Przyrost naturalny w Polsce – sonda wśród Fridomiaczek i Fridomiaków

Dziś mamy w Warszawie prawdziwą wiosnę. W innych miastach jest chyba podobnie. Słonecznie i ciepło – ponad 20 st C. Widziałem dziś wiele osób spacerujących po parku w koszulkach z krótkimi rękawkami, albo nawet w szortach. Kobiety pokazują swoje figury. W sumie to bardzo ładne i optymistyczne widoki. Młodzi tatusiowie i młode mamusie wożą swoje małe pociechy na rowerach lub w wózkach.

Jedna rzecz bardzo mnie zaskoczyła. Nie pamiętam bym kiedykolwiek wcześniej w Polsce widział w krótkim czasie aż tyle kobiet w … ciąży. Po zrzuceniu zimowych płaszczy i kurtek wyłoniło się kilka (między pół a całym tuzinem w  ciągu zaledwie 3-4 godzin dzisiejszego poranka) bardzo zaokrąglonych brzuszków. Taką koncentrację spotykałem dotąd jedynie w Kenii czy w innych krajach Afryki, Azji lub Ameryki Łacińskiej. Ale w Polsce? Nigdy nie widziałem tak wielu w tak krótkim czasie, no chyba że w przychodni położniczej:-)

Czy to tylko zbieg okoliczności czy może jednak początek jakiegoś zjawiska, odwrócenia trendu? Aby spróbować odpowiedzieć sobie na to pytanie, postanowiłem zaproponować nam wszystkim udział w pewnej sondzie.

Napisz proszę (a) w jakim jesteś wieku (b) czy jesteś singlem -elką, czy jesteś w związku (c) ile masz dzieci oraz (d) czy planujecie powiększyć liczebność swojej rodziny. Zobaczymy jaka jest średnia dzietność wśród Fridomiaczek i Fridomiaków:-)

PS Może kiedyś nauczę się robić takie sondaże w bardziej wyrafinowanym narzędziu niż “komentarz pod wpisem”:-) Tak byście mogli od razu widzieć wyniki głosowania, a mnie by to oszczędziło analizy wyników:-) Może kiedyś:-) Tymczasem zapraszam do “komentowania”:-) Licznego by nasza sonda miała wystarczająco dobrą próbkę:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

54 Responses

  1. 37 lat
    żonaty
    1 dziecko
    nie planujemy więcej, nie jesteśmy z żoną najmłodsi a dziecku trzeba poświęcić MNÓSTWO czasu, więc na jednym poprzestaniemy :)

    pozdrawiam, Sławek S.

      1. Robert, no właśnie, najlepszy czas w życiu, a nie oszukujmy się, okres niemowlęcy taki super nie jest :) Uważamy, że nie jesteśmy najmłodsi, ale tylko na dzieci, dlatego pozostaniemy przy jednym :) Zanim urodziła się nasza córka, w planach mieliśmy dwójkę, jedno po drugim, jak najszybciej. Życie zweryfikowało. Może gdybyśmy mieli sztab ludzi do pomocy (jak “gwiazdy” i “gwiazdeczki”) albo chociaż na miejscu dziadków, ciocie itd, a jesteśmy sami. To też na pewno ma wpływ na nasz wybór. Tylko w reklamach jest pięknie, a niemowlaki są zawsze uśmiechnięte i zadowolone, rodzice wypoczęci i szczęśliwi.

        Wiek 30+ (w każdym razie u nas) to czas, kiedy osiąga się większą dojrzałość, są pieniądze, żeby z życia korzystać. Przy pieluchach to naprawdę mało przyjemne. Można, oczywiście, jak kto lubi. Ilu to mamy znajomych, gdzie tatusiowie szukają wszelkich sposobów, żeby tylko nie być w domu, kiedy na świecie pojawia się małe dziecko :)

        Czas na pasje? Kochamy np. jeździć motocyklem, z prawie rocznym dzieckiem to zupełnie niemożliwe, no chyba żeby kupić kosz, ale to żartobliwie piszę, bo nie o takie podróżowanie chodzi :) Dlatego sprzedaliśmy motóra, bo stałby bez sensu w garażu. Ale może za rok. W każdym razie marzymy :D

        Pozdrowienia! Kasia

    1. Brawo Hubert! Życzę Ci grzecznych dzieciaczków, które nie zniechęcą Cię do osiągnięcia zamierzonej liczby posiadanych dzieci:-) Życzę również fajnej partnerki do współprowadzenia 6-osobowej rodzinki:-) No i jak zawsze – wolności finansowej:-)

  2. Sławku, mój Sławek już napisał za mnie :) Od siebie chciałabym tylko dodać, że tak duża ilość “brzuszków” spowodowana jest tym, że dzieci rodzą się osobom z wyżu demograficznego lat 80. Są to obecni 30 i 30+ latkowie.

    Teraz w szkołach jest jeszcze niż, placówki są zamykane, ale przedszkoli powoli zaczyna brakować. Za kilka lat klasy znów (jak na początku lat 90.) będą przepełnione.

    Nie wiem, czy ankieta będzie liczona za nas podwójnie czy też pojedynczo, ale jakby co ja mam 33 lata, reszta jak u Sławka S. :)

    Pozdrawiam, Kasia S.

    1. Kasiu, miło mi Cię poznać:-) Dzięki za swoją własną perspektywę. To co mówisz mnie przekonuje. Przecież nie istniałyby niże demograficzne gdyby nie istniały wyże. To oczywista oczywistość:-) I to dlatego nie bardzo się przejmuję tymi czarnymi scenariuszami wymarcia Polski, które są ostatnio kreślone na lewo i na prawo.

    2. dokładnie. Ów wyż lat 80′ to tak naprawdę tzw. echo wyżu powojennego demograficznego, tak więc mozna powiedzieć, że obecne dzieci to drugie echo wyżu lat 50′. Obecny przyrost – 2 echo jest dużo dużo niższe od wyżu lat 80′
      (http://stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/L_podst_inf_o_rozwoju_dem_pl_do_2013.pdf – patrz strona 4)
      i każde następne może takie być – choć wydaje mi się, że pewnie gdzieś się ustabilizuje. Pewnie obecna liczba urodzeń byłaby wyższa, gdyby nie fala emigracji młodych ludzi w ciągu ostatnich 10lat

      1. Tomasz, dzięki. Bardzo ciekawy raport.

        Zastanowiła mnie jedna rzecz, której bym się nie spodziewał. Otóż cytując ten raport: “Obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada ponad 57 osób w wieku nieprodukcyjnym, podczas gdy w 2000 r. było ich 64 (w 1990 r. – 72)”. A więc mniej osób w wieku nieprodukcyjnym!!!

        Natomiast zmieniła się struktura osób w wieku nieprodukcyjnym. “Obecnie na każde 100 osób w wieku produkcyjnym przypada po prawie 29 osób zarówno w wieku przedprodukcyjnym jak i w wieku poprodukcyjnym, podczas gdy w 2000 r. zróżnicowanie było znaczące i wskaźniki cząstkowe wynosiły odpowiednio: 40 i 24, zaś w 1990 r. – 50 i 22”.

        1. Pewnie reforma w której posyła się 6-latki do szkół jest głównie podyktowana tym żeby za jakiś czas dzieci te szybciej zwiększyły liczbę ludzi w wieku produkcyjnym.

          No ale fakt faktem naprawdę dużo widać teraz mam z brzuszkami. Z tego co pamiętam to w ubiegłym roku po raz pierwszy od kilku lat liczba urodzeń o 10 tys. przewyższyła liczbę zgonów. A wcześniej GUS zakładał w 2014 ujemy przyrost naturalny na poziomie 24tys. Także coś się zmienia, wydaje mi się że to jest w głównej mierze efekt rocznego urlopu rodzicielskiego. Jeszcze jak od nowego roku wejdą przepisy że każda rodzina niezależnie od tego czy któryś z rodziców pracuje na umowie o dzieło czy jest bezrobotny czy jest studentem czy opłaca KRUS będzie otrzymywać 1 tys,. miesięcznie przez rok z tytułu urlopu macierzyńskiego to też raczej przełoży się na wyższy przyrost naturalny.

      2. Tomasz, dzięki. Bardzo ciekawy raport.

        Zastanowiła mnie jedna rzecz, której bym się nie spodziewał. Otóż cytując ten raport: “Obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada ponad 57 osób w wieku nieprodukcyjnym, podczas gdy w 2000 r. było ich 64 (w 1990 r. – 72)”. A więc mniej osób w wieku nieprodukcyjnym!!!

        Natomiast zmieniła się struktura osób w wieku nieprodukcyjnym. “Obecnie na każde 100 osób w wieku produkcyjnym przypada po prawie 29 osób zarówno w wieku przedprodukcyjnym jak i w wieku poprodukcyjnym, podczas gdy w 2000 r. zróżnicowanie było znaczące i wskaźniki cząstkowe wynosiły odpowiednio: 40 i 24, zaś w 1990 r. – 50 i 22”.

  3. hah Slawku, coz to za upublicznianie wrazliwych danych ;)

    moze napisze jedynie ze od niedawna trojka z przodu, bezdzietny :)

    1. Witam, nie ma czegoś takiego jak wrażliwe dane. Człowiek, osoba, istota wrażliwa ok, natomiast dane mogą być w tym przypadku prywatne. 33 lata, 2 dzieci. , pozdrawiam.

      1. Teresa, użyłem kalki z angielskiego, bronię się przed nimi jak mogę, ale czasem jednak się przemknie … (sensitive information)

    1. Quba, trochę rozumiem Twoją żonę. W końcu kobiety są zazwyczaj bardziej zaangażowane w proces rodzenia i wychowywania dzieci:-) U mnie w rodzinie jest odwrotnie, to żona chce, a ja już zakończyłem prokreację:-)

      PS Oczywiście nie traktuj tego jako jakąkolwiek podpowiedź:-) Raczej nie jestem (i żona mam nadzieję też nie) wyoutsource’owaniem tej sprawy:-)

    1. Mikafu, późnawo? Nie rozumiem, bo przecież nie możesz mieć na myśli swojego wieku:-), a nocna pora sprzyja przecież zbliżeniom:-).

      Jeśli możesz, to napisz proszę coś więcej o edukowaniu dzieci w idei fridomii. Myślę, że wiele Fridomiaczek i Fridomiaków ten temat bardzo interesuje.

      1. Ta edukacja to jest temat rzeka, ale temat mega ciekawy i ważny. I tak naprawdę to sami się uczymy jak te dzieci mądrze prowadzić. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej. Jedno dziecko jest bardziej podatne, inne mniej itd… Raz te nasze gadanie, jest po prostu dla nich nudne, a raz słuchają zaciekawieni. Ważna jest forma przekazu i też przykład jaki idzie od nas. I dużo miłości i czasu (którego niestety czasem brakuje).

        Ale ważne, aby dzieci inspirować do:
        – samodzielnego myślenia;
        – wyciągania wniosków z popełnianych błędów i przyzwolenia na nie;
        – budowania wokół własnych pasji;
        – relacji z ludźmi;
        – oszczędzania (życie poniżej możliwości) i inwestowania;
        – radości z życia i cieszenia z małych spraw;
        itd, itp …

        a z punktu widzenia nieruchomości, to dzieciaki po prostu z nami jeżdżą i uczestniczą w procesie – zakupu, negocjacji, remontu, wynajmu itd… Wiadomo, że nie zawsze i nie we wszystkim, ale żyją tym wspólnie z nami. I są już nieźle oblatane :-)

        mam nadzieję, że łyknęły bakcyla

        1. Witam

          Bylem z moim 5 letnim synem na mieszkaniach ktore wlasnie remontujemy dla nowych najemcow.
          Dzielnie transportowal ze mna lekkie materialy budowlane.

          Z naszej rozmowy wyszlo ze najemcy beda placic czynsz i z tego sa pieniazki wiec mozna je na cos przeznaczyc.
          Moj syn ma cel to juz duzo, choc cel jaki wyznaczyl na ta chwile to pieniazki przeznaczone na zabawki :).

          Pozostaje tylko kwestia ukierunkowania celu i tyle..
          Jak w ksiazce “Sekrety Amerykanskich Milionerow” to przyjdzie z wiekiem i doswiadczeniem.

          pzdr
          Marcin
          Tychy

        2. Marcin, masz rację – wiele zależy od celu.
          Przytoczę znane w USA powiedzenie – “the difference between men and boys is the price of the toys” – aby przestrzec Twojego synka. Żeby dzisiejsze zabawki dla niego nie przeistoczyły się w przyszłości w drogie samochody, motory, tablety, markowe ciuchy czy inne “zabawki”:-)

  4. a) 28 lat
    b) żonaty
    c) 2 dzieciaków – parka
    d) żona twierdzi, że już, a ja twierdzę, że aby był rozwój (np. idei fridomii w społeczeństwie) dzieci musi być co najmniej o 1 więcej niż rodziców :)

    1. Marcin, dzięki za linka do ciekawego artykułu. Coś mi się przypomniało. W latach 80-tych spotkałem w Szwecji koleżankę mojej przyjaciółki, która mieszkała w Orebro. Koleżanka była Polką, urodzoną w Szwecji. Owa Polka opowiadała co u niej nowego: przeprowadza się ze swoim chłopakiem do Lulea (północ Szwecji) bo on dostał tam pracę. Ona już tam go odwiedziła i przy okazji zapisała się do nowej szkoły w Lulea. Załatwiła też sobie kredyt czy też zapomogę w gminie na pokrycie kosztów przeprowadzki. Brzmiała bardzo dojrzale i wydawała się mieć dobrą kontrolę nad swoim życiem. Gdy w pewnym momencie rozmowy usłyszałem, że nie ma jeszcze skończonych 16 lat, to prawie spadłem z krzesełka. Sam wtedy miałem jakieś 20 lat i czułem, że taka wyprowadzka i przeprowadzka na drugi koniec Szwecji byłyby ponad moje siły:-) Choć prawda jest taka, że wówczas studiowałem w Warszawie, a moich rodziców kilka lat wcześniej pozostawiłem w … Nairobi:-) Nie wyobrażałem sobie by mama owej koleżanki pozwoliła jej na taką wyprowadzkę gdyby nadal obie mieszkały w Polsce:-)))

      Czy w Polsce coś się zmieniło w tej kwestii? Znacie przykłady osób, które w młodym wieku wybrały własną drogę przy pełnej zgodzie i rozumieniu swoich rodziców?

      1. Sławku ja natomiast pamiętam z czasów moich studiów w Trójmieście spotkanie ze studentami m.in. ze Szwecji . Jeden z nich opowiadał mi, że będąc na pierwszym roku studiów (chyba kierunek filmów krótkometrażowych) całkowicie prowadzi już samodzielne życie. Początkowo myślałem, że chodzi mu o życie samodzielnie coś na wzór naszego polskiego studenckiego życia w akademiku czy stancji. Nie zrozumieliśmy się, a właściwie to ja go początkowo nie zrozumiałem. Wytłumaczył mi, że nie mieszka z rodzicami. Z tego co mi opowiadał otrzymał niewielkie mieszkanie od rządu szwedzkiego w związku z rozpoczęciem studiów i już jako student biorąc udział w różnych projektach studenckich utrzymuje się samodzielnie. Myślę, że tak wczesne usamodzielnianie się i opuszczanie domu rodzinnego w państwach skandynawskich wynika m.in. z dużego wsparcia państwa szwedzkiego, rozbudowanej pomocy dla osób podejmujących dalszą naukę. To z pewnością jeden z czynników wpływających na tak wczesny moment opuszcza rodzinnego gniazdka w Szwecji w porównaniu do innych krajów UE

        Jeśli chodzi o nasze polskie “podwórko” – przykład wczesnego opuszczania domu rodzinnego z początku lat 90 – tych to przykład mojego szkolnego kolegi. Urodziłem się w małej miejscowości ok. 100 km od Warszawy. Po zakończeniu ósmej klasy podstawowej mój dobry kolega wyjechał do Warszawy decydując się na dalszą naukę w szkole średniej w Warszawie – tym samym – samodzielnie życie w wieku 15 lat w stolicy nie mając bliskiej ani dalszej rodziny w Warszawie. Wtedy to było naprawdę poważne emocjonalne wyzwanie dla jego poczciwych rodziców a dla nas jako kolegów szok – dzieciak z prowincji podejmuje samodzielne życie w stolicy. Dzisiaj już być może nikogo by to nie dziwiło. Lata minęły ukończył studia na SGH w Warszawie. Tym razem z żoną i dwójką dzieci znowu podjął decyzję opuszczenia rodzinnych stron ( Polski ), jest dyrektorem finansowym w dużej firmie w Dubaju i wraz z rodziną nadal przyjeżdża do Polski do naszej małej miejscowości na wakacje.

  5. Chyba juz pora zamknac naszá sondé. Dzieki wszystkim Uczestnikom. W sumie udzia wziélo tylko 11 osób. Macie od 25 do 40 lat. 7 osób, a wiéc doskonala wiékszosc, jest w wieku 32-39 lat.

    Posiadacie w sumie 15-cioro dzieci, czyli daje to 1,36 dziecka na pare. Jednoczesnie planujecie kolejne 11 pociech, czyli srednia moze wzrosnác do 2,36:-) Powodzenia!

    PS Przepraszam za brak polskich czcionek. Jestem w Rosji I nie zabralem swojego komputera:-)

    1. Łukasz, po pierwsze jestem Sławek, a nie jakiś tam “Pan Sławek”. Po drugie, wiem że przewidywanie jest bardzo trudne i się na tym nie znam, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości. Wiem tylko jedno. Wszyscy umrzemy. Nie wiadomo tylko kiedy. Ale z pewnością lepiej osiągnąć wolność finansową 35-55 lat przed śmiercią niż 10-15 lat przed śmiercią i dlatego – wg mnie – lepiej nie odwlekać momentu rozpoczynania budowy portfela mieszkań na wynajem, których najem może stanowić źródło pasywnej gotówki, niezbędnej do osiągnięcia wolności finansowej.

      Do takiego wniosku nie są mi potrzebne liczne tabelki z mądrymi wskaźnikami. Ale może Ty (lub ktoś inny) jest w stanie z ich analizy wyciągnąć konkluzję, która by podważyła moją tezę i udowodnić, że lepiej zwlekać z budowaniem portfela mieszkań na wynajem. Nie wiem, ja nie jestem analitykiem… Przed rozpoczęciem budowania swojego portfela mieszkań na wynajem nie zrobiłem tak rozbudowanej analizy i jakoś mi się udało:-) Powodzenia i Tobie!!!

  6. Witam,

    Dziękuję Sławku za odpowiedź. Zgadzam się z Tobą w większości ale staram się patrzeć na obecne warunki gospodarcze, 10-15 lat temu mieliśmy inną gospodarkę – inaczej wyglądała demografia społeczeństwa, nie było takiej wielkiej emigracji. Mam już 2 nieruchomości i chciałbym dalej inwestować ale obecny przyszłościowy obraz nie wygląda tak wspaniale.
    Co do konkluziji jakie ja mogę na chwilę obecną wyciągnąć to na chwilę obecną ciężką jest trafić nieruchomość 30%-40% poniżej najniższej rynkowej ( a takie parametry mnie interesują) ale jeśli ktoś trafi to jak najbardziej trzeba wchodzić w temat, ja zkładam że w niedługim czasie takich okazji będzie coraz więcej jak kredyty zaczną coraz więcej ważyć.

    Pozdrawiam i Dziekuję za odpowiedź
    Łukasz

    1. Łukasz, dzięki za Twoją perspektywę. Zgadzam się z Tobą, że o wiele ważniejsze niż teoretyczne rozważania nt demografii (na którą każdy z nas ma dość ograniczony wpływ), lepiej się skupić na poszukiwanie dobrych okazji rynkowych (na co wpływ mamy zdecydowanie większy). Powodzenia w rozbudowywaniu Twojego portfela. Trzymam kciuki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.