Dziś wyjeżdżam z Polski

Dziś wyjeżdżam z Polski. Na 5 miesięcy. Wracam dopiero w kwietniu 2016 roku. Choć nie wygrali moi faworyci, to mój wyjazd nie ma absolutnie żadnego związku z wynikami wczorajszych wyborów parlamentarnych:-) Robię po prostu tak jak zaplanowałem.

Od tego roku – każdego roku – będę wyjeżdżał z Polski na cały jesienno-zimowy okres. Tak jak bociany, będę zimował w tropikach (ten rok – wyjatkowo – nie będzie w całości tropikalny). Dziś lecę do Buenos Aires. Początkowo miałem tam spędzić tydzień by potem popłynąć na kilka tygodni statkiem na Antarktydę. Chciałem tam oficjalnie pożegnać się ze śniegiem.

Jednak ze względu na moje wysokie ciśnienie tętnicze oraz niechęć do łykania leków, w ostatniej chwili postanowiłem zmienić plany i zamiast na Antarktydę, pojechać z Buenos prosto do … sanatorium. Antarktyda nie ucieknie, a ze zdrowiem nigdy nie wiadomo. Wolę chuchać na zimne:-) Pobyczę się zatem 4 tygodnie listopada w sanatorium i w ten oto sposób wejdę w nowy etap swojego życia. Mam nadzieję, że z lepszym stanem mojego ciśnienia i bez konieczności przechodzenia na regularne łykanie leków, do których mam głęboką awersję:-) Chcę swojemu organizmowi dać realną szansę poprawy.

Ostatnie 6 lat było bardzo dla mnie ciekawe. Wiele się wydarzyło. Napisałem i wydałem 5 książek, wygłosiłem setki prezentacji nt wolności finansowej, rozpocząłem bloga, napisalem setki artykułów prasowych, założyłem stowarzyszenie, a także kilka spółek. Mzuri rozrosło się do skali ok 1500 mieszkań pod opieką. Mzuri Investments pomogło w zakupie ponad 350 mieszkań, a także przeprowadziło proces zakupu, remontu oraz flippingu kamienicy. Nasza najnowsza inicjatywa – Mzuri CFI zebrało już ponad 4 mln kapitału inwestycyjnego. Daleko nam jeszcze do FMnW BGK, ale o wiele łatwiej zabiera się pieniądze z budżetu niż pozyskuje je z rynku gdzie każdy inwestor ma wolną wolę. I nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa:-)

Oczywiście nie wszystko nam się udało. Jest wiele inicjatyw, które nadal pozostają w planach i których wdrażania jeszcze nie rozpoczęliśmy. Pomimo kilku podejść, nie udało nam się otworzyć biur w kilku miastach. Czasami zdarzały nam się błędy rekrutacyjne. Nasza jakość obsługi nie zawsze była równomierna w każdym z miast, w których działamy. Jednak ogólnie, wyciągamy wnioski i robimy ciągłe postępy.

Co dla mnie ważne, zostawiam Grupę Mzuri na kolejne pół roku bez jakichkolwiek obaw. Mamy doświadczony i w pełni zaangażowany zarząd oraz grupę sprawdzonych w boju specjalistów ds najmu, ds inwestycji, ds remontów, ds rozliczeń. Prawie połowa z naszych 60 współpracowników posiada też udziały w spółce. I ten odsetek będzie systematycznie rosnąć. Mamy spisaną Konstytucję Grupy Mzuri, która stanowić będzie kierunkowskaz w przypadkach konieczności podejmowania skomplikowanych decyzji. Za niedługo przejdziemy na nowy system CRM, który usprawni nasze działanie oraz komunikację z naszymi Klientami.

Moje plany na najbliższą przyszłość? Od połowy grudnia do kwietnia 2016 roku będę się uczył języka chińskiego w Singapurze. Potem rozpocznę jakąś pracę z mojej listy “zawodów emeryta” w Warszawie. Jeszcze nie wiem co to będzie – ostatnio dostałem odmowę na aplikację, którą złożyłem do Tramwajów Warszawskich:-(((. Zacznę szukać pracy po powrocie do Polski. Jeszcze nie wiem gdzie spędzę zimę 2016/2017 (może w Kenii?). W każdym razie, każdego roku będę realizował jakąś część swojego planu emerytalnego. Jeśli chodzi o Mzuri, to już od jakiegoś czasu nie jestem prezesem zarządu żadnej ze spółek. Spółką Mzuri (zarządzanie najmem) kieruje Artur Bartnicki, a spółkami Mzuri Investments oraz Mzuri CFI – Artur Kaźmierczak. Ja jestem szefem Rady Nadzorczej każdej z nich. Umówiliśmy się, że raz w miesiącu będziemy rozmawiać przez Skype’a by omówić najważniejsze, strategiczne kwestie. Może w przyszłości będzie to jeszcze rzadziej?

Nadal będę prowadził bloga fridomia. Przepraszam za przestój ostatnich dwóch tygodni – jednak okazało się, że przygotowanie wyjazdu na pół roku jest nieco absorbujące, a do tego doszło jeszcze sporo wyjazdów w ostatnich dwóch tygodniach. Pewnie napiszę jeszcze kilka książek dotyczących inwestowania w nieruchomości oraz zarządzania najmem (choć w przypadku tych ostatnich mam obawy, że więcej korzysta na nich konkurencja Mzuri niż rzeczywiści adresaci:-).

Dalej zamierzam realizować moją osobistą (i naszą firmową) misję wspierania Ciebie w osiagnięciu wolności finansowej.

Dlatego nie mówię “żegnam”, a jedynie “do zobaczenia”.

Do wiosny 2016 roku:-)

 

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

28 Responses

  1. Szczęśliwej podróży Sławku. Mam nadzieję, że pomimo pierwszych przeciwności w realizacji “zawodowej ścieżki emerytalnej” dalej pójdzie już zgodnie z planem.

  2. Sławku, od przyszłego roku zaczynam w moim życiu następny etap. Po pracy dla kogoś stopniowo zacznę przechodzić “na swoje”. Zawsze marzyłem o własnej restauracji i jestem na drodze do jej otwarcia 1 maja 2016. Gdybyś chciał popracować w zawodzie emeryta jako kucharz lub kelner to zapraszam. Knajpa będzie otwarta tylko w weekendy w “ciepłe miesiące”, więc idealnie pasuje do Twojego profilu. Dodam tylko, że będzie to prawdziwe amerykańskie barbeque… Może niezbyt odpowiednie na wysokie ciśnienie ;-)

    Pozdrawiam i miłego wypoczynku.

    Paweł

    1. Pawel, dzieki za propozycje pracy. Chetnie skorzystam o ile nie odstrasza Cie brak moich odpowiednich doswiadczen zawodowych. Byc moze choc w czesci zrekompensuje je to, ze byc moze uda mi sie zaprosic troche Fridomiakow zechcacych odwiedzic mnie w weekend w pracy. Bedziesz mial dodatkowych Klientow; ja mozliwosc gadania (poki co, wychodzi mi to lepiej niz grillowanie miesa:-), a Fridomiacy okazje do spotkania na dluzsza nieco chwilke:-))).

      ¿Gdzie bedzie Twoja restauracja? ¿W jakim miescie?

      1. Sławku, nie ma problemu. Wszystkiego można się nauczyć. BBQ to bardziej wędzenie, niż grillowanie – jakbyś chciał zobaczyć o co chodzi to wyszukaj w internecie Franklin BBQ. Restauracja bedzie w Słupnie kóło Płocka. Trochę ponad godzina od Warszawy. Oczywiście wszyscy Fridomiacy będą mile widziani.

        Pozdrawiam

        Paweł

  3. Cóż powiedzieć lub czego życzyć? Zdrowia życzę, bo jest ważne i ma moc sprawcza dla większości pozytywnych rzeczy w naszym życiu.
    Szkoda, że nie udało mi się porozmawiać w trakcie łódzkiego kongresu (ponownie się nie udało…). Znak to, że trzeba szukać czasu na spotkanie za siedmioma górami, czy siedmioma morzami. Może wówczas będzie okazja do rozmowy. Z drugiej strony, jak na wolnego emeryta to jesteś rozchwytywany. I takiej emerytury aktywnej sobie i innym czytelnikom życzę.

    p.s. Czyli, aby swobodnie porozmawiać, muszę też zostać emerytem… A też już mam górkę rzeczy, które chcę robić na emeryturze. I pewnie znowu będzie ciężko. Ale taki kłopot to nie kłopot.

    1. Romek, zgadzam sie w 100%, ze lepiej miec zbyt wiele rzeczy do zrobienia (o ile sprawiaja one czysta przyjemnosc) niz zbyt malo. Zyc trzeba tak, jakby kazdy dzien mial byc ostatnim.
      ¿Moze uda nam sie swobodnie porozmawiac w restauracji Pawla? :-)))

  4. Szkoda…planowałem spotkać się z Tobą Sławku m.in. po przeczytaniu Twoich dwóch książek, poczytaniu bloga i kilku artykułów i przedyskutować opracowaną przeze mnie inicjatywę która mogłaby okazać się i dla Ciebie ciekawą. Może po powrocie? udanego wyjazdu!

    1. Robert, gdy wyjezdzalem z Polski w poniedzialkowy wieczor, to PKW nie podalo jeszcze komuniktu odnosnie tego, ktore partie przekroczyly prog wyborczy. I nadal nie zajrzalem na onet, itp by to sprawdzic. Polska polityka przestala mnie interesowac. Szkoda zdrowia, zbyt cenne by je inwestowac w poslow, senatorow, itp

    1. Michal, niestety juz chyba od 10-12 lat nie woze ze soba aparatu i zadnych zdjec nie robie. Oprocz tych, ktore zapisuje na twardym dysku swojej pamieci:-)))

  5. Pamiętam jak podczas Twojego wykładu w Krakowie po raz pierwszy usłyszałem o Twoim planie ucieczki przed zimą. Ja też nie lubię tych zimnych długich wieczorów i chętnie bym się ewakuował :-) Póki co powolutku buduję swoją stabilną finansowo przyszłość. Życzę udanej podroży i zdrówka!

    1. Piotrze, dwa razy tak. Konsekwencja jest kluczem w zyciu. Tak, planuje tam wynajac kawalerke na 4 miesiace. Chce zobaczyc jak wyglada ten proces w najbardziej rozwinietym (i jednoczesnie mocno socjalistycznym) miescie swiata:-)

  6. Cześć Sławku!

    Też wyjeżdżam na zimę. Tylko nie na sześć a na trzy i nie miesiące tylko tygodnie :)
    Ale jak się ma Dzieci w wieku szkolnym to możliwości są trochę ograniczone, a póki co na homeschooling nie zdecydowaliśmy się.

    W każdym bądź razie też lecimy do Singapuru Jakbyś miał ochotę to zapraszamy na spotkanie na herbatę :)

    Artur

    p.s.
    Polecasz może jakieś plaże w zasięgu 2h samolotem w okolicy, gdzie można wyskoczyć na tydzień? Głównie pod kątem pływania.

    1. Art, super, bardzo chetnie. Bede tam od polowy grudnia do poczatkow kwietnia. ¿A wy kiedy sie wybieracie? Do zobaczenia – mam nadzieje – w tropikach:-)

      1. Artur, dzięki za polecenie. Na Phi Phi oraz na Phuket już raz byłem. Ale było to ponad 22 lata temu. Może rzeczywiście warto odświeżyć moją znajomość tych pięknych wysp – pewnie wiele się zmieniło, skomercjalizowało…

  7. Przesik, Lukasz, Flow, Pawel, Romek, Monte, Robert, Michal, Mateusz, Piotr, Art, dzieki Wam wszystkim za gatulacje oraz za cieple zyczenia. To bardzo dla mnie mile.

    Ja tez kazdemu z Was z osobna zycze kolejnych krokow na Waszej drodze do wolnosci finansowej i pozniejszego, w pelni swobodnego, decydowania o swoim zyciu.

    ¡¡¡ Moc, moc serdecznosci!!!

    PS przepraszam za brak polskich czconek. Korzystam z hostelowego komputera w Buenos Aires:-)

  8. Slawek,

    Mam nadzieje i zycze dostepu do neta aby Fridomia wciaz zyla Twoimi postami.

    Niewierze ze nie bedziesz tesknil aby od czasu do czasu zostawiac posty.

    Czy wyposazyles sie w jakas liste ksiazek czy rzeczy aby przyjemnie zabijac czas ?

    Pozdrawiam
    Marcin
    Tychy

    1. Marcin, tak postaram się od czasu do czasu robić wpisy. Myślę, że część będzie stanowiła mój komentarz do rzeczy, które przeczytałem w gazecie. Mam nawet kilka pomysłów, które powstały przy okazji prasówki w samolocie do Buenos Aires. Natomiast teraz nie bardzo mam czas. Podróżowanie bywa bardzo intensywne. Zdążyłem już przejechać autobusem z Buenos do Mendozy i dalej na przełęcz na granicy z Chile, zaraz obok Anconcagua.

      Widoki zapierające dech w piersi. Najpierw płasko i dość zielono. Mnóstwo farm o ogromnej powierzchni i duże silosy w każdej wiosce. Podobnie jak ceny benzyny na stacjach benzynowych w Polsce, tak tu wyświetlane są aktualne ceny skupu pszenicy, soi i innych zbóż. Później już sucho. Ogromne połacie winnic ciągnących się wzdłuż drogi i aż po horyzont. Wina doskonałe – Mendoza jest ich stolicą (70% produkcji całej Argentyny). A potem jeszcze bardziej sucho i prawie w ogóle żadnych roślin. Tylko wysokie góry i doliny z rwącymi rzeczkami. A góry zapierające dech w piersiach. Skaliste, piaszczyste we wszystkich odcieniach tęczy – najwięcej w kolorze popielatego różu, ale też żółte, szare we wszelkich możliwych odcieniach, zielone, białe. Niesamowite. Niektóre szczyty jeszcze pokryte śniegiem.

      Minąłem nawet 2-3 wyciągi narciarskie oraz małą wioskę – tutejsze Zakopane – Penitencias. Kilka dużych domów turystycznych stylizowanych na europejskie zimowe kurorty. Sama granica leży na wysokości ponad 3200 m n.p.m (jak Mont Blanc?), a dookoła ośnieżone szczyty bardzo wysokich gór (ponad 6 tyś metrów).
      Moją uwagę przykuł pewien zwyczaj, którego wcześniej nie zauważyłem. Często przy drodze stoją kapliczki, z tym, że nie takie jak w Polsce. Często jest to pomalowane na czerwono jedno z drzew lub głazów. A na nim trochę kwiatów, czasami jakaś figurka i wokół mnóstwo plastikowych butelek typu PET. Czasami butelki poukładane są pieczołowicie w wysokie stery. Wygląda to bardzo intrygująco.

      Na pierwszego listopada postaram się wrócić znów do Buenos Aires. Pamietam, że byłem tam na ogromnej nekropolii chyba w dzielnicy Ricoletta. Podobnie jak w Hawanie są tam ogromne, bardzo okazałe grobowce, czasami wysokości kilku pięter, jak pośmiertne wille. Prawdziwa nekropolia. Ciekaw jestem jak tam obchodzone będzie Święto Zmarłych i czy tam też pojawiły się butelki typu PET. Gdy byłem tam kilkanaście lat temu, butelki nie wbiły mi się w pamięć. Zaczynam się zastanawiać nad tym by jednak przeprosić się z aparatem fotograficznym – moja pamięć jednak nie jest tak doskonała jak była kiedyś:-)

      Książkę wziąłem tylko jedną, ale nie bardzo mam czas czytać. Do sanatorium przygotowałem przed kilkoma dniami aż dwa zestawy po 10 tytułów każdy, zalegające moje półki już od jakiegoś czasu. Po powrocie do Warszawy zdecyduję który zestaw ze sobą wziąć na Litwę. Stęskniłem się za czytaniem. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przeczytalem zaledwie kilka książek i kilku nie dokończyłem. Teraz zamierzam nadrobić zaległości i kupić wiele nowych książek:-) Najciekawsze – jak kiedyś – będę rekomendował na łamach bloga fridomia.pl

    1. Igor, oczywiście proponowałem Jej to. Ale Natasza będzie mi towarzyszyć tylko częściowo – jakiś tydzień w sanatorium na Litwie i miesiąc w Singapurze:-)

  9. Pingback: Przegląd najlepszych polskich blogów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.