Błędy i kary

Błędy zdarzają się wszystkim. Bez wyjątku. Największym polskim (i międzynarodowym) bankom zdarzają się wpadki gdzie przez kilka dni nie działają ich systemy bankomatowe. Operatorom komórkowym czy firmom energetycznym (mają przychody rzędu wielu miliardów złotych i stać ich na najlepsze systemy oraz na zatrudnianie armii specjalistów) zdarza się wysyłać klientom zawyżone faktury. Ostatnio nie mogłem się dostać do lekarza, bo duża firma ubezpieczeniowa (w trójce największych firm tej branży w Europie) zerwała porozumienie z Luxmed, tylko … zapomniała mnie o tym poinformować. Umowa nie działa od stycznia, ale to nie przeszkadzało tej firmie pobierać ode mnie comiesięcznej składki ubezpieczenia zdrowotnego.

Dziś rano włączyłem tv by obejrzeć wiadomości na temat, o którym wspomnę poniżej. Z przesuwającego się u dołu ekranu paska informacyjnego Polsat News dowiedziałem się, że istnieje … nowe państwo!!! A to niespodzianka!!! Ten nowy kraj według doniesień PN nazywa się – nomen omen – Nowa Gwinea. Komunikat brzmiał mniej więcej tak: “Nowa Gwinea zamknęła granice z Sierra Leona oraz z Liberią w obawie o rozprzestrzenianie się epidemii eboli”. Dopiero gdy przeczytałem komunikat, to zrozumiałem, że żadne nowe państwo nie powstało w tym tygodniu. Po prostu ktoś w telewizyjnej stacji – skąd inąd informacyjnej, a nie rozrywkowej – popełnił błąd. Na świecie mamy kilka państw o bardzo zbliżonych nazwach – w Afryce aż trzy: Gwinea, Gwinea-Bissau oraz Gwinea Równikowa. W Ameryce Południowej mamy dwie Gujany. Jedną “zwykłą”, a drugą Gujanę Francuską. Była tam jeszcze Gujana Holenderska, ale ta jakiś czas temu zmieniła nazwę na Surinam. W Oceanii jest za to Papua Nowa Gwinea, ale kraj leży na dużej wyspie, którą dzieli z Indonezją (i na setkach innych małych wysepek) i nijak nie może graniczyć z państwami afrykańskimi oddalonymi o co najmniej 10.000 km. Gwinei jest zatem w świecie sporo, ale tak czy inaczej błąd jest błędem i tv zamiast informować dokłada się do dezinformacji.

Już pominę kwestię samej eboli. Choroba nieprzyjemna, śmiertelna. Ale epidemia jest chyba raczej medialna niż rzeczywista. Od marca na całym świecie zginęło ponoć 970 osób. Szkoda każdej z tych osób i serdecznie współczuję ich rodzinom i bliskim. Jestem w tej chwili myślami z nimi wszystkimi. Natomiast nie zdziwiłbym się gdyby w tym samym czasie w Europie tyle samo osób zginęło z powodu zwykłej grypy lub zakrztuszenia się … jedzeniem. Nie zdziwiłbym się też zupełnie, gdyby się okazało, że redakcje największych polskich mediów mają reporterów gotowych “pod parą” by natychmiast oblepić pierwszy w Polsce przypadek eboli. Już widzę te wszystkie wozy transmisyjne pod jakimś wojewódzkim szpitalem. Wywiady z lekarzami, z najbliższymi, z ekspertami od zdrowia, epidemiologami, ekspertami od podróżowania, afrykanistami, z ministrem zdrowia, z politykami opozycji (no bo przecież fatalne rządy Tuska… ), z przedstawicielami koncernów farmaceutycznych. No i obowiązkowo z przedstawicielami kościoła katolickiego, bo jakoś żadne duże wydarzenie bez perspektywy religijnej w Polsce nie przechodzi. No a poza tym: polscy misjonarze w Zachodniej Afryce. Nie, no bez kościoła, Episkopatu, albo przynajmniej jakiegoś biskupa w tym temacie ani rusz. Gdy tak sobie myślę, to jestem prawie na 100% przekonany, że w mediach trwa stan alarmowy pt kryptonimem “my pierwsi doniesiemy o eboli w Polsce”. Czuję, że brać dziennikarska trochę zazdrości swoim kolegom po fachu z Niemiec, bo tam już wykryto przypadek eboli w Hamburgu. Żałowaliby chyba gdyby taki kąsek informacyjny (temat samograj) przeszedł im koło nosa…

Ale wracając do błędów. Błędy popełniamy też my wszyscy. Na drodze zdarza nam się wjechać na pasy pomimo, że stoją przy nich piesi. Albo przekroczyć dozwoloną prędkość. Albo linię ciągłą na jezdni. Zapominamy swoich okularów czy kluczy. Nie rozpoznamy znajomego na ulicy. W tym wpisie pewnie udało mi się popełnić już dziesiątki (jeśli nie setki) błędów ortograficznych i stylistycznych.  Z opóźnieniem przelejemy czynsz najmu. W Mzuri terminem otrzymania opłaty najmu jest zwykle 3-ci dzień każdego miesiąca. Gdy centrala sprawdza wyciąg bankowy rano 4-tego dnia miesiąca, to zwykle okazuje się, że około 100 najemców spośród ogółu około 850 nie dokonało wpłaty w terminie. Z opóźnieniem zdarza się nam wszystkim wysyłanie PIT-ów.

Zwykle za błędy trzeba płacić. Zapłatą są albo wstyd, że ktoś nam zwraca uwagę na nasz błąd, albo mandat, albo odsetki karne, albo kara administracyjna. Albo szwank na reputacji firmy. Albo obniżona ocena na świadectwie maturalnym. Albo trzeba stracić trochę czasu i pieniędzy by wrócić do hotelu czy domu i odzyskać zostawione tam wcześniej przez nieuwagę okulary czy klucze. Błąd zwykle idzie w parze z karą.

Taka kara spotkała ostatnio Legię Warszawa. Nie jestem wielkim fanem Legii, ani żadnego z innych klubów polskiej ekstraklasy (ani – dodam – żadnego zagranicznego klubu). Mieliśmy ostatnio w Mzuri krótką dyskusję na ten temat. Są wśród nas kibice różnych klubów: Legii i Polonii,  Wisły i Cracovii, Lecha, Lechii, Śląska, Ruchu i GKSu, Widzewa i ŁKS-u. Jesteśmy otwarci na wszystkich. Mamy w Warszawie zagorzałego fana (ale zdecydowanie nie kibola) Legii. I zdziwiła mnie nieco jego powściągliwość i wyważenie w ocenie tego co przydarzyło się ostatnio jego ukochanej Legii. Na mojego sms-a, że to “skandal”, odpisał “Przepis to przepis. Administracja Legii wykazała się amatorszczyzną”.

OK, fakt, zgadzam się. Ale chyba kara za złamanie przepisu powinna być współmierna do wykroczenia. W strefie ograniczenia prędkości do 50 km/h należy ukarać kogoś kto łamie ten przepis. Tylko czy taka sama kara powinna spotkać kierowcę, którego złapano na jechaniu z prędkością 53 km/h i innego, który jechał 90 km/h? A co z kierowcą, który w tym samym miejscu pędził aż 152 km/h i śmiertelnie potrącił pieszego? A co z kierowcą, który robił to samo, tyle że w pieszych wjeżdżał celowo? Wydaje mi się, że właściwą karą za błąd Legii  powinna być kara pieniężna. Ale dopuszczenie do dalszej fazy rozgrywek klubu, który w dwumeczu przegrał z Legią 1:6, tylko za to, że ktoś nie dopełnił formalności papierkowych,  a zawieszony zawodnik wszedł na boisko przy stanie 1:6 na 4 minuty przed końcowym gwizdkiem zakrawa mi na skandal.

Co Wy na to?

Czy UEFA nigdy nie popełnia błędów? Jest nieomylna? A co z sędziami, którzy swoimi błędnymi decyzjami wypaczają wyniki spotkań sportowych?

PS A tak przy okazji tego wpisu, uświadomiłem sobie jak bardzo słabo pamiętam powieść Fiodora Dostojewskiego “Zbrodnia i kara”. Muszę ją koniecznie znowu przeczytać. Teraz gdy już nieco znam St.Petersburg (swoją drogą, piękne miasto; według mnie jedno z najpiękniejszych w Europie i na świecie), to czuję, że inaczej odebrałbym tę powieść:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

38 Responses

  1. Czesc Slawek.

    Na forum bukmacherskim ktos opisal ciekawy przypadek, hipotetycznie pierwszy mecz w Warszawie konczy sie 6-1, w drugim meczu Celtik wygrywa 6-0, po meczu Legia oglasza ze ich zawodnik nie powienien byl wogole pojawic sie na boisku, zaliczany jest walkower 3-0 i Celtik nie ma prawa grac w nastepnej rundzie, jak widac bezdusznosc przepisow jest porazajaca :)

    1. Sebastian, ciekawy przypadek. To prawda, że przepis jest przepisem.

      Przyznaję, że nie znam regulaminu UEFA, na podstawie którego ukarano Legię. Ale zwykle jest tak, że jest regulamin określający co jest niedozwolonym zachowaniem; obok tego istnieje regulamin karania. Ale mimo to i tak sędzia ma pewien zakres interpretacji i swobody w określaniu wysokości kary. Dla przykładu, w większości krajów mamy kodeks karny, który określa, że dany czyn jest zagrożony karą od tylu do tylu lat pozbawienia wolności i/lub karą grzywny, albo prac społecznych, albo zakazu wykonywania zawodu, albo pozbawienia praw wyborczych, albo zadośćuczynienia, itd. To powoduje, że przepisy i kary dostosowuje się do konkretnej sytuacji.

      Tak jak w moim poprzednim przykładzie z naruszaniem limitów prędkości. Niższa kara spotka kogoś kto naruszył ten limit o 1 km/h (pouczenie), a inna kogoś kto jechał o 10 km/h więcej (mandat w najniższym wymiarze), o 25km/h więcej (maksymalny mandat), a jeszcze inna kogoś kto pędził jak wariat 130 km/h (zabranie prawa jazdy). Na boisku też istnieją reguły. Faul kończy się rzutem wolnym. Bardziej groźny faul – dodatkowo żółtą, a może nawet czerwoną kartką. Najzłośliwsze faule – dodatkowo wykluczeniem z gry na kilka spotkań plus dodatkowo kara pieniężna dla piłkarza (vide Luis Suarez z Urugwaju). To sędzia (a w przypadku dodatkowych kar komisja dyscyplinarna) decydują o rozmiarze kary za faul na przeciwniku. Nie sądzę by w regulaminie piłki nożnej istniał opis faulu polegającego na ugryzieniu przeciwnika w ramię, a potem symulowanie faulu. Przepisy zwykle mają dość ogólny charakter i to sędzia decyduje o wysokości kary, biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia.

      Nie kwestionuję faktu ukarania Legii. Zaskakuje mnie dotkliwość kary w zestawieniu ze “szkodliwością czynu”.

    2. Sytuacja opisana została w przepisach i walkower zostałby zaliczony dla celtiku ale wynik nie zostanie zweryfikowany do 3-0 tylko utrzymany ten z boiska:

      ” Art. 21 pkt. 4-5 wymienia konsekwencje weryfikacji wyniku meczu jako walkower:

      4. The consequences of a match being declared forfeit are as follows:
      a) the team forfeiting the match is deemed to have lost 3-0 (5-0 in futsal competitions), unless the actual result is less favourable to the member association or club at fault, in which case that result stands;
      b) if necessary, the UEFA administration amends the member association or club’s ranking in the relevant competition accordingly.

      5. If a match is declared forfeit, offences committed during the match remain punishable.

      Co do zasady zatem, drużyna, w której wystąpił zawodnik ukarany karą zawieszenia lub nieuprawniony do udziału w rozgrywkach, przegrywa mecz w stosunku 3-0, chyba że wynik „boiskowy” jest dlań mniej korzystny. Innymi słowy, w przypadku porażki 4-0, pomimo weryfikacji jako walkower, wynik meczu nie ulegnie zmianie. Fakultatywnie, jeśli jest to konieczne, pozycja członka UEFA lub klubu w odpowiednich rankingach UEFA może zostać zweryfikowana (zmieniona). Nadto, przewinienia popełnione w trakcie takiego podlegają karze. ”

      źródło http://legionisci.com/news/59150_Walkower_bo_innej_kary_byc_nie_moglo.html

      PS. Kara nie adekwatna do przewinienia,. Oznacza ze prawo to powinno być zmienione, aby nikt inny nie przezywał tego co kibice, właściciele i piłkarze stołecznego klubu.

      PS 2. Sytuacja której dotyczy mój komentarz posiada zabezpieczenie aby drużyna nie została pokrzywdzona przez regulamin. Niestety przepis na podstawie którego jest orzeczona kara dla Legii nie posiada takiego zabezpieczenia

    3. Myślę, że akurat w takiej sytuacji zostałoby to uznane za zagranie niezgodne z fair play i tak czy inaczej przeszedłby Celtic.
      Z drugiej strony uważam, że gdyby Legia w pierwszym meczu wykorzystała przynajmniej jeden karny i wygrała nie trzema, a czterema bramkami, to UEFA nie przyznałaby Celticowi walkowera – bo i tak przeszłaby Legia…

  2. W przypadku Legii UEFA nie mogła postąpić inaczej, to była wg przepisów jedyna możliwa decyzja, podstawa prawna pod tym linkiem: http://www.transfery.info/68743,dlaczego-uefa-musiala-ukarac-legie.
    Sebastian, w przypadku, o którym piszesz, wynik 6:0 zostałby utrzymany mimo walkowera, wyjaśnienie również znajdziesz w powyższym linku.

    Mimo, że również szkoda mi było Legii (w takich przypadkach wewnętrzne animozje odchodzą na bok), niestety prawda jest brutalna – po raz kolejny jesteśmy karani za swoje amatorstwo i tak dobrze nam znane “jakoś to będzie”. I tylko jeżeli będziemy otrzymywać takie kary jest szansa, że wnioski zostaną wyciągnięte i długo zapamiętane.
    Każdy, kto wykonuje jakieś (dowolne) zajęcie musi mieć świadomość, że trzeba zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności i konsekwencji wszystkiego wynikających z wszystkiego co robimy. To cechuje osoby profesjonalne. Udział w jakichkolwiek rozgrywkach UEFA nie jest obowiązkowy, jest natomiast ważnym elementem biznesu zwanego futbolem i niewyobrażalnym dla mnie jest, że osoba (osoby) odpowiedzialne za zaniechanie w Legii nie znają na pamięć regulaminu rozgrywek, które mogą dawać klubowi miliony złotych przychodu do budżetu! To właśnie dlatego odpadamy regularnie z – wydawałoby się – słabszymi półamatorskimi drużynami. Po prostu to nasz futbol jest półamatorski – na boisku i w gabinetach prezesów.

    1. Nibul, pasjonująca lektura. Dzięki. Chyba rzeczywiście żyłem w błogim stanie naiwności, że w piłce nożnej liczą się przede wszystkim umiejętności piłkarskie. Chyba się z Tobą nie zgodzę, że dotąd polskie kluby odpadały z rozgrywek, bo nie potrafiły czytać regulaminów. Odpadały bo były słabe piłkarsko.
      Gdzieś słyszałem wypowiedź Zbyszka Bońka, że prawnicy doszukali się ponoć jakichś uchybień w procedowaniu komisji dyscyplinarnej UEFA. Gdyby jednak się okazało, że ich decyzja ws Legii była nieważna z powodu uchybień proceduralnych, to mielibyśmy już cyrk prawniczy, a nie rywalizację sportową. Zamiast organizować mistrzostwa piłkarzy, możnaby organizować mistrzostwa prawników klubów piłkarskich:-)

      I tu chyba docieramy do według mnie istoty sprawy. W dzisiejszym życiu gospodarczym (a jak się okazuje również sportowym) mamy za dużo prawa, a za mało zdrowego rozsądku.

      Pamiętam jak kilkanaście lat temu założyliśmy Forum Kenijsko-Polskie, którego ideą było m.in. promowanie Polski w Kenii oraz Kenii w Polsce. Zorganizowaliśmy (w 2005 czy 2006 roku była to jeszcze nowość) Dni Kenii w jednym z warszawskich centrów handlowych. Studenci z Kenii śpiewali i tańczyli, malowaliśmy twarze dzieciom, był kącik bajek afrykańskich. Udało nam się ściągnąć z Kenii wystawców rękodzieła. Producenci herbaty i kawy urządzili degustację. Udało nam się namówić jednego z touroperatorów, aby ufundował wycieczkę do Kenii dla dwóch osób w ramach zorganizowanego przez nas konkursu wiedzy o Kenii.

      Poświęciliśmy na to mnóstwo czasu i energii. Także całkiem sporo swoich własnych pieniędzy. Wszystko super wyszło. Jedna rzecz zmąciła moją radość. Pewien jegomość straszył podaniem nas do sądu. Powód? Pozwoliliśmy 2-3 osobom wrzucić kartki zgłoszeniowe 1-2 minuty po ogłoszonej wcześniej przez nas godzinie. Dodam, że tych kartek było setki jeśli nie tysiące i nie liczyła się kolejność wrzucania. Miałem odmówić mamie z małym dzieckiem tylko dlatego, że się spóźniła o 1-2 minuty? Przecież to tylko zabawa. A przynajmniej tak mi się wydawało. Osób, które wrzuciły te kartki nikt z nas nie znał. Wszystkie kartki zostały wyrzucone z urny i mocno pomieszane, a losowania dokonała osoba z tłumu. Nic nie było ustawione. A mimo to ktoś miał do nas zarzuty jak do złoczyńców.

      Ostatecznie nie spotkaliśmy się w sądzie. Ale niesmak pozostał mi do dziś. Na szczęście dominującym wspomnieniem z tamtych czasów jest duma. Za wyjątkiem właścicieli firm Itaka, Rainbow Tours oraz kilkorga byłych pracowników Kenya Tourist Board, nikt pewnie nie wie, że gdyby nie ówczesne nasze wysiłki i działania, pomysł i determinacja w jego wdrożeniu w życie, to bezpośrednie loty czarterowe do Kenii zaczęły by się pewnie z kilkuletnim opóźnieniem. Wyjazdy do Kenii by tak bardzo nie potaniały i mniej osób tłoczyło by się w kolejkach do punktu odpraw samolotów lecących do Mombasy. Mniej moich Rodaków zobaczyłoby moją piękną drugą ojczyznę.

      PS Mam nadzieję, że sprawa się już zdążyła przedawnić i ów jegomość po przeczytaniu niniejszego komentarza nie zechce jednak pociągnąć mnie do odpowiedzialności za mój ówczesny brak profesjonalizmu:-)))

      PS 2. Nie życzę Polsce by poszła drogą ku amerykańskiemu modelowi “litigation society”

      1. Sławku, być może nie wyraziłem zbyt jasno swoich poglądów. Nie popieram rozstrzygania meczów przy zielonym stoliku (uwierz mi, jako wieloletni kibic ligowy doświadczyłem już tego nazbyt dużo i boleśnie) ale jeżeli wchodzimy do jakiejś gry to wypadałoby zapoznać się z jej regułami, choćby były nie wiadomo jak absurdalne. Niewiedza kosztuje. A że za durne regulacje powinniśmy mieć pretensje wyłącznie do tych, którzy je tworzą, to już zupełnie inna sprawa.

        Poza tym, oczywiście, zgadzam się z Tobą, że odpadamy bo jesteśmy słabi piłkarsko. Ale kiedy już wydaje się, że jest nieźle piłkarsko i spora szansa na awans – coroczną dawkę amatorstwa zapewnił zarząd klubu. Po prostu ręce opadają.

  3. A jeżeli chodzi o “Zbrodnię i karę”, polecam Ci Sławku przedstawienie A. Wajdy z Radziwiłowiczem i Stuhrem, kiedyś oglądałem je w teatrze TV i byłem pod wrażeniem. Może będzie gdzieś dostępne w sieci?

  4. “No i obowiązkowo z przedstawicielami kościoła katolickiego, bo jakoś żadne duże wydarzenie bez perspektywy religijnej w Polsce nie przechodzi. No a poza tym: polscy misjonarze w Zachodniej Afryce. Nie, no bez kościoła, Episkopatu, albo przynajmniej jakiegoś biskupa w tym temacie ani rusz.”

    Nie wiem Sławek co Ci przeszkadza Kościół? Czy ktoś Cię zmusza do wyznawania wiary, do chodzenia do kościoła, do przyjmowania sakramentów, wysyłania dzieci na religię itp? Zupełnie nie rozumiem tej obecnej nagonki na Kościół. Większość Polaków to katolicy więc co w tym dziwnego że Kościół jest obecny w naszym życiu? Przyznam szczerze że jeszcze nie widziałem żeby ktoś kogoś zmuszał do tych rzeczy o których przed chwilą napisałem, żeby koś kogoś prześladował za to że jest niewierzący. Widzę natomiast że ostatnio na topie jest ośmieszanie katolików. Jeśli ktoś jest homoseksualistą to jest cool, jeśli ktoś jest katolikiem to jest moher. Jeśli ktoś obraża homoseksualistów to jest nietolerancyjny itd. Jeśli ktoś obraża katolików to jest cool, jest trendy. Wtedy wszystko jest ok. To jest chore i przykro mi że wpisujesz się w ten trend.

    Gdybyś napisał:

    “No i obowiązkowo z przedstawicielami środowisk gejowskich, bo jakoś żadne duże wydarzenie bez perspektywy gejowskiej w Polsce nie przechodzi. No a poza tym: polscy geje w Zachodniej Afryce. Nie, no bez gejów, lesbijek , albo przynajmniej jakiegoś transwestyty w tym temacie ani rusz.”

    To mogę się założyć że zaraz okrzyknięto by Cię homofobem i człowiekiem nietolerancyjnym. Ale jeśli napisałeś to o katolikach to jesteś tolerancyjny i jesteś cool.

    1. Marek, przez dwa tygodnie byłem w Albanii. Miałem tam okazję prawie codziennie oglądać wiadomości w TVP Polonia. Byłem zaskoczony tym, że prawie w każdym wydaniu wiadomości pojawiał się jakiś duchowny w charakterze będź to bohatera bądź komentatora wydarzeń. Przecież TVP to nie jest stacja religijna (taką jest chyba TV Trwam?). I stąd mój żartobliwy komentarz.
      Może to będzie szokiem dla wielu osób Polskocentrycznych, ale z moich osobistych obserwacji wynika, że Kenijczycy są o wiele bardziej religijni niż Polacy. Więcej osób modli się przed każdym posiłkiem. Więcej osób chodzi do kościoła lub do meczetu. Więcej osób ma na stoliku w salonie i czyta Biblię lub Koran. W Kenii jest bardzo dużo szkół religijnych (sam chodziłem do szkoły St.Mary’s Nairobi prowadzonej przez irlandzkich księży). Więcej osób otwarcie mówi o swojej religijności. Wielu potrafi wskazać dokładną datę kiedy zostali zbawieni. Wielu moich znajomych dziwiło się dlaczego noszę – wg nich – niechrześcijańskie imię (w Biblii nie ma wzmianki o żadnym Sławku ani nikim o podobnym imieniu). Przykładów mógłbym podać więcej. Natomiast zobaczenie księdza lub immama w wiadomościach w telewizji publicznej należy do rzadkości.

      Marku, kościół mi nie przeszkadza. Dziwię się tylko dlaczego tak dużo jest aspektów religijnych w telewizji publicznej w trakcie trwających 15-20 minut wiadomości z Polski i ze świata. Dla ścisłości dopowiem: lubię i szanuję Katolików. Tak samo jak Protestantów, Prawosławnych, Muzułmanów, wyznawców judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, Świadków Jechowa, czy wyznawców Bahi’a i wszystkich innych religii. I w ogóle wszystkich dobrych i prawych ludzi.

  5. Legia ostatnio wysłała komunikat do Celticu, żeby zachowali się honorowo i aby rozegrać jeszcze jeden mecz. Ci z tego co widzę to odmówili.

    Uważam, że Celtic widząc coś takiego, po otrzymaniu takiego lania w dwóch meczach, powinien albo zgodzić się na rozegranie decydującego meczu, albo po prostu odpuścić granie w tym sezonie i odstąpić miejsce Legii. Z taką formą i tak nic nie wskórają, a przynajmniej dostaliby nagrodę fair play.

    1. Robert, dotykasz bardzo ważnej kwestii. Nagroda fair play – w dzisiejszym świecie – nie jest tyle warta ile pieniądze za udział w LM. Kasa, kasa uber alles! Niestety:-(

  6. Zgadzam sie z Toba Slawku. Ta decyzja zabija sport.
    Ktos napisal dosadny komentarz: ,, Za kradziez lizaka przez dziecko nie daje mu sie 25 lat ”.
    Najgorsze jest to ze trener i wladze Celticu sie przygotowuja do meczu z Mariborem zamiast honorowo sie zachowac i zrzec sie tego awansu.
    Pozdrawiam

  7. Też nie przepadam za Legią, ale to co zrobiła UEFA to wg mnie jest skandaliczne. Hipokryzja kosmiczna. Wszędzie trąbią i wszystkich pouczają o fair play; a tu co?! Zdecydowanie kara nieadekwatna do przewinienia. A kolega Nibul rozumiem, że nigdy w życiu żadnego błędu nie popełnił?! Sorry za sarkazm:)
    Mamy całą masę przepisów prawnych, które są kompletnie nie życiowe. I potem jakiś smutny Pan mówi “no ja rozumiem, że powinno być tak czy siak, ale przepis …”
    Bo przecież Bereszyński karę odbył, bo nie grał w 3 meczach, tyle, że go nie wpisali do 25-osobowego składu. Dla mnie taki wymóg jest kompletnie bezsensu – bo po co wpisywać zawodnika, który i tak nie może grać? może mi to ktoś wyjaśni? Ważne, że jest zawodnikiem danego klubu i tyle.
    pozdrawiam

    1. Owszem, popełniłem ich wiele i ich konsekwencje zawsze przyjmowałem na klatę, nie winiąc wszystkich dookoła i próbując przerzucić odpowiedzialność na innych (bezduszna UEFA, niehonorowy Celtic, itp, itd).

      1. Nibul, masz rację. Ale mi nie chodzi o unikanie kary, tylko o jej wysokość w tym konkretnym przypadku. Czy gdyby policjant, który złapał Cię na przekroczeniu prędkości o 3 km/h (bez żadnych innych konsekwencji typu stworzenie szczególnego zagrożenia) chciał Ci wystawić mandat na PLN 2000, to też byś nie próbował protestować?

        1. Nie:) Pod warunkiem, że w przepisach tylko taka kara byłaby przewidziana za przekroczenie dozwolonej prędkości o 3 km/h, bez żadnych widełek. Wtedy zasady są jasne (choć głupie) i tutaj znajduje się właśnie subtelna różnica pomiędzy przypadkiem, który Sławku podałeś a przypadkiem Legii – policjant ma widełki, UEFA w tym przypadku nie.

          To teraz pytanie z mojej strony:) Czy przed zakupem mieszkania sprawdzasz czy są w nim zameldowani jacyś lokatorzy? Wiadomo, że mamy trefne prawo lokatorskie nie szanujące własności, więc zapewne dwa razy upewniasz się, że mieszkanie jest czyste. Do kogo miałbyś pretensje gdyby pracownik Mzuri Investments zakupił dla Waszego klienta mieszkanie z lokatorem albo dożywotnikiem (bo zapomniał sprawdzić)?

          Protestować należy przeciwko przepisom (i nalegać na ich zmianę) a nie przeciwko ich egzekwowaniu.

  8. Owszem błąd był i Legia poniesie najwyzszą karę z możliwych, z kąd innąd przepis UEFA jest wg.mnie idiotyczny Bereszynski był zawieszony na 3 mecze dla mnie normalnym jest i we wszystkich ligach począwszy od b-klasy ze takiego zawodnika nie mozna zgłosic do rozgrywek w najblizszych 3 meczach, Bereszynski nie grał w pierwszych 3 meczach z St. Patricks i Celtickem ktos sie nie dopatrzył ze powinien byc zgłoszony do rozgrywek, co najlepsze skoro delegat UEFA na mecz w EDynburgu od razu po meczu poleciał najpierw do działaczy Celtiku potem zgłosił sprawe do UEFA dlaczego nie był taki gorliwy i nie powiedział działaczom Legii ” Panowie ten zawodnik dzisiaj nie powinien nawet siedziec na ławce rezerwowych bo nie odbył kary” napewno miał protokół meczu w ręku wraz ze składami druzyn,dlaczego nie był taki fair przed meczem tylko tuż po jego zakonczeniu? gdzie sie podziała zasada fair play którą tak promuje UEFA w swoich spotach reklamowych? kazdy z nas popełnia błędy lecz ten był tak mały ze nie wypaczył rywalizacji na boisku, kara jesli zostanie utrzymana(a wszystko na to wskazuje) jest niewspółmierna do winy w tym przypadku.

  9. Ps. w coraz wiekszym gaszczu nowo powstających przepisów niestety równiez w sporcie człowiek coraz czesciej sie myli, co nie usprawiedliwia działaczy Legii,dla mnie amatorszczyzną jest gąszcz idiotycznych przepisów na których żerują urzednicy róznorakich instytucji po to tylko zeby sie na X-inskim i jego niewiedzy wzbogacic lub wyeliminowac z gry,biznesu itd. to smutne ale na ludzi patrzy sie tylko przez pryzmat paragrafu i wyzysku

  10. Przyznam, że mnie także bardzo oburzyła decyzja o usunięciu Legii z rozgrywek – szczególnie, że było sporo wątpliwości, czy tak sroga kara jest adekwatna do owej “zbrodni”, jaką było nic nie znaczące wejście na kilka minut zawodnika, który nie miał wpływu na wynik meczu.
    I dotyka mnie brak solidarności nas, Polaków.
    Jestem zwolennikiem odpowiedzialności, płacenia za własne czyny i decyzje.
    I tylko tutaj płaci cały zespół! Czym zawinili Legioniści? Czym zawiniliśmy my, kibice?
    Odpowiedzialność zbiorowa za taką błahostkę – nie uchodzi.
    Też uważam, że powinna być kara finansowa.

    Niestety, pierwsze, co mi przyszło do głowy, gdy usłyszałam o wyrzuceniu Legii, to było zdanie, które wciąż mi się kołacze po głowie: “nie lubią nas na świecie”. Chłopaki okazali się prawdziwymi zwycięzcami – ograli Celtika i u nas i na obczyźnie – wysoko, w pięknym stylu. Zwycięzców zazwyczaj się kocha, daruje się im błędy, wybacza więcej, ale nas, Polaków zwyczajnie nie lubią. Za agresywnych kibiców, za brak kultury na stadionach, za burdy kiboli i brak poszanowania dla własnych świąt narodowych. Przekaz, jaki idzie w świat, to ten o marszach narodowościowców, którzy palą tęczę, rzucają mołotowami i zasłaniają szalikami klubów sportowych twarze… Taki jest eksportowy obraz naszego “kibica”. Nie pomogło Euro 2012, choć było lepiej niż straszyły zagraniczne publikacje. Polski “kibol”, to persona non grata. Zatem, jeśli można znaleźć powód, który uchroni cywilizowany świat od polskich kiboli, nikt nie zawaha się go wykorzystać.

    I nie uważam, aby chodziło wyłącznie o polski brak profesjonalizmu, o amatorszczyznę. Bądźmy solidarni z tymi, którzy nie zgadzają się z decyzją UEFA, bądźmy lojalni wobec naszych zawodników, bo oni naprawdę nie zasłużyli na tak dotkliwą karę. Dajmy spokój z tłumaczeniem decyzji, która jest daleka od zdrowego rozsądku. Prawo powinno być prawem i służyć człowiekowi – to człowiek jest rozumny, litera prawa daje wskazówki, jaki kierunek obrać.

    1. Aga-ta, mnie też dziwi brak solidarności. Może wynika z animozji pomiędzy kibicami różnych drużyn? W dzisiejszym wydaniu International New York Times pojawił się artykuł Rob’a Hughes pt “Justice, served up the UEFA way”. Artykuł jest dość obszerny. Dokładnie tyle samo miejsca poświęcono Bartoszowi Bereszyńskiemu i niesprawiedliwości wobec Legii, co ulubionym dyscyplinom Amerykanów – US Ryder Cup w golfie czy rywalizacji sióstr Williams w tenisie.

      A co w samym artykule? Zaczyna się od przypomnienia obietnicy Michela Platini, który 7 lat temu – obejmując urząd – obiecał, że uczyni piłkarzy ważniejszymi od “administratorów”. Choć autor przyznaje, że Platini osobiście nie uczestniczył w posiedzeniu anonimowej dla publiczności komisji w Szwajcarii. Komisja postawiła na głowie wynik rywalizacji w Warszawie i Edynburgu. Autor uważa, że powód przyznania walkoweru był małostkowy (“petty”). Co gorsze, wg autora tekstu, ukarano Bartosza dodatkowym zawieszeniem, co w sumie będzie oznaczało opuszczenie przez niego aż 6 meczów, choć to nie zawodnik jest odpowiedzialny za wypełnianie klubowej biurokracji.

      Cała sprawa dla Roba Hughes’a śmierdzi. Wspomina o dużej kasie dla klubów, ale też o sprawiedliwej interpretacji przepisów. Przypomina też okoliczności wykluczenia szwajcarskiego F.C Sion na korzyść Celticu 3 lata temu. Ale wtedy FC Sion wystawił aż 5 niedozwolonych graczy przeciwko Celtic’owi. Było to jawnym naruszeniem przepisów. Teraz chodzi o ludzką pomyłkę. Autor wspomina też o staraniach Zbigniewa Bońka w tej sprawie.

      Nie wiem. Być może Rob Hughes nie lubi … Celticu, ale ewidentnie napisał w amerykańskiej gazecie o tym, że wg niego sprawiedliwość leży po stronie Legii.

      Mam prośbę do Fridomiaczek i Fridomiaków w Szkocji i w Anglii. A co się o tym mówi w waszych lokalnych mediach?

      1. Sławku, w Anglii ten temat jest poruszany w mediach, ale bez zbytniego szumu. Dużo Polaków daje komentarze na popularnych stronach o tematyce sportowej.
        Środowisko piłkarskie jest dosyć podzielone w opiniach. Dla wielu osób prawo jest prawem i nie ma zmiłuj. To zdanie wyrażało kilku kibiców Celticu, z którymi rozmawiałem. Dla Nich najważniejsze są rozgrywki w Lidze Mistrzów, ponieważ w szkockiej lidze nie mają żadnej konkurencji…

        Jednak w zdecydowanej większości osoby, z którymi rozmawiałem są zbulwersowani wielkością kary w stosunku do czynu. Doszukują się sztucznego wspomagania przez UEFA drużyny, która jest znacznie popularniejsza na świecie. Gdyby podobna sytuacja spotkała wielkie europejskie firmy, to prawdopodobnie problem nawet nie wyszedł by na światło dzienne. UEFA wszędzie promuje hasła o grze Fair Play, przeciwko rasizmowi itp. a sama, swoimi wydmuchanymi przepisami, zabija ducha sportowej walki.

        Dziennikarz z Guardian, w ten sposób opisuje całą sytuację:
        http://www.theguardian.com/football/blog/2014/aug/11/celtic-legia-warsaw-champions-league-fair

        Sport zawodowy, coraz bardziej niestety uzależniony jest od pieniędzy :(( One zastępują miejsce uczciwej walki, honoru, zasad fair-play….

    2. Ag-ta,

      poplatanie watkow i sensu w Twojej wypowiedzi jest tak duze ze az nie wiaodmo od czego zaczac:)
      1. Legia złamała przepis
      2. Konsekwencja w mysl obecnych przepisow jest tylko jedna – dyskwalifikacja
      3. Solidarnosc kibicow – widac ze nie jestes kibicem:)
      4. ostatni akapit Twojego wpisu – sercem to mozna było w romantyzmie, teraz jak sobie wyobrazasz zrobienie precednesu w drodze do eliminacji LM przy tak ogromych pieniadzach jakie tam sa??? przeciez to bylby poczatek konca. kazdy nastepny taki przypadek to medialna, organizacyjna i finasowa batalia!
      5. Kibol – slowo ostatnio nabralo bardzo pejoratywnego znaczenia, a szkoda. określenie Kibol pochodzi z Wielkopolski gdzie od lat mialo tylko i wyłącznie pozytywny wydzwięk.

      ufff ale offtopic:)

      pzdr.
      flow

      1. Flow, dzięki za Twój komentarz. Wydaje mi się on nieco zbyt personalny. Szanujmy wzajemnie swoje opinie i nie atakujmy się proszę na łamach fridomii personalnie.
        A to, że temat jest off-topic, to masz rację. Przepraszam, poniosło mnie:-)

        1. Slawku,

          wiedzialem ze zareagujesz. to dobrze,
          poniewaz druga czesc mojego wpisu dotyczy tego jak kto postrzega rzeczywistosc:)

          szczerze to ja poczulem sie dosc dziwnie jak Ag-ta pisze bardzo emocjonalnie o tym ze My Polacy nie jestesmy solidarni, ja wlasnie uwazam doklandie na odwrot. Polacy w waznych sprawach zawsze sie jednocza. to jest temat dot. Legii i ich kibciow a nie wszytskich kibciow w Polsce, gdzie Legia ma wiecej przeciwnikow niz zwolnnikow. warto czasem spojrzec obiektywnie:)

          Natomiast pilka nozna to jest sport i jak w kazdym sporice jest konkurencja:) tak samo jak w bizniesie, zyciu etc. wiec trudno tu oczekiwac współczucia czy solidarnosci, raczej jest to lekki ironiczny usmieszek wynikajacy z amatorszczyzny kierownika druzyny.

          dlatego wlasnie napisalem tak a nie inaczej:)
          mam nadzieje ze nikgo nie urazilem.

          ps. prosze nie mylic słowa Kibol z chuligan. to zupelnie dwie osobne osoby:)

          pzdr
          flow

  11. Aga-ta i Sławku, zapewniam Was, że nie chodzi o brak solidarności (pewnie mnie mieliście na myśli pisząc o tym:)), pomimo animozji zawsze kibicuję polskim drużynom występującym w Europie, w końcu one reprezentują Polskę i ich sukcesy dorzucają nam wszystkim punktów w rankingu. Natomiast animozje klubowe widoczne są nie tylko w Polsce (jak myślicie, komu kibicują fani Realu, gdy Barca gra z Bayernem, albo tifosi Milanu podczas meczu Juventusu z Chelsea?) i nie określałbym ich mianem naszej narodowej domeny.

    Ale jak powiedziałem, nie o to tu chodzi. Sam osobiście miałem kaca moralnego po walkowerze dla Celticu i byłem wściekły – anie nie na UEFĘ, tylko na zarząd Legii za takie zaniedbanie.

    1. Andriu35, dzięki za linka. Czyli jednak – zgodnie z treścią komunikatu Legii – wygląda na to, że Komisja UEFA ma pewną elastyczność w interpretacji okoliczności wykroczenia. Tego się spodziewałem, bo prawo które nakłada automatyczne kary bez badania okoliczności byłoby zbyt grubo ciosane. Mogłoby rażąco krzywdzić.
      Nie spodziewam się jednak zmiany decyzji. Prawnicy Celticu z pewnością też mają dobre argumenty i wszystko zależy od woli członków Komisji. A UEFA w przypadku zmiany decyzji, musiałaby jeszcze raz powtórzyć losowanie, a to wiele zachodu. Poza tym ktoś inny mógłby się odwoływać, stworzony by został niebezpieczny z ich perspektywy precedens, itp.

  12. Nie chodzi o ciebie personalnie, nibul. Brak solidarności, lojalności – uderzyło mnie to w wielu komentarzach jeszcze zanim zaglądnęłam na fridomia.pl. Rzeczywiście, ktoś dał ciała, ale to nie zmienia faktu, że kara jest nieadekwatna do przewinienia.

  13. Ja jestem dobrej myśli, to min. za interwencją Bońka UEFA rozpatrzy odwołanie Legii, niby komisje arbitrażowe są hermetyczne i niezawisłe wg, mnie jednak Platini moze wywrzec nacisk na jej członkach w koncu jest ich szefem i przyjacielem “Zibiego” (Boniek jest ojcem chrzestnym najstarszego syna Platiniego-Laurenta) zobaczymy jutro:) Tak samo jak delegat UEFA na meczu Celtic-Legia zachował sie un-fair, dlaczego tez Boniek wg. mnie w słusznej sprawie niemiałby uzyc swoich kontaktów i wpływów?

  14. Zastanawia mnie jedno, co w przypadku odwrotnym?
    Legia oraz jej Kibicie honorowo oddaliby miejsce w LM Celticowi?

    A wystarczyło wykorzystać minimum jeden rzut karny w pierwszym meczu. ;)

  15. Sławku legia jest w moim sercu od 10 roku życia. teraz dobijam powoli do 40-stki, tak więc uzbierało się trochę lat. Jeśli mam być szczery. Przepis jest przepis i kara musi być, ale nie trudno oprzeć się wrażeniu że gdyby na miejscu Legii teraz był Celtic albo kluby z Francji, Niemiec czy Hiszpanii UEFA zachowała by się zapewne inaczej. Inna sprawa że Legia jest w tej organizacji na cenzurowanym. Dwa razy była wyrzucana z europejskich pucharów, dodam że słusznie bo za złe zachowanie kibiców, ale też dostała wiele kar pieniężnych zupełnie nie wiadomo za co. Ale to co mnie najbardziej boli że Legia klub profesjonalny popełniła tak rażący błąd. Długo by o tym opowiadać. Spotkamy się może na mieszkaniczniku w Warszawie albo na kongresie w Łodzi to pogadamy. Pozdrawiam. Artur

  16. A ja tak dla wyciszenia trochę emocji tak błedy popełnia każdy i każdy ponosi potem za nie kary mniejszą większą ale zawsze trzeba potem jednak wyciągać z tego wnioski i nie powtarzać błędów

    1. Marku, podpisuję się pod tym co powiedziałeś obiema rękoma. Jest jeszcze kilka dodatkowych smaczków. W przypadku Legii chodzi o wysokość kary. No i nie zawsze jest tak, że każdy ponosi karę za swój błąd.
      Przykład z dziś. Pojechałem skuterem na badanie stanu technicznego po pierwszych 3 latach użytkowania. Co się okazało? Numer podwozia widniejący w dowodzie rejestracyjnym nie zgadza się z numerem pod podwoziem. Panowie odmówili wykonania badania. Nie ja go wpisywałem, nie mój był to błąd. Polecili mi wrócić do salonu, w którym go kupiłem, a stamtąd pojechałem do urzędu komunikacji w mojej dzielnicy. Okazało się, że błąd popełniła urzędniczka. Nie jestem pewien czy poniosła jakąkolwiek karę za swój błąd. Szczerze wątpię. Natomiast ja straciłem parę godzin i trochę nerwów.
      Oczywiście można powiedzieć, że popełniłem błąd nie sprawdzając poprawności wpisania numeru do dowodu rejestracyjnego. Ale (1) nie przyszło mi do głowy to sprawdzać. Rejestrując skuter 3 lata temu musiałem odwiedzić urząd 3-4 razy (raz coś się nie zgadzało w papierach – nie, nie numer podwozia!! – drugi raz by złożyć dokumenty, trzeci by odebrać dowód tymczasowy i wreszcie czwarty by odebrać dowód właściwy. Miałem serdecznie dość tego urzędu (2) znalezienie przybitki z numerem na samym skuterze nie jest tak oczywiste jak w samochodzie gdzie zwykle jest on pod maską silnika. Panowie ze stacji diagnostycznej nie mogli go znaleźć przez łądne kilkanaście minut. Okazało się, że jest – nomen omen – pod nadwoziem.
      Błąd zrobił ktoś, karę poniosłem ja. Gdybym w tzw międzyczasie miał wypadek, to pewnie by się okazało, że moje ubezpieczenie nie jest ważne z powodu braku aktualnego badania technicznego i karę bym poniósł jeszcze o wiele większą niż strata paru godzin. Może bym musiał zapłacić z własnej kieszeni za naprawę wyrządzonych wypadkiem szkód.
      Coś jak przypadek Legii…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.