“I have a dream” – czyli marzenie pastora Martin Luther Kinga

Waszyngtoński korespondent GW, red Mariusz Zawadzki opublikował wczoraj krótki tekst o Śnie pastora Kinga i była to jedyna wzmianka, na którą natknąłem się w polskich mediach o pastorze Martinie Luther King Juniorze. Dlaczego mnie to zdziwiło? Bo właśnie minęła 50-ta rocznica wielkiego, genialnego przemówienia pastora Kinga, w którym wypowiedział sławne slowa “I have a dream!”.

Magazyn Time poświęcił temu przemówieniu aż 63 strony w ostatnim numerze tego tygodnika. Słowa “I have a dream” i cała reszta przemówienia wypowiedzianego pod memoriałem Linclona w Waszyngtonie miały ogromny wpływ na przemiany, które dokonały się w USA oraz na całym świecie. Za każdym razem gdy słyszę fragment tego przemówienia gdzieś w radio czy w TV, to czuję ciarki na plecach. Wzrusza mną to, że ktoś potrafił roztoczyć tak śmiałą, odważną i moralną wizję przyszłości. Wizjonerzy tacy jak Martin Luther King budzą mój szczery i głęboki podziw. To są dla mnie prawdziwi bohaterowie.

Kreślą wizje innego, lepszego świata, które wydają się zupełnie nierealne dla całego ich otoczenia.  Nie wiem kto miał pierwszy wizję by człowiek przestał polować i zaczął hodować zwierzęta, ale mam do tej osoby (tych osób) ogromny szacunek. Oraz dla wynalazców nowych sposobów leczenia, którzy byli skłonni na sobie przeprowadzić testy skuteczności swoich lekarstw. Podziwiam Mahatmę Gandhi, którego wizja i determinacja pomogły obalić kolonializm oraz Nelsona Mandelę, który pomógł zakończyć apartheid. Jestem pełen wdzięczności dla ludzi Solidarności z Lechem Wałęsą na czele, którzy wierzyli wbrew wszelkim okolicznościom w możliwość zakończenia komunizmu. Bez nich może nie mieszkałbym dziś w Polsce.

Takich wizjonerów było w historii ludzkości sporo i nie wszystkim udało się przebić do kart podręczników historii. Nie jestem pewien czy historycy wiedzą komu Kenijczycy zawdzięczają powstanie parków narodowych i dzięki temu zachowanie dziedzictwa przyrodniczego, z którego Kenia czerpie teraz przychody z turystyki. W wielu innych krajach Afryki, dzikie zwierzęta padły pod chwilą doraźnych potrzeb: czy to żywieniowych nisko opłacanych żołnierzy czy rebeliantów, czy to areałowych lokalnych rolników. Ta osoba jest dla mnie jednym z bohaterów narodowych Kenii.

Dla mnie bohaterką nie będzie Agnieszka Radwańska gdy wygra (oczywiście życzę jej tego z całego serca) turniej US Open, choć spodziewam się, że polskie media przygotują 63-stronicowe raporty na temat “naszej Isi”; Agnieszka zostanie przyjęta z honorami na śniadanie w pałacu prezydenckim czy premierowskim, a radni w Krakowie postanowią postawić jej pomnik czy nazwą jej imieniem jakąś ulicę. Oczywiście doceniam to, że każdy sportowiec aby osiągnąć sukces na najwyższym światowym poziomie musi wykazać się pewną wizją oraz zarazem ogromną samodyscypliną, żelazną konsekwencją, hartem ducha. Dobrze by sukcesy sportowców inspirowały młodzież do podobnych zachowań. Niemniej wygranej w US Open (czy innym turnieju wielkoszlemowym) nie uznam za bohaterstwo Agnieszki Radwańskiej.

Dlaczego? Z wielu względów. Po pierwsze, nie pamiętam by jakikolwiek turniej wielkoszlemowy, rajd samochodowy, czy turniej skoków narciarskich zakończył się bez wyłonienia zwycięzcy. Po to te turnieje są organizowane. By wyłonić zwycięzcę, ale czy każdy zwycięzca jest od razu “bohaterem”? Po drugie, to nie widzę w jaki sposób wygrana Agnieszki w turnieju miałaby poprawić świat. Czy choćby poprawić los Polaków innych niż ona sama czy jej najbliższe grono współpracowników. Po trzecie, Agnieszka (podobnie jak inni sportowcy) nie pojechała na korty Flushing Meadows po to by walczyć o jakieś wzniosłe wartości, ważne dla Polaków. Pojechała by spróbować pokonać kolejną barierę w swojej karierze sportowej, pojechała bo lubi tenis i lubi wygrywać, pojechała bo ma nadzieję zgarnąć pulę nagród finansowych. Pojechała by nie zawieść swoich sponsorów i by nie naruszyć zapisów umów sponsorskich.

Natomiast czuję, że Martin Luther King nie po to zwołał ogromny, wielotysięczny i wielorasowy Marsz Wolności w 1963 roku by zostać sławnym czy bogatym. Lech Wałęsa czy Nelson Mandela pewnie nie spodziewali się, że ich protest przeciwko niesprawiedliwościom wyniesie ich na stanowiska prezydentów. Gandhi nie oczekiwał, że jego imieniem zostaną nazwane ulice czy place w wielu miastach na całym świecie. A mimo to wszyscy oni narażali swoje zdrowie, wolność osobistą i odważnie walczyli o coś co miało służyć nie tylko im samym. Czapki z głów!

To jest prawdziwe bohaterstwo i szkoda, że w polskich mediach się o tym zapomina. Wolą się skupiać na “bohaterach danego dnia”, a nie na wydarzeniach, które zmieniły czy zmieniają świat. Przez to nasz świat czynią … uboższym i płytszym.

PS Życzę Agnieszce sukcesów. Wybrałem ją tylko by zilustrować moją tezę, a nie z braku do niej sympatii:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

25 Responses

    1. Cremaster, dzięki za linka. Mariusz Max Kolonko chyba leczy jakieś swoje kompleksy. Może z powodu tego, że przez te 25 lat nasłuchał się wiele “Polish jokes”? :-)
      Nie twierdzę, że nieprawdziwe są te dane, które przytacza, bo nie wiem. Ale wybiera je bardzo tendencyjnie. Ciekawe ilu Japończyków czy Azjatów mieszkających w Stanach zaproponowało mu na ulicy pracę? Albo Polaków?
      Podobne dane znajdują się też w tygodniku Times, ale tam analiza jest poprowadzona nieco głębiej. Bardziej według mnie rzetelnie.

      A co do Lecha Wałęsy, to nie wiem jak dużo Cremaster podróżujesz. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu ludzi kiedyś nie wiedziało co to jest Polska i dopiero jak się powiedziało, że to kraj pochodzenia Lecha Wałęsy, to kiwali głową z aprobatą i mówili “Solidarność”. Dziś już jest tego mniej. Pewnie dlatego, że sami Polacy zohydzili tę postać zamiast wykorzystać ją do pozytywnej promocji, tak jak zrobiono w przypadku Nelsona Mandeli.

      Nie wiem dlaczego mamy w Polsce tę niezrozumiałą tendencję niszczenia wszystkich, którzy się wybijają ponad przeciętność. A że te osoby ponad przeciętne nie są perfekcyjne i mają swoje ułomności? Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który jest wolny od grzechu…

      Do czasu swoich wyskoków w/s izolacji gejów, Lech Wałęsa był uznawany przez obiektywny, nie wmieszany w polskie bagienko, świat za jednego z dwóch najwybitniejszych Polaków XX wieku. Ja też go za takiego uznaję i szkoda mi tylko, że nie wytrzymał presji prezydentury oraz otaczającego go świata pochlebców, a z drugiej strony prowokacji awanturników politycznych.

      Dla ścisłości dodam, że w swoim wpisie wspomniałem o ludziach SOlidarności z Wałęsą na czele, bo też nie uważam by to Wałęsa w pojedynkę pokonał komunizm. Wielu mu pomogło, w Polsce i nie tylko bo trzeba tu też wspomnieć o Janie Pawle II, o Reaganie, o Thatcher, a nawet o Gorbaczowie, który wprowadzając pierestroikę, glasnost stworzył szczelinę dzięki której zwyciężyła Solidarność.

      Oczywiście powyższe wywody są tylko moimi opiniami. Historykiem nie jestem, Więcej, przyznam się, że historii zbytnio nie lubię. Według mnie za wcześnie kazano mi się nią zainteresować. Choć byłem dość zdolnym uczniem, to jednak dla chłopaka w V klasie podstawówki, wkuwanie na pamięć dat powstań i bitew nie było zbyt motywujące. Dopiero później zacząłem doceniać historię, ale miłością do niej do zdołałem już zapłonąć:-)

  1. Czy “dream” Kinga sie spelnil tak jak to sobie wyobrazal?

    Co do Mariusza Max’a polecam reszte jego tworczosci, moze jest mniej tendencyjna:
    http://www.youtube.com/user/Media2000Corp
    A takze wywiad w najnowszym, jutrzejszym wydaniu “Do Rzeczy”:
    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=634894583207552&set=a.505973156099696.80280141.505864632777215&type=1&theater
    moze okazac sie ze to nie kompleksy tylko brak politpoprawnosci.

    Co do “Bolka”. “Tylko prawda jest ciekawa” Czlowiek ten cale zycie klamal i zyrowal dzialania postkomunistow. Okragly stol czy “nocna zmiana”.
    http://nczas.com/wiadomosci/polska/cenckiewicz-walesa-jest-agenturalnym-slupem-za-ktorym-chowaja-sie-o-wiele-powazniejsi-gracze/

    Zadziwiajace ze ani raz Walesa nie podal Cenckiewicza do sadu choc wielokrotnie sie odgrazal.

    “Wiele się musi zmienić, aby wszystko pozostało po staremu”.

    Choc to bedzie bolesne dla ludzi ktorzy mu zaufali, nalezy go odbrazowic i mowic jak naprawde bylo. Trzeba oddac czesc Gwiezdzie, Walentynowicz czy Wyszkowskiemu ktorego ciezko chorego “nasz bohater” ciagal po sadach za mowienie prawdy.
    Polecam cos wiecej poza Gazete Wyborcza ktora nota bene po raz kolejny zmienila zdanie na temat Noblisty dopiero po ekscesie z homoseksualistami. Smutne.

    1. Cremaster, nasza wymiana zdań zaczyna wkraczać na terytorium, które jest już – jak mi się wydaje – dobrze zagospodarowane przez setki innych blogów w polskiej blogosferze.

      Pozwolisz, że zaproponuję zakończenie tego wątku i powrót do sedna bloga fridomia.

      1. Jasne. W koncu to Twoj blog. Zanim mnie jednak zbanujesz ;-) opisze jeszcze jedna sprawe ktora mnie boli. Kilkakrotnie widzialem na tym blogu Twoje pochwalne wpisy o prof. Baumanie. Mam nadzieje ze tylko przez niewiedze nieswiadomie nobilitujesz ta odrazajaca postac naszej historii. Uwazam to za poklosie braku dekomunizacji podobnej do denazyfikacji na zachodzie. Dzieciaki chodza w koszulkach z Che Gevara, w najlepsze choc marginalnie dziala sobie Komunistyczna Partia Polski a osoby takie jak Zygmunt Bauman (nie umniejszajac jego naukowych osiagniec) spokojnie wykladaja na polskich uczelniach w blasku chwaly.
        Na szczescie w dobie internetu i padajacej Gazety Wyborczej(BTW prosze policzyc “panstwowe” reklamy w tejze) haniebna przeszlosc naszych transformatorow i antybohaterow coraz czesciej bedzie wychodzic na swiatlo dzienne.
        Zanim staniesz w obronie Tego Nobliwego Staruszka wyobraz sobie wyklad na izraelskim uniwersytecie wiekowego profesora filozofii,swiatowej klasy specjalisty od marketingu i przekazow medialnych. Wyobraz sobie ze ta osoba jest Joseph Goebbels. Tak to zamierzona przesada.
        Pozdrawiam i wrocmy do mysli przewodniej bloga: “Wolnosc finansowa dzieki inwestowaniu w nieruchomosci”.

        1. Cremaster, nie mam zamiaru Cię banować:-) A co do profesora Baumana, to ja nie znam jego historii. Nie promuję jego tylko jego poglądy.

          Czy gdybyś się dowiedział, że w Kenii zgwłaciłem 158 nastolaek i 58 chłopców w wieku do 5 lat, 78 staruszek w wieku agonalnym i poza tym jeszcze 478 zmarłych w kostnicy, podżegałem albo wręcz zmuszałem innych do robienia tego samego, itp i że w Kenii został wysłany za mną list gończy, to uznałbyś że idea “wolności finansowej dzięki inwestowaniu w nieruchomości” jest nic nie warta i należy o niej nie wspominać by mnie przy okazji nie pochwalić?

          Od razu dodam, dla pełnej jasności, że nigdy nikogo nie zgwałciłem ani nie deprawowałem:-) Podobnie jak Ty, też przesadziłem dla zobrazowania mojej tezy:-)

        2. “Jedyną rzeczą jakiej świat nigdy nie będzie miał dość, jest przesada” -Salvador Dalí ;-)

  2. Sławek to jak w końcu nazywa się osoba dzięki której w Kenii są parki narodowe? Chętnie bym poczytał o tej osobie coś więcej, nie podajesz jednak jej danych. Czy to tylko metaforyczny przykład?

    1. Eobert, problem właśnie w tym, że nie znam nazwiska tej osoby/ tych osób. Być może jest to jeden z Kenijczyków brytyjskiego pochodzenia – Lord Aberdare, a może Lord Delaware – ale to tylko moje domysły…

  3. Co do tytułu posta to ja bym stawiał że Kingowi chodziło bardziej o marzenie, niż o sen. Niewiedzieć czemu jego słynne “I have a dream…” przyjęło się w Polsce tłumaczyć “Miałem sen…” podczas gdy właściwsze jest przecież : “Mam marzenie…”
    Co do roli “wielkich” ludzi w historii to wydaje mi się że jest często przeceniana. Są teorie mówiące że to nie liderzy inicjują/wywołują przemiany, ale czasy/otoczenie dojrzewają do przemian, i potrzebują lidera który jest często przypadkowy. Zmiany/odkrycia i tak dokonałyby się prędzej czy później w lepszym lub gorszym trybie. A ci liderzy/odkrywcy nie zawsze są tak zasłużenie “wielcy”, choć napewno zawsze sławni.
    Respekt budzą postawy poświęcania kariery czy życia w imię zasad i wartości, ale coś mi się wydaje że większości z nich nawet nie znamy, a o tych znanych nie pamiętamy.
    Podono jest to jedna z cech która wyróżnia człowieka od zwierzęcia, jesteśmy w stanie poświęcić własne życie dla idei, ale także w odróżnieniu od zwierząt dla idei potrafimy zabijać innych…
    W Polsce jesteśmy raczej zakłamani i cenimy wyżej cwaniactwo i koniunkturalizm. Dlatego słupki popularnośni rosną Wałęsie gdy okazuje się że ukrywał kolaboracje z SB a Kwaśniewskiemu gdy się wydało że skłamał iż ma dyplom magistra…

    1. SWiD, masz rację.
      Rzeczywiście angielskie “dream” ma dwa znaczenia. “Sen” to dla mnie coś przypadkowego, choć wiem, że jest odzwierciedleniem podświadomości i może być proproczy. “Marzenie” to już jest jakis świadomy akt woli. Idąc dalej, jeszcze lepszy jest “plan”, a jeszcze silniejsza jest “determinacja” bo to ona pozwoli zamienić plan w rzeczywistość.

      Swoją drogą to szkoda, że nie jest możliwym zapytanie Martin Luther King jak on oceniłby dzisiejszą rzeczywistość. Czy komentowanie spraw rasy Maxa Kolonko różni się od komentarzy dziennikarzy kilkadziesiąt lat temu? A kiedy w ogóle zniknie komentowanie spraw rasy, tak jak jakiś czas temu zniknęło drwienie sobie z rudych, osób noszących okulary, niepełnosprawnych.

      Kiedy zniknie dyskryminacja kobiet?

      A co do roli wizjonerów, to pewnie masz rację. Choć ja teraz wpadłem na pomysł, że potrzeba i otoczenia gotowego na zmiany i lidera chcącego poświęcić swój komfort czy swoje bezpieczeństwo, a nawet życie by zmiana się szybciej rozpowszechniła. Wizjoner który nadto “wyskakuje” przed swoje czasy może zostać zgładzony przez lud, działający w imię obrony status quo.

  4. Jeszcze odnosnie TW “Bolek” poniewaz niedlugo na ekranach kin pojawi sie basn pt. “Walesa czlowiek z nadziei” Wajdy to z checia przeczytam i od razu polecam prace Cenckiewicza “Walesa czlowiek z teczki” i albo poleca pozwy albo to smutna prawda.
    http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Walesa_czlowiek_z_teczki_-_Slawomir_Cenckiewicz
    A obok JPII proponuje rozslawic na caly swiat postac rotmistrza Witolda Pileckiego:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki
    Niestety m.in. takich ludzi tj. bandytów zwalczal prof. Bauman…
    W wolnej od postkomuny Polsce powstalby piekny film…
    niestety dzis wspieramy (wszyscy podatnicy poprzez PISF) potworki takie jak “Pokłosie”:-(

    1. Cremaster, proszę Cię daj już wreszcie spokój temu tematowi. Nie chcę by fridomia zamieniła się w forum lustracyjne Lecha Wałęsy. Takich miejsc jest w sieci wiele i jestem przekonany, że zainteresowani je łatwo odnajdą. A jeśli uważasz, że to bardzo istotny dla Polaków temat i odpowiednich miejsc jest zbyt mało, to rozpocznij swojego własnego bloga:-) Fridomia według mnie się do tego nie nadaje:-(

  5. Jest wielu ludzi, o których powinniśmy pamiętać. Jest też wielu wielkich Polaków. Przypomnę jeszcze dwie postacie, choć jest ich znacznie więcej.

    Maria Skłodowska-Curie też miała marzenie.
    Chciała studiować. Studiować w czasach, gdy kobiety były rzadkością na uczelniach. Poświęciła swoje życie nauce (dosłownie), zostając pierwszym profesorem-kobietą na Sorbonie. Dzięki m.in. jej pracy możemy korzystać z takich cudów techniki, jak aparaty Roentgena, które pomagają w diagnostyce. Dzięki jej postawie równouprawnienie kobiet nabrało realniejszych szans. Wbrew otaczającym ją zwyczajom, prawom i postawom.

    Ignacy Łukasiewicz również chciał, aby świat był lepszy.
    Położył podwaliny pod przemysł naftowy. Jego lampy naftowe rozświetliły miliony domów. Nie zatrzymał wiedzy dla siebie – dzielił się nią z innymi i pomagał im. Był społecznikiem i realnie zmieniał otaczający go świat.

    1. Małgosiu, dzięki za przypomnienie kolejnego wpisu sprzed 3 lat.

      Przy okazji przeglądania komentarzy pod tym wpisem, odkryłem, że Bobbi, który niedawno nakłonił nas do rozpoczęcia nowej kategorii wpisów – “Ulubione cytaty” – już 3 lata temu nam je podsyłał. Wówczas nosił nick “Navy Blue”:-) Dzięki Bobbi:-)

      1. Pamiętam, jak mój dziadek podsyłał mi cytaty.

        Dziś sam jestem dziadkiem i również podsyłam cytaty moim wnukom.

        Mniam!

  6. Cześć Sławku,

    jak myślisz czy mówiąc o tym: “I have a dream” byliby sponsorzy, inwestorzy paneli słonecznych w Kenii i Nigerii?

    http://www.theverge.com/2016/2/5/10923000/morocco-biggest-solar-power-plant-sahara

    Pewne rozwiązania pomogłyby Im podnieść komfort życia, zapewnić roślinność, zapewnić pracę oraz ograniczyć imigracje.

    Pomysł jest, rozwiązanie się zrobi, po drugiej stronie pierwsze zainteresowanie jest. Kasy nie ma dzisiaj ale jutro ? ;-)

    Co myślisz o tym dreamie ? ;-)

    Można by pod palmą pomedytować ;-)

    Pozdrawiam serdecznie
    Aneta (Kraków)

    1. Aneta, dzięki za powrót na łamy fridomii. Odpowiadając na Twoje pytanie: jestem dużym fanem paneli słonecznych. Mam wrażenie, że gdyby się spopularyzowały i koszty ich produkcji spadły, to Afryka mogłaby stać się nie tylko samowystarczalna w energię, ale mogłaby też zaopatrywać Europę. Tylko to by bardzo uderzyło w koncerny naftowe, więc pewnie nie szybko się wydarzy. Ale jeśli się w to zaangażujesz, to masz moje poparcie:-)

  7. Dzięki Sławku za odpowiedź :-) Koncerny należy brać jak najbardziej pod uwagę, bo jest to mega istotne, ale mniejsza skala nie powinna uderzyć w koncerny. Chociaż duża skala oczywiście, to zupełnie inna historia. Ja wiem, że Ty Sławku od razu globalnie patrzysz, bardzo lubię to Twoje spojrzenie :-) Czy może się orientujesz czy już ktoś próbował z małą skalą paneli w Kenii ? Widzisz jakieś szanse na wejście w małej skali i jakie są inne ograniczenia oprócz koncernów? :-)

    Z pozdrowieniami :-)
    Aneta

    1. Aneta, niestety nie znam tematu paneli. Wiem, że GE próbowało jakiś czas temu odkupić ode mnie działkę w Kenii odziedziczoną po rodzicach aby postawić tam farmę wiatraków, ale temat jakoś ucichł. Piszę o tym by pokazać, że w Kenii inwestują też duzi gracze. O panelach nie słyszałem i prawdę mówiąc nie rzuciły mi się w oczy gdy tam ostatnio byłem. Z drugiej strony, niewiele jeździłem “po kraju”. Pewnie to wkrótce nadrobię, bo najbliższą zimę planuję spędzić właśnie w Kenii. Będę miał oczy i uszy szeroko otwarte na panele słoneczne, specjalnie dla Ciebie:-)

Skomentuj Robert Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.