Klub Fridomia – wyjazd do Kenii już za … 9 lat. Zapraszam.

Ciekawa historyjka i scenka z życia dzikich zwierząt. Tym razem z Zambii.

Oto link: http://www.grindtv.com/outdoor/nature/post/young-elephant-gets-surprise-bite-from-crocodile/

Dziwne, że ten młody słonik sam się udał nad wodę. Zwykle słonie chodzą całymi stadami co onieśmiela potencjalnych napastników.

Ciekawy jest też dla mnie morał tej historyjki. Jak się ma odpowiednią moc, odpowiedni power, to i krokodyl nie jest groźny. Gdyby w paszczę krokodyla dostało się mniejsze zwierzę, to pewnie stałoby się jego lunchem. A tak młode słoniątko strąciło napastnika ze swojej trąby i … odtrąbiło sukces:-) Dobrze jest być większym od swoich problemów:-)

Wszystkim zainteresowanym przypominam.

W 2022 roku, czyli za 9 lat, Klub Fridomii, czyli klub osób, które do tego czasu osiągną 100%-ową wolność finansową, zaprasza na wspólny, kilkumiesięczny wyjazd na safari do Kenii. Pojedziemy podglądać zwierzęta w kilkunastu parkach narodowych w Kenii. Mam nadzieję, że uda nam się być świadkami wielu tego typu scen  z życia dzikich zwierząt. Będziemy sobie gawędzić i popijać piwo przy ogniskach w obozowiskach w parkach narodowych. Wejdziemy na Kilimandżaro oraz na Mt. Kenya. Pojedziemy na pustynię na północy Kenii.  Popływamy i ponurkujemy w podwodnym parku narodowym oraz w innych miejscach rafy koralowej na Oceanie Indyjskim. Spędzimy trochę czasu w cichym Lamu, mieście bez samochodów. Pobyczymy się na plaży. Odwiedzimy dzieci w domach dziecka. Zobaczymy jak rosną kawa, herbata czy ananasy. Spędzimy trochę czasu (kilka dni, tydzień, może więcej) w typowej wiosce w okolicach równika i poznamy jak wygląda tamtejsze życie codzienne.  Może zasponsorujemy powstanie pomnika Chopina przed filharmonią w Nairobi? Może przyłączymy się jako wolontariusze do jakiegoś projektu pomocowego? Odwiedzimy lokalnych deweloperów oraz agencje nieruchomości. Spotkamy lokalnych Fridomiaków i Fridomiaczki. Opowiemy mediom o Polsce. Może opowiemy o naszym kraju również kenijskim organizacjom biznesowym, czy w lokalnych szkołach średnich.

Spędzimy ze sobą parę miesięcy. Dobrze się poznamy. I jeśli okaże się, że będziemy się dobrze bawić w swoim towarzystwie, to wspólnie zadecydujemy – pod koniec wyjazdu – czy Klub Fridomii ma się przerodzić z jednorazowego wspólnego wypadu w coś bardziej trwałego:-) A jeśli tak, to w co…

Zapraszam do Klubu Fridomia. Wyjazd już w październiku lub w listopadzie 2022 roku. Macie jeszcze prawie 9 lat na zbudowanie swojej wolności finansowej:-) Osoby, które wówczas jeszcze będą pracowały na etatach, z powodu przymusu ekonomicznego, niestety nie będą mogły z nami pojechać:-)

Czy są już jacyś chętni, którzy już osiągnęli 100%-ową wolność finansową? Albo osoby, które chcą już teraz zadeklarować, że będą gotowe do wyjazdu Klubu Fridomii?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

70 Responses

    1. Flow, rzeczywiście 9 lat to szmat czasu. To ponad 470 tygodni:-) W tym czasie można kupić sporo mieszkań na wynajem:-)

      1. Dokładnie rzecz biorąc 9 lat, to dokładnie tyle ile trzeba aby podwoić kapitał przy stopie zwrotu 8% rocznie.

        Nie wiem, czy okres 9 lat Sławek podał z tego powodu, czy przypadkowo ale warto się nad tym zastanowić. Najlepiej z Excelem.

        Jeśli dziś możecie kupić mieszkania, które zapewnią Wam 25% wolności finansowej, to potrzebujecie 18 lat, żeby to się stało (przy 8% rentowności z najmu i całkowitemu reinwestowaniu zysków w tym czasie). A jeśli mniej, to trzeba będzie dorzucać ekstra zarobione pieniądze, żeby tego czasu nie wysłużyć

        To jest czysta matematyka i tak trzeba swoją przyszłość zaplanować.

        1. Filip, dzięki za arytmetyczne wyliczenie możliwości osiągnięcia wolności finansowej:-) 9 lat to nieco przypadek – po prostu rok temu, gdy pierwszy raz wpadłem na ten pomysł, zaanonsowałem wyjazd za 10 lat:-) Teraz zostało już o rok mniej:-)

  1. Czytałem już kiedyś o tym na Fridomii i od tamtego czasu ten pomysł chodzi mi po głowie:); zastanawiam się czy jest możliwość wyjazdu dla kogoś kto nie osiągnie do tego czasu wolności finansowej ale powiedzmy, że jest w stanie to ogarnąć czasowo i finansowo? Pozdrawiam:)

    1. Tom, obawiam się, że tutaj będę sztywno trzymał się początkowej koncepcji. O wyjeździe dla Klubu Sympatyków Fridomii możemy pomyśleć w innym terminie.

      Jednak zachęcam do tego byś się sprężył i zdążył wypracować swoją 100%-ową wolność finansową. Przecież – jak już tutaj padło – masz jeszcze na to ponad 470 tygodni lub 108 miesięcy:-) To szmat czasu… A Mzuri Investments chętnie (i bardzo profesjonalnie) Cię wesprze w procesie budowania Twojego portfela mieszkań na wynajem:-)

  2. siedzi mi w głowie takie zdanie, że czas i tak przeminie, a tylko od nas zależy czy mijając będzie pracować dla nas czy przeciwko nam; tylko na to mamy wpływ, jak go wykorzystamy

    ja działam :)

    pozdrawiam, Sławek S.

  3. Slawku – pomysł świetny!

    Dostrzegam w nim jedno “wyzwanie”: co jeżeli fridomiak bedzie miał (w tym czasie) dzieci w wieku szkolnym. Zafundowanie dwumiesięcznych wakacji w sezonie niewakacyjnym moze być kłopotliwe.

    Chociaż do tego czasu można liczyć ze szkoła sie jednak zmieni – stanie sie bardziej “aktualna” jeśli chodzi o narzędzia i przedewszystkim sposób uczenia.

    1. AdiT, no rzeczywiście zainteresowani będą musieli się nad tym zastanowić. Może puścić dzieci wcześniej do szkoły (ostatnio spotkałem znajomego, który jest przeciwny szkole dla 6-latków:-), po to by mogły sobie potem zrobić gap year? A może wśro Klubowiczów znajdzie się jakiś nauczyciel, który w Kenii będzie kontynuował “szkołę pod gwiazdami”, na wzór szkoły “pod żaglami”? A może ktoś wpadnie na jeszcze lepszy pomysł?

      Mnie już ten dylemat raczej nie będzie osobiście dotyczył. No chyba, że pojawią się w mojej rodzinie … wnuki:-) Choć to zupełnie nie będzie ode mnie zależne, to jednak liczę na to, że wnuki pojawią się jednak po 2022 roku:-))

  4. Sławku,
    szykujemy się na ten wyjazd od pierwszej wzmianki o nim :) Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z naszym planem to 100% fridomii osiągniemy w ciągu 2 lat :) Na dzisiaj mamy 50% :) Za 9 lat na pewno jedziemy (nawet gdy będziemy musieli w międzyczasie uruchomić “planB” ;)

    1. Michciok, serdecznie gratuluję tak dużego zaawansowania na drodze do wolności finansowej. Czuję, że dacie radę!

      Zaintrygowałeś mnie tym planem B… Możesz zdradzić nam jakieś szczegóły?

  5. Mocna motywacja :-) Powinniśmy tę Kenię uwzględnić w wielkości przepływu, który chcemy osiągnąć :-) Bo wiesz, nasz obecny standard życia nie obejmuje kilkumiesięcznych wypadów :-)

    Oczywiście wpisz nas na listę :-) 9 lat to więcej niż planujemy do osiągnięcia fridomii :-)

    1. Aga-to, w Kenii zaproponuję różne standardy noclegów w parkach narodowych – spędzimy parę nocy w luksusowych lodge czy rownie luksusowych “luxury camps”, po zwykłe campingi pod namiotem i kolacją przy zwykłym ognisku. To pozwoli na odciążenie budżetów, ale przede wszystkim na bliższy kontakt z niesamowitą afrykańską naturą:-)

      Wiem, że Ty i Mąż jesteście murowanymi kandydatami na Członków Klubu Fridomii:-) Przy Waszym tempie budowania spodziewam się, że możecie być gotowi nawet za rok:-) Wtedy wspólnie będziemy gorąco kibicować pozostałym uczestnikom naszego Fridomia Challenge:-))

  6. A ja mam pytanie czy nadam się do klubu 100 % fridomii i załapałbym się na wyjazd do Kenii w sytuacji, gdybym już teraz mógł przestać pracować i cieszyć się tylko pasywnymi dochodami z mieszkań, ale po prostu chciałbym jeszcze popracować? Mam dopiero 33 lata, pracuję na swoim, praca sprawia mi dużo frajdy. Oczywiście nie wiem czy za 9 lat będzie nadal tak samo, może mi się już znudzi ciężkie pracowanie.

    Trzymając się ściśle zasad fridomii nie nadam się, bo mój telefon ciągle dzwoni, mam na głowie mnóstwo spraw. Z drugiej jednak strony nie jest to przymus ekonomiczny.

    Mam nadzieję że za 9 lat moje pytanie będzie retoryczne, odechce mi się już pracować i w wieku np. 40 lat będę robił tylko to na co mam ochotę i nie będzie to codzienna praca ;-)

    1. Robert, dzięki za pytanie doprecyzowujące. Oczywiście można pracować PO OSIĄGNIĘCIU 100%-owej wolności finansowej o ile praca wynika z osobistej satysfakcji, a nie z przymusu ekonomicznego. Ja sam zresztą twierdzę, że osiągnąłem wolność finansową w maju 2009 roku. Rzeczywistość jest taka, ze osiągnąłem ją wcześniej, a 29 maja 2009 był po prostu ostatnim moim dniem w pracy.

      Robert, gratuluję Ci osiągnięcia wolności finansowej. I to w tak młodym wieku. Może zechcesz kiedyś podzielić się z nami szczegółami Twojej drogi do fridomii. Dziękuję też za aktywne uczestniczenie w blogu fridomia oraz za zaufanie, którym obdarzyłeś Mzuri.

      Bardzo cieszę się na myśl, że w podziękowaniu będę mógł Ci pokazać piękny kraj – Kenię – z mojej osobistej perspektywy:-) Nie mogę się też naczekać długich debat przy ognisku w Amboseli, Masai Mara i innych parkach narodowych w Kenii:-)

      1. Czy pisząc “100% fridomii” macie na myśli pełne pokrycie codziennych kosztów życia, czy pełne pokrycie wszystkich kosztów życia, łącznie z wyjazdami, zachciankami, etc?

        Ja mam pewien problem – obawiam się, że jak będę miał 100% wolnego czasu, to natychmiast przyjdą mi do głowy kosztowne pomysły na jego spędzanie – podróżne, kosztowne sporty, etc. Już dziś je uprawiam, więc mogąc to robić częściej z pewnością będę robił. To spowoduje wzrost moich kosztów i obawiam się, że pełna fridomia się odsunie. Więc jak to jest?

        1. 100% to znaczy koszty normalnego życia plus “normalnych” zachcianek, czyli takich które odpowiadają Twojemu standardowi życia.

          W moim przypadku to również koszty podróży. Ale w klasie ekonomicznej, a nie pierwszej:-) Z chęci posiadania prywatnego odrzutowca na szczęście nie musiałem rezygnować, bo … nigdy takowej nie miałem:-) Gdzieś trzeba sobie postawić granicę zachcianek, bo inaczej to będziesz gonił “w piętkę” :-) cokolwiek to powiedzenie oznacza:-)

          A inne osoby jak to sobie na swój użytek definiują?

        2. Ja na przykład nie zamierzam rezygnować z pracy natychmiast po osiągnięciu wolności finansowej zdefiniowanej jako pokrycie wszystkich kosztów życia wraz z zachciankami. Z kilku względów. Po pierwsze musiałbym zamrozić moje wydatki na stałym poziomie bez możliwości ich zwiększania i nie mógłbym dalej żyć poniżej możliwości finansowych – ja po prostu lubię sobie na coś ciułać i snuć kolejne marzenia :) Po drugie nie chciałbym nagle zamykać firmy, w której pracuje iluś ludzi i ich zwalniać (w większości nie są młodzi), raczej pokierować nią tak, żeby mogła działać z moim minimalnym udziałem, trochę jak Sławek zrobił z Mzuri. Po trzecie lubię pracować i mieć poczucie, że komuś mogę moją pracą pomóc.

          Lubię sobie obrazować wolność finansową jako zaspokajanie określonych potrzeb grupami – i tak dochody z pierwszego mieszkania pokrywają koszty mojego mieszkania, dochody z następnych dwóch – koszty zakupów domowych (jedzenie, środki czyszczące, kosmetyki itp.), kolejne to pokrycie kosztów paliwa, następne – koszty napraw i amortyzacji samochodów itd. Gdy dojdę do momentu, w którym będę pracował tylko na zachcianki, to już będzie dla mnie duży sukces i niejako trochę powrót do lat młodzieńczych, gdzie na zachcianki trzeba było zapracować, a całą resztę zapewniali rodzice ;)

  7. Cześć Sławku,
    na początku tego roku gdy trafiłem na Twojego bloga, miałem jedno mieszkanie odziedziczone po dziadku (w zasadzie pół, drugą połowę spłacam z wynajmu wujowi). Po poczytaniu Fridomii postanowiłem kupować po 2 mieszkania rocznie tylko za gotówkę (chcę być wolny od kredytów), od tego czasu udało mi się kupić cztery, pojutrze podpisuję ostatni w tym roku akt notarialny. Swój plan roczny przekroczyłem zatem o 100%. Dziękuję Ci bardzo za prowadzenie bloga i założenie Mzuri, nauczyło mnie to wiele i dało dużo inspiracji na dalsze życie. Zobaczymy jak będzie dalej, trzymaj kciuki, żebyśmy mogli spotkać się za 9 lat na wspólnej podróży :)

    Tak pomyślałem, że powinienem podziękować też wszystkim fridomiakom z bloga, bo to od Was wszystkich tę wiedzę i inspirację czerpałem. Dziękuję Wam bardzo i pozdrawiam wszystkich :)

    1. Metalurg, dzięki za ciepłe słowa i bardzo pozytywny przykład, że się da i można. Nawet bez wysublimowanej inżynierii finansowej:-) Gratuluję poważnych kroków na drodze do Twojej wolności finansowej.

      W tym tempie przez kolejne 9 lat zbudujesz bardzo pokaźny portfel mieszkań na wynajem. Bo zakładając zwrot na poziomie 8% rocznie, Twoje cztery mieszkania zarobią na zakup piątego po 3 latach. Potem 5 będzie pracować na szóste już tylko 2,5 roku. A przecież – tak zakładam – nadal będziesz odkładał jakieś oszczędności ze swojego dotychczasowego zajęcia zawodowego.

      Trzymam życzliwie kciuki za Twoje kolejne udane zakupy. I przyłączam się do Twoich podziękowań dla wszystkich Fridomiaczek i Fridomiaków. Cieszę się, że mogę tu na fridomii z Wami przebywać:-)

      1. Dziękuję za kciuki, na pewno się przydadzą. I wiesz co – po tym co napisałeś, nawet zrobiłem sobie po raz pierwszy tę tabelkę, żeby zobaczyć ile tych mieszkań może być za 9 lat – wcześniej tak daleko w przyszłość nie wybiegałem :) Wyszło rzeczywiście sporo, nawet przy zakładanym minimalnym tempie. Tabelkę postanowiłem zostawić i porównywać z rzeczywistością. Zrobiłem wersję bardziej i mniej optymistyczną, pesymistycznej postanowiłem nie robić ;) Również trochę śmieję się z tych tabelek, bo życie funduje masę niespodzianek i nie mogę zakładać stałych dochodów w takim okresie czasu, ale przynajmniej będę miał motywację, żeby “wyrabiać normę”. A co roku w grudniu zdam raport z moich osiągnięć na łamach Fridomii, to też forma motywacji :)

        1. Metalurg, wg mnie najważniejsze w dochodzeniu do wolności finansowej są cierpliwość i konsekwencja, których życzę Ci w potrójnych dawkach. I czekam na Twoje cogrudniowe relacje z postępów. Powodzenia!

  8. Ja również nastawiam się na ten wyjazd. Myślę że z wolnością finansową do tego czasu nie będzie problemu. Zwłaszcza, że jest ona moim zdaniem – negocjowalna. Czy nie jest tak, że Twoje 2 godziny w miesiącu poświęcone dla Mzuri, czepialska osoba mogłaby określić jako 99% wolność finansową? To bardzo płynny temat – ale jeżeli przyjmiemy założenie, że wszystko to co robimy z naszym czasem tylko i wyłącznie lub w przeważającej wielkości dla kasy, to % wolności dużo łatwiej policzyć.

    Podobnie jak Robert – trochę sobie nie wyobrażam jeszcze zrezygnowania z pracy, tylko dlatego, że nie ma przymusu ekonomicznego. Ale kilka miesięcy przerwy? Oczywiście!

    Także możesz to Sławku przyjąć jako moją publiczną deklarację, że pojadę do Kenii w 2022 roku. Stanę na głowie aby tak było.

    1. Michał, każdy ma prawo do własnej definicji wolności finansowej. Ja ją definiuję jako jednoczesne spełnienie 3 dość prostych i ostrych kryteriów:
      (1) mieć co miesiąc dopływ gotówki w przewidywalnej wysokości
      (2) na poziomie co najmniej równym średnim, comiesięcznym wydatkom aby utrzymać swój dotychczasowy standard życia
      (3) ze źródła innego niż własna aktywność zawodowa

      I może przy tym 3-cim warunku pojawiają się Twoja wątpliwości. Więc postaram się uściślić swoją definicję.

      Wolność finansowa nie oznacza przymusu rezygnacji z pracy zawodowej. To jak człowiek wolny finansowo spędza swój czas nie ma tu nic do rzeczy. Może dalej pracować, ale NIE MUSI by zachować swój dotychczasowy standard życia. I to z tego braku przymusu rodzi się według mnie “wolność”. A nie z tego, że się nic nie robi. Mam nadzieję robić coś twórczego aż do końca moich dni. Chciałbym umrzeć pisząc lub czytając kolejną ciekawą książkę, wykonując kolejny zawód z mojej listy “zawodów emeryta”, będąc w podróży do jakiegoś ciekawego zakątka świata, ucząc się kolejnego języka, czy pomagając komuś przy lunchu doprecyzować jego lub jej plany na osiągnięcie wolności finansowej.

      Nie chciałbym umrzeć z … nudów:-)

      Zapraszam do naszej wspólnej eskapady:-)

      1. Dzięki za obszerną odpowiedź :)

        Myślę, że rozumiem Twój punkt widzenia. Nie da się nic nie robić, jeżeli potrafi się wykazywać taką determinację, żeby zbudować źródła dochodów pasywnych. Nic nie robią chyba tylko Ci co myślą, że nic nie mogą :)

  9. Moja droga do fridomii jest prosta jak budowa cepa ;-) Spotkałem kiedyś Sławka w Empiku na odczycie, kupiłem jego książki, przeczytałem, potem ciężką pracą zarobiłem niezbędne pieniądze i włożyłem je w mieszkania oraz garaże na wynajem, bez żadnych kredytów, wszystko za gotówkę. Prościej chyba się nie da ;-) Sytuację ułatwiają mi wysokie zarobki z własnej firmy.

    1. Robert, dzięki za prostą, żołnierską relację. Podoba mi się prostota Twojego podejścia. Niektórzy koniecznie chcą przeinżynierować swoją drogę do wolności finansowej. Nie wiem czemu. Może dlatego, że to co proste wydaje się ludziom zbyt mało ekscytujące?

      Osobiście wolę nudne inwestowanie, by móc się cieszyć ciekawym życiem. Nie chciałbym by było na odwrót:-)

      Cieszy mnie to, że mogłem być jednym z drogowskazów na Twojej drodze:-)))

  10. Witam. Ja też chcę jechać. Mam 33 lata i planuję całkowitą wolność finansową. Aktualnie zmieniłem pracę w której byłem 8 lat 7 mc, w tej samej firmie ale na co inne. I niedługo wiem, być może za 2 tygodnie całkiem zmieniam prace.
    Trzymajcie kciuki.
    p.s. Jeśli ktoś chce mi podopowiedzieć jak osiagnał 100% wolność chętnie poczytam. Sławku w razie czego daj zainteresowanym mój email.

    1. Ostatni widziałem przelot z Warszawy do Kenii za niespełna 1000 zl. Trzeba wiec przede wszystkim chcieć :-) Fakt, to była bardzo dobra okazja :-)

      1. W przypadku takiej ceny nie ma zbyt wiele czasu do zastanawiania się. Taka cena była aktualna tylko przez kilka godzin. Tez się zastanawiałem i dlatego zamiast w Kenii jestem w Polsce :-)

      2. A czy pomnikiem Chopina :-) mógłby być pomnik muzyki z dedykacją od Chopina :-) za zgodą kogokolwiek kto odpowiada prawnie za jego interesy, jeśli wymagane ? :-)

        1. Bobbi, czy masz na myśli np takie ławeczki z muzyką Chopina, które stoją przy warszawskim Trakcie Królewskim? Myślę, że to byłby doskonały pomysł.
          Pewnie możnaby się dowiedzieć więcej nt praw autorskich, kosztów wykonani ławeczki, sposobu jej konserwacji, a także ewentualnego wsparcia w Polskim Towarzystwie Chopina lub w jego muzeum przy ul Tamka:-) Może ktoś z Fridomiaczek czy Fridomiaków tam pracuje. albo kogoś zna? Mam nadzieję, że 9 lat wystarczy nam na załatwienie wszelkich pozwoleń:-)))

      3. A co to przepraszam bardzo, jak już się jest wolnym finansowo to zwalnia Was to z obowiązku oszczędzania? Można sobie spokojnie odłożyć pieniądze na ten cel, a poza tym wolny ma sporo czasu na np. znalezienie taniego lotu.

  11. Witam,
    Temat Sławku Twojego wyjazdu do Kenii poznałem wcześniej i oczywiście piszę się na ten wyjazd, jest to też dla mnie spora motywacja żeby pracować i zbliżaź się do osiągnięcia swojejwolności finansowej. Myślę, że 9 lat sto sporo czasu jest, a nie zaczynam od zera :) A w kwestii Afryki to niedługo (w styczniu) jej zasmakuje przez miesięczny pobyt w Zambii :) pozdrawiam wszystkich

    1. Daniel, zapraszam do wstąpienia do Klubu Fridomii gdy tylko będziesz gotów. Miłych wrażeń z pobytu w Zambii. Mam nadzieję, że uda Ci się spotkać tego słonika z filmiku:-) Powodzenia!

  12. Mam takie przemyślenie, że nie jest możliwym, żeby wszyscy ludzie byli wolni finansowo, bo przecież usługi najmu mieszkania nie wytwarzają żadnego konkretnego produktu czy usługi, tylko zaspokajają potrzebę posiadania dachu nad głową drugiego człowieka. Skądś ten człowiek musi brać pieniądze żeby mi co miesiąc zapłacić czynsz. To chyba nie może działać na zasadzie: ja wynajmuję tobie moje mieszkanie, a ty moje i co miesiąc się wymieniamy np. 1.000 zł czynszu i z tego sobie żyjemy ;-)

    Pomijam fakt, że większość społeczeństwa jednak nie jest w stanie spełnić podstawowych wymogów wolności finansowej, tzn. życia przynajmniej poniżej możliwości materialnych albo minimum samozaparcia żeby nie wydawać wszystkich zarobków na codzienną konsumpcję. To chyba rozwiązuje mój problem z powyższym przemyśleniem ;-)

    1. też o tym myślałem, ale jest kilka czynników, które powodują, że wyidealizowany świat “wolności finansowej” nie będzie trwać.

      1. ludzie nie są racjonalni, to w dużej mierze emocje i część zamieni aktywa (np. na razie 1 ze 100 nudnych mieszkań) na 1 całkiem fajny i ekscytujący samochód itp.

      2. rozwijając powyższe, to utrzymanie wolności finansowej wymaga samodyscypliny i biznesowego podejścia, a przedsiębiorczy (wg badań) jest 1-2 % ludzkości

      3. inne badania dowiodły, że gdyby każdemu dać po równo to po okołu roku 80% z tych środków przejdzie do rąk 20% ludzi, jak mi się wydaje to 20% ludzi będzie w stanie wymyślić coś, co spowoduje, że owe 80% ludzi z chęcią oddadzą swoje środki – aktywa

      4. część osób nawet mając wolność finansową będzie skora do robienia czegoś ot tak, dla zabawy, a przy okazji wyświadczy innym ludziom przysługę

      5. demografia to następny czynnik, nie każdy młody odziedziczy fortunę, znakomita większość będzie ją musiała dopiero zdobyć, czyli zapracować świadcząc usługi tym, którzy już są wolni i mogą płacić za te usługi

      6. nawet obecnie gro biznesmenów działa dla zabawy, bo przecież z kilkoma milionami można być już wolnym, a oni jednak wolą współzawodnictwo w interesach

      7. nie można pominąć chęci bycia bogatym (najbogatszym), kłania się próżność i chęć poklasku

      … jeszcze kilka rzeczy by się znalazło.

      kontynuując rozważania to ja się zastanawiałem nad światem bardzo rozwiniętym, w skrócie takim że istnieje infrastruktura i “darmowa” energia, a technika jest na poziome Star Trek’a – nanodrukarka drukuje nam np. określone danie.

      Moje pytanie brzmi czy ludzie (jako ogół lub większość) będą leżeć, jeść i oglądać przysłowiową TV (lub klikać lajki na fejsie), czy może sprawdzi się piramida potrzeb Maslowa i zaczniemy jak w Star Trek’u eksplorować przestrzeń nie dla zysku, ale dla samej wiedzy? Lub cokolwiek :)

  13. Slawku,

    A do Kenii to w jaki sposób się dostaniemy? Tradycyjnie samolotem? Moim zdaniem to nie byłoby oryginalne ani kreatywne. Może samochodami? Skuterami? Rowerami? Balonem? :-)

    Po drodze zapewne tez wiele interesujących miejsc można zobaczyć :-)

    1. Artur, gdy przeczytałem Twoje pytanie, to zanim doczytałem Twoje propozycje stanął przed moimi oczami pewien widok sprzed 22-23 lat. Pracowałem wtedy w ONZ w Genewie, ale mieliśmy biuro w Mombasie. Z okien tego biura widać było wejście do portu. Ponieważ pracowaliśmy dla sektora transportowego, to obserwowałem wpływające do portu w Mombasie statki. Mój szef przyniósł nawet lornetkę.

      Kiedyś stojąc przy oknie (od dawna staję gdy rozmawiam przez telefon), zauważyłem piękny żaglowiec wpływający do portu. Ponieważ żaglowce często nie wpływały, to sięgnąłem po lornetkę. Jakież było moje zdziwienie gdy na maszcie żaglowca zobaczyłem polską banderę. A na rufie nazwę – “Pogoria”… Pojechałem do portu (miałem stałą przepustkę), wszedłem na pokład, poznałem załogę, zaprosili nas na kolację (polskie dania plus jabłka) i potem część załogi przyszła do nas z rewizytą:-) Słuchałem niesamowitych opowieści marynarzy.

      I pomyślałem, że może zaproponujesz popłynięcie jakimś żaglowcem:-) Tak się kiedyś podróżowało… Mam nadzieję, że do 2022 roku uporają się z piractwem w okolicach Morza Czerwonego:-)

      1. Opcja żaglowca nie przyszła mi na myśl. Jak widać, co dwie głowy to nie jedna :-) Szczerze mówiąc nie jestem wilkiem morskim i na morzach i oceanach wiele czasu nie spędziłem. Myślałem już jednak o dłuższym rejsie i widziałem opcje rejsu z Ameryki Północnej (chyba z Miami) do Europy (Barcelona). To jest około 10 dni na wodzie. Nie wiem, jak wyglądają linie rejsowe z Polski do Kenii, być może trzeba by było wyczarterować cały żaglowiec. Tylko kto będzie kapitanem? Sławek? :-)

        Sprawdziłem przed chwila trasę lądowa z Europy do Kenii. Wydawało mi się, ze są 2 drogi, a okazała się, ze są aż 3. Pierwsza to przez Cieśninę Gibraltarska do Maroko, druga to przez Turcje i Syrie do Egiptu, a trzecia (której się nie spodziewałem), do prom z Italii do Tunezji (Tunis). Każda z takich tras do Kenii do kilkanaście tysięcy kilometrów. Można pojechać jedna droga a wrócić inna. Plusem trasy lądowej jest zaleta posiadania środka transportu także na miejscu.

        Jestem ciekaw, jakie pomysły na dotarcie do Kenii maja inni potencjalni uczestnicy wyprawy :-)

        1. Artur, w 1989 roku pojechałem z dwoma przyjaciółmi z SGPiSu Land Roverem z Polski do Kenii właśnie tą trzecią trasą, przez Sycylię i promem do Tunisu. Podróż trwała 9 miesięcy, choć oczywiście można by przejechać tę trasę o wiele, wiele szybciej. Tylko po co?

          Planuję kiedyś, w jedną z zim, tę trasę powtórzyć, by naocznie się przekonać ile się w Afryce zmieniło.

  14. Sławek, zgadzam się z Tobą w 100%. Przecież tutaj nie chodzi tylko o to, aby dotrzeć do Kenii. Ważna jest tez sama droga. I dlatego zaproponowałem inny środek transportu niż samolot. Najlepszy okres to według mnie wyruszyć jesienią, a wrócić wiosna. Jeśli byleś już tam autem, to może teraz skuterem? :-) Oczywiście za skuterami jechałby samochód techniczny z bagażami. Czy myślisz, ze to na afrykańskich drogach byłoby w ogóle realne?

    1. Artur, wszystko jest możliwe, ale skuter przez Saharę i inne wertepy to raczej trudno. Już prędzej jakies motory crossowe. Natomiast wiem, że gdybyśmy pojechali kilkudziesięcioma motorami, to co chwilę któryś by się psuł i spowalniał naszą wyprawę.

      Proponuję byśmy jednak polecieli do Kenii samolotem (-ami) i na miejscu spędzili kilka miesięcy. Zapewniam, że będzie to dla nas wystarczająco atrakcyjne:-)

      Wyprawę przez Afrykę zamierzam odbyć w innym terminie i jeśli ktoś się będzie chciał dołączyć, to … zobaczymy:-)

  15. Z Twojego opisu wynika, ze drogi nie są tam jeszcze europejskiej jakości i dla dużej wyprawy byłoby to kłopotliwe. Pozostaje wiec samolot (y) i… żaglowiec :-) A jeśli będziesz powtarzał wyprawę autem w innym terminie to… proszę o informacje :-)

    1. Europejski standard? Na Saharze, w Mali, w Republice Środkowoafrykańskiej czy w Zairze były momenty gdy mieliśmy trudności przejechać Land Roverem:-)))

  16. Ja w żadnym z tych krajów nie byłem. Nie każdy był we wszystkich krajach świata jak Ty :-) Zakładałem, ze jedna asfaltowa droga z północy na polodnie jest. Jak widać było to założenie błędne :-). Choć tez dziwiłem się, ze gogle maps kierowało na drogę wschodnim wybrzeżem Afryki, a przez centralna część kontynentu nic nie pokazywało :-)

  17. Zrobiłem sobie symulację i wyszło mi, że w 2022 będę wolny jedynie w około 70-80%. Gdyby czynsze rosły w tempie 2,5% rocznie to może dobiłbym do 90%. Pewnie więc nie uda mi się z wami zabrać. Szkoda bo pomysł wydaje mi się arcyciekawy. W każdym razie życzę wszystkim powodzenia a uczestnikom wyprawy bon voyage.

    1. Pawel, fajnie byloby gdybyscie dali rade. 9 lat to jeszcze sporo czasu. Moze przyspieszyc tempo oszczedzania, albo wywalczyc podwuzke w pracy? A moze ograniczyc standrard zycia:-) Mozliwosci jest wiele:-)

      1. Możliwości jest wiele, ale jest też to o czym mówisz Sławku, że road to fridomia to długi dystans i ja się na taki przygotowuje. Oczywiście każdy z tych elementów będę starał się poprawić.

        1. Paweł, przypomniałem sobie o jeszcze jednej możliwości przyśpieszenia procesu budowania wolności finansowej. Możesz zrobić po drodze kilka flipów, czyli kupić jakieś mieszkania po okazyjnej cenie, po to by sprzedać je z zyskiem, po to by pomnożyć swój kapitał do zainwestowania w nieruchomości na wynajem.

          Po powrocie z Australii zamierzam uruchomić nową inicjatywę Mzuri, która ułatwi flipping nieruchomości. O szczegółach napiszę w drugiej połowie stycznia:-)

  18. Sławek bardzo fajny pomysł. Przewidujemy że za max 5 lat będziemy wolni finansowo tak więc na zasłużone wakacje chętnie się wybiorę :)

    1. Julia, przy Waszym tempie myślę, że osiągnięcie wolność finansową znacznie szybciej i oczywiście chętnie “rezerwuję” dla Was miejsca do Kenii:-)

  19. :) fajnie tak czytac Wasze wszystkie plany jakie snujecie na 2022 rok :)

    ciekawa jestem jak duzo osób pojedzie na ten wyjazd. Chociaz jeszcze bardziej sie zastanawiam jak Wy wszyscy wytrzymacie ze sobą tyle czasu. Przeciez zorganizowane wycieczki wakacyjne z kilkunastoma turystami ciężko jest zachęcić do spędzania czasu razem bo przeciez ile głów tyle pomysłów :) no a jeszcze jak estrogeny fruwają w powietrzu to juz jest totalna katastrofa!

    W końcu jedni lubią ciepło inni zimno. Jedni lubią pływać statkiem inni latać samolotem. Jedni wstają rano inni dopiero się kładą spać. Jedni lubią dużo chodzić inni dużo leżeć. Są też tacy którzy lubią prawie wszystko i Ci którzy prawie wszystkiego nie lubią. Przykładów można mnożyć w nieskonczoność… W końcu nie od parady powstało przysłowie: “Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził” :)))

    Może to nieładnie z mojej strony ale obstawiam ze po 2 tygodniach niektórzy uczestnicy eskapady będą chcieli wracać do domu :)))) obym się myliła… Trzymam kciuki zeby wszyscy byli tak zgodni jak idea wolnośći finansowej którą osiągneli!!!

    A jeśli chodzi o wyjazd… myślę, że każdy z uczestników mógłby opisać przygodę w Kenii jako jeden z rozdziałów do kolejnej pomarańczowej ksiązki :))

    Pozdrawiam Wszystkich którzy juz są, tych którzy za 9 lat bedą wolni finansowo… a szczególnie takich jak ja, którzy na razie obmyślają co tu zrobić żeby być jednym z nich…

    1. Echinacea, masz rację co do tego, że wyjazdy w dużych grupach są ryzykowne. Wyjeżdżałem już kilkukrotnie w takich grupkach do Kenii (do 18 osób) i raz do Namibii i Zimbabwe oraz Botswany (10 osób) i z autopsji wiem co masz na myśli.

      Czynnikami mitygującymi ryzyka, o których wspominasz, wg mnie będą:
      (a) zakaz zabierania w podróż dzieci do lat 18. Dzieci są super, ale niektórzy rodzice dają im rządzić, a to niestety w praktyce odbiega od idylli Króla Maciusia Pierwszego:-) Do Kenii jedziemy bez dzieci. Zresztą będzie wtedy trwał rok szkolny…
      (b) zwykle uczestnicy są gotowi podporządkować się (do pewnego stopnia) przewodnikowi. A ponieważ będąc tubylcem, naturalnym “przewodnikiem” będę ja, to myślę, że będę musiał szybko ustalać konsensus. Za dużo demokracji grozi anarchią. Będzie to wiec nieco “dyktatorski” wyjazd. Ja nie lubię roli “prezesa”, ale przy tego typu wyjazdach, jestem gotów się poświęcić. Kto się nie zgadza na “dyktatorski styl”, lepiej niech się do wyjazdu nie szykuje:-)
      (c) ale co najważniejsze, mam nadzieję, że Fridomiacy i Fridomiaczki będą się charakteryzowali luzem i pogodą ducha. Pieniaczom i osobom, którym z definicji nic się nie podoba pewnie ciężko byłoby osiągnąć wolność finansową. Ale tu oczywiście mogę się mylić, bo nie jestem psychologiem:-)
      (d) sądzę, że przed wyjazdem spotkamy się w gronie Klubowiczów Fridomii by doprecyzować cele oraz logistykę wyjazdu. Będzie to też okazja do ustalenia tzw. “ground rules”. Np na safari nie ma mowy o spaniu do 11-stej. Trzeba wstawać przed wschodem słońca, bo wschód to dobry czas na oglądanie zwierząt w parkach narodowych:-)
      (e) a może masz jeszcze jakieś inne pomysły na zażegnanie konfliktów w zarodku?

      Trzymam kciuki za to byś opracowała i zrealizowała swój plan dojścia do wolności finansowej. Najlepiej przed jesienią 2022 roku:-)

Skomentuj Tom Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.