Za mało chamstwa w Warszawie?

Dziś rano miałem pewną przygodę jadąc po mieście swoim  skuterem. Pewien kierowca van’a zajechał mi drogę. Jechałem wolno więc zdążyłem spokojnie wyhamować. Zajechał mi drogę tylko po to, by  za chwilę zatrzymać się na czerwonym świetle na skrzyżowaniu. Podjechałem do niego i mu … podziękowałem. Pokazałem mu palec – kciuk w górę, choć pewnie zasłużył bardziej na palec środkowy w górę. I powiedziałem mu głośno – “dziękuję”! “Za co?!” zdziwili się kierowca oraz jego pasażer.

Odpowiedziałem, że ostatnio poziom chamstwa na warszawskich drogach zaczyna mocno spadać. Mamy zdecydowanie za mało chamstwa na drogach. Można się wręcz zacząć niepokoić, że niedługo całkiem by zniknęło. Ale na szczęście mamy takich gości jak on, którzy dbają, by chamstwo całkiem nie zginęło:-)

Facetowi opadła szczęka z wrażenia. Ciekawe czy chwila zastanowienia zmieni coś w jego drogowym zachowaniu:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

3 Responses

  1. To chyba nie dotyczy Warszawy a całej Polski. Szczególnie mocno to czuć po powrocie z Europy zachodniej…

    Najgorszym grzechem polskich kierowców, moim zdaniem zdaniem, jest wyprzedzanie na pasach. Czasami aż strach przepuścić pieszego na przejściu bo idiota na pasie obok wyprzedzi i można się czuć współwinnym…

    Do tego zapomnij, że ktoś Cię puści z podporządkowanej jak jest duży ruch, trzeba samemu chamsko się wpychać albo człowiek nie wyjedzie przez pół godziny.

    Irytujące jest też zbieranie się ze świateł w tempie żółwia, tylko po to, żeby powoli rozpędzić auto do 100-120 na godzinę i gwałtowanie hamować przed kolejnymi światłami – a wystarczyłoby dynamicznie ruszyć i przyspieszyć do przepisowego 50-70 – tempo przejazdu między światłami takie samo a o ile więcej samochodów zdążyłoby przejechać i o ile bezpieczniej byłoby na drogach…

    Do tego mania jazdy na lewym pasie, często się zdarza, że prawym szybciej a jak trzeba wyprzedzić to masakra. Najgorzej jak jadą 4 auta, dwa na prawym, dwa na lewym, tuż obok siebie z jednakową prędkością i wszystkie startują i rozpędzają się w tempie żółwia spod świateł… Człowiekowi akurat się śpieszy i nie ma szans wyprzedzić, a wydawałoby się, że panuje u nas ruch prawostronny…

    Irytujące są u nas zjazdy z rond na dwupasmówki. Nagminne ścinanie bezpośrednio z wewnętrznego pasa ronda prosto na lewy pas drogi wyjazdowej. Najwięcej dzwonów widzę, gdy kierowca z zewnętrznego pasa ronda próbuje uczciwie wjechać na lewy pas zjazdu i trafia na takiego, hmm, głupka czy chama?

    Wisienką na torcie jest jazda gdy nie ma miejsca na kontynuowanie ruchu. Często wracając z pracy nie jestem w stanie przejechać przez jedno zakorkowane skrzyżowanie przez kilka zmian świateł bo ludzie z prostopadłej drogi stoją ciurkiem w poprzek skrzyżowania – nie ma dla nich miejsca po drugiej stronie ale i tak ruszyli, żeby zostać na środku.

    A to tylko czubek góry lodowej “jazdy po polsku”…

  2. Wszystko co napisał Tomek jest prawdą.
    Widzę jednak dużą poprawę, jeśli chodzi o kulturę jazdy.
    Po pierwsze jadący drogą z pierwszeństwem przejazdu coraz częściej mnie wpuszczają, jak chcę wyjechać z podporządkowanej.
    Po drugie generalnie kierowcy jeżdżą w terenie zabudowanym wolniej niż kiedyś. Może boją się samochodów policyjnych z wideo-rejestratorami.
    Sądzę, że ludzie wyjeżdżają za granicę, tam jeżdżą i się uczą.
    Narzeka się na polskich kierowców, ale np. niemieccy też nie są święci. Wyprzedzają na zakrętach przy ograniczonej widoczności. Jak się jedzie lewym pasem autostrady i wyprzedza ciężarówki jadąc, powiedzmy, 150 km/h zawsze znajdzie się ktoś w czarnym audi, bmw, czy mercedesie komu spieszy się jeszcze bardziej. Siedzi poprzedzającemu kierowcy “na zderzaku” i miga światłami, żeby zjechać mu z drogi. Często nie ma gdzie. Wielokrotnie obserwowałem całe “procesje” samochodów jadących blisko siebie, zderzak w zderzak, lewym pasem. Wystarczy, żeby jeden musiał nagle przyhamować i jest karambol. Co jakiś czas się słyszy, że kilkadziesiąt pojazdów powpadało na siebie.
    Nie jesteśmy na tle innych nacji, aż tak złymi kierowcami jak nam się wydaje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.