W jak sposób Aleksandra może się pozbyć długów?

Oto mail, który dostałem wczoraj od pewnej Aleksandry:

Witam! Ja, my nigdy nie osiągniemy wolności finansowej. Mieszkam w Grudziądzu wraz z mężem i trójka dzieci, niestety,wpadliśmy w pętle kredytowa (chcielismy tylko miec swoje mieszkanie no i sie zaczelo ) chce tylko wyjść z długów i zacząć od czystej karty…Mogę przesłać wszystkie nasze rachunki umowy z bankami..nie chce nikogo oszukać, wstyd mi prosić ale już nie dajemy rady,wierze ze są jeszcze dobrzy ludzie, którzy wyciągną pomocną rękę wiem ze to nasza wina ze się zadłużyliśmy ale wiem ze już więcej tego nie zrobię dlatego proszę o  wsparcie.. w razie zainteresowania czekam na kontakt,

pozdrawiam Aleksandra

Aleksandro, radzę ci byś przyjęła pewien system do wychodzenia z długu.

Krok 1: jeśli masz, to zniszcz wszystkie swoje karty kredytowe. Bez wyjątku.

Krok 2: ustaw kredyty w kolejności od najdroższego do najmniej drogiego

Krok 3: zdecyduj, że zaczniesz spłacać pierwszy z nich, najdroższy, a z bankami, w których zaciągnęłaś mniej drogie kredyty ustal jakąś restrukturyzację, odroczenie w spłatach

Krok 4: Odetnij wszystkie niepotrzebne wydatki i 90% oszczędności kieruj na spłatę Kredytu nr 1

Krok 5: po jego spłaceniu, kieruj 90% oszczędności na spłatę kredytu nr 2. I tak po kolei aż pozbędziesz się ostatniego kredytu

Krok 6 (właściwie to powinien być robiony równolegle z krokami 4 i 5 powyżej): 10% oszczędności kieruj na konto założone w jakimś banku, w którym nie masz kredytu, by banki te nie wiedziały o istnieniu tego konta. Najlepiej w jakimś małym banku spółdzielczym, do którego nie będziesz miała ani karty, ani dostępu internetowego, tak byś nie mogła skubać z tego konta pieniędzy. I tam kieruj te 10% oszczędności. Chodzi o to byś nie tylko pozbywała się balastu kredytów, ale też powolutku budowała swoją wolność finansową. Sama świadomość, że powolutku, ale systematycznie budujesz swoją przyszłość powinna ci dodać poczucie większej kontroli nad swoim życiem finansowym i dodać ci poweru.

Krok 7: po spłaceniu kredytów, nie zaciągaj kolejnych:-)

Powodzenia! Polecam ci też książkę Suze Orman, którą równo 2 lata temu zrecenzowałem na łamach bloga fridomia.pl.  Oto link: http://fridomia.pl/2010/05/02/duchowa-strona-fridomii-przede-wszystkim-wolnosc-od-dlugow/

A może Wy też macie jakieś rady dla Aleksandry…

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

51 Responses

  1. Odnosze wrazenie, ze p. Aleksandrze bardziej chodzi o wsparcie finansowe/pomoc w splacie kredytu, zeby wyszla na prosta, niz rady – takie mam wrazenie po przeczytaniu jej maila…

    1. Ziom, rzeczywiście masz rację, że tak możnaby zinterpretować tego maila. Natomiast ja nie mam zwyczaju rozdawać rybek, wolę rozdawać metodologię budowania wędki:-) To jest istota bloga fridomia.pl, książek, które piszę, Stowarzyszenia, którego jestem pomysłodawcą i inicjatorem.

      Dzielenie się moją wiedzą i doświadczeniami sprawia mi autentyczną radość. Każdy komentarz na blogu, każdy mail czy każda rozmowa z której wynika, że ktoś pod wpływem mojej książki, wywiadu w mediach, prezentacji czy wpisu na blogu, podjął decyzję o zejściu z drogi wyścigu konsumpcyjnego i rozpoczęciu trudnej drogi do wolności finansowej sprawia mi ogromnie dużą satysfakcję. Dzięki takim słowom czuje, że moje życie nabiera odrobinę dodatkowego sensu.

      Dlatego – nawiązując do Twojej wczorajszej propozycji by ograniczyć popularyzację idei wolności finansowej muszę ją (tę propozycję) stanowczo odrzucić. Ze względów ideowych. Ale również ze względów praktycznych. Nie widzę bezpośredniego zagrożenia tego, że spektakularny wzrost liczby Fridomiaczek zaskutkuje obniżonym czynszami najmu. W Anglii są dziesiątki tysięcy Landlordów, a czynsze najmu tam ciągle rosną. A nawet jeśli miałyby spaść (choć w to nie wierzę) to trudno. Wolę by 1000 osób miało 80%-ową wolność finansową, niż 80 osób 1000%-ową wolność finansową.

      I to nie z powodu Mzuri jak zasugerowałeś. Naprawdę nie jestem aż tak małostkowy:-) Co oczywiście nie oznacza, że obojętny mi jest stopień rozwoju Mzuri. Tobie też się kiedyś – mam nadzieję – Mzuri przyda. Gdy osiągniesz wolność finansową, to może mi podziękujesz za to, że podjąłem się wysiłku stworzenia super profesjonalnej firmy, która będzie gwarantem również Twojego spokoju i pozwoli Ci w pełni cieszyć się Twoją wolnością finansową:-) Ja wtedy może już nawet nie będę udziałowcem Mzuri, a tylko jednym z jej klientów:-)

  2. Myślę ze warto tez pozbyć się telewizora, aby miał on mniejszy wpływ na nasza konsumpcje. A wolny czas poświecić czytaniu literatury na temat finansów, oszczędzaniu i inwestowaniu.
    Warto tez spisać sobie na kartce papieru wszystkie wydatki, jakie się ma i pozbyć się tych, które są zbędne np. kablówka, różne abonamenty itd.
    Każda zaoszczędzoną złotówkę przeznaczyć spłacie kredytów tak jak opisał to Sławek. No i przede wszystkim być przy tym konsekwentny aż dojdzie się do celu.

  3. Również odniosłam wrażenie, że Pani Aleksandra prosi o pomoc finansową – jestem tego zdania, że pomoc, której oczekuje nie będzie na dłuższą metę skuteczna. Jeżeli nie spłaci tego sama, nie dostanie “lekcji” i wpędzi się w nowe problemy.

    1. Moniko, w pełnie się zgadzam z Twoją opinią. Lepiej wyrobić sobie umiejętność życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych, niż umiejętność organizowania sobie “kół ratunkowych”…

  4. Witam! wiem, Ze nikt nie spłaci moich, naszych długów, cały czas spłacamy je sami, szukam rozwiązania jak najszybciej się ich pozbyć nie oczekuje, ze ktoś zrobi to za mnie, jakoś sobie radzimy, mąż ma firmę budowlana ale bardzo mało zleceń, w spłatach jesteśmy na bieżąco wszystko idzie na kredyty i to mnie właśnie denerwuje jak cokolwiek odłożyć .. nie mam pojęcia jak, pozdrawiam i dziękuję za odzew i wszystkie rady.

    1. Aleksandro, dzięki za potwierdzenie, że nie szukasz ryby, tylko właśnie wędki. Mam nadzieję, że teraz jak już się wyjaśniły Twoje oczekiwania, to Fridomiaczki i Fridomiacy podzielą się z Tobą swoimi pomysłami na szybkie wyjście z długów.
      Bardzo Was o to proszę. Pomóżmy Aleksandrze się przekonać, że możliwe jest nie tylko wyjście z długów, ale też przystąpienie do budowy wolności finansowej. Bardzo mnie poruszył tytuł maila od niej: “ja, my nigdy nie osiągniemy wolności finansowej”

    2. Aleksandro, zobacz, że Twoja sytuacja nie jest tragiczna. Jak piszesz, wszystkie zobowiązania spłacacie na bieżąco! Nie ma więc problemów z przeterminowanymi płatnościami. Mimo, że jest ciężko, to nie jest tragicznie.

      Zanim coś odłożysz, spłacaj wszystkie zobowiązania. Jeśli nie masz negatywnych wpisów w Biurze Informacji Kredytowej to masz bardzo dużą szansę na refinansowanie swoich zobowiązań tańszymi kredytami. Pamiętaj, że w tym momencie każda spłacona przez Ciebie rata to część kapitału, który spłacasz wraz z nią, dążąc do czystego konta.

      Odkładanie pieniędzy na lokacie oprocentowanej na 3% nie opłaca Ci się, jak masz kredyt na 15%. Najpierw spłata zobowiązań, później oszczędzanie.

  5. Właściwie to trudno tu cokolwiek doradzić poza jakimiś ogółami.

    Proponuję aby Pani Aleksandra zrobiła dokładny audyt na co wydają ile wydają kiedy wydają przedstawiła jakie kredyty ma gdzie na jakie oprocentowanie. Nie chodzi o skany umów tylko o dokładne rozpisane wszystkiego w excelu. Opisała trochę swoją sytuacje rodzinną bardziej szczegółowo. Wszystko anonimowo bez nazwisk. To powinien być naprawdę mocno przemyślany dokument przedstawiający dokładnie wszystko od początku do końca.

    Potem mozna się zastanawiać dopiero nad jakimiś namacalnymi możliwościami i ułożyć jakiś konkretny plan.Bardzo prawdopodobne że po stworzeniu takiego dokumentu Pani Aleksandra sama znajdzie kilka rozwiązań od razu.

  6. Nie wiem czy jestem najwłaściwszą osobą do udzielania wskazówek odnośnie wychodzenia z długów, bo do zeszłego roku, kiedy to kupiłem pierwsze mieszkanie (żeby w nim mieszkać) nigdy nie miałem żadnych. W tym roku kupiliśmy pierwsze mieszkanie na wynajem, na które mamy kolejny kredyt, ale który z założenia mają spłacać najemcy.

    Natomiast we wszystkich książkach, audiobookach, na szkoleniach, blogach finansowych itd mnóstwo miejsca poświęca się wychodzeniu z długów, więc chyba rzeczywiście coś jest na rzeczy. @Aleksandra – wydaje mi się, że metoda, którą opisał Sławek jest bardzo dobra. Natomiast znam jeszcze podobną, ale nie opartą o matematykę, ale o psychologię. Polega to na tym, żeby WSZYSTKIE długi uszeregować od najmniejszego do największego (nie zwracając uwagę na oprocentowanie) i skupić się na tym najmniejszym metodą, którą opisałeś. Czyli ograniczyć wszystkie możliwe wydatki i przypuścić frontalny atak na dług nr 1 na liście, a pozostałe starać się zrestrukturyzować albo dokonywać minimalnych płatności jeśli jest to dług na kartach. Po jego spłaceniu bierzemy na celownik następny w kolejności najmniejszy dług i tak dalej aż do spłacenia wszystkich. Chodzi o to, żeby mózg odnotowywał małe zwycięstwa, o które oczywiście najłatwiej jest gdy zaczynamy spłatę od najmniejszego długu. Warto również świętować pozbycie się każdego długu (najlepiej nie wydając przy tym pieniędzy, np. iść z rodziną na piknik).

    Równolegle budujemy sobie poduszkę finansową na niespodziewane wydatki, które najczęściej prowadzą do zadłużania się. Koniecznie trzeba też zniszczyć wszystkie karty kredytowe i pod żadnym pozorem nie zaciągać nowych długów, nie brać nic na raty itd. Pierwszy krok do wydostania się z dołu, to przestać kopać ;)
    Powodzenia!

      1. Aleksandro.Nie próbuj i nie staraj się wprowadzać tylko ZRÓB TO.Myśląc “postaram się” “spróbuję” od razu na wstępie rozgrzeszasz się za niepowodzenie.Zaplanuj i konsekwentnie rób!(nie próbuj i nie staraj się wprowadzać w życie tylko WYKONUJ I KONTROLUJ!!!).Takimi słowami programujesz się na niepowodzenie więc je omijaj.Myśl w kategoriach zdecydowanego działania a nie testów i badań .

        1. Marriusz, chciałbym się bardzo zdecydowanie przyłączyć do Twoich słów. Odpowiednie nastawienie i determinacja to 1/4 (a chyba nawet więcej niż 1/4) sukcesu.

  7. No jak ktoś szuka drogi do wyjścia z długu to mogę polecić blog Sławka Śniegockiego jak i jego książkę
    “Zainwestuj we własny dług”.Ale może należy tylko zmienić strukturę długu?Jeśli Aleksandra jest wstanie opłacać raty to nie ma jeszcze tragedii.
    Niestety niewiele wiemy na temat Aleksandry ,jej zasobów,jej długów,mieszkania które kupiła,jej zadłużenia,jej sytuacji rodzinnej,jej i rodziny odporności na stres itd itp.Nie możemy podać w takiej sytuacji recept które mogłyby zadziałać .Możemy tylko podać pewne ogólne zasady i niewiele więcej.
    Powiem tylko że osobiście znam wiele osób które się cieszą że mają długi ,chcą ich mieć jak największe i kombinują jak przechytrzyć banki by nabrać następnych kredytów ile tylko się da.Myślę że wielu z nas zna wiele takich osób.Wiem też że wiele z takich osób czytuje Fridomię .niektóre z nich nawet czasem się wypowiadają:-))

    1. Marriusz, też znam takich ludzi, którzy rozwinęli w sobie umiejętności w przekonywaniu banków do udzielania im kolejnych kredytów. Ciekaw jestem czy ktoś spośród tych osób, które masz na myśli osiągnął wolność finansową? :-)
      Bo ja znam też sporo takich osób, które działały w ten sposób, a na końcu drogi spotkało ich … bankructwo. Pewnego Warszawiaka, który kiedyś miał bardzo dużą agencję reklamową i jednocześnie inwestował w nieruchomości, a potem zbankrutował. Teraz rozpoczyna odbudowywanie swojego portfela. ale z dużo większą niż kiedyś pokorą.
      Znam Gdańszczanina, który jak sam powiedział na jednym ze spotkań warszawskich Mieszkaniczników, że jedną nogą jest wolny finansowo, ale drugą nogą jest – zgodnie z jego słowami – bankrutem. Jego przyszłość zależy w dużym stopniu od decyzji banków, które udzieliły mu kredytów.
      Ostatnio poznałem warszawską prawniczkę, która wcześniej pracowała w Las Vegas. Straciła grube miliony dolarów poprzez nadmierne lewarowanie się.
      Potencjalnie dużo pieniędzy można wygrać w kasynie. Za ćwierć dolara można wygrać $250.000! Ale ja wolę Wam doradzać na łamach fridomii byście nie grali w kasynie. No chyba, że sami takie wybudujecie.
      Może to nie jest idealna analogia, ale wydaje mi się, że na kredytach najwięcej zarabiają … banki:-)

  8. Zrobić uczciwie listę WSZYSTKICH rzeczy które może zabrać komornik i szybko je sprzedać a pieniądze zanieść NATYCHMIAST do banku na spłatę kredytów. Nie wolno z tej kwoty skonsumować ani 1zł.

    Potem zrobić resztę wszystkich rzeczy które są cokolwiek warte i także je sprzedać a kasę na spłaty.

    Z rzeczy których się nie da sprzedać wywalić do koszta 3/4 przedmiotów i ciuchów – przygotować się na eksmisję i na częste zmiany miejsca pobytu. Lepsza niż eksmisja byłaby sprzedaż mieszkania z hipoteką, jeśli coś zostanie i to oczywiście przeznaczyć na spłatę długów.

    Wymeldować się i zostać oficjalnie bezdomnym i nie przywiązywać się do żadnego miejsca.

    Podliczyć ile zostało do spłaty, podwinąć rękawy i pracować na trzy etaty aż licznik długu wskaże 0 a potem zacząć wszystko na nowo.

    ps.
    Sposobów na pozbycie się długów z pokrzywdzeniem wierzycieli nie podaję bo uważam że długi które powstały z rozdmuchabej konsumpcji trzeba spłacać, co innego upadłości firm (nie zaplanowane oczywiście) ale to zupełnie inny temat.

  9. Slawku,

    Przekazales bardzo dobre rady dla Aleskandry. Wygladaja mi one a la Suze Orman lub tez z innego programu w amerykanskiej CNBC o wychodzeniu z dlugow, ktorego tytul chwilowo mi umknal :-). Tak, tak, w amerykanskiej CNBC jest slaly program, ktory trwa chyba 1 godzine, w ktorym prowadzacy odwiedzaja rozne rodziny i pomagaja im wyjsc z klopotow finansowych, spowodowanych glownie nadmiernym wydawaniem pieniedzy i nadmiernym zaciaganiem zobowiazan finansowych, kredytow (ciekawe, kiedy podobny bedzie w Polsce).

    Aleksandro, pamietaj zeby zwracac uwage takze uwage na szczegoly. Po piersze bardzo duzo mozna zaoszczedzic w codziennym zyciu, tj. mniej wydac, kupujac produkty i uslugi gdzie indziej, niz robisz to dzisiaj. Te pieniadze mozna przeznaczyc na splate kredytu i w tym przypadku nie zmniejsza sie nawet standartu zycia. Po drugie mozna rowniez zyc troszeczke ponizej tego poziomu jak sie zylo wczesniej (czyli to, co poleca rowniez Slawek-zycie ponizej mozliwosci). Po trzecie splacac raty jak najwczesniej. Kiedys czytalem artykul z wyliczeniami w kanadyjskiej prasie, ze placenie raty kredytowej pierwszego nia miesiaca, a nie ostatniego wymaganego przez bank, moze spowodowac przy 30 letnim kredycie, ze zostanie on splacony 2 lata wczesniej.

    Pomyslow na poprawienie sytuacji finansowej moga byc setki. Ja bym zaczal w takiej sytuacji od analizy przychodow i wydatkow przeze mnie ponoszonych. W tym celu przez jakis okres czasu, np. 1 miesiac, spisywalbym wszystkie wydatki i dochody Taki material bylby wspaniala podstawa do opracowania “planu naprawczegu” :-)

    Jezeli potrzebujesz pomocy, napisz arturbanach@wp.pl. Pomage, tyle ile bede mogl.

    1. Tak Artur, odpowiadając Aleksandrze próbowałem sobie przypomnieć rady Suze Orman z książki “9 kroków do wolności finansowej”.
      Natomiast teraz przypomniałeś mi też o tych metodach przyśpieszania spłaty kredytów. Z tego co pamiętam, to spłacanie rat kredytu w dwóch transzach, zamiast jednej, czyli zamiast PLN 1000 każdego 30. dnia miesiąca, wpłacanie dwa razy po PLN 500, 15.ego oraz 30.ego dnia danego miesiąca LUB nadpłacanie każdej raty 10% LUB wpłacanie każdego roku jednej dodatkowej, trzynastej, raty też mają efekt radykalnego skrócenia okresu spłaty kredytu. Ale oczywiście trzeba sprawdzić umowy kredytowe czy takie działania nie będą obciążone karami. Zwłaszcza metoda dzielenia raty na pół nie bardzo się bankom podoba, bo mają takie same wpływy odsetkowe, ale jednak przez wiele krótszy okres kredytu…

      1. Dobre rady Suzy Orman nalezy przekazywac wszystkim, ktorzy moga z nich korzystac :-)

        Z cala pewnoscia splacanie rat kredytu w dwoh transzach, zamiast jednaj, czyli zamiast 1000 PLN kazdego 30 dnia miesiaca, wplacanie dwa razy po 500 PLN, 15. ego oraz 30. ego dnia kazdego miesiaca przyczyni sie do skrocenia okresu splaty kredytu. Bardziej skrociloby ten okres wplacanie 1000 PLN juz 1. ego dnia miesiaca. A jeszcze bardziej skrociloby ten okresy wplacanie raty 1. ego dnia miesiaca ORAZ naplacania kazdej raty o 10% ORAZ wplacanie kazdego roku dodatkowej 13 raty. Oczywiscie nalezy zwrocic uwage na ewentualne kary i oplaty zwiazane ze wczesniejsza splata kredytu

        Przyklad, jak istotny przy zobowiazaniach kredytowych jest czas splaty kredytu. I tak 200 000 PLN kredytu na 30 lat przy 6% stopie procentowej spowoduje konicznosci placenia rat w kwocie 1199,10 PLN miesiecznie. Skrocenie tego czasu do 20 lat, a wiec o 1/3, spowodowaloby koniecznosci splaty raty kredytowej w wysokosci 1432,86 PLN. Tak wiec za 233,76 PLN wiekszej raty miesiecznej czas splaty kredytu skroci sie o 10 lat! (do obliczen korzytalem z kalkulatora kredytow na http://www.infor.pl)

        Moze wiec oplaca sie splacac kredyty szybko? 30 lat splacania kredytu to z cala pewnoscia dobry okres… dla banku. Ale czy dla klienta?

    2. W Polsce już jest taki program :) zabójcy długów :)
      tylko rady w tym programie, które są udzielane są wg mnie oczywistą oczywistością…

  10. Sa 2 metody zdobycia kasy:

    1. Ograniczenie wydatkow (pozbycie sie abonamentow tel., tansze pakiety telewizyjne, wolniejszy internet ale tanszy, pozbycie sie samochodu i przyrzucenie na rower……………………….

    2. Zwiekszenie dochodow (zmiana pracy, dodatkowa praca)

    Jezeli twoj maz jest budowlancem a ma malo zlecen, to moze warto poduczyc sie reklamy, poczytac ksiazki lub przeszukac internet jak zdobyc klientow-jest tego mnostwo!

  11. Od siebie dodam, że jeżeli w rodzinie jest przedsiębiorca (jednoosobowa DG) tak jak w tym przypadku to można wziąć kredyt na firmę (niewidoczny w BIK) np. w ING. Oprocentowanie takiego kredytu to ok. 8 procent. W porównaniu ze zwykłym kredytem konsumpcyjnym który jest 2 razy droższy, różnica jest naprawdę duża. Niestety każdy kij ma dwa końce i w tym przypadku należy przedłożyć dokumenty finansowe (PIT, KPIR, ZUS itd).

  12. witam,
    tak sie sklada ze okazjonalnie jestem inwestorem hobbysta w pozyczkach SL i cos tam juz widzialem:) Jesli istnieja jakiekolwiek chwilowki prosze zrobic konsolidacje ( tak sie robi kiedy wysokosc zobowiazan przekracza mozliwosci splaty ) lub to na nich skupic swoja uwage, chwilowki o wysokim % ( 5-10/miesiac ) topia ludzi bo splacasz odsetki a kapitalu nic nie ruszasz. Jesli jest opcja dogadac sie z wierzycielami o wydluzeniu okresu splaty w zamain za wyzszy ( niestety ) %. I co najwazniejsze nie finansowac splat kredytu innym kredytem ( to jest najgorsze co mozna zrobic ). Jesli oczekuje Pani pomocy materialnej ( kredytu ) na splate swoich zobowiazan to wlasnie w ta strone Pani zmierza i to sie zle skonczy. Prosze poszukac oszczednosci i wyrzucic pozycje, bez ktorych sie Pani obejdzie oraz rozejrzec sie za dodatkowym zrodlem dochodu ( z pustego nawet Salomon nie naleje ). Co ciekawe osoby ktore wysypaly sie na chwilowkach, wlasnie wpadly w petle zadluzenia, po wejsciu komornika, nagle schodza z zadluzenia i uswiadamiaja sobie, ze mogli to zrobic juz wczesniej ( powiedziec dosc dalszemu zadluzaniu sie ).

  13. Może warto zastanowić się nad zmianą kierunków w których się idzie.
    Pieniądze można zarabiać na różne sposoby. Może warto zmienić profil firmy skoro jest mało zleceń… Może warto zareklamować tą firmę lepiej… W większych aglomeracjach są grupy networkingowe, gdzie przedsiębiorcy wspólnie realizują różne projekty biznesowe, polecają się nawzajem i dostarczają sobie klientów.
    Na pewno warto WYRZUCIĆ (albo lepiej sprzedać!!) TV!! (O ile Pani Aleksandra ma TV). Obniżyć prędkość internetu do min i nie zajmować się konsumowaniem treści zapychających nasz czas: reklamą i ogłupiającymi programami telewizyjnymi.
    Robić coś po godzinach (wiem, że przy trójce dzieci będzie to ekstremalnie trudne, ale to motywacja może nam pomóc znaleźć rozwiązanie). Jest w tej dziedzinie dużo dostępnych możliwości, wystarczy dobrze poszukać.

    1. Hieronim i wszyscy, którzy odpowiedzieli na mój apel o wsparcie Aleksandry. Duuuże dzięki. Dodam, że dziękując nie chcę zamykać dyskusji:-) Jeśli macie jakieś dodatkowe pomysły lub po prostu chcecie Aleksandrę wesprzeć otuchą, to piszcie oczywiście dalej:-)

    2. Rady jak obnizyc comiesieczne koszty sa bardzo cenne. Ja ze swojej strony moge dodac, ze dostep do internet mozna posiadac bezplatnie do 21 grudnia 2016, czyli jeszcze przez ponad 3,5 roku, dzieki Aero2. Szczegoly na http://www.Aero2.pl. Korzystam, nie mam zadnych problemow i nie place zadnych rachunkow za dostep do internet juz od okolo roku.

      Swoja droga, (propozycja do wszystkich zainteresowanych): moze napiszemy jakis plan, program, ksiazke na temat: jak wydostac sie z dlugow?

      1. Artur pomysl fajny, temat z pewnoscia na czasie ( skoki podobno maja 30% zlych kredytow ), ale bardzo trudny, poniewaz jest wiele indywidualnych sytuacji zyciowych i druga przeszkoda… jak sie okazuje dluznik to nie tyle stan zadluzenia co hmm… swiadomosc, zyje w ciaglym kryzysie, w duzej mierze sa to ludzie niezdyscyplinowani i niestety lekkomyslni…

  14. A jaki jest sens odkladania 10% na jakies konto bankowe ?
    Pani Aleksandra chce wyjsc z dlugow jak najszybciej, a nie budowac nadwyzek finansowych.
    Jak Pani Aleksandra juz splaci dlugi, a jak wychodzi z komentarzy jest na dobrej drodze, zreszta dostala sporo podpowiedzi jak to robic, to sama zauwazy, ze teraz zycie Ich mniej kosztuje i moga odkladac – i wtedy zacznijcie wolnosc finansowa – niekoniecznie kupujac nieruchomosci, bo to tez bedzie sie wiazac z kredytem (pomyslcie o innej dzialalnosci gospodarczej, powoli, bez kredytow).
    Slawek z tego co piszesz juz od pewnego czasu nic nie rozumiem – nie bedziesz udzialowcem Mzuri, chcesz mieszkac jako lokator, pozbywasz sie Swojej wolnosci finansowej, sprzedajesz Swoje mieszkania ? Nie chce “wchodzic w Twoje zycie”, ale w/g mnie stajesz sie coraz mniej wiarygodna osoba – albo to ja czegos nie rozumiem. Prosze o sprostowanie, rowniez Fridomiacy moze sie na ten temat wypowiedza. Przeciez zycie to nie tylko podroze i brak zmartwien zwiazanych z pieniedzmi.
    Nie wszyscy musza byc wolni finansowo, a nie musza sie martwic stale o przyszlosc.

    1. Marcin, zadałeś sporo pytań. A więc po kolei:
      1. po co odkładać równolegle do spłacania długów? Ze względów psychologicznych. Spłacanie nastawione jest na przeszłość i łączy się z “wyrzeczeniami”. Nie nastraja optymistycznie jeśli proces trwa długo. Co innego odkładanie na przyszłą wolność finansową. Powinno dawać poczucie kontroli nad swoimi finansami
      2. nie będę (być może) udziałowcem Mzuri, bo Mzuri pomagam stworzyć moim współpracownikom i wspólnikom. Struktura wartości w sumie dodaje się tylko do 100%. Jeśli mają rosnąć udziały moich współpracowników, to moje muszą spadać. Ale że nie zależy mi na dodatkowym zarabianiu, to akurat tego faktu nie żałuję. Mzuri jest moją polisą ubezpieczeniową, a nie źródłem zarabiania
      3. mieszkanie jako lokator dlatego, że będę co zimę wyjeżdżał na pół roku, a potem co wiosnę i lato mieszkał w innym polskim czy europejskim mieście. Po co mi mieszkanie na stałe??? Lepiej wynajmować. Drugi powód to taki, że bycie koczownikiem daje większe poczucie wolności (choć może być trudniejsze, bardziej ryzykowne) niż bycie osadnikiem. Poza tym bardziej rozwija. Ale oczywiście nie namawiam ani Ciebie ani nikogo innego do ślepego naśladowania moich “dziwactw”. Po osiągnięciu wolności finansowej możesz robić cokolwiek. Nawet pracować na swoim dotychczasowym stanowisku pracy, jesli nie masz lepszych pomysłów.
      4. Doprawdy nie wiem co z tego co napisałem zasugerowało Ci, że pozbawiam się swojej wolności finansowej… Jest dokładnie odwrotnie. M.in dzięki zostaniu koczownikiem zmniejszę swoje potrzeby, a tym samym zwiększę bufor swojej wolności finansowej:-)
      5. a co do wiarygodności, to nie mam na to wpływu. Staram się być po prostu szczery, a czy to przekonuje, to już nie mnie oceniać. Na szczęście nie będę startował w żadnych wyborach:-)))

      Marcin, mam nadzieję, że udało mi się choć trochę przybliżyć ci moje motywacje:-)))

      1. Sławku, o Twoim punkcie numer 3. myślę już od dłuższego czasu. Mam już kilka mieszkań na wynajem, do wolności finansowej brakuje mi jeszcze sporo i mieszkam jako lokator, w wynajmowanym mieszkaniu.

        Po osiągnięciu wolności ideałem było zmienianie co kilka miesięcy (europejskiego) miasta zamieszkania tylko co zrobić ze swoimi rzeczami? Ideałem byłoby ograniczenie swojego stanu posiadania do jednej walizki ale niestety nie jestem na to jeszcze gotowy (a moja żona chyba nie będzie nigdy ;)). Z każdym rokiem coraz bardziej obrastamy w gadżety (RTV+AGD), książki itp. Nie przeprowadzamy się często – średnio co 2-3 lata ale każda kolejna przeprowadzka to jest masakra, kolejnej tak się boję, że za aktualnie wynajmowane mieszkanie płacę rok z góry.

        Z mojej perspektywa pointa wynika taka, że chyba będę musiał w końcu kupić mieszkanie dla siebie (nas), w którym po prostu będzie po prostu “trzymali rzeczy” i wracali do niego pomiędzy wyjazdami :)

        A Tobie udało się ograniczyć stan posiadanych rzeczy czy też gdzieś zostawiasz sobie “przechowalnie” którą zawsze możesz nazwać domem?

        1. Tomku, to ciekawe, że nie jestem jedynym dziwakiem planującym koczownicze życie:-) A już myślałem, że jestem jakimś oryginałem. Planuję sukcesywnie pozbyć się swoich “rzeczy”. Zdecydowana większość to bezwartościowe klamoty:-(

      2. Tak, dziekuje Sławek, teraz rozumiem i w calej rozciaglosci popieram,
        dobre plany, dobre pomysly, ciekawe zycie, good luck ! Spotkamy sie na pewno gdzies na sciezce
        wolnosci finansowej – jestem tego pewien,
        pozdrawiam,
        Marcin

        1. Marcin, powodzenia na Twojej drodze do wolności finansowej. Zapraszam do Klubu Fridomii i wspólnego wyjazdu do Kenii w 2022 roku.

  15. Cześć, niedawno znalazłem waszą inicjatywę. I zastanawiam się nad JEDNYM, jeśli ktoś ma mało pieniędzy to jak może inwestować w mieszkania? Aby kupić mieszkanie i następnie móc je wynajmować komuś i na tym zarabiać, trzeba albo pozbyć się miesięcznego czynszu które muszę płacić (może wziąć kredyt na kupno mieszkania by zamiast czynszobiorcy płacić bankowi, ale mieć mieszkanie na własność?) Albo spać pod mostem i wynająć mieszkanie , które wynajmuję sobie, to komuś innemu drożej :) Wtedy będę miał kasy tyle co czynszu, no ale będę spał pod mostem.

    Czy wasza idea opiera się na tym, że np przez 15 lat odkładam 10% zarobków i po tak długim czasie mam 100 tys zł za które mogę kupić jakieś mieszkanie pod wynajem? [choć za 100tysięcy to chyba jakąś kawalerkę, która zwróci mi się po 30 latach wynajmowania :( ]

    Po prostu nie widzę, jak zacząć tę realizować tę piękną ideę :|
    Może przegapiłem jakiś post dla początkujących, albo czegoś nie rozumiem.
    Z góry dzięki za odpowiedzi.
    Pozdrawiam ciepło

    1. Michale K, dzięki za wejście na fridomię. Nie znajdziesz tu jakiś magicznych rozwiązań. Jeśli nie masz pieniędzy to musisz … zacząć je zdobywać. Poprzez zwiększanie swoich zarobków. Poprzez ograniczanie swojej konsumpcji. Poprzez systematyczne oszczędzanie. Poprzez systematyczne inwestowanie w nieruchomości na wynajem. To raczej wieloletni trudny proces, niż szybki, bez wysiłkowy sprincik.

      1. Zdaje sobie sprawę, że zarabianie pieniedzy to jest dlugi trudny, wysilkowy proces. Pytam o to jak juz zacząć – MAJĄC OSZCZĘDZONE PIENIADZE – daje przykład 100 tys zł.
        Czy w Waszych ksiazkach znajdę info jak zacząć? Którą dokladnie lepiej kupić na początek?

        Pozdrawiam

        1. Michale K, skoro nie czytałeś jeszcze książek to zachęcam do sięgnięcia po “Wolność finansową dzięki inwestowaniu w nieruchomości”. Mam nadzieję, że znajdziesz tam nieco inspiracji. Możesz ją zamówić w sklepiku na stronie http://www.mzuri.com.pl

        2. jeśli wydasz 100tyś na mieszkanie to co zrobisz dalej?
          pomyśl logicznie:
          załóżmy, że masz już to mieszkanie (albo dwa) i pozbyłeś się oszczędności,
          masz 1tys zł czynszu co miesiąc do ręki i co dalej?

          reasumując:
          wg mnie lepiej nie kupuj mieszkania,
          tylko lepiej POMYŚŁ jak orbrócić tymi pieniędzmi i DZIAŁAJ!

          przypomnij sobie co pisał Robert Kiyosaki,
          nie kupował mieszkań na początku swojego życia tylko obracał pieniędzmi,
          najpierw założył firmę produkującą portfele na rzep (która zbankrutowałą) a potem firmę szkoleniową (którą sprzedał) i miał sporo pieniędzy do zainwestowania

          powodzenia w myśleniu i w DZIAŁANIU :)

          pozdro
          Wojtek

  16. Polecam darmowy program do rejestrowania wydatków i planowania budżetu – moneyzoom. Eksperymentuję z nim od miesiąca. Używam go na komórce – wpisuję każdy wydatek, a na stacjonarnym kompie ustawiam planowany budżet i limity wydatków. Widzę statystyki, ile na co wydaję. To ciekawe i pomocne narzędzie, a dokładna wiedza, ile na co wydajemy pieniędzy pozwala pewne rzeczy przewartościować …

  17. Witam!
    Niestety jestem jedną z zadłużonych w chwilówkach….w pewnym sensie na własne życzenie.Kwota zadłużenia to około 15 tysięcy złotych. Obecnie spłacam co miesiąc wszystkie chwilówki ale dziś obliczyłam swoje “dochody” i doszłam do wniosku,że od przyszłego miesiąca nie będzie mnie już stać na opłacenie wszystkich chwilówek. Nie mam udokumentowanych dochodów dlatgo zdaję sobie sprawę, że nie dostanę kredytu konsolidacyjnego w żadnym banku a to byłoby dla mnie najlepsze rozwiązanie.Zgodnie z tym co Państwo napisaliście staram się ograniczyć swoje wydatki,nic nie kupuję dla siebie, zmniejszyłam abonament telef., zrezygnowałam z kablówki i nadal koszty jakie ponoszę co miesiąc mnie przerażają. Nie wezmę już kolejnej chwilówki bo jestem na tym etapie, że zdaję sobie sprawę, że to mnie pogrąży…szkoda,że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale.Chcę uniknąć wizyt windykatorów i co najgorsze komorników więc poradzcie czy z chwilówką można iść na ugodę?? czy ktoś już próbował i z jakim skutkiem?? Proszę o poradę!
    pozdrawiam
    Margo

  18. Bla,bla,bla……….Głupie gadanie. Wszystko ładnie,pięknie na papierze,ale w życie ciężko wprowadzić.Ja mam komornika tzn.mąż,zabiera mu pół pensji,po opłaceniu rachunków niewiele zostaje i co mam odkładać? Jak ktoś jest taki mądry to niech powie jak się go pozbyć, ale realnie, ja nie potrzebuję dobrych rad,tylko faktów. I jak?

      1. Marku, dzięki za podpowiedź. Prostą, konkretną i realną do wdrożenia. Ale spodziewam się, że część osób taka odpowiedź rozzłości. Najchętniej usłyszeli by o jakimś magicznym rozwiązaniu. Takim, które nie wymaga żadnego wysiłku, odpowiedzialność przeniesie na kogoś innego. Będzie miła i sympatyczna.
        Jestem zaskoczony tym jak duże jest w Polsce zapotrzebowanie na takie magiczne, bajkowe rozwiązania. Nawet wśród części zdawałoby się bardzo racjonalnych ludzi, np. inwestorów:-)

  19. Niestety sporo jest osób, które szukają pomocy finansowej pokazując, że mimo kłopotów nadal nie rozumieją swojej sytuacji. Liczenie na cud, wygrane,pieniądze od innych to tracenie cennego czasu. Niestety z takimi kłopotami musimy radzić sobie sami lub z bliskimi, rodziną. Najpierw znaleźć musimy pracę, jeśli już mamy to kolejną dorywczą. Druga sprawa to zaprzestać pożyczać, a trzecia to maksymalne oszczędności. To jedyna droga do wolności finansowej.
    Pozdrawiam!

    1. Nowe Życie, dzięki za odwiedzenie fridomii i podzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Zgadzam się z Twoją receptą.

      To samo dotyczy nire tylko wychodzenia z długów, ale też budowania wolności finansowej w oparciu o portfel mieszkań na wynajem. Na rynku raczej nie ma cudów, zwłaszcza na tak starym rynku jak rynek nieruchomości:-) Trzeba mieć swoją klarowną wizję; nauczyć się żyć PONIŻEJ swoich możliwości finansowych i czuć się z tym w 100% komfortowo; oszczędzać; kupować kolejne mieszkania; spłacać długi hipoteczne; stawiać systematycznie kolejne kroki i uzbroić się w cierpliwość.

Skomentuj Artur Banach Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.