9-letnia podróż dookoła świata

Jakiś czas temu wspominałem na łamach fridomii oraz na antenie Kontestacji o moim starym (spotkaliśmy się po raz pierwszy w Cote d’Ivoire w 1989 roku) znajomym  – Kaziku – który przepłynął świat dookoła swoim katamaranem. Podróż trwała aż 9 lat. Nie podróżował sam, ale jako samotny … rodzic. Z dwójką swoich małych dzieci. Miałem okazję je poznać w zeszłym tygodniu podczas wieczoru autorskiego w Warszawie. Poniżej krótka relacja z tego spotkania autorstwa Waldka Paszyńskiego, sympatyka Stowarzyszenia Samoster, organizatora spotkania.

Wszystko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ale zdecydowanie największe: dojrzałość i mądrość życiowa nastoletnich Nel i Noe. Z Nel rozmawiałem ok 45 minut i w ogóle nie miałem wrażenia, że rozmawiam z 15-16-latką. Noe też jest wspaniałym 11-latkiem, który został zaokrętowany w wieku 7 … miesięcy. Wbrew powszechnemu mniemaniu, z doświadczeń Kazika wynika,  że dzieci wychowywać jest dużo łatwiej na morzu niż na lądzie. Podał ku temu wiele przekonywujących argumentów, a jego dzieci są tego najlepszym dowodem. Fascynujące spotkanie.

Oto link do artykułu w “Podróżach” autorstwa Joanny Szyndler:  028_PDR_07_14_01    oraz relacja ze spotkania autorstwa Waldka:

27.01.2015 – wyjątkowe spotkanie w Korsarzu. Już przed godz. 19.30 sala na
dole (tzw lochy) pełna. Nic dziwnego – zjawili się goście niesamowici,
jakby z innego wymiaru, a mianowicie Kazimierz, Nel i Noe Ludwińscy.
Laureaci Kolosów w kategorii podróże a W konkursie Rejs Roku 2013 zdobywcy
III nagrody, za podróż 9 lat dookoła świata katamaranem s/y “Wyspa
Szczęśliwych Dzieci”. Noe miał wtedy tylko 7 m-cy gdy zaczął, dziś ma
akurat swe 11-te urodziny, z czego 9 lat na rejsie po morzach i oceanach
całego świata. Kto jeszcze ma takie jak on CV? Jego siostra Nel była wtedy
6-latką, teraz wyrosła na piękną, mądrą i zaradną 17-latkę. Pokochali
dzięki pasji taty podróże, mimo sztormów, przeciwności na jachcie spełniali
wymagania obowiązku szkolnego, uczyli się i Nel zdawała egzaminy szkolne
bdb. Zdał też egzamin ich jacht, zbudowany jeszcze wg własnego projektu
Kazimierza i jego dwóch braci w latach 70-tych, pierwszy polski katamaran,
który uzyskał certyfikat na żeglugę bez ograniczeń po wszystkich wodach
świata. Jak radzili sobie bez mamy (bywała na jachcie tylko na krótko) i
mnóstwo innych pytań padło. Kazimierz, Nel i także najmłodszy Noe
odpowiadali,uchylali rąbka tajemnic, ale to i tak był czubek góry lodowej.
Dzisiaj pisząc tę notatkę mam wrażenie, że jestem jak mały chłopczyk na
brzegu oceanu z wiaderkiem i łopatką, który ma nabrać łopatką do wiaderka
całą tę wodę;-). Ale dla tych co nie byli opowiem parę mych odczuć, że to
było rewelacyjne spotkanie z pokazem zdjęć i opowiedziane trochę przez
chłopca, jego siostrę i głównie tatę, którzy razem byli prawie wszędzie na
świecie. Dzieci uczyły się wg programu indywidualnego za zgodą ministerstwa
polskiego, a były po drodze w szkołach Australii, Filipin, Singapuru, Nowej
Zelandii, Brazylii, itd, itp. No i szkoła życia na jachcie tylko z tatą.
Wyrośli więc w tak innych warunkach i są tacy zaradni, że głowa mała. Mówią
czysto po polsku i każde w 2-3 obcych językach. A pokaz zdjęć i komentarze
ich osobiste było bezcenne. Natłok informacji i nazw geograficznych był
taki, że darujcie mi proszę, nie powtórzę, tak dużo zobaczyliśmy zdjęć, bo
nie tylko pływali ale podróżowali też lądem… Łatwiej mi powiedzieć gdzie
nie byli i czego nie widzieli, np śniegu :-) . Nel marzy o rejsie na
Islandię, o którym było akurat spotkanie tydzień temu. Ich spojrzenia na
świat i życie w zupełnie innej rzeczywistości oraz bezcenne informacje,
gdzie jest jak i co można zobaczyć..Cudowny komentarz Kazimierza, jego
poetycko filozoficzne myśli ulotne przeplatane egzotycznymi obrazami, tego
nie da się opisać, to trzeba było przeżyć wczoraj samemu. Dzięki ci
Samosterze i Neptunie za to:-) Jacht ich jest zacumowany teraz na rzece w
Afryce i nie zdradzę gdzie, żeby nie odpłynął:D Mieszkają obecnie nasi
żeglarze w Szczecinie i po początkowej fascynacji życiem lądowym wszyscy
troje czują się nieswojo i czegoś im brakuje. My wiemy czego, tej choroby
morskiej co tak gna:)))

Andrzej zapytał:
– Gdyby tata chciał popłynąć jutro w rejs? Rok? Dwa lata? To popłynęłabyś?
– Rok? Dwa lata? – zaśmiała się Nel i dodała:
– To za mało.

Tylko Noe zauważył, że tu na lądzie ma więcej kolegów. Kazimierz
opowiedział historię budowy jachtu, przygody z uszkodzeniami pletw
sterowych, wjeżdżaniem na rafy nie chcący, o tym, że gigantyczne statki
mijane po drodze mogą staranować bo tam nie ma nikogo na mostkach
kapitańskich- komputeryzacja.. Lub ciekawostkę, że w Australii opieka
socjalna i medyczna nad osobami starszymi jest na poziomie wyższym niż w
Szwecji i Norwegii, a na wyspach takich a takich żyje się bezstresowo w
ciepłym klimacie, i 1000 innych rzeczy, których oni doświadczali. Pamiętam,
jak zacytował swego syna:

– Dziękuję ci palmo?
– za co? – zapytał zdziwiony Kazimierz
– Za cień. – odparł Noe

Odpowiadali wszyscy troje na pytania do prawie 23.00 i zostali na nocleg u
żeglarzy tutaj. Nel mówiła, że to styl życia, że spotyka się wszędzie na
świecie ludzi w różnym wieku pływających i żyjących na jachtach. Ona mając
17 lat teraz ma wiedzę i doświadczenie kobiety samodzielnej a jej brat z
geografii ma 5-tkę i zagina nauczycielkę;-)A tata jest szczęśliwy, że dal
radę. Dzieci mają inne podejście do wielu spraw. Tolerancja? Dla nich to
naturalne. Ekologia? Wypływa z serca i demonstracyjnie wybierali z wody
śmieci. Nie ma nic wspólnego z ekologią finansowaną przez firmy chemiczne.
Podobno pierwsze zdanie, jakie wypowiedziały, to:

– Nie ma: “nie bo nie”.
Morze i oceany to wspaniałe środowisko do wychowania. Tam nie ma “nie bo
nie”

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

6 Responses

  1. Cześć Sławku,
    fascynujące to mało powiedziane! Niesamowite, odważne i jak z innej planety … jak dobrze, że tacy ludzie ciągle są. Dzięki za dzisiejszy wpis :)
    Nie wiesz, czy planowane są jeszcze jakieś spotkania z Nel, Noe i Kazikiem?
    Pozdrawiam

    1. Towziuk, ze względu na to, że Kazik nadal jest samotnym ojcem, to jego możliwości podróżowania po Polsce – póki dzieci są w szkole – są nieco ograniczone. Myślę, że może pojedzie w jakies tournee gdy wydana zostanie jego książka.

  2. Sławku,
    Pamiętam jak opowiadałeś o tej rodzinie będąc w Singapurze. Tylko pozazdrościć takiego życia. Choć to na pewno nie życie dla każdego. Ale mamy je tylko jedno, więc warto je przeżyć mocno.

    Pozdrawiam,
    Andy

  3. To może jakieś spotkanie w Szczecinie – chętnie bym się wybrał z moją 7 letnią córką żeby jej pokazć że można też żyć inaczej :) Szczególnie że żeglarstwo to moja druga pasja ( po nieruchomościach ;). Z tego co się orientuję to bracia Ludwińscy handlują w Szczecinie drzewami egzotycznymi z całego świata.

    1. Prezesik, to skontaktuj się proszę z nimi bezpośrednio – ja nie prowadzę kalendarza spotkań Kazia:-)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.