Zmiany w PLL LOT

Przez wiele lat czułem naturalną sympatię do PLL Lot. W czasach komunizmu, gdy Lot był bardzo obskurną linią (radzieckie maszyny i sowiecki standard oprychiwania pasażerów), moja sympatia wynikała z tego, że byłem bardzo młody, słabo znałem języki obce, nie byłem tak obtrzaskany w podróżowaniu. Samo tylko to, że na pokładzie były ogłoszenia stewardess po polsku dawało mi poczucie komfortu.

W latach 90-tych poziom obsługi Lot-u bardzo się poprawił. Nowe Boeingi, miła obsługa, lepsze jedzenie spowodowały, że nasz narodowy przewoźnik zaczął regularnie kolekcjonować nagrody dla najlepszej linii lotniczej w Europie Środkowej. Zawsze – gdy tylko miałem wybór – wybierałem LOT. Później wydarzyły się dwie rzeczy. Zacząłem częściej latać Lufthansą i tam bardzo doceniano lojalnych pasażerów o wysokim statusie. W Locie nie dawano mi odczuć, że linii na mnie zależy. Pojawiły się też tanie linie lotnicze i byłem ogromnie zdziwiony, że WizzAir czy Norwegian sprawiają bardzo dobre wrażenie na tle samolotów LOT-u.

Ale LOT nadal dawał pewne korzyści. Przy odprawie – krótsze kolejki do stanowisk “business”, bezpłatny bagaż; nie ważono bagażu podręcznego ludzi przy wsiadaniu do samolotu, nie penalizowano mnie za brak wcześniejszego wydrukowania sobie karty pokładowej. Przed odlotem – możliwość odlotu z wygodniejszego dla mnie Okęcia czy Heathrow, a nie z odległych lotnisk, na które ciężko się dostać, możliwość przejścia przez bramki security dla klasy biznes gdzie są o wiele krótsze kolejki czy możliwość skorzystania z business lounge’u już w samym terminalu. Na pokładzie – darmowa gazeta, posiłek, brak nachalnej sprzedaży. W obsłudze posprzedażnej – łatwiej o zwrot czy zamianę biletu, możliwość gromadzenia mil na “darmowe” przeloty, względna łatwość dodzwonienia się do call centre itp To dla tych korzyści byłem skłonny zapłacić trochę więcej za przelot LOT-em nawet wtedy gdy miałem możliwość polecenia “tanią” linią.

Natomiast od jakiegoś czasu, LOT się zmienia na gorsze. Samoloty się zestarzały. Stewardessy – nie chcę tu nikogo obrazić – niestety też. Co gorsze, rzadziej gości na ich twarzach promienny uśmiech. Jakiś czas temu, w czerwcu gdy leciałem do Stanów, po raz pierwszy od wielu lat, zdarzyło mi się, że pracownik check-in chciał ode mnie wymusić opłatę za 2 (dwa!) kg nadbagażu. Do tej pory,  raczej spotykałem się z przymykaniem oka wobec najbardziej lojalnych pasażerów. W efekcie wyjąłem jedną walizkę ze środka drugiej (miałem dwie, aby mieć miejsce na zakupy), a ponieważ jako Frequent Traveller mogę bezpłatnie przewozić dwie walizki (zresztą do Stanów chyba każdy moze), to i tak nie zapłaciłem za nadbagaż. A LOT przewiózł w swoich lukach jedną pustą walizkę. Poczułem się trochę jak przy odprawie mojego “ulubionego” Ryanair.

Od 1 lipca gazety przestały być dostępne na pokładzie dla pasażerów klasy ekonomicznej. A gdy ostatnio (1 sierpnia) leciałem LOT-em do Dusseldorfu, to okazało się, że posiłki też już są w Locie płatne. Kawa z mlekiem (wprawdzie ze Starbucks choć to niewiele mi mówi, bo tej sieci nie odwiedzam) kosztuje PLN 8. Kanapki po 10, sałatki (nie próbowałem więc nie wiem jak świeże) po PLN 12, a woda, napoje i piwo po PLN 5. O wszystkim informuje kolorowa broszura wydrukowana na błyszczącym papierze, w której wszystkie produkty są obrandowione, więc pewnie LOT zarabia jeszcze na druku tych broszur.

Niby rozumiem skąd się te zmiany biorą (oszczędności, oszczędności), ale przyznam, że moja lojalność wobec LOT-u dalej stopniowo maleje. LOT nie wytrzymuje konkurencji – według mnie – z Lufthansą, że już o Singapore Airlines, Cathay Pacific, Thai czy Qatar Airways w ogóle nie wspomnę. Natomiast obawiam się, że LOT – jeśli utrzyma obecny kurs – może zdołować poniżej poziomu “tanich” linii.

A jakie są Wasze opinie? Czy lecieliście ostatnio LOT-em? Może znajdziecie jakieś słowa pocieszenia dla mnie, bo moja sympatia nadal leży po stronie naszego narodowego przewoźnika, jego prezesa i całej załogi. Sercem jestem z LOT-em, natomiast rozum podpowiada bym swoją kartę kredytową (nomen omen obrandowioną Miles&More LOT) kierował w stronę innych przewoźników:-(

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

14 Responses

  1. Zmiany to nowa strategia spowodowana m.in olbrzymią pożyczką od Skarby Państwa. Europejskie linie lotnicze (nie dotyczy low cost) mają coraz większe problemy finansowe. Na tą chwilę z dużych linii na wyraźnym plusie jest chyba tylko Lufthansa (choć i jej zysk gwałtownie spada). Wiele za sprawą Komisji Europejskiej, która co rusz dokłada nowe opłaty. Zauważ rozkwit linii lotniczych z Bliskiego Wschodu, które to paliwo mają niemal za darmo.

    Zmiany w LOT to próba naśladowania rynku amerykańskiego, który wyprzedza zmiany w Europie o kilka lat. Tam niemal wszystkie linie oferują już dodatkowe posiłki na pokładzie płatne, płatny bagaż rejestrowany.

    Nowa strategia to stworzenie linii na wzór Norwegiana, czyli hybrydy low-costa z normalną linią. Sam nie do końca jestem przekonany do nowej strategii, jednak już teraz wiele osób kupuje bilet Ryanaira, Wizzaira bez patrzenia na ofertę narodowego przewoźnika, który niekiedy oferuje niższe ceny.

    Co do floty, to akurat jesteś w błędzie bo ta jest coraz młodsza (wymiana na zupełnie nowe floty krótko-, i długo-dystansowej). Do tego dochodzi wycofanie starych B737 na nowe E-195). W najbliższej przyszłości planowana jest dalsza wymiana, o ile finanse i Komisja Europejska pozwoli). LOT ma jedną z najmłodszych flot w Europie.

  2. Stewardessy się zestarzały… niestety każdego z nas to czeka… Sławku jak 20 lat temu te stewardessy miały po 35 lat to prezentowały się pewnie całkiem całkiem, zupełnie co innego niż dziś w wieku 55 lat… Swoją drogą ciekawe spostrzeżenia na temat Lotu, interesujący wpis.

    1. Robert, masz rację. Ta uwaga była nieco niepoprawna politycznie, wręcz niegrzeczna i dyskryminująca ze względu na wiek. Poza tym – masz 100% racji – że ja też (i my wszyscy również) się starzeję, więc przyganiał kocioł garnkowi:-)))
      Pamiątam jak w latach 90-tych lecąc Bristish Airways (swoją drogą dawni nimi nie leciałem) byłem nieco zdziwiony faktem, że steward wyglądał na kogoś kto miał ponad 70 lat. Trochę mu się ręce trzęsły (a moze tylko mi się wydawało?). Natomiast miał z pewnością starczą skórę na dłoniach co było mniej apetyczne przy podawaniu posiłków niż dłoń młodej osoby.

      A na koniec, to sam sobie tym komentarzem strzeliłem w stopę, bo przecież i ja chcę zostać na jedno lato stewardem w ramach mojego projektu “zawodów emeryta”:-) Więc wykazałem się znowu – bo już mi to ktoś kiedyś wypominał – mentalnością … Kalego:-)

      Gorąco przepraszam wszystkie Fridomiaczki i Fridomiaków starszych rocznikowo ode mnie. Wybaczcie proszę.

  3. W ubieglym tygdniu odbylem 3 loty liniami Wizzair. W kazdym samolocie byla przynajmniej 1 stewardessa, ktora nie byla “podstarzala”, a mozna powedziec: wrecz przeciwnie. Odnioslem wrecz wrazenie, iz zarzadzajacy ta linia celowo na kazdy rejs wysylaja 1 bardzo atrakcyjna stewardesse, aby poprawic samopoczucie pasazerow. Bylo to dla dosyc ciekawym odkryciem, nad czym musza sie zastanawic zarzadzajacy liniami lotniczymi, aby podnosic przychody firmy.

    Z LOT-u czesto korzystalem, ale w dalekiej przeszlosci. Niestety, ta firma nie do konca potrafila przestawic sie do aktualnej rzeczywistosci. Dzis tanie linie oferuja podobny komfort podrozy, a cena za bilet jest czesto kilkukrotnie nizsza. Nie widze rozowo przyszlosci tej firmy, o czym swiadczy nawet dzisiejsza wiadomosc o zdjeciu kilku polaczec z siatki lotow. A spojrzmy jak to zrobiono u naszych bratankow na Wegrzech. Malev juz nie istnieje, zbudowoana nowa linie Wizzair I dzis to jedna z najwiekszych linii w Europie. Czy w Polsce nie moglo byc podobnie?

    1. Artur, sytuacja wygląa nieco inaczej. Pamiętam jak jakieś 10-15 lat zgłosiło się do mnie dwoje młodych Węgrów, którzy planowali utworzenie nowej linii lotniczej z bazą w Katowicach. Trafili do mnie bo ktoś ich skierował z racji tego, że miałem wśród swoich klientów konsultingowych PPPL Porty Lotnicze. Przyznam ze wstydem, że nie potraktowałem tych młodych Węgrów z należytym im szacunkiem i powagą. Myślałem, że chcą mi trochę pozawracać głowy. Wtedy Malev miał się jeszcze całkiem dobrze. Nic chyba nie zapowiadało rychłego padnięcia tej linii. Zresztą dynamiczny wzrost Wizzair mógł się z pewnością do tego istotnie przyczynić:-)

      Ale potwierdzam, że to rzeczywiście całkiem fajna linia jak na “low cost”. Jeszcze gdyby tylko mieli pomarańczowe kolory zamiast tych fioletów i różów … :-)

        1. Sławku, masz rację, leciałem już EasyJet i mam model ich samolotu u siebie w biurze. Stoi obok samolotu … Lotu. Dodam, że w Tajlandii ostatnio powstała tania linia Thai Smile, należąca do Thai. Stewardesy chodzą w pomarańczowych obcisłych dzinsach i pomarańczowych koszulach. Mimo, że tą linią jeszcze nie leciałem (odkryłem ją przez przypadek na lotnisku w Bangkoku gdy czekałem na samolot powrotny do Europy), ale Smile już stał się moją ulubioną linią lotniczą:-)

      1. Zgadzam sie z tym ze wpierw zaczeto budowac nowa linie Wizzair i to mogl byc gwozdz do trumny dla maleva. Ale w sumie kraj dobrze na tym wyzedl, Dzis maja duzy wizzair. Niestety w Polsce rozwoj liniii niskokosztowch zostal zablokowane. przepomne AirPolonia.com, CentralWings.com. Kto tym firmom blokowal rozwoj? Czy to nie byl mocny Lot? :-)

        Rozumiem ze Fioletowy Wizzair nie zawsze komponuje sie z Twoim strojem, alepodejrzewam, ze w pomaranczowym Easyjet to z pewnoscia masz juz darmowe bilety, lub nawet jestes ojcem chcrzestnym jednego z samolotow :-)

      2. Ostatnio w jakimś polskim miesięczniku (nie pamiętam czy to był Forbes?) ukazał się spory artykuł o pionierze taniego latania, Sir Freddie Laker. Już w latach 70-tych miał wizję tego, że latanie powinno stać się tak samo popularne jak jazda pociągiem.

        Stworzył trans-atlantycką linię lotniczą “Skytrain”, która rozpalała i moje marzenia o podróżowaniu. Przemawiał do mnie argument cen biletów na trasie Londyn-Nowy Jork poniżej USD 50. Wtedy bilet z Kenii do Polski kosztował około USD 500-600.

        Ostatecznie nie udało mi się nigdy polecieć linią “Skytrain”. Zbankrutowała zanim zacząłem studiować w Polsce. Udało mi się lecieć raz z Monachium do Londynu w roku 1988 tanią linią DanAir, która też długo nie przetrwała. W Danair jedyny raz w życiu leciałem tyłem do … kierunku lotu, bo część foteli była ustawiona tak jak w pociągu tyłem do kierunku jazdy. Niesamowite wrażenie zwłaszcza przy starcie gdy samolot ostro zadziera dziób w górę:-)

  4. Lecialem LOT-em pare dni temu i faktycznie zrobił na mnie dosyć przygnębiające wrażenie. Pewnie wszyscy, którzy pamiętają jak podróż LOT-em wyglądała jeszcze pare lat temu maja podobne odczucia. Z drugiej strony jest to szerszy trend…
    Jeśli chodzi o personel pokładowy, to podobnie wyglada sytuacja np. w British Airways, czy rożnych liniach amerykańskich. Wpłynął na to tez kryzys – brak świeżej krwi.
    Jeśli ktoś chce sie poczuć komfortowo w samolocie nawet w klasie ekonomicznej to musi wybrać jakieś linie azjatyckie (oczywscie tez nie wszystkie). Dwa lata temu lecialem ma wewnętrznej trasie w Indiach i byłem zaskoczony jakością obsługi, jedzeniem (które ledwo zdarzylem zjeść, no lot i tak był krótki) oraz samym samolotem, który był względnie nowy.
    Jeśli chodzi o low cost to tez są spore różnice np. zdarzają sie linie lotnicze, które latają jednak na główne lotnisko w mieście (i nie mam akurat na myśli Wizz na Okęcie, ale np. rumuński BlueAir, który ma bazę na głównym lotnisku w Bukareszcie).

    1. V, czy to znaczy, że BlueAir lata teraz z Otopeni? Kiedyś latał z mniejszego lotniska Baneasa… ale to akurat było nawet lepiej. Bo w Bukareszcie jest taka nietypowa sytuacja, że lotnisko dla low costów, to dawne główne lotnisko stolicy (Baneasa), które jest mniej więcej w połowie drogi do obecnego lotniska w podmiejskim Otopeni. Przejeżdża się nawet tuż obok niego jadąc na lotnisko główne…

      Dawno nie byłem w Bukareszcie. Czy nadal bagaże docierają tam na taśmę przed podróżnymi? Bukareszt był pod tym względem mistrzem świata. W ogóle nie traciło się czasu na czekanie na bagaż przy taśmie:-)

      1. Tak BlueAir lata z Otopeni. To prawda, ze z Baneasy jest bliżej. Ot, jeden z wielu rumunskich paradoksów.
        Bagaże faktycznie zazwyczaj docierają przed pasażerami, choć nie zawsze. Odkąd lotnisko sie rozbudowalo i wychodzi sie – nie dotyczy to akurat BlueAir, ale Tarom już tak – bezpośrednio przez rękaw na lotnisko to trzeba chwile poczekać. Generalnie, idzie im to faktycznie sprawnie.

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.