Dlaczego młode samce baraszkują?

Przez ostatnie 4-5 dni mój blog znów nie działał. Najmocniej Was za to przepraszam. Dziś nagle wrócił do życia. Nie mam pojęcia co powoduje jego zanikanie i powracanie. Podejrzewam, że jest to po prostu ciąg dalszy kłopotów z serwerami platformy nazwa.pl. Choć mam teraz kupę innych zajęć, to postanowiłem, że jednak będę musiał przenieść się z blogiem na inną platformę. Zacznę to organizować w najbliższych dniach.

Po raz pierwszy od wielu lat, spędzam Święta oraz długi weekend majowy w Polsce. Jest wyjątkowo ciepło. Nie przeszkadza mi nawet to, że wczoraj i dziś padało w Warszawie. Pamiętam takie Majówki gdzie padał jeszcze śnieg:-( Pół Warszawy gdzieś wyjechało i jest cicho, spokojnie, bez korków. Parkingi są też pustawe i łatwiej jest znaleźć miejsce. Choć jeżdżąc na skuterze od dawna przestałem na to narzekać.

Pewna rzecz zwróciła moją uwagę. Pamiętam gdy sam byłem dzieckiem, to okresy laby od szkoły wykorzystywałem głównie na to, by z kumplami z podwórka pograć w piłkę, w kapsle, pojeździć na rowerze, czy po prostu biegać po podwórku grając w różne gry. A to bawiliśmy się w Indian i kowbojów. A to rzucaliśmy scyzorykiem do tarczy. A to podkradaliśmy kwaśne jabłka z jakiegoś sadu. Trochę przy tym dochodziło do spięć, czasami poszturchiwań, czy nawet do bójek. Jeżdżąc po mieście w tym tygodniu, ze zdumieniem stwierdziłem, że nie zobaczyłem ani jednej małej grupki kumpli z podwórka. Tak jakby w Warszawie nie mieszkali już żadni nastolatkowie. Jeśli już gdzieś ich widać, to wtedy gdy idą grzecznie z rodzicami na lody czy do jakiejś kawiarni. Szok. Dzieci przestały bawić się z innymi dziećmi. Przebywają albo same, w domu, przed ekranem komputera, albo z dorosłymi. Nie mają okazji pobaraszkować, posiniaczyć się z kumplami, pobić, a potem pogodzić i sobie wybaczyć wzajemne urazy.

Nie chcę obrazić niczyich uczuć religijnych, ale przecież my ludzie jesteśmy zwierzętami stadnymi. Przez miliony lat ewolucji wypracowaliśmy sobie model wchodzenia w dorosłość, w którym nieco kopiujemy zachowania naszych rodziców i innych starszych od nas osobników, a trochę poprzez wymianę z rówieśnikami. Tak się dzieje chyba (nie jestem zoologiem) we wszystkich stadach, wszystkich gatunków zwierząt. Widziałem to setki razy odwiedzając parki narodowe w Kenii, Tanzanii, RPA, Namibii, Botswanie, Zimbabwe, Etiopii i innych krajach. Baraszkują ze sobą i małe małpki i lwiątka, i słoniki, i nawet małe, choć ciężkie i mało ruchawe hipcie. Małe samce antylop też się bodą głowami jeszcze pozbawionymi rogów.

Dlaczego samce wszystkich zwierząt ze sobą baraszkują? Nie wiem. Wydaje mi się, że po to by ćwiczyć pewne przydatne w życiu dorosłym umiejętności. By uczyć się relacji z innymi. By uczyć się radzenia sobie z niepowodzeniami. By lepiej oceniać podejmowane ryzyko. By widzieć skutki swoich działań i pomysłów. By budować koalicje. By uczyć się przewidywania reakcji innych. By poznawać granice swoich umiejętności. By lepiej poznać swoje własne słabości i silne strony. By poznać granice akceptowalnych zachowań. By budować przyjaźnie. By nauczyć się przebaczać. By przekonać się, że współpracując możemy więcej. By uczyć się wzajemnego zaufania.  By nauczyć się radzenia sobie z porażkami. Oraz ze zwycięstwami. By nauczyć się cieszyć z życia. By zacieśniać więzi międzyludzkie.

Co czeka gatunek ludzki pozbawiony w młodości baraszkowania z rówieśnikami? Obawiam się, że nic dobrego… Obawiam się, że komputery nie zastąpią nam w nauce rówieśników. Obawiam się, że nie oszukamy ewolucji ersatzami.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

19 Responses

      1. tak, patrząc jak wyglądają FEMA CAMPS w USA to rzeczywiście chyba jest zwierzęciem, a może nawet gorzej.

        1. Wojtku, myślę, że człowiek bez względu na zachowanie jest zwierzęciem. Świadczy o tym – wg mnie – nasza biologia, a nie nasze zachowanie. Są psy przyjazne i są psy złośliwe, kłótliwe i agresywne. Niemniej wszystkie są przedstawicielami świata zwierrząt

    1. Bobst, przyznam, że nie zwracałem dotąd na to szczególnej uwagi. Ale wydaje mi się, że w bogatej Europie Zachodniej dzieci generalnie nie bawią się na ulicach czy podwórkach. W Afryce, Ameryce Południowej czy w Azji nadal to robią. Zwłaszcza biedne dzieci. Bo dzieci w drogich dzielnicach też raczej nie wyściubiają nosa poza swoje domy.

      Gdy w zeszłym roku byłem w Meksyku, w Guanajuato, obserwowałem grupki małych dzieci bawiących się na placach tego historycznego miasteczka. Podobne scenki pamiętam z Gruzji czy z innych krajów.

      1. w Norwegii bawią się i to dużo :-) przynajmniej w moim miasteczku
        jest bezpiecznie i na większości osiedli są place zabaw
        Choć jasne, więcej niż kiedyś czasu dzieci spędzają w czterech ścianach (komputer, tablet)

  1. Wiem ze trochę nie w temacie, ale Sławku napisz coś o kongresie? jak się udał jakie wrażenia?:) Niestety tym razem nie mogłem w nim uczestniczyć i bardzo mi brakuje jakiejkolwiek relacji.

    pozdrawiam Karol

    1. Karol, strona organizacyjna najlepsza z dotychczasowych. Sesja panelowe też chyba dobre. Natomiast miałem niedosyt z sesji plenarnej. Wygląda na to, że zarządowi nie udało się wdrożyć ani jednej z inicjatyw, które były uzgodnione gdy jeszcze byłem w zarządzie. Nie ma też żadnej nowej inicjatywy (oprócz przeniesienia siedziby Stowarzyszenia z Łodzi do Warszawy). Na spotkaniu liderów (już po samym Kongresie) padł też ponoć pomysł wprowadzenia wynagrodzenia dla zarządu, któremu jestem stanowczo przeciwny.

  2. Taka ciekawostka:
    http://inwestuj.czerwonatorebka.pl/
    inwestycja dająca 8% zwrotu, to całkiem niezły wynik. Co o tym sądzicie? Czy czerwona torebka to wiarygodny partner w interesach? Jedyny haczyk jaki widzę, to wysoki koszt wejścia (min. 500tys PLN w woj. pomorskim) i z powodu typu lokalu pewnie kredyt wyższy.
    Nie reklamuję, tylko szukam porady i opinii.

  3. Ostatnio pod moim oknem dzieci bawiły się na podwórku w klasy i inne “malowanki” – cały chodnik był pokryty kredą ;-) Niesamowite było usłyszeć wołanie “mamo, rzuć mi sweter”. To zrozumiałam, ale jeden z chłopców krzyczał coś w innym języku i sądząc po tonie, tato zbesztal go wychylajac się z balkonu. Dzieci mówiące różnymi językami dogadywaly się w zabawie doskonale. Były też przepychanki, później jakiś płacz, krzyki.
    Było normalnie, a jednak komuś to przeszkadzało. Od pana z ochrony dowiedziałam się, że jest zakaz malowania kredą na chodniku… Świat odchodzi od zachowań naturalnych, zwykłych, o ktorych Sławku piszesz. Chyba rzeczywiscie coraz więcej wokół nas… hmmmm… buraków? Kartofli?

  4. W moim mieście coraz częściej widzę tylko zakazy gry w piłkę, zakazy biegania, zakazy tego, tamtego… niedługo będą zakazy wychodzenia na dwór. Nic dzieciom nie można robić na dworze więc siedzą w domu przed komputerem, ewentualnie wyjdą na niedzielny spacer z rodzicami. Gdzie ich wolność do zabawy, biegania, grania w piłkę, skakania po drzewach? Najwyraźniej niektórzy dorośli sami doprowadzają do tego, że dzieci nie wychodzą na dwór, bo zwyczajnie nie maja co tam robić.

    1. Dziś mamy połowę października. Dużo cieplejszą niż zwykle. Zamiast śniegu, mam spadające w wietrze liście z drzew. Jest niedziela. Wczesne popołudnie. Szedłem spacerem do biura Mzuri przez zalesione skwery i podwórka pomiędzy blokami. Ani jednego dzieciaka bawiącego się z innymi dziećmi. Nie wiem czemu, ale mnie to niepokoi. Obawiam się, że wyrośnie pokolenie zakompleksionych, aspołecznych odludków. Zamkniętych w sobie, chłodnych analityków, nie potrafiących nawiązywać normalnych ludzkich relacji. Zawstydzonych i zdystansowanych. Pokolenie tłustych leniuchów potrafiących tylko stukać w klawiatury. Nie mających w głowach niczego oprócz internetowej i reklamowej sieczki.

      Obym się mylił!

      1. A moja córka (lat 7) spędziła dzisiaj pół dnia z koleżankami, wczoraj cały dzień na dworze – tyle, że za miastem, przedwczoraj kategorycznie poprosiła, byśmy ją umówili z Zuzią, z którą od czasu wspólnych sierpniowych wakacji spotkała się raz, a do tego nieustannie prosi nas, czy po szkole może się spotkać to z tą, to z inną koleżanką. Zaś klawiatury dotyka głównie w szkole, na lekcjach informatyki (ok, tablet i smartfon nie mają klawiatury, ale i z nimi w ręku nie spędza aż tak wiele czasu, i to nawet nie w efekcie wysiłków z naszej – rodziców – strony). Więc może jednak nie będzie tak źle… :)

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.