Od zadłużenia do wolności finansowej – kejs Pawła z Norwegii

W odpowiedzi na mój (ale także Aga-ty i nie tylko) apel o więcej kejsów od Was, napisał do nas Paweł z Norwegii. Dzięki Paweł za to, że poświęciłeś trochę swojego czasu by podzielić się z nami swoją podróżą od zadłużenia do wolności finansowej. Jestem pod dużym wrażeniem Twojego osiągnięcia i życzę dalszych sukcesów na Twojej drodze do pełnej wolności finansowej. Cieszę się, że mogłem również w Twoim przypadku pełnić rolę znaku drogowego wskazującego kierunek: wolność finansowa. To dla mnie duży zaszczyt i honor.

Cieszę się też, że zadajesz sobie pytania o to jak się przygotować do etapu życia “po” osiągnięciu wolności finansowej. Tak jak już Ci odpowiedziałem w innym miejscu tego bloga, polecam Ci – o ile jeszcze jej nie czytałeś – jedną z książek mojego autorstwa. “Życie postkorporacyjne. Czy jesteś dobrze przygotowana do wcześniejszej emerytury”.  Zawarłem w niej szereg podpowiedzi jak się przygotować.  Książka książką, ale przyłączam się też do Twojego apelu do Fridomiaków o przesłanie Ci swoich podpowiedzi.

Mam nadzieję, że te podpowiedzi zaczną się wkrótce przydawać coraz większej liczbie Fridomiaczek i Fridomiaków. Trzymam za Was życzliwie kciuki.

Oto wpis Pawła (Paweł, dzięki raz jeszcze):

Poczulem sie wywolany do tablicy, aby wspomoc Slawka w budowie wartosciowego bloga. W koncu tyle mu zawdzieczam, a nie zawsze jest okazja by podziekowac. To chociaz pomoge troszke i byc moze pomoge tez Wam lub chociaz zainspiruje :-)

2 lata temu popelnilem wpis na blogu, z ktorego Slawek zrobil osobny post (Czy można zbudować fridomię bez posiłkowania się kredytami?). Nie chce sie powtarzac, wiec zapraszam do wpisu sprzed 2 lat:
http://fridomia.pl/2014/02/04/czy-mozna-zbudowac-fridomie-bez-posilkowania-sie-kredytami/

Otrzymalem wtedy kilkadziesiat komentarzy i pomocnych rad, za ktore bardzo dziekuje, mialem wtedy mnostwo watpliwosci.

Moze Slawek zdecyduje tez zrobic z tego osobny wpis? ;)

A wiec mam na imie Pawel, mieszkam od kilku lat w Norwegii.

Przez te 2 lata zmienilo sie kilka rzeczy. Mianowicie, tak jak planowalem powiekszylem kapital na inwestycje w nieruchomosci pod wynajem w Polsce i z 6 mieszkan zrobilo sie ich 12. Sumaryczna kwota najmu przekracza juz 10.000 zlotych miesiecznie na reke przed podatkiem. Nadal kupuje wylacznie za gotowke, z reguly mieszkania do remontu (glownie kawalerki).

Od tego roku jestem w stanie generowac roczne oszczednosci rzedu 250k PLN z zamiarem inwestowania (wliczajac w to dochody pochodzace z inwestycji dotychczasowych).

Mam tez kilka spostrzezen z ostatnich kilku lat:
1) Kredytowanie. Byc moze kredytowanie przyspieszyloby moje wyniki, jednak nie lubie kupowac czegos dzisiaj, a splacac to pozniej. Dotyczy to wszystkiego, w tym inwestycji. Po prostu preferuje wolniej, ale spokojniej i stabilniej, a przy okazji chce miec swiadomosc, ze w kazdej chwili moge wyjsc z wyscigu szczurow i nadal miec sie dobrze (bez przymusu pracy i splacania kredytow).
2) Timing. Doszedlem do wniosku, ze nie ma na co czekac, trzeba inwestowac (oraz zarabiac) tu i teraz. Bez obaw o demografie, podatki, przepisy, poglady innych osob. Budowanie portfela mieszkan potrwa wiele lat i nie wydaje mi sie (choc moge sie mylic), ze jest jakis realny czynnik, ktory spowodowalby, ze ten biznes zostalby usmiercony z dnia na dzien. Majac zbudowany i zainwestowany juz jakis kapital, w razie negatywnych tendencji na rynku, bede w stanie sie dostosowac i ewentualnie cos sprzedac/kupic, zmienic sektor/lokalizacje.
3) Lokalizacja. Kupuje na swoim dobrze znanym mi podworku lub tam, gdzie ktos mi w tym pomoze (Mzuri). Zanim cos kupie, musze znac te okolice, chocby mniej-wiecej (niekoniecznie musialbym tam wczesniej byc). Kupuje z reguly na odleglosc.
4) Mix czy koncentracja. Skupic sie na jednym miescie, czy zwiekszyc dywersyfikacje? Nie zamierzam posiadac nieruchomosci w 1 miescie, ani w wiecej niz 5. 3-5 miast to optymalna liczba, ktora pozwoli na dywersyfikacje portfela, a jednoczesnie zapewni mi mozliwosc efektywnego zarzadzania.
5) Okres inwestowania. Nadal zakladam, ze budowe portfela zakoncze za kilka lat (okolo 2020 rok). Juz teraz wiem, ze moja prognowana kwota zarobkow wtedy rzedu 15-20k PLN netto juz po podatku miesiecznie jest jak najbardziej realna i mozliwa do osiagniecia, aby wiesc spokojne zycie w Polsce po powrocie z Norwegii.
6) Abym mogl zarobic, to musza zarobic tez inni (posrednik, doradca, notariusz, ekipa remontowa, itd. itp.). Na poczatku nalezy odrobic prace domowa i popelnic kosztowne bledy i zaplacic innym za tzw. lekcje. Nie da sie wszystkiego robic bezblednie.

Co do przykladowych bledow, ktore popelnilem do tej pory, to z pewnoscia moglem skupic sie na nieruchomosciach, ktore mozna amortyzowac przyspieszona stawka 10%. Kupujac za gotowke nie mam zbyt wielu kosztow teraz i zaczynam juz placic podatki, co nieco zmniejsza rentownosc. Na szczescie czesc mieszkan ma wysoka amortyzacje, a wiec podatek placony jest od okolo 1/3 calosciowych przychodow poki co. Mam wiec nauczke na przyszlosc, zeby kupic wiecej starszych niz 5 lat mieszkan z pelna wlasnoscia (10% amortyzacji), a niekoniecznie nowych od dewelopera (1.5% amortyzacji).

Oczywiscie problemem jest tez zarzadzanie ekipami na wynajem, chociaz tutaj nie widze duzego problemu w ryzyku nadplacenia za remont. Bardziej balbym sie zakupu nieruchomosci z problemem prawnym.

Jakie mam plany? Sytuacja osobista zmusza mnie do pozostania w Norwegii jeszcze przez jakies 4-6 lat. W tym okresie realnym wydaje sie uzbieranie kapitalu rzedu nieco ponad 1 miliona zlotych w gotowce. Kupie wiec jeszcze co mam kupic, ale nie zamierzam zgrywac jakiegos wielkiego dewelopera czy inwestora, nie mam takich ambicji.

Jestem oszczedny i nie mam duzych potrzeb finansowych, wiem tez, ze mialbym w Polsce gdzie mieszkac, moge tez cos wynajac w dowolnym zakatku swiata w razie potrzeby. Poza tym bede mial mozliwosc dalszego zdalnego zarobkowania. Oczywiscie majac do dyspozycji caly dzien bez etatu, jesli zajdzie taka potrzeba, to bede mogl dalej pracowac bez presji, tak ze o finanse osobiste juz sie nie boje.

To taka historia od zera do (niekoniecznie) milionera. Nie chodzi tu o posiadanie milionow na koncie, tylko o swobode zycia i wolnosc. Niestety nawet najbogatsi czesto nie sa wolni i nie decyduja o sposobie spedzania swojego zycia.

Dla niewtajemniczonych, kilka lat temu wyjechalem z Polski zadluzony, a wroce wolny finansowy bez potrzeby kredytowania. Kilka razy doswiadczylem w zyciu to co znaczy byc glodnym i bylem bez pieniedzy na najbardziej podstawowe potrzeby, teraz odczuwam niesamowita ulge w tym temacie i mam swiadomosc, ze moge sie skupic na innych rzeczach, niz praca zawodowa i walka o przetrwanie.

Dlatego bardzo doceniam to co udalo mi sie osiagnac ciezka praca i na wlasnym przykladzie moge dowiesc, ze kazdemu moze sie udac osiagnac wolnosc finansowa (nie jestem jakos szczegolnie inteligentny czy uzdolniony w jakiejs dziedzinie). Nie wiem, kim bylbym gdybym nie spotkal Slawka na swojej drodze, ale pewnie poszedlbym w kierunku wiekszej konsumpcji i mniejszego spokoju na co dzien. Dziekuje Ci Slawku!

Teraz mam prosbe do Was Fridomiacy – prosze doradzcie, jak spozytkowac ten niewatpliwy sukces, czym sie zajac przez kolejnych kilka/kilkanascie/kilkadziesiat lat mojego zycia (nie wiem ile jest mi dane)? Jaka wizje Fridomii mi zasugerujecie?

Jestem dosc aktywny i nie chcialbym spedzic zycia wylacznie na budowie kapitalu. Z drugiej strony wizja koszenia trawy i obserwacje, czy rowno rosnie tez mi sie nie podoba.

Czym Wy planujecie sie zajac w momencie, gdy juz osiagniecie wolnosc finansowa i bedziecie mogli zrezygnowac z etatu? Czy macie juz jakies skonkretyzowane cele i plany rodzinne/zawodowe/sportowe/zdrowotne?

W jakim innym zakresie planujecie poszerzanie swojej wolnosci?

Kolejna sprawa, to czy nie obawiacie sie samotnosci, w koncu wielu najblizszych znajomych bedzie nadal pracowac i nie bedzie dostepnych przynajmniej przez 8 godzin kazdego dnia i beda mieli nadal inne priorytety w zyciu? Wydaje mi sie, ze osob o pogladach minimalistycznych i pasjonatow wolnosci finansowej nie ma zbyt wielu na swiecie.

Dzieki
Pawel

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

30 Responses

  1. Trudno doradzić bohaterowi kejsa, nie znając jego wieku i sytuacji rodzinnej. Ale pewnie gdyby miał dzieci, to by nie zastanawiał się, co zrobić z czasem :D

    1. Tomek, no tak, masz rację. Dzieci potrafią zaabsorbować każdą ilość wolnego czasu. Zwłaszcza w takich krajach jak Polska (i Chiny), gdzie punktem honoru rodzica jest spełnianie każdej ich zachcianki, nie pozostawienie ich samym sobie ani na minutkę (w trosce o ich bezpieczeństwo, o to by nikt nie zarzucił złej opieki, itp). W innych krajach, a także wśród większości zwierząt, dzieciom poświęca się minimum niezbędnej uwagi by przetrwały, by się nauczyły samodzielności, a potem niech sobie radzą. Pod czujnym okiem, z gotowością niesienia pomocy, ale nie pod skrzydłami cały czas. Wg mnie, to najlepsze przygotowanie do samodzielności, ale to oczywiście dyskusja daleko wykraczająca poza ramy kejsu oraz dylematu Pawła:-)))

  2. Jeżeli lubisz swoją pracę to jesteś szczęśliwy i masz przerąbane jednocześnie :)

    Jeżeli komuś praca lub prowadzone biznesy sprawiają przyjemność to nie chce być “wolny finansowo” z kilku powodów:

    1. będzie miał pieniądze bez pracy ale będzie ich zdecydowanie mniej
    2. jak będzie miał dużo więcej czasu i dużo mniej pieniędzy to co będzie robił? ile można odpoczywać i wmawiać sobie że pieniądze to nie wszystko
    3. jeśli zakończy pracę albo biznes który prowadzi to podupadnie na zdrowiu psychicznym

    Jest wielu ludzi którzy gdyby sprzedali swoje biznesy i kupili np. mieszkania na wynajem to byliby wolni finansowo ale tego nie chcą i tego nie robią i ja ich rozumiem.

    Jakimś rozwiązaniem jest wg mnie podział 50/50 czyli 50% zainwestowane w nieruchomości czynszowe a 50% w akumulację kapitału i przy podziale 50/50 kwota z czynszu będzie stopniowo rosła a przy zachowaniu. Pozwala to dalej pracować lub prowadzić biznes, cieszyć się dostatnim życiem i być przygotowanym na to że w przypadku choroby nie wyląduje się pod mostem.

    1. Mariusz, masz rację pewnie część osób nie chce wolności finansowej, bo boi się – jak piszesz – … wolności. Wolność może … zabić. Między innymi dlatego napisałem książkę “Życie postkorporacyjne” by pomóc w przygotowaniach do … wolności. Nie tylko od strony fiansowej, ale też od strony … mentalnej. I nie tylko.

      Jeszcze jedno. Nie ma obowiązku, automatyzmu, w tym, żeby w momencie osiągnięcia wolności finansowej rzucić swoją pracę. Jeśli sprawia ona frajdę i przyjemność to MOŻNA dalej pracować na etacie czy prowadzić swoją firmę. MOŻNA ale staje się to wyborem, a nie KONIECZNOŚCIĄ.

      Ja często mówię, że osiągnąłem wolność finansową w maju 2009 roku. Jest to pewien skrót myślowy. Prawda jest taka, że 29 maja 2009 roku był moim ostatnim dniem pracy, ale mogłem spokojnie przestać pracować już jakieś 3 lata wcześniej. Kontynuowałem pracę, bo sprawiała mi frajdę, bo podjąłem się wyzwania stworzenia działu konsultingu na Bałkanach, bo czułem, że robię coś ciekawego i pożytecznego, bo poznawałem nowe otoczenie i nową kulturę biznesową, bo zacząłem poznawać różnice pomiędzy firmami konsultingowymi.

      Piątek 29 maja 2009 wybrałem jako swój dzień przejścia na emeryturę. Był to ostatni dzień roku finansowego Firmy, której byłem współwłaścicielem. Mogłem wybrać jakikolwiek dzień, miesiąc czy rok wcześniej. Lub później. Początkowo planowałem pracować do 2013 roku, ale po przeprowadzce do Rumunii zorientowałem się, że będę musiał stworzyć Mzuri (nie było wtedy w Polsce firm zarządzających najmem) i postanowiłem przejść na emeryturę wcześniej by mieć czas spokojnie stworzyć Mzuri.

      Przypominam o tym wszystkim, żeby pokazać, że wolność finansowa daje Ci więcej wyborów. Nie oznacza automatycznego przejścia na emeryturę. A co robić z wolnym czasem? O tym więcej w książce:-) Osobiście nie założyłem Mzuri z nudów, ze strachu przed wolnością, ani z potrzeby zarabiania więcej. Stworzyłem Mzuri z konieczności zabezpieczenia logistyki swojej wolności finansowej. Z potrzeby. Ale o tym też więcej w książce…

  3. Nie było moją intencją namawianie bohatera kejsa do fulltime-owego niańczenia dzieci, a raczej zasugerowanie pewnej równowagi pomiędzy pracą, rodziną i innymi zainteresowaniami. Uważam, że warto równocześnie pchać do przodu wszystkie te dziedziny. Ten kejs na początku jest optymistyczny i daje motywację do działania, ale pod koniec jego czytania miałem mieszane uczucia.

    1. Tomku, rzeczywiście pisałem bardziej o ogólnym zjawisku powszechnie występującym w Polsce niż odnosiłem się bezpośrednio do Twoich słów. Zresztą o zjawisku mającym niewiele wspólnego z tematem tego wpisu. Przepraszam za niepotrzebną dygresję.

      Zgadzam się z Tobą, że do wolności finansowej trzeba się przygotować w sposób zrównoważony. Nie tylko od strony finansowej. W swojej książce wymieniam 8 obszarów przygotowań, m.in aspekty rodzinne. Przygotowanie finansowe to tylko jeden z owych 8 aspektów. Ważny, ale nie jedyny.

      Paweł ma – jak sam pisze – jeszcze kilka, kilkanaście lat zanim osiągnie wolność finansową. Wg mnie to super, że już teraz zaczyna szukać porad jak się do tego przygotować. Osobiście nie dostrzegam w końcówce jego wpisu niczego “smutnego”. Wręcz przeciwnie:-) Satysfakcjonująca emerytura wymaga przygotowań. Nie mniejszych niż satysfakcjonujący wyjazd na wakacje w dalekim miejscu. Nie mniejszych niż przygotowanie remontu mieszkania, do którego chcesz się przeprowadzić z rodziną. Na emeryturze ludzi mogą spędzić 15, 25, a nawet 50 lat swojego życia (zwłaszcza jeśli przejdą na wcześniejszą). Taki szmat życia warto jak najbardziej szczegółowo sobie zaplanować. Imwcześniej się te przygotowania rozpocznie, tym lepiej. Kropka.

      Niby oczywista oczywistość, ale wielu ludzi tego zupełnie nie robi. Bo nie robił tego nikt z ich znajomych? Bo brakuje im wyobraźni? Bo przecież jakoś to będzie? Bo na emeryturze “nie można przecież stracić”, jak na złocie, nieprawdaż?

  4. Prosisz o radę jak spożytkować sukces, czym się zająć na emeryturze, jaką wizję fridomii wdrożyć… Odpowiem Ci z punktu widzenia 1 roku rentierstwa – będziesz robił to, na co masz ochotę, możesz czytać książki, zająć się rodziną, możesz udzielać się charytatywnie, być wolontariuszem na imprezach sportowych. Polecam uprawianie sportu, np. możesz się wciągnąć w bieganie albo triatlon i sobie jeździć po Polsce i świecie po różnych imprezach. Każdy robi to, na co ma ochotę.

    Nie martw się tym i przeczytaj książkę Sławka.

  5. Przejście w stan wolności finansowej, dobicie do tej symbolicznej jak dla Sławka daty 29.05.2009 będzie czymś niesamowitym. Na tą chwilę mogę ją sobie tylko wyobrażać i wizualizować, ale w moim przypadku to już kwestia maksymalnie 4ch lat!
    Jak dla mnie sama wizja braku konieczności porannego wstawania BO MUSZĘ tylko ewentualnie BO CHCĘ strasznie mnie motywuje.
    Robienie tego na co ma się ochotę, powrócenie do starych pasji, które trzeba było porzucić na rzecz pracy zawodowej, odkrywanie nowych zainteresowań itp.
    Myślę, że trzeba tylko przeskoczyć ten przysłoniony mur (osiągnięcie fridomi), a dalej to już tylko z górki :)

    1. Adam, powodzenia w ciągu kolejnych 4 lat pracy. Oby dawała Ci jak najwięcej satysfakcji.

      Natomiast przestrzegam przed myśleniem, że “będzie już tylko z górki”. Warto ten etap życia dobrze sobie zaplanować. To nie jest takie hop-siup. No chyba, że już masz bardzo silne pasje, które realizujesz. Bo pasje sprzed lat, za 4 lata mogą Cię już nie pasjonować.

      Poszukiwanie w 2020 roku pasji może wcale nie być przyjemnym zadaniem. Na początku może tak. Ale potem może męczyć brak zdecydowania którą wybrać. Może pojawić się presja, że już coś należy robić. Również presja otoczenia zaciekawionego tym jak sobie radzisz. I w końcu delikwent wraca na dobrze sobie znane wody korporacyjności. Nie to, żebym to potępiał i twierdził, że praca w korporacji to coś złego. Wręcz przeciwnie. Ale na świecie jest tyle ciekawszych rzeczy do robienia. Szkoda swojego czasu na robienie coś tylko dlatego, że inni to robią i nie mamy pomysłu na to co zrobić ze swoim wolnym czasem.

      Adam, oczywiście nie twierdzę, że Ty nie będziesz wiedział. Odnoszę się tylko do Twojej myśli “że będzie tylko z górki”. Będzie o ile będziesz wiedział z której górki chcesz zjeżdżać w którym kierunku:-)

      1. Będąc już tyle lat na emeryturze zapewne wiesz co mówisz Sławku :)
        Racja, że do życia po osiągnięciu tej upragnionej wolności finansowej trzeba się przygotować mentalnie tym bardziej, że przez te kilkanaście lat człowiek budził się ze świadomością, że obowiązki zawodowe czekają i ktoś tam wyżej na szczeblu firmy oczekuje od Ciebie 100% zaangażowania i samych “dobrych wieści” :)
        Mnie na tą chwilę cieszy fakt, że ten ciężar z psychiki zniknie :))

        1. Adam, trzymam kciuki za ten nadchodzący moment zniknięcia ciężaru. Powodzenia!

  6. Mi chociaż dużo brakuje do pełnej fridomii (a przy moim poziomie możliwych do generowania oszczędności kupno pierwszej kawalerki może zająć ok. 7 lat, teraz wynajmuję mieszkanie, więc pierwsze na wynajem byłoby w wieku 54 łat, w 2030), to ostatnio się zastanawiałem czy nie przejść na pół etatu. Dodatkowe cztery godziny wolnego codziennie to fajna rzecz, ale: 1) byłoby to kosztem oszczędności, tj. z trudem generowałbym jakąkolwiek nadwyżkę, 2) nie mam pomysłu co robić w tych czterech godzinach w dłuższej perspektywie poza czytaniem książek i uprawianiem sportu, bo grono moich znajomych pracuje i wszelka aktywność towarzyska w tych godzinach (w tygodniu) jest mocno utrudniona, a wręcz niemożliwa.

    Podoba m się rozwiązanie zastosowane w Karcie Nauczyciela. Nie wiem czy wiecie, że nauczyciele mają prawo do rocznego urlopu co 12 lat, a jak to urlop to dostają pensję. Fajne rozwiązanie, mimo że finansowane z naszych podatków. Ja chętnie widziałbym takie roczne urlopy co siedem lat jako powszechną praktykę wśród firm. Przy 35-40 latach pracy zawodowej to lepsze rozwiązanie niż emerytura po zakończeniu tego okresu. Ale na takie rozwiązanie firmy się nie zgodzą :(

    1. To jest roczny urlop dla nauczyciela, ale na poratowanie zdrowia, bo im siada głos po kilku latach gadania non-stop….

      1. Wiem, ale czy inni nie mogliby go dostać? Np. pracownicy infolinii? Ja nie twierdzę, że nauczycielom się nie należy, ale chętnie bym o 5 lat więcej pracował, mając co 7 lat rok płatnego urlopu czyli po 7,14,21,28,35 przepracowanych latach. Problem w tym, że firmy nie są temu przychylne, a musiałoby to być jakoś rozwiązane globalnie, bo tu nie ma jak w przypadku nauczycieli jednego pracodawcy. Zresztą ten nauczycielski przywilej był w ciężkiej walce wywalczony i co rusz są na niego zakusy dążące do jego likwidacji.

  7. Wow! Poczytałam i się rozmarzyłam :-)
    Myślę, że nie ma uniwersalnej recepty na to co można robić, gdy nic (teoretycznie ) już nie trzeba. Ale z pewnością należy planować i zapisywać te plany, pomysły, sposoby na czynienie swojego życia zwyczajnie dobrym dla nas samych. Dla jednego sport będzie ogromną przyjemnością, gdy ktoś inny poćwiczy tylko tyle ile dla zdrowia konieczne. Większość z nas chce podróżować, ale cel może być różny : ja chcę fotografować, cieszyć się słońcem i poznawać ludzi.
    Pojawił się też temat związany z tym, że ludzie z naszego otoczenia będą w pracy, zatem co z życiem towarzyskim? Z doświadczenia wiem, że pojawiają się nowe znajomości ludzi żyjących i myślących podobnie jak my. I niestety, starzy znajomi odchodzą do obszaru incydentalnych relacji raz na jakiś czas. Często można wtedy zetknąć się z zawiścią, zwykłą zazdrością i brakiem wspólnego języka. Można się nasłuchać jak to się zmieniliśmy, że już nie rozumiemy “prawdziwego” życia. Bo rzeczywiście, mamy inne spojrzenie, szerszą perspektywę, jesteśmy w stanie wsłuchać się w siebie, co czyni nas spokojniejszymi (nie irytujemy się z byle powodu ), zdrowszymi (nie gadamy zatem o chorobach i dolegliwościach), rozważnymi i… nudnymi :-) Zrozumieć może nas tylko drugi taki nudziarz, który też już pojął, że życie to bieg na 100m i nie warto zbyt szybko biec, bo się zbyt szybko dobiegnie. ..
    STANOWCZO trzeba się do tego przygotować. Zrobić listę rzeczy, które będą naszym wyzwaniem. I inspirować się bez ograniczeń i bez końca!

  8. Paweł, świetna historia! Ja również wyjechałam z Polski, jednak dopiero zaczynam przygodę z wolnością finansową, jestem na etapie czytania i zbierania informacji. Stąd pytanie: Z Twojego posta z 2014 wynika, że nie korzystałeś z pomocy Mzuri przy wynajmie mieszkań. W jaki sposób w takim razie radzisz sobie z ich zarządzaniem? O ile dla osoby mieszkającej w Polsce jest to do ogarnięcia o tyle nie widzę tego w sytuacji pobytu za granicą.

    1. Rudzitsu,

      Otoz oczywiscie korzystam z uslug firmy Mzuri – bez nich nie bylbym w stanie zbudowac efektu skali! To znaczy o ile zarzadzanie 1-3 mieszkaniami na wynajem zdalnie jest jeszcze jako-tako mozliwe, to w przypadku gdy mowa jest o kilkunastu/kilkudziesieciu mieszkaniach, nie wyobrazam sobie tego, majac prace, rodzine i mieszkajac iles -set czy tysiecy kilometrow dalej.

      Ja w zasadzie jestem juz na progu wolnosci finansowej i przymierzam sie do rzucenia etatu za jakis czas. Jednak nie chcialbym zamienic tego na prace na wiecej niz caly etat, zeby zarzadzac najmem. Wychodze z zalozenia, ze powinienem w rozny sposob przysluzyc sie spoleczenstwu, czyli np. podzielic sie swoim dochodem i dac komus prace w tym zakresie. A samemu zajac sie czyms innym.

      1. Paweł, dzięki za zaufanie firmie Mzuri i powiązanie swojej wolności finansowej z nami. Rozwijamy się i będziemy tu zawsze. Po to by Twoja wolność nigdy nie została zagrożona czy zachwiana. Powodzenia w przekroczeniu progu wolności finansowej. Zapraszam na wyjazd Klubu Fridomii w 2022 roku do Kenii:-)

  9. Witam Sławku i Pawle jakie liczbie mieszkani mowisz ze juz jestes na progu wolnosci ? Sam daże do wolnosci mam 24 lata od 1.5 roku jestem Angli . Pozdrawiam

  10. Witam Sławku i Pawle jakie liczbie mieszkani mowisz ze juz jestes na progu wolnosci ? Sam daże do wolnosci mam 24 lata od 1.5 roku jestem Angli . Pozdrawiam …

    1. Kuba, odpowiedź zależy od poziomu konsumpcji, który chcesz osiągnąć. Każdy ten próg ustala dla siebie. Nie ma dobrych lub złych progów. Przeczytaj wpis pt “Ankieta Fridomiaków – ile Ci potrzeba na życie post-korporacyjne”.

      Fajnie, że interesujesz się wolnością finansową w tak młodym wieku. Jeśli teraz podejmiesz odpowiednie działania to masz dużą szansę na osiągnięcie wolności finansowej. Powodzenia! Polecam Ci też zainteresować się grupowym inwestowaniem w nieruchomości na wynajem w formule crowd fund investing, które realizuje platforma Mzuri CFI.

      1. Witam dziękuję za odpowiedz przy oszczedzaniu 6 tys. Zł miesiecznie jeszcze troche mi to zajmie zeby osiagnac od 15 tys do 20 tys zł przychodu z najmu.

        1. Przy odkładaniu 6 tys. zł miesięcznie po 10 latach zgromadzisz kapitał wynoszący 720.000 zł nominalnie, może uda Ci się to jakoś pomnożyć wpłacając na lokaty czy jakieś bezpieczne obligacje. Będziesz mógł za to kupić 6 kawalerek.

          To by było już całkiem niezłe osiągnięcie jak na zaledwie 10 lat życia! 99 % ludzi tego nie jest w stanie osiągnąć w takim czasie. Tego Ci życzę.

        2. Kuba, masz trochę nierealne oczekiwania. Przyjmując roczny zwrot z kapitału rzędu 4%, do uzyskania 15 000 zł miesięcznych przychodów pasywnych potrzebujesz majątku ok. 4.5 miliona złotych (mieszkania, w którym mieszkasz, nie możesz tu wliczyć). Musisz zatem odkładać kilka razy więcej pieniędzy, niż obecnie, żeby do ukończenia 50 roku życia taki majątek zgromadzić. Masz oczywiście na to szansę, bo jesteś jeszcze młody.

    1. To bardzo proste, masz kilka sposobów na osiągnięcie 15.000 zł miesięcznych pasywnych dochodów z najmu mieszkań:

      – 15 mieszkań wynajmowanych po 1.000 zł
      – 30 mieszkań wynajmowanych po 500 zł
      – 8 mieszkań wynajmowanych po 2.000 zł

      Masz mnóstwo ogłoszeń dostępnych w serwisach www, możesz też przejrzeć stronę Mzuri z ofertami najmu. Zobaczysz jakie mieszkania po ile się wynajmują.

      Musisz więc zgromadzić kapitał na nabycie odpowiednio 15, 30 albo 8 mieszkań ;-)

    2. 15 kawalerek w dużym mieście, w centrum, gdzie cash flow będzie po 1 tys. zł miesięcznie z mieszkania. Okazje rynkowe np. we Wrocławiu to poniżej 150 tys. zł za mieszkanie 25 m kw lub większe. Rachunek jest prosty, ale to jest minimum. Biorąc pod uwagę obniżającą się rentowność, trzeba by nieco większej kasy.

  11. Witam, mnie po glowie chodza dwa zajecia:
    – po uzyskaniu niezaleznosci chcialbym budowac piekne budynki 4-6cio rodzinne, sprzedawac je zostawiajac jedno mieszkanie jako rozbudowa porfela. Dlaczego dopiero po uzyskaniu wolnosci? Bo bede mieszkal wtedy znow w Polsce i bedzie mi latwiej kontrolowac caly proces i realnie w nim uczestniczyc, co jest moim hobby.
    – mocno zastanawiam sie nad prowadzeniem rodzinnego domu dziecka. osoba wolna finansowa jest wprost stworzona do bycia rodzicem na etat dzieki nadmiarowi wolnego czasu.

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.