Czy i jak ubezpieczyć mieszkanie na wynajem?

Oto kolejny bardzo rzetelny materiał przygotowany przez Roberta (jestem Ci ogromnie wdzięczny Robert!!!), tym razem nt ubezpieczeń.

Jak ubezpieczyć mieszkanie na wynajem?

Wiele osób kupując mieszkania na wynajem staje przed koniecznością podjęcia decyzji czy ubezpieczać wynajmowane mieszkanie, w jakim zakładzie ubezpieczeń, na jakich warunkach i za jaką składkę. Postaram się w kilku punktach nakreślić wskazówki czym się najlepiej kierować w swoich wyborach. Pokażę też na moim przykładzie jaki wypracowałem model ubezpieczenia mieszkań na wynajem.

Od razu uprzedzam, że nie jestem żadnym agentem ubezpieczeniowym, nie mam z nimi nic wspólnego, nie sprzedaję polis ani w żaden inny sposób nie jestem związany z ubezpieczeniami. Poniższe informacje są wyłącznie moimi poglądami, wynikającymi z analizy rynku, własnych doświadczeń i rozmów z różnymi ludźmi. Poniższe uwagi nie muszą pasować do wszystkich sytuacji, różnych mieszkań, miast i polis. Każdy musi samemu przemyśleć ten temat i podjąć samodzielną decyzję. Ważne tylko, żeby wiedzieć jakimi kryteriami się kierować, a decyzję podjąć świadomie, a nie tylko z powodu namowy agenta ubezpieczeniowego albo niskiej składki.

Słowem wstępu trzeba zastrzec, że problem ubezpieczenia mieszkania na wynajem w zasadzie nie istnieje przy posiadaniu mieszkania na wynajem kupionego za kredyt hipoteczny z banku. W takim bowiem przypadku bank zwykle jako jedno z zabezpieczeń wymaga wykupienia stosownej polisy ubezpieczenia mieszkania wraz z dokonaną cesją praw z tej polisy na bank. W takich wypadkach posiadacz mieszkania nie bardzo ma możliwość negocjowania czegokolwiek z bankiem, który często po prostu narzuca wybór konkretnego ubezpieczenia mieszkania. Posiadaczowi pozostaje tylko płacić składki. Bank zwykle wymaga wykupienia ubezpieczenia pełnego, a więc na wartość całego mieszkania, łącznie z murami (przykładowo kupiłem mieszkanie za 200.000 zł, to na taką właśnie minimalną sumę ubezpieczenia muszę posiadać polisę). Jak niżej wyjaśnię, takie ubezpieczenie nie ma większego sensu, no ale przy finansowaniu kredytem hipotecznym niestety nie mamy wyboru i musimy płacić roczną składkę rzędu 200 zł albo i więcej.

Kupując więc mieszkanie na wynajem, które nie było sfinansowane kredytem hipotecznym, zwykle sami musimy więc podjąć decyzję czy ubezpieczamy, a jeżeli tak to gdzie i na jakich zasadach.

Czy w ogóle warto ubezpieczać mieszkania na wynajem?

W 1997 roku przyszła kolejna „powódź stulecia”. Niektórzy pewnie pamiętają, jak to ofiary powodzi poczuły się wówczas bardzo urażone stwierdzeniem ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza: „to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna.” Czy ktoś poczuł się tym urażony czy też nie, na pewno w tej wypowiedzi jest wiele mądrości.

Przy ubezpieczaniu mieszkań kieruj się również starą zasadą – umiesz liczyć, licz na siebie. Nie słuchaj różnej maści specjalistów, doradców, pośredników nieruchomości, agentów ubezpieczeniowych. Zdecydowana większość z nich nie zna się na ubezpieczaniu mieszkań na wynajem i ich specyfiki, potrzeb wynajmującego ani jego ryzyk. Zawsze temat należy przemyśleć samemu, przeczytać dokumenty, ogólne warunki ubezpieczenia i spać spokojnie. Jeżeli agent twierdzi, że zna się na mieszkaniach na wynajem i ich ubezpieczaniu, to zapytaj go ile samemu posiada takich mieszkań i jak je ubezpiecza? Albo ilu ma klientów, którzy posiadają mieszkania na wynajem?

Moim zdaniem mieszkania na wynajem należy ubezpieczać, ale pod pewnymi warunkami. Niektórzy nie ubezpieczają swoich mieszkań, twierdząc, że jakoś to będzie. Warunkiem sensowności takiej decyzji jest jej wcześniejsze przemyślenie, tak aby właściciel był w stanie poradzić sobie z ewentualną szkodą własnym sumptem. Jeżeli ktoś posiada np. dwadzieścia mieszkań na wynajem, w segmencie budżetowym, w nienajlepszym stanie technicznym, od długiego czasu nieremontowane, o małej powierzchni, bez żadnych cennych sprzętów w środku w rodzaju drogiej lodówki czy zmywarki, znajdujące się w różnych budynkach, to faktycznie warto się zastanowić, czy w ogóle jest sens je ubezpieczać.

Jeżeli bowiem w najgorszym razie zawali się cały budynek, albo dane mieszkanie się spali czy też zostanie zalane, to zawsze pozostanie mu 19 mieszkań, tak więc wielkiej tragedii i tak nie ma. Koszt remontu również nie będzie wielki.

Z drugiej jednak strony, posiadając mieszkania kupione niedawno, od dewelopera, urządzone w wyższym standardzie, kosztujące znaczne kwoty, a w środku mamy wstawione nowe sprzęty takie jak lodówka czy pralka, po niedawnym remoncie, to należy je ubezpieczyć. Naprawdę głupio byłoby stracić wolność finansową, do której dochodziłeś latami ciężkiej pracy i wyrzeczeń tylko z powodu kolejnej powodzi, pożaru czy innej katastrofy w rodzaju wybuchu gazu.

Wybierając polisę odpowiednią dla siebie musisz sobie odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania:

1/ od czego należy się ubezpieczyć?

Pomyśl, co może się stać z Twoim mieszkaniem. Załóż najgorsze scenariusze. Polisy nie są kupowane na dobre czasy, tylko na złe. Polisa ma zadziałać w momencie kryzysowym. Jeżeli z mieszkaniem nic nie będzie się działo przez całe lata, to bardzo dobrze, ale polisa nie będzie pieniędzmi wyrzuconymi w błoto – kupujesz ochronę ubezpieczeniową i święty spokój. Tego nie widać, ale to ma tak działać. To nie jest nic namacalnego, tylko kartka papieru. Ale w razie kryzysu i szkody w mieszkaniu masz prawo oczekiwać pełnego odszkodowania, tak aby Twój majątek nie ucierpiał.

Zwykle przychodzą do głowy takie możliwe szkody jak wybuch gazu, pożar i spalenie mieszkania, zalanie mieszkania, kradzież. W polisach można wyczytać dodatkowo wandalizm, awarie sprzętu, dewastację, osuwanie się ziemi, przepięcia elektryczne, a nawet upadek samolotu czy kosmodromu i dziesiątki innych ryzyk.

Przemyśl jednak, czy jest sens kupować polisę od wszystkich tych ryzyk. Według mnie nie ma to najmniejszego sensu. Należy kupić taką polisę, która będzie Ci faktycznie potrzebna.

Ubezpieczenie od kradzieży z włamaniem? A jakie moje rzeczy znajdują się w mieszkaniu na wynajem? Nie słyszałem jeszcze, aby grasowały gangi kradnące pralki, lodówki czy krzesła z sofą. A nawet jak ci ukradną telewizor po babci który wstawiłeś do mieszkania – czy masz jakiś dowód, że faktycznie taki telewizor tam wstawiłeś? Ile on był wart? Masz na niego paragon? Przygotuj się, że po zgłoszeniu Szkody dostaniesz takie pytania od likwidatora. Ja nie ubezpieczam się od kradzieży. Jak ktoś się włamie i ukradnie jakieś rzeczy należące do najemcy, to ja jako właściciel za to nie odpowiadam i to nie jest mój problem.

To samo dotyczy ubezpieczenia od przepięć. Nie słyszałem, żeby od przepięcia instalacji elektrycznej zniszczeniu uległa komuś lodówka czy pralka. Jeżeli zniszczeniu ulegnie sprzętu najemcy, to nie będzie to raczej Twoim problemem – jaka jest Twoja wina w skoku napięcia elektrycznego? Nie jesteś przecież elektrownią i nie ty dostarczasz prąd. Elektrownie posiadają swoje ubezpieczenia od takich przypadków. Często zresztą w takich polisach jest wymóg, żeby ubezpieczany sprzęt (komputer, laptop, drukarka, telewizor) były własnością ubezpieczającego. Twój najemca nie ma więc co liczyć, że dostanie cokolwiek za swój sprzęt.

Co więc należy ubezpieczyć?

Na pewno ściany i podłogi mieszkania. Najczęstszą szkodą są zalania. Sąsiad zapomniał zakręcić kranu i wyszedł do pracy. Pękła rura i cały pion został zalany. Nieszczelny dach spowodował dostanie się wody do mieszkania. Zwykle przy takich przypadkach niezbędny jest remont – malowanie, szpachlowanie, wymiana tapet i podłóg. Przy zalaniu paneli podłogowych one prędzej czy później pęcznieją i nadają się na śmietnik. Na pewno więc przyda się ubezpieczenie ścian i podłóg, aby w razie zalania czy pożaru otrzymać pieniądze na niezbędny remont.

Elementy ruchome – pralka, lodówka, zmywarka. Pomyśl ile są warte Twoje sprzęty w mieszkaniu. Jeżeli są to stare sprzęty po babci, nie masz na nie paragonów, służą już kolejnemu pokoleniu – pomyśl czy w ogóle warto je ubezpieczać. Tym sprzętom grozi praktycznie tylko całkowite zawalenie się budynku albo pożar w całym mieszkaniu. W przypadku zalania ściany czy podłóg, tym sprzętom raczej nic się nie stanie. W mojej sytuacji ubezpieczam mieszkania od wniesionego sprzętu ruchomego, ponieważ zwykle kosztował mnie on sporo i jest zupełnie nowy (pralka, lodówka, kuchenka, czasem nawet zmywarka). W razie więc pożaru i spalenia tych przedmiotów, chcę otrzymać odszkodowanie pozwalające na odkupienie tych sprzętów.

Ubezpieczenie OC (odpowiedzialności cywilnej). To ubezpieczenie jest wychwalane przez agentów ubezpieczeniowych. Ma Cię chronić przed szkodami wyrządzonymi osobom trzecim (np. sąsiadom). Uważam jednak, że w praktyce jest ono praktycznie zupełnie zbędne i należy je kupować tylko w sytuacji, gdy jest prawie darmowe i dodawane do polisy mieszkaniowej jako pewien gratis. Aby zrozumieć jak działa to ubezpieczenie, trzeba wiedzieć na jakich zasadach odpowiadasz jako właściciel mieszkania. Jeżeli Twój najemca zaleje sąsiada, to powstaje pytanie jaka jest w tym Twoja wina? Przecież to nie Ty go zalałeś, tylko Twój najemca. Zalany niech więc ściga najemcę, a nie Ciebie.

Po drugie przeczytaj uważnie uchwałę Sądu Najwyższego z 18 lipca 2012 r. sygn. akt III CZP 41/12:

http://www.sn.pl/sprawy/SiteAssets/Lists/Zagadnienia_prawne/EditForm/III%20CZP%2041-12.pdf

Można z niej wyczytać, że warunkiem odpowiedzialności posiadacza mieszkania za zalanie jest jego wina albo niedbalstwo. Krótko mówiąc, jeżeli zalany przez Ciebie sąsiad chce od Ciebie pieniądze, to musi Ci udowodnić winę. Przykładowo wiedziałeś, że rura pękła, ale nic z tym nie zrobiłeś przez długi czas. Trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Tym bardziej jeżeli powierzyłeś zarządzaniem najmem takiej firmie jak Mzuri, to trudno Ci będzie udowodnić jakiekolwiek niedbalstwo w zalaniu sąsiada.

Podobnie to działa w przypadku pożaru. Jeżeli Twój najemca spowodował pożar i zniszczył mieszkanie sąsiada z góry, to jak w tym Twoja wina? Nie masz obowiązku pilnowania najemcy i nie odpowiadasz za jego działania.

Jest to istotna uchwała sądu i kierują się nią wszystkie sądy w Polsce. Jest to o tyle istotne, że uchwała ta zmieniła ugruntowaną dotychczas praktykę, że wystarczało wykazać, który sąsiad nas zalał. Teraz niestety już tak nie jest i trzeba sprawcy szkody wykazać winę.

Są oczywiście chlubne wyjątki, decyzje zakładów ubezpieczeń które idą na rękę poszkodowanym i wypłacają czasem odszkodowania podchodząc do tego tematu bardziej liberalnie. W razie kłopotów nie chciałbym jednak liczyć na niczyją łaskę, tylko należycie się wcześniej samemu zabezpieczyć.

Działa to również w drugą stronę – jeżeli nie posiadamy naszego własnego ubezpieczenia, a zaleje nas sąsiad z góry, to w praktyce możemy zapomnieć o uzyskaniu odszkodowania od niego. Nie będziemy w stanie udowodnić mu winy. Wystarczy że nie wpuści nas ani likwidatora do mieszkania. Oczywiście są od tego wyjątki, ale zwykle bardzo trudno odzyskać cokolwiek. Dlatego lepiej mieć własną polisę.

Kupując polisę w zakresie OC należy przy tym zwrócić uwagę, czy obejmuje ona w ogóle szkody wyrządzone przez najemcę, a więc osobę trzecią w stosunku do ciebie i zakładu ubezpieczeń. Jeżeli nie obejmuje, to w ogóle na taką polisę nie warto tracić pieniędzy.

Podsumowując – ubezpieczam moje mieszkania tylko od podstawowych ryzyk takich jak wybuch, zalanie i pożar. Nie jest dla mnie istotne ubezpieczenie od innych ryzyk ani ubezpieczenie OC.

2/ na jakie sumy należy ubezpieczać mieszkania?

Od tego co ubezpieczasz (ściany, podłogi, mienie ruchome, OC) koniecznie odróżnij kwoty (sumy ubezpieczenia), na które to wszystko ubezpieczasz. Jest to klucz do uzyskania możliwie niskiej składki.

Kupiłeś mieszkanie na wynajem i kosztowało Cię ono 200.000 zł. Jestem przekonany, że agent ubezpieczeniowy zwykle będzie Cię namawiał do kupna polisy na sumę ubezpieczenia wynoszącą właśnie te 200.000 zł. Przecież tyle jest warte Twoje mieszkanie! Aż tyle za nie musiałeś zapłacić! Poczytaj OWU. Na przykład w PZU w § 14 zapisano wyraźnie: „Suma ubezpieczenia powinna odpowiadać wartości ubezpieczanego przedmiotu”.

Według mnie to nie ma sensu. Pełną sumę ubezpieczenia otrzymasz tylko w sytuacji, gdy cały budynek w którym znajduje się Twoje mieszkanie, runie albo zostanie zrównany z ziemią. Oczywiście zdarzają się takie przypadki i głośno o nich w mediach. Ale jakie jest realne ryzyko takiego nieszczęścia? W Polsce jest miliony budynków. Jeżeli w ciągu roku całkowicie zawalą się jeden czy dwa – ryzyko jest minimalne i w praktyce pomijalne. Pomyśl, jakie jest ryzyko zawalenia się budynku z Twoim mieszkaniem. Jeżeli masz tylko jedno mieszkanie na wynajem i jest ono dla Ciebie „być albo nie być”, to zastanów się czy ubezpieczyć je na pełną sumę. Jeżeli jednak masz tych mieszkań więcej, w różnych budynkach, to według mnie nie ma sensu ubezpieczać ich na pełną wartość.

Jeżeli bowiem całkowicie zawali się jeden budynek (ryzyko jest znikome i dla mnie całkowicie pomijalne), to zawsze pozostaną mi inne mieszkania. Zawsze więc ubezpieczam mieszkania biorąc pod uwagę jedynie ewentualny koszt remontu w przypadku pożaru czy zalania.

W przypadku kawalerki czy niedużego mieszkania dwupokojowego uważam, że w razie pożaru czy zalania kwota rzędu 20.000 zł w zupełności wystarczy na przeprowadzenie gruntownego remontu. Zwykle szkody zadaniowe wymagają jedynie odmalowania ścian czy też wymiany paneli podłogowych, które wcale nie są szczególnie drogie. Nawet w razie pożaru i całkowitego spalenia mieszkania, kwota rzędu 20.000 zł powinna wystarczyć na przeprowadzenie podstawowego remontu.

Ubezpieczając mieszkanie na sumę rzędu 30.000 zł – 50.000 zł sprawdź jednak, czy nie grozi Ci niedoubezpieczenie mieszkania. Niektóre zakłady ubezpieczeń wpisują bowiem do OWU (i w zasadzie mają takie prawo, chociaż niektóre sądy to kwestionują) zasadę proporcji. Oznacza to, że jeżeli ubezpieczyłeś mieszkanie na kwotę rzędu 10 % wartości mieszkania, to w razie szkody również dostaniesz tylko 10 % odszkodowania! W takim wypadku nie ma sensu wyrzucać pieniędzy na taką polisę.

Jeżeli w OWU ani polisie nie zapisano nic na ten temat, to w razie szkody musisz otrzymać pełne odszkodowanie, równe wysokości szkody. Sprawdziłem ten temat dogłębnie i wygląda na to, że aktualnie np. w ofercie PZU nie ma żadnej zasady proporcjonalności.

Przy okazji warto poczytać na ten temat najnowszy wyrok:

http://prawo.rp.pl/artykul/1165172.html

To ubezpieczyciel powinien dopilnować, by składka odpowiadała wartości rzeczy. Jej zaniżenie nie powinno obciążać odszkodowania dla ubezpieczonego.

Dom ubezpieczono na 1,5 mln zł, choć wart był 2,5 mln zł. Po jego spaleniu sądy niższych instancji zmniejszyły odszkodowanie proporcjonalnie do niedoubezpieczenia. I zamiast 1,3 mln zł zasądziły 876 tys. odszkodowania. Sąd Najwyższy orzekł, że to niedopuszczalne.

 

Aby uzyskać niską składkę, warto zapytać agenta o wszelkiego rodzaju przysługujące Ci zniżki (np. za kontynuację, brak szkód w ostatnich latach, za posiadanie polisy samochodowej w tym samym zakładzie ubezpieczeń itp.). Poza tym zapytaj czy możesz obniżyć składkę płacąc za cały rok z góry, a nie w ratach. Niektóre zakłady ubezpieczeń mają w ofercie polisy zawierane na dłużej niż rok (np. na 3 lata), oferując za to dodatkową zniżkę.

Jeżeli posiadasz kilka mieszkań na wynajem, pomyśl nad ujednoliceniem okresu ubezpieczenia. Swego czasu każde kupowane przeze mnie mieszkanie ubezpieczałem od razu po jego kupieniu. Powodowało to, że praktycznie co miesiąc kontaktował się ze mną agent ubezpieczeniowy, zawracał głowę, męczył spotkaniami i co miesiąc musiałem się z nim spotykać, wybierać warianty ubezpieczenia, przedłużać polisę, robić przelew itd. Stwierdziłem, że to nie na moje nerwy.

Obecnie wszystkie polisy które kupuję zawieram na czas do końca danego roku kalendarzowego. Jeżeli kupuję mieszkanie w trakcie roku, to żądam polisy wystawionej do 31 grudnia. W efekcie wszystkie polisy kończą mi się zawsze 31 grudnia danego roku. Co roku więc wystarczy, że raz przysiądę nad tematem, przemyślę czy przedłużać polisy, na jakich warunkach i za jakie składki. Poświęcam tematowi nie więcej niż 1-2 godziny i cały temat jest załatwiony.

Na koniec można wskazać, że na świecie istnieją również inne ubezpieczenia mogące być przydatne dla osób posiadających mieszkania na wynajem. Niestety polska oferta jest jeszcze daleko w lesie i w praktyce się ich nie oferuje. Polisy proponowane przez polskie zakłady ubezpieczeń zakładają, że ubezpieczasz swoje mieszkanie, w którym mieszkasz z rodziną. Nie uwzględnia się faktu, że w Twoim mieszkaniu przebywa jedynie zupełnie obcy dla Ciebie człowiek (najemca), że wnosi do niego swoje rzeczy a nawet meble, że to najemca może wyrządzić szkodę sąsiadowi (zalać go, albo wywołać pożar), że w razie włamania to rzeczy najemcy zostaną ukradzione, a nie Twoje. Czekam na wypracowanie oferty specjalnie pod kątem mieszkań na wynajem, niestety póki co takich ofert brak i trzeba samemu przedzierać się przez gąszcz ofert i kruczków w OWU. Tymczasem na świecie funkcjonują nawet takie polisy jak polisa od niepłacenia czynszu przez nierzetelnego najemcę, od pustostanu czy zniszczenia mieszkania przez najemcę.

Pamiętaj też, że jeżeli rozliczasz podatek dochodowy od najmu według działalności gospodarczej albo według zasad ogólnych (nie ryczałtowo), to składki płacone zakładowi ubezpieczeń możesz odliczyć od swoich przychodów z najmu i dzięki temu obniżyć podatek dochodowy.

* * *

Podsumowując – jako przykład podam na jakich warunkach kupiłem właśnie ubezpieczenia moich mieszkań na wynajem na kolejny rok 2015. Wybrałem ofertę w PZU, nazywa się ona PZU DOM. Mieszkanie na wynajem jest kawalerką w Poznaniu, położoną na parterze w nowym budynku kupionym dwa lata temu od dewelopera, ma 36 m2. Kosztowało mnie ono 200.000 zł + remont (30.000 zł) i jest obecnie wynajmowane za 1.250 zł miesięcznie plus wszystkie opłaty. Ubezpieczyłem je na sumę ubezpieczenia równą 50.000 zł (ściany, podłogi, stałe elementy) oraz na 5.000 zł ruchomości domowe. Składka na cały rok za to mieszkanie wyniosła mnie 60 zł.

Od razu zastrzegam, że nie przekonuję nikogo akurat do tej oferty, być może inny zakład ubezpieczeń proponuje lepsze polisy, nie sądzę żeby dało się to ubezpieczyć taniej, ale być może na lepszych warunkach. Mam nadzieję, że w moim przypadku w razie szkody otrzymam bez problemów pełne odszkodowanie, a składka jest i tak niewielka.

Robert

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

164 Responses

  1. Dziekuje za ciekawy wpis.

    Mam pytanie co do ubezpieczenia OC, ale innego rodzaju. Jesli np. najemca wlozy palca do kontaktu elektrycznego, albo w inny sposob porazi go prad (np. spowodowany przebiciem z pralki/lodowki po zalaniu), jesli spadnie na niego szafka lub zaczadzi go nasz piecyk gazowy – i w wyniku tych zdarzen poniesie on jakas krzywde na zdrowiu, bedzie niepelnosprawny, sparalizowany lub umrze…

    Wydaje mi sie, ze rodzina najemcy ma pelne prawo domagania sie od nas zadoscuczynienia – w koncu to byly przez nas montowane szafki, byc moze nieszczelny piecyk, byc moze stara instalacja elektryczna (lub nowa, ale sie uszkodzila z jakiegos powodu). Co wtedy? Czy jakis ‘fachowiec’ wezmie na siebie taka wine? Z jakiej racji?

    Czy w takim przypadku bedziemy zmuszeni zaplacic wysokie odszkodowanie dzieciom i zonie najemcy lub nawet jemu samemu rente dozywotnia?

    Czy wykupujecie takie OC wlasciciela mieszkan na wynajem, jesli tak, to gdzie i za ile?

    1. Za rada google zajrzalem do ustawy o ochronie praw lokatorow. Tam w art 6b stoi, ze to lokator odpowiada za stan roznych urzadzen w tym instalacji elektrycznej oraz piecow. Jesli dobrze to rozumiem to awarie o ktorych piszesz to nie jest problem wlasciciela. Czy mamy na pokladzie kogos bardziej obytego z prawem? Przyznaje ze fachowcem w interpretacji ustaw nie jestem.

  2. Świetny wpis, bardzo dziękuję. Zastanawiam się tylko nad OC na wypadek np. zalania sąsiada, nie tyle przez najemcę co np. w wyniku pęknięcia rury. W takim wypadku chyba jednak nie będzie trudno komuś udowodnić winy (jako zaniedbania) ponieważ mieszkanie i urządzenia w nim powinny być sprawne i za to odpowiada właściciel. Więc wydaje mi się, że takie akurat ubezpieczenie byłoby całkiem nie złe. Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za takie “pełne” pochylenie się nad tematem ubezpieczeń.

  3. Tak jak napisałem w artykule, uważam że ubezpieczenie OC np. od zalania sąsiada jest w zasadzie zbędne. Jaka jest Twoja wina w pęknięciu rury? Robię trochę takich spraw w sądach i tak to wygląda. Nie masz obowiązku codziennie sprawdzać żadnych rur.

    Zastanawiałem się kiedyś nad odpowiedzialnością właściciela mieszkania za szkody wyrządzone w jego mieszkaniu, tak jak piszesz Tomek np. jeżeli gniazdko elektryczne będzie popsute i prąd kopnie najemcę, albo ulotni się gaz z nieszczelnej instalacji. Zastanawiał się nad tym również Sławek w swoich książkach o najmie. Mogę się tutaj przyłączyć do konkluzji Sławka, że jest to temat dziewiczy i niezbadany. Nie słyszałem też o takich sprawach np. w sądzie ani nie widziałem odpowiedniej oferty ubezpieczenia OC od takich zdarzeń. A że są one stosunkowo rzadkie, to pewnie cena OC to byłoby kilka złotych więcej, a faktycznie warto by to mieć dla świętego spokoju.

    1. Jeszcze raz dziękuje. Dzięki takim wpisom “misja” Sławka ucywilizowania polskiego rynku najmu idzie do przodu. Naprawdę świetnie, że jest takie miejsce w internecie gdzie można zdobyć wiedzę od bardziej doświadczonych właścicieli mieszkań (lub wymienić się doświadczeniami). Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym 2015 roku.

      1. Ja jednak kupuję bezpiecznie OC w życiu prywatnym. To ledwo 30-40 zł rocznie.

        Jeśli na lokatora spadnie szafka i udowodni on w sądzie ze była ona nieprawidłowo zainstalowana to odpowiedzialność spadnie na mnie.
        Poza tym, gdy moje dzieci wybiją sąsiadowi szubę to też jestem kryty ;-)

        1. Bohaterka tego artykułu, tez była “kryta” przez OC, tak by się wydawało, że miała takie wyobrażenie.
          http://samcik.blox.pl/2015/01/Miala-wypadek-na-nartach-wart-7000-euro.html
          może narty to nie najem, ale OC to OC i trochę dystansu by się przydało, bo nigdy nie wiemy kiedy czarny łabędź (Black Swan) wyląduje na naszym podwórku.
          Known unknowns nie są tak straszne jak unknown unknowns, a tego ubezpieczenie już nie pokryje. Nie znaczy, że nie popieram ubezpieczenia w ogóle, ale myślenie, ze full wypas ubezpieczenie załatwi nam wszystko, robiąc outsorcing naszej odpowiedzialność na kogoś innego (lub cos w przypadku zakładów ubezpieczających) może okazać się przecenione. Opcje full wypas wystarczy spojrzeć na zestawienie finansowe choćby przytaczanego PZU by zobaczyć o jakiej sumie jest ta gra .

          @Robert, ciekawe jakie jest Twoje zdanie z perspektywy Twoich procesów, ma szanse przed polskimi sądami przeciw ubezpieczycielowi jako powódka? Ja czytam zawsze OWU, ale szczerze mówiąc jako narciarz, nie dopatrzyłbym bym się takiego ryzyka. Dobrze, że Austriaczce „nic” się nie stało, ale gdyby trafiła się jej śpiączka, albo długo okresowe leczenie? Kila tysięcy EUR mogłoby stać się dziesiątkami, albo setkami, jakie tamtejsza kasa chorych zażądałby od naszej rodaczki.

        2. Qba, shukhran. Z mojego doświadczenia też wynika, że w ubezpieczeniach najpewniejsza jest składka:)

  4. Witajcie.
    Bardzo przepraszam, ale wpis wprowadza w bald…. Naprawde duzo trzeba byloby pisac…. Möge lepiej do grona zaufanych i uciwych posrednikow kredytowych, notariuszy czy agentow nieruchomosci dolaczyc takze posrednika ubezpieczeniowego????

    Autor sam napisal o niedoubezpieczeniu i jednoczesnie chwile dalej , ze…. To ubezpieczyciel powinien dopilnować, by składka odpowiadała wartości rzeczy. Jej zaniżenie nie powinno obciążać odszkodowania dla ubezpieczonego…..

    Czyli jak niedopilnuje (ubezpieczyciel) to dla oszczednosci kilkudziesieciu zlotych musisz isc do sadu i wcale nie masz gwarancji, ze sad podzieli Twoje zdanie?
    Dlaczego uwazasz ze ubezpieczajac np tylko jedna sciane swojego mieszkania (to tak obrazowo zeby latwiej zrozumiec – mieszkanie warte 200 tys. ubezpieczasz na 25tys. czyli 1/8) ubezpieczyciel ma zaplacic takze za zniszczenia tych nieubezpieczonych scian???

    Akurat wlasnie PZU nagminnie ubezpiecza z zanizonymi wartosciami. Czy we wniosku do polisy masz wtedy wyraznie napisane ktora czesc mieszkania ubezpieczyles?

    Twoj fragment o OC to kolejny dowod na brak zrozumienia jak dzialaja ubezpieczenia…. Akurat sa juz w ofercie ubezpieczenia OC z rozszezeniem o wynajmowanie mieszkania….

    Tak wiec prosze poszukajcie sobie dobrego i sprawdzonego agenta, a Ciebie Robercie prosze nie wprowadzaj ludzi w blad.

  5. Darek, dzięki za komentarz, ale Twoja krytyka jest dla mnie nie do końca zrozumiała i trochę pachnie mi hejtem ;-)

    Jeżeli chodzi o niedoubezpieczenie – rzecz w tym, żeby przeczytać co mówi OWU na ten temat. W PZU nie ma ani słowa o zasadzie proporcji. Nie ma więc ona zastosowania.

    Krótko mówiąc jeżeli wskazałem sumę ubezpieczenia 40.000 zł, to w razie pożaru czy zalania jeśli koszt remontu wyniesie 30.000 zł, to dostanę całość, taką właśnie kwotę – 30.000 zł. Jeżeli koszt remontu wyniesie więcej, np. 60.000 zł, to dostanę max tyle co wskazano w polisie, a więc 40.000 zł, a brakującą resztę muszę finansować sam. I mam nadzieję, że nie będę musiał chodzić do sądu, żeby tyle otrzymać co wpisano do polisy, tak jak piszesz.

    Mieszkanie ubezpieczasz jako całość, nie można ubezpieczyć jednej ściany czy podłogi, a drugiej nie. W artykule opisuję jak działa suma ubezpieczenia oraz zasada proporcji, która pojawia się w niektórych OWU. Twój przykład ze ścianami kompletnie mi nie pasuje, bo ubezpiecza się mieszkanie jako całość, a nie poszczególne ściany czy pokoje. Trzeba tylko pilnować, żeby potencjalna szkoda nie przekroczyła wybranej sumy ubezpieczenia.

    Twój zarzut o braku zrozumienia przeze mnie zasad ubezpieczenia OC – też go nie rozumiem. W artykule szczegółowo opisałem do czego służy to ubezpieczenie i jakie są zasady odpowiedzialności właściciela mieszkania wobec sąsiadów. Co jak co, ale zasad odpowiedzialności i polisy OC to raczej nie trzeba mi tłumaczyć, skoro od 10 lat prowadzę setki procesów sądowych i to głównie w oparciu o polisy OC ;-)

    Bardzo fajnie, że są polisy OC z rozszerzeniem odnośnie wynajmu, tylko po co mi taka polisa, po co mam za nią dodatkowo płacić, jeżeli z niej nigdy nie skorzystam? Szkoda mi na to pieniędzy.

    Piszesz o oszczędności na ubezpieczeniu kilkudziesięciu złotych na polisie i że jest to dla Ciebie niewarte. No to wyobraź sobie, że mam 15 mieszkań, więc przy tych marnych kilkudziesięciu złotych na polisie OC mogę rocznie zaoszczędzić nawet tysiąc złotych. Lepiej mieć taką kwotę w kieszeni niż wyrzucić pieniądze na polisę, która jest zbędna albo co gorsza nie zadziała w razie szkody.

    Jeżeli bym ubezpieczył 15 mieszkań na pełne sumy zgodnie z wartością mieszkań tak jak piszesz, to średnia cena polisy wyniesie jakieś 200-300 zł rocznie (zamiast moich 50 zł). Nie wiem jak Ty, ale ja naprawdę wolę zapłacić 750 zł rocznie za całość 15 polis i to za w miarę dobre i przemyślane polisy, niż 4.500 zł rocznie za polisy full-wypas, z których i tak nie będę korzystać…

    Zgadzam się natomiast w 100 % co do Twojej rady, żeby znaleźć dobrego i zaufanego agenta. W ciągu ostatniego miesiąca rozmawiałem z 10 różnymi agentami w Poznaniu i okolicach, byli to różni agenci – PZU, wielobranżowi, pojedynczy i w dużych grupach. Niestety żaden z nich nie potrafił mi logicznie odpowiedzieć na podstawowe pytania, każdy z nich na moje pytania udzielał kompletnie różnych odpowiedzi. Po prostu nie znali produktu, który sprzedają… Na samym początku zawsze jasno i klarownie opisywałem swoje potrzeby – co chcę ubezpieczyć i po co. Tymczasem oni chcieli mi sprzedawać jakieś dziwne ubezpieczenia od “przepięcia” czy od kradzieży, które kompletnie mi są zbędne.

      1. Robert, pozwól, że zacytuję to co sam napisałeś:

        Poczytaj OWU. Na przykład w PZU w § 14 zapisano wyraźnie: „Suma ubezpieczenia powinna odpowiadać wartości ubezpieczanego przedmiotu”.

        A za chwilę potem powołując się na wyrok sądu piszesz:

        „… Przy okazji warto poczytać na ten temat najnowszy wyrok:
        http://prawo.rp.pl/artykul/1165172.html
        To ubezpieczyciel powinien dopilnować, by składka odpowiadała wartości rzeczy. Jej zaniżenie nie powinno obciążać odszkodowania dla ubezpieczonego.
        Dom ubezpieczono na 1,5 mln zł, choć wart był 2,5 mln zł. Po jego spaleniu sądy niższych instancji zmniejszyły odszkodowanie proporcjonalnie do niedoubezpieczenia. I zamiast 1,3 mln zł zasądziły 876 tys. odszkodowania. Sąd Najwyższy orzekł, że to niedopuszczalne….

        podkreślenie jest ode mnie

        Innymi słowy sąd przyznał, że niedoubezpieczenie miało miejsce, ale to nie Klient ma być fachowcem od ubezpieczeń tylko agent, który w tym wypadku popełnił błąd w sztuce i wydał wyrok na korzyść poszkodowanego.
        Mówiąc wprost agent ubezpieczeniowy zamiast przyjąć sumę ubezpieczenia 2,5 mln przyjął 1,5 – popełnił błąd w sztuce! Był niefachowy, nie znał się na rzeczy lub po prostu uległ presji klienta…
        Kto z Was ubezpieczyłby się u takiego agenta? Robert czy zleciłbyś zainstalowanie pieca gazowego, położenie instalacji elektrycznej amatorowi czy wolałbyś wezwać fachowca? A co byś zrobił gdyby wezwany elektryk zamiast naprawić instalację elektryczna „zadrutował” bezpiecznik? Gdyby był tańszy od innych wybrałbyś go tylko przez wzgląd na niższą cenę? Mam nadzieję, że nie… A przecież agent ubezpieczeniowy to też taki fachowiec, który pomoże Ci zabezpieczyć majątek Twojego życia.
        Jestem czytelnikiem bloga Sławka od samego początku i jakoś nie pamiętam wpisów jak domowo położyć instalację elektryczną czy gazową. Chyba sam rozsądek podpowiada, że lepiej to powierzyć fachowcom…

        Przykład o ubezpieczeniu tylko jednej ściany podałem dla zobrazowania na czym, najprościej mówiąc, polega niedoubezpieczenie. Towarzystwo Ubezpieczeń przyjmuje na siebie ryzyko wystąpienia określonej szkody za skalkulowaną składkę. Dlaczego uważasz, że za 25% składki (płacisz przecież od sumy ubezpieczenia przedmiotu, a im niższa tym niższa składka) Towarzystwo Ubezpieczeń ma zapłacić za 100% szkody?
        Cieszę, że chociaż zgadzasz się ze mną z tym, że warto poszukać sprawdzonego i rzetelnego agenta…. Może się okazać, że np. nie ma wcale potrzeby ubezpieczania mieszkania jako całości bo np. spółdzielnia lub wspólnota ubezpieczyła cały budynek od zdarzeń losowych i Ty możesz ubezpieczyć tylko stałe elementy i/lub ruchomości – wtedy zadeklarowana przez Ciebie suma 30.000 lub 40.000zł ma sens. Ubezpieczenia na taką kwotę całego mieszkania (wybacza) nie ma sensu i jest wprowadzaniem w błąd czytelników. Ale o tym powie Ci dobry agent z którym przeanalizujecie Twoją indywidualną sytuację.
        Oczywiście w wypadku szkody i odmowy wypłaty odszkodowania możesz iść do sądu i tam dochodzić swoich racji, ale chyba wiesz o tym, że w Polsce nie ma precedensu i sąd może, ale nie musi brać pod uwagę innych orzeczeń. A jeśli w sądzie przegrasz? A ile sprawa w sądzie będzie trwała?

        Odnośnie ubezpieczenia OC w życiu prywatnym, krótko mówić chroni ona swego posiadacza przed finansowymi (w granicach sumy ubezpieczenia) konsekwencjami wyrządzenia komuś szkody (niezamierzonego) a związanego z życiem prywatnym. Więc np. gdy Ty, Twoja żona, Twoje dziecko przez nieuwagę rozbijecie wystawę sklepową, urwiecie lusterko w aucie sąsiada podczas jazdy rowerem, złamiecie nogę innemu narciarzowi na stoku – to między innymi w takich przypadkach chroni Ciebie i bliskich ubezpieczenie OC w życiu prywatnym. Chroni ono Ciebie także za wszelkie szkody powstałe w związku z posiadaniem przez Ciebie Twoich nieruchomości. Jako właściciel jesteś chyba odpowiedzialny za kilka rzeczy. Właściciel domu ma obowiązek np. odśnieżyć chodnik przed swoja posesją, jeśli tego nie zrobi a ktoś złamie sobie na lodzie nogę to tego właściciela chroni właśnie OC w życiu prywatnym.
        Właściciel mieszkania pewnie nie musi niczego odśnieżać, ale czy to znaczy, że za nic nie odpowiada??? Wątpliwa sprawa. Sam wynajmuje mieszkanie (co prawda nie w Polsce) i za większe awarie odpowiada właściciel a nie wynajmujący, np mieliśmy awarię ogrzewania, właścicielka wezwała fachowca i zapłaciła za naprawę. Gdyby grzejniki wylały to „zapłaciłaby” za szkody ze swojego ubezpieczenia lub z własnej kieszeni (żartowałem, tutaj nikt rozsądni nie robi takich oszczędności, właściwie powinienem napisać, że ja zapłacę, bo ubezpieczenie jest wkalkulowane w czynsz). Czyżby w Polsce właściciel za nic nie odpowiadał? A kto odpowiada jeżeli coś się wydarzy akurat wtedy gdy nikt nie wynajmuje Twojego mieszkania? Do kogo odeślesz poszkodowanego? Każesz mu iść do sądu?

        Oczywiście zdaję sobie sprawę, że kilkadziesiąt złotych więcej za polisę razy ileś tam mieszkań daję już pokaźną kwotę.
        Ubezpieczenie OC w życiu prywatnym ani ubezpieczenie mieszkania od zdarzeń losowych NIE JEST OBOWIĄZKOWE, ale bez zaglądania nikomu do portfela, jeśli kogoś stać na 15 mieszkań i DECYDUJE się jednak na ubezpieczenie to chyba powinien to zrobić zgodnie ze sztuką a nie na zasadzie „jakoś to będzie” lub pójdę do sądu…

        I jeszcze jedna rzecz. Jeśli ktoś ma już jakiś portfel nieruchomości na wynajem i w związku z tym prowadzi działalność gospodarczą to OC w życiu prywatnym nie musi zadziałać (chyba że TU zechce wziąć odpowiedzialność – przecież to ubezpieczenie dobrowolne więc OWU jest sprawą indywidualną TU) podobnie OC w życiu prywatnym nie zadziała gdy elektryk źle wykona swoja pracę – potrzebne mu będzie ubezpieczenie OC ale firmowe. I znowu o tych wszystkich sprawach warto porozmawiać z rzetelnym agentem i przede wszystkim do tego zachęcam. Nich każdy podejmie samodzielną decyzję czy ubezpieczać czy nie, ale jeśli się zdecyduje na „tak” niech skorzysta z pomocy fachowca. Ty Robercie sam napisałeś:

        „Od razu uprzedzam, że nie jestem żadnym agentem ubezpieczeniowym, nie mam z nimi nic wspólnego, nie sprzedaję polis ani w żaden inny sposób nie jestem związany z ubezpieczeniami.”

        więc Twoje rady wprowadzają w błąd. Może Tobie się udało, może słyszałeś, że komuś się udało, ale nie przedstawiaj tego jako ZASADY, bo zasadą to nie jest, raczej wyjątkiem jeśli w ogóle miało miejsce.

        Jeśli Twoim zdanie pachnie to hejtem, to trudno, ja zdania nie zmieniłem….

        Pozdrawiam Ciebie, czytelników i Sławka
        Darek

        1. Darek dzięki za komentarz, ale uważam że niepotrzebnie się tak cały czas unosisz i zarzucasz mi, że kogokolwiek “wprowadzam w błąd”. Dlaczego uważasz, że moje ubezpieczenie mieszkania na wynajem jest złe? Dlatego, że suma ubezpieczenia wybrana przeze mnie wynosi 40.000 zł? Uważam, że koszt remontu mojej kawalerki w razie zalania czy pożaru nie przekroczy tej kwoty. Po co więc mam ubezpieczać ją na 200.000 zł? Ryzyko zawalenia całego budynku biorę na siebie i tyle.

          Pisałem wyraźnie i zbadałem ten temat w wielu różnych źródłach – jeżeli w OWU nie ma zapisanej zasady proporcji, to zakład ubezpieczeń nie będzie mógł mi czegokolwiek pomniejszać. Ma mi wypłacić całość szkody. Jeżeli moja suma z polisy wynosi 40.000 zł, to maksymalnie tyle dostanę. Nie kieruję się zasadą tak jak piszesz “jakoś to będzie lub pójdę do sądu”. Mam nadzieję popartą zbadaniem temat u źródeł, że moja polisa zadziała i nie będę musiał chodzić do żadnych sądów. Nie jest to wprowadzanie nikogo w błąd.

          Zachwalasz polisę OC w życiu prywatnym. OK rozumiem, w moim artykule wyraziłem tylko swoje zdanie i je podtrzymuję – jeżeli zakład ubezpieczeń Ci je dorzuca za parę złotych, to owszem czemu nie. Ale osobiście uważam, że jest mi zbędne i szkoda na to kasy. Przeczytaj mój artykuł – znajdziesz tam odpowiedź na pytanie za co odpowiada właściciel mieszkania. Jeżeli nie ponosi winy, to w zasadzie za nic nie odpowiada. Nie jest moją winą że gdzieś tam pękła rura ze starości albo najemca coś zrobił sąsiadom. To nie mój problem, więc po co mi płacić za polisę.

          Jestem ciekaw czy jesteś jakoś zawodowo związany ze sprzedażą polis? Bo zachwalasz te najlepsze, full-wypas no i pewnie najdroższe ;-) Opowieści o konieczności ubezpieczenia się od zbicia wystawy sklepowej, czy złamania nogi narciarzowi na stoku… Już gdzieś to słyszałem, mówił to agent usiłujący sprzedać mi drogą polisę. Słyszałeś kiedyś żeby ktoś na tym w jakikolwiek sposób skorzystał? Słyszałeś żeby ktoś z Twoich znajomych stłukł wystawę sklepową albo złamał komuś nogę na stoku i musiał za to płacić? Mam wrażenie że równie dobrze mogę się ubezpieczyć od lądowania kosmitów ;-)

          Krótko mówiąc – mam wykupione w PZU ubezpieczenie wynajmowanych mieszkań z sumą 40.000 zł, składka roczna wynosi 50-60 zł. Mam nadzieję że mi się nie przydadzą, ale gdyby (odpukać) coś się wydarzyło, na pewno na blogu się pochwalę czy taka polisa zadziałała ;-)

        2. Darek, przyglądam się tej rozmowie z boku i to co pisze Robert ma dla mnie zupełny sens. To nie ma znaczenia ile jest warte mieszkanie, ale ile chcesz dostać kasy w przypadku wystąpienia konkretnej katastrofy. Robert po prostu kładzie nacisk na to, że kwoty które zwykle proponują towarzystwa ubezpieczeniowe są zbyt wysokie jak na remont mieszkania pod wynajem. Tylko i aż tyle.

          Temat niedoubezpieczenia też został poruszony i Robert wyraźnie napisał, że jeśli dane towarzystwo ubezpieczeniowe stosuje zapisy z proporcjonalnością, to żeby polisy nie kupować. Oznacza to, że są na rynku polisy, w których można określić tzw. maximum które wypłaca ubezpieczyciel i nie ma znaczenia wartość nieruchomości.

  6. Niedoubezpieczanie mieszkania wydaje mi się nieco zbytnim poleganiem na wybranych orzeczeniach sądów. W Polsce nie obowiązuje zasada precedensu, poza tym ubezpieczenie ma szybko zrekompensować szkodę. Bieganie po sądach przez 2-3 lata na pewno nie pomoże w odremontowaniu mieszkania.
    Jeśli ktoś koniecznie chce tak robić, to powinien wybrać umowę w systemie tzw. pierwszego ryzyka. To jest właściwy system dla sytuacji, gdy szacujemy maksymalną wartość potencjalnej szkody, która jest generalnie mniejsza niż wartość ubezpieczanego przedmiotu.

    Druga sprawa to proponowane kwoty. Proszę wybaczyć, ale 20-30 tys. to nie jest kwota, która wystarczy na materiały, robociznę i wyposażenie przy generalnym remoncie mieszkania nawet rzędu 50 m2. Chyba, że ktoś chce tygodniami robić to własnym nakładem pracy. W przypadku remontu po pożarze czy solidnym zalaniu może dojść do konieczności wymiany tynków, podłóg, osuszania ścian, wymiany okien, podłóg itd. To nie są tanie rzeczy. Z moich doświadczeń wynika, że wykończenie/remont mieszkania (ale nawet nie w zakresie jak opisałem) w średnim standardzie to koszt rzędu 800-1000 zł/m2. Takie są realia.

    1. A według mnie 20-30 tys. zł spokojnie wystarczy na porządny remont mieszkania, nawet kompletnie zalanego czy po jakimś pożarze. Nie wiem w jakim standardzie urządzasz swoje mieszkania, oczywiście można wydać krocie na remonty i sprzęty. Ja urządzałem kilka mieszkań kupionych od dewelopera i zawsze mieściłem się w 30.000 zł łącznie z podłogami, drzwiami, meblami i sprzętem AGD. Samemu nic nie robiłem bo nie umiem, zatrudniałem ekipę budowlaną.

      1. Witajcie ponownie
        Robert, nie unoszę się, a jeśli tak to wygląda to przepraszam…
        Czytam blog Sławka od początku i zawsze uważałem, że są tu przekazywane konkretne i sprawdzone rozwiązania. Nie znam się np. na podatkach czy kredytach i wpisy na takie tematy „kupowałem” w ciemno…
        Dodatkowo Sławek prawie przy każdej Twojej odpowiedzi dziękuję Ci za rzetelne opracowanie tematu.
        Czytelnicy mają więc wrażenie (poparte autorytetem Sławka), że to co napisałeś jest zgodne ze stanem faktycznym…
        Na postawione przez Ciebie pytania odpowiedziałem w swoim drugim wpisie, ale spróbuję jeszcze raz, już ostatni :-)

        Darek dzięki za komentarz, ale uważam że niepotrzebnie się tak cały czas unosisz i zarzucasz mi, że kogokolwiek „wprowadzam w błąd”. Dlaczego uważasz, że moje ubezpieczenie mieszkania na wynajem jest złe? Dlatego, że suma ubezpieczenia wybrana przeze mnie wynosi 40.000 zł? Uważam, że koszt remontu mojej kawalerki w razie zalania czy pożaru nie przekroczy tej kwoty. Po co więc mam ubezpieczać ją na 200.000 zł? Ryzyko zawalenia całego budynku biorę na siebie i tyle.

        Twoje ubezpieczenie jest złe bo ubezpieczasz kawalerkę wartą 200.000 zł na sumę 40.000zł. Firma ubezpieczeniowa nie jest instytucją charytatywną i wykonuje swoją pracę (likwiduje szkodę swojego klienta) za skalkulowane wynagrodzenie. Nadal mi nie odpowiedziałeś czemu uważasz, że TU za 1/8 wynagrodzenia ma wykonać 100% swojej pracy (czyli zlikwidować CAŁĄ szkodę). Chciałbyś pracować 8 godzin a pensje dostać tylko za 2godziny?
        Przeczytaj moją poprzednią odpowiedź jeszcze raz, proszę! Czy naprawdę nikt Ci nie wyjaśnił czym różni się ubezpieczenie mieszkania (jako bryły, ścian dachu konstrukcji itp.) od ubezpieczenia stałych elementów.
        Ubezpieczenie stałych elementów i dodatkowo ruchomości (choć nieobowiązkowo) za podaną przez Ciebie kwotę – ma sens – stałe elementy najprościej mówiąc to wszystko co jest „na stałe” „przymocowane” do ścian i podłóg – glazura, terakota, panele, stała zabudowa szaf itp. Może właściciel MIESZKANIA nie musi ubezpieczać go jako całości (szczególnie gdy takie ubezpieczenia najpewniej już ma spółdzielnia, wspólnota), ale właściciel całek KAMIENICY lub DOMU? Niech sam podejmie decyzję czy ubezpieczać i w jakim zakresie, ale opartą na FAKTACH.
        Ryzyko spalenia mieszkania jest jakby nie patrzeć niezbyt duże, a zawalenie się całego budynku jeszcze mniejsze – niech każdy świadomie podejmie sam decyzje co jest mu potrzebne. Ale mówienie że można ubezpieczyć mieszkanie z zaniżoną wartością licząc na to, że ewentualna szkoda nie przekroczy sumy ubezpieczenia jest wprowadzaniem w błąd czytelników (i siebie samego).

        Pisałem wyraźnie i zbadałem ten temat w wielu różnych źródłach – jeżeli w OWU nie ma zapisanej zasady proporcji, to zakład ubezpieczeń nie będzie mógł mi czegokolwiek pomniejszać. Ma mi wypłacić całość szkody. Jeżeli moja suma z polisy wynosi 40.000 zł, to maksymalnie tyle dostanę. Nie kieruję się zasadą tak jak piszesz „jakoś to będzie lub pójdę do sądu”. Mam nadzieję popartą zbadaniem temat u źródeł, że moja polisa zadziała i nie będę musiał chodzić do żadnych sądów. Nie jest to wprowadzanie nikogo w błąd.

        Robert, nie obraź się, ale coś dużo piszesz …. mam nadzieję…..

        nie znam produktu PZU, ale jeśli nawet nic tam nie jest napisane o zasadach proporcji, to jak sam napisałeś, znalazłeś tam zapis: ….Na przykład w PZU w § 14 zapisano wyraźnie: „Suma ubezpieczenia powinna odpowiadać wartości ubezpieczanego przedmiotu”.
        A zacytowany przez Ciebie wyrok sądu mówi: To ubezpieczyciel powinien dopilnować, by składka odpowiadała wartości rzeczy. Jej zaniżenie nie powinno obciążać odszkodowania dla ubezpieczonego.

        Mimo to cały czas się „upierasz”, że zbadałeś temat i masz dobrze ubezpieczone mieszkanie???
        Czy suma ubezpieczenia na Twojej polisie odpowiada wartości ubezpieczonego przedmioty? Od kiedy 200.000 = 40.000 ???
        Czy zapłacona przez Ciebie składka odpowiada wartości rzeczy???
        Krótko mówiąc ubezpieczenie mieszkania na sumę 40.000 zł nie nie nie
        ubezpieczenie stałych elementów na sumę 40.000 zł TAK – to są dwa RÓŻNE ubezpieczenia!

        Zachwalasz polisę OC w życiu prywatnym. OK rozumiem, w moim artykule wyraziłem tylko swoje zdanie i je podtrzymuję – jeżeli zakład ubezpieczeń Ci je dorzuca za parę złotych, to owszem czemu nie. Ale osobiście uważam, że jest mi zbędne i szkoda na to kasy. Przeczytaj mój artykuł – znajdziesz tam odpowiedź na pytanie za co odpowiada właściciel mieszkania.

        Nie znalazłem odpowiedzi na pytanie za co odpowiada właściciel i niestety nikt jak dotąd nie odpowiedział na to pytanie. Nawet Sławek nie odpowiedział :-( Nie chce mi się wierzyć, że za nic nie odpowiada…

        Jeżeli nie ponosi winy, to w zasadzie za nic nie odpowiada. Nie jest moją winą że gdzieś tam pękła rura ze starości albo najemca coś zrobił sąsiadom. To nie mój problem, więc po co mi płacić za polisę.

        Naprawdę właściciel za nic nie odpowiada??? Tylko co miesiąc czynsz i wszystko inne ma w nosie??? O masakra!
        A jeśli wydarzy się szkoda gdy nikt akurat nie wynajmuje Twojego mieszkania?
        To wyobraź sobie taką sytuację: jest zalanie – poszkodowanymi są Twoi sąsiedzi (Twojego wynajmowanego mieszkania) i Twój najemca. Nie poczuwasz się do winy, ale przychodzisz podajesz nr swojej polisy. Poszkodowania dostają pieniądze a TU jeśli rzeczywiście to nie Ty jesteś winny wystąpi z regresem do rzeczywistego „sprawcy”…
        Co zyskałeś? Sąsiad się uśmiecha jak Ciebie widzi, najemca się nie wyprowadził nie musisz nikogo odsyłać do sądu, żeby się sądził z Tobą lub wspólnotą lub nie wiadomo z kim jeszcze.

        Jestem ciekaw czy jesteś jakoś zawodowo związany ze sprzedażą polis? Bo zachwalasz te najlepsze, full-wypas no i pewnie najdroższe ;-)

        Byłem, od kilku już lat nie jestem. Tak zachwalam te najlepsze ;-) , nie, nie zachwalam full-wypas, cena rzecz względna, za małą cenę mała ochrona za dużą cenę duża ochrona. Za małe pieniądze kupisz malucha, za duże pieniądze kupisz mercedesa, to samochód i to samochód. Nikt nie oczekuje od malucha osiągów i bezpieczeństwa jakie zapewnia mercedes. To klient decyduje co wybrać. Swoich klientów zawsze traktowałem tak jak sam chciałbym być potraktowany. Zdarzało mi się powiedzieć, że polisy nie wystawię (np. z zaniżoną sumą) i jak ktoś chce lipę niech idzie do konkurencji ;-)
        Pomagałem, za to klientom (nie tylko moim) w likwidacji szkód i praktycznie każdy mówił … gdybym wiedział wcześniej to przecież zapłaciłbym więcej…

        Opowieści o konieczności ubezpieczenia się od zbicia wystawy sklepowej, czy złamania nogi narciarzowi na stoku… Już gdzieś to słyszałem, mówił to agent usiłujący sprzedać mi drogą polisę. Słyszałeś kiedyś żeby ktoś na tym w jakikolwiek sposób skorzystał? Słyszałeś żeby ktoś z Twoich znajomych stłukł wystawę sklepową albo złamał komuś nogę na stoku i musiał za to płacić? Mam wrażenie że równie dobrze mogę się ubezpieczyć od lądowania kosmitów ;-)

        Nie spotkałem się z ubezpieczeniem od lądowania kosmitów natomiast spotkałem się z osobami poszkodowanymi, które z polisy OC otrzymały należne odszkodowanie. Po części wynika to (to moje zdanie) z niskiej świadomości Polaków jak działają ubezpieczenia. I wiele osób po prostu nie wie co im grozi albo do czego mają prawo.
        Tu gdzie mieszkam OC w życiu prywatnym też nie jest ubezpieczeniem obowiązkowych a jednak prawie każdy je ma i często sam słyszę pytanie czy aby takie ubezpieczenie już też kupiłem.
        Jeśli dogłębnie zbadałeś temat to powinieneś wiedzieć, że takie ubezpieczenie można wykupić nie tylko przy okazji ubezpieczania mieszkań ale jako „samodzielne” ubezpieczenie. Gdybym miał mieszkania na wynajem właśnie taką polisę bym zakupił, zaznaczyłbym, że mam w tych lokalizacjach mieszkania, które wynajmuje i chcę, objęcia mnie ochroną za ewentualne szkody.

        Krótko mówiąc – mam wykupione w PZU ubezpieczenie wynajmowanych mieszkań z sumą 40.000 zł, składka roczna wynosi 50-60 zł. Mam nadzieję że mi się nie przydadzą, ale gdyby (odpukać) coś się wydarzyło, na pewno na blogu się pochwalę czy taka polisa zadziałała ;-)

        Obyś nie musiał się „chwalić”
        Tak jak napisałem wcześniej, z mojej strony to wszystko co mam do powiedzenie. Nie chciałem, żeby czytelnicy wartościowego bloga otrzymywali błędne (a jak pisał Sławek z mocą swojego autorytetu – rzetelne informacje).
        Moi drodzy poszukajcie sobie sprawdzonego agenta, przedstawcie swoją sytuację, oceńcie ryzyko i dokonajcie ŚWIADOMEGO wyboru.
        Pozdrawiam
        Darek

        1. Darek, dzięki za Twoje rzeczowe i konstruktywne uwagi. Przy czym dodam, że w tym dyskursie odnoszę się jedynie do formy prezentacji argumentów, a nie do samej merytoryki. Bo na ubezpieczeniach się nie znam:)

        2. Cytuję:
          “Twoje ubezpieczenie jest złe bo ubezpieczasz kawalerkę wartą 200.000 zł na sumę 40.000zł. Firma ubezpieczeniowa nie jest instytucją charytatywną i wykonuje swoją pracę (likwiduje szkodę swojego klienta) za skalkulowane wynagrodzenie. Nadal mi nie odpowiedziałeś czemu uważasz, że TU za 1/8 wynagrodzenia ma wykonać 100% swojej pracy (czyli zlikwidować CAŁĄ szkodę). Chciałbyś pracować 8 godzin a pensje dostać tylko za 2godziny?”

          Przepraszam ale nijak ma się to porównanie do do realiów.
          Ja uważam że jego ubezpieczenie jest jak najbardziej dobre bo on nie ubezpiecza całej kawalerki na ryzyko straty 200.000 zł tylko na ryzyko utraty 40.000 zł za co uczciwie płaci składkę !
          Jeśli budynek się zawali to dostanie TYLKO 40.000 zł. – jego strata. Nikomu nic nie może zarzucić.
          Towarzystwo więc nie musi likwidować CAŁEJ jak piszesz szkody a tylko wypłacić maksymalnie 40.000 zł czyli dokładnie taką sumę na jaką sama się zgodziła i podipisała umowę. Proste.

          Ad absurdum: A gdybym ubezpieczył mieszkanie tylko na 1000 zł ? To do kogo mogę mieć pretensje jeśli spłonie ? Tak samo tylko do siebie. Zapłaciłem składki pewnie 50 groszy rocznie ale na RYZYKO utraty 1000 zł w moim majątku. Nic więcej

          Ad absurdum 2: a gdybym ubezpieczył to mieszkanie na 500.000 zł ? A co tam :)
          Dostałbym 500.000 zł w razie zniszczenia ? Nie dostałbym. Bo straty byłyby w rzeczywistości niższe.
          Więc płaciłbym pewnie składkę ok. 500 zł ale nigdy nie dostałbym takiej kwoty na jaką się ubezpieczyłem bo ogranicząją ją realia.

          Porównywanie tego sposobu ubezpieczania do instalacji gazowych na własną rękę też jest nie adekwatne moim zdaniem. Ubezpieczenie to tylko umowa otrzymania jakiejś konkretnej kwoty pieniędzy w określonych warunkach i jeśli ja jako kupujący rozumiem więcej z umowy niż agent to dla mnie nie ma znaczenia.

        3. OK to zakończmy kulturalnie tę konstruktywną dyskusję w ten sposób, że ja uważam, że moja polisa jest OK, a Ty uważasz że jednak nie zadziała. Mam nadzieję że to ja mam rację bo inaczej w razie szkody ucierpi mój portfel ;-) Swoją drogą to miałem dobrego nosa, że jesteś (być może byłym) agentem ;-) Zostało Ci to “skrzywienie” zawodowe, żeby sprzedawać drogie i najlepsze polisy, bo nie ma co ukrywać tym większe są zarobki agenta. Oczywiście bez urazy, rozmawiamy merytorycznie, ale taka jest prawda – im droższe polisy sprzeda ci agent, tym więcej zarobi, bo jego pensja jest zwykle prowizyjna od sprzedanych polis.

          Tak między nami mówiąc to pewnie żeby dojść do porozumienia, trzeba by usiąść przy dobrym trunku i obgadać ten złożony temat szczegółowo. Pisemnie trudno coś dogadać, zwłaszcza przy takich zawiłościach.

          Krótko mówiąc – czytając OWU które wybrałem w PZU, mam nadzieję że moje polisy są w porządku i otrzymam odszkodowanie w razie pożaru czy zalania. Tutaj jest OWU:

          https://www.pzu.pl/c/document_library/get_file?uuid=58450ff4-0266-454b-b609-e9ea3bceb842&groupId=10172

          Nie ma tutaj nic o zasadzie proporcji, więc jak ubezpieczam mieszkanie (ściany i podłogi) na 40.000 zł, to tyle maksymalnie otrzymam w razie szkody, bez żadnych umniejszeń czy potrąceń.

          W tej polisie jest rozróżnienie na ubezpieczenie nieruchomości (ściany i podłogi, okna) oraz na mienie ruchome (pralka, lodówka, kuchenka, wolno stojące meble). I tylko te rzeczy chcę mieć ubezpieczone.

          O wypłacie odszkodowania mówi paragraf 15 OWU – ubezpieczenie mieszkania:

          “Wysokość odszkodowania ustala się w kwocie odpowiadającej wysokości poniesionej szkody, nie wyższej jednak niż suma ubezpieczenia wskazana w umowie ubezpieczenia, z uwzględnieniem
          limitów odpowiedzialności, o których mowa w § 5 ust. 2–4 oraz § 83 ust. 3 (…)”

          Podobnie mówi paragraf 39 o wypłacie z polisy mienia ruchomego:

          “Wysokość odszkodowania ustala się w kwocie odpowiadającej wysokości poniesionej szkody, nie wyższej jednak niż suma ubezpieczenia wskazana w umowie ubezpieczenia”

          W OWU nie ma nic mowy o tym, że ryzykowne jest ubezpieczenie mieszkania wartego 200.000 zł na kwotę np. 40.000 zł. Wręcz przeciwnie, w paragrafie 31-32 można przeczytać tak:

          “Sumę lub sumy ubezpieczenia ustala ubezpieczający (…) w odniesieniu do danego miejsca
          ubezpieczenia.” i dalej “Suma ubezpieczenia powinna odpowiadać wartości ubezpieczanego
          mienia ruchomego.”

          Nikt nie sprawdza ile coś jest warte na etapie kupowania polisy. Czyli więc to ja decyduję ile jest warta moja pralka czy lodówka. Jeżeli uważam, że moje sprzęty są warte 5.000 zł, to nikomu nic do tego.

          Poza tym o jaką wartość chodzi? To że kupiłem mieszkanie za 200.000 zł wcale nie oznacza że ono jest teraz tyle warte. Mogłem przecież znacznie przepłacić, albo odwrotnie mogłem kupić okazję rynkową za pół ceny, bo właścicielowi się spieszyło ze sprzedażą.

          Tak na marginesie straszenie, że moja polisa może oznaczać konieczność pójścia do sądu, nie oznacza, że taka sama sytuacja nie nastąpi jeżeli kupię najdroższe polisy. Równie dobrze zakład ubezpieczeń może nie chcieć mi czegokolwiek wypłacić nawet jak kupię najdroższą polisę. Ryzyko zawsze istnieje.

          pozdrawiam

  7. Kończę kulturalnie;-) Na szkodzie nie można się wzbogacić – art. 824 k.c. “Swoje źródło zasada zakazu wzbogacania się na ubezpieczeniu ma w art. 8241 § 1 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim: o ile nie umówiono się inaczej, suma pieniężna wypłacona przez zakład ubezpieczeń z tytułu ubezpieczenia nie może być wyższa od poniesionej szkody. Oznacza to, że odszkodowanie z tytułu zawarcia umowy ubezpieczenia może jedynie pokrywać uszczerbek w majątku, spowodowany przez zdarzenie, z którym ustawa wiąże obowiązek odszkodowawczy. Wszelka nadwyżka bowiem powodowałaby otrzymanie świadczenia nienależnego ubezpieczonemu, powodując jego wzbogacenie i pozostając w sprzeczności z celem umowy ubezpieczenia.” To co do pralki i lodówki “wartej” 5000 zł, które nie są rzeczywiście tyle warte. W niektórych T.U. jeżeli wartość jednostkowa przedmiotu jest równa lub przekracza 5000 zł musimy przy zawarciu umowy ubezpieczenia udokumentować jego posiadanie. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wykupując polisę warto, a nawet bardzo warto zwrócić uwagę w jakiej wysokości ustala się odszkodowanie; rzeczywistej, czy odtworzeniowej. I ostanie co do OC w życiu prywatnym, uważam, że warto, a nawet trzeba je mieć, szczególnie jak ma się dzieci albo jest się gapą i ma tzw. pecha. Najczęściej OC kojarzone jest z zalaniami, dlatego dobra nowina – np. Generali i Gothaer mają OC na zasadzie ryzyka i to w standardzie, co oznacza, że w razie szkody polisa zadziała i sąsiad żeby dostać odszkodowanie nie będzie musiał udawadniać naszej winy, Alleluja:) I już naprawdę ostatnie; Compensa w OC ma rozszerzenie o “szkody wyrządzone osobom trzecim przez najemców w związku z użytkowaniem mieszkania lub domu na podstawie umowy najmu(…)” § 23, u3. pkt.5 OWU.
    P.S. Nie jestem agentką ubezpieczeniową, dopiero nią będę – dobranoc:)

    1. > Compensa w OC ma rozszerzenie o „szkody wyrządzone osobom trzecim przez najemców

      Ale po co takie ubezpieczenie właścicielowi mieszkania? Na mocy jakich przepisów właściciel mieszkania miałby odpowiadać za szkody wyrządzone przez najemców?

  8. Tak jeszcze spojrzałam na tekst pod katem moich doświadczeń, a mam siostrę wynajmującą mieszkanie…

    – jeśli bank narzuca ubezpieczenie, to nie tyle, że nie ma problemu, ale jest podwójny, bo trzeba na rynku znaleźć ubezpieczyciela, który zgodzi się podpisać umowę na brakujący kawałek ryzyka. A zwykle towarzystwo trzyma się zasady “wszystko albo nic”.

    – naprawdę nie wiem, czym różni się ubezpieczenie mieszkania, jako mienie, wynajmowanego i takiego, z którego korzysta się na co dzień. Nie ma żadnej różnicy.

    – jeśli, jak to jest w przykładzie, wynajmujący spowoduje pożar, to jak najbardziej odpowiedzialność jest po stronie właściciela lokalu. I też jak to jest powiedziane przy okazji zalania, problem będzie miał z udowodnieniem niefartownego działania (winy) wynajmujących, czyli z uwolnieniem się od poniesienia odpowiedzialności. Nikt nie broni wynajmować mieszkania co 3 dni innym ludziom, a przed składającym roszczenie nie można piętrzyć trudności w dochodzeniu odszkodowania. Stroną jest właściciel i ewentualnie ma regres (zwraca się o zwrot kasy) do wynajmujących.

    – Trudno się zgodzić, ze gdy jest stara “pralka”, to wątpliwy jest sens polisy. Jeśli przyjmiemy, ze mieszkanie na wynajem ma zarabiać, to oprócz starej pralki tracimy spodziewany dochód z wynajmu (np. po pożarze). Więc i wtedy warto mieć polisę, bo strata jest większa niż samo odkupienie rzeczy.

    – ryzyko zawalenia się budynku jest “minimalne i pomijalne”… Hmmm, może i tak, ale wielu gra w totolotka i liczy na wygraną. I tygodniowo jeden szczęśliwiec się trafia, więc i katastrofa budowlana – o większym jednak prawdopodobieństwie – może być jego udziałem. Raz milionik a raz strata dachu nad głową. Ubezpieczenie jest właśnie na takie okoliczności, bo wiadomo, że nie każdy doświadcza nieszczęścia.

    – warto wspomnieć o kaucji, jeśli ktoś miałby rezygnować z polisy – to pomaga w niektórych przypadkach. Mała kwota ubezpieczenia pojawia się w podsumowaniu: 5 000 zł na ruchomości, w tym pralka, lodówka, kuchenka, zmywarka. Już te przedmioty w stanie nowym wyczerpują te sumę, a gdzie reszta, jak meble, dywany i inne standardowe wyposażenie?

    – według mojego rozeznania nie można wykupić ubezpieczenia tylko od kilku wybranych ryzyk, według swojego uznania – na przykład 3. Są raczej zestawy, a najczęściej jeden na około 20 ryzyk. Ubezpieczyciele tłumaczą, że inaczej klient by wybierał jakieś (pozbawiając ich przy tym składki plus oczywiście zachodziłaby negatywna selekcja tych, które regularnie występują),a po szkodzie narzekał, że pomimo posiadania polisy nie dostał po szkodzie pieniędzy. A nikt nie pamięta ustaleń z dnia ubezpieczania się, tylko widzi obecna ruinę zamiast domku… Dlatego zakład ubezpieczeń decyduje niejako za nas, co nam potrzeba. Tak samo jest odnośnie okresu ubezpieczenia – jest po prostu roczny lub inny wieloletni. System nie dopuszcza do ubezpieczenia do np. 31 grudnia, bo system by nie wiedział jak wtedy chociażby ustalić daty kolejnych 2 lub 4 rat, które powinny pojawić się w równych okresach. Na standaryzację nie ma siły, jak się wydaje przynajmniej siedząc poniżej centrali towarzystwa.

    – najemca może wykupić ubezpieczenie na swoje ruchomości, to standardowe ryzyko i ubezpieczalne. Trudniej jest znaleźć zabezpieczenie wynajmującego w zakresie OC, aby nie musiał pokrywać ze swojej kieszeni szkód nie zrobionych swoimi rękoma. Towarzystwa często chcą odpowiadać za szkody wyrządzone wynajmującym (za słabo zamocowana półka spadła im na głowę) niż wobec osób trzecich (sąsiadów), gdy oddaliśmy mieszkanie we władanie komuś, kto nie dba i nie jak o swoje domowe królestwo. Wtedy stopień niechlujności i niedbałości rośnie na tyle, ze OWU nie przewiduje takiego ubezpieczenia. Więc OC najemcy zazwyczaj nie oznacza OC za najemcę.

  9. W katowickim oddziale stowarzyszenia Mieszkanicznik na 29 stycznia zostało zaplanowane spotkanie i prelekcja na temat ubezpieczenia mieszkań na wynajem. Niestety z uwagi na odległość z Poznania nie mogę tam być, ale chętnie bym posłuchał albo dostał jakieś materiały, co na temat mojego konceptu ubezpieczenia mieszkań na wynajem uważa zaproszony specjalista. Zawsze to lepiej uczyć się od mądrzejszych od siebie ;-)

    Sławek masz może jakieś dojście do katowickiego oddziału Mieszkanicznika, może będą mieli jakieś materiały szkoleniowe po spotkaniu i prelekcji, którymi mogli by się z nami podzielić? Na pewno skorzystaliby wszyscy czytelnicy bloga.

  10. Dzisiaj pojawił się artykuł na temat klauzuli proporcjonalności w ubezpieczeniach::

    http://prawo.rp.pl/artykul/758378,1177091-Klauzula-proporcjonalnosci-w-ubezpieczeniach.html

    Potwierdzili moje uwagi, że aby zakład ubezpieczeń mógł zastosować zasadę proporcjonalności przy niedoubezpieczeniu mieszkania, musi to być wyraźnie napisane w polisie albo OWU. Sprawdzałem wiele razy i żadnej takiej klauzuli w OWU PZU nie znalazłem – nie ma.

    I druga rzecz – w Katowicach odbyło się zapowiadane spotkanie na temat ubezpieczenia mieszkań na wynajem:

    http://mieszkanicznik.org.pl/katowice-posumowanie-spotkania-29-stycznia/

    Z tego krótkiego opisu wynika, że ten fachowiec od ubezpieczeń opowiadał tylko o polisach OC, które uważam mają dla nas stosunkowo mniejsze znaczenie niż ubezpieczenie naszego mieszkania od zalania czy pożaru.

  11. Dodałbym jeszcze do tych dylematów dwie kwestie:
    1. czy tzw “ubezpieczenie murów” od pożaru/zalania itp. zdarzeń losowych działa też, gdy do pożaru dojdzie na skutek działań najemcy. Moim zdaniem nie jest to wcale oczywiste. Są polisy z możliwością wykupienia rozszerzenia właśnie o taką sytuację, ja spotkałem się z maksymalną sumą ubezpieczenia 500.000zł. Zwykle to wystarcza, ale jeśli chcemy ubezpieczyć naszą kamienicę duży dom z pokojami na wynajem to skutki pożaru i/lub zawalenia budynku po nim mogą być droższe do “naprawienia”.

    2. żadne znane mi ubezpieczenia nie pozwala na ubezpieczenie od aktów wandalizmu na kwotę większą niż kilkadziesiąt tysięcy. A co, jeśli niezrównoważony najemca (lub ktokolwiek inny) rozpędzi auto z postanowieniem zburzenia naszego budynku lyb “tylko” skończenia na nim swego żywota? Jak budynek jest murowany to szdody dużej nie zrobi, ale w domu drewnianym, czy o konstrukcji szkieletowej może doprowadzić do pełnej ruiny. Także naszej-fianasowej, jeśli zbudowaliśmy dom za kredyt.

    Oczywiście można uznać, że to “niemożliwe”. Ale chyba wszyscy słyszeliśmy o szaleńcu, który rozjechał kilkanaście osób na sopockim molo. I podobno, jako osoba niezrównoważona, nie poniesie za to odpowiedzialności. Jakby był bardzo bogaty i rozwalił naszą kamienicę to chyba nawet nie możaby go pozwać…

  12. Gadałem z prawnikiem i sytuacja nie jest taka prosta, jak opisuje to autor wpisu. Twierdzi, że jeśli gdziekolwiek podaje się wartość mieszkania, to podanie wartości niższej niż rzeczywista na 100% zaowocuje tym, że ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania po dobroci. Sprawa taka może być natomiast rzeczywiście do wygrania w sądzie (z powodów, które opisuje autor artykułu).

    Zdaje się, że istnieją ubezpieczenia, gdzie można oddzielnie podać wartości elementów ruchomych i stałych (w oderwaniu od wartości mieszkania) i to jest bezpieczniejsza opcja.

  13. Najbardziej opłacalna wydaje mi się przeglądarka. Sporo ofert można znaleźć na niej i nie ma żadnej prowizji. porostu przekierowanie z takiego rankomatu jest bezpośrednio do towarzystwa. Bez pośredników.

  14. http://prawo.rp.pl/artykul/757705,1215520-Sad-Najwyzszy-o-skutkach-niedoubezpieczenia.html

    Firma ubezpieczeniowa nie może zmniejszać świadczenia proporcjonalnie do niedoubezpieczenia, jeśli szkoda nie przekracza kwoty ubezpieczenia.

    Zastosowanie zasady proporcji oznaczałoby, że odszkodowanie nigdy nie mogłoby osiągnąć sumy ubezpieczeniowej, która jest elementem kalkulacji polisy. To istota najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, ważnego dla tych, którzy ubezpieczyli majątek na kwotę niższą od jego wartości.

    czyli nie ma sensu ubezpieczać np. mieszkania czy auta na wysokie kwoty.

    przykład:

    mienie warte 200.000 zł

    ubezpieczam tylko na 50.000 zł = niska składka

    mieszkanie się pali i kasa niezbędna na remont wynosi 50.000 zł. Odszkodowanie = 50.000 zł pomimo niedoubezpieczenia ;-)

    1. Robert, duże dzięki za to, że zadałeś sobie trudu zamieszczenia tego linka również pod właściwym wpisem. To super! Dzięki!

  15. Witam,

    Mam pytanie dotyczące podwójnego ubezpieczenia tego samego mieszkania przez najemcę i właściciele.
    Zawarte są dwie polisy, przez dwa podmioty ale przedmiot ubezpieczenia jest ten sam, ponieważ najemca ubezpieczył w mieszkaniu również ruchomosci właściela.

    Podczas nawałnic lipcowych we Wrocławiu, doszło do rozszczelnienia okien i zalania mieszkania.Zarówno najemca i ja jako właściciel zgłosiliśmy szkody do likwidacji.

    I w tym momencie zachodzi wątpliwość dotycząca podwójnego ubezpieczenia.
    Z jednej strony usłyszłam opinię, że nie możemy skorzystać z dwóch świadczeń ponieważ podpada to pod podwójne ubezpiecznie tego samego przedmiotu.

    Z drugiej strony znalazłam wyrok sądu opiniującego, że w w/w przypadku zachodzi różnica interesów podmiotów zawierających umowę ubezpieczenia i w związku z tym wypłata świaczenia należy się zarówno najmcy jak i właścicielowi. Pod spodem tekst i link.

    http://www.gofin.pl/17,2,136,104765,problem-wielokrotnych-ubezpieczen.html

    „Podwójne czy wielokrotne ubezpieczenie zachodzi tylko wówczas, gdy ten sam ubezpieczony, w odniesieniu do tego samego przedmiotu ubezpieczenia, jest stroną kilku umów ubezpieczenia, przy czym przedmiotem podwójnego ubezpieczenia musi być ten sam interes ubezpieczeniowy. Jeśli są dwa podmioty, które zawarły dwie różne umowy ubezpieczenia, to ich interesy będące przedmiotem ubezpieczenia zawsze są różne, nawet jeśli dotyczą tego samego dobra majątkowego (por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 30
    listopada 2005 r., sygn. akt III CZP 96/05). Oznacza to, że w przypadku ubezpieczenia lokalu odrębnie przez najemcę i przez właściciela, zakłady ubezpieczeń w razie tej samej szkody powinny wypłacić pełne odszkodowania jednemu i drugiemu z ubezpieczonych.”

    Moje pytania:
    1. Która opinia jest prawdziwa
    2. Czy ktoś z Was miał podobną sytuację i jak postąpił?
    3. Jakie sankcje grożą w wypadku gdyby nasze skorzystanie z dwóch świadczeń okazało się bezprawne?

    Z góry dziękuję za informację albo odesłananie do jakiegos wirarygodnego źródła.

    Małgosia

    1. Małgosiu, dzięki za poruszenie bardzo ciekawego wątku. Nie miałem niestety podobnych doświadczeń, więc liczę tu na odpowiedź może Roberta, może innych Fridomiaczek i Fridomiaków.

    2. Temat jest dziewiczy i zapewne ile osób, tyle opinii, ilu prawników, tyle poglądów.

      Z jednej strony porównujesz “zasłyszaną opinię” (że nie wolno brać dwóch odszkodowań) z wyraźnym poglądem Sądu Najwyższego z pasującym w zasadzie idealnie wyrokiem.

      Z całym szacunkiem dla zasłyszanej opinii, ale bardziej kierowałbym się poglądem SN, a nie zasłyszaną opinią. Dlatego też nie zajmując stanowiska (które byłoby zgadywaniem czy wymądrzaniem się, a nie o to przecież Ci chodzi) doradzam – kieruj się poglądem SN i z głowy. Skoro sędziowie SN tak mówią, to czemu miałabyś w to nie ufać?

      Odpowiadając na trzecie pytanie – jeżeli w przyszłości jeden z zakładów ubezpieczeń się dowie o wypłacie odszkodowania przez drugi, może zażądać zwrotu wypłaconych pieniędzy. Nic więcej nie powinno Ci grozić.

      Swoją drogą – jeżeli będą dwie wypłaty, to która powinna zostać zwrócona? Czemu jedna polisa miałaby być lepsza od drugiej? Przyjąć terminy wypłaty odszkodowania (kto pierwszy ten lepszy)? To też jest raczej nie do rozstrzygnięcia.

      Podsumowując – jesteś właścicielem mieszkania, które ubezpieczyłaś i za co zapłaciłaś pewnie wysoką składkę. Dlatego zgłoś roszczenie ze swojej polisy.

      Nie masz przecież wpływu ani nawet wiedzy na to, jakie polisy kupił sobie najemca i czy zamierza z nich korzystać?

      Na koniec prośba – daj znać jak historia się potoczyła dalej!

  16. Robert,

    Bardzo dziękuję za komentarz, jest pomocny,

    Szukam wciąż jasnego i jednoznacznego stanowiska w tej sprawie ale w zasadzie już zdecydowaliśmy z najemcą, że podejmiemy ryzyko tej niepewności co do zgodności z prawem i skorzystamy z dwóch świadczeń.
    Jedno sprostowanie co do opinii, wszystkie te opinie pochodziły od ludzi pracujących w ubezpieczeniach tak więc wzięłam je pod uwagę.

    Co do wpływu i wiedzy na temat polisy Najemcy, jego ubezpieczyciel potrzebuje ode mnie oświadczenia, że świadczeni może zostać przelane na konto Najemcy, ponieważ przedmiotem ubezpieczenia są m.in ruchomości domowe należące do mnie. Tak więc ,w razie czego nie mogę się bronić argumentem, że nie wiedziałam o polisie Najemcy,

    Dam znać ja się sprawa potoczy dalej.

    Pozdrawiam,
    Małgosia

    P.S.
    Sławek, Robert robicie tu świetną robotę.

    1. “od ludzi pracujących w ubezpieczeniach” – hehe a jak myślisz co ci odpowiedzą ludzie tam pracujący? Łatwo się domyśleć jakie mają poglądy, wiadomo że będą trzymali stronę swojego pracodawcy.

  17. Robert,

    Bardzo często jest tak jak mówisz ale….

    Czy nigdy nie miałeś dobrej współpracy z solidnym agentem ubezpieczeniowym, który miał duża wiedzę , chciał utrzymać Cię w swojej bazie klientów bo dużo kupujesz, podsyłasz mu nowych klientów i doradzał Ci tak żeby zobezpieczyć Twoje interesy?
    O takim przypadku mówię.

    Jeszcze taz dziękuję za podpowiedzi i komentarze.
    Odezwę się jeszcze jak się sprawa.wyklaruje

    Małgosia

    1. Niestety nie miałem tyle szczęścia. Pomijam już ewidentnych partaczy którym zależy tylko na sprzedaniu drogiej polisy. Gorsi są inni – którzy pozornie są fajni, obiektywni, doradzą. Ale oni niestety wypowiadają opinie zasłyszane, zdroworozsądkowe, powielane, stereotypowe. Zwykle nie mają niezbędnej wiedzy prawnej, ani doświadczenia procesowego i pomimo tego doradzą na wszelkie tematy. Tacy są gorsi bo pozornie są dobrzy i doradzają, ale potem w praktyce mogą wpuścić na minę. A oczywiście żadnych dowodów na ich niekompetencję potem nie będziesz miała – wszystko ustnie, nic nie podpisują.

      1. Masz rację i tutaj widzę twój przypadek, no chyba, że jesteś agentem ubezpieczeniowym lub brokerem ? Na twoim miejscu lepiej bym nie doradzał w kwestii ubezpieczeń ! Zawody te nie są już regulowane ale mimo wszystko, konieczne jest spełnienie pewnych wymogów. Wyobraź sobie, że z twoich porad skorzysta 1000 osób. 999 z nich będzie zadowolone i zyska ogromną kwotę np. 100 zł a tylko jedna straci np. 200 tys zł. I co jej powiesz ? Że jest błędem statystycznym ?
        Poza tym jest na rynku (sprawdziłem to) tzw. proporcjonalnych umów ubezpieczenia.
        Co do nieuczciwych agentów ubezpieczeniowych to spotkałem na szczęście tylko jednego, natomiast spotkałem kilku partaczy i nieuczciwych prawników.

        1. Hej, czemu piszesz, że lepiej w ogóle nie doradzać w kwestii ubezpieczeń? Nie wolno pisać artykułów popularyzujących konkretną wiedzę na jakiś temat? Jak mam jakąś tam wiedzę i doświadczenie, to chyba można się tym podzielić ;-)

          Nie – nie jestem agentem ani brokerem, ale jako procesowy radca prawny liznąłem sporo z tych tematów ubezpieczeniowych.

  18. Świetna dyskusja!

    Właśnie planuje ubezpieczyć moje 3 mieszkania i bardzo pomocne są wszelkie fakty i opinie.

    Z lektury tego wpisu i komentarzy, a także lektury kiklu innych źródeł wnioskuje że przydałoby mi się:
    – ubezpieczenie murów dla wszystkich mieszkań (jeżeli obawiam się katastrofy budowlanej) – w tym wypadku suma ubezpieczenia powinna być równa wartości mieszkania – w przeciwnym razie nie ma sensu ubezpieczać bo nie mówimy tu o remoncie a kupnie nowego mieszkania
    – ubezpieczenie elementów stałych dla wszystkich mieszkań – ochrona instalacji, zabudowanych mebli i sprzetow a takze podłóg, etc. Tu wartość zależy od tego na ile szacuję ewentualne koszty remontu w razie zalania lub pożaru.
    – ubezpieczenie OC w życiu prywatnym – jedna polisa obejmująca wszelkie szkody wyrządzone z mojej winy osobom trzecim. Np. jak w pralce pęknie wężyk i zaleje sąsiada to wina jest moja jako właściciela pralki.
    – ubezpieczenie OC wykupione przez najemcę – dla pokrycia szkód osób trzecich wyrządzonych przez niedbałość najemcy. Np najemca zostawia otwarty kran i zalewa mieszkanie sąsiada. Każdy najemca powinien mieć OC na wszelki wypadek

    1. Jeśli w mieszkaniu nie ma rażących zaniedbań w zakresie infrastruktury, to może być trudno wykazać Ci winę w przypadku zalania sąsiada. Pęknięcie wężyka może nie być zawinione przez Ciebie, ale przez producenta wężyka albo przez hydraulika, który wężyk zamontował. Więc trudno powiedzieć, czy ma sens kupowanie OC w życiu prywatnym, jeśli w mieszkaniu nie zamieszkujesz osobiście.

      Mnie bardziej interesuje ubezpieczenie OC od szkód wyrządzonych “przeze mnie” najemcy. Na przykład najemcę może porazić prąd z niesprawnej instalacji elektrycznej, może na niego spaść szafa albo może mu wybuchnąć piecyk i będzie chciał dochodzić odszkodowania ode mnie, jako od osoby, która odpowiada za sprawność instalacji. Nie wiem, czy jakikolwiek ubezpieczyciel coś takiego oferuje?

    2. – ubezpieczenie murów dla wszystkich mieszkań (jeżeli obawiam się katastrofy budowlanej) – w tym wypadku suma ubezpieczenia powinna być równa wartości mieszkania – w przeciwnym razie nie ma sensu ubezpieczać bo nie mówimy tu o remoncie a kupnie nowego mieszkania

      Jeżeli obawiasz się katastrofy polegającej na zawaleniu się całego budynku (wybuch gazu, upadek samolotu, trzęsienie ziemi, osuwisko całego budynku) to owszem ubezpiecz mury na wartość mieszkania

      – ubezpieczenie elementów stałych dla wszystkich mieszkań – ochrona instalacji, zabudowanych mebli i sprzetow a takze podłóg, etc. Tu wartość zależy od tego na ile szacuję ewentualne koszty remontu w razie zalania lub pożaru.

      Zgadzam się, zastanów się ile będzie cię kosztował remont całego mieszkania i odkupienie mebli, pralki, lodówki w przypadku pożaru czy zalania całego mieszkania i na taką sumę ubezpiecz te rzeczy łącznie z murami mieszkania

      – ubezpieczenie OC w życiu prywatnym – jedna polisa obejmująca wszelkie szkody wyrządzone z mojej winy osobom trzecim. Np. jak w pralce pęknie wężyk i zaleje sąsiada to wina jest moja jako właściciela pralki.

      Tak to jest niedrogie i warto mieć.

      – ubezpieczenie OC wykupione przez najemcę – dla pokrycia szkód osób trzecich wyrządzonych przez niedbałość najemcy. Np najemca zostawia otwarty kran i zalewa mieszkanie sąsiada. Każdy najemca powinien mieć OC na wszelki wypadek

      To też będzie przydatne, ale sprawdź czy twoje OC nie obejmuje szkód wyrządzonych przez najemców. Po co kupować dwa razy to samo?

  19. Witam ponownie,

    Zgodnie z planem zakupiłem pakiet ubezpieczeń. Dla każdego mieszkania kupiłem:
    – ubezpieczenie lokalu (murów)
    – ubezpieczenie elementów stałych
    – ubezpieczenie ruchomości
    – OC w życiu prywatnym

    W międzyczasie naczytałem się sporo na ten temat i mam kilka przemyśleń którymi chciałbym się podzielić.

    1. Ubezpieczenie murów.
    W artykule i komentarzach powyżej temat ubezpieczenia murów, a właściwie jego niedoubezpieczenia był mocno dyskutowany. Z mojej perspektywy, na dzień dzisiejszy, kwestia jest dosyć prosta. Jeżeli obawiamy się zawalenia budynku to należy ubezpieczyć mury (lokal) wedle wartości mieszkania na wolnym rynku. Jeżeli uważamy zawalenie budynku za skrajnie mało prawdopodobne to można sobie to ubezpieczenie całkowicie odpuścić. Wg mnie kompletnie nie ma sensu ubezpieczanie na mniejszą kwotę (niedoubezpieczenie). Poniżej wyjaśnię więcej.

    2. Elementy stałe
    Wg mnie to jest kluczowe ubezpieczenie. Przy większości zdarzeń losowych (pożar, zalanie, huragan, etc.) zniszczeniu mogą ulec tynki, podłogi, etc. Należy ubezpieczyć się na taką kwotę jaka byłaby potrzebna do kompletnego remontu mieszkania.

    3. Ruchomości
    Tu sytuacja zależy czy meble i sprzęt AGD w mieszkaniu należy do nas. Jeżeli tak, i jeżeli są to w miarę porządne rzeczy to ubezpieczamy na kwotę która pozwoli odkupić te rzeczy po zalaniu lub pożarze.

    4. OC w życiu prywatnym
    Ja osobiście nie mam ochoty się włóczyć po sądach i udowadniać że pęknięta rura w moim mieszkaniu to nie moja wina. Wziąłem OC ale na stosunkowo niewielką kwotę. Tak żeby pokryć koszty remontu u sąsiada w razie zalania. Poza tym wybrałem ubezpieczenie które umożliwia dodanie opcji dla lokalu pod wynajem. Więc jak szafka w moim mieszkaniu spadnie najemcy na głowę to ubezpieczenie powinno to pokryć.

    5. Niedoubezpieczenie
    Jeżeli dobrze zrozumiałem tok rozumowania autora artykułu to chodziło o to żeby ubezpieczenie pokryło koszty remontu w razie zalania czy pożaru ale nie ma potrzeby ubezpieczania na zbyt dużą kwotę w razie gdy nie obawiamy się zawalenia mieszkania. Ja się generalnie z tym zgadzam tylko wg. mnie nie ma potrzeby się niedoubezpieczać. W przypadku remontu mówimy o elementach stałych i ruchomych. Należy więc odpuścić sobie ubezpieczenie murów (nic im się nie stanie dopóki budynek się nie zawali) a ubezpieczyć tyko elementy stałe i ruchomości. Ja akurat postanowiłem ubezpieczyć mury ale polisa którą wybrałem (UNIQA) pozwala dowolnie dobierać elementy oraz kwoty ubezpieczenia. Można na przykład ubezpieczyć elementy stałe na 20,000pln i ruchome na 10,000pln a mury pominąć.

    6. Prawdopodobieństwo zawalenia budynku
    W przypadku mieszkań w blokach lub kamienicach wydaje się to mało prawdopodobne że zawali się cały budynek. Każdy to jednak musi ocenić sam. Wbrew pozorom katastrofy budowlane zdarzają się nie tak rzadko. Więcej tutaj: http://portaloc.pl/katastrofy-budowlane-polsce/ oraz tutaj: http://portaloc.pl/wp-content/uploads/2014/04/Katastrofy-budowlane-w-2013.pdf

    Z drugiej strony ponad połowa katastrof budowlanych wynika z błędów i zaniedbań (a nie ze zdarzeń losowych). W takich wypadkach żaden ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania. Nawet jeżeli polisa zawiera ubezpieczenie od katastrof budowlanych.

    Dodam jeszcze że warto wziąć pod uwagę to czy w budynku jest instalacja gazowa. Wybuch gazu może skutecznie skasować budynek.

    Ja zdecydowałem się ubezpieczyć mury ale zdaję sobię sprawę że jest sporo sytuacji w których moje ubezpieczenie może nie zadziałać mimo zawalenia budynku. W przyszłym roku zastanowię się nad tym jeszcze raz.
    Tak czy inaczej utwierdza mnie to w przekonaniu że warto mieć więcej małych mieszkań niż mniej dużych. Dzięki temu dodatkowo rozkładamy ryzyko związane z ewentualnym zawaleniem któregoś z budynków.

    Pozdrawiam
    Wojtek

    1. Wojtku, dzięki za podzielenie się z nami swoimi przemyśleniami oraz dokonanym przez Ciebie research. To bardzo cenne. Czy mógłbyś jeszcze podać koszty tych polis.

      Zgadzam się też z Twoją końcową konkluzją o wyższości strategii pójścia na ilość posiadanych w portfelu mieszkań. Inwestorzy inwestujący w najem w ramach spółek Mzuri CFI jeszcze bardziej rozproszą swoje ryzyko inwestycyjne, bo spółka będzie posiadać dziesiątki czy nawet setki lub tysiące mieszkań w swoim portfelu:-) Gorąco zapraszam do inwestowania w ramach Mzuri CFI.

    2. Dzięki za obszerny komentarz oraz rzeczowe informacje.

      Mam prośbę – napisz jeszcze ile zapłaciłeś składki za taki pakiet polis? To przecież kluczowa sprawa. Po to właśnie dyskutujemy i kombinujemy, żeby nie płacić 1000 zł rocznie za polisę za mieszkanie. Nie sztuka kupić najdroższą i najlepszą polisę – trzeba kupić polisę dobrą, działającą, ale możliwie tanio.

      Druga moja uwaga – czy na pewno wczytałeś się w definicje zawarte w polisach, jeżeli chodzi o mury oraz o elementy stałe. Piszesz, że np. zalanie czy pożar wymagający zrywania i kładzenia na nowo tynku oraz malowanie to masz w ramach polisy na elementy stałe. Czy jednak ściany i podłogi to nie są właśnie mury?

      A elementy stałe to nie są czasem np. na stałe wmontowane meble, zabudowa kuchenna?

      Koniecznie to zbadaj i się podziel co konkretnie ubezpieczyłeś ;-)

      1. To po kolei:

        Wszystkie polisy sa w UNIQA w wariancie MEGA. Tzn polisa obejmuje wszelkie ryzyka oprocz konkretnie wymienionych wylaczen. Wartosc sumy ubezpieczenia za elementy stale i ruchomosci bedzie wyliczane wg wartosci nowego przedmiotu a nie wartosci rzeczywistej (czyli zmniejszonej o zuzycie)

        1. pakiet – skladka 100zl na rok. Pakiet obejmuje:
        – Mienie:
        — lokal mieszkalny na kwote 50,000 (to jest mikro mieszkanie i za tyle je kupilem)
        — stale elementy na kwote 10,000
        — ruchomosci domowe na 5,000
        — w polisie jest zaznaczone ze lokal jest pod wynajem
        — polisa dodatkowo obejmuje czynnosci noszace znamiona razacego niedbalstwa
        — polisa NIE obejmuje powodzi, pekania mrozowego instalacji zewnetrznych, wandalizmu, graffiti, aktow terrorystycznych, zamieszek i rozruchow. Kazde z tych ryzyk mozna dodatkowo wykupic ale ja tego nie zrobilem
        – OC w zyciu prywatnym:na 10,000
        — polisa dodatkowo obejmuje szkody zwiazane z lokalem pod wynajem

        2. pakiet – skladka 191zl na rok. Pakiet obejmuje:
        – Mienie:
        — lokal mieszkalny na kwote 100,000 (za tyle mieszkanie kupilem)
        — stale elementy na kwote 20,000
        — ruchomosci domowe na 10,000
        – OC w zyciu prywatnym:na 20,000
        Wszystkie opcje i wylaczenia takie same jak powyzej.

        3. pakiet – skladka 133zl na rok. Pakiet obejmuje:
        – Mienie – tylko ruchomosci domowe na 20,000 (mury i stale elementy mam w innej polisie powiazanej z kredytem)
        — w polisie jest zaznaczone ze lokal jest pod wynajem
        — polisa NIE obejmuje czynnosci noszace znamiona razacego niedbalstwa, powodzi, pekania mrozowego instalacji zewnetrznych, wandalizmu, graffiti, aktow terrorystycznych, zamieszek i rozruchow.
        – OC w zyciu prywatnym:na 30,000:
        — polisa dodatkowo obejmuje szkody zwiazane z lokalem pod wynajem

        Definicje z OWU:

        STAŁE ELEMENTY – znajdujące się w miejscu ubezpieczenia i stanowiące własność Ubezpieczonego lub jego osób bliskich oraz zamontowane w sposób trwały i uniemożliwiający ich odłączenie bez użycia narzędzi elementy wyposażenia/wykończenia, których koszt naprawy, wymiany i konserwacji obciąża Ubezpieczonego lub jego osoby bliskie, w tym m.in.:
        a) meble wbudowane, zestawy mebli kuchennych tzw. eurokuchnie, trzony kuchenne,
        b) wszelkie trwale związane z podłożem okładziny ścian, sufitów, podłóg, wraz z tynkami i powłokami malarskimi,
        c) kotły co, grzejniki i ich obudowy, piece, bojlery, kominki,
        d) drzwi i okna wraz z oszkleniem, zamknięciami i urządzeniami zabezpieczającymi,
        e) parapety wewnętrzne i zewnętrzne,
        f) rynny i rury spustowe,
        g) oszklenie dachowe,
        h) schody wewnętrzne,
        i) antresole,
        j) wyposażenie instalacji znajdujących się wewnątrz budynku/lokalu mieszkalnego (np.: armatura sanitarna, grzejniki, podgrzewacze wody, włączniki, gniazda wtykowe, czujki, sygnalizatory, wewnętrzna instalacja alarmowa);

        RUCHOMOŚCI DOMOWE – ruchomości znajdujące się w miejscu ubezpieczenia i stanowiące własność Ubezpieczonego i/lub jego osób bliskich, m.in.:
        a) urządzenia domowe, meble, sprzęt zmechanizowany, dywany, wykładziny,
        b) odzież i inne przedmioty osobistego użytku,
        c) sprzęt elektroniczny, audiowizualny, fotograficzny, komputerowy oraz instrumenty muzyczne, sprzęt medyczny wykorzystywany przez Ubezpieczonego lub jego osoby bliskie,
        d) gotówka i inne środki płatnicze krajowe i zagraniczne, papiery wartościowe (w tym akcje oraz obligacje),
        e) wyroby ze srebra, złota, platyny, kamieni szlachetnych oraz biżuteria z metali lub substancji szlachetnych,
        f) monety złote i srebrne nie będące środkami płatniczymi,
        g) dzieła sztuki oraz zbiory kolekcjonerskie,
        h) broń myśliwska z osprzętem,
        i) mienie ruchome służące do prywatnego użytku czasowo znajdujące się w posiadaniu osób objętych ochroną ubezpieczeniową, jeżeli zostało im przydzielone do użytkowania lub wypożyczone przez organizację sportową, społeczną, klub, wypożyczalnię lub inną jednostkę organizacyjną pod warunkiem, że fakt przydzielenia do użytkowania lub wypożyczenia został udokumentowany lub potwierdzony przez te organizacje,
        j) zapasy gospodarstwa domowego,
        k) rowery, wózki inwalidzkie nie podlegające rejestracji, sprzęt turystyczny, sportowy i rehabilitacyjny oraz części zamienne do samochodów, motorowerów i motocykli,
        l) sprzęt ogrodniczy,
        m) sprzęt do majsterkowania,
        n) mienie ruchome służące do prowadzenia działalności gospodarczej tj. mienie w postaci środków trwałych wykorzystywane do prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej przez osobę fizyczną w ubezpieczonym lokalu lub budynku mieszkalnym,
        o) przedmioty związane z prowadzeniem warsztatu chałupniczego,
        p) zwierzęta domowe, nie trzymane w celach hodowlanych i handlowych,
        q) specjalny sprzęt sportowy tj. quady, skutery wodne, skutery śnieżne, motorówki, gokarty, kajaki wodne, rowery wodne, pontony, deski surfingowe wraz z żaglem, sprzęt jeździecki, sprzęt do nurkowania,
        r) niezamontowane przedmioty zakupione w celu dokonania remontu objętego ochroną budynku/lokalu mieszkalnego;

        LOKAL MIESZKALNY – samodzielny, wyodrębniony w budynku mieszkalnym lub wielomieszkaniowym lokal wraz ze wszystkimi instalacjami i urządzeniami technicznymi służącymi do korzystania z lokalu i jego eksploatacji zgodnie z jego przeznaczeniem, służący do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych; za lokal mieszkalny uważa się również lokal, w którym do celów prowadzenia działalności gospodarczej wydzielono nie więcej niż 50% powierzchni całkowitej lokalu;

        1. Wojtek, duuuże i obszerne dzięki za tak detaliczny poziom szczegółów. Dzięki.

        2. Faktycznie dosyć dobrze przemyślane polisy. I w sumie dosyć niedrogie.

          Z tym, że zauważ, że za trzy polisy płacisz łącznie 424 zł rocznie. Jeżeli ja mam np. 20 mieszkań pod wynajem, to składka roczna wyniesie mnie prawie 3.000 zł rocznie. A to już jest kwota, która każe mi się poważnie zastanowić nad takim wydatkiem… Dlatego też analizuję tę kwestię i myślę jak sensownie obniżyć wysokość składek, ale aby polisa nadal mnie chroniła przed pożarem czy zalaniem.

          Zapewne płacisz też za pełne ubezpieczenie tego mieszkania pod kredyt, to płacisz jeszcze więcej.

          Zauważyłem, że stosujesz taką dosyć powszechną taktykę (zwłaszcza wśród agentów): kupiłem mieszkanie za 50.000 zł to taką sumę ubezpieczenia wybieram. Kupiłem za 100.000 zł to na tyle ubezpieczam. Ma to sens tylko jeżeli obawiasz się zniszczenia do ruiny kompletnie całego budynku, w sensie wybuch gazu i dom do wyburzenia, albo upadek samolotu, albo osunięcie się ziemi… Zakładam, że takiego ryzyka nie bierzesz pod uwagę i bardziej myślisz o pożarze albo zalaniu.

          W dzisiejszych czasach zdecydowana większość pożarów i zalań niszczy tylko ściany, okna, drzwi, mieszkanie do remontu i wynajmujemy dalej. Cały dom rzadko kiedy znika z powierzchni ziemi. Dlatego pomyśl, czy jest sens ubezpieczać mieszkanie na całość 100.000 zł tylko dlatego, że za tyle je kupiłeś? Zapytaj ekipę budowlaną ile będzie na oko kosztować remont kompleksowy mieszkania np. po zalaniu czy pożarze – na pewno nie będzie to kwota 100.000 zł. Równie dobrze 30 czy 40 tys. zł spokojnie wystarczy na wymianę drzwi, malowanie, nowe podłogi itd. Dlatego pomyśl czy nie warto obniżyć sumy ubezpieczenia, żeby obniżyć w ten sposób składkę.

          Druga uwaga – ubezpieczasz ruchomości domowe na 20.000 zł… Nie wiem jak wyposażasz swoje mieszkania na wynajem, ale np. w moich mieszkaniach na pewno nie mam tak cennych rzeczy… Ot co: najtańsza pralka, lodówka, kilka tanich mebli z Ikei… Spokojnie 5.000 zł by wystarczyło żeby odkupić wszystko nowe. Zastanów się czy jest sens ubezpieczać się na tak wysokie kwoty.

          Podsumowując – według mnie moje polisy w PZU które opisywałem w tekście, które mnie kosztują tylko 50 zł rocznie, chronią mnie w podobnym stopniu jak Twoje które kosztują jakieś 150 zł rocznie, a więc trzykrotnie więcej…

  20. Wojtek: Czy mógłbyś przybliżyć, jakie szkody związane z lokalem pod wynajem oferuje ubezpieczenie Uniqa? Zajrzałem do OWU Uniqua, ale nie znalazłem nic szczególnego na ten temat. A w przypadku OC nie znalazłem, żeby chroniło Cię ono przed szkodami, za które możesz odpowiadać przed lokatorem jako właściciel.

    Ja w zeszłym tygodniu ubezpieczyłem swoje kawalerki w PZU, ubezpieczenie Dom:

    Mury + elementy stałe: suma ubezpieczenia 190 000 zł
    Ruchomości (w tym od kradzieży): suma ubezpieczenia 5 000 zł
    OC: 10 000 zł
    Składka łączna roczna za powyższe: 148 zł (w tym 20 zł OC)

    Na początku rozważałem niedoubezpieczenie murów, ale w końcu stwierdziłem, że jak już ubezpieczać, to po całości.

    Rozważałem też rezygnację z OC, w kontekście orzeczeń sądów o braku winy właściciela mieszkania w przypadku zalania, i ponieważ to OC nie chroni mnie wobec szkód poniesionych przez lokatora. W końcu je wykupiłem “dla świętego spokoju”, bo i kwota niewielka, ale czy miało to sens – nie wiem.

  21. @Robert,
    Wiem, że moja polisa jest droższa ale jest to wynik świadomych decyzji. Rozumiem twoje podejście ale ja na ten moment chciałem mieć pełniejsze ubezpieczenie.

    Jak pisałem we wcześniejszym wpisie, celowo zdecydowałem się na ubezpieczenie murów na pełną kwotę żeby zabezpieczyć się w razie zawalenia budynku. Wiem że prawdopodobieństwo nie jest wielkie ale tak zdecydowałem. Będę się jeszcze nad tym zastanawiał i być może za rok zmodyfikuje polisy. Dobra strona tych polis jest taka, że jeżeli zdecyduję kiedyś, że jednak nie ma sensu ubezpieczać się na wypadek zawalenia budynku to całkiem zrezygnuje z ubezpieczenia murów. Zostawię tylko elementy stałe i ruchomości na mniejsze kwoty. Będę miał niższą składkę i uniknę problemu niedoubezpieczenia a ryzyko pożaru czy zalania będę miał pokryte.

    Co do ruchomości na 20,000 to mam tak tylko w jednym mieszkaniu. Mam tam pełne AGD (pralka, lodówka, zmywarka, kuchenka z piekarnikiem) i sporo mebli. To moje pierwsze mieszkanie i nie miałem jeszcze doświadczenia jak je urządzałem. Trochę zawyżyłem standard. Tak czy inaczej może faktycznie trochę przesadziłem z wartością polisy. Ubezpieczenie ruchomości słono kosztuje więc być może za rok trochę obniżę sumę ubezpieczenia żeby obniżyć składkę.

    @Tomek,
    Jeżeli chodzi o ubezpieczenie mienia to najem nie ma specjalnego znaczenia w razie zdarzeń losowych. Agent zaznaczył po prostu na polisie że mieszkanie jest pod wynajem więc ubezpieczyciel nie ma prawa marudzić że nie wiedział.

    Bardziej istotna jest kwestia OC. W OWU jest taki oto zapis:

    “Na wniosek Ubezpieczającego i za zwyżką składki ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym Ubezpieczonego może zostać rozszerzone o:
    klauzulę nr 10 – obejmującą zakresem szkody powstałe w związku z posiadaniem oraz użytkowaniem innego budynku/lokalu mieszkalnego, pomieszczenia/budynku gospodarczego, garażu oraz miejsca postojowego – stanowiących własność Ubezpieczonego i znajdujących się na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, wykorzystywanych przez Ubezpieczonego lub jego osoby bliskie dla celów prywatnych i zlokalizowanych poza miejscem ubezpieczenia. Ochroną na mocy niniejszej klauzuli może zostać objęty również budynek/lokal mieszkalny wynajmowany przez Ubezpieczonego osobom trzecim, o ile wynajem dotyczy wyłącznie celów mieszkaniowych.”

    Czyli OC, które ma mnie chronić w razie gdyby z mojej winy stała się komuś krzywda, obejmuje też mój lokal który wynajmuję osobom trzecim.

  22. Robert, ja myślę że kwota ma tu drugorzędne znaczenie. Wszystko polega na subiektywnej ocenie ryzyka zawalenia się budynku czy innego zdarzenia które sprawi że całe mieszkanie/budynek będzie do kasacji. Jeżeli ktoś uważa że takie ryzyko jest realne i chce się przed nim zabezpieczyć to powinien wykupić polisę na mury na taką sumę żeby starczyło na kupno podobnego mieszkania. Tak jak to zrobił Tomek i ja.
    Jeżeli takiego ryzyka nie bierzemy pod uwagę bo uważamy za mało prawdopodobne że budynek się zawali to wtedy ograniczamy kwotę ubezpieczenia do wysokości kosztów remontu po ewentualnym pożarze czy zalaniu. Można to zrobić tak jak ty, czyli niedoubezpieczyć lub można wybrać polisę która pozwala ubezpieczyć tylko elementy stałe i ruchome bez murów. Kwestia wyboru.
    Myślę że dobrze napisałeś w swoim artykule, że duże znaczenie ma tu ilość mieszkań jakie się posiada oraz ich stan.

    @Sławek Muturi,
    Sławku, tak przy okazji, czy Mzuri prowadzi jakieś statystyki na temat zdarzeń ubezpieczeniowych w mieszkaniach którymi się opiekujecie? Przy tej ilości mieszkań byłaby to napewno bardzo cenna wiedza która wspomogłaby nas, klientów, w odpowiednim doborze ubezpieczenia. Z jednej strony dobrze byłoby wiedzieć jak często występują różnego rodzaju szkody. Jeszcze bardziej interesujące byłyby informacje o tym jak wygląda wypłata ubezpieczenia w różnych sytuacjach. Chodzi mi o coś w rodzaju studium przypadków, zwłaszcza sytuacji w których ubezpieczyciel odmówił wypłaty ubezpieczenia. Oczywiście bez ujawniania żadnych wrażliwych danych mieszkania ani jego właściciela.

    Myśleliście o czymś takim?

    1. Wojtku, dzięki za pytanie/sugestię. Właśnie kilka dni temu zatrudniliśmy nową osobę, do której zadań będzie należeć m.in temat ubezpieczeń. Rozważamy szereg opcji – od wynegocjowania jakiejś dobrej stawki dla wszystkich klientów Mzuri aż po opcję ubezpieczeń wzajemnych. Chodzi o to, że biznes ubezpieczeniowy, to – w swojej core’owej części – biznes oparty na statystyce i obsłudze dużej masy klientów. Przy jakimś wolumenie mieszkań, korzystanie z usług zakładu ubezpieczeniowego może przestać być celowe. Pytanie, na które będziemy sobie chcieli wkrótce odpowiedzieć, to czy liczba 1300 mieszkań pod opieką Mzuri, to liczba bliska owego progu.

      1. Trzymam kciuki za powodzenia tego pomysłu Sławek, bo temat ubezpieczeń mieszkań na wynajem jest jak na razie dosyć chaotyczny i każdy robi po swojemu, jedni przepłacają, inni kupują coś co potem nie działa.

        1. Robert, dzięki za słowa wsparcia. Zrobimy z tego tematu priorytet. Mamy co najmniej kilku Klientów Mzuri, którzy są aktuariuszami i zwrócę się do nich o pomoc w opracowaniu tego produktu.

        2. Robert, rzeczywiście, idzie topornie. Aktuariusze to bardzo zajęci ludzie:-) Do tematu wrócimy – od kilku miesięcy naszym wewnętrznym priorytetem w Mzuri był system IT. Duże wdrożenie przy bardzo małym zespole wdrożeniowym, który na dodatek nie może zostać odsunięty od swoich codziennych obowiązków. Ale na szczęście już widać światełko w tunelu. Powinniśmy wkrótce zamknąć całą funkcjonalność systemu. W pierwszym … etapie:-) Na szczęście drugi etap będzie o wiele prostszy. Chyba:-)

  23. @Robert Mury ubezpieczyłem na 190 000 zł, bo tyle są rynkowo warte w przypadku tych mieszkań. Zależało mi na pełnej ochronie w przypadku jakiejś mało prawdopodobnej katastrofy. Oczywiście mógłbym mieszkanie niedoubezpieczyć, ale wtedy tym bardziej rozmywa się dla mnie sens kupowania ubezpieczenia. Nie potrzebuję ubezpieczenia na powiedzmy 40 000 zł, bo taką kwotę mogę wyjąć z konta od ręki, po co więc dawać zarobić ubezpieczalni?

    Koszty polis ubezpieczalnie wyliczają na podstawie prawdopodobieństwa zdarzenia, a następnie doliczają kilkusetprocentową marżę, więc dopóki stać Cię na samodzielną likwidację potencjalnej szkody, to statystycznie lepiej Ci się opłaci nie ubezpieczać w ogóle. Ubezpieczalnie znają dobrze wartości szkód, więc jedyny sens ubezpieczania jest wtedy, kiedy na samodzielną likwidację szkody nie byłoby Cię stać. Twoja strategia ubezpieczeniowa ma dla mnie taką właśnie wadę. Radzisz ubezpieczać kawalerki na niskie sumy. Tylko te sumy są na tyle małe, że dla mnie równie dobrze tego ubezpieczenia mogłoby nie być…

    Wcześniej napisałeś komuś, że polisa 150 zł to dużo, bo za ubezpieczenie 20 kawalerek wychodzi 3000. Moim zdaniem przy takiej liczbie mieszkań statystycznie lepiej jest ich nie ubezpieczać w ogóle, tylko samemu niejako tworzyć fundusz ubezpieczeniowy.

  24. Przy wykupie ubezpieczenia komunikacyjnego agent compensy zaproponował ubezpieczenia mieszkania i zajął się wszystkim . Nie mialam z tym problemu.

    1. “Agent compensy zaproponował ubezpieczenia mieszkania i zajął się wszystkim”….. hmmmm wszystko fajnie, ale naprawdę pamiętaj cały czas, że agent compensy działa w interesie i na rzecz compensy, a nie Twoim. Compensie zależy na skasowaniu składki, a agentowi na zarobieniu np. 10 czy 20 % prowizji od tej składki. A czy mu zależy na tym, żebyś dostała odszkodowanie jak Cię ktoś zaleje albo jak będzie pożar, no to już nie jest takie pewne…..

      1. Nie czepiajmy się szczegółów, wiadomo o co chodzi. Nikt kto otrzymuje wynagrodzenie nie działa charytatywnie. Dobrze, że przynajmniej w compensie skutecznie reagują, bo już różne opinie o firmach ubezpieczeniowych zdarzało mi się czytać na forach.

  25. Ubezpieczenie mieszkania na wynajem to podstawa . Dotyczy to mieszkania przede wszystkim w blokach. Dlatego wykupiłam taka polise w [nazwa firmy – usunięta przed administratora]. I już z niej korzystałam

  26. Mieszkam w wynajętym mieszkaniu i jest ono ubezpieczone. Jestem wdzięczna że właściciel ubezpieczył go ,Czyję sie spokojniejsza.

    1. Hmmm ale co to Tobie konkretnie daje, że mieszkasz w mieszkaniu, które ubezpieczył wynajmujący właściciel mieszkania? Przecież jak ono się np. spali, to Ty jako najemca nie dostaniesz za to żadnych pieniędzy, tylko właściciel mieszkania.

        1. OK masz opcję OC na wypadek szkody w mieniu najemców. Czyli odszkodowanie zostanie wypłacone tylko wtedy, jeżeli z Twojej winy uszkodzeniu ulegnie mienie należące do najemcy. Zadaj więc sobie kilka podstawowych pytań:

          – jakie konkretnie cenne mienie najemcy mają w mieszkaniu? Swoją pościel, naczynia, sztućcie, używany telewizorek – ile to może być warte?

          – i drugie ważniejsze – jakie sytuacje jesteś w stanie sobie wyobrazić, że do szkody dochodzi z Twojej winy (tak działa Twoje OC)? Jak wybuchnie pożar, to przyznasz się, że z Twojej winy doszło do niego, bo czegoś nie dopilnowałeś? To przecież proszenie się o kłopoty… To samo jeżeli chodzi o zalanie, wybuch itd. Chętnie przyznasz się do spowodowania pożaru?

          Może się mylę, ale moim zdaniem OC dla właściciela mieszkania dotyczące mienia należącego do najemców nie ma sensu kupować. A może ktoś z Czytelników ma taką polisę i kiedyś już z niej skorzystał z sukcesem?

        2. Moim zdaniem większość wypowiedzi w Internecie, które przekonują, że trzeba coś ubezpieczyć, to praca firm PR wynajętych przez ubezpieczalnie. Nie ma nawet sensu dyskusja z takimi wypowiedziami…

  27. Ja przy ubezpieczaniu mieszkania zgłosiłam sie do MultiRisk. Wybór ofert ubezpieczeniowych jest bardzo duży, a oni pomogli wybrać mi najlepsze i to w super cenie. Jeśli macie dylemat, ktore ubezpieczenie wybrac to oni wam na pewno pomogą!

  28. Podaję najświeższe newsy. Otóż niedawno moi najemcy kawalerki w Łodzi (kupionej poprzez Mzuri) zalali klatkę schodową, nie do końca wiadomo czy przez niedbalstwo, czy źle był zamontowany brodzik – mnie tam w każdym bądź razie nie było. Wspólnota mieszkaniowa w dosyć agresywny sposób zwróciła się do mnie, że mam pokryć koszty remontu zalanej klatki schodowej. W odpowiedzi podałem im numer mojej polisy w PZU. Potem PZU przysłało do mnie pismo z pytaniami o tę szkodę. Zgodnie z prawdą odpisałem, że nic nie wiem na ten temat – nigdy w tym mieszkaniu nawet osobiście nie byłem i nie widzę takiej potrzeby.

    Dzisiaj się dowiedziałem, że PZU wypłaciło odszkodowanie za zalaną klatkę schodową z mojej polisy OC w życiu prywatnym, która była dołączona do tej polisy.

    Tak więc mam pierwszy przykład, że wybrałem chyba dobre ubezpieczenie, tak jak opisywałem w obszernym artykule.

    Mamy teraz już grudzień, a ja stosuję politykę że ubezpieczam moje mieszkania zawsze na okres 1 roku styczeń – grudzień. Więc teraz jest okres przedłużania polis oraz wykupienia nowych polis dla mieszkań, które doszły w 2015 roku (a jest ich kilka ;-).

    Tak patrzę na przedłużenie polisy z tego mieszkania, gdzie najemcy zalali klatkę schodową – nowa polisa opiewa na 41.000 zł suma ubezpieczenia, 4.000 zł ruchomości domowe (takie jak pralka czy lodówka), oraz 50.000 zł suma gwarancyjna OC w przypadku szkód wyrządzonych osobom trzecim. Składka za całość wynosi 66 zł za całą roczną polisę.

    Myślę, że taką polisę ii taką cenę mogę z czystym sumieniem Wam polecić ;-)

    Temat jest o tyle ważny, że całkiem niedawno kilkaset metrów od mojego domu był spory pożar, gdzie całkowitemu spaleniu, łącznie z oknami, uległo całe jedno mieszkanie, a wszystkie obok zostały poważnie osmalone… Paliło się tak mocno, że całkowitemu stopieniu uległy nawet okna i futryny. Odremontowanie na pewno będzie kosztować minimum 50 tys. zł…. Jak ktoś nie miał polisy to teraz leży i kwiczy…

    http://kontakt24.tvn24.pl/pozar-mieszkania-w-poznaniu-dwoje-doroslych-i-dziecko-w-szpitalu,186378.html

      1. moje mieszkanie = mój brodzik przeciekał = moja wina = moja odpowiedzialność

        Zresztą po co mam drzeć z nimi koty, skoro właśnie po to mam polisę, niech PZU się martwi i wypłaca ;-)

        1. Jezeli najemcy zalali klatke schodowa, to czy nie oni powinni pokryc strat?
          Czy ktos wie, czy takie wypadki sa uregulowane prawnie? Czy moze da sie jakos odpowiednio sformulowac umowe najmu? Ubezpieczenie duzej ilosci mieszkan to jednak spory wydatek, ktory moze da sie wyeliminowac ;)

        2. 50 zł rocznie / mieszkanie i w tym mam OC nieruchomości to uważasz że jest dużo? Nawet przy dziesięciu mieszkaniach to jest 500 zł rocznie. Na tym można i należy oszczędzać, ale z głową!

    1. Robert, wiesz juz o jaka kwote podniesli Ci premium na nastepny rok po wyciagnieciu od nich kasy za to zalanie? Bylo warto?
      @Tomek, Robert napisal ze to nie jasne dlaczego klatka zostala zalana, wiec rozumiem ze musial poczuwac sie do winy, ze jednak cos bylo nie tak z instalacja i to nie byla wina najemcow, skoro wzial szkode na swoja polise.

      1. O nowych składkach będę wiedział w grudniu – tak jak pisałem wypracowałem system, że wszystkie polisy kupuję na okres styczeń-grudzień i dzięki temu ich przedłużenie zajmuje mi mniej czasu i tylko raz w roku. W grudniu się kończą więc nowe składki na 2017 rok poznam pod koniec grudnia jak zwrócę się do agenta z PZU po ofertę.

        Na pewno napiszę jeżeli coś znacznie się zmieni.

  29. Robert mozesz polecic agenta ubezp. z Poznania (z tego co wyczytalam to tu inwestujesz)? Chcialam ubezpieczyc lokal wg. Twoich wskazowek (w razie wypadku dostac tyle co na remont- 40.000(to jest kawalerka w centrum) + 5.000- ruchome+ OC moje, ewentualnie OC lokatora. Nie jestem na miejscu, wiec telefonicznie kontaktowalam sie z dwiema agentkami, ktore mnie przekonywaly, ze tak to to nie dziala, ze to niedoubezpieczanie itp. W rezultacie wycenily mi polise od 150-250zl :-(
    Druga sprawa: W ostatnim poscie napisales, ze szkody w wynajetym mieszkaniu byly pokryte z Twojego OC (chocaz moglo to byc zaniedbanie lokatorow). Czy jest, wiec sens wykupowania osobnego OC najemcy?

    1. Telefon do tego agenta PZU u którego ja kupuję moje polisy opisywane powyżej: 601 710 625. On jest z Poznania.

      Wciskanie ludziom polis na mieszkanie za 250 zł rocznie to normalna praktyka chyba wszystkich agentów. Nie potępiam ich za to, bo przecież mają swój % prowizji od wartości sprzedanych polis. Ale niestety niekoniecznie jest to zbieżne z interesami naszego portfela ;-)

      Tak samo wmawianie jakiś farmazonów o niedoubezpieczeniu. Tak jak pisałem w artykule – aby było takie ryzyko musi to być wyraźnie napisane w OWU albo na polisie. Jeżeli więc agent tak wmawia – niech pokaże palcem z czego to wynika.

      Odnośnie OC lokatorów – nie kupuję tego osobno, opisywaną szkodę gdzie moi lokatorzy zalali klatkę schodową zgłosiłem z mojej polisy OC (tej za 50 zł rocznie w PZU) i PZU wypłaciło odszkodowanie dla wspólnoty mieszkaniowej na odmalowanie klatki schodowej.

      Ważna uwaga na koniec – tego agenta nie polecam w sensie że uważam go za wspaniałego fachowca. Wręcz przeciwnie trzeba mu patrzeć na ręce i wszystko samemu sprawdzać. Ale wolę korzystać z takiego, bo jak przyjdzie człowiek sprawiający wrażenie świetnego fachowca, to się człowiek rozleniwia i wierzy we wszystkie bajki które ten opowiada i nie chce się np. czytać OWU. A tak to nie mam wyboru ;-) No i przynajmniej przy okazji mogę napisać artykuł na blog u Sławka ;-)

      1. Robert, w imieniu swoim oraz wszystkich Fridomiaków, chciałem Ci bardzo podziękować za ów bardzo pożyteczny “skutek uboczny” w postaci artykułu na blogu fridomia.pl. Twoje artykuły są bardzo treściwe i pożyteczne. Jeszcze raz duże dzięki!

  30. Jak możecie przeczytać z mojego wpisu na blogu powyżej, jestem dosyć sceptycznie nastawiony do ubezpieczania mieszkań od ryzyka kradzieży. Uważam, że nie ma to większego sensu. Teraz złodzieje nie kradną np. telewizora, lodówki czy pralki, to za ciężkie i nieopłacalne dla nich ryzyko. U moich teściów podczas włamania nie ukradli nawet laptopa – widocznie był za stary. Szukają głównie gotówki i biżuterii. Wystarczy więc nie trzymać kasy w domu żeby zminimalizować straty. A jak potem przychodzi co do czego, to ubezpieczalnia będzie szukała dziury w całym, żeby odmówić wypłaty odszkodowania. Trzymacie przez lata paragony czy faktury nabycia np. biżuterii? Jak udowodnicie, że mieliście u siebie skradziony pierścionek i ile był wart?

    A teraz przeczytajcie ten wpis… Ręce opadają. Nie dostaniecie ani złotówki odszkodowania, jeżeli złodzieje… nie zostawią śladów włamania, np. otworzą zamek wytrychem bez jego uszkodzenia…

    http://samcik.blox.pl/2016/03/Ubezpieczyles-mieszkanie-Uwazaj-na-te-pulapke.html

    1. Robert, dzięki za dodatkowe informacje. Niestety nie jestem w stanie otworzyć linka (w Chinach wiele stron jest blokowanych, czasami mam problemy z otworzeniem nawet swojego maila czy bloga), ale z samego tytułu domyślam się o co chodzi.

      Firmy ubezpieczeniowe są znane z tego, że składki ubezpieczeniowe przyjmują bardzo chętnie. Potrafią poczekać, nawet rozłożyć na ratę. Wszystko frontem do Klienta. Gdy przychodzi do likwidowania szkody, to zaczynają podejrzenia, że próbujesz wyłudzić. I musisz udowadniać, że jesteś … uczciwy. To między innymi dlatego z zasady się nie ubezpieczam, chyba, że ubezpieczenie jest obowiązkowe.

    1. Cerwantes, dzięki za przypomnienie. Na razie niestety jeszcze nic nie wiadomo. W tej chwili priorytetem zespołu Mzuri – oprócz normalnego zmniejszania pustostanów, reagowania na awarie, nadzorowania 57 toczących się remontów, itp – jest zakończenie wdrożenia systemu CRM. Brakuje ludzi i czasu do zajęcia się tematem ubezpieczeń.

      Ale z pewnością do tego wrócimy. Samo to, że kilkoro z Was nam o tym przypomina jest dla nas kolejnym i ważnym dowodem na to, że istnieje taka potrzeba.

  31. Robert, wielkie dzięki za ten artykuł, włożyłeś w niego wiele pracy.
    Napisałeś że ubezpieczyłeś “na sumę ubezpieczenia równą 50.000 zł (ściany, podłogi, stałe elementy)” za około 60 PLN. Próbuję wyklikać taką polisę w https://moje.pzu.pl/pzu/home# i widzę, że Mury i Stałe elementy to dwa różne ryzyka. W przypadku 50 000 PLN składka za Mury to 32 PLN, a za “Wyposażenie – stałe elementy” to aż 143 PLN.
    Stałe elementy to np:
    – wszelkie trwale związane z podłożem okładziny ścian, sufitów, podłóg, wraz z tynkami i powłokami malarskimi,
    – kotły co, grzejniki i ich obudowy, piece, bojlery, kominki,
    – drzwi i okna wraz z oszkleniem, zamknięciami i urządzeniami zabezpieczającymi,

    Czyli wygląda na to że ubezpieczenie murów to faktycznie tylko mury (z którymi z reguły nic się nie dzieje), a w przypadku zniszczenia nawet tynków czy kafelek obowiązuje ryzyko za “Wyposażenie – stałe elementy”, którego Ty nie wykupiłeś.

    Czy analizowałeś temat, czy Twoje ubezpieczenie pokryje np. koszt położenia nowych kafelek lub tynkowanie i malowanie w przypadku zalania lub pożaru? Wydaje mi się to dość prawdopodobne, że jednak nie.

    1. Tak – pokryje, przećwiczyłem to na moim własnym mieszkaniu, dostałem według kosztorysu za zalanie kasę na malowanie, tynkowanie…

  32. Świetny poradnik jak zabezpieczyć ciułacza na swoje graty i gołe ściany, ale nie ma najważniejszego właściwie – jak zabezpieczyć tego właściciela ciułacza gdy niesprawna instalacja z jego winy odbierze życie najemcy (pożar lub inne). Wtedy odsiadka gwarantowana. Tego owy mędrzec w artykule nie przewidział. Typowe u nas w Polsce :)

    1. Artykuł był o ubezpieczeniach, a nie o przepisach budowlanych. Przed odpowiedzialnością karną ubezpieczenia nie chronią, musisz wypełniać przepisy i dokładać należytej staranności.

      Co do instalacji elektrycznych, to zlecam elektrykowi z uprawnieniami przeprowadzanie ich kontroli przy użyciu certyfikowanego sprzętu. Protokoły z tych kontroli, dokumentację uprawnień elektryka i dokumentację użytego sprzętu skrzętnie przechowuję. Teoretycznie administracja budynku przeprowadza też przeglądy okresowe, ale w praktyce rzadko spotyka się profesjonalne pomiary.

      Pożar i zaczadzenie może też wynikać z niesprawności instalacji gazowej lub wentylacyjnej. Teoretycznie kontroli tych instalacji dokunują zarządcy budynków, natomiast już na etapie remontu mieszkania należy zadbać, by okna nie były nazbyt szczelne, w pomieszczeniach z kuchenką gazową były kratki wentylacyjne niezabudowane okapami, drzwi do łazienki z piecykiem miały przepisową powierzchnię wlotu powietrza, itp.

      Oddzielną kwestią jest istnienie nieotwieranych krat, które również mogą być pogwałceniem przepisów ppoż.

  33. W Rzeczpospolitej po niedawnej burzy (duże odszkodowania) ukazał się artykuł, w którym potwierdza się to co pisałem – nie warto ubezpieczać mieszkania na wysokie kwoty, należy oszacować na jakim odszkodowaniu nam zależy w razie zalania czy pożaru (dwa najczęstsze wypadki). Jak nas zaleje sąsiad w mieszkaniu kupionym za 200.000 zł, to nie będziemy potrzebowali pełnych 200.000 zł na odmalowanie sufitu, wystarczy pewnie ze 2.000 zł (rzucam z sufitu).

    Dlatego ja wolę ubezpieczyć mieszkanie na wynajem za stawkę 50 zł rocznie na sumę np. 40.000 zł, nie słuchać agenta któremu się to nie podoba (niska składka) i spać spokojnie.

    http://www.rp.pl/Ubezpieczenia-i-odszkodowania/308169947-Jak-uzyskac-pelne-odszkodowanie-za-mienie-zniszczone-przez-nawalnice-i-wichury.html#ap-2

    Niedozwolona proporcja

    W ubezpieczeniach budynków poszkodowani stykają się z problemem związanym z zastosowaniem tzw. zasady proporcji. Jest ona wciąż stosowana przez zakłady ubezpieczeń, w przypadku, gdy suma ubezpieczenia ustalona przy zawieraniu umowy nie jest równa wartości mienia w tym momencie. Na przykład: dom jest wart 200 tys. zł, a zostanie ubezpieczony na 100 tys. zł. Ubezpieczyciel uznaje w takim przypadku, że suma ubezpieczenia została zaniżona o 50 proc. O taki wskaźnik obniża potem odszkodowanie przy szkodzie częściowej, a czasem nawet i całkowitej. To oznacza, że jeśli koszt naprawy zerwanego dachu wyniósł by 30 tys. zł, to ubezpieczyciel zgodzi się pokryć tylko połowę tej kwoty, czyli 15 tys. zł. Jeśli dom zostanie zupełnie zniszczony, to niektórzy ubezpieczyciele również wypłacą tylko połowę sumy ubezpieczenia, czyli 50 tys. zł. – Zgodnie z orzecznictwem sądów, ubezpieczyciele powinni pokrywać rzeczywistą wartość szkody, a jedyną granicą jest ustalona z klientem suma ubezpieczenia. Jeśli – trzymając się naszego przykładu – naprawa zniszczonego dachu to koszt 30 tys. zł, to właśnie tyle powinien otrzymać klient. Bez względu na to, czy suma ubezpieczenia odpowiada wartości mienia czy też została zaniżona. Jeśli dom został ubezpieczony na 100 tys. zł i został zupełnie zniszczony, to odszkodowanie powinno wynieść 100 tys. zł – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego.

  34. Fajnie, że orzeczenia idą w tym kierunku.
    Ja jestem tego samego zdania co Ty Robercie. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak “niedoubezpieczenie”.

    Podam analogicznie przykład. Czy można niedoubezpieczyć na przykład własnego życia ??
    Czy jeśli ktoś kupi polisę na życie za 100.000 zł to zakład ubezpieczeń może mu wypłacić proporcjonalnie połowę jeśli stwierdzi że jego życie było warte nie 100 a 200 tys ?? A co jeśli stwierdzi że było warte 1.000.000 zł ? Wypłaciłby tylko 10 % ze 100.000 ?? Przecież to jakiś absurd
    A przeciwnie ? Jeśli ktoś kupi polisę na 2.000.000 zł a jego życie byłoby “warte” w/g kogoś w zakładzie tylko 50.000 zł… co wtedy ?

    Umowa ubezpieczenia jest prosta w zasadzie jak budowa cepa – to jest czysty zakład i wygrywa ten kto miał rację. Ubezpieczający zakłada się że w okresie podanym w umowie coś mu się przydarzy (wypadek, zalanie, pożar, śmierć etc.) i zakłada się o konkretną stawkę np.100.000 zł. Płaci w zamian składkę. Natomiast ubezpieczyciel robi dokładnie przeciwny zakład – mianowicie zakłada się że w tym samym okresie nic złego z tego co napisano w umowie nie przydarzy się klientowi.
    Wygrywa ten kto miał rację, jeśli coś złego się stanie klient zgarnia całą pulę o którą się zakładał (lub jego rodzina) a jeśli nic się nie zdarzy to wszystkie składki idą na poczet zakładu.

    Suma ubezpieczenia jest moim zdaniem nienaruszalna i do obrony w sądach co widać w tym artykule.

    Analogicznie każdy powinien mieć możliwość ubezpieczenia własnego mienia na dowolną kwotę choćby było warte 500.0000 – np ubezpieczyć je na 1.000 zł. Jeśli ktoś zakłada że tylko tyle straci w wyniku jakiegoś nieszczęścia to jego sprawa. W razie zupełnego zniszczenia mienia otrzyma po prostu 1.000 zł.

  35. Właśnie jestem przed dylematem ubezpieczenia wynajmowanego mieszkania. Dzięki za artykuł. Moje mieszkanie to stara kawalerka po babci, na ostatnim pietrze, w środku z cennych rzeczy nowa lodówka i 4-letnia pralka( reszta to albo starocie albo rzeczy najemców). Po przeczytaniu artykułu zdecydowałam ubezpieczyć mury (zalanie , pożar, katastrofa budowlana) na 50 tys, OC w życiu prywatnym (na wszelki wypadek), BEZ kradzieży, przepięć, wandalizmu. Jakieś sugestie/podpowiedzi?
    Aha, mam OC w życiu prywatnym również w polisie na dom, w którym mieszkam- ale jak rozumiem- to inne OC?

    1. Moim zdaniem bardzo dobra decyzja – suma ubezpieczenia na 50.000 zł spokojnie wystarczy Ci na wypadek zalania (tu jak rozumiem ewentualnie przeciek dachu skoro na ostatnim piętrze), pożaru czy pioruna. Taka kwota pozwoli na remont mieszkania na cacy. Ewentualnie jeżeli cały budynek runie no to dostaniesz 50.000 zł, ale z tym ryzykiem trzeba się pogodzić, bo jest raczej znikome.

      Ubezpieczenie kradzieży – według mnie zbędne, bo niby co mieliby Ci tam ukraść? Nową lodówkę czy 4-letnią pralkę? Takich rzeczy obecnie się już nie kradnie, jak to ukraść skoro tyle pięter, zresztą nawet jeżeli to można pogodzić się z taką stratą (nową pralkę odkupisz za ok. 800 zł).

      Musisz tu się upewnić, ale według mnie to Twoje OC w życiu prywatnym może zadziałać w przypadku Twojego mieszkania. W razie gdyby ktoś w Twoim mieszkaniu zalał sąsiadów z dołu, top zgłaszasz szkodę z tej swojej polisy. Doczytaj szczegóły w polisie i OWU, ale być może nie ma sensu kupować dwóch OC jednocześnie. Sprawdź po prostu czy Twoje obecne OC w życiu prywatnym jest przypisane do określonego adresu, czy zadziała wszędzie (rozważ takie przypadki jak spowodujesz wypadek na rowerze ze swojej winy, stłuczesz w sklepie wystawę przez nieuwagę, albo właśnie zalejesz sąsiada w swoim drugim mieszkaniu).

      1. Na pewno opłaca się mieć wiele mieszkań na jednej polisie – nie tylko ma się to wtedy na głowie tylko raz na rok, to w dodatku wychodzi taniej, niż wiele osobnych polis (przynajmniej w PZU) no i OC siłą rzeczy obejmuje wszystkie mieszkania z polisy.

        Natomiast nie wiem, czy w ogóle OC w życiu prywatnym jest coś warte w przypadku mieszkań wynajmowanych. W końcu jest to “OC w życiu prywatnym”, a wynajmowanie mieszkania to już nie życie prywatne, tylko działalność zarobkowa. Ja wykupuję OC pod kątem mieszkania, w którym sam mieszkam, i potencjalnych szkód wyrządzonych przez dzieci, a mieszkania wynajmowane obejmowane są nim niejako przy okazji. Gdyby była szkoda OC w tych mieszkaniach, to pewnie ubezpieczalnia by mi jej nie uznała. Z drugiej strony, nie bardzo widzę, jaka szkoda przeze mnie zawiniona mogłaby powstać w mieszkaniach, w których nie przebywam.

        1. Mam taki nieśmiały postulat, żeby dzielić się tylko wiedzą, którą mamy sprawdzoną, a nie domysłami czy własnymi wyobrażeniami, niepopartymi konkretnymi źródłami, praktyką czy wiedzą prawniczą. Takie pisanie jak “pewnie ubezpieczalnia by mi jej nie uznała” wprowadza tylko chaos, nie daje to żadnej wartości osobie poszukującej konkretnej wiedzy. Tak samo pisanie “wynajmowanie mieszkania to już nie życie prywatne, tylko działalność zarobkowa” przypomina wnioskowanie na podstawie potocznych domysłów.

          Przechodząc do meritum – piszesz że warto mieć jedną polisę na wszystkie mieszkania. Nie wiem czy przeczytałeś mój artykuł który jest podstawą tej dyskusji, ale praktycznie to samo tam zawarłem:

          “Jeżeli posiadasz kilka mieszkań na wynajem, pomyśl nad ujednoliceniem okresu ubezpieczenia. Swego czasu każde kupowane przeze mnie mieszkanie ubezpieczałem od razu po jego kupieniu. Powodowało to, że praktycznie co miesiąc kontaktował się ze mną agent ubezpieczeniowy, zawracał głowę, męczył spotkaniami i co miesiąc musiałem się z nim spotykać, wybierać warianty ubezpieczenia, przedłużać polisę, robić przelew itd. Stwierdziłem, że to nie na moje nerwy.”

          Z tym że sprecyzowałbym, że nie musi to być konkretnie jedna długa polisa obejmująca kilka mieszkań. Ja mam osobną polisę na każde mieszkanie, tyle tylko, że każda z tych polis ma ten sam okres ubezpieczenia (ja dopasowałem i mam 1 stycznia – 31 grudnia). Tak więc wystarczy że raz w roku kupię nowe polisy zawsze w grudniu i mam spokój.

          Co do kwestii czy OC w życiu prywatnym jest coś warte – owszem jest warte, tylko trzeba wiedzieć do czego służy – należy po prostu przeczytać polisę oraz OWU. W moim przypadku już dwukrotnie najemcy zalali klatkę schodową i wspólnota mieszkaniowa skorzystała z mojej polisy OC w życiu prywatnym i PZU wypłaciło odszkodowanie. Nie były to wielkie sumy (rzędu 500 zł), więc PZU pewnie nie wnikało w szczegóły i wypłaciło odszkodowanie.

        2. Mam dołożone do każdej polisy. Nie wiem czy jest to dobre czy nie, ale koszt tego jest znikomy i całość danej polisy za jedno mieszkanie mieści mi się w ok. 50zł/rocznie.

        3. Robert, piszesz dość aroganckim i przykrym tonem, jednocześnie siejąc jeszcze większy zamęt i nie mając kompletnego pojęcia ani o OWU, ani o prawie. Są zapewne różne ubezpieczenia OC, ale zgodnie z OWU PZU Dom, ubezpieczeniem OC może być objęty właściciel nieruchomości, osoba bliska właścicielowi lub pomoc domowa. Najemca nie jest żadną z tych osób. To, że PZU wypłaciło odszkodowanie wspólnocie, musiało zatem wyniknąć z zatajenia lub przeinaczenia faktów.

          Twój artykuł czytałem już dawno temu, nie neguję jego wartości, jednak w zakresie polis jest znów w nim nieścisłość. Wiele polis na jedną datę wychodzi drożej np. w PZU, niż jedna polisa na wiele mieszkań, tak więc Twoje rady są po prostu nieoptymalne.

        4. Tomek, nie chcę roli adwokata Roberta, ale o ile jego ton bywa czasami dość szorstki, to zarzucanie mu tego, że nie ma pojęcia o prawie jest mocno nietrafione. Robert jest prawnikiem:-)

          Panowie, proszę nie atakujcie się nawzajem. Argumenty owszem, ale nie ad personam. Na fridomii to po prostu nie wypada:-)

        5. Dzięki Sławek, bo ja sam raczej nie widzę, żebym gdziekolwiek tutaj pisał przykrym i aroganckim tonem ;-) Co do zarzutu że nie mam kompletnego pojęcia ani o OWU, ani o prawie – hihihihi.

          Być może na niczym faktycznie się nie znam, a długi i sążnisty artykuł na ten temat napisał za mnie kto inny ;-)

          Dla mnie ani dla każdego kto czyta o zagadnieniu polis mieszkań na wynajem nie ma znaczenia kim jestem, czy się znam czy nie. Najważniejsze – czy te polisy działają i ile kosztuję. Mam sporo mieszkań na wynajem, wszystkie ubezpieczyłem tak jak szczerze opisałem. Przez ostatnie trzy lata miałem jakieś 4 szkody, w tym na sporą kwotę wskutek włamania, do tego mnie zalali sąsiedzi, a raz moi najemcy zalali klatkę schodową. Za każdym razem PZU bez problemu wypłacało całość odszkodowania. W większości szkody zgłaszali pracownicy Mzuri, więc moja rola ograniczała się do podania numeru polisy.

          Nie wiem więc czy wprowadzam chaos, czy się na czymkolwiek znam. Podaję jednak konkretny przykład. Jeżeli uważasz, że podane rady są nic nie warte – nikt Tobie nie broni kupować polisy za 500 zł rocznie i ubezpieczać mieszkania na ich wartość rynkową, od kradzieży, przepięcia, każdego mebla z osobna.

          Co do Twojego ostatniego argumentu, że wersje 1/ wszystkie mieszkania na jednej polisie 2/ każde mieszkanie na osobnej polisie różnią się składkami – powiem tak: przy tym co ja wybrałem pod długim namyśle i przemyśleniu tematu, składka wynosi ok. 50-60 zł rocznie/mieszkanie. Naprawdę uważasz, że jak zmieni się kartkę czy na wiele kartek, to będzie jeszcze taniej? Z moich badań oferty rynkowej wynika, że taniej nikt Ci polisy nie zrobi i nieważne czy na 1 czy 10 polisach.

          Pozdrawiam i życzę dobrego dnia, bez niepotrzebnego używania argumentów ad personam. To jest za fajny blog, żeby ludzie jeden na drugiego naskakiwali, bo się ktoś z kimś nie zgadza. Jeżeli uważasz że wiesz o czymś lepiej – napisz lepszy artykuł / poradnik, Sławek na pewno z przyjemnością go opublikuje z pożytkiem dla nas wszystkich ;-)

  36. Dziękuję. Nie ubezpieczam od kradzieży, co do OC-okazuje się, że to , które mam w swojej polisie przy domu, – też zadziała. Agent proponuje mi rozszerzenie polisy o dwie rzeczy : gdyby z mojej winy coś stało się najemcom i gdyby coś stało się sąsiadom z winy najemców. Jestem b sceptyczna, proszę o opinie.

    1. Czyli proponuje Ci OC przy tym mieszkaniu. W tych polisach z PZU które opisuję mam to OC załączone w składkę za te 50-60 zł rocznie. I zadziałało – moi najemcy w Łodzi zalali klatkę schodową , koszt niewielki 400 zł, ale PZU w całości to wypłaciło dla wspólnoty.

    2. Tak apropos OC to niegłupia opcja występuje w polisach InterRisk. Jest to rozszerzenie OC na inne posiadane nieruchomości. I jeśli odpukać przydarzyłaby się szkoda większa niż wysokość limitu OC w polisie danego mieszkania to można korzystać z OC z polis innych mieszkań. Więc kupując niewielkie OC w każdym mieszkaniu przy większej ich liczbie mamy całkiem wysokie sumaryczne ubezpieczenie OC. Potwierdzałem w InterRisk, że tak to działa.

    1. Nie zauważyłem, nadal kosztują 50-60 zł rocznie każda. A były już wypłacone ze cztery szkody i za każdym razem PZU wypłacało całość wedle kosztorysu naprawy i było OK.

      Taką samą polisę mam co do mieszkania gdzie mieszkam, jest spore więc ubezpieczyłem je na wyższą kwotę (100.000 zł), chociaż rynkowo jest warte pewnie z 1 mln zł. Jakiś czas temu włamano się do hali garażowej i zniszczono mi bramę, ukradziono kilka drobnych rzeczy i nowy rower. Największa strata to zniszczona brama, koszt nowej wyniósł ok. 5.000 zł. Zgodnie z moją teorią nie dostałem żadnego odszkodowania za ukradzione rzeczy, ale PZU sfinansowało w CAŁOŚCI wymianę bramy na nową. Tak więc to akurat zadziałało perfekt.

      Co do złodziei to zainstalowaliśmy alarm.

  37. Robert – niesamowita skarbnica wiedzy – właśnie ubezpieczam swoje mieszkania i korzystam z Twoich rad. Czy mógłbyś gdzieś zamieścić, co dokładnie masz w tych 50/60zł? Wszelkie wyceny jakie dostaję wchodzą w kategorie 3/4x wyższe…

    Pozdrawiam,
    Mateusz

    1. Mogę tylko odesłać do artykułu i komentarzy…. Na pewno pytasz o tą samą polisę właśnie w PZU?
      Jeśli bardzo potrzebujesz, mogę Ci wysłać skanem polisę przykładową na wzór ;-) Podawałem nawet namiary na agenta, który mi sprzedaje te polisy. Ogólnie mówiąc mam w polisie za tę cenę ubezpieczenie murów na 40-50.000 zł oraz OC. Polisa chroni mnie więc jeżeli mieszkanie się spali, zostanie zalane, piorun walnie i zniszczy. Kasa będzie na remont – odmalowanie, tynkowanie, wymianą podłogi itp.

      Namiar na mnie:

      robert kropeczka walczak małpa rwalczak kropeczka pl

  38. Robert, mam do Ciebie takie pytanie w kontekście ubezpieczenia. Wyobraź sobie następującą sytuację. Remontujesz mieszkanie. Odbierasz prace, zlecasz sprawdzenie instalacji elektrycznej. Jest sprawna.. Masz protokół. Później w mieszkaniu jest jeszcze montaż mebli, sprzętów AGD, drobnych pierdół. Trzy ekipy. I ktoś, nie wiadomo kto majstruje przy gniazdku elektrycznym. Tego nie widać z zewnątrz. Efekt taki, że przewód zerujący zasilający podwójne gniazdo luzuje, wyskakuje i zwiera się z fazowym. Efekt taki że na bolcu w gniazdku pojawia się napięcie. Miałem taką sytuację. Sam przypadkowo dotknąłem i dostałem po łapach. Zleciłem sprawdzenie instalacji po raz drugi i problem został zdiagnozowany. Ale odkryłem to zupełnie przypadkowo.

    Wyobraźmy sobie teraz, że w gniazdku nie majstrowała ekipa ale któryś z kolejnych najemców. I nie wiadomo który. I jeśli na koniec ktoś zostałby porażony prądem i poniósł szkodę, czy roszczenie z jej tytułu nie trafiłoby do właściciela? W końcu właściciel odpowiada za dostarczenie bezpiecznego przedmiotu najmu, czyż nie?

    1. Rozumiem pytanie, ale jaki to ma związek z tematem ubezpieczenia? Wałkujemy tu milionowy raz zakres polisy o której piszę którą sam kupuję – mury i OC od zalania np. sąsiadów lub pożaru który wybuchł w moim mieszkaniu. Nie ma tu mowy o jakichś wypadkach poranieniach czy broń Boże śmierci najemcy.

      Wracając do meritum – pisałem już na fridomii komentarz i podawałem linka do podobnej sytuacji. Wynajmujący nie dochował staranności i nie robił przeglądów piecyka – bodajże junkersa. Mieszkanie wynajął pięknej studentce. Niestety piecyk nawalił i najemczynię zabił czad…. Z tego co wyczytałem, pomimo skarg zgłaszanych przez ojca zmarłej, prokuratura umorzyła ostatecznie sprawę.

      Nie znaczy to, że się z tym zgadzam. Faktycznie zgodnie z KC obowiązkiem właściciela jest udostępnienie przedmiotu najmu w stanie zdatnym do umówionego użytku (tak mówi przepis).

      Temat gniazdka – według mnie prokurator czy sąd będzie badał czy właściciel dochował wymagań z przepisów, np. przeglądy które są wymagane przepisami prawa. Jeżeli ich dochował, to nic mu nie powinno grozić. A pytanie o przeglądy techniczne gniazdek – Sławek może fachowiec z Mzuri się wypowie na ten temat? Moja wiedza jest na ten temat niewielka.

      1. Z ubezpieczniem ma to tyle wspolnego, ze myslalem o odpowiedzialnosci odszkodowawczej. Pamietam case, ktory przewinal sie przez media jakis czas temu w ktorym w salonie jubilerskim wybuchla butla gazowa i zabila klienta. Jego zona pozwala salon i wygrala (przynajmniej w pierwszej instancji) olbrzymie odszkodowanie. Odpowiedzialnosci karnej nie bylo bo okazalo sie ze firma dostarczajaca butle odstawiala jakas maniane. Ale roszczenie odszkodowawcze sad uznal. Pewnie daloby sie zrobic regres do dostawcy butli ale pytanie czy daloby sie cokolwiek wyegzekwowac. Myslales o takich zagrozeniach w temacie polisy OC? Czy gdyby moje gniazdko porazilo najemce mimo ze wykonalem w odpowiednim czasie przeglad instalacji to moglbym na drodze cywilnej byc skutecznie pozwany o odszkodowanie?

  39. To prawda – warto ubezpieczyć mieszkanie. Dobra polisa powinna składać się z kilku podstawowych elementów: ochrony mienia na wypadek zdarzeń losowych (m.in. przepięcie, pożar), kradzieży z włamaniem, a także z OC w życiu prywatnym (np. gdy zalejemy sąsiada, ubezpieczyciel wypłaci za nas odszkodowanie) i assistance (pomoc fachowców, np. ślusarza czy hydraulika). Kluczowe przy wyborze ubezpieczenia jest ustalenie sum, do których ubezpieczyciel będzie nas chronił. Trzeba zwrócić uwagę, aby podana w polisie wartość mieszkania i jego wyposażenia nie była niższa niż w rzeczywistości. Jeżeli nie jest się pewnym,, jakie elementy ochrony wybrać, polecam zakup u doradcy, który na pewno odpowie na wszystkie pytania. Więcej o ubezpieczeniu mieszkania można przeczytać także na stronie internetowej http://www.compensa.pl.

    1. “Trzeba zwrócić uwagę, aby podana w polisie wartość mieszkania i jego wyposażenia nie była niższa niż w rzeczywistości”

      Widać że ten agent sprzedający polisy nie przeczytał tekstu ;-) Po co mi jako właścicielowi mieszkania na wynajem ubezpieczenie od kradzieży? Ktoś mi ukradnie mój tapczan??? Po co mi assistance skoro tam nie mieszkam??

      Tak właśnie wygląda sprzedawanie polis – byleby składka była możliwie wysoka, najlepiej skasować 500 zł rocznie i agent zadowolony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.