Roszczenie regresowe ubezpieczyciela – prośba Wojtka

Cóż to takiego? Mniej więcej wiem, ale na szczęście nie znam tego pojęcia z własnej praktyki najmu. Może ktoś z Was miał z tym czymś do czynienia i będzie mógł  coś sensownego podpowiedzieć Wojtkowi. Oto jego zapytanie:

Witaj Sławku,

   Od razu przejdę do rzeczy, bo wydaje mi się, że o tym, że wielu ludziom – tak jak mi – podoba się to co robisz na polskim rynku wynajmu słyszałeś już wielokrotnie i możliwe, że ‘z rozpędu’ pomijasz pierwsze akapity korespondencji.

   Mimo młodego wieku (mam niespełna 32 lata) już od dziesięciu lat zdobywam doświadczenia jako mieszkanicznik. Przyrównując do osoby wynajmującej jedno mieszkanie mogę powiedzieć że mam już kilkadziesiąt lat doświadczeń w tym obszarze (obecnie wynajmuję kilka mieszkań i garaży) i coraz rzadziej znajduję się w sytuacjach które są dla mnie nowe i wymagają ode mnie zdobywania nowej szczegółowej wiedzy. Dziś dostałem kolejną ciekawą lekcję (z zadaniem domowym :-)), z którą chciałbym podzielić się z Tobą, i resztą fridomaniaków śledzących Twój blog jeśli uznasz to doświadczenie za wystarczająco ciekawe. Jednocześnie zastanawia mnie jak inni fridomaniacy rozwiązaliby zadanie domowe, które z tej lekcji otrzymałem.

   Otóż jeden z moich lokatorów, wynajmując mieszkanie w 2012 roku, zalał mieszkanie sąsiadki. Sąsiadka zwróciła się do swojego ubezpieczyciela o odszkodowanie i otrzymała je. Po upływie roku, gdy lokator już się wyprowadził i rozliczył, ubezpieczyciel wezwał mnie do zapłaty tzw. roszczenia regresowego w kwocie wypłaconego odszkodowania. Jak się dowiedziałem od ubezpieczyciela, podstawą tego roszczenia było pismo ze spółdzielni mieszkaniowej, w której spółdzielnia wskazuje mnie jako sprawcę zalania. Zaznaczę, że w czasie zajścia jak i później po przekazaniu dokumentacji przez spółdzielnię do ubezpieczyciela nikt ze spółdzielni nie poinformował mnie o całym zajściu, moją winę stwierdzono na podstawie faktu, ze jestem właścicielem mieszkania (w tym czasie miałem dwa mieszkania z zasobów tej spółdzielni a korespondencja dot. obu mieszkań była przez spółdzielnię kierowana pod mój adres zamieszkania, więc możliwość ukrycia ewentualnej korespondencji ze spółdzielni przez lokatora nie wchodzi w grę).  W odpowiedzi na wezwanie do zapłaty napisałem maila na adres wskazany w piśmie z informacją, że spółdzielnia błędnie wskazała mnie jako sprawcę zalania, gdyż lokatorem zajmującym lokal w w/w terminie był ówczesny najemca (podałem jego imię, nazwisko i adres który widniał na jego dowodzie osobistym). Od tamtej pory nikt z firmy ubezpieczeniowej się ze mną nie kontaktował. Dziś, tj. rok po napisaniu w/w maila, otrzymałem pismo od firmy windykacyjnej z wezwaniem do zapłaty w związku ze szkodą.

   Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z roszczeniem regresowym i z roszczeniami ubezpieczyciela na podstawie dokumentacji przekazanej przez spółdzielnię. Mimo wielu lat doświadczeń o których wspominałem nie wiem, czy ubezpieczyciel ma prawo żądać ode mnie zapłaty nawet jeśli jestem w posiadaniu umowy najmu. Nie wiem też, czy w obliczu historii o e-sądach i wyrokach wydawanych bez udziału stron po prostu nie zapłacić i odpuścić traktując to jako opłatę za otrzymaną lekcję (kwota jest nieznaczna i nie przekracza 200 zł). Największą moją rozterką i najtrudniejszym zadaniem domowym jest zabezpieczenie się przed podobnymi zdarzeniami na przyszłość – ciekawi mnie jakie pomysły na to mają fridomaniacy.

 Pozdrawiam z deszczowego Northampton.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

66 Responses

  1. Nie pękaj i tego im nie płać. Zgodnie z aktualnym orzecznictwem, abyś odpowiadał za zalanie sąsiada, muszą ci udowodnić winę (np. że wiedziałeś o uszkodzeniu wężyka czy rury i pomimo tego nic z tym nie zrobiłeś). Samo posiadanie mieszkania nie jest żadną winą w zalaniu. Nie obawiaj się e-sądu, jak przyjdzie nakaz zapłaty to wnieś sprzeciw. Przypuszczam, że po tak długim czasie niczego nie będą w stanie ci udowodnić.

    1. Dzięki Robert, odnoszę wrażenie, że dużo wiesz w temacie (co chyba również Sławek zauważył). Czy sugerujesz, żeby jakokolwiek odpowiadać na wezwania do zapłaty, czy ignorować je?
      Pozdrawiam,
      Wojtek

  2. jako pracownik jednego z towarzystw ubezpieczeniowych:

    ubezpieczyciel zawsze przy zalaniu w budynku wielorodzinnym wymaga protokołu z administracji i na jej podstawie kieruje później regres do sprawcy.

    sprawcą jest zawsze właściciel nieruchomości (przynajmniej dla ubezpieczyciela)

    szkody zalaniowe to często 200-400zł odszkodowania wiec na drogę sądową nie bardzo się opłaca iść … napisz odwołanie że o żadnym zalaniu nie wiedziałeś i do żadnej szkody się nie poczuwasz (powinni zrezygnować)

    PS. jaka jest dokładnie przyczyna zalania … bo jak pęknięcie rury itp. to powinno zalewać do czasu kiedy nie zostanie naprawiona

    PS. 2. ubezpieczyciel nie będzie wnikał czy mieszkanie jest wynajmowany (nie jestem pewny ale wydaje mi się że przekazanie danych najmującego do ubezpieczyciel łamie ustawę o ochronie danych osobowych, jak by do mnie jako najmującego doszło pismo z regresem zgłosiłbym to do GIODO)

    PS.3. z opisu jaki podałeś (nie jest szczegółowy) wynika że regres jest zasadny. A na przyszłość polecam ubezpieczenie (przynajmniej OC w życiu prywatnym)

  3. Niestety jest jeszcze inna strona ubezpieczeń. Wiadoma sprawa że każdy z nas mieszkaniczników ma ubezpieczone swoje kwadraty ale jest wiele wyjątków w przypadku których pozostaniemy na lodzie, bez kwadratu i pieniędzy, to mi trochę spędza sen z powiek

  4. Patryk, nie mogę się z tobą zgodzić. Napisałeś, że “z opisu jaki podałeś (nie jest szczegółowy) wynika że regres jest zasadny.”

    Aby regres był zasadny, ubezpieczyciel (albo zalany sąsiad – obojętnie) musiałby udowodnić winę właściciela tego mieszkania. A z opisu wynika, że jego jedyną winą jest tu fakt, że jest właścicielem.

    Stosunkowo niedawno zmieniło się orzecznictwo sądowe w tym zakresie po jednym z wyroku Sądu Najwyższego i od tej pory aby uzyskać cokolwiek od sprawcy zalania (albo z jego polisy OC) trzeba udowadniać winę w zalaniu.

    Jest to najczęściej bardzo trudne. Klasyczne przykłady z mojej praktyki sądowej – właściciel wiedział o awarii np. rury czy wężyka, ale nic z tym nie zrobił i w efekcie tego zalało sąsiadów.

    Jeżeli masz inne zdanie na ten temat (a tak wynika z Twojego postu) podaj konkretne źródła swojej wiedzy, dobrze by było nie wprowadzać pytającego w błąd.

    1. Robert, dzięki za rzeczową poradę.

      A tak przy okazji i w innej sprawie. Czy mógłbyś do mnie proszę napisać (slawek (at) fridomia.pl) lub zadzwonić?

  5. A tak na marginesie, to mi się nie podoba ta niedawna zmiana kierunku orzecznictwa sądów. W ten sposób uzyskanie jakiegokolwiek odszkodowania od sąsiada z góry, który zalał moje mieszkanie, jest praktycznie niemożliwe. Jak mam udowodnić winę komuś, kogo nie widziałem na oczy i nigdy nie mogłem przecież nawet wejść do jego mieszkania? W ten sposób żadne OC właściciela mieszkania nie działa i już widziałem dziesiątki odmów wypłaty odszkodowania z tego tytułu i ubezpieczyciele właśnie się powołują na to, że co prawda wężyk pękł, ale nie ma tu winy właściciela. Raz nawet odesłali roszczenia do… producenta wężyka ;-)

    Wniosek jest jeden – należy ubezpieczać samemu swoje mieszkania i nie liczyć na odszkodowanie od sąsiada. Zauważyłem, że np. PZU rozróżnia tu “szkody wężykowe”, koniecznie trzeba rozszerzyć polisę o tę klauzulę bo inaczej polisa może okazać się nic nie warta.

    1. Panie Robercie!
      mam problem a widzę ,że jest pan bardzo kompetentną osobą w temacie ubezpieczeń ,więc poproszę o radę.
      Mieszkam na III piętrze(mieszkanie własnościowe) i pękł wężyk doprowadzający wodę.Zalałam sąsiadów do parteru-trzy kondygnacje,mam nieubezpieczone mieszkanie(w dniu zalania ubezpieczyłam).Sąsiedzi mają ubezpieczone mieszkania.Umówiliśmy sie ,że ze swoich ubezpieczeń pobiorą odszkodowania a ja wyrównam zwyżkę składek.Ale po ich zgłoszeniach, firmy ubezpieczeniowe zgłaszają się do mnie z prośbą o wypełnienie druku-“Oświadczenie sprawcy” .Czy będę musiała ponieść koszta zalania sąsiadów.Czy oni nie mogą odstąpić od zciągania ode mnie należności za szkody?czy mam wypełnić te druki?Bardzo proszę o podpowiedź.

      1. Ma Pani dwa wyjścia:

        1/ przyznać się, że do zalania doszło z Pani winy, wtedy wypełnia Pani wszystkie druki, przyznaje się Pani, że zalała z własnej winy sąsiadów, nie dopilnowała Pani wężyka. W takiej opcji płaci Pani nie tylko zwyżkę składek, ale i całość wypłaconego odszkodowania regresem. W razie odmowy przegra Pani sprawę w sądzie, skoro się Pani przyznała do winy. Nie polecam tej opcji ;-)

        2/ nie przyznaje się Pani do winy, wtedy proszę nie wypełniać żadnych druków – nie ma sposobu żeby Panią zmusili do wypełniania czegokolwiek, odmawia Pani udzielania im informacji, po prostu nie przyznaje się Pani do winy. Wtedy to zakład ubezpieczeń będzie miał problem. W razie pozwania do sądu przez zakład ubezpieczeń, to on będzie Pani musiał udowodnić winę w zalaniu, co zwykle jest bardzo trudne.

        Jeżeli nie chce Pani płacić odszkodowań, proszę wybrać opcję nr 2.

        Przy wypełnianiu tych druków warto żeby rzucił na to okiem zorientowany prawnik, np. ja ;-)

        pozdrawiam

        1. Robert, dzięki za szczegółową i konkretną odpowiedź.

          W sumie zastanawiam się nad biznesowo-etyczną stroną tego zagadnienia. Z jednej strony, skoro Pani zalała sąsiadów, to powinna zapłacić. Ale z drugiej strony, sąsiedzi się przecież ubezpieczyli, zakład ubezpieczeniowy pokryje te koszta.

          Po co w takim razie zakłady ubezpieczeniowe stosują regres? Bo jeśli Pani Ania miałaby teraz pokryć całość kosztów usunięcia skutków awarii u swoich sąsiadów plus koszty podwyższenia ich składki ubezpieczeniowej, to po co sąsiedzi płacili składki do zakładu ubezpieczeń? Pani Ania i tak pokryje koszty usunięcia awarii, co pewnie i tak by zrobiła gdyby sąsiedzi nie byli ubezpieczeni.

          Czy w takim razie składki ubezpieczeniowe wcale nie służą do pokrycia rzeczywistych strat tylko do tego by firma ubezpieczeniowa zapewniła finansowanie pomostowe, bo np Pani Ania mogłaby się ociągać z pokryciem kosztów usunięcia skutków zalania? Albo są wynagrodzeniem za to, że zakład ubezpieczeniowy jest gwarantem tego, że Pani Ania pokryje te koszty usunięcia skutków zalania? Albo po prostu pokrywają koszty utrzymania administracji firmy ubezpieczeniowej?

          Ciekawe jak zakłady ubezpieczeniowe wyliczają wysokość składki? Myślałem, że jest to po prostu statystyczne wyliczenia prawdopodobieństwa i wysokości szkody. Ale może jest to statystyczne wyliczenie prawdopodobieństwa i wysokości szkody odjąć to co zakładowi się uda odzyskać z regresu? Jeśli ta druga opcja, to ok, ale jeśli ta pierwsza, to byłoby to nieuczciwe wobec osób płacących składki. Muszę o to przy okazji zapytać moich kolegów aktuariuszy:-)

        2. Tak jak piszesz Sławek – zakład ubezpieczeń bierze pod uwagę prognozy odnośnie pieniędzy odzyskiwanych regresem. Zwykle jednak ten regres idzie im zwykle bardzo słabo:

          – zakłady ubezpieczeń mają zwykle dosyć słabych prawników (jeżeli na etatach to już bardzo słabych), którym zwyczajnie często nie chce się albo nie mają ochoty dochodzić regresów, dużo łatwiej w procesie być pełnomocnikiem pozwanego niż powoda, bo wystarczy wszystko negować co się da i z głowy

          – często trudno ustalić odpowiedzialnego z regresu (tak jak tutaj – sąd może orzec, że pęknięty wężyk to nie wina posiadacza pralki i wtedy sąd oddali taki pozew)

          – uzyskanie samego wyroku to połowa sukcesu, w sytuacji gdy w Polsce skuteczność egzekucji komorniczych wynosi jakieś 20 %.

          Odnośnie roli zakładu ubezpieczeń – jest dokładnie tak jak piszesz – zakład ubezpieczeń pełni rolę gwaranta, że odszkodowanie będzie wypłacone. Gdyby nie było zakładu ubezpieczeń i stosownej polisy, to zalany człowiek musi dochodzić odszkodowania od Kowalskiego, który może uciec, wyjechać za granicę, albo być niewypłacalnym. Zakład ubezpieczeń natomiast jest zawsze wypłacalny, nie ucieknie i nie zniknie.

          Regresy są przewidziane nie we wszystkich przypadkach, np. w ubezpieczeniu OC komunikacyjnym (samochodu), jeżeli jechałeś trzeźwy i nie uciekłeś z miejsca wypadku który spowodowałeś, to nie ma żadnego regresu, nawet jeśli odszkodowanie wyniesie 1 mln zł albo i więcej.

          Odnośnie sposobów na liczenie wysokości składek ubezpieczeniowych – aktuariusze biorą pod uwagę głównie prawdopodobieństwo i wysokość “grożących” odszkodowań do wypłaty, biorą pod uwagę zyski z regresów, koszty funkcjonowania biur, prowizja dla agenta do wypłaty za sprzedaż polisy, a także możliwość zarabiania po prostu na trzymaniu pieniędzy ze składek (jeżeli wypadek nastąpił pod koniec okresu ubezpieczenia, no to powiedzmy przez prawie rok czasu ubezpieczyciel mógł obracać dużymi pieniędzmi, grać na giełdzie, kupować obligacje itd.), no i na końcu ile pieniędzy ma zostać jako zysk.

          To wszystko jest dosyć szczegółowo uregulowane i nadzorowane, tak aby zminimalizować ryzyko upadłości ubezpieczycieli, żeby nie przejadali pieniędzy ze składek, nie inwestowali w ryzykowne instrumenty itd. Dzięki temu do dziś dnia upadłości ubezpieczycieli było stosunkowo niewiele.

        3. Robert, dzięki za bardzo szczegółowe i interesujące wyjaśnienia.

        4. http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17907781,Wyniki_finansowe_PZU_lepsze_od_oczekiwan_analitykow_.html?biznes=poznan#BoxBizLink

          Do wzrostu zysku netto przyczyniła się poprawa wyniku na działalności inwestycyjnej, który zwiększył się do 951 mln zł z 543 mln rok wcześniej. Składka z tytułu zawartych umów ubezpieczenia wzrosła zaś do 4,68 mld zł z 4,35 mld w pierwszym kwartale 2014 roku. Na wyniki największej firmy ubezpieczeniowej wpłynął także rozwój działalności na rynkach zagranicznych.

        5. Panie Robercie, moja mama jest w identycznej sytuacji jak Pani Ania. Właśnie dostała z Ergo Hestii wezwanie do zapłaty wypłaconego sąsiadowi odszkodowania. Spodziewamy się jeszcze drugiego z PZU. Możemy odwołać się w ciągu 14 dni. (Powodem oczywiście był nieszczęsny wężyk). Co napisać w takim odwołaniu? Myślałam o tym, żeby napisać, że to sytuacja losowa itp.. ale czy nie zostanie to potraktowane jak przyznanie się do winy? Proszę o pomoc. Pozdrawiam

        6. Witam serdecznie
          Mój tata dostał właśnie z InterRisk wezwanie do zapłaty za zalanie mieszkania komunalnego sąsiadki z dołu. Kwota 665,39 zł do zapłaty w ciągu 30 dni. Do zalania nigdy się oficjalnie nie przyznaliśmy bo nie podpisywaliśmy żadnego oświadczenia. Do zalania faktycznie doszło w kwietniu 2014 roku bo pękł wężyk w pralce. Nigdy nie była u nas żadna komisja i nie sporządzono żadnego protokołu. Obwinia się mojego tatę bo jest właścicielem mieszkania ale tak naprawdę to ja- córka zalałam mieszkanie bo właśnie robiłam pranie. Nie zamieszkuje obecnie tego mieszkania. Co napisać w odwołaniu?? Proszę Robert o szybką odpowiedz :)

  6. Ja od nowego roku ubezpieczyłem wszystkie moje mieszkania w PZU. Wydałem na to minimalne składki – po 50 zł rocznie od mieszkania, na sumy ubezpieczenia ok. 40 tys. zł każde mieszkanie. Przeczytałem dosyć uważnie polisy i OWU i wydaje mi się, że nie ma tam żadnych kruczków, które mogłyby mnie zaskoczyć w razie np. zalania czy pożaru.

    Działa to prosto – jak ktoś mnie zaleje (sąsiad albo mój najemca), remont będzie mnie kosztował np. 10.000 zł, to właśnie tyle PZU mi wypłaci. Żadnych potrąceń, amortyzacji czy proporcjonalnych obniżeń. Taką przynajmniej mam nadzieję, bo na szczęście jeszcze nie musiałem z tego korzystać i oby jak najdłużej. Jest opcja rozliczenia bezgotówkowego, PZU przyśle mi ekipę do remontu. Dorzucili też opcję assistance, bodajże raz czy dwa razy w roku mogę wezwać do awarii hydraulika czy ślusarza na koszt PZU. Nie wiem jak to działa bo nie korzystałem.

    Coraz więcej sygnałów do mnie dochodzi od różnych osób na temat plagi zalań, pękają wężyki, rury i robi się z tym spory problem. Wszyscy dostają odmowy z polis OC, bo nie ma winy właściciela. Nie liczcie więc na polisy OC swoje ani sąsiadów, bo w praktyce mogą nie zadziałać, a dobre relacje z ubezpieczycielem skończą się w momencie odmowy wypłaty czegokolwiek.

    Te polisy w PZU za 50 zł mają taką klauzulę wężyka, więc myślę że będą dobrze działać.

    Do tej pory ubezpieczałem mieszkania w Hestii, ale tam składka minimalna za mieszkanie wynosiła 200 zł rocznie i suma ubezpieczenia musiała być znacznie wyższa.

    Zrezygnowałem z ubezpieczenia “samych murów”, bo przecież wiadomo że moja suma ubezpieczenia w kwocie 40.000 zł w razie wybuchu czy doszczętnego pożaru budynku nie pozwoli mi odkupić podobnego mieszkania. Ale uznałem, że ryzyko takiego czegoś jest na tyle minimalne, że muszę je przełknąć i ubezpieczam się “tylko” na 40 tys. zł na koszty remontu w razie zalania czy pożaru.

    Zrezygnowałem też z opcji kradzieżowej – w razie włamania zwykle wymagają udokumentowania ukradzionych rzeczy. A gdzie ja znajdę po kilku latach paragony za laptop czy biżuterię? Nie ma sensu tego kupować.

    Doszedłem również do ciekawego rozwiązania, mianowicie do tej pory ubezpieczałem mieszkania w miarę jak je kupowałem. Powodowało to, że co miesiąc – dwa wydzwaniał do mnie agent (ten od Hestii) i ciągle mnie męczył tym przedłużaniem polis. Powiedziałem mu, że chcę to ujednolicić i mieć wszystkie polisy od 1 stycznia do 31 grudnia. Wtedy raz w roku sobie je przedłużam, przelewam składki, decyduję łącznie czy coś zmieniam, podwyższam sumy czy nie itd.

    Powiedział, że nie ma takiej opcji żeby jak kupuję mieszkanie w sierpniu czy wrześniu kupić polisę tylko do końca roku. No to ja go przechytrzyłem w ten sposób, że odczekałem aż wszystkie polisy w Hestii się skończą, zmieniłem agenta na PZU i w grudniu wykupiłem polisy na równy rok kalendarzowy. Tak jest znacznie wygodniej.

    Ważne jest żeby mieć uczciwego agenta. Ten z Hestii mnie na wszystko naciągał, sprzedał mi chyba ze 3 naraz polisy OC w życiu prywatnym (dorzucał do auta, drugiego auta, firmy, mieszkania), naciągał też na ubezpieczenia na wysokie kwoty, kradzieżowe itd. Krótko mówiąc starał się jak najwięcej na mnie zarobić.

    A obecny agent z PZU np. doradził mi, żeby podwyższyć sumę ubezpieczenia bez zwiększania składki (tych 50 zł). Mianowicie początkowo chciałem ubezpieczyć jak najtaniej na 20-25 tys. zł. Powiedział mi, że składka minimalna wynosi 50 zł i wówczas za taką składkę może mi zaoferować sumę na 40.000 zł. Czyli zadziałał sprzecznie z interesem PZU, ale na moją korzyść.

    Gdyby ktoś chciał na niego namiary to służę na emaila, gość pracuje w Poznaniu.

    1. Witam. W moim pytaniu chodziło mi o ten komentarz. Jeśli to wciąż możliwe chciałbym namiary na tego agenta (pod warunkiem, że załatwia sprawy korespondencyjnie). Pozdrawiam

  7. A tak w ogóle należy przy wynajmie żądać od lokatorów ubezpieczenia się( OC -kosztuje kilkadziesiąt zł na rok)

  8. marriusz – o jakim OC najemcy mówisz? Od czego to OC miałoby chronić – od zalania Twojego mieszkania, czy od zalania sąsiadów? A może od zniszczenia Twojego mieszkania, a najlepiej od niezapłaconego czynszu ;-)

    To byłby dobry pomysł na produkt dla ubezpieczyciela – ubezpieczenie najmu, a więc gdy najemca nie płaci czynszu albo zniszczy mieszkanie ;-)

    1. Robert, rozmawiałem już z kilkoma ubezpieczycielami nt wprowadzenia ubezpieczenia od pustostanu (takie funkcjonują już np w Anglii). Na razie bez skutku, ale będę próbował dalej:-)

  9. Obawiam się, że ubezpieczyciele nie wprowadzą takiego produktu z prostej przyczyny – będą się obawiali plagi oszustw, tzn. sytuacji gdy jako właściciel mieszkania w jakikolwiek sposób dogadam się z najemcą (np. zapłaci mi czynsz pod stołem, a ja będę twierdził że nic nie zapłacono) albo specjalnie będę trzymał pustostan, tylko po to, żeby dostać kasę od ubezpieczyciela. Po prostu zbyt mały element losowości w takim produkcie i zbyt dużo zależy od woli ubezpieczonego.

    Oczywiście fajnie by było gdyby takie produkty powstawały, ale niestety słabo to widzę. Jestem ciekaw czy ktoś ma informacje jak to wygląda za granicą, czy gdzieś powstały takie ubezpieczenia?

    1. Jestem w podobnej sytuacji. Przez pęknięcie wężyka pod wanną zalało mieszkanie pod nami. PZU od nas prawie 5 tys. Ja jestem na stażu mama na rencie rodzinnej, więc jest to dla nas dużo pieniędzy. Napisaliśmy, że nie przyznajemy się do winy. Co kilka dni otrzymujemy pismo z wezwaniem do zapłaty i naliczanymi odsetkami. Jak można się z Panem skontaktować? Może nam Pan coś poradziec?

  10. Właśnie dostałem maila od ubezpieczyciela, że sprawa została wycofana z windykacji i wezwanie do zapłaty zostanie skierowane do Najemcy. Na tą chwilę sprawa idzie po mojej myśli. Dziękuję wszystkim za pomoc.

  11. Robercie,

    Bardzo ciekawy artykul z dnia 9 lutego. Czy moglbys mi podac namiary do twojego agenta z PZU. Potrzebuje ubezpieczenia na mieszkanie asap, zatem chce sie skontaktowac z kilkoma ubezpieczycielami i porownac dostepne opcje.

    Czy moze ktos z mieszkanicznikow ma ciekawe namiary odnosnie ubezpieczenia mieszkania.
    Z gory dziekuje,
    Pozdrawiam.

    1. Niezbyt asap ale może jeszcze aktualne :).
      Ubezpieczyłem dzisiaj mieszkanie w TU UNIQA.
      Wybrałem ubezpieczenie od zdarzeń losowych MAXI (pożar, zalanie i wszelkie plagi egipskie) koszt 67 zł od 200 tys.
      Oraz mając na uwadze to co Robert pisał o „szkodach wężykowych” wziąłem OC w życiu prywatnym za 19 zł od 25 tys. rozszerzone o klauzulę dodatkową nr 7 (szkody wyrządzone w związku z działaniem lub awarią urządzeń wodno-kanalizacyjnych i centralnego ogrzewania powstałe niezależnie od winy Ubezpieczonego i jego osób bliskich).
      OC mniejszego niż 20 tys. nie opłaca się brać bo składka minimalna to 18 zł.
      Pozdrawiam.

  12. Witajcie,

    ostatnio kilkukrotnie doszły mnie słuchy o zalanych mieszkaniach. Zawsze powodem był nieszczęsny wężyk. Mojego kolegę, który posiada mieszkanie na wynajem w Radomiu (a mieszka w Warszawie) spotkała ta niemiła sytuacja. Niemiła tym bardziej, że przydarzyła się w okresie pustostanu. Wcześniej przez ok. 5 lat mieszkali różni lokatorzy, zmieniali się i wszystko się układało. Wężyk pękł w okresie, gdy ostatni lokatorzy się wyprowadzili a przed wprowadzką nowych… Nie muszę tłumaczyć czym się to skończyło. O wycieku telefonicznie poinformowała administracja. Wyciekło ok. 3m3 wody…

    Odkąd kupiliśmy z Żoną drugie mieszkanie pod wynajem problem ten zaczęliśmy traktować nieco poważniej (tym bardziej, że pierwsze mieszkanie jest na parterze a drugie na 7. piętrze).

    W związku z tym moglibyście podać namiary na jakiegoś sensownego agenta ubezpieczeniowego w Warszawie/Pruszkowie, który zaoferowałby korzystną polisę. Chciałbym mieć polisę na ok. 50 zł/rok. Widzę, że jeden z Robertów za tę kwotę ma ubezpieczenie na 40k + OC z klauzulą wężykową, a RobertM aż 200k (za niewiele większą sumę).

    Miał ktoś z Was do czynienia z zalanym mieszkaniem i likwidacją szkody z tego tytułu?

    Pozdrawiam,

    Radek

  13. Proponowałbym raczej namiary na hydraulika ;) Trwałość takich wężyków to ok. 5 lat, po tym czasie warto je wymienić.

  14. Zdarzenie miało miejsce w Białymstoku. Wysiadając z taksówki jako pasażer samochód os. uderzył w drzwi taksówki. Przyjechała Policjantka na początku nie wiedziała co z tym zrobić . Po dłuższym czasie stwierdziła że winnę ponosi pasażer chcąc wypisać mi mandat z Art. 45 ust 1 pkt. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi: Zabrania się otwierania drzwi pojazdu, pozostawiania otwartych drzwi, lub wysiadania bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Ja oczywiście odmówiłem i pojechałem na komisariat złożyć zeznania.

    Po czasie zostałem ukarany sądownie mandatem, ale nie odwołałem się . Ponieważ mieszkam w Warszawie a sprawa była by w Białymstoku . Myślałem że opłacę mandat i po sprawie , lecz tak się nie stało
    Teraz przyszedł mi regres od ubezp. na kwotę 7000 zł

  15. Przeczytałam powyższe komentarze i zastanawiam się, czy podobne rozwiązanie można zastosować do mojej sprawy.
    Otrzymałam wezwanie do zapłaty z TU, ponieważ sąsiad został zalany (powstał zaciek na ścianie) i jako osobę winną wskazał mnie (lokalizacja zacieku wskazuje, że mógł on powstać od mojego prysznica/ brodzika). Podawał jednak różne daty, kiedy doszło do szkody. Usilnie starał się również dowiedzieć, kiedy nabyłam mieszkanie. Pierwsza data, jaką podał odnosiła się do czasu, gdy właścicielem mieszkania był ktoś inny. Później podał taką, kiedy właścicielem byłam ja. Do szkody doszło w takim miejscu, że odpowiadać mógł za to brodzik (jak już pisałam). Nie wiadomo jednak w którym miejscu. Później, już po szkodzie, wykonałam eksperyment (za zgodą właściciela mieszkania mieszkającego poniżej) wlewając do odpływu brodzika kilkanaście litrów wody. Zaciek się nie powiększył, ani nic nie stało się ze ścianą.
    W uzasadnieniu winy poszkodowany powołał się na “oświadczenie administratora budynku”, że odpowiedzialność za szkodę ponoszę ja. Nie przedstawiono mi natomiast żadnego dokumentu, który konkretnie by wskazywał, jaki element instalacji wodno-kanalizacyjnej zawiódł i doprowadził do szkody.
    TU wzywa mnie do zapłaty 800 zł. Zastanawiam się jakie mam szanse obrony. Dodam tylko, że mieszkanie jest od stycznia nie zamieszkane, bo trwa remont. Brodzik był używany w weekend jedynie do opłukiwania narzędzi malarskich. Uważam, że właściciel mieszkania chce mnie naciągnąć na koszty. Czy są tu jakieś szanse obrony?

  16. Proszę o pomoc. Czytam to forum i widzę same fachowe porady. Mieszkanie własnościowe. Okno balkonowe wymienione przez firmę wiosną 2013 roku. W listopadzie ubiegłego roku sąsiad mieszkający pod nami zgłosił firmie ubezpieczeniowej szkodę w postaci grzyba na ścianie znajdującej się pod naszym balkonem. Okazało się że przyczyną grzyba może być szpara znajdująca się między oknem a parapetem od strony balkonu, przez którą to mógł się dostawać zacinający deszcz i wilgotne powietrze. Szpara to zaniedbanie firmy wstawiającej okno. My nawet nie zwróciliśmy na nią uwagi. Dostaliśmy teraz wezwanie do zapłaty blisko 700 zł w terminie 7 dni. Moje pytanie brzmi: powinniśmy zapłacić, czy też wskazać w piśmie do ubezpieczyciela firmę, która wstawiała nam okno? Jak postąpić?
    Nie poczuwamy się do winy. Mąż po wizycie prezesa spółdzielni, który to wskazał nam prawdopodobną przyczynę szkody u sąsiadów zakleił szparę.

    1. Dodam jeszcze, że sąsiedzi hodowali tego grzyba ponad rok i nic nam o tym nie powiedzieli. Nie mieliśmy szansy na reakcję. Jak w łazience sąsiad zauważył mokrą plamkę na suficie, to zaraz przybiegł by interweniować. A tak to grzyb rósł i rósł i osiągnął pokaźny rozmiar, a my pokaźną kwotę do zapłaty.Mieszkanie jest ubezpieczone, ale jak się okazało tylko od kredytu. Co robić?

  17. Przeczytajcie dokładnie mój artykuł oraz powyższe dodatkowe wyjaśnienia. Krótko mówiąc – jeżeli regres ubezpieczyciela wobec Was ma być skuteczny, ubezpieczyciel musi Wam wykazać winę. Czyli np. widzieliście, że leci woda, ale nie naprawiliście kranu, albo jakieś zniszczenia zrobiliście sąsiadowi celowo czy umyślnie. Dodatkowo warto wiedzieć, że w praktyce ubezpieczycielom nie opłaca się kierować do sądu spraw o kwoty rzędu 200 zł czy 700 złotych, bo więcej wydadzą na obsługę prawną takiej sprawy, wpisy sądowe, potem rozprawy, biegli rzeczoznawcy itd.

    1. Robert, dzięki za udzielanie bezpłatnych porad prawnych na łamach fridomii.

      Z ilości zapytań widzę lukę rynkową w poradach dotyczących sporów ubezpieczeniowych. Nie wiem czy są prawnicy w tym się specjalizujący, ale chyba byłaby to dla prawników dobra nisza:-)

    2. Dzień dobry Panie Robercie bardzo proszę o podpowiedz. Niedawno zalalam mieszkanie sąsiada (zdarzenie miało miejsce podczas mojej nieobecności strzelił wąż od pralki która nie była nastawiona). Moje mieszkanie jest nieubezpieczone. Sąsiad zgłosił sprawę do swojego ubezpieczyciela i dzisiaj dzwonił z informacja ze ubezpieczyciel zarządzał oświadczenia z mojej strony zw zalalam mieszkanie. Czy powinnam coś takiego napisać?

      1. Nie będzie to porada prawna, ale bardziej życiowa. Nie będzie to może miłe, ale kierując się własnym interesem nie powinna Pani nic podpisywać, nic oświadczać, w ogóle nawet nie otwierać drzwi.

        Nie ma Pani takiego obowiązku, ani do czegokolwiek się przyznawać, ani z kimkolwiek rozmawiać na ten temat, czy to z sąsiadem, czy to z likwidatorem szkód z zakładu ubezpieczeń.

        Jeżeli pójdą przeciwko Pani do sądu albo już przejdą do fazy wzywania przedsądowego do zapłaty, wtedy proponuję zaangażować prawnika, jeżeli sprawa będzie warta świeczki.

        No i na koniec rada, żeby wykupić sobie OC. Albo sprawdzić, czy może posiada Pani jednak OC w życiu prywatnym, np. dodane w dodatku do ubezpieczenia samochodu? konta? kredytu?

        pozdrawiam

        1. Dzień dobry Panie Robercie.

          Czy jeśli wypełniłem i podpisalem oświadczenie o zalaniu (PZU), w którym opisane zostało w bardzo generalny sposób zalanie, cytując:

          “Samoistne rozszczelnienie odpływu kanalizacji do pionu. Woda w miejscu rozszczelnienia częściowo trafiała do pionu oraz częściowo spływała po pionie. W efekcie zalaniu uległ sufit lokalu znajdujący się na 2 piętrze oraz nastąpiło zwarcie instalacji elektrycznej w zalanym pomieszczeniu.”

          Dziś dostałem informację od sąsiada o kwocie, która według mnie jest zdecydowanie zbyt wysoka i zawyżona. Nie dostałem również żadnego uzasadnienia tej kwoty ani wyceny. Czy jest w związku z tym jakakolwiek szansa na odwołanie?

          Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam

        2. Proszę o więcej informacji – szkoda jest likwidowana z Pana polisy OC? Czy z polisy ubezpieczenia mieszkania sąsiada i obawia się Pan potem regresu wobec Pana?

        3. Szkoda jest likwidowana z polisy OC sąsiada, a ja obawiam się regresu – uważam, że oszacowana kwota jest bezpodstawna.

        4. Chyba nie z polisy OC sąsiada (sam siebie zalał?) tylko z jego polisy ubezpieczenia mienia?

  18. Jestem właścicielka mieszkania na 4 piętrze. Mieszkanie stoi puste. Spółdzielnia powiadomiony mają mój nr telefonu i maila. Podczas uruchamiania c.o. doszło do awarii odpowietrzników. Zalalo caly pion. Sasiadka obok poinformowala mnie o zdarzeniu. Maz niezwlocznie pojechal i naprawil i wytarl podloge. Fakt nie powiadomilismy o tym spoldzielni. Wiem ze sasiedzi dostana odszkodowanie od SM ale co dalej? Minelo juz ponad tydzien. Co robic?Dziekuje z gory za szybka odpowiedz

    1. Nic na razie nie rób, jak przyjdzie ci jakieś wezwanie to napisz, postaram się doradzić. Piłka jest po stronie poszkodowanych / spółdzielni.

    2. Miałem podobną sytuację ,4 piętro napelnianie c.o zawieszony odpowietrznik , zalane 2 łazienki, wczoraj dostalem wezwanie do zapłaty z pzu jako właściciel mieszkania, bo ja wrzaden sposób nie prxyczynilem się do szkody , spoldzielnia twierdzi ze to nie jej wina.w mojej obecnosci nie sporządzili protokołu szkody , trraz niewiem co ztym robic pisac odwołanie. Takze zalecam aby miec na pismie stwierdzona przyczynę i przyznanie do winy.pozdrawiam

  19. Witam
    Mam pytanie zalalam łazienkę w mieszkaniu poniżej sąsiedzi mają ubezpieczenie ja niestety nie. Sąsiedzi zawiadomili administrację a oni stwierdzili u mnie usterkę uszczelki pod wanną. Z ubezpieczalni dostałam pismo o potwierdzenie wystąpienia szkody i jej przyczyny i tu jest moje pytanie jak to wypełnić czy wogole to wypełniać i wysyłać .

  20. Witam jak już mowa o wężykach…ok.7 lat temu (maj 2009) w mieszkaniu, którego właścicielem była moja babcia pękł wężyk. Zalaliśmy sąsiadów. Mieszkanie nie bylo wtedy ubezpieczone. Sąsiad przyszedł na górę z synem żeby podpisać oświadczenie o zalaniu. Oświadczenie podpisałam ja chociaż nie byłam właścicielem mieszkania a jedynie osobą tam zameldowaną.Dodam, że nie odwiedził nas żaden rzeczoznawca aby oszacować przyczynę wystąpienia szkody, nie dostaliśmy też żadnego pisma ze spółdzielni ani od ubezpieczyciela sąsiadów. Babcia zmarła we wrześniu 2012 roku.Zanim zmarła przepisała mi mieszkanie za opiekę oraz ustanowila mnie swoim spadkobiercą. Mniej więcej w grudniu 2012 roku przyszło pismo na nazwisko babci od ubezpieczyciela sąsiada czyli PZU (listem zwykłym) z ostatecznym wezwaniem do zapłaty na kwotę prawie 1600zł Zwróciłam się na Pocztę Polską z prośbą o niedostaraczanie przesyłek ponieważ adresat nie zyje. Informacja ta została również odnotowana na zwrocie listu do ubezpieczyciela. Pomyslałam, że nie będę ułatwiać ubezpieczycielowi wyciągania ode mnie sporej sumy za ten regres ponieważ byłam w mieszkaniu sąsiada po zalaniu i widzialam, że na odmalowanie ścian nie wydał więcej niż 200zł…więc nie wiem za co taki rachunek…dziś po 4 latach od pierwszego listu z PZU niezyjąca babcia dostała awizo z sądu, więc pewnie chodzi o regres. Moje pytanie jest następujące: czy ubezpieczyciel nie powinien szukać rodziny zmarłego zamiast występować na drogę sądową skoro został powiadomiony o śmierci potencjalnego dłuznika?
    Jakie mam realne szanse żeby wykręcić się od zapłacenia regresu plus zapewne kosztów sądowych?
    Pozdrawiam M.

  21. Czy ktoś mógłby mi pomóc w mojej sprawie? W ubiegłym roku wysłałam kupującemu za pobraniem towar o wartości ponad 20.000 zł. Wysyłka pocztą z otwarciem i sprawdzeniem zawartości + ubezpieczenie do 50.000 zł. Niestety przesyłka została skradziona. Kurierowi złodziej wyrwał paczkę z rąk. Sprawa trafiła na policję, która po pewnym czasie umorzyła sprawę, bo nie znalazła złodzieja. Poczta zwróciła ze swojej strony 100 zł, bo paczka o tej kwocie nie mogła być wysłana jako wartościowa, więc zwróciła tylko kwotę standardową w takich sytuacjach. Ubezpieczalnia na podstawie przedstawionych moich dowodów wartości skradzionego przedmiotu wypłaciła odszkodowanie w wysokości kwoty pobrania.
    Ponieważ strasznie przeżyłam całą sprawę związaną z kradzieżą i niepewnością co do otrzymania odszkodowania, powzięłam decyzję o poszukiwaniu złodzieja na własną rękę, zamieszczając zdjęcia i numery seryjne skradzionego przedmiotu w internecie. Dzisiaj, po ponad 6 miesiącach otrzymałam informacje z komisu, że otrzymali mój przedmiot w komis z prośbą o sprzedaż. Ponieważ komis ten widział moje ogłoszenie o skradzionym przedmiocie, niezwłocznie poinformował mnie o tym. Ja zgłosiłam sprawę na policję i złożyłam zeznanie.
    Teraz mam pytanie, czy skradziony przedmiot wróci do mnie? A jeśli tak, to na jakich warunkach? Jeden policjant powiedział mi, że poszkodowanym jest w tej chwili Ubezpieczalnia, ponieważ wypłaciła mi odszkodowanie, natomiast policjant spisujący moje zeznanie powiedział, że towar powinien wrócić do mnie, a złodziej ma zwrócić ubezpieczalni kwotę jaką Ubezpieczalnia mi wypłaciła. Nie wiem, kto ma rację. Będę wdzięczna za jakieś sugestie, bo wyczytałam w internecie, że odszkodowanie jest tylko w formie pieniężnej, więc i regres również musi być w formie pieniężnej.

    1. Dwie sprawy:

      – po pierwsze to chyba pomyliłaś blogi;

      – po drugie to skoro sama piszesz, że otrzymałaś pełne odszkodowanie za skradziony towar, ciekawi mnie co jeszcze chcesz w ten sprawie uzyskać? Co dla Ciebie za różnica, czy pieniądze za towar wpłacił Ci kupujący, czy ubezpieczalnia? Z Twojego punktu widzenia sprawa jest zakończona i staranie się ponownie o odzyskanie towaru za który otrzymałaś zapłatę, jest co najmniej dziwne.

      1. Nic nie chcę uzyskać. Chcę wiedzieć czy teraz np. Ubezpieczyciel będzie mógł mnie ZMUSIĆ do zwrotu odszkodowania i odbioru odzyskanej rzeczy.
        Tylko tyle chcę wiedzieć, bo tak jak piszesz, dla mnie nie ma różnicy kto wypłacił mi pieniądze: kupujący czy ubezpieczyciel.
        Niestety z mojego punktu widzenia sprawa nie jest zakończona tak jak piszesz, ponieważ na własną rękę wyśledziłam złodzieja i powiadomiłam o tym policję i musiałam złożyć ponownie zeznanie. A dlaczego to zrobiłam? Żeby złodziejstwo zostało ukarane. Tylko tyle.
        Teraz zastanawiam się tylko czy faktycznie dla mnie to już koniec sprawy, a przestępna zostanie ujęty, czy może ubezpieczalnia będzie mogła wymusić na mnie to co napisałam wyżej.

        1. Jakieś nowości?

          Nie, nie będzie mógł Cię do niczego zmusić. Zwykle w takich przypadkach ubezpieczyciel przejmuje na swoją własność przedmiot, za który wypłacił odszkodowanie. Dotyczy to np. odzyskanych samochodów z kradzieży, często rozwalonych, rozkręconych na części itd.

  22. Moim zdaniem ubezpieczalnia wypłacając odszkodowanie za kradzież staje się właścicielem towaru. Proszę przeczytać warunki ubezpieczenia.

    Odzyskanie przez Panią towaru będzie mogło być zakwalifikowane jako nieuczciwe wzbogacenie – bo będzie Pani mieć i towar, i odszkodowanie. Będzie więc Pani musiała oddać towar ubezpieczalni. Wersja, że złodziej ma oddawać jakieś pieniądze ubezpieczalni, brzmi absurdalnie – ze złodzieja nie uda się ściągnąć żadnych pieniędzy.

    1. W przepisach wyczytałam, że ubezpieczyciel może wystąpić z regresem wobec osoby do której ma roszczenie, a w chwili wypłaty ubezpieczenia, tą osobą jest złodziej, natomiast regres nie może być oddany w formie rzeczowej, a pieniężnej, więc gdy policja zwróci towar ubezpieczalni to nie będzie to regres, bo nie będzie to forma pieniężna, a rzeczowa. Stąd moje pytanie.

  23. Dzień dobry. Proszę o pomoc w następujacej sprawie. Zalałem sąsiada poniżej. W nocy pękł grzejnik drabinkowy w łazience. Zgłosiłem awarie do SM. Przybył hydraulik i zakręcił zawor na grzejniku. Potem po zgłoszeniu przez sąsiada z dołu była pani z administracji SM i stwierdziła, że to nasza wina bo grzejnik wymienialiśmy sami. Chciałem się dogadać z zalanym sąsiadem, jednak nie wpuścił mnie do swojego mieszkania. Zgłosił prawdopodobnie szkodę do swojego ubezpieczyciela . Obawiam się, że przyjdzie do mnie wezwanie do pokrycia kosztów remontu sąsiada na zasadzie regresu. Moje mieszkanie nie było ubezpieczone. Co mogę w tej sprawie zrobić? Czy muszę przyznać się dp winy? Szczerze mówiąc nie czuję się winny pęknięcia grzejnika. Nie było tam mojego zaniedbania ani tym bardziej celowego działania. Poza tym nie wiem w jakim stopniu zalane jest mieszkanie sąsiada bo nie otwiera drzwi. Proszę o pomoc.

    1. Piłka jest po stronie zalanego sąsiada / jego ubezpieczalni. Nie musisz się przyznawać do winy, bo jak się przyznasz to mogą pójść do sądu i wtedy pewnie zasądzą odszkodowanie za zalanie.

      1. Robert, dziękuję za odpowiedź. Rozumiem, że “nie przyznać się do winy” to znaczy nie podpisywać żadnego dokumentu. Obawiam się, że ubezpieczalnia odezwie się do SM a oni stwierdzą moją winę, jako że grzejnik jest mój. Czy dobrze myślę?

        1. Jeżeli nie chcesz płacić odszkodowania, to nie przyznawaj się do winy, nie podpisuj nic – nie ułatwiaj im pracy.

  24. Witam, podczas napełniania o.c. wodą wybiło mi w kaloryferze w łazience zaślepke. Stało się to podczas mojej nieobecności w mieszkaniu. Nadmienię ze miesiąc wcześniej wymieniłam kaloryfer na nowy, jednak nie robił tego nikt z spółdzielni tylko znajomy (oczywiście zostało to zgłoszone). Zalałam sąsiada z dołu teraz dostałam wezwanie do zapłaty. Nie podpisywalam żadnego oświadczenia o przyznaniu się do winy. W piśmie jest napisane że do zalania doszło w związku z moją ingerencją w kaloryfer. Suma jest dość sporo bo ponad 3000zl. Czy mogę się jakoś do tego odwołać? Nie jest to z mojej winy ani z niedbalstwa. Nadmienię tylko że sąsiad ma ubezpieczone mieszkanie, Ja nie. Z góry dziękuję za odpowiedź

  25. Panie Robercie. Jest pan prawnikiem? Jeśłi tak to proszę o kontakt. Potrzebuję pomocy w związku z zalaniem.
    kaliber9 [małpka] protonmail [kropeczka] com

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.