W co inwestować?

W poniedziałkowym wydaniu “Pulsu Biznesu” natknąłem się na artykuł red Marka Wierciszewskiego pt “Złoto zabłyśnie wśród surowców”, a w nim mowa m.in o tym, że analitycy ankietowani przez PB obstawiają odbicie cen złota i … pszenicy. Osoby inwestujące w pszenicę muszą umieć analizować sezonowość zachowania się cen tego surowca, śledzą szacunki dotyczące wielkości zbiorów w poszczególnych krajach. Nie wiem w jaki sposób szacują zmienność popytu. Pewnie powinni brać pod uwagę również tuziny innych zmiennych (historyczne punkty podparcia cen, kurs dolara i inne).

W artykule jest też mowa o inwestowaniu w złoto, miedź, ropę, ale też w bawełną czy … w sok pomarańczowy. Nie wyobrażam sobie siebie inwestującego w sok pomarańczowy:-) Czy jakiekolwiek inne surowce. Po pierwsze, dlatego, że są to inwestycje służące wyłącznie bogaceniu się, a nie budowaniu wolności finansowej. Po drugie, wydają mi się one czystą formą spekulacji. Podobnie jak inwestowanie w waluty obce (forex), w sztukę, w wina, w numizmatykę, znaczki czy inne kolekcjonabilia. Jako drobny inwestor od razu stoję na przegranej pozycji wobec największych spekulantów, którzy mogą – dzięki skali ich inwestycji oraz lewarując swoje nazwiska – kształtować rynek z korzyścią dla siebie. Moja pozycja na rynku surowcowym byłaby – w mojej ocenie – zbliżona do sytuacji gracza vs właściciela kasyna. Zasady w kasynie są tak ustalone, że zawsze w ostatecznym rozrachunku wygrywa ten drugi. Temu pierwszemu może się jedynie od czasu do czasu przyfarcić:-). Po trzecie, nie muszę się uczyć skomplikowanych rzeczy…

Moją strategię inwestowania już dobrze znacie. Jest bardzo prosta, wręcz prostacka. Kupować mieszkania na wynajem nie w celach spekulacyjnych, tylko po to by budować swoją wolność finansową. Im więcej mieszkań kupię i będę wynajmować, tym lepiej. I tyle w sprawie mojej strategii inwestowania. Dzięki prostocie mojej strategii, analizy typu – cytuję z artykułu – “Na wykresie tygodniowym można zaobserwować dominującą formację trójkąta, która jest korektą ruchu spadkowego. Prognozujemy wyłamanie dolnego ograniczenia trójkąta i ruch spadkowy. Mocne sygnały podażowe wysyłają ponadto układy średnich kroczących” – mogą mnie nie w ogóle nie interesować. I bardzo się cieszę, że nie muszę ich nawet rozumieć:-)))

 

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

20 Responses

  1. nie do końca się z Tobą zgodzę Sławku. O ile rzeczywiście inwestowanie w sok jest dla mnie dziwne a w pszenicę zbyt sezonowe o tyle inwestowanie w metal którego jesteś fizycznym posiadaczem jest dla mnie kwestią logiki i oczywistego zabezpieczenia na tzw. gorsze czasy. Gdzie jak pokazuje historia wcale nie tak dawno temu papier pod tytułem akt własności nic nie znaczył dla wrogiego Państwa ale już złote i srebrne monety potrafiły ratować życie.

    Inwestycja w metale jest prosta i logiczna. Srebro które jest metalem o ponad 5 tysiącach zastosowań przemysłowych i w wielu przypadkach nie można go niczym zastąpić ma ograniczoną podaż. Przewidywane zapasy “w ziemi” starczą na kilkadziesiąt lat to znaczy, że prędzej czy później musi drożeć. Forma pieniądza zmienia się średnio co około 30 lat. Dolar bardzo się chwieje jeżeli np. chiny albo może znowu USA oprą swoją walutę o złoto chociaż w kilkudziesieciu procentach co jest również prawdopodobne po ponownie metale poszybują. Warto pamiętać że w dziejach świata dopiero od około 50 lat nie ma pieniądza opartego na metalu.

    pozdrawiam

    Karol

  2. Słyszałam, że Putin kupił ogromne ilości złota – rubel spada na łeb, na szyję. Niewątpliwie jest to sposób, aby oprzeć się inflacji. W naszej skali mikro złoto może być sposobem na zatrzymanie środków, ale chyba nie na inwestycję jako taką :-) A już na pewno nie jest to inwestycja z myślą o fridomii :-)

    A sok pomarańczowy? Ropa? Giełda? Fundusze?
    Warto obejrzeć “Wilka z Wall Street”, aby zobaczyć, czym tak naprawdę są wszystkie inwestycje “papierowe” – zarabiają na nich niewątpliwie inni, ale nie ci, którzy angażują swoje środki :-)

    A jakie minusy ma inwestowanie w nieruchomości?
    Wysoki próg wejścia – jest to główny problem dla większości zainteresowanych. Pojedyncza jednostka udziału, to co najmniej 60tpln :-( Dlatego maluczki wchodzi na giełdę i gra kilkoma tysiącami. Trzeba też w nieruchomościach być cierpliwym, patrzeć długofalowo, a fundusze, czy giełda wymagają reagowania, kupowania, sprzedawania, co daje szansę na wygraną już dziś, teraz!

    Z pewnością każdy powinien znaleźć dla siebie coś, co pozwoli mu realizować się i spełniać marzenia. I nie dla każdego będzie to fridomia :-)

    1. Aga-to, dzięki za Twój komentarz. Oczywiście nie dla każdego celem musi być fridomia. Świat stałby się potwornie nudny, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami. Poza tym, gdyby zrobili to wszyscy, to stało by się na rynku zbyt ciasno:-)

      Bezpośrednim impulsem do napisania tego artykułu były dla mnie te frazy z opinii analityka, które znalazłem w PB. Ucieszyło mnie, że nie muszę próbować tego tekstu zrozumieć:-)))

    2. Inwestycje giełdowe wcale nie są tak straszne, jak się wydają. Po prostu ciągle mylone są pojęcia inwestowania i spekulacji – co widać po przytoczonym przez Sławka artykule, w którym jest czysta spekulacja. Próba odgadnięcia trendów na giełdzie na podstawie różnych formacji, to czyste wróżenie z fusów (analiza techniczna nie była brana na poważnie w akademickich kręgach finansowych aż do lat 80 ubiegłego stulecia!). Oczywiście zwolennicy Forexa, czy AT mogą się nie zgodzić, ale jedyną stroną mającą zapewniony dochód z AT jest ich broker. ;)

      Inwestowanie w instrumenty rynku kapitałowego, de facto, nie różni się wiele od inwestowania w nieruchomości – w obu przypadkach trzeba sprawdzić kupowany przedmiot pod każdym kątem i upewnić się, że nie kupujemy sobie problemu. A co do zysków nie zgodzę się całkowicie – to z najmu mamy zysk ‘już, teraz’. Na giełdzie szybki zysk jest ZAWSZE dziełem przypadku – horyzont czasowy w przypadku papierów wartościowych to naprawdę wiele lat. :)

      1. Piotr, a jak Ty rozróżniasz pojęcia “inwestowanie” od “spekulowania”? Pytam, bo kiedyś przeczytałem pewną definicję, która bardzo przypadła mi do gustu:-)

        1. Mnie też pewna definicja zapadła w pamięci i dlatego rozróżniam oba pojęcia – “inwestowanie opiera się na wnikliwej analizie, dzięki której możemy być pewni bezpieczeństwa kapitału jednocześnie osiągając z niego zysk w długim okresie”. ;)

          Generalnie, uważam, że “inwestować” można jedynie długoterminowo w wartości mierzalne (w wartość przedsiębiorstwa, w nieruchomości o konkretnych parametrach, itd.), natomiast spodziewając się zysków bazując na “obecnej/nadchodzącej koniunkturze”, “potencjale”, “przewidywanych zyskach” – spekulujemy.

          Chyba wiem, jaką definicję masz na myśli – zdaje się, że przytaczasz ją w swojej książce, ale głowy nie dam, bo wiele stron upłynęło od czasu jej przeczytania, abym dokładnie spamiętał. ;)

        2. Tak Piotrze, dobrze się domyślasz. Tę definicję przytoczyłem też w jednej z moich książek. W sumie moje rozróżnienie ma podobny sens do tego o czym piszesz.

          Spekulant to ktoś kto kupuje bo ma nadzieję zyskać, a inwestor to ktoś kto kupuje bo wie, że zyska:-)

    1. Doxa, dzięki za szczerość. Życzę Ci posiadania milionów sztabek złota. No i – co chyba nawet ważniejsze – braku “czarnych godzin”.

  3. Idealną inwestycją jest posiadanie wodociągu i sieci kanalizacyjnej, ludzie … muszą.
    Budowałem na swoim osiedlu sieć kanalizacyjną do 20 domów za kilkaset tys zł, musiałem ją “sprzedać” tzn oddać za kilkadziesiąt tysięcy złotych bo “takie są przeliczniki”. A teraz miejskie wodociągi będą pobierały opłaty za przesył ścieków przez następne kilkadziesiąt lat i to bez remontów.

    Złoto nie jest inwestycją, jest bezpieczną “skarpetą”. Jak będzie wojna to można zabrać sztaby i w nogi a nieruchomości zostaną w miejscu wojny i nie dość że nie będą dawały dochodu to jeszcze się zniszczą a ubezpieczenie w czasie wojny nie działa.

    Ale i tak uważam, że nieruchomości są najlepszą inwestycją (obojętne czy spekulacyjnie) i nikt mnie nie przekona że jest inaczej. Zarabiałem na nich przed kryzysem, w trakcie kryzysu i zarabiam nadal – może to już po kryzysie – mam nadzieję aczkolwiek wątpię niestety.

    Niczego innego nie można tak łatwo kupić w niskiej cenie i choćby jutro sprzedać drożej (może tylko jeszcze powypadkowe samochody). Nieruchomości nie da się zabrać ze sobą, więc jak ktoś wyjeżdża i musi szybko sprzedać to oddaje za pół ceny. Trzeba tylko cierpliwie czekać na telefon.

    Ostatnio dzwoni człowiek:
    – Ile Pan da za 45 m2 w Katowicach adres …..?
    – Proszę podać ile Pan chce dostać
    – Tak myślałem o 90 tys.
    – Dla mnie nierealna cena
    – A ile Pan może zaproponować?
    – Ja kupuję tanio ale szybko, max 40-50 tys
    – Kiedy może Pan przyjechać?
    Deal

    Za tydzień będzie wszystko wywalone ze środka, pomalowane i wystawione na sprzedaż. Przy odpowiedniej cenie sprzeda się w 7-10 dni.

    1. Mariusz, widzę że coś wiesz o wodociągach, bardzo mnie ten temat interesuje i chętnie bym Cię podpytał, jak uśmiechnę się do Sławka, to może przekaże Ci mojego maila? Prosiłbym wtedy abyś się do mnie odezwał.

  4. Najlepiej, jak mamy głowę na karku i samodzielnie inwestujemy w to, co według nas ma szansę na osiągnięcie zysków. Słuchanie się doradców i wiara w ich 100% nieomylność to idiotyzm, dlatego bez wiedzy raczej nie osiągniemy sukcesu. Niezależnie czy będzie to kupowanie murów, wina czy wódki inwestycyjnej.

    1. Piotrek, ciekawa predykcja. Szkoda, że nie przedstawiono większych szczegółów odnośnie metodologii liczenia. Już za 25-26 lat:-))) przekonamy się na ile te przewidywania były dokładne:-) 230% wzrostu w ciągu 26 lat wydaje mi się dość … realne.

  5. ” Nie wyobrażam sobie siebie inwestującego w sok pomarańczowy:-) ”

    Gdybyś powiedział Sławku, że chodzi o sok jabłkowy, jagodowy czy jakikolwiek inny ale POMARAŃCZOWY !!!! :)
    A przy okazji spytam bo nigdzie nie znalazłem skąd wynika ta sympatia do pomarańczowego?

    Odnosząc się do artykułu; Warren Buffet powiedział kiedyś, że nie kupiłby spółki, której nie rozumie, tak samo jest z inwestowaniem,powinno się działać w tych obszarach które najlepiej czujemy” stąd część będzie inwestować w nieruchomości inni GPW a jeszcze inni…. sok pomarańczowy:)
    Wszystko jest pochodną naszych predyspozycji finansowych, akceptowanego poziomu ryzyks i wielu innych zmiennych.
    W ramach ciekawostek inwestycyjnych, gdzieś przeczytałem artykuł o osobach inwestujących w talent- to chyba jeszcze w PL nie jest tak popularne ale w USA już funkcjonuje, w skrócie można powiedzieć że jest to forma mecenatu z której w przyszłości oczekuje się zwrotu z inwestycji

    Tak przy okazji przeglądając bloga zauważyłem, że osób używających Nicka “Łukasz” jest więcej, stąd dla wyróżnienia zmieniłem wcześniejszego “Łukasz” na jw.

    1. Łukasz R, też czytałem o tej opinii Warrena Buffeta. Brzmi bardzo sensownie. Czy to inwestowanie w talent to coś nowego w stosunku do znanej już wczęsniej formy business angels czy funduszy typu venture capital? A jeśli chodzi o kolor pomarańczowy, to ponieważ to pytanie dość często się zdarza, zrobiłem oddzielny – pomarańczowy:-) wpis.

    2. Z tym “inwestowaniem” w talent mieliśmy na polskim rynku już do czynienia. Jakiś czas temu na blogu Macieja Samcika pojawił się wpis o funduszu, który dawał wysokie oprocentowanie na lokowanie kapitału w dzieła sztuki. Idea była taka, że kupowali dzieła twórców jeszcze nie znanych, a następnie próbowali je promować – prowadzili m. in. dom aukcyjny. Pomysł nie wypalił, bo artyści jakoś nie mogli zyskać uznania. ;)

  6. pytanie w tytule artykułu brzmi ‘ w co inwestowac’ a nie czym spekulowac:)
    to zasadnicza roznica.

    kontrakty na golda czy spozywke czy FX to spekulacja. daja jedna duza przewage nad nieruchomosciami: mozna zarbaiac na spadkach i mozna szybko wyjsc z inwestycji. reszta jest po stronie nieruchomosci:)

    nawet traca na short na W20 czy innym instrumencie mam maly fundusz hedge trzymajc niercuhomoci ktore aktualnie zyskuja na wartosci.

    fizycznie AG i AU kupuja fatalisci, pesymisci typu Doxa i inni maniacy globalnego collapsu ktory nigdy nie nastapi. choc fakt ze troche fizcznego kruszca zawsze sie przyda.

    a na koncu i tak cash flow jest najwazniejszy:)

    pzdr.
    flow

  7. Czy to inwestowanie w talent to coś nowego w stosunku do znanej już wczęsniej formy business angels czy funduszy typu venture capital?

    Już wyjaśniam. Myślę, że jednak inwestycja w talent to inna forma niż wymienione przez Ciebie.
    Tak jak napisałem we wcześniejszym wpisie to forma mecenatu polegająca na wyszukiwaniu osób mających talent ale nie biznesowy, jak w przypadku wspomnianych przez Ciebie Sławku form inwestowania, ale np talent sportowy, artystyczny czy naukowy.
    Mówiąc krótko i obrazowo gdybyś 20 lat temu zainwestował w Messiego dziś mógłbyś powiedzieć o udanej inwestycji właśnie w talent.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.