Noworoczne postanowienie Marcina

Otrzymałem takiego oto ciekawego maila od Marcina i za jego zgodą dzielę się tym mailem z Wami.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

16 Responses

  1. Gratulacje! Też postawiłem na jak najmniejsze metraże, ale we Wrocławiu jest z tym problem no chyba że weźmiemy pod uwagę inwestycje które jadą na plecach mody na mikroapartamenty, ale raczej nie zapłacę 140 tys za 12m2 (!!!) bo za te pieniądze można znaleźć coś lepszego. Dlatego powoli rozważam na przyszłość dodanie do portfolio innego miasta, w którym można kupić małe kawalerki za dużo mniejsze pieniądze.

    Byłoby super gdyby była możliwość poznania przynajmniej przybliżonych kwot transakcji. J

      1. Marcin, ja jestem spokojny o małe metraże. Mój spokój wynika z trzech różnych przesłanek: (a) własnych doświadczeń, (b) Mzuri opiekuje się wieloma takimi mini-mieszkaniami, (c) byłem kilka miesięcy temu (chyba w październiku 2015) w Norwegii i tam widziałem małą, 12 lub 14-metrową kawalerkę. Skoro w najbogatszym kraju Europy dalej jest na nie popyt, to nie widzę by szybko się nań skończył w Polsce.

        Tak czy inaczej, jestem głęboko przekonany, że Twoje niedawne zakupy będą systematycznie przybliżały Cię do osiągnięcia wolności finansowej.

        1. Sławku a co sądzisz o mieszkaniach w stylu 10m2 ? – Mi osobiście ciężko sobie wyobrazić życie w takim mieszkaniu (z łóżka wstaje się do kuchni, robi się krok i można wziąć prysznic), a wiem że takie mieszkania są.

          Dziękuję i mam nadzieję że tak się stanie :-)

        2. Marcin, moja rada bardziej doświadczonego inwestora w mieszkania na wynajem. Przestań o nich myśleć w kategoriach “czy ja mógłbym tam zamieszkać”. Takie myślenie bardzo zamąca klarowność myślenia:-)

        3. Sławku,

          Mam na imię Karolina (34 lata) mój Mąż namiętnie czyta Twego bloga od kilku lat i czasem mi coś opowie o tej lekturze, aż dzisiaj postanowiłam coś w naszym imieniu skrobnąć (do tej pory nie udzielaliśmy się na blogu, ale niezwykle motywująca jest myśl, że jest sporo ludzi myślących tak jak my i że nie jesteśmy outsiderami – bo obserwując swoje otoczenie człowiek ma wrażenie, że jest z jakiejś innej bajki i że tylko on ma takie myślenie, że luksus to nie najnowszy cud techniki, a wolność, wolność finansowa:-) Dziś przez cały dzień nie możemy sobie z Mężem znaleźć miejsca, bo myślimy o kawalerce na Ochocie, która jest na sprzedaż – wczoraj ją oglądaliśmy i weszła nam w głowę, bo w myślach urządzamy ją do wynajmu i liczymy stopę zwrotu :-)żałujemy, że nie mamy nikogo kogo moglibyśmy się poradzić – czy dobrze robimy. To by była nasza 3 kawalerka w warszawie na ochocie (mamy sentyment i bzika na punkcie małych kawalerek w tej dzielnicy) i pierwsza, gdzie cena jest po stronie wad i jest niestety wysoka – żeby się podbudować sięgnęliśmy na naszą półkę z Twoimi książkami i wzięliśmy tytuł ”Mieszkania na wynajem” i tam piszesz, że ważna jest lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja i żeby nie przeliczać mieszkania na metry:-) 2,5 roku temu po przeczytaniu Twojej książki tak się zmotywowaliśmy, że kupiliśmy 19 m w super lokalizacji w super stanie za 158k plus opłaty notarialne. Dziś trudno znaleźć już taką cenę, mieszkano które wczoraj oglądaliśmy ma 17m plus antresola do spania jako wartość dodana, super lokalizacja, super stan i kosztuje 200k. Problem polega na tym, że jesteśmy optymianami (staramy się wszystko robić optymalnie-zwłaszcza zakupy)i wiemy, że cena jest wysoka za metr (stan jest idealny, wymaga niewielkich nakładów finansowych, żeby doprowadzić do stanu deluxe:-)jest jeszcze taka kwestia, że czasem człowiek wchodzi do takiej kawalerki i czuje to coś, te pozytywne fluidy, a czasem wchodzi do mieszkania o 4 metry większego za taką samą cenę i nie czuje zupełnie niczego, zero emocji. Ja to odczuwam bardzo silnie, albo wchodzę i jest to coś, albo od razu chce mi się wychodzić (no i wczoraj było to coś, bo mi siedzi w głowie:-)wiem, że tak naprawdę tylko czas weryfikuje czy dany zakup był strzałem w dziesiątkę i czy był to dobry krok – na pewno w życiu czego nie lubimy to przepłacać i zawsze staramy się szukać ofert niedoszacowanych – jako, że nie mamy gdzie rozwiać swoich wątpliwości, a Ty jesteś dla nas guru w tych sprawach mamy śmiałość się zapytać – co myślisz – czy 17m w sercu ochoty w b.dobrym stanie za 200k to istne szaleństwo??
          Karolina i Radek

        4. Karolino i Radku, zajmuję się wyszukiwaniem interesujących ofert dla Mzuri w Warszawie.
          Ostatnie mieszkanie na Ochocie kupiliśmy dla naszego klienta 4m-ce temu, 18m2 na ul.Kopińskiej. Cena zakupu wyniosła 160tys zł, po odświeżeniu mieszkanie wynajęło się za 1250zł brutto (z opłatami do wspólnoty). Rentowność wg naszej metody liczenia wynosi 5,9%.
          Na Ochocie relatywnie rzadko pojawiają się okazje, podobnie jak na Ursynowie czy Górnym Mokotowie. Ochota jest dobrą okolicą, ale bym jej nie przeceniał, rentowność inwestycji na Woli czy na Bielanach (w pobliżu linii metra), a nawet na bliskiej Pradze Południe będzie bardzo podobna.

        5. Karolino,

          mam kilka małych kawalerek w Warszawie, w tym jedną na Ochocie (plac Narutowicza). Po tym doświadczeniu odradzam Ochotę, gdyż mieszkania tam są relatywnie drogie, czynsze za najem jakich można oczekiwać są średnie, użytkowanie wieczyste wysokie (niskie kamienice, bloki, relatywnie duże działki) i zdarzają się pustostany (w ciągu 2 lat miałem 3 najemców i łącznie 4 miesiące pustostanów), zdecydowanie lepsze jest Śródmieście czy też wspomniane wyżej Bielany przy metrze lub bliska Wola.

        6. Jacek, Karolina, pewnie nie ma jednej, jedynej słusznej strategii inwestycyjnej. Znam jedną osobę, która inwestuje tylko na Żoliborzu/Bielanach, inną – na Mokotowie, jeszcze inną – w Wilanowie (wszystkie są dzielnicami Warszawy). Każda z tych osób jest przekonana co do wyjątkowej atrakcyjności “ich” ulubionej dzielnicy. Włączają się emocje.

          Ja staram się jedynie przekonać do tego, że skupienie się na tylko jednej dzielnicy (z wyłączeniem innych) jest analogiczne do inwestowania w, poszukiwania okazji rynkowych znajdujących się tylko na siódmym, jedenastym, czwartym (czy innym wybranym) piętrze. Nie spytałem o to Marcina, specjalistę ds inwestycji w Mzuri Investments, ale wydaje mi się, że relatywnie mało okazji rynkowych udaje nam się znaleźć dla naszych klientów akurat na Ochocie. Z tego wyciągam wniosek, że mało jest tam dobrych okazji rynkowych. Co oczywiście nie oznacza, że takowe tam nie występują:-)

  2. Witaj Marcin, spokojnie obie kawalerki się wynajmą, każda potwora znajdzie swego amatora ;) sam ostatnio zakupiłem poprzez Mzuri 16 metrową kawalerkę i także w Łodzi, jest już po remontach, czekam na wrzucenie mieszkania do ogłoszenia…jest to moje drugie mieszkanie, pierwsze natomiast liczy sobie 21 metrów i bardzo szybko się wynajęło.

    Powodzenia!

    Pozdrawiam
    Grzegorz.

    1. Dzięki Grzegorz ! Po Twoim komentarzu i wszystkich innych mam coraz mniejsze watpliwości co do słuszności zakupu tych mieszkań :-) Dziękuję.

      I również życzę powodzenia :-)

      Pozdrawiam,
      Marcin

  3. Mój pierwszy zakup inwestycyjny, także za pośrednictwem Mzuri, to było 14m2 w Krakowie. Od dnia zakupu (grudzień 2014, nie jest to jeszcze wiele) wynajmuje się bardzo dobrze: rentowność wyższa niż początkowo zakładana, zero pustostanów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.