Bankructwo Detroit

Ostatnio na wielu spotkaniach z Fridomiakami pojawia się wątek bankructwa Detroit. Najczęściej w kontekście tego, czy nie boję się inwestować w mieszkania na wynajem w Łodzi (czy w dowolnym innym mieście, które akurat niepokoi mojego rozmówcę), która może zbankrutować tak jak … Detroit.

Nie, nie obawiam się. Nie sądzę by ogłoszenie bankructwa przez władze miasta miało – z automatu – spowodować, że najemcy przestaną płacić czynsze, czy że natychmiast wyprowadzą się do innego miasta. Ale to są tylko moje własne prywatne sądy. Postanowiłem pojechać do jaskini lwa i sprawdzić na własne oczy i uszy jak się ma sytuacja w Detroit.

Będę chciał pogadać z agentami nieruchomości, z deweloperami, z bankowcami, może z władzami miasta, z lokalnymi dziennikarzami, nt tego jaki wpływ miało na rynek najmu mieszkań ogłoszenie bankructwa. Czy i o ile spadły czynsze najmu? Czy wzrosły średnie okresy pustostanów? Czy pogorszenie (jeśli wystąpiło) dotyczyło jednakowo wszystkich segmentów rynku najmu? Itp, itd Będę też chciał odwiedzić lokalny oddział jakiegoś stowarzyszenia landlordów.

Planuję pojechać do Detroit na wiosnę 2014 roku. Z jednej strony, bardzo mnie korci by pojechać tam jak najszybciej, ale z drugiej strony, Michigan  nie jest dla mnie specjalnie atrakcyjnym miejscem w sezonie zimowym. Więc chyba stanie jednak na jakimś wiosennym terminie. Termin jest jeszcze sprawą otwartą.

A piszę do Was o tym i zawracam Wam głowę moimi planami na przyszłość, bo liczę na to, że może ktoś z Was zechce pojechać do Detroit ze mną. Najlepiej by to była(-y) osoba(-y) bardziej ode mnie pesymistyczne, tak byśmy mogli po powrocie przedstawić bardziej wyważone zdanie nt realnych zagrożeń tego typu wydarzeń dla potencjału najmu.

A może mamy wśród Fridomiaków kogoś kto aktualnie mieszka w Detroit i mógłby nam opowiedzieć co się realnie wydarzyło na lokalnym rynku najmu mieszkaniowego. Relacjom internetowym nie do końca ufam.

Pamiętam jak kiedyś wróciłem z Khartumu, stolicy Sudanu i wszyscy moi znajomi, którzy oglądają telewizję ucieszyli się, że … żyję. Na ekranach tv widzieli jakiś okrutnych demonstrantów, którzy pałali ponoć nienawiścią do turystów. Być może ze swoim wyglądem, pomimo aparatu z dużym obiektywem, nie wyglądałem na turystę, ale byłem – przez przypadek – w samym środku tej demonstracji:-) I zamiast kulek amunicji (niektórzy rzeczywiście mieli karabiny) spotkały mnie serdeczne uśmiechy, pozdrowienia w języku angielskim oraz przybijanie mi nie gwoździ do trumny, tylko “piątek”.  A okrutni demonstranci na przemian robili groźne miny, a na przemian uśmiechali się do mojego obiektywu.

Wolę relację z Detroit z pierwszej ręki. Myślę też o odwiedzeniu Damaszku tam też się spodziewam, że najemcy – pomimo otaczającej ich tragedii – nadal płacą czynsze najmu. Ale jakoś głupio by mi było jechać tam akurat teraz, ot tak, ze zwykłej ciekawości. Zupełnie nie na miejscu byłoby pytać lokalnego landlorda, który potencjalnie stracił kogoś bliskiego w wojnie domowej, która tam teraz się toczy, o to ile spadły mu przychody z najmu.

Ten dylemat uświadamia mi, że są rzeczy nieporównywalnie ważniejsze niż zwrot z najmu. W niektórych sytuacjach, nieporównywalnie ważniejsze…

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

26 Responses

  1. Slawku – świetny pomysł odwiedzenie Detroit.

    Muszę przyznać, ze od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł odwiedzenie tego miasta, jako symbolu poprzedniej epoki (industrialnej), która przechodzi do historii. Wielu znajomych, którym o tym pomyśle wspominałem, pytało sie “po co :)?”. Żeby zobaczyć “industrialnej miasto”, które dzięki socjalistycznym zapędom rządzących “upadło”, symbol poprzedniej epoki która przechodzi do historii.

    Co do wyjazdu, to planowalem jednak poźniejszy termin (2015-2017), a do tego niestety nie pasuje do Twojego profilu, bo zwykle widzę “szklankę w połowie pełną”.

  2. Bankructwo miasta zapewne nie miało szczególnego wpływu na rynek nieruchomości w Detroit.
    Miała wpływ natomiast likwidacja przemysłu i odpływ ludności.
    W tym mieście jest mnóstwo pustostanów, które ostatnio władze zaczęły wyburzać. Dąży się się do tego, żeby część dzielnic całkowicie wysiedlić, wyburzyć i skupić ludność na mniejszym obszarze, co obniżyłoby koszty utrzymania infrastruktury. Jednak wiele osób sprzeciwia się tej polityce i nie chce się przeprowadzać.
    Wiele domów w Detroit można kupić za kilka tysięcy, a nawet kilkaset dolarów.
    Sądzę, że właśnie odpływu ludności z polskich miast Mieszkanicznicy obawiają się najbardziej, nie zaś bankructwa miast.
    Trzeba jednak zwrócić uwagę, że Detroit jest miejscem szczególnym. Po pierwsze ma słabo zdywersyfikowaną gospodarkę. Wszystko tam było podporządkowane branży samochodowej i gdy ona zaczęła podupadać, miasto popadło w kłopoty. Po drugie w tej metropolii istniały silne podziały i napięcia na tle rasowym. Po zamieszkach w 1967 roku rozpoczął się masowy odpływ białej ludności na przedmieścia, co poskutkowało dalszym obniżeniem wpływów z tytułu podatków do kasy miejskiej.
    Ciekawym zjawiskiem w Detroit jest tzw. urban farming. Wiele osób zaczęło na opuszczonych terenach zakładać małe, ekologiczne gospodarstwa rolne.

    Też bym z chęcią pojechał zobaczyć na własne oczy jak sytuacja wygląda. Mogę mieć jednak problem z dostaniem urlopu.

  3. Sławku,
    niekoniecznie na temat, bardziej sprawa techniczna – ale nie byłem pewien, gdzie byłoby właściwsze miejsce, aby ten wpis zamieścić. Wiem, że już kilkukrotnie Twoi czytelnicy podsuwali temat zmiany kolejności umieszczania wpisów. Być może to kwestia przyzwyczajenia, ale czytam Twój blog regularnie i wciąż nie potrafię się przyzwyczaić do tego, że muszę czytać “od dołu do góry”, chcąc zachować kolejność chronologiczną i nie stracić wątku dyskusji. O wiele częściej spotykaną, i dla mnie osobiście niepomiernie bardziej intuicyjną – jest sytuacja, w której najświeższe komentarze umieszczane są poniżej tych starszych. Dałoby się coś z tym zrobić? Pozdrawiam serdecznie

    1. marioG, dzięki za Twoją uwagę i sugestię. Zapytam o to mojego informatyka, który pomaga mi w dokonywaniu zmian na stronie. Ale podejrzewam, że nie będzie to takie proste. Zapytam.

  4. Trochę z innej beczki, choć pośrednio można to powiązać z bankructwem, a raczej wskazówki jak tego uniknąć.

    Ostatnio szukałem informacji o krajach innych, niż Nasz wspaniały nadwiślański. Wpadłem na genialny pomysł, aby wysłuchać kilku z Twoich audycji.

    Dotarłem do prawdziwej perły, choć niewiele tam informacji o krajach mimo tytułu, albowiem połowa audycji jest poświęcona czemuś co stanowi wiele zasad życia i biznesu.

    Audycja sprzed ponad roku. Polecam.

    http://www.kontestacja.com/?p=episode&e=1232

    Ps. Coś Cię ostatnio mało na kontestacji Sławku.

    1. Maciek, dzięki za przypomnienie audycji sprzed roku oraz za ciepłe słowa. A na Kontestacji rzeczywiście ostatnio mało bywałem – wynika to z tego, że w październiku dużo jeździłem po Polsce. Teraz zamierzam “produkować się” nieco częściej:-)

  5. Ja mieszkam w Chicago, w Detroit bylem tylko dwa razy przejzadem do Kanady, Chetnie bym do was dolaczyl jak juz tam bedziecie o ile bede mial czas ( szkola, praca, dzieci ). Dajcie znac doklandieszja date to pomysle. Fajnie bylo by sie troche nauczyc od mistrza zanim sam zaczne inwestowac za 2-3 lata.

    1. W Rzeczpospolitej z dnia 28.11 ukazał się artykuł pt “Warren Buffett stawia na Detroit”. W artykule jest mowa o tym, że zarówno Warren Buffett jak i bank inwestycyjny Goldman Sachs zamierzają inwestować w Detroit bo wierzą w szansę odrodzenia miasta. Zobaczymy na miejscu co i jak:-)

  6. Witam.

    Ostatnio szukam informacji na temat sytuacji demograficznej poszczególnych miast w Polsce. Ponieważ wiem, że masz sporo mieszkań w Łodzi, dołączam linka:

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title,Polskie-miasta-wymieraja-spektakularny-upadek-Lodzi,wid,15279925,wiadomosc.html?ticaid=111c1b.

    I moje pytanie: czy nie masz żadnych obaw z tym związanych ( zwłaszcza jeśli chodzi o Łódź)? Bo czytając informacje na temat wyłania się obraz starzejącego się społeczeństwa i malejącej liczby ludności w sporej ilości miast w Polsce…

    Pozdrawiam

    Jarek

    1. Jarek, nie jestem w stanie otworzyć tego linku, ale wystarczył mi sam tytuł artykułu. Zostałem ostatecznie przekonany.

      Ogłaszam wszem i wobec, że sprzedaję wszystkie moje mieszkania w Łodzi, zamykam tamtejszy oddział Mzuri, oddaję inwestorom pieniadze, które tam zainwestowali, zmieniam w swoim akcie urodzenia miejsce urodzenia, przenoszę groby moich bliskich na wieś i … popełniam samobójstwo.

      Proszę mnie już więcej nie pytać o moje obawy wobec Łodzi. Pojadę tam jutro i zacznę kampanię uświadamiającą Łodzianom, że żyją na przyszłym cmentarzysku i żeby jak najszybciej opuszczali Łódź. Póki jest jeszcze co opuszczać:-)

        1. :-) Sorry za moją frywolność w odpowiedzi, ale już naprawdę nie znajduję nowych argumentów na to ciągle powtarzające się, uporczywe pytanie:-)

          A na serio, jeśli ktoś ma obawy, to niech w Łodzi czy w innych miastach nie inwestuje. Oczywiście inwestowanie w Łodzi, w Polsce czy w ogóle na świecie w nieruchomości czy w cokolwiek innego jest obarczone ryzykiem. Nawet pisząc tę odpowiedź mogę sobie złamać palca pisząc na klawiaturze. A z pewnością psuję sobie wzrok. I mogę uszkodzić sobie umysł:-) Albo zadławić się łykiem wody, którego przed chwilą wziąłem, zakrztusić się i umrzeć, bo akurat sam jestem w domu. Życie to ryzyko. Inwestowanie w mieszkania na wynajem nie jest niestety wyjątkiem:-)

      1. Dzięki Sławek za “wyczerpującą” odpowiedź z “odrobiną” ironii, tudzież drwiny…

        Jak sam napisałeś, nie przeczytałeś artykułu, ale jak napisałeś “wystarczył ci sam jego tytuł”…

        Otóż tytuł jest trochę “dramatyczny”, to fakt. Ale sam artykuł podaję kilka “niezaprzeczalnych” danych.

        Mi bardziej chodziło o to, w jaki sposób podchodzić do takich “rewelacji”, nawet popartych danymi GUS-u, itp, itd.. rozpowszechnianych przez media ( fakt, nie sprecyzowałem tego w poprzednim komentarzu) jeśli dopiero zaczynam swoją przygodę z nieruchomościami.

        Pozdrawiam raz jeszcze

        1. Jarku, sorry za moją frywolną odpowiedź. Cieszę się, że się chyba na mnie nie obraziłeś. To nie było nic przeciwko Tobie:-) tylko akurat tak się złożyło że jesteś chyba 158-ą osobą pytającą mnie dokładnie o to samo:-)

          A poważniejszą odpowiedź udzieliłem przed chwilą, mam nadzieję, że już ją przeczytałeś.

          Mam nadzieję, że nie zniechęciłem Ciebie (ani innych Fridomiaków) do zadawania pytań. Jak to mówią, nie bez racji, “nie ma głupich pytań, są tylko durne odpowiedzi”. Przepraszam Cię Jarku za swoją:-)

        2. Jarku, mnie też interesują tematy demografii i perspektyw rozwoju polskich miast i również w kontekście inwestycyjnym. Natomiast nie przywiązuję wagi do opracowań czy obiegowych opini, raczej poprosu pytam tambylców. I tak zadałem podobne do Twojego pytanie dobrej znajomej z Łodzi, wykładowcy na Uniwersytecie Łódzkim. Według niej Łódź ma szansę na spory rozwój, widzi poprawę w infrastrukturze (szybkie połączenie ze stolicą), widzi rozwój uczelni wyższych (bodajże nowy kampus na UŁ) i jeszcze kilka innych czynników. A przy tym nie jest raczej lokalnym patriotą (miasto jej się… nie podoba). Wnioski są takie, że miasto nie jest inwestycyjną katastrofą ale raczej okazją.

        3. Nibul, dzięki za dodatkową – poważną:-) – perspektywę. Przypomniało mi to, że ostatnio rozmawiałem z moim znajomym, członkiem zarządu dużej firmy kurierskiej. Gdy wspomniałem mu o Łodzi ożywił się i powiedział, że jego firma odbiera coraz więcej przesyłek kurierskich z Łodzi. Kurierski indeks perspektyw rozwoju miast?

  7. Witam ponownie.

    Nie obraziłem sie panie Sławomirze ;-) Ale nie wymagaj ode mnie znajomości wszystkich Twoich wpisów na fridomii, tudzież wiedzy o tym, że jestem 159 osobą zadającą Ci to samo pytanie ;-)

    Nibul dzięki za “poważną” odpowiedź. Dokładnie o to mi chodziło.

    A co sądzicie o Rzeszowie? Wedlug GUS to miasto z największym przyrostem ludności w najbliższych latach…

    I czy Mzuri już tam jest?

    pozdrawiam

    1. Jarku, dzięki za Twoje poczucie humoru i dystansu do siebie samego. Ja też się muszę w tej dziedzinie podciągnąć:-) A Rzeszowa niestety jeszcze nie znam od strony najmu nieruchomości, więc nie komentuję. Oprócz takiej ogólnej uwagi, że jak się tanio (i dobrze) kupi, to ryzyko inwestycyjne istotnie spada:-) pod każdą szerokością geograficzną:-)

  8. Ech tam, poczucie humoru. W końcu jestem hodowcą kur niosek i codziennie “robię sobie jaja” Sławek ;-)

    Pozdrawiam

  9. to może ja włączę się do dyskusji

    – po pierwsze jak liczy się demografie? jak na podstawie zameldowań to … jak od 12 lat mieszkam we Wrocławiu a zameldowałem się dopiero 3 lata temu (bo przyznawali punkt za meldunek). Wiec oficjalnie do 30 roku życia mieszkałem z rodzicami :) ( zawyżałem inną statystykę)

    – jak kształtowały się ceny nieruchomości do zmian demograficznych w ostatnich 10 latach ? – paradoks czy może demografia to tylko jeden ze składników i to niedominujący.

    ale tak serio to sam, że tak powiem “boję się” inwestować w Łodzi ( może za dużo czasu tam spędziłem)
    – nie podoba mi się to miasto tak wizualnie
    – w centrum jest pełno terenów gdzie są łąki, pustostany czy może też drewniane chaty
    – na dzielnicach skrajnych na ulicach widać dużo starszych ludzi a mało młodych i dzieci
    – sporo też moich znajomych wyjechało z tego miasta za lepszą pracą
    – …..

    proszę pamiętać iż to jest moja prywatna opinia

    1. Tomku, sorry, jeszcze nie. Zbliża się data mojego wyjazdu z Polski na zimowanie i przyznam, że mam sporo tematów, które chciałbym pokończyć przed wylotem w ciepłe strony. Detroit też z pewnością dokończę nim całkiem mi wyparuje z pamięci:-)

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.