszkania. Jakiś czas temu rozwiodłem się, a nasze dzieci są już dorosłe. Póki co mieszkam w jednej ze swoich kawalerek na wynajem (i widzę, że da się w niej żyć:-), ale za 2,5 roku w ogóle nie będę potrzebował mieszkania. Marzy mi się bezdomność:-). Przynajmniej przez tak długi okres dopóki będę w miarę zdrowy na ciele.

        Więc dlatego odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: i tak, i nie. Tak – bo będę wyjeżdżał do tańszych krajów i nie będę posiadał kosztownego mieszkania. Nie – bo nigdzie tak naprawdę nie będę “na stałe”.

        Krótkie pytanie i długa odpowiedź. To niestety mój standard…

        1. A ja odpowiem krotko, jesli zrealizujesz swoj plan i jak juz bedziesz starym czlowiekiem i usiadziesz w bujanym fotelu przed kominkiem (ech… pewnie wolalbys na werandzie w pomaranczowych szortach w swielte zachodzacego afrykanskiego slonca) to koniecznie musisz napisac biografie. Bedzie to niewatpliwie bardzo ciekawa ksiazka …..

        2. Dobrze Bartku, dzięki za wsparcie. Napisanie biografii wpisałem sobie do listy zadań w długoterminowej pamięci.
          A tak przy okazji, to wczoraj – na zaproszenie StudioEmka – uczestniczyłem w spotkaniu z autorką pewnej biografii. Niezwykłej, bo Mazarine Pingeot jest nieślubną córką nieżyjącego już byłego prezydenta Francois Mitterand’a. W swojej książce opisuje doświadczenia ze swego życia w ukryciu. Jej istnieje było najpilniej strzeżoną tajemnicą państwową, a jak to określił prowadzący spotkanie dziennikarz, Mazarine żyła przez kilkanaście lat w politycznej piwnicy. To dopiero musiało być niezwykłe życie (książki jeszcze nie przeczytałem).
          Takich biografii bardzo ciekawych ludzi jest od liku. Stąd nie jestem pewien czy moje życie będzie ciekawe dla kogokolwiek spoza grona Fridomiaczek i Mieszkaniczników, czy innych osób, które już mnie znają. Niemniej napiszę tę książkę specjalnie dla Was:-)

        3. A ten rozwód to też część Twojego planu uzyskania wolności finansowej?
          Pytam poważnie, bez kpiny,
          pzdr

        4. AS, nie chciałbym o moim rozwodzie – z oczywistych względów – pisać zbyt dużo. Rozwód dotyczy nie tylko mnie, ale i moich bliskich, a fridomia jest moim blogiem, a nie naszym blogiem rodzinnym. Nie mam upoważnienia moich najbliższych do pisania o ich sprawach.

          Odpowiadając na Twoje pytanie. Nie, to nie był mój plan.

        5. Singiel z odzysku :-))
          To teraz tylko sprzedaj samochód(jeśli jeszcze go masz)i zatrudnij się w Mzuri(jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś) jako “specjalista do spraw kontroli pustostanów i oceny przyczyn słabszej wynajmowalności niektórych mieszkań”.Będziesz mógł legalnie za darmo mieszkać w własnych kawalerkach :-))) i na dodatek legalnie pobierać wynagrodzenie za zamieszkiwanie w nich.Na dodatek będziesz mógł osobiście przez dłuższy czas wizytować mieszkanie i badać przyczyny słabszej wynajmowalności a także stawiać płatne diagnozy i zwiększać wynajmowalność wprowadzając odpowiednie zmiany.
          za to wszystko będziesz mógł sam sobie zapłacić.:-))
          Oczywiście traktuj to co napisałem z przymrużeniem oka ,ale może mógłby taki model być dla kogoś sposobem na optymalizację podatkową.
          Jeszcze do tego mieszkając w innym mieście niż siedziba firmy można by legalnie wystawiać sobie delegacje płacić diety itp.A do Meksyku(czy innego kraju) jechać na szkolenie.
          Fajny model dla singla:-)))

        6. Marriusz, rzeczywiście część z Twoich rekomendacji zamierzałem wdrożyć w życie. Ale Ty je dodatkowo bardzo kreatywnie rozwinąłeś. Dzięki:-)

        7. Dzięki za odpowiedź. Oczywiście szanuje Twoje i Twojej rodziny prawo do prywatności i nie mam zamiaru pytać o nic więcej w tym temacie. I tylko jeszcze jeden, ostatni komentarz na ten temat. Czytając o Twoich planach emerytalnych zastanawiałem się jak je pogodzisz z życiem rodzinnym. Bez względu na to, czy dzieci radzą sobie, ze względu na wiek same, czy jeszcze nie, uczestnictwo w ich zyciu, nawet dorosłym oraz w życiu całej pozostałej rodziny może być utrudnione, w przypadku gdy zamierzasz połowe każdego roku spędzać daleko od Polski. Chyba, że będziecie wszędzieć podróżować razem, chociaż tak się nie dzieje w Twoim przypadku, a przynajmniej nic o tym nie piszesz. Pewnie tak to sobie poukładałeś, żeby te więzy rodzinne jednak jakoś tam pielęgnować.
          Nie chcę żebyś odebrał moje zainteresownie Twoimi sprawami rodzinny jako wchodzenie z butami w Twoje życie prywatne, nie miałem i nie mam takich intencji, choć jako osoba publiczna, którą chcąc czy nie powoli się stajesz, musisz być przygotowany na to, że media mogą zechcieć i to pokazać ciekawskiej gawiedzi. Pozdrawiam z Nevady i życzę powodzenia.

          P.S.
          Ja właśnie znalazłem pierwszych najemców do mojego pierwszego mieszkania na wynajem i myślę już o kupnie drugiego, znów angażując tylko gotówkę :-).

        8. AS, oczywiście nie obrażam się za Twoje pytanie. Te wyjazdy to raczej mój plan, niż plan rodzinny. Uważam, ze jednym z najważniejszych zadań rodzica, to pomóc dzieciom się usamodzielnić. Mam nadzieję, że nie będę im niezbędny gdy już będą całkiem dorosłe. W Polsce dzieci pozostają dziećmi aż do śmierci rodziców. Ja tego poglądu nie podzielam:-)

          Gratuluję wynajęcia pierwszego mieszkania i życzę powodzenia przy zakupie kolejnego. Sukcesów i wolności!

  2. Te porady dostepne ‘dla mas’ tez sa jakies z kosmosu:

    http://inwestycje.wieszjak.pl/rynek-nieruchomosci/299806,W-jaka-nieruchomosc-zainwestowac-milion-zlotych.html

    Probuja przekonywac, ze aby zaczac inwestowac w nieruchomosci ‘na powaznie’, to trzeba by miec mityczny milion. Albo chociaz 200 tysiecy. I jak ma to odbierac ulica? Ze inwestowanie jest dla bogaczy jedynie?

    Dzieki Slawku, ze stworzyles tutaj grupe Fridomaniaków, którzy swoim zyciem udowadniaja, ze mozna zaczac inwestowac majac tylko na wklad wlasny, lub kupuja mieszkania ponizej wartosci rynkowej w miastach, gdzie jest wyzsza rentownosc, niz powiedzmy 380 tysiecy zlotych za ‘Dwupokojowe, wykończone mieszkanie z garażem w warszawskim Miasteczku Wilanów (założona roczna rentowność: brutto 7,3%).’ Kto pisze takie artykuly i dla kogo? Kto pisze takie komentarze, jak pod wywiadem Slawka? Skad biora sie ci ludzie? Dziwie sie, ze jest tylu ludzi, ktorzy sa zdolowani i nie maja planow, marzen, tylko zawisc i zazdrosc…

  3. Na świecie nie ma ani jednego bogatego człowieka, każdemu brakuje: milion/dziesięć milionów/sto milionów/miliard* :)

    *niepotrzebne skreślić

    1. Mariusz, chyba masz rację. Czytałem gdzieś (chyba w ksiązce “The Millionaire Next Door”) że według badań, większość bogatych ludzi czułaby się “bezpiecznie” gdyby udało im się majątek … podwoić. I to bez względu na wysokość ich aktualnego majątku:-)
      To dlatego mi się wydaje, że bogacenie się to taka gra bez końca

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.