Rozwody, choroby, śmierć, a wolność finansowa

Adam poruszył ostatnio bardzo ciekawy wątek (dzięki Adam). Postanowiłem zrobić z niego oddzielny wpis, licząc na to, że zechcecie się podzielić swoimi przemyśleniami i tym samym pomóc stworzyć katalog rzeczy do przygotowania się na wypadek zaistnienia nieprzyjemnych okoliczności życiowych. Swoiste repozytorium wiedzy. Wiadomo, życie jest trudne, przynosi też wiele nieszczęść, a my ludzie mamy tendencję do skupiania się jedynie na tych przyjemnych stronach życia. Warto się przygotować do wszystkiego co życie nam przyniesie – przyjemnego oraz mniej przyjemnego, a nawet bolesnego.

———————————-

Oto komentarz Adama, który zapoczątkował nowy wątek (duże dzięki Adam, do zobaczenia w Szanghaju wkrótce:-)

Witajcie,

milo czyta sie wpisy osob, ktore albo osiagnely wolnosc finansowa (WF) albo sa na dobrej drodze.

Mam wrazenie, ze jednym z niedocenianych ryzyk w publikacjach o WF (rowniez na tym forum) jest kwestia rozwodu. Bo to, co wyliczyles jako docelowy pasywny przychod, ktory wystarczy na swobodne zycie przestaje wystarczac w obliczu podzialu majatku, kosztow rozwodu, alimentow, etc. Innym elementem ryzyka jest choroba uniemozliwiajaca zarzadzanie majatkiem. Wiem, ze jest Mzuri ale Mzuri nie zastapi inwestora, ktory jest odpowiedzialny za strategie inwestowania.

Jestem ciekaw Waszych przemyslen. Czy bierzecie potencjalny rozwod lub chorobe pod uwage przygotowujac sie do WF?

Pozdrawiam,
Adam

————————-

Moja odpowiedź do Adama:

Adam, poruszasz bardzo ciekawy wątek, dzięki. Rzeczywiście chyba do tej pory na łamach fridomii nie pisaliśmy o przygotowaniu się do rozwodu czy na wypadek choroby, może tylko raz czy dwa była mowa nt intercyzy małżeńskiej. Rzeczywiście chyba ludzie mają tendencję do zakładania tego, że te mniej przyjemne rzeczy ich ominą.

A wracając do tematu, to jeśli ktoś nie chce zastosować rozwiązania typu intercyza (ma ona bowiem swoje wady głównie w sferze emocji), to chyba nie ma innego wyjścia jak zbudować … większy, może nawet podwójny, portfel mieszkań. Wtedy nawet po podziale majątku, nadal pozostanie wolnym finansowo.

————————–

Komentarz Roberta  (dzięki Robert):

Sławek ma chyba rację, bo jeśli cały majątek jest wspólny, to w przypadku rozwodu trzeba jego połowę oddać byłej żonie. Wyjścia zatem są takie – budujemy taki majątek, żeby również przy jego 50 % można było się z niego utrzymać, wtedy oddanie połowy będzie może bolało, ale nadal jesteśmy wolni finansowo. Albo cały majątek jest tylko na nasze nazwisko poprzez intercyzę i wtedy w razie rozwodu nic nie musimy oddawać byłej żonie.

Co do choroby, to hmmmm jak można się do niej „przygotować”? Jak mamy powierzone zarządzanie najmem np. Mzuri, to w razie choroby właściciela z mieszkaniami nic się nie dzieje. A comiesięczne dochody możemy przeznaczyć np. na leczenie czy sanatorium.

————————–

I wreszcie komentarz Aga-ty (dzięki Aga-ta!!!):

Dodam jeszcze jeden scenariusz, o którym trzeba pamiętać w trakcie budowania portfela mieszkań/lokali na wynajem. Kwestie dziedziczenia.

O ile rozwód może być naszym wyborem i jakoś jesteśmy w stanie sobie go wyobrazić, ileś trwa, czy możemy przewidzieć, że coś nie pójdzie po naszej myśli, to jednak wspomniana choroba, a jeszcze bardziej śmierć zaskakują i mieszają szyki nieodwracalnie.
Gdy jedno z małżonków odchodzi, pozostali dziedziczą ustawowo w kolejności: małżonek, dzieci, a jeśli nie ma potomków, to rodzice i rodzeństwo. Jest to bardzo istotne, aby wiedzieć, kto jeszcze może mieć uprawnione roszczenia względem naszego majątku i… kredytów. W przypadku śmierci kredytobiorcy (lub jednego z …) bank wypowiada umowę automatycznie, gdyż przestaje istnieć jeden z podmiotów porozumienia. A jeszcze, gdy dziedziczą, np rodzice i rodzeństwo jednego z małżonków, może się okazać, że porozumienie z bankiem jest niemożliwe. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż do zakończenia sprawy spadkowej nie można swobodnie zarządzać majątkiem. Ważne są wspólne konta, lista wszelkich opłat, należności, numery kont bankowych do czynszów, czy kontakty do dostawców energii, gazu… Często małżonkowie dzielą się obowiązkami i drugie nie wie nawet gdzie szukać potrzebnych dokumentów, szczególnie w czasach mailowych raportów, potwierdzeń, czy faktur.

Wiele jest rzeczy, o których warto pomyśleć wcześniej.

————————————–

Czy możecie się proszę podzielić również Waszymi przemyśleniami. Będę niezmiernie wdzięczny za każdy pomysł i każdą refleksję. Zwłaszcza od osób mniej optymistycznie nastawionych do życia niż … ja sam:-)))

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

20 Responses

  1. Oczywiście przyłączam się do głosu Agaty, że na wypadek śmierci właściciela nieruchomości na wynajem należy się przygotować. Trzeba przemyśleć co chcemy żeby się stało z naszym majątkiem po naszej śmierci, czy odpowiada nam dziedziczenie ustawowe (żona, dzieci), a jeśli nie no to warto zostawić testament najlepiej u notariusza. Warto zaufanej osobie schować do archiwum listę naszych nieruchomości oraz konta bankowe czy inne środki, żeby spadkobiercy mogli je łatwo odnaleźć.

  2. Moim zdaniem i tak wszystkiego nie przewidzimy. Na przykład najemce w naszym mieszkaniu zabije prąd i pójdziemy do więzienia bo wykażą nam nasza wine. Życie bez ryzyka jest niemożliwe, na wszystko się nie przygotujemy. Odwrotnie niż Sławek jestem pesymistą ale właśnie dlatego też uważam że nadmierne zabezpieczanie nie ma sensu.

    1. Spokojnie, jeżeli jesteś niekarany, to za takie nieumyślne przestępstwo dostaniesz zawiasy i do żadnego więzienia nie trafisz ;-)

  3. Bardzo ważny temat.
    Ponoć w polskim systemie bankowym leżą na kontach miliony PLN oraz innych walut, które pozostały po zmarłych osobach, a ich rodziny nawet nie wiedzą o tym fakcie.
    My z żoną mamy wszystkie rachunki bankowe wspólne, dodatkowo każde z nas może samodzielnie zamknąć taki rachunek. Po śmierci jednego ze współwłaścicieli konta, drugi współwłaściciel może w zależności od banku samodzielnie dysponować całym saldem lub połową salda (np. w mbanku połowa salda).

    Należy tutaj pamiętać również, że w przy rachunkach bankowych prowadzonych na rzecz jednej osoby, w chwili śmierci właściciela rachunku wszystkie udzielone pełnomocnictwa wygasają.
    W katastrofie smoleńskiej zginęło wielu “żywicieli rodzin”. Konta były prowadzone na ich rzecz, pełnomocnictwa do kont wygasły z chwilą ich śmierci. Pamiętam jak Prezes NBP zwracał się z apelem do banków komercyjnych, aby uruchamiały wypłaty z kont rodzinom zmarłych (wypłaty były chyba tylko do jakiejś kwoty, do czasu załatwienia wszystkich formalności).

    Przy rachunkach prowadzonych jednoosobowo można w banku złożyć dyspozycję na wypadek śmierci posiadacza rachunku w której określa się komu i w jakim procencie wypłacić saldo rachunku po śmierci posiadacza tego rachunku. W niektórych można to uczynić również elektronicznie po zalogowaniu na swoje konto.

    Z tego co wiem, czy dziedziczeniu ustawowym, gdy np. dziedziczy współmałżonek oraz dzieci, to dysponowanie nieruchomością jest ograniczone, pozostały współmałżonek nie może samodzielnie np. sprzedać nieruchomości, ponieważ za dzieci decyduje sąd rodzinny.
    Jest to ważna kwestia, gdy np. mieszkanie, w którym mieszka rodzina jest na kredyt i brakuje kasy na spłatę kredytu. Chcąc sprzedaż taką nieruchomość celem zamiany na mniejszą, mamy problem. Procedury mogą się przedłużać.

    Inaczej jest jeżeli małżonkowie sporządzą sobie nawzajem testamenty (najlepiej u notariusza, koszt ok. 50 zł od testamentu), wtedy w przypadku śmierci cały majątek przechodzi na współmałżonka, dzieci nie dostają nic, ale mogą ubiegać się o zachowek po zmarłym rodzicu. Rodzic również może dzieciom przekazać część majątku aktem darowizny. Przy takiej opcji nie jesteśmy uzależnieni od sądu rodzinnego.

    Warto również udzielić sobie nawzajem ze współmałżonkiem przed notariuszem pełnomocnictwa do reprezentowania, np. przed wspólnotami, spółdzielniami, zakładami ubezpieczeń, bankami, organami podatkowymi, dostawcami mediów. Jest to bardzo wygodne, tylko w czasie załatwiania sprawy trzeba mieć przy sobie oryginał pełnomocnictwa notarialnego.

    Ogólnie to trzeba mieć porządek w papierach, aby druga osoba mogła łatwo odnaleźć potrzebne dokumenty. Wszystkie dokumenty mamy w jednej szafie, w której znajdują się segregatory, każdy jest odpowiednio opisany, każde mieszkanie ma swój segregator, dokumenty są poukładane wg tego samego klucza i pooddzielane przekładkami, np. ubezpieczenie, spółdzielnia pisma, spółdzielnia opłaty, umowy najmu, podatek od nieruchomości, energia elektryczna, gaz, urząd skarbowy.
    Taka organizacja ma swoje duże plusy, Wymaga czasu na początku aby dobrze sobie to przemyśleć, ale później czas na odnalezienie jakiegoś dokumentu można liczyć w sekundach. A i dokładanie co miesiąc kolejnego papieru trwa kilka sek.

    Myślę, że ważne jest aby co jakiś czas wprowadzać drugą osobę w wykonywane co miesiąc czynności oraz rozmawiać o problemach, jakie wystąpiły np. podczas najmu i jak się rozwiązało dany problem, wtedy druga osoba ma jakieś pojęcie co i jak robić w przyszłości.

    Pozdrawiam.

    1. Nic dodać! Moim marzeniem jest taki porządek w dokumentach, o jakim piszesz. Mam segregatory, teczki, przekładki, ale z natury też artystyczną bałaganiarską duszę :-) i co roku wymyślam nowe konfiguracje ułożenia papierów, a o poprzednim systemie zapominam :-)))

      Co do testamentu, potwierdzam, że jest to tanie i szybkie rozwiązanie. Testamenty można odwoływać od ręki i zmieniać do woli :-)

      1. Właśnie szukając informacji jak zabezpieczyć dziecko wrazie mojego nagłego wypadku śmierci i przekazania nieruchomości na wynajem, trafiłem na wpis. Czyli dla sprecyzowanja gdy coś by mi się stało a jestem po rozowdzie, wszystkie nieruchomości na wynajem automatycznie przechodzą na syna, bez konieczności formalności.

        1. DariuszK, dzięki za przypomnienie wpisu sprzed 4 lat. Choć 30 lat temu skończyłem prawo na UW, to nie jestem prawnikiem, a tym bardziej specjalistą ds rodzinnego i spadkowego, ale wg mojej laickiej wiedzy – nieruchomości dziedziczy syn, ale bez formalności się nie obejdzie, nawet jeśli jest/będzie pełnoletni. To chyba sąd musi “przyklepać” objęcie spadku, ale w przypadku jedynego spadkobiercy nie powinno to zająć dużo czasu.

          Jeśli mamy na pokładzie jakiegoś prawnika (Robert, zaglądasz tu jeszcze czasami?) to będę wdzięczny za bardziej eksperckie porady dla Dariuszka:-)

  4. Statystycznie rzecz biorac, rozwod jest najwiekszym ryzykiem w budowaniu wolnosci finansowej.
    W zachodnich spoleczenstwach (a Polska powoli przyjmuje ich standardy) rozwodzi sie blisko 50% (!) malzenstw. To znaczy, ze ryzyko rozwodu jest o wiele wyzsze niz naglej smierci lub ciezkiej choroby, ktore wynosza po kilka procent.

    Intercyza jest najlepszym sposobem na uregulowanie kwestii wlasnosci aktywow choc moga pozostac alimenty dla bylego malzonka, ktore sa obciazeniem finansowym po rozwodzie. Niestety malo kto decyduje sie podpisywac intercyze…przynajmniej w pierwszym malzenstwie :)

    Jezeli intercyzy nie ma pojawia sie kilka waznych kwestii:

    – podatek od ewentualnej sprzedazy czy przekazania bylemu malzonkowi mieszkania –> czasami dobrym rozwiazaniem jest przekazanie nieruchomosci malzonkowi przed rozwodem. Szczegolnie wazne jezeli dla mieszkania jest rozliczana amortyzacja.

    – umowa kredytowa z bankiem –> bank moze nie zaakceptowac jednej ze stron jako jedynego kredytobiorcy. Wtedy pozostaje sprzedaz w pospiechu i podatek.

    – podzial majatku –> czyli sprzedaz lub podzial mieszkan. Rozwodzacy sie malzonkowie sa czesto nieracjonalni i zadni krwi. Decyzje podejmowane sa w oparciu o emocje a te nie sa dobrym doradca w biznesie.

    Niestety z doswiadczenia wiem, ze jezeli mleko juz sie rozlalo a intercyzy nie bylo, to bardzo wazne sa cztery rzeczy:

    1) bardzo dobry prawnik
    2) bardzo dobry doradca podatkowy
    3) sinle nerwy
    4) odrobina szczescia

    Podsumowujac, rozwod moze na zawsze przekreslic badz znaczaco oddalic w czasie wolnosc finansowa.

    Dosc zamozny znajomy dal mi kiedys rade jak byc i pozostac bogatym: “have no more than two houses, two wives and no boat”. Czego Wam i sobie zycze.

    Pozdrawiam,
    Adam

  5. Na wypadek śmierci, w idealnym przypadku zbudowałbym prywatną spółkę typu fundusz która byłaby zarządzana przez inne osoby wg jasno określonego statutu i strategii. Specjaliści Ci musieliby się z czasem zmieniać więc kontrakty podpisywany byłyby na 10-15 lat. Wynagrodzeniem dla wszystkich byłoby partycypowanie w zyskach. Cześć zysków szła by na wynagrodzenia, re-inwestowanie, wypłaty dla mnie lub po mojej śmierci dla mojej córki. Po mojej śmierci córka musiałaby wyznaczyć kolejne osoby np swoje dzieci które miałyby udziały w tej firmie.

    To jest oczywiście bardzo ogólna koncepcja, wydaje mi się że mogłaby być ciekawa dla osób które zebrały w życiu spory majątek w postaci aktywów. Stworzyć wehikuł finansowy zarządzany przez innych, Decyzje odnoścnie reinwestowania, zatrudniania kogoś nowgo gdy kończy się kadencja jednej z osób i inne podejmowane byłyby na zasadzie głosowana. Taka luźna koncepcja finansowego sci-fi :)

    1. Voytek, pomysł bardzo zbliżony do mojego. W moim przypadku osobą zarządzającą jest po prostu Mzuri:-), a udziały w zysku to po prostu wysokość standardowego wynagrodzenia za zarządzanie mieszkaniami na wynajem.

      1. Tak, wiem, miałem tu na myśli coś o skomplikowaniu wyższym. W tym modelu właścicielem wszystkich nieruchomości jest fundusz który zleca obsługę np mzuri. Osoby “zatrudnione” w funduszu zajmują się jedynie podejmowaniem decyzji, zarządzaniem ryzykiem, wyszukiwaniem nowych inwestycji i reinwestowaniem części zysków. Chodzi też o dywersyfikację tzn. Jeśli w moim portfolio aktywów znajdzie się za 15-25 lat:
        – 30 mieszkań na wynajem
        – 20 lokali usługowych
        – budynek biurowy
        – portfel akcji dywidendowych
        – elektrowania wiatrowa
        – firma produkująca gry
        – i inne
        … to chciałbym mieć firmę typu fundusz która zarządzałaby tym wszystkim bez mojego udziału i podejmowała autonomiczne decyzje bez mojego udziału odnośnie nowych inwestycji.

        Wydaje mi się że głównym problemem ludzi posiadających spore portfolio różnych aktywów (firmy, akcje, nieruchomości) jest to że po śmierci wszystko może zostać stracone przez kolejne pokolenia na które spada odpowiedzialność zarządzania całym zebranym majątkiem. Jeśli ja znam się na projektowaniu gier/programowaniu i uda mi się zbudować firmę typu samograj to po mojej śmierci taka firma mogłaby przez moją córkę zostać sprzedana bo nie “czuje tematu”. lub zdecyduje sprzedać wszystkie nieruchomości, albo dawno spłacone akcje dywidendowe żeby zainwestować w coś innego (ryzykowne decyzje).

        W idealnych warunkach taki twór-fundusz powinien wypłacać zyski po mojej śmierci mojej córce i przyszłym pokoleniom, ale jednocześnie powinien blokować możliwość sprzedaży portfolio przez córkę i przyszłe pokolenia. Córka i jej dzieci mogą budować swoje własne odrębne portfele inwestycyjne z dochodów przekazywanych przez fundusz, a kiedy stwierdzą że będą chcieli podążać taką samą drogą to mogą utworzyć swój nowy fundusz o zmodyfikowanej wg własnego uznania strukturze lub przekazać aktywa do obecnego aby przyszłe pokolenia mogły z tego wszystkiego korzystać.Jednocześnie dochody z funduszu mogłyy otrzymywać tylko dzieci, tzn moje dziecko, dzieci mojego dziecka i ich dzieci (ryzyko rozwodów).

        Międzypokoleniowy samograj ubezpieczony od błędów i gorących głów młodego pokolenia :)
        Chodzi też o to żeby nowe pokolenia miały dostęp do finansowania na realizowanie własnych celów, ale jednocześnie żeby nie zabić funduszu poprzez brak re-inwestowania części przychodów – jednocześnie żeby przetrwał do końca świata i jeden dzień dłużej :). Pisząc o finansowym scifi miałem na myśli to wszystko. :)

        1. Voytek, to co opisujesz jest dla mnie kolejnym argumentem za brakiem dywersyfikacji. Inwestując tylko i wyłącznie w mieszkania na wynajem, świat jest dużo prostszy niż inwestując również np w akcje. Z tych ostatnich czasami warto się wycofać – wezwanie do sprzedaży od potężnego nowego właściciela większościowego, załamanie danej branży, kara nałożona na daną firmę, słabe zarządzanie przez daną firmę (np ostatnio Volkswagen), itp. Zakaz sprzedaży mógłby mocno ograniczać możliwości skutecznego zarządzania majątkiem. Przy kawalerkach ryzyk jest mniej.

          Poza tym, nie potrzeba jakiegoś omnibusa by tym zdywersyfikowanym majątkiem zarządzać, wystarczy prosta firma Mzuri:-) Dodatkowo, wynagrodzenie za zarządzanie też jest ustawione bardziej fair. 11% comiesięcznych dochodów (3% gdy pojawia się pustostan) jest kosztem zmiennym. Nie ma żadnych stałych fee lub wynagrodzenia jako procentu wartości aktywów (gdzie wyliczone w ten sposób fee może być wyższe niż ilość gotówki zysków wygenerowanych przez aktywa).

          Lubię prostotę za życia. Po śmierci prostota struktury aktywów staje się chyba jeszcze większą zaletą.

        2. Ktoś mądry powiedział że dywersyfikacja jest dla ludzi którzy nie wiedzą co robią :) Jest w tym ziarenko prawdy i zdecydowanie zgadzam się z tym w Twoim przypadku. Jeśli jesteś specjalistą w swojej wąskiej dziedzinie to nie musisz się dywersyfikować w coś o czym nie masz pojęcia lub po prostu nie czujesz tematu.

          Ja dywersyfikację traktuję nie koniecznie jako formę zabezpieczenia, a raczej jako zdobywanie wiedzy i specjalizacji w danych dziedzinach, co absolutnie nie oznacza że chciałbym ogarniać wszystkie tematy.

          Gdyby MZURI działało w Plymouth to bez wahania powierzyłbym tej firmie dom który kupię w tym roku i podzielę na mieszkania typu studio dla studentów.

        3. Voytek, dzięki za zaufanie Mzuri. Plymouth to dla nas w tej chwili nieco za daleko. Może w przyszłości? :-)

  6. @Slawek S

    Przypomnialo mi to ten projekt w Londynie: http://www.bbc.co.uk/news/technology-34009561
    W info do ktorego linka podales ktos napisal, ze jest to cena za 99 letni lease. Co oznacza, ze gdy lease sie skonczy, a go nie przedluzysz to musisz sie wyprowadzic i oddac klucze wlascicielowi. W UK tzw. leasehold jest dosc popularny, w zasadzie mieszkania w zdecydowanej wiekszosc sa na takich warunkach. Im wczesniej go przedluzysz tym taniej Cie to kosztuje. Slyszalem ostatnio o mieszkaniu w centrum w ktorym lease zostal juz tylko ok.troche ponizej 40 letni. Mieszkanie wycenione na 1.2mln funtow, a przedluzenie na kolejne 90 lat bagatela ok. 600tys funtow… Jak leasehold spadnie do 81 lat to jest czas ze nalezy dzialac i go przedluzac, bo wtedy wychodzi najtaniej. Najlepiej oczywiscie kupowac nieruchomosci freehold, ale jak juz koniecznie leasehold to trzeba sprawdzic ile go zostalo i ile kosztuje przedluzenie, oraz oczywiscie ile placi sie ground rent i maintenance fee – i na jakich zasadach sie one beda zmieniac. Z tego co wyczytalem na forach brytyjskich, mozna liczyc na to, ze maintenance fee w 10 lat sie nam podwoji. Nie mowiac juz o tym, ze np. gdy chcemy wymienic okna musimy prosic o zgode tzw. freeholdera, ktory gdy nasz lease sie skonczy przejmuje mieszkanie. Wiec wnioski sa proste w UK, jesli sie da to tylko freehold.

Skomentuj Tomek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.