Konkursy telewizyjne, a planowanie swojej przyszłości

Żona mojego kuzyna zajmuje się profesjonalnie wygrywaniem nagród w konkursach organizowanych przez różne firmy. Wygrała już ponoć skutery,  lodówki, komputery, telefony, a nawet jakieś samochody. I nie jest to tylko kwestia jej wyjątkowego farta. Okazuje się, że mamy w Polsce całkiem ponoć sporą grupę zawodowych zwycięzców konkursów. Wysyłają tysiące SMS-ów nie na chybił trafił, tylko wg ściśle określonego schematu, po wcześniejszym wnikliwym przeczytaniu regulaminu konkursu. Jakiś czas temu też czytałem o tym w którymś z tygodników opiniotwórczych, że jest kilka rodzin w Polsce, które wygrywają większość samochodów (czasami w konkursie jest do wygrania nawet i 100 egzemplarzy samochodów) dostępnych w organizowanych w Polsce konkursach. To pewnie dlatego organizatorzy konkursów nie reklamują się dziś tak często jak jeszcze kilka lat temu:-)

Pewnie są też ludzie, którzy zawodowo utrzymują się z wygranych w telewizyjnych konkursach wiedzy. Byłem zaskoczony gdy jakieś ćwierć wieku temu gospodyni kultowej “Wielkiej Gry” – Stanisława Ryster –  przedstawiła kolejnego zawodnika jako osobę, która wygrała do tej pory konkursy w kategoriach bardzo od siebie odległych tematycznie, typu “gwiazdy i galaktyki”, “życie i twórczość kogoś tam”, “flora Patagonii” czy “hutnictwo średniowiecznego półwyspu iberyjskiego”. Byłem pod wrażeniem ogromu wiedzy owego uczestnika teleturnieju. Dziś się domyślam, że dla części osób dysponujących ponadprzeciętną pamięcią encyklopedyczną, teleturnieje były wtedy i mogą być nadal – po prostu – sposobem na zarabianie. Może nawet na budowanie swojej wolności finansowej gdyby zdecydowali się wygrane przeznaczać na kupno kolejnych mieszkań na wynajem.

Dodatkowo, ludzie lubią adrenalinę konkursu. Ostatnio przerzucając kanały tv w poszukiwaniu meczu Mistrzostw Azji w piłce nożnej, natrafiłem na finał konkursu “Postaw na milion”. Nie widziałem tego teleturnieju wcześniej, ale już po paru sekundach zrozumiałem jego zasady. Sympatyczne małżeństwo miało odpowiedzieć na pytanie w kategorii “kolory”.

Pytanie brzmiało: Flaga, którego kraju ma na dole kolor czerwony? Rosji czy Holandii?

Dużo podróżuję, lubię flagi i potrafię rozpoznać większość z nich. Choć oczywiście mam sporo problemów z flagami krajów afrykańskich (we flagach wielu krajów występują 3 kolory – czerwony, żółty, zielony w różnych konfiguracjach pionowych i poziomych plus czasami dodatkowo czarna lub biała gwiazdka.  Z kolei we flagach krajów z Ameryki Środkowej dominują biały i niebieski (Honduras, Nikaragua, San Salwador, Gwatemala). W Europie jest dużo flag trójkolorowych – niebiesko-biało-czerwonych. Wygląda na to, że kraje po prostu kopiują flagi sąsiadów:-) Bezwstydnie naruszają czyjąś własność intelektualną. Flaga nowopowstałego Sudanu Południowego ma wyraźne zapożyczenia z flagi Kenii.

Ale odpowiedzi na to pytanie konkursowe byłem pewien. Przynajmniej tak mi się wydawało. Małżeństwo – choć mieli wiele wątpliwości – postawiło w ostatniej sekundzie wyznaczonego czasu – na Holandię – całość 200.000 złotych, którymi dysponowali. Ucieszyłem się, bo wydali mi się bardzo sympatyczni. Z jakim zdziwieniem zobaczyłem, że jednak stracili całość kwoty. Jak to?!!! Widać organizatorzy konkursu musieli się pomylić. Już chciałem napisać maila by jednak oddali tym ludziom owe 200.000, ale dla pewności postanowiłem potwierdzić kolory flag tych dwóch krajów. I kolejny szok! To ja się myliłem, a nie organizatorzy konkursu.

A skąd moje zdziwienie? Ano stąd, że moja żona, poirytowana tym, że rozpoznaję flagi różnych egzotycznych państw, a mylę kolejność kolorów na fladze Federacji Rosyjskiej, postanowiła dać mojej pamięci wsparcie. Powiedziała mi, że łatwiej zapamiętać kolejność kolorów przypominając sobie słówko … “KGB”:-)) Jak to KGB? – zapytałem zdziwiony. To proste, wyjaśniła, KGB to skrót od krasnyj, goluboy i bielyj. To zapamiętałem, ale widać musiałem zapomnieć o tym, że ten akronim należy odczytywać od dołu flagi, a nie od góry.

Jaki morał z tej przydługiej historyjki?

Chyba najważniejszy to taki, że byłem pewien swoich racji, ale znając/pamiętając – niestety – tylko pół prawdy. Przegrałbym w tym konkursie tak samo jak to sympatyczne małżeństwo. Tyle, że pewnie bym się jeszcze dodatkowo wygłupił, zarzucając TVP2 pomyłkę  na moją niekorzyść. Może nawet doszukując się przeciw mnie spisku. Zadziwiające jak często my ludzie tak właśnie postępujemy. W konkursach, w życiu codziennym, w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, w ocenianiu działań innych osób. Nawet na łamach przyjaznej fridomii, czasami  pojawią się osoby, które lepiej znają moje intencje ode mnie samego:-))))

Inny morał to taki, że mam zbyt mało wiedzy, a mimo to zbyt mało pokory by uczestniczyć w telewizyjnych turniejach.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

2 Responses

  1. Do tego dochodzi ważny czynnik stresu. Nam jest łatwiej kogoś oceniać i odpowiadać sprzed ekranu telewizora we własnym domu popijając herbatkę (pomijam już możliwość sprawdzenia odpowiedzi na wikipedii). W studiu telewizyjnym oślepiają nas światła i kamery, obserwuje nas publiczność no i mnóstwo ludzi przed telewizorami. W takim stresie człowiek nawet super wykształcony i znający odpowiedź na dane pytanie może po prostu zgłupieć i nie umieć powiedzieć nic sensownego.

  2. To fakt że są zawodowcy w takich teleturniejach tak samo jak jest faktem że niektórzy żyją z uzupełniania krzyżówek. Jakiś rok temu miałem właśnie do czynienia z taką Panią która regularnie uzupełniała krzyżówki po kilka dziennie( tych tomików) i wysyłała odpowiedzi konkursowe. Pamiętam jak dziś że jak wszedłem do jej mieszkania to moim oczom okazał się taki duży stos krzyżówek do uzupełnienia na następny tydzień. Na moje pytanie jak ona to robi powiedziała że zoptymalizowała już sobie ta czynność i wcale nie trzeba było uzupełniać wszystkich haseł na wszystkich stronach tylko wybrane i na wybranych stronach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.