Czy nakrętki naprawdę ratują życie?

Znalazłem ciekawy dla mnie link na portalu onet.pl. http://biznes.onet.pl/czy-nakretki-naprawde-ratuja-zycie,18490,5661749,1,news-detal

Ja też zbieram nakrętki, choć nawet nie pamiętam dla kogo. Poprosił mnie o to pewien młody chłopak podczas mojej prezentacji dla Czytelników pewnego bloga (teraz nie pamiętam niestety nazwy:-( Inny młody chłopak zbiera nakrętki podczas wykładów ASBIRO. Nakrętek mam już całą torbę. Nie wyrzucam nakrętek nawet z odległych krajów. Prawdę mówiąc nie byłem pewien czy akcja ta wspiera jakieś szlachetne czy tylko komercyjne intencje. Ale uznałem, że primo jest pożyteczna dla środowiska, a secundo – zupełnie nic mnie nie kosztuje. A w Polsce zbyt wielu mamy psów ogrodnika – sam nie skorzysta, ale drugiemu skorzystać nie da:-)

A czy Wy może zbieracie nakrętki? Lub w inny sposób chronicie środowisko lub wspieracie jakieś oddolne inicjatywy?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. kiedyś się zastanawiałem po co się je zbiera i wymyśliłem, że oszczędność jest w zgniatanych butelkach, które bez nakrętki można łatwo zmiażdżyć i dzięki temu taniej transportować a i w sortowni się oszczędza na odkręcaniu milionów nakrętek. a samo zbieranie ma raczej charakter idei niż zysk z samych nakrętek. z chęcią poznam opinię kogoś, kto jest “w branży” i wie dokładne a nie tylko spekuluje jak ja.

    pozdrawiam, Sławek S.

  2. Tak, ja zbieram nakrętki także dla znajomej, głównie od mleka :) Wydaje mi się głównie ze jest to akcja którą promują zakłady wywozu śmieci, zgniecione butelki prosciej jest zmagazynować a odkręcanie butelek to dodatkowy pracownik w zakładach. Prościej być może jest wypromować taka akcje niż brac na barki kolejne umowy pracy.

  3. Ja też kiedyś zastanawiałem się jak to jest z tymi nakrętkami.
    Kiedyś oddałem dużą ilość ojcu chorego dziecka który zbierał je na swoim podwórku w big bagach. Miał ich kilka ton. Powiedział mi dokładnie to samo co jest w tym linkowanym artykule czyli, że sprzedaje je firmom recyklingowym które robią z tego granulat o różnych kolorach, który potem kupowany jest przez producentów różnych rzeczy z plastiku jak opakowania do kaset, doniczki i wiele innych.
    Ten ojciec za pieniądze ze sprzedaży nakrętek kupował rzeczy do rehabilitacji dziecka.
    Prosty sposób na zdobycie funduszy (no może nie aż taki prosty). Myślę że dla wielu tak jest łatwiej niż błagać wprost o pieniądze. Ludziom tez łatwiej udzielić takiej drobnej pomocy niż dać większą sumę.
    Nie ma to nic wspólnego ze zgniataniem śmieci bo przy obecnych maszynach to żaden problem zgniesc takie butelki nawet zakręcone.
    Pozdrawiam wszystkich fridomiaków

  4. Ja również zbieram nakrętki dla kolegi. Zbierane są z tego powodu, iż jest to lepszej jakości i droższy plastik niż z butelek. Producent otrzymuje już odsortowane nakrętki. Info od kolegi, który się specjalizuje w polimerach ;)

    Pozdrawiam.

  5. A ja wiem. Wytłumaczyli to dziecku w szkole a ono mi. Nakrętki są z innego plastiku, który jest po prostu cenniejszy. Chyba chodzi o to, że przy niedużym wydatku energii i prostej aparaturze, można go zgranulować i sprzedać. Z samymi butelkami niestety jest już trudniej. Dlatego nakrętka, choć mniejsza jest znacznie cenniejsza od samej butelki.
    Drugi aspekt (już się tyko domyślam) to fakt, że oddajemy butelki często bez nakrętek. Nakrętki lądują w koszu ogólnym i nie podlegają recyclingowi.
    A recyclingujemy oczywiście co się da. Serce mnie jednak boli, że nie mam kompostownika. To by było dopiero fajne. Ale w mieście jest to niestety niemożliwe (a u mnie zapewne nielegalne).

    Pozdrawiam i namawiam,
    Andy

  6. Polecam artykuł: http://www.rp.pl/artykul/702107.html?p=1

    W przedszkolu mojej córki była organizowana akcja zbierania nakrętek z przeznaczeniem pozyskanych środków dla chorych dzieci.
    Moja córka zaangażowała również do tego swoje babcie, dziadziów oraz oczywiście swoich rodziców.
    Niewątpliwie jest to element edukacyjny, dbania o środowisko, skłaniający dzieci do działania, a jeśli przy okazji można komuś pomóc to czemu nie?

    Aktualnie nasze przedszkole przystąpiło do konkursu: “Zbieramy makulaturę – chronimy lasy”. Organizatorem jest firma zajmująca się recyklingiem odpadów. Odbierając makulaturę płaci za nią. Środki mają być przeznaczone na działalność dydaktyczno – wychowawczą danego przedszkola. Dodatkowo uczeń, który zbierze najwięcej makulatury otrzyma nagrodę.

    Pozdrawiam

  7. zbieram nakretki od ladnych paru lat i wiem ze ida one pozniej na dobry cel…lokalne hospicjum zbiera je a pozniej kupuje chorym dzieciom zabawki albo wysyla je w podroze marzen…moze to nie ratuje zycia ale na pewno pomaga rozweselic dzieci czesto smiertelnie chore…co roku zbieraja kilkadziesiat ton nakretek…kolejna kwestia tak jak pisali koledzy to to, ze nakretki sa produkowane z innego surowca i w zwiazku z tym w sortowniach trzeba je oddzielac od plastikowych butelek, a do tego potrzebni sa dodatkowi pracownicy…tak wiec im wiecej nakretek jest oddanych tym mniej pracownikow potrzeba zeby pozniej recznie oddzielac nakretki od butelek…wiec mozna powiedziec ze w tym przypadku jest sytuacja win-win…nikt nie traci kazdy zyskuje

  8. Super, że tyle osób zbiera zakrętki, bo mam je komu oddawać. W domu mamy w kuchni kosz na owoce, do którego trafiają zakrętki i gdy pojawi się jakieś dziecko, ktore zbiera do szkoły/przedszkola, zabiera je sobie. Dla nas to ekologiczne coś, co nas nic nie kosztuje.

    Pojawił się temat kompostownika. W mieszkaniu mamy młynek do odpadków, co bardzo ułatwia funkcjonowanie przy codziennym gotowaniu, ale gdy usłyszał o tym “marnotrawstwie” mój znajomy, uświadomił mi, iż jego dzdzownice w kompostowniku byłyby zachwycone resztkami owocow i warzyw. I nabylam kompostownik do naszego domu, ktory remontujemy. Zamierzam kupic dzdzownice i wozic dla nich resztki warzyw i owocow, tekture, bawelniane i lniane zuzyte ubrania, a wzamian bede miała doskonały kompost do ogródka. Ekologicznie i ekonomicznie :-)
    Zastanawiam się, czy na naszym osiedlu sąsiedzi zgodzili by się na taki kompostownik – dzdzownice neutralizuja zapachy, kompost służyłby roślinom (od sztucznych opryskow są tylko uczulenia), a do tego aspekt ekologiczny. I ekonomiczny, oczywiście, bo jako fridomiaczka, chętnie zaoszczędze na wodzie lanej podczas pracy młynka do odpadków ;-)

  9. Moje nakrętki będę przekazywać do schroniska dla zwierząt, za zysk ze sprzedaży chcą kupić legowiska i koce dla zwierząt, ważne zwłaszcza w okresie zimowym. Na razie mam jeszcze za mały worek żeby opłacało się je specjalnie wieźć, ale zbieram wytrwale, każda nakrętka ląduje w specjalnym pudełku :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.