Kanada 2015

Skończyła się faza grupowa kobiecych mistrzostw świata w piłce nożnej – Kanada 2015. Tydzień temu byłem tam na miejscu i widziałem na żywo połowę stadionów oraz połowę uczestniczących w mistrzostwach narodowych reprezentacji. Było to dla mnie pierwszym doświadczeniem z kobiecym futbolem i jestem pod ogromnym jego wrażeniem z wielu powodów.

Organizacja pachnie nieco amatorszczyzną

Choć sponsorzy mistrzostw to ci sami giganci znani ze sponsorowania męskiego futbolu (Adidas, Budweiser, Coca Cola, Gazprom, Visa, itp.), to gołym okiem było widać, że mistrzostwa kobiece są organizowane „po taniości”. Stadion w Moncton to tak naprawdę prowizorycznie wyglądająca konstrukcja z metalowych słupków i podestów, toalety stadionowe to zwykłe toi-toi, a sklepiki z pamiątkami oraz jedzeniem i napojami to zwykłe namioty. Dojazdy do stadionów nie są oznakowane dla osób nie znających danego miasta, nie natknąłem się na żaden punkt informacji dla kibiców. Nie ma plakatów, banerów, nie czuć atmosfery mistrzostw na mieście.

Stadiony są nieduże. Na stadionie w Ottawie (większym niż ten w Moncton) w ogóle nie ma bocznych trybun za bramkami. Za jedną z nich jest trawiasty wał służący komunikacji pieszej pomiędzy dwiema trybunami głównymi, a za drugą bramką stoją dwa niedokończone budynki, w których kiedyś powstaną akademiki dla studentów. Na pięknym – wręcz kosmicznie wyglądającym – stadionie olimpijskim w Montrealu (pod dachem, podobnie jak warszawski Stadion Narodowy) jedna z trybun za bramką była całkowicie wyłączona z użytku. Zasłonięta była ogromną ścianą, na której wisiały dwa duże banery z logo mistrzostw oraz duży telebim. Na tym stadionie pojawiło się najwięcej kibiców – około 29 tysięcy – ale górne trybuny też były wyłączone z użytku.

Kibice

Choć duża część stadionu olimpijskiego była wyłączona z użytku, to i tak te trzy dostępne dolne trybuny świeciły gdzie nie gdzie pustymi miejscami. Mimo, że byłem na meczu Brazylia – Hiszpania!!! W futbolu męskim byłoby to nie do pomyślenia, nawet gdyby chodziło tylko o mecz towarzyski drugich reprezentacji. A tu proszę bardzo, tuż przed rozpoczęciem można było kupić bilet na mecz w kasie stadionowej i nawet starać się znaleźć wolne miejsce obok swojego znajomego. Obok nas (siedzieliśmy na trybunie tuż za jedną z bramek) cały rząd miejsc (ponad 20 miejsc) był pusty. Gdyby nie oparcia foteli, można byłoby oglądać mecz na … leżącoJ.

Jak zwykle na imprezie tego typu, kibice stanowili wesoły, sympatyczny, kolorowo ubrany tłum różnych narodowości. Ale co ciekawe większość kibiców i kibicek miała koszulki z nazwiskami znanych piłkarzy, a nie piłkarek, czyli np. Neymar, Ballack, Robinho, Iniesta, itp. Co dziwniejsze ich koszulki różniły się od koszulek piłkarek grających na boisku. Piłkarki Brazylii nie grały w strojach canarinhos, tylko w jakiś niebiesko-granatowych, a Niemki w dziwnych jednolicie czerwonych strojach, w jakich nie przypominam sobie nigdy grającej męskiej reprezentacji.

Wśród kibiców było wiele pań oraz młodych dziewczyn, a także dzieci oraz niemowląt. Widziałem wielu ojców niosących w ręku foteliki samochodowe ze śpiącymi w nich niemowlętami. Atmosfera była bardzo rodzinna i piknikowa. Tylko część uwagi była skupiona na tym co działo się na płycie boiska, a duża część była rozpraszana na słitfocie, na poprawianie włosów, na karmienie, na pogaduszki przez telefon, na rozmowy towarzyskie, na bieganie za dziećmi. W którymś momencie zobaczyłem, że następuje większa wymienność pozycji na trybunach (kibice co chwilę zmieniali fotele, na którym siedzieli) niż wśród zawodniczek na boisku. Kibice nagminnie spóźniali się na mecze – przychodzili często 30, a nawet 60 minut po rozpoczynającym mecz gwizdku.

Doping też różnił się od dopingu na mistrzostwach piłkarzy. Zamiast głośnych okrzyków i śpiewów była cisza od czasu do czasu na chwilę przerywana brawami wynagradzającymi dobre zagranie lub jękami zawodu z powodu jakiegoś pudła. Pytałem kilkunasto-osobową grupkę młodych Meksykanów (podczas meczu ich reprezentacji z Kolumbią) dlaczego nie śpiewają „Celito Lindo” – hit kibiców futbolu ich kraju. Chyba się wstydzili? Na meczu Brazylii z Hiszpanią sam w końcu zaintonowałem hit z mistrzostw z ubiegłego roku „Eu seu Brasileiro” licząc na to, że zostanie podchwycony przez dużą grupę około 100-150 kibiców Brazylii. Nie został podchwycony. Wyjaśniono mi, że hymn jest śpiewany tylko gdy Brazylia prowadzi, ale nawet po strzeleniu bramki nie usłyszałem tej kibicowskiej pieśni. Za to było sporo krzyków dzieci, wybuchów śmiechu, nawoływania się pomiędzy sektorami. Taka właśnie piknikowa atmosfera. Bardzo fajna, ale zabrakło mi trochę samby na trybunach wśród kibiców zagrzewających do walki swoich pupilów na boisku. Nie widziałem też ani jednego mariachi wśród kibiców Meksyku. Moim oczekiwaniom czegoś znajomego sprostali jedynie liczni, głośni i doskonale zorganizowani kibice z Korei Południowej. Co dwie-trzy minuty, śpiewali „Oh Korea, oh Korea” – przebój, który dobrze wspominam ze stadionów i nie tylko podczas mistrzostw Korea/Japan 2002.

Mecze

W sumie podczas tych mistrzostw, widziałem na żywo sześć meczów na trzech różnych stadionach. W fazie grupowej w cenie jednego biletu można było zobaczyć dwa mecze bo – podobnie jak na Pucharze Narodów Afryki – wszystkie 4 zespoły w danej grupie grają swoje mecze tego samego dnia na tym samym stadionie. Zaraz po zakończeniu pierwszego meczu, zaczyna się rozgrzewka kolejnych dwóch drużyn. Ceny biletów kształtowały się w przedziale od 25 do 100 dolarów kanadyjskich (1 CAD = ok PLN 3).

Mecze trwają dwa razy po 45 minut i są rozgrywane na boiskach normalnych wielkości ze sztuczną trawą jako nawierzchnią. Bramki również są normalnej wielkości, pomimo tego, że bramkarki wielu reprezentacji często są relatywnie niskie – nawet 170 centymetrów wzrostu. Najniższa zawodniczka zespołu Tajlandii liczy sobie zaledwie 140 cm wzrostu, a tylko jedna miała więcej niż 168 cm (właśnie bramkarka).

Sędziami wszystkich sześciu meczów – podobnie jak w polskich sądach – były kobiety, co wydaje się dość naturalne. Kobiecy futbol to i sędziny. Co zastanawiające, trenerkami były w połowie zespołów kobiety, a w połowie mężczyźni. Zastanowiło mnie kiedy nastąpi taki moment gdy trenerami reprezentacji męskich będą kobiety.

Poziom gry

Piłkarki raczej grają w piłkę nożną (co akurat lubię) niż w … taktykę. Czasami mam wrażenie, że dla Włochów, Argentyńczyków, Urugwajczyków czy Niemców ważniejsza od gry jest realizacja założeń taktycznych. Gra może być brzydka i nudna byle wynik był korzystny. Piłkarki grają radośniej. Braki umiejętności technicznych (wiele z nich jest chyba amatorkami) często nadrabiają dużym zaangażowaniem, determinacją, poświęceniem. Poziom zawodniczek wydaje się dość zróżnicowany. Pośród piłkarek doskonałych technicznie, posiadających doskonałą kontrolę nad piłką, precyzyjnie podających i prezentujących różne efektowne sztuczki techniczne, są też zawodniczki słabsze technicznie. Skutkuje to wieloma kiksami, czasami bolesnymi zderzeniami piłkarek starających się dosięgnąć piłki. Czasami strzelają Panu Bogu w okienko, pudłują do pustej bramki z odległości 3 metrów. Strzelają sobie samobóje, o liczbie niedokładnych podań lub podań bezpośrednio pod nogi przeciwniczki stojącej w polu karnym, itp. nie wspominając.

W grze na boisku widać sporo przypadkowości. Może dzięki temu, mecze mogą bardzo wciągać. Jedno przypadkowe zagranie całkowicie zmienia obraz meczu. Dramaturgia utrzymuje się do końcowego gwizdka. Akcje wartko przenoszą się spod jednej bramki pod drugą. Mało jest nudnego rozgrywania piłki w środku pola. Jest za to wiele strzałów na bramkę, często w poprzeczki, słupki, bramkarki wykonują efektowne parady.

Piłkarki

Piłkarki są dla mojego oka o wiele sympatyczniejsze od piłkarzy. Całe szczęście w żeńskiej piłce nożnej nie wymuszono na nich kusych ani obcisłych strojów. Widziałem w Stanach w telewizji fragment jakiegoś meczu kobiecej wersji ligi NFL. Grały w koszulkach z ochraniaczami na obojczykach, ale jednocześnie z gołymi brzuchami i – co gorsze – w stringach. Wydawało mi się to bardzo niesmaczne.

Stroje piłkarek bardzo przypominają w kroju stroje piłkarzy. Ładniej wyglądało dla mnie to, że większość zawodniczek jednej drużyny miała jednakowe buty, a nie tak jak w piłce męskiej, gdzie każdy zawodnik podpisuje indywidualny kontrakt ze swoim sponsorem i w efekcie każdy ma buty innego koloru.

Wiele z nich ma długie włosy spięte w koński ogon. Ale część stylizuje swoje fryzury zgodnie z modą panującą wśród piłkarzy, łącznie z wygoleniem sobie na głowie jakiegoś wzoru. Część nosi tatuaże, a nawet próbuje naśladować ciężki, męski chód. Czasami trudno się zorientować, że w zespole rzeczywiście jest 11 kobiet.

Trudno też się było zorientować, które piłkarki były gwiazdami, bo wcale … nie gwiazdorzyły. Wielokrotna zdobywczyni Złotej Piłki czy Złotych Butów FIFA – słynna Brazylijka Martha – to normalna, kontaktowa dziewczyna, której sodowa chyba nie uderzyła do głowy. Dziewczyny z reprezentacji Anglii oraz Francji – po zakończeniu swojego meczu – usiadły na trybunach, wśród kibiców – by obejrzeć mecz swoich przyszłych rywalek z grupy – Kolumbii i Meksyku. Kibice robili sobie z nimi fotki, rozmawiali, zapraszali na drinka (niestety na stadionie były tylko słodzone wody).

Przykre jest to, że w wywiadach, które widziałem kilka razy w kanadyjskiej tv, mówiły, że często czują się dyskryminowane, wyśmiewane. Nie czują się szanowane, a ich wybór dyscypliny sportowej jest wyszydzany. Szczególnie poruszyły mnie wyznania jednej z Hiszpanek – matki młodych piłkarzy wyszydzały ją najbardziej boleśnie. Może bały się konkurencji dla swoich synków? Zresztą o dziwo, Hiszpania debiutuje na tych mistrzostwach, podobnie jak … Holandia i wiele innych krajów, w których wydawałoby się dawno wyzwoliliśmy się z najciemniejszych stron męskiego szowinizmu.

Mistrzostwa kobiet w Polsce

Może fajnie byłoby kiedyś zorganizować mistrzostwa świata kobiecej piłki w Polsce? W porównaniu do Kanady mamy wiele atutów – więcej dobrych stadionów, lepszą bazę dobrych hoteli niż w … Moncton. Dobrą organizację wydarzeń (na stadionach w Kanadzie prawie nie było stewardów). Organizacja turnieju pań nie powinna być aż tak kosztowna jak turniejów męskich – kibice wydają się o niebo łagodniejsi, ryzyko bójek jest pewnie o wiele mniejsze. Z drugiej strony, byłaby to dla Polski dobra reklama.

Jedyne dwie rzeczy, w których Kanada nas wyprzedza to język angielski, który ułatwia kibicom poruszanie się po kraju oraz fakt, że w Kanadzie mieszka wiele narodowości, więc oprócz kibiców przyjezdnych, na trybunach było też wielu cudzoziemców na stałe mieszkających w Kanadzie. Dodatkowo, co ciekawe, wielu kibiców z flagami Norwegii w dłoniach oraz namalowanymi na policzkach, to w istocie lokalni Kanadyjczycy nie posiadający norweskich korzeni. Ambasada Norwegii w Ottawie wynajęła jeden z pubów, stawiała drinki, rozdawała flagi i uczyła norweskich okrzyków kibicowskich. Do dopingu zachęcały również piłkarki Norwegii, które prawie w komplecie stawiły się w owym pubie. Może z tej podpowiedzi zechcą skorzystać w przyszłości również polscy dyplomaci? – to przecież doskonała okazja do promocji naszego kraju.

Podsumowując

Swoją relację mógłbym jeszcze ciągnąć i powiedzieć o moich „naj”. Typu: najbardziej „włoskie” – Tajki w meczu z Cote d’Ivoire co chwilę symulowały kontuzje. Najmniej końskich ogonów – Korea Płd (tylko 3); najwięcej – Kostaryka (wszystkie zawodniczki). Najwięcej blondynek – Norwegia. Najwygodniejsze krzesełka dla kibiców – Ottawa. Najgorsza pogoda – w Moncton padał deszcz, a na tymczasowym stadionie nie było dachu. Najdziwniejszy system polewania boiska w przerwie – Ottawa (kilkanaście osób na ramionach wniosło na murawę gruby szlauch. Najtrudniejszy dojazd na stadion – w Ottawie były darmowe autobusiki spod centrum kongresowego EY; rozwiązanie niby fajne, tyle że autobus tak długo stał w korkach, że spóźniliśmy się na rozpoczęcie meczu.

Kobiety grają w piłkę radosną, przyjemną do oglądania, nawet jeśli poziom zagrań czasami bywa odrobinę amatorski. Z drugiej strony, trzeba im oddać to, że nie mają takiego wsparcia finansowego, organizacyjnego, szkoleniowego jak młodzi mężczyźni grający w piłkę. Te obecne to chyba dopiero 5-te mistrzostwa kobiet, pierwsze miały miejsce 24 lata temu. Gdyby porównać to do futbolu w wydaniu męskim, oznaczałoby to, że futbol kobiecy jest na stadium rozwoju na jakim futbol męski był w roku 1954 lub 1958. Natomiast wydaje mi się, że dzisiejsze piłkarki reprezentują wyższy poziom niż piłkarze z lat 50-tych, może z wyjątkiem legend typu Pele. Mam nadzieję, że i na tym polu, kobiety przestaną być dyskryminowane i nie będzie tak, że jakaś dyscyplina sportowej rywalizacji jest niedostępna dla kobiet chcących ją uprawiać.

Jestem pełen wrażeń po powrocie z Kanady. Dziś gdy oglądam w swoim mieszkaniu w Warszawie kolejne mecze transmitowane z Kanady czuję się częścią tych wydarzeń. Rozpoznaję stadiony, zawodniczki, czasami grupki kibiców. Wiem kto gra na vuvuzeli, którą słychać gdzieś w tle transmisji.

Czy pojadę na kolejne edycje mistrzostw kobiet w piłce nożnej? Mam takie silne postanowienie.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

15 Responses

    1. Michał, dzięki za ciepłe słowa. Natomiast chciałbym jedną rzecz doprecyzować. Wydaje mi się, że nie wszyscy kibice na trybunach (np prawie 30 tysięcy obecnych na Stadionie Olimpijskim w Montrealu) osiągnęli wolność finansową. Myślę, że prawdziwi Fridomiacy byli w zdecydowanej mniejszości. Ergo, osiągnięcie wolności finansowej nie jest warunkiem koniecznym do kupienia biletu na mecz:-)))

      Natomiast zgadzam się z tym, że wolność finansowa uwalnia potężne zasoby czasu, które większość osób zmuszone jest poświęcić zarabianiu na życie na etacie. Uwolnionymi zasobami czasu można bardziej przyjemnie dysponować:-) Między innymi jeżdżąc na różne imprezy sportowe. Oglądając relacje z Kanady 2015 na Eurosporcie usłyszałem, że za 2 tygodnie rozpocznie się turniej CONCACAF w Stanach Zjednoczonych. Pojechałbym i na te mistrzostwa. Już opracowywałem sobie w myślach trasę podróży przez nowe stany typu Oklahoma, Kansas, Missouri, West Virginia, Virginia, Georgia, itp, ale niestety okazało się, że będę w tym samym czasie musiał pojechać do St. Petersburga ze względów rodzinnych. Tak więc całkiem wolny nadal nie jestem:-)))

  1. Sporym problemem w organizacji w Polsce mistrzostw kobiet w piłce (obojętnie czy świata czy Europy) jest niestety dosyć niski poziom polskiej reprezentacji. Przy przydzielaniu mistrzostw do tej pory mocno patrzono, żeby gospodarz był dosyć mocny sportowo.

    Oczywiście są wyjątki, takie jak ostatnio Katar w męskiej piłce czy RPA, ale da je nieco się inaczej wytłumaczyć (Katar – afera łapówkowa FIFA, RPA – konieczność rozegrania turnieju w Afryce).

    Do tej pory MŚ kobiet organizowały praktycznie same potęgi sportowe w tej dyscyplinie (Chiny, USA, Szwecja, Niemcy, teraz Kanada, potem Francja).

    Tymczasem polskie piłkarki nigdy nawet nie awansowały do turnieju finałowego MŚ, ani Mistrzostw Europy ani Igrzysk. Polska liga jest raczej dosyć słaba i chyba prawie kompletnie amatorska. Problemem jest też wieloletnia hegemonia jednego zespołu (Medyk Konin), który wygrywa większość meczów ligowych kilkoma bramkami, brak rywali pewnie jest dla nich problemem w motywacji i dalszym rozwoju sportowym.

    Najpierw więc polskie zawodniczki musiałyby wskoczyć na wyższy poziom sportowy. Ale tak czy siak organizacja takich zawodów w Polsce byłaby super. Stadiony już są ;-)

    1. Robert, myślę, że jednym z ważniejszych kluczy przydzielania organizacji mistrzostw jest to ile FIFA może zarobić w danym kraju (jego wielkość, zamożność, potencjał). I to pewnie dlatego 20 lat temu wybrano USA choć wówczas ich reprezentacja przegrywała nie tylko z Meksykiem, ale też z reprezentacjami różnych wysp na Karaibach:-) Dzięki organizacji mistrzostw USA 1994, popularność piłki wzrosła i wzrosły przychody FIFA.

        1. Tak Robert, niestety dla wielu. Tak wielu, że jest prawie niemożliwe bym mógł przekonać do tego, że dla mnie i Mzuri ważniejsza niż kasa jest realizacja naszej misji:-))) Kasa dla moich współpracowników będzie pożytecznym efektem ubocznym. Nie jest celem sama w sobie, tu i teraz:-)

        2. Od kwietnia 2013 jako Klient przekonuje się, że dla Mzuri najważniejsza jest misja a pieniądz to skutek uboczny tejże misji. Gdy zachęcam znajomych prowadzących firmy by zmienili priorytety by misja była na pierwszym miejscu to zazwyczaj wyrażają duże zdziwienie o czym ja mówię: Jak to a zyski przecież muszę opłacić rachunki, pracowników,itp ? Cieszy, że Mzuri coraz bardziej rośnie w siłę i przyczyni się do coraz większej liczby Polaków i Polek wolnych finansowo, to dopiero misja !

        3. Krystian, ogromne dzięki za bardzo ciepłe słowa poda naszym adresem. Dzięki.

  2. Sławku, na kobiecą piłkę zapraszam do siebie. Dziewczyny otarły się w tym roku o mistrzostwo a i na trybunach będziesz czuł się bardzo swój ;)

    1. Nibul, dzięki, dzięki. Z pewnością skorzystam z zaproszenia gdy którejś wiosny/ lata będę mieszkał bliżej Lubina.

    2. Jestem już w St.Petersburgu, ale dziś nad ranem oglądałem jeszcze w Warszawie (prawie spóźniłem się przez to na samolot) relację z finału Kanada 2015. Amerykanki pokonały Japonki aż 5:2 w bardzo pasjonującym meczu. Zawodniczki są doskonale przygotowane kondycyjnie – nawet w 90-tej minucie biegały z pełnym zaangażowaniem i popełniały niewiele błędów. Akcja meczu wartko przenosiła się spod jednej bramki pod drugą.

      Na stadionie w Vancouver było ponad 53 tyś kibiców. Mecz w tv oglądały miliony widzów w USA, w Japonii i w innych krajach. Wierzę, że za kilka lat, piłka kobiet będzie mieć finansowanie zbliżone do piłki w wykonaniu mężczyzn:-) Mam zamiar wybrać się na kolejne mistrzostwa piłki kobiecej:-)

        1. Dzięki Robert, pewnie się wybiorę. W tzw międzyczasie zamówiłem kilka biletów na mecze UEFA EURO 2016 również we Francji. Zobaczymy jakie będą wyniki losowania biletów i czy się na cokolwiek załapię:-)

  3. Witam
    Musze sie zgodzic ze ciezko dzis znalesc sposobnosci i relacje inne niz wywyzszanie wartosci pieniadza.
    Obserwuje ciekawe reakcji ludzi ktorych staram sie przekonac ze najwazniejzsze sa relacje.
    Pieniadze przychodza same jesli jest cel, dyscyplina i ciagle ulepszanie. Kasa to efekt uboczny wyzszego celu calego teamu.

    Uczciwosc generalnie jest postrzegana w Polsce jako cos niezwyklego wrecz zaskakujacego. Bardziej dziwi mnie to zaskoczenie, reakcja na uczciwosc na przyklad na zwrot pieniedzy kasjerce czy co ostatnio mi sie zdarzylo na zwrot pieniedzy majstrowi bo pomylil sie w kosztach remontu.

    z filozoficznymi pozdrowieniami
    Marcin

Skomentuj Robert Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.