Deflacja

GUS podał dane o tym, że w kolejnym miesiącu odnotowano spadek cen. Oto link: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/kraj/gus-kolejny-miesiac-spadku-cen-w-gospodarce/1d3tk.

Wiem, że część osób kwestionuje wiarygodność sposobu liczenia inflacji. Ale zakładając, że rzeczywiście mamy do czynienia z lekkim spadaniem cen, to czy jest to powód do zmartwień? Czy rzeczywiście przedsiębiorcy mogą – jak argumentuje część ekonomistów – zacząć zmniejszać produkcję i zwalniać pracowników w oczekiwaniu na ponowny wzrost cen? Ta logika wydaje mi się bardzo wydumana. Spodziewam się, że z wyłączeniem przemysłu wydobywczego czy innych biznesów operujących na granicy bankructwa, firmy raczej zdecydują się na zwiększenie sprzedaży, bo choć marża może spadać, to większy wolumen może zapewnić utrzymanie ogólnego poziomu całkowitego zysku.

Póki co, my w Mzuri staramy się – patriotycznie – utrzymywać ceny najmu, a także wysokość naszych prowizji na niezmienionym poziomie. I nadal rekrutujemy:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Witaj Sławku,
    Mnie też ta deflacyjna logika wydaje się wydumana. Polecam Ci austriacką szkołę ekonomii, która lepiej moim zdaniem opisuje gospodarkę…

  2. Część argumentów za tym że deflacja jest niebezpieczna jest wg mnie nietrafiona, ale nie wszystkie.

    Wg mnie problem leży w zjawiskach “behawioralnych”. Otóż aby gospodarka dobrze funkcjonowała w deflacji to – przynajmniej w części profesji – należałoby co pewien czas obniżać wynagrodzenia.
    Tak samo, teoretycznie w ramach “korekty inflacyjnej” należałoby obniżać emerytury i inne świadczenia. Jednak z powodów behawioralnych jest to tak trudne, że firmy i Państwa sobie z tym nie radzą. Stąd deflacja jest niebezpieczna.

    Na przykład zwróćcie uwagę na ostatnie decyzje władz aby waloryzacja emerytur była w wysokości co najmniej 36zł, pomimo braku inflacji. Przecież brak waloryzacji przy deflacji jest większą korzyścią dla emerytów niż waloryzacja równa inflacji dodatniej. Ale większość emerytów tego nie rozumie i gdyby nie dostali podwyżki nominalnej to zarzekaliby się na wszystko że nic im się nie poprawiło.

    Kwestie behawioralne są jak najbardziej realnym czynnikiem ekonomicznym, niezwykle ważnym.

    1. Maciek, dzięki. To co piszesz brzmi bardzo sensownie. A czy wiesz może jak się ma do tego jeszcze wzrost wydajności pracy?

      1. Historycznie wzrost płac jest szybszy niż inflacja, co w warunkach zdrowej gospodarki można wiązać ze wzrostem wydajności. A zatem faktycznie, gdyby deflacja była umiarkowana, nie wyższa niż wzrost wydajności to problem o którym piszę nie wystąpiłby. Ludzie nie dostawaliby podwyżek, ale ceny by powoli spadały i byłoby ok.
        Choć pomniejsze trudności by się pojawiły. Zauważ że wszystko jest dynamiczne i np. prowadząc firmę masz pracowników lepszych i gorszych i to się zmienia, więc chętnie niektórym podnosiłbyś wynagrodzenie a innym obniżał. W inflacji firmy mogą to robić – premiując podwyżkami lepszych i omijając (lub dając mikropodwyżki) gorszym. Tym gorszym realnie płace spadają choć oni tego nie widzą. W warunkach deflacji i braku podwyżek, miałbyś bardziej związane ręce bo gdybyś chciał uciąć koszty na mniej wydajnym pracowniku musiałbyś mu explicite zafundować obniżkę. Z moich obserwacji wiem że w takiej sytuacji firmy wolą kogoś zwolnić niż taką propozycję złożyć. To jest złe, ale tak jest. Behawioral.

        Ale tak generalnie mi się wydaje, że przeżylibyśmy i z niską inflacją i z niską deflacją. Tak naprawdę problem się robi jak jedno lub drugie jest wysokie lub gwałtownie się zmienia. Nisko i stabilnie – to jest ok. Mnie deflacja nie przeraża jeśli się nie pogłębia dynamicznie.

        1. Maćku, dzięki za dodatkowe wyjaśnienia. Mi też ani deflacja ani inflacja nie są straszne. Póki nie są przesadnie wysokie.

  3. Też odnoszę wrażenie, że twierdzenie o szkodliwości deflacji jest fałszywe. Podobno przez dużą część XIX w na świecie była deflacja i ludzie jakoś żyli, a nawet się bogacili,a gospodarki bardzo szybko rozwijały. Prawdę mówiąc wydaje mi się, że deflacja nie powoduje nadmiernego czekania na obniżkę cen gdyż istnieje całe mnóstwo dóbr pierwszej potrzeby, z których kupnem nie możemy czekać (np. kupię chleb za tydzień bo będzie tańszy). Mało tego producenci dalej będą sprzedawać gdyż jednocześnie ze spadkiem cen ich towarów spadają ich koszty, więc marże wcale nie muszą spadać, a nawet po spadku marż przecież zarobiony pieniądz ma większą wartość. Ostatecznie trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że taki przedsiębiorca nadal chce zarabiać pieniądze gdyż ich wartość jest większa.

    1. Masz rację Łukasz że argument o spadku konsumpcji z powodu czekania na niższe ceny jest błędny. A jest on najczęściej wymieniany w kontekście deflacji.

      Ludzie kupują nie dlatego że jest tanio tylko dlatego że to co kupują ma dla nich wyższą wartość od zapłaconej ceny. A czekanie też ma swoją wartość którą da się wycenić. Jeśli deflacyjny spadek cen jest niższy od ceny czekania, kupujemy już teraz i to wszystko w tej sprawie. Ludzie biorą pożyczki gotówkowe na święta i na wakacje, bardzo drogie pożyczki, czyli decydują się zapłacić drożej po to by nie czekać. Gdyby ww. argument był prawdziwy takie pożyczki znikłyby z rynku.

  4. Deflacja ma jeszcze jedną ciekawą cechę. Dzięki spadkowi cen, przeciętne gospodarstwo domowe może pozwolić sobie na większe zakupy lub bardziej luksusowe towary. Jakoś nie wierzę, że przeciętny Polak potrafi żyć poniżej możliwości. Wg moich obserwacji większość wyda wszystko, co ma, a nawet więcej… Ja tam nie widzę groźby jakiegoś znacznego spadku popytu i ewentualnej konieczności ograniczania produkcji. To raczej może być okazja do reklam w stylu “jedyna okazja! najniższa cena sezonu!” i biznes dalej będzie się kręcił. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.