Jak sie ma bogactwo do zdrowia?

W weekendowym wydaniu The Times, znalazem artykul o tym, ze bogaci 80-latkowie sa zdrowsi niz biedni 60-latkowie. Spis ludnosci wykazal, ze 20% osob biednych w wieku 35-39 lat zadeklarowalo problemy ze zdrowiem. Tak wysoki procent dreklaracji padl w przypadku osob bogatszych (w 10%-ach najbogatszych mieskzancow Wielkiej Brytanii) dopiero w wieku 60-64 lat. Podobne wsrod biednych kobiet, ktore osiagna 60-tke, az 50%% narzeka na zdrowie. Wsrod bogatych kobiet w tym samym wieku, tyko 15% narzeka na zdrowie.

Wyglada na to, ze jest pewna roznica miedzy wiekiem biologicznym, a wiekiem zdrowotnym i ze roznica ta wynika czesciowo z roznicy w poziomie dochodow. Jakie moge byc wytlumaczenia tej obserwacji, jak sadzicie?

Ciekawe jak ma sie zdrowie do wolnosci finansowej? Wydaje sie, ze brak stresu wynikajacy z braku trosk finansowych powinien sprzyjac dobremu samopoczuciu zdrowotnemu…

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

31 Responses

  1. Moje wyjaśnienie na pewno nie dotyczy wszystkich przypadków (podejrzewam, że ogólnie czynników/przyczyn jest wiele), ale z pewnością dla niemałej części społeczeństwa ma to wpływ.
    Otóż osoby biedniejsze przeważnie pracują na etacie, fizycznie, np. przy jakiejś linii produkcyjnej (w której np. dodatkowo jest chłodno), sprzątają, dźwigają w magazynach, częściej są narażeni na bezrobocie, przez co częściej w życiu zdarza im się źle odżywiać (z powodu oszczędności). To wszystko w dłuższym okresie ma raczej znaczny wpływ na zdrowie.

    Owszem, dzisiaj warunki pracy są znacznie lepsze, ale mowa tutaj o ludziach w wieku 40-80, czyli ludzi, którzy w dużej mierze pracowali tuż po wojnie.

    W przypadku osób bogatszych raczej częstszą przyczyną pogorszenia stanu zdrowia – jest stres – który można zwalczyć odpoczynkiem (niekoniecznie fizycznym, ale od pracy), hobby lub innymi podobnymi zajęciami. Podejrzewam też, że bogatsi częściej mogą sobie pozwolić, np. na rok bez pracy zawodowej – wtedy dokształcić się, podróżować i wypocząć.

    Być może się mylę :)

    1. Biednemu zawsze wiatr w oczy, a bogatemu lepiej. Zatem trzeba dążyć do bogactwa. Biedni narzekają, a bogaci są uśmiechnięci.

  2. Wszystko zależy od psychiki. Człowiek bogaty mniej się stresuje niż człowiek biedny, inaczej podchodzi do życia, ma w sobie więcej optymizmu. Biedny natomiast to raczej pesymista, codziennie zastanawia się jak dotrwać do końca miesiąca. Poza tym biedny raczej ma gorszy dostęp do opieki zdrowotnej niż człowiek bogaty.

    1. Są wyjątki wśród biednych kiedy biedny przywiązany do natury żyje w zgodzie ze sobą, w harmonii światem, w dobrych relacjach i kieruje się pozytywnymi wartościami, myśleniem,miłością, spólczuciem jest wstanie przeżyć bardzo długo nawet na skromnej diecie wybierając intuicyjnie dobre pożywienie najczęściej z ogródka.

      1. Aneta, przypomniało mi się, że kiedyś pewien lekarz medycyny chińskiej zwrócił mi uwagę na to, że najzdrowsza dieta jest zwykle bardzo uboga, mało urozmaicona. Dieta Eskimosów czy Indian czy różnych plemion afrykańskich jest zwykle mało urozmaicona, a mimo to (a może właśnie dzięki temu) ludzie są często bardzo długowieczni:-)

        1. To prawda bo powtarzalność i nieskomplikowanie posiłków pozytywnie wpływa na układ pokarmowy, zwyczajnie organizm ma udoskonalone schematy trawienia takich rzeczy i dalszej ich “obróbki”.. Niczym go nie zaskakujemy. Oczywiście dieta musi być zbilansowana ale nie koniecznie urozmaicona. Mówię to jako osoba czynnie uprawiająca sport wytrzymałościowy, będąc jednocześnie wegetarianinem :)

        2. Zgadza się:) zazwyczaj pożywienie na danym obszarze powinno dostarczyć tego co nam potrzeba do zdrowia w danych warunkach klimatycznych/geograficznych. Ale druga kwestia, która mi na myśl przychodzi to silne więzy międzypokoleniowe i plemienne, wsparcie które sobie dają, wartości, życie w zgodzie z natura, a nie hipermarketem czy GMO;) mające duże znaczenie dla wewnętrznej równowagi i tym zdrowia.

  3. Wydaje mi się, że również przy wolności finansowej człowieka może atakować poważny stres związany ze strachem, że z jakiegokolwiek powodu wolność finansowa może się skończyć ;-)

    1. Robert, wydaje mi się, że jeśli ktoś osiągnął 100%-ową wolność finansową, to jedyne dla niej zagrożenie stanowi on sam, np nagle żyjąc POWYŻEJ swoich możliwości finansowych. Jeśli nabył nawyk życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych, to co jeszcze mogłoby mu potencjalnie zagrozić?

      1. Polityczne i finansowe zawirowania, zarowno w kraju/krajach, gdzie posiada aktywa(np. Nieruchomosci) jak i globalne. Czasami mam wrazenie, ze ludzie bez majatku moga jednak byc szczesliwsi.

  4. Zależy, ile wysiłku wymagało dojscie do owej niezależności finansowej. Na tym forum wielokroć widziałem wpisy osób chwalacych sie ciężka pracą po kilkanaście godzin na dobę, rownież w weekendy. Takie podejście to raczej przepis na zrujnowane zdrowie po 50tce…

  5. Bogactwo i wolność finansowa w tym konkretnym przypadku są tożsame. Chodzi o dostęp do pieniędzy, które można spożytkować na swoje, szeroko rozumiane zdrowie. Niemniej jednak w moim odczuciu pieniądze są warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym. Powodują, że być może możemy mniej pracować (lub wcale), że możemy bardziej dbać o swoje potrzeby. Dla mnie jeszcze są dwa warunki dobrego zdrowia. Pierwszy to wiedza a drugi to jak z tej wiedzy korzystać. Wiedza na temat tego jak wypoczywać (czynnie w ruchu czy może iść do masażysty), jak się odżywiać, jak odpoczywać żeby odpocząć. A mając już tę wiedzę trzeba ją wprowadzić w życie. Jeżeli wiem, że np. ruch to zdrowie no to z tym trzeba coś zrobić a nie tylko wiedzieć, jeżeli wiem że nie mogę jeść tłustych potraw to (jak mam pieniądze) to zastąpię to czymś co dobrze smakuje ale jest dla mnie lepsze, itd. Tak więc do tego są niestety potrzebne pieniądze i wiele chęci żeby umieć to spożytkować. Pozdrawiam. Marek

  6. Ludzie bogaci w pewnym sensie mogą pozwolić sobie na pewne rzeczy, na które innych nie stać, jak na lepsze warunki mieszkaniowe, lepszą żywność (co jest bardzo istotne, ludzie żyjący szczególnie na fastfoodach tzw. żywność CHI-free mogą krócej żyć, czy częściej chorować). Stać ich na uprawianie sporu, rekreacji, możliwość aktywnego / komfortowego / twórczego / innego wymarzonego typu spędzania wolnego czasu, podróże, realizowanie pasji, różnego rodzaju zabiegi, coachingi, odkrywanie życia / pewien komfort, więc i ciało, i mózg mają szansę być zdrowsze. Zapewne i korzystanie w razie potrzeby z leczenia czy dostępnych metod i form leczenia może być na wyższym poziomie – dotyczy to mniej szkodliwych leków, wyższej rangi specjalistów, nowocześniejszych technologii, czy też innych form leczenia. Niektórzy mniej się leczą, bo pewnie nie mają na to czasu (Ci zabiegani) albo są rzeczywiście zdrowsi, bo żyją w harmonii (przeważa tu pozytywne myślenie czy wyrażanie emocji, uczuć). Niektórzy bogatsi wracają do pewnych aspektów, które są możliwe dla ludzi, którzy już osiągnęli w życiu dużo (są nasyceni) lub potrafiących się cieszyć życiem bez względu na wartości materialne i wracają do korzeni – zaczynają pielęgnować wartości takie jak przyjaźń, rodzina, sąsiedzi, wartości ponadpieniężne, które są tracone często na początku drogi do bogactwa poprzez znaczną grupę ludzi. Jak sam Sławku wiesz dawanie, dzielenie się zwiększa stan zadowolenia, bogactwa, zdrowie i sprzyja wydłużeniu życia:))) Ale to również zależy od stopnia rozwoju na poziomie duchowym. Mają szansę rzeczywiście dłużej pożyć, ale niektórzy mogą szybciej się spalić, jeśli nie zadbają o równowagę życiową w wyścigu o ilość mieszkań. Ciekawa jestem jaki był współczynnik zgonów wśród bogatych, którzy nie dożyli 60tki? Życzę Wam co najmniej 120 lat:)

  7. Witam

    Po tym wpisie dochodzę do wniosków iz wraz ze wzrostem bogactwa mężczyźni są coraz zdrowsi a kobiety mniej narzekają:)

  8. Hmmmm… Zastanówmy się…
    – Wyjazdy do Kenii / Australii / Wietnamu itd. kiedy w Polsce trwa zima
    – Wizyty w sanatorium na Krymie
    – Kompletny brak stresu spowodowany wiadomym saldem konta bankowego

    I Ty się Sławku dziwisz, że dobrze sytuowani ludzie zachowują zdrowie znacznie dłużej? :P
    Jestem gotów się założyć, że Sam nie pamiętasz kiedy ostatni raz byłeś chory :)

    Mając więcej pieniędzy można choćby kupić lepszej jakości jedzenie – przyjmowanie mniejszej ilości benzoesanu sodu i całej reszty tego świństwa zdecydowanie ułatwia zachowanie zdrowia. Wspólną cechą wielu bardzo bogatych ludzi jest coś jeszcze – sport. O kimkolwiek zamożnym się nie przeczyta, wszędzie powielany jest ten sam schemat. O 3 rano pobudka, o 4 rano na siłowni/bieżni/basenie o 6 rano w biurze o 21 w łóżku.

    Z pieniędzmi jest u mnie jak jest, więc póki co staram się trzymać części dotyczącej sportu :) Jak na ironię przeziębiłem się nieco po ostatnim 5km biegu :P

    Bądź zdrów Przyjacielu i do zobaczenia w Sopocie!

  9. To prawda, że brak trosk o finanse powoduje lepsze zdrowie, ale dodatkowo zwróciłbym uwagę na dwie kwestie

    1) Osoby bogatsze w pewnym momencie mają więcej czasu na własne hobby i pieniędzy na zajmowanie się nim, a wiadomo, że jak ktoś jest zajęty swoja pasją to nie myśli o chorowaniu. Wbrew pozorom większość chorób zaczyna się w naszej głowie.

    2) Więcej pieniędzy to często również lepsze jedzenie. Bogata osoba nawet jeśli żyje poniżej swoich możliwości finansowych jest świadoma tego, że zdrowe jedzenie jest po prostu lepsze.

  10. Zdrowie to świadomość pewnych praw, stanów rzeczy o czym powyżej piszemy. Może dotyczyć zamożnych jak i biednych. Ale tym pierwszym łatwiej to realizować za pomocą swoich zasobów i wcześniejszych wzorców wychowania, doświadczeń, swojego charakteru, myśli czy osobowości. Biedny też może stać się zamożnym. Ciekawa jestem jaki jest współczynnik ludzi bogatych, którzy byli biedni? Biedny może być nie tylko chorym, ale tez zdrowym i szczęśliwym, bo cieszy się tym co ma w danym momencie. Zamożny może być zdrowy albo chory. Zależy to też od stopnia przywiązania do bogactwa. Co będzie jak zamożny wszystko straci, gdy dojdzie do niesprzyjających okoliczności na które nie miał wpływu i ich nie przewidział? Czy dopadnie go choroba, czy dopadnie go śmierć czy pozbiera się i odbuduje wszystko albo obierze zupełnie inną drogę?

  11. Jeśli chodzi o statystyki dotyczące tego ile osób bogatych było kiedyś biednych to polecam książke ‘Millioner next door” znaną też pod polskim tytułem “Sekrety amerykańskich milionerów”, o ile pamiętam jest tam podana między innymi statystyka ilu obecnych amerykańskich milionerów zaczynało od zera.

  12. Moje wytłumaczenie tej swoistej korelacji między zdrowiem a bogactwem będzie troche inne niż poprzedników, jakkolwiek bardzo proste.
    Otóż ja wierzę, iż to, że pewni ludzie są zarówno bogaćsi jak i zdrowsi dowodzi tego, iż oni właśnie potrafią lepiej/skuteczniej/efektywniej “zarządzać własnym życiem”. Albo inaczej mówiąc: potrafią “zarządzać życiowymi zasobami ” które nam wszystkim zostały dane w podobnych ilościach/jakościach, czyli: własnym ciałem/intelektem (zdrowie, samodoskonalenie) i czasem (sobą w czasie)
    Ich bogactwo wynika z wypracownia i utrzymywania nawyków/działań prowadzących do zamożności, a ich dobre zdrowie spowodowanie jest wypracowaniem i utrzymywaniem nawyków/działań temu sprzyjających.
    W którejś z książek dotyczących “rozwoju osobistego” autor (nie pamiętam kto) pokusił się o hiotetyczny przykład-experyment chirurgicznej zamiany mózgów dwóch ludzi: jeden był biedny i chory, a drugi bogaty i zdrowy. Autor twierdził że po jakimś czasie sutuacje się się odwróciły. Móżg biedaka przetrwonił majątek bogatego i zrujnował jego ciało/zdrowie. Mózg bogatego doszedł do zamożności i wyleczył choroby ciała biedaka. Ja też wierzę że tak właśnie by było.
    Życzę wszystkim jak najwięcej samozadowolenia z doskonalenia zarządzania własnym życiem :-)

    1. SWid, wg mnie jest wiele prawdy w tym co piszesz. Zgadzam się, że wiele zależy od nastawienia – narzekanie vs branie odpowiedzialności; pozytywizm vs defetyzm; proaktywność vs “tak mi się życie ułożyło”; realizacja własnych celów vs porównywanie się do innych; strach i obawy vs “dam sobie radę”, itp

      Jak pisał T Harv Eker, te różnice w nastawieniu potem przekładają się na działania, a te na wyniki. Aczkolwiek powstaje pytanie na ile na poziom zdrowia danej osoby mogą mieć niezależne od niej obciążenia genetyczne.

    2. Do SWiD:) Myślę, że mówimy o tym samym tylko innymi słowami, kładąc nacisk na różne rzeczy. Ty się koncentrujesz na zarządzaniu, a ja na harmonii. Zależy co jest dla nas na ten moment ważne. Oczywiście harmonię można osiągnąć poprzez zarządzanie jako jeden ze sposobów dojścia do niej;) Zmiany myśli, przekonań, nawyków, emocji, itd potrafią dokonać w nas rewolucji, ich zmiany powodują dalsze zmiany na różnych płaszczyznach, proces staje się bardziej dynamiczny. Jeden to nazwie mózgiem, inny umysłem, trzeci czym innym, dziesiąty duchem, inny odgraniczy 2 istoty jako umysł i duch, ale ciało jest tylko chwilowym “ubraniem”, siedzibą, gdzie ten umysł/duch z przekonaniami, resztą itd. może chwilowo mieszkać.
      To zależy czy ktoś wybierze ego czy ducha, wtedy drogi dochodzenia do celu mogą być różne, ale mogą się też krzyżować, korzystać z tych samych metod.

      Do Sławka:) nazywając to obciążenia genetyczne – człowiek rodzi się z jakąś konstytucja słabą czy silną, pośrednią, zależna od mamy, taty, przodków. Myślę że mają wpływ (wraz z przekazywanymi emocjami od samego początku ciąży, a nawet trochę wcześniej), ale my oprócz otoczenia również mamy wpływ ile do tego dodamy (tej wartości zwiększającej zdrowie, by cieszyć się zdrowiem, a ile z tego odejmiemy by chorować). My kształtujemy nasz potencjał zdrowotny ( bogactwo lub biedę (jako skutek lub dobrowolny wybór)) i całe życie. Zakładając, że raz żyjemy:) Jeśli byśmy założyli, że żyjemy dłużej i potrzebujemy “nowego ubrania” to dochodzi element naszych poprzednich przekonań, nawyków, doświadczeń, relacji itd. na aspekt tzw. materialnego obciążenia genetycznego. Zależy jak się spojrzy.

  13. “(…) na ile na poziom zdrowia danej osoby mogą mieć niezależne od niej obciążenia genetyczne (…)”
    Ja tutaj podzielam zdanie na ten temat, które usłyszałem u Leszka Balcerowicza: “nasze zdrowie w około osiemdziesięciu procentach zależy od nas samych”. Pewnie, że są niezależne od nas wypadki losowe i przypadłości wrodzone ale i tak jak zawsze największe znaczenie będzie miało jak my nie zareagujemy, co z tym zrobimy. Istnieją niepełnosprawni dokonujący extremalnych wyczynów pomimo swoich przypadłości.
    To się wpisuje w ogólny pogląd iż: “szczęście człowieka w mniejszym stopniu zależy od tego co mu się w życiu przydaża, a w dużo większym stopniu jak on reaguje na to co mu się w życiu zdarza”
    Przykład z książki dot rozwoju osobistego: Z dwóch synów alkocholika jeden stał się porządnym człowiekiem i odpowiedzialną głową własnej rodziny a drugi się rozpił jak jego ojciec. Gdy pytano każdego z nich dlaczego stał się tym kim jest obaj odpowiedali to samo: “A jak mogło być inaczej przecież miałem ojca pijaka”

    1. SWid, fajna ta anegdota z dwoma synami alkoholika.

      Pewnie tak samo z dwojga rodzeństwa obarczonego jakąś chorobą genetyczną, jeden może dbać o swoje zdrowie, a drugi nie, co zwiększy szanse zwycięstwa chorobie dotychczas uśpionej.

      1. SWiD, no bardzo fajna anegdota, no i tak jest jak piszesz:) Aby zareagować coś musi się wydarzyć (stąd życie daje nam okazje, inni powiedzą kładzie kłody pod nogi) albo sami musimy wywołać proces zmiany. Im wzrastamy tym dostajemy większe szanse/okazje/płyniemy z prądem albo większe kłody ktoś nam rzuca pod nogi), zależy jak do tego podejdziemy:)

Skomentuj Aneta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.