Piękne tradycje, głupie tradycje

Mamy w Polsce wiele pięknych tradycji. Wiele z nich to tradycje religijne, ale nie tylko. Tłusty czwartek. Niedziela palmowa. Procesje drogi krzyżowej. Sobotnie święcenie pokarmu w kościołach przed Świętem Wielkiej Nocy. Śniadanie wielkanocne. Śmigus dyngus. Odwiedzanie Grobu Pańskiego. Dzień Wagarowicza. Pierwsze komunie święte. Świętojańskie topienie marzanny. Odtwarzanie bitwy pod Grunwaldem. Turnieje rycerskie w Golubiu Dobrzyniu. Pielgrzymki jasnogórskie. Grzybobranie. Kibicowanie żużlowi czy siatkówce. Święto Zmarłych. Andrzejkowe wróżenie. Barbórka. Choinki bożonarodzeniowe. Dodatkowe nakrycie stołowe przy wieczerzy wigilijnej. Śpiewanie kolęd. Pasterka wigilijna. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Studniówki. Noc muzeów. Przejazdy przez miasto rowerzystów oraz wrotkarzy. Kąpiele morskie morsów. Mazurskie szanty. Dzień bez samochodu. I wiele, wiele, wiele  innych.

W Kenii nie mamy aż tak wielu tradycji narodowych. Z tego co wiem w innych krajach również.

To niesamowite, ze Polki i Polacy sami, nieprzymuszani, robią w dane dni dokładnie te same rzeczy. Po to by podtrzymać tradycję. By podtrzymać i wzmacniać ducha narodowego. To tradycje są dla mnie jednym z nośników “polskości”. Sprawiają one, że czuję się jeszcze bardziej dumny z tego, że jestem Polakiem. Moja narzeczona jest Rosjanką i do złości doprowadza ją to, że za każdym razem pytam ją czy w Rosji też mają podobne tradycje i za każdym razem okazuje się, że stalinizm niestety skutecznie wyplenił tam większość tradycji. Pozostały tylko spektakularne defilady wojskowe i czczenie weteranów Wojny Patriotycznej.

Ale mamy też w Polsce i głupie tradycje. Podczas obchodów Święta Niepodległości, obok marszu “Razem dla Niepodległej”,  obok biegu 11 tysięcy osób, które startują o godzinie 11:11, obok przejazdu przez miasto 250 motocyklistów (widziałem to z góry z okien biura Mzuri i wyglądało to nie-sa-mo-wi-cie!), obok odwiedzania Muzeum Wojska Polskiego oraz oglądania defilad wojskowych grup odtworzeniowych, mamy też niechlubną tradycję burd w czasie “Marszu Niepodległości”.

Dlaczego uczestnicy marszu, w kominiarkach, doprowadzają do pożarów, wybijania szyb w oknach, podpalają samochody czy policjantów? Dlaczego zamiast pójść pod ambasadę Filipin by okazać solidarność z niewyobrażalną wręcz tragedią, śmiercią ponad 10.000 osób, idą podpalać ambasadę Rosji? Nie rozumiem dlaczego. Takie akty głupoty budzą mój niesmak.

Przed długim weekendem, mój dobry znajomy zaprosił mnie na mecz Polonii Warszawa. Polonia została zdegradowana jako klub i gra obecnie w czwartej lidze. Pierwszy raz odwiedziłem stadion przy Konwiktorskiej podczas meczu, przedtem byłem tam podczas jakiegoś treningu. Nie pamiętam szczegółów.

Polonia grała w ostatnią sobotę z Bzurą z miasteczka, którego nazwy nawet nie pamiętam i nie wiem gdzie ono leży. Choć wiem, że leży niedaleko Warszawy, gdzieś na północy województwa mazowieckiego.  Na meczu pojawiło się około 3 – 4 tysięcy kibiców Polonii. Większość w czarnych kurtkach i spodniach, z trójkolorowymi szalikami na szyjach. Trochę dziwnie wyglądałem ubrany od stóp do głów na pomarańczowo:-), ale nikt mnie nie zaczepił, nikt się nawet krzywo na mnie nie spojrzał.

Nie widziałem ani jednego kibica Bzury co było tym bardziej dziwne, że to Bzura była … gospodarzem tego spotkania. Ponoć ze strachu przed kibolami Polonii, Bzura wolała rozegrać spotkanie “u siebie” na stadionie … przeciwnika.

Ale doping był bardzo kulturalny. I żywiołowy. Kibice skandowali i śpiewali piosenki przez bite 90 minut meczu. Praktycznie non-stop. Tempo nadawali wodzireje, którzy odwróceni plecami do murawy boiska cały czas – przez megafony – podtrzymywali kibicowanie. Odśpiewano wiele stadionowych przebojów, wśród nich pierwszy raz słyszałem spolonizowaną Marsyliankę. Były okrzyki pozdrowień dla innych klubów, w tym Cracovii oraz … Realu Zaragossa. Padło też parę niewybrednych epitetów pod adresem sędziego (rzeczywiście trochę zbyt często odgwizdywał spalone) oraz kilka wulgarnych piosenek pod adresem Legii.

Niemniej całość bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. A już najbardziej samo zakończenie wygranego 3:0 meczu. Najpierw rzęsistymi brawami pożegnano przegranych (podobno robi się tak zawsze, dla gości, bez względu na wynik meczu). Później było jeszcze bardziej zaskakująco. Piłkarze Polonii wraz z rezerwowymi stanęli na środku murawy i oklaskami podziękowali kibicom za doping. A potem głośno krzyknęli, z całych płuc. “Kto wygrał mecz?!” Kibice odkrzyknęli: “Polonia!!!”. “Kto?!” – odkrzyknęła znów głośno garstka piłkarzy na murawie. “Polonia!!!” ryknęły trybuny.  A po chwili zamienili się rolami. Było to bardzo wzruszające. To chyba tak wyglądały mecze oraz relacje z piłkarzami nim na boiska wkroczyły miliony funtów, dolarów, Euro, czy złotówek.

Sam koniec jeszcze bardziej mnie zaskoczył. Byłem już na meczach Legii, Lecha, Lechii, a także na meczach ligi holenderskiej, angielskiej, hiszpańskiej, brazylijskiej, argentyńskiej, meksykańskiej, kenijskiej, a także w Togo oraz na mistrzostwach piłkarskich w Korei, Japonii, RPA, Ghanie czy w Brazylii, ale czegoś podobnego nigdy nie widziałem. Otóż piłkarze Polonii po podziękowaniu kibicom nie udali się wprost do szatni. Podeszli do lewego brzegu sektora kibiców (wszyscy byliśmy na trybunie pod dachem, Kamienna jest zamknięta ze względów oszczędnościowych) i defilując gęsiego przybijali piątki kibicom stojącym przy samej siatce oddzielającej trybunę od murawy. Przeszli tak wzdłuż całej długości trybuny i dopiero wtedy zeszli do szatni.

To dopiero jest tradycja! I pokazuje, że można. Jeśli tylko jest trochę dobrej woli.

Niech naszą “tradycją” nie staną się burdy przy okazji Święta Niepodległości. Przez myśl mi nawet przeszło byśmy za rok, z okazji pięknego i radosnego Święta Niepodległości,  zorganizowali sobie w 100%-ach pokojowy event Fridomii, event Wolności. Ale chyba lepiej nie mnożyć bytów. 11 marszów w samej tylko Warszawie to już jest – jak dla mnie – o …. 10 za dużo:-))) Niepodległość powinna nas łączyć, a nie dzielić.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

3 Responses

  1. Sławku, z tego co piszesz, w IV lidze chodzi na Polonię więcej kibiców niż chodziło w ekstraklasie. No ale czasami takie oczyszczenie (w tym przypadku po poprzednim właścicielu – deweloperze:)) pomaga. Co do klimatu, podobnie jest na wielu stadionach, dopóki są wyniki. Łaska kibica na bardzo pstrym koniu jeździ.

Skomentuj nibul Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.