Mecz Radwańska – Szarapova

Jestem już w Singapurze. To naprawdę niesamowite miasto, które podoba mi się coraz bardziej, za każdym razem gdy tu przyjeżdżam. Zimę 2015/2016 planuję spędzić właśnie tutaj. Specjalnie przyjechałem do Singpauru z Australii nieco wcześniej niż planowałem by rozejrzeć się za jakąś dobrą szkołą nauki języka chińskiego za rok.

Ale gdy tu wylądowałem, przypomniałem sobie, że trwa w tej chwili turniej WTA Finals. Wczoraj widziałem dwa mecze – Agnieszka Radwańska przegrała niestety z Karoliną Wozniacki (prowadzący wciąż wymawiał jej nazwisko jako “Wozniaki”), a potem Maria Szarapova z Petrą Kvitovą. Sympatia publiczności była po stronie Caroline (może dlatego, że jej imię jest łatwe do wykrzyczenia, imię Agnieszki jest nie do wymówienia; może dlatego, że ta pierwsza jest … blondynką, a wiadomo, że odmienne przyciąga uwagę; wiele Singapurek i Japonek farbuje włosy na blond).

W drugim meczu, doping był nieco bardziej wyrównany choć z wyraźną przewagą Szarapovej, która dobrze zagrała tylko przez pierwsze 3-4 gemy pierwszego seta. Potem stanęła w miejscu i przegrała kolejnych 7-8 gemów. Ożywiła się dopiero przy stanie 1:5 w drugim secie. Dziewczyny walczyły o ten punkt ponad 10 minut (cały mecz trwał około 75).

A Agnieszce niestety nie pomógł doping garstki 10 osób, które siedziały w pierwszym rzędzie, tuż przy korcie. Wszyscy mieli na sobie białe koszulki z literami, które układały się w hasło: “GO! AGA! GO!”. To samo wykrzykiwali. Po drugiej stronie kortu siedziało jeszcze kilka osób z biało-czerwoną flagą. Ale byli raczej cisi (czy tak się to słowo pisze? :-)

Za nieco ponad godzinę ważny mecz Radwańska – Szarapova. Mecz o wszystko. Obejrzę najpierw ten mecz, a po jego zakończeniu kolejny (Kvitova – Wozniacki). Jeszcze nie wiem czy zostanę zobaczyć mecz Sereny Williams, bo później mam jeszcze w planie koncert Mariah Carey na Stadionie Narodowym. Też ma chyba zasuwany dach. W ogóle Singapurskie centrum sportu robi – jak wszystko w Singapurze – ogromne wrażenie.

Tenis na żywo widziałem dotąd tylko raz, we wrześniu 2011 roku (tuż przed atakiem na World Trade Centre) w Nowym Jorku, podczas US Open. Siedziałem wtedy na szczycie głównej trybunie i miałem stamtąd też widok na boczne korty. Byłem tak przejęty całością wydarzenia, całej jego oprawy logistyczno-choreograficznej, że nawet nie pamiętam teraz kto grał. Tutaj też choreografia nieco rozprasza uwagę, ale bardziej udaje mi się skupić na tym co dzieje się na korcie. Zwłaszcza, że w odróżnieniu od Flushing Meadows, Singapore Indoor Stadium jest przykryty dachem i nie latają tu co chwilę nad głowami samoloty lądujące na JFK czy też na La Guardii:-)

Czy stawiam dziś na Agnieszkę? Chyba raczej nie, choć będę jej mocno kibicował. Jeśli Maria grałaby dziś tak samo jak wczoraj, to Agnieszka mogłaby wygrać. Natomiast spodziewam się, że Szarapova się raczej zmobilizuje. W końcu grają o sporą kasę:-))) O moich przemyśleniach dotyczących tego typu rozgrywek napiszę później – nie chcę się spóźnić na początek meczu.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

14 Responses

    1. Robert, dzieki. Przejezyczenie. Bylem tam we wrzesniu 2001 roku. Widzialem wieze WTC z okien swojego hotelu na Times Square,a takze jadac taksowkami z/do centrum konferencyjnego Jarvis, a byc moze rowniez z trybuny US Open we Flushing Meadows (byla bardzo ladna, sloneczna, bezchmurna pogoda z doskonala widocznosica). A potem nie moglem uwierzyc, ze doslownie kilka dni po moim powrocie do Polski, wieze zostaly doszczetnie zburzone w ataku terorystycznym. Pewnie nikt z nas nie mogl uwierzyc, ale dla mnie poprzez ten wyjazd bylo to dodatkowo surrealistyczne.

  1. Miałeś rację co do wyniku – Radwańska walczyła, ale rzeczywiście Szarapowa miała silną motywację.W tv hala w Singapurze też wygląda fajnie ;-) Klimat barowy na trybunach… Ale Ciebie nie zauważyłam ;-)

    1. Aga-ta, stalem gdzies z tylu. Caly mecz stalem. Pewnie bylem niewidoczny, ale moze choc bylo slychac moje okrzyki: “Agnieszka!” albo “Brawo Agnieszka” albo “Tak trzymaj” i inne. Krzyczalem tak glosno, ze zachryplem. Siedzacy i stojacy wokol mnie Singapurczycy usmiechali sie do mnie zachecajaco, a jeden nawet przyniosl mi butelke wody gdy glos zaczal mi sie zalamywac:-) Emocji sporo zwlaszcza od momentu 1:5 w drugim secie. Szkoda przegranej. Kolejny mecz (Kvitova – Wozniacki) byl – w porownaiu – dosc nudny. Szarapova przyciaga tlumy wiernych fanow. Kibicowal jej nawet mlody Polak (wiek ok 8-10 lat) w koszulce z napisem Polska i bialym orzelkiem. Ku przerazeniu swojej Mamy:-)

      A sama hala super. Moze te w Polsce typu Atlas Arena w Lodzi, czy Krakow Arena czy Ergo Arena w Gdansku sa nieco nowsze, ale ta powstala ponad 20 czy nawet 30 lat temu. Zaskakujace. Nadal wyglada bardzo nowoczesnie, tylko moze toalet buduje sie teraz wiecej (tutaj byly dlugie kolejki). Ale teren wokol niesamowity. No i sklpey i tez foodcourt. Za chwile ide na stadion narodowy zobaczyc koncert (i przy okazji sam stadion:-)

  2. Radwańska przegrała, ale dzięki późniejszemu zwycięstwu Woźniackiej i tak awansowała do półfinału ;-) to jest dobra wiadomość. Gdyby udało jej się przejść do finału to już w ogóle byłby sukces pełną parą, a w sumie nie będzie o to tak trudno, bo przeciwniczki z drugiej grupy są w zasadzie do ogrania.

    1. Robert, rzeczywiście, podobno Aga obiecała Karolinie zakupy jeśli ta wygra z Kvitovą 2:0 i teraz Karolina oczekuje od Agi jakiejś drogiej torebki:-)

      Miałem sobie jutro zrobić przerwę od tenisa, ale chyba jednak pójdę pokibicować Agnieszce. Dzisiaj czułem, że się jej przydaję:-)

      1. Dziś nie pomogłem Agnieszce. Wyglądało na to, że ona sama chyba nie bardzo chciała sobie pomóc. Gdy w drugim secie krzyknąłem by biegała do piłek (często zdarzało jej się po prostu przyglądać piłkom zagranym na boki), to zaczęła biegać do … siatki. Ze słabym niestety skutkiem. Kibice byli w większości po stronie Simony. Dodatkowo osób z rumuńskimi flagami było 10 razy więcej niż z polskimi (dostrzegłem tylko dwie) i dużo lepiej organizowali doping. Miałem okazję zamienić parę słów po rumuńsku. Słów już mi brakuje, ale chyba zachowałem dobry akcent, bo jedna kibicka myślała, że jestem … Rumunem:-) i chciała mi dać rumuńską flagę do kibicowania, a druga dosłyszała się w mojej wymowie akcentu z Transylwanii:-)

        Nie pomogłem też Karolinie. Choć walczyła dzielnie, to rozjechał ją amerykański czołg pt Serena. Serena serwowała jak armata. Nie pomogłem też innym Słowiankom. W deblu odpadły i Rosjanki (Alla Kudriavceva i Anastasia Rodionova) i debel czesko-słowieński (Kveta Peschke i Katarina Srebotnik).

        Przyznam, że mam już trochę dość tenisa, czuję pewien przesyt. W trzy dni zobaczyłem osiem meczów ( w tym trzy mecze Radwańskiej). To 4 razy więcej niż do tej pory w całym moim życiu. Niestety nie pozwiedzałem specjalnie Singapuru (byłem jeszcze przecież na koncercie:-) Jestem tu już chyba 10-12 raz i przyznam, że za każdym razem to miasto robi na mnie większe i większe wrażenie. Za rok zamierzam przyjechać tu na 5 miesięcy pouczyć się chińskiego i przy okazji dokładnie pozwiedzać wszystkie dzielnice Miasta Lwów.

        A jutro nie jadę do Stadium Hub. Robię sobie dłuuuuższą przerwę od tenisa. Obstawiam Chinki Su-Wei Hsieh oraz Shuai Peng w deblu i chyba jednak Serenę Williams w singlu choć chyba wolałbym by wygrały Simona Halep, oraz Cara Black (w końcu to Afrykanka:-) oraz Sania Mirza (Stadion za nią szalał, i to nie tylko Singapurczycy pochodzenia hinduskiego). Zobaczymy:-)

  3. Jak Agnieszka zorientuje sie, ze “pomaranczowy ludzik” przynosi jwj szczescie to i Ciebie zabierze na zakupy z jej Credit card :))
    Zdartego gardla zycze :)

    1. Adam, z tym dałbym sobie radę:-) Przy wejściu na koncert Mariah Carey dostałem broszurę pewnego dewelopera z Johor Bahru, czyli miasteczka praktycznie graniczącego z Singapurem, ale leżącego już po malezyjskiej stronie granicy. Ceny apartamentów w Bay Point Country Garden zaczynają się już od SGD 196.000. Nie naciągałbym przecież Agnieszki na zakupy w drogim Singapurze:-)

      Gorzej gdyby sobie zażyczyła, bym towarzyszył jej w każdym turnieju, w którym bierze udział:-)

  4. Troche spozniony wpis. Wrocilem z Singapuru ponad 2 tygodnie temu. Bylem tam wczesniej dwa razy w 2010. Jestem marynarzem i pewnie mam zawodowo skrzywiony obraz miasta ale na mnie zrobilo tym razem zupelnie inne wrazenie. Moj zmienik, rodowity singapurczyk mieszka od 20 lat w Australii i za nic by tu nie wrocil. Pilot, z ktorym wchodzilismy na stocznie Sembawang (polnocan czesc wyspy) mial podobne spojrzenie. Kupil ostatnio mieszkanie w Malezji i okreslil to jako swoj plan emerytalny. Klimat, ceny ( np koszt pozwolenia na posiadanie samochodu na 10 lat to ok 70 000SDG) i ogolnie warunki zycia nie powalaja. Ciekawostka, na stoczni, podejrzewam ze w wielu miejscach jest podobnie, dzien zaczyna sie od kolektywnego cwiczenia na dzien dobry, jak w Chinach czy Japoni. Nie mam mowy o strajakch. I to azjatyckie podejscie do zycia – lecialem do Helsinek z singapurczykiem na emeryturze. On byl szczesliwy ze mogl mieszkac cale zycie w Singapurze, gdy sie dowiedzial ze lece do Krakowa, rozpromienil sie i powiedzial ze byl tam i bardzo mu sie podobalo. Spytalem – pewnie starowka, moze Kaziemierz,a on mi na to ze – aushwitz.
    Szczena mi opadla, wiem ze nie chodzilo mu o to ze obozy zaglady w oswiecimiu sa piekne a o to ze byl pod wrazniem jak cos takiego moglo miec miejsce. Ale dla mnie rozmowa z ludzmi z tej czesci swiata jest jak z dziecmi….wiem wiem spore uproszczenie.
    Krotko – Singapur w ciagu paru lat mocno sie rozbudowal i wciaz zachowuje forme panstwa policyjnego.
    Slawku – co w nim pieknego??
    ps: tez bylem na US open w 2001 – do tej pory moj jedyny tenis na zywo, mialem 21 lat i chlonalem NY jak gabka, super miasto, przynajmniej kiedys i mam nadzieje tam jeszcze kiedys pojechac

    1. Pop, dzięki za odwiedzenie fridomii. Zrobię oddzielny wpis nt Singapuru by odpowiedzieć m.in na Twoje pytania.
      Ciekawe, że byliśmy w tym samym czasie na US Open. Pamiętasz może na jakich byłeś meczach? Ja niestety nie pamiętam….

      1. Najciekawsze widzialem na kortach bocznych – Kafielnikov, siostry Williams przegrywajace w deblu z malo znana para kanadyjek, Navratilova w Mix-ie. Na glownym… dobre ale tu slabo pamietam, chyba Federe i na pewno Williams juz pojedynczo,ale ktora to byla?

  5. http://www.forbes.pl/radwanska-o-pieniadzach-wywiad-z-agnieszka-radwanska,artykuly,188112,1,2.html
    Odnośnie Agnieszki powyżej ciekawy link do artykułu, w którym opowiada również o swoim podejściu do pieniędzy w życiu. Choć ten link nadaje się do codziennego przeglądu prasy, postanowiłem wkleić go tutaj tematycznie. Swoją drogą zastanawiam się czy Pani Agnieszka zna firmę Mzuri działającą również w Krakowie a być może swoje obecne mieszkania w Krakowie przekazała już w zarządzanie Mzuri:)

    1. Krystian, dzięki za linka do ciekawego artykułu. Dobrze słyszeć, że sportowcy, których zarobki są na topie, sensownie swoje pieniądze inwestują, a nie przejadają na bieżąco. Trzymam kciuki za Agnieszkę. Nie jest ona niestety Klientką Mzuri w Krakowie. Więc jeśli ją znasz i możesz jej szepnąć naszą firmę, to będę wdzięczny. Jestem przekonany, że i sama Agnieszka by też na tym skorzystała:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.