Historia ZUS-u

ZUS obchodzi okrągłą 80-tą rocznicę powstania. Ciekawostką jest to, że ZUS został zlikwidowany (na pięć lat) w 1955 roku. Ciekawe. A mówią, że historia lubi się powtarzać:-)

Oto link do artykułu nt historii ZUS-u: http://biznes.onet.pl/zus-ma-80-lat,18490,5662130,1,news-detal

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

6 Responses

  1. o zusie polecam jednego z najmądrzejszych ludzi w tym kraju, prof. Roberta Gwiazdowskiego, prezesa Centrum im. Adama Smitha.
    http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?id=21&subcontent=1
    http://www.polskieradio.pl/42/3165/Artykul/1268772,Robert-Gwiazdowski-o-emeryturach-to-samoniszczacy-sie-system
    Napisał też książkę “Emerytalna Katastrofa”.

    W Dubaju nie ma zusu i ludzie stać, by rzeczywiście samemu odkładać sporo kasy: http://partialibertarianska.org/dubaj-sukces-ropy-czy-wolnego-rynku/

    To co się teraz dzieje w systemie emerytalnym to dogorywanie systemu. Co się z tego zrodzi? Albo system wolny, albo komunizm. Nowy komunizm w nieznanym wydaniu, pozwoli na to technologia i napisane celowo prawo opresyjne :) Ja akumuluję sam, poza systemem i dobrze na tym wychodzę :)

    1. Arku, nie zakończyłem współpracy. Po prostu często w czwartki gdzieś wyjeżdżam. Wrócę na łamy Kontestacji:-)

  2. Smutny ten artykuł. Wynika z niego, że ZUS jest jednym z największych… pracodawców w Polsce. Każdy pobiera pensję, więc koszty związane z utrzymaniem systemu ubezpieczeń są ogromne. ZUS już dawno przestał być efektywny. System prawny jest tak skomplikowany, że systemy informatyczne nie są w stanie tego obsłużyć – mamy XXI w., a świadczenia nadal dość często obliczane są ręcznie, jak w XIX w.

    1. Małgosiu, kilkanaście lat temu pracowałem dla ZUS jako konsultant zewnętrzny. Odwiedziłem kilkanaście oddziałów i inspektoratów ZUS w różnych częściach Polski. Była to przedziwna firma. Choć byłem już wówczas w miarę doświadczonym konsultantem, to wiele rzeczy mnie zaskakiwało u tego klienta.

      Obrazek, którego nigdy nie zapomnę. W pokoju dyrektorki jednego z oddziałów widzę szafę pełną segregatorów z “decyzjami centrali”. Pytam o co chodzi. Okazuje się, że pracownicy ZUS często sami się gubią w gąszczu przepisów (czasami wzajemnie sprzecznych). By uniknąć odpowiedzialności, zamiast samemu podjąć decyzję emertytalną wysyłają zapytanie do centrali. Centrala odpowiedzi wysyła do wszystkich placówek w przeświadczeniu, że warto by inne oddziały też wiedziały jak postąpić w podobnym przypadku. Tylko, że akurat tylko ten jeden oddział, z którego pochodziło zapytanie jest w danym momencie zainteresowany odpowiedzią. W pozostałych oddziałach, odpowiedzi są odkładane do segregatorów.

      Tyle, że zapytań jest mnóstwo, każdego tygodnia. I teczki z odpowiedziami puchną. Gdy pracownik w danym oddziale znów natrafi na jakiś niestandardowy przypadek (np. żołnierz zawodowy po jakimś czasie trafił na okręt handlowy, a jeszcze kilka lat później został księdzem), to zamiast przeczesywać dziesiątki segregatorów w poszukiwaniu odpowiedzi na swój dylemat, po prostu pisze kolejne zapytanie do centrali.

      Żadnego zarządzania wiedzą. Rozbudowanego i skomplikowanego lub choćby najprostszego zaprzestania rozsyłania odpowiedzi do wszystkich oddziałów i wdrożenie prostego systemu kodującego sprawy na poziomie centrali tak by pracownicy centrali nie przyglądali się każdej sprawie jakby to było coś zupełnie nowego.

      W wyniku naszych prac pozostawiliśmy ZUS-owi mnóstwo rekomendacji a nawet gotowych pomysłów rozwiązań usprawniających działanie. Ile z nich zostało wdrożonych – tego nie wiem.

      N.B. Koszty obsługi Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czyli koszty funkcjonowania ZUS jako procent FUS nie były wysokie w porównaniu do innych tego typu instytucji na świecie. Prawdopodobnie nie dlatego, że ZUS był bardziej efektywny, tylko raczej z powodu niskich płac w Polsce oraz nadal dość niskiego poziomu informatyzacji.

  3. Sławku, ale do kosztów ZUS-u należy dołożyć co najmniej drugie tyle po stronie pracodawców. Co miesiąc rozbijanie składek na 11 tytułów, wypłata zasiłków, rozliczanie tych zasiłków, sporządzanie dokumentacji emerytalnej… A najgorsze z tego jest to, że trzeba wytłumaczyć ludziom, że to nie “pani z kadr zabrała” biednemu pracownikowi składki z pensji, tylko taki mamy system prawny, niestety.

    Co miesiąc robię z tych głupot doktorat. Czuję się przy tym jak darmozjad, który nic produktywnego nie robi, tylko jest złem koniecznym w firmie, żeby wypełnić obowiązki nałożone przez ustawodawców. A jak się na to jeszcze nałoży pomysły (kolejne systemy wynagradzania, premiowania, motywacyjne, rozksięgowanie kosztów wynagrodzeń na różne dziwne sposoby, wprowadzanie kolejnych “lepszych” systemów informatycznych, które to już “wszystko obsłużą”, itp.) kolejnych zarządów w spółce Skarbu Państwa (czyt. przechowalni dla politycznych karierowiczów), to już habilitacja murowana. ;)

    Chyba poszukam pracy, jako konsultant, bo wiedzę, na ile różnych sposobów można skomplikować rozliczenia tego typu w firmie, to mam już w małym palcu. Może teraz wykorzystam tą wiedzę, żeby komuś pomóc, jak nie robić tego typu głupot i nie podnosić sobie niepotrzebnie kosztów ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.