Jak typujesz wyniki meczów?

Dziś mecz eliminacji do mistrzostw Europy z Niemcami, a we wtorek ze Szkocją. Wprawdzie nie mam biletów na żaden z tych meczów, ale oczywiście będę kibicował Biało-czerwonym. Jeśli dziś zagrają z Niemcami tak jak Ghana w Brazylii podczas mistrzostw świata (widziałem ten mecz na żywo w Fortaleza) to mają szansę wygrać. Ghana niefortunnie straciła bramkę na 2:2 pod sam koniec meczu. Muszą tylko zapomnieć o tym, że nigdy z Niemcami nie wygraliśmy. Na boisku często jak w życiu, wygrywa się albo przegrywa w głowie.

Obstawiam wyniki 1:0 i 2:0 dla Polski. A Wy?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

11 Responses

  1. Ja obstawiam wynik 1:2 dla Niemców.

    Mecz Niemcy-Ghana według mnie był jednym z ciekawszych na ostatnich MŚ. Miałeś szczęście że akurat ten widziałeś z trybun ;-)

    1. Natalia, no widzisz? Miałem 100%-ową rację przez około 37 minut meczu, od 51-ej do 88-ej. I wcale się nie zmartwiłem, że druga bramka dla Biało-Czerwonych oddaliła mnie nieco od mojego typowania. Zwykle to Niemcy strzelają bramki w ostatnich minutach meczu, a tym razem dokonali tego twardo grający Polacy. Zuchy!

      A swoją drogą, to już jakiś czas temu pomyślałem, że może właśnie następuje pewien przełom w polskim sporcie. 25-30- a nawet 40-50 lat temu mieliśmy sporo sukcesów sportowych. Wtedy gdy sport był amatorski, a sukces zależał przede wszystkim od talentu danej zawodniczki czy zawodnika. Potem sport się szybko sprofesjonalizował. Zawodniczkę wspiera teraz cały tłum nie tylko trenerów i masażystów – tak jak to było kiedyś – ale również techników od sprzętu, ubioru, analityków od pracy mięśni, od taktyki, od taktyki rywali, psychologów od motywacji, dietetyków i innych specjalistów. Przełom lat 1989-90 wywołał w Polsce silny kryzys, w którym zabrakło pieniędzy na sport i polscy zawodnicy zostali w swoim półamatorskim światku. Zaczęliśmy cieszyć się z “honorowego” miejsca w pierwszej dziesiątce czy dwudziestce. Kibice piłki wymyślili nowy hymn “Nic się nie stało! Polacy nic się nie stało”. Zaczęliśmy przegrywać, ale w “pięknym stylu” lub “po zaciętej walce”, albo odnosić “zwycięskie remisy”; wspominać Wembley i Kazimierza Górskiego.

      Dziś widać w polskim sporcie nowoczesność i profesjonalizm. A sportowcy wreszcie wychodzą na kort, na parkiet czy na boisko nie po to “by nie przegrać”, tylko po to “by wygrać”. Jak twierdzi T.Harv Eker, taka zmiana w podejściu czyni jedną z różnic między bogatymi, a biednymi. Legia nie pojechała do Glasgow by powalczyć o bezbramkowy remis, czy do Trabzasponu “by nie przegrać wyjazdowego meczu”. Zimowi Olimpijczycy nie po to pojechali do Soczi by zajmować jakieś tam “honorowe miejsca”, tylko po to by zdobyć olimpijskie medale. W końcu o to chyba chodzi w sporcie. Polscy siatkarze wygrali “grupę śmierci”. Nie załamali się nawet po gładkiej wygranej Brazylii w pierwszym secie finałowego meczu o złoto. Wczoraj piłkarze też wyszli na boisko by pokonać mistrzów świata. Nie sparaliżowała ich dotychczasowy bilans meczów z Niemcami (ani jednej wygranej). Mecz nie był ładnym widowiskiem, ale lepiej wygrać słaby mecz, niż przegrać “w pięknym stylu”.

      A swoją drogą, to udało mi się wrócić wczoraj z Lublina na tyle wcześnie, że jeszcze zdążyłem odkupić od kogoś pod stadionem bilet i obejrzeć mecz z trybun. Było super. Choć byłem zdziwiony liczbą pustych krzesełek – obok mnie było ich kilkanaście, a jedna z górnych trybun była prawie całkiem pusta. W sumie kibiców było tylko 56,943. Wiele mniej niż podczas meczu otwarcia siatkarskich mistrzostw świata. No i tamci kibice byli o wiele kulturalniejsi i lepiej zorganizowani. Wczoraj podczas pierwszej połowy jakaś grupka tak za mną klęła głośno dopingując “naszych”, że zmieniłem miejsce po przerwie. Tak wiele osób paliło papierosy (zwłaszcza w przerwie meczu), że nad stadionem unosiła się chmura dymu – bałem się czy nie będzie przeszkadzać piłkarzom (mi przeszkadzała). Polakom chyba pomogła – może Niemcy nie są przyzwyczajeni do takiej “atmosfery”. Nie podobały mi się chamskie epitety pod ich adresem, gwizdanie gdy byli przy piłce, czy wcześniej podczas ich hymnu narodowego.

      Odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego lepiej wyszło a capela podczas inauguracji mistrzostw siatkówki. Trochę brakowało tego wodzireja z meczów siatkówki, który organizuje doping. Dzięki temu był bardziej urozmaicony. Wczoraj wciąż pojawiało się proste klaskanie i skandowanie “Polska! Polska!”. Rzadko śpiewano “Polska! Biało-Czerwoni!”. Ani razu nie słyszałem okrzyku “Kto wygra mecz?!”. Na trybunach widziałem polskie flagi z dziesiątek polskich miast, a nawet z Nykoping, czy den Haag. Kolejne polskie miasta na mapie Europy:-) W ogóle było bardziej międzynarodowo niż podczas mistrzostw w siatkówce. Siedziałem wczoraj obok małżeństwa z Trynidadu i Tobago. Przyjechali do Polski specjalnie na ten mecz (spędzili tu tylko jedną noc) z targów książki we Frankfurcie (prowadzą na Trynidadzie księgarnię). Dziś są chyba już w Pradze, a we wtorek obejrzą jeszcze mecz w Kopenhadze (Dania-Portugalia). Spotkałem też wielu Francuzów, Szkotów, a nawet Argentyńczyków. Piłka nożna jest bardzo globalnym sportem:-)

      A najważniejsze by Polscy sportowcy, tak jak ich odpowiednicy z Niemiec, Holandii, USA, Norwegii lub Australii wychodzili na swoje zawody by wygrać, a nie po to by nie przegrać. Górą Biało-Czerwoni!

  2. Super że udało ci się w ostatniej chwili kupić bilet, ciekawe ile kosztował?

    Oglądałem mecz z Niemcami i muszę odtrąbić mój pesymizm… W chwili kiedy zauważyłem na boisku Milę, stwierdziłem że nie może się to dobrze skończyć, tymczasem ten po kilku sekundach strzelił drugiego gola ;-)

    Trzeba przyznać patrząc na statystyki meczu, że powinniśmy ten mecz wysoko przegrać. Posiadanie piłki 38 % – 62 %, podania Polska 205 Niemcy 530, strzały 3 – 24. W chwili kiedy strzeliliśmy pierwszego gola w drugiej połowie, był to dopiero pierwszy celny strzał. Momentami to była obrona częstochowy z wybijaniem piłki na oślep.

    Mieliśmy mnóstwo szczęścia i super bramkarza. Wystarczyłoby żeby Podolski zamiast w poprzeczkę strzelił gola i już po chwili nie byłoby nam tak wesoło gdyby Niemcy się rozpędzili i złapali wiatr w żagle.

    Niemcy grali rewelacyjnie do samej chwili oddania strzału, mieli mnóstwo sytuacji i strzałów, ale te ich strzały były albo niecelne, albo lekkie, albo prosto w bramkarza.

    Liczy się zwycięstwo. Oby jeszcze wygrali we wtorek ze Szkocją i będzie naprawdę dobrze.

    1. Robert, za bilet zapłaciłem PLN 200. Cena, która była na nim wydrukowana to PLN 160, więc dużo nie przepłaciłem. Pewnie dlatego, że pod stadion dotarłem dość późno, bo niestety w drodze powrotnej z Lublina natknąłem się na potężny korek 40 km od Warszawy. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

      A Polacy rzeczywiście grali bardzo nerwowo. Ale na szczęście nie brakowało im twardości i hartu ducha. Czasami rzucali się po dwóch na linię strzału by zablokować dostęp do bramki Szczęsnego. Tego ostatniego, w pierwszej połowie nasi kibice kilka razy … wygwizdali (gdy wykopał piłkę prosto w aut). No cóż, kultura kibicowania wśród kiboli piłki daleko odbiega od standardów kibiców siatkówki:-)

    2. Robert, czasami warto odkleić się trochę od tych statystyk. Za wrażenia artystyczne w futbolu punktów nie przyznajemy, więc cieszmy się z tego co jest. A jest:
      – Walka! jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – jest drużyna.
      – Ofensywne ustawienie trenera (na mistrzów świata) dwoma napastnikami, co w kadrze nie miało miejsca od lat a pozwoliło nam zdobyć pierwszą bramkę;
      – Klimat w polskim sporcie, że gramy o najwyższą stawkę (wspomina o tym Sławek); czy tylko mi się wydaje, że zbiega się to z sytuacją polityczną Polski na arenie międzynarodowej?

      PS. Dla miłośników starć polsko-niemieckich – w ostatnim czasie pokonaliśmy ich w ręczną, kosza, siatkę i teraz w nogę… Nice:)

  3. Mecz miód – malina! Miód na serca :-) Malina na gardło już po… :-)

    Szczególnie jedne ze statystyk przypadły mi do gustu – strzały na bramkę. Gdyby Niemcy mieli taką skuteczność jak my (66%), to by dopiero było :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.