Zaczynam lubić gotówkę

Ostatnio przy okazji jeżdżenia samochodem do Francji na EURO 2016 miałem okazję przejeżdżać przez Niemcy, Belgię, Francję, Włochy, Szwajcarię, Austrię, o Monako czy Liechtensteinie nie wspominając, bo spędziłem w nich tylko po parę godzin.  W sumie podczas dwóch niedawnych wypadów na EURO 2016 zrobiłem ponad 14.000 km, czyli tyle ile zwykle – na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat – robiłem średnio rocznie. Ostatni raz samochodem po Europie Zachodniej  jeździłem w latach 80-tych (dość intensywnie) i raz czy dwa w latach 90-tych. Zaobserwowałem sporo zmian od tego czasu.

Na przestrzeni ostatnich 20-25 lat kraje te bardzo się rozwinęły. Przybyło dróg, tuneli, linii szybkich kolei, dużych nowych samochodów, nowoczesnych stadionów (sport stał się większym biznesem komercyjnym), farm wiatrowych, farm paneli słonecznych, a także paneli na dachach domów (najwięcej w Niemczech). Zniknęły franki francuskie (pamiętacie może ich bardzo duże, cienkie i szeleszczące banknoty?) i belgijskie, włoskie liry i niemieckie marki – dziś Euro bardzo ułatwia podróżowanie. Wraz z Schengen zniknęły przejścia graniczne. Po zjednoczeniu Niemiec, jedyny ślad jaki pozostał po granicy szczelnie wypełnionej drutami kolczastymi, reflektorami i samostrzelającymi karabinami maszynowymi, pozostała tylko jedna nieduża tabliczka stojąca przy autostradzie gdzieś pomiędzy Hof a Zwickau, informująca o tym, że kiedyś biegła tędy granica pomiędzy dwoma państwami – NRD i RFN. A tak naprawdę granica pomiędzy dwoma wrogimi sobie obozami militarnymi. Pomiędzy dwoma bardzo różniącymi się  światami.

Gdy w latach 80- i 90-tych przekraczałem granicę polsko-enerdowską, to oprócz morza Trabantów i Wartburgów wydychających kłęby niebieskich, bardzo krztuszących spalin (dziś są katalizatory i nawet TIR-y nie śmierdzą; choć samochodów elektrycznych nadal jest mało w porównaniu do Norwegii), widać było różnicę w jakości dróg, w standardzie życia, w zaopatrzeniu sklepów, w barwie witryn sklepowych. Ten kontrast barw stawał się jeszcze silniejszy po przekroczeniu granicy NRD-RFN. Po drugiej stronie Żelaznej Kurtyny czuć było powiew świeżości, radości barw, twórczego postępu, mocy marki zachodnioniemieckiej i większego bogactwa, zamożności. Czuć było tez powiew o niebo większej wolności, respektu dla indywidulanego człowieka, swobody.

Upływ czasu spowodował jednak też to, że infrastruktura w Belgii, Francji, Włoszech bardzo się postarzała. Stadiony we Francji (może poza tymi w Bordeaux i Marsylii) są dużo słąbsze niż stadiony, które zostały wybudowane na EURO 2012.  Marsylia i Boordeaux trzymają standard, ale np Parc des Princes w Paryżu jest bardzo mało funkcjonalny i mało przyjazny dla odwiedzających kibiców. Autostrady w Polsce są teraz o wiele lepsze (bo nowsze, bo budowane wg nowoczesnych standardów) niż w Belgii (choć tam nadal wszystkie autostrady są oświetlone na całej swojej długości) czy we Francji – brakuje poboczy, oznakowanie jest czasami dość słabe, brakuje barierek więc więcej widać na drodze zabitych zwierząt. Sam też jadąc raz w nocy uderzyłem kołami w jakiś ciemny obiekt, który leżał? przebiegał? przez autostradę. Długie tunele poprzeplatane z wysokimi mostami autostrady wzdłuż włoskiej części Lazurowego Wybrzeża – kiedyś bardzo imponujące swoim rozmachem architektonicznym – dziś trącą nieco myszką. Mocno podupadły wizerunkowo. Autostrady w Niemczech są modernizowane na bieżąco choć to wiąże się z bardzo licznymi i długimi zwężeniami. Tworzące się w związku z tym korki potrafią być baaaardzo długie.

Co ciekawe, w miejscach gdzie trwają prace budowlane jest zadziwiająco cicho i spokojnie. Zamknięta jest jedna z nitek autostrady na odcinku 10 km i przez większość tego odcinka nie widać ani jednej maszyny, ani jednego robotnika. Kontrastuje to z tym co widziałem jeżdżąc ostatnimi laty po Polsce. Przy budowie dróg pracowały setki osób i dziesiątki dużych maszyn budowlanych. Prace trwały nawet w nocy przy oświetleniu potężnych reflektorów. W Niemczech wyglądało to tak jakby trwał wieczny fajrant.

Co jeszcze bardziej zaskakujące, to to że przy polskich autostradach i drogach o wiele czystsze niż w Niemczech (i nieco czystsze niż we Francji) są toalety, parkingi. Zauważył to też mój syn, gdy po podróży po Europie, znów wróciliśmy do Polski. Dla niego było to widoczne, ale dość normalne, bo on zauważył, że Polska jest po prostu fajniejszym krajem niż te przez które przejeżdżaliśmy. Z racji swojego młodego wieku (20+), on nie miał okazji przekraczać granicy dwóch różnych światów. Nie nabawił się tych kompleksów, które były udziałem mojego pokolenia. A dziś nie wraca z powrotem za ponurą Żelazną Kurtynę, ale do kraju z którego jest dumny. I ma rację.

Zmieniło się również to, że po obu stronach dawnej Kurtyny jeżdżą samochody tych samych marek i modeli, tak samo zadbane ciężarówki. Podobne kwoty wydajemy też za benzynę (w latach 80-tych w Polsce była ona wielokrotnie tańsza niż w RFN-ie). Podobnie jak we Francji płacimy za przejazd niektórymi autostradami (kiedyś tego nie było, nadal nie ma w Niemczech)

Ale co ma to wszystko wspólnego z tytułem tego wpisu?

Polska zrobiła ogromny cywilizacyjny skok do przodu. Nadrobiliśmy dystans (kiedyś można było mówić o przepaści) do krajów Europy Zachodniej. W niektórych obszarach wręcz wyprzedziliśmy kraje, które były naszymi wzorcami. Tak jest na przykład również w obszarze używania różnych form kart płatniczych, zbliżeniowych. W Polsce dużo łatwiej jest zapłacić kartą niż w Niemczech. Tam nawet na lotnisku we Frankfurcie miałem z tym problem w jednym z małych sklepików. Początkowo śmiałem się z tego zapyzienia Niemców. Jak to? nie weszliście jeszcze w XXI wiek? Karty zbliżeniowe we Włoszech to nadal mało popularna nowość.

Dziś zaczynam to widzieć w nieco szerszym kontekście. Banki od dawna dążą do bezgotówkowych transakcji. Słyszałem to jako konsultant już w latach 90-tych. Banki zaczęły wówczas w Polsce wprowadzać opłaty za operacje kasowe, ograniczały liczbę kasjerów i stoisk kasjerskich by wydłużyć kolejki i zachęcić klientów do korzystania z bankomatów oraz przelewów elektronicznych. Początkowo sądziłem, że wynika to z rachunku ekonomicznego – gotówka zwiększała koszty zatrudnienia, szkoleń kasjerskich, koszty transportu i magazynowania gotówki, itp. Dziś zaczynam dostrzegać też inne zalety dla banków z obrotu bezgotówkowego. Im mniej gotówki w obrocie, tym banki zdobywają więcej informacji na nasz temat – gdzie i co kupujemy, za ile, jak bardzo jesteśmy wrażliwi na oferty i promocje. Potężne systemy Big Data zaczynają coraz więcej wiedzieć o naszych hobby, zainteresowaniach, a nawet wartościach. Big Data przeradza się w Big Brother.

Ale wydaje mi się coś jeszcze głębszego. Im mniej mamy gotówki w naszych portfelach, tym bardziej zależni stajemy się od banków. Od ich ofert. Od ich taryf. Od ich kursów wymiany oraz spreadów walutowych. Od ich procedur. Od ich systemów informatycznych. Stajemy się też coraz bardziej bezbronni wobec ich monitorowania oraz modelowania naszego życia, wobec specjalnie dla nas wymyślanych ofert oraz promocji. Zmiany te są powolne i niedostrzegalne gołym okiem, ale widać jak postępują systematycznie. I to być może dlatego Niemcy i Szwajcarzy, ceniący swoją wolność i nie pędzący za zmianami by leczyć swoje kompleksy (bo ich po prostu nie mają) nadal wolą gotówkę w swoich portfelach od kart bankowych?

Nie jestem oczywiście do końca pewien czy to jest właśnie wyjaśnieniem  ich preferencji dla gotówki, ale zauważyłem również u siebie już od jakiegoś czasu rosnącą niechęć do kart płatniczych czy bankomatowych. Choć nadal nie lubię mieć “gotówki” na koncie (wolę ją zamieniać w kolejne mieszkania na wynajem), to coraz bardziej wolę korzystać z gotówki w portfelu. Czuję się dzięki temu nieco bardziej wolnym człowiekiem…

Czy czujecie co mam na myśli?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

20 Responses

  1. jeżeli ktoś chce trochę zorientować się do czego służy Big Data to polecam stronę http://www.pilab.pl – polski startup zajmujący się tym tematem. szkoda że polski rząd powołuje specjalną spółkę do analizy informatycznej bazy z fakturami zamiast promować polskie startupy i korzystać z narzędzi które już istnieją. Zanim ta nowa spólka zacznie działać to miliardy pln uciekną budżetowi. I znowu bedzie madry polak po szkodzie…

  2. Odkąd pamiętam, posługiwałem się głównie gotówką. Karty miałem głęboko schowane i używałem ich tylko na potrzeby zakupów przez Internet i wyjazdów zagranicznych. Zmieniłem to podejście kilka miesięcy temu z przyczyn związanych z wolnością finansową i teraz gdzie się da płacę kartą. Otóż płacenie kartą umożliwia łatwą analizę wydatków, niektóre banki nawet automatycznie klasyfikują płatności na kategorie i generują comiesięczne raporty. Ułatwia to identyfikację obszarów, w których za dużo pieniędzy wydajemy, i wdrożenie odpowiednich działań oszczędnościowych.

    Zgadzam się, że karty pozwalają nas śledzić, ale tak samo śledzą nas np. operatorzy telefonii komórkowej. Te dane również są analizowane. Być może kiedyś odrzucę telefon i karty, na razie są dla mnie po prostu wygodne.

    A jeśli masz tzw smartfona, to dodatkowo wszystko o Tobie wie Google albo Apple odpowiednio :)

  3. Zazwyczaj używam gotowki, żeby lepiej kontrolować wydatki (to naprawdę działa!), ale też mam tę świadomość, że płacąc kartą sprzedaję swoją prywatność.

  4. Wydaje mi się, że w Twoim tekście Sławku zawarte jest swoiste proroctwo dotyczące także Polski i naszego rodzimego rozwoju. Sam nie mam tego typu doświadczeń bo choć w pełni popieram i w miarę możliwości realizuję usilne dążenie do wolności finansowej przez zakup mieszkań na wynajem to absolutnie w sensie psychologicznym nie popieram Twojej pasji do podróży. Niestety sam prawie nigdy nie podróżowałem ponieważ uważam podróże za bardzo rozczarowujące, to co widzimy zawsze jest gorsze od naszych wyobrażeń o tym czymś, prócz tego mam bardziej pesymistyczną wizję człowieka i rzeczywistości niż Sławek. Ale przechodząc do rzeczy. Mam pytanie czy i Polska będzie w niedługim czasie inwestycyjnie zapóźniona w związku z końcem perspektywy dotacji unijnych podobnie jak Francja czy Belgia?

  5. Ja doskonale czuje i chyba nawet mam na tym punkcie bzika. Gotówką płacę za wszystko co tylko możliwe. Jedynie rachunki opłacam z konta bankowego, bo tak mi po prostu wygodniej niż stać na poczcie w kolejce. Robię tak właśnie z powodu który opisujesz – nie chce żeby bank wnikal w moje życie prywatne, a jakiś analityk analizował moje transakcje i mnie szufladkowal.

  6. Rzeczywiście nasze autostrady/mosty wyglądają ładniej. Tak samo metro warszawskie choć maciupkie to jest czystsze i nowocześniejsze niż te w Berlinie czy Paryżu, nie wspominając NY. Ale nie wiem czy wszyscy zdają sobie sprawę że im więcej posiadasz, tym większe ponosisz koszty utrzymania. Tak samo jest z tymi budowanymi na potęgę przez samorządy basenami, halami sportowymi, stadionami, etc. Już teraz okazuje się, że mniej możemy wydawać na budowę nowych autostrad, bo trzeba całkiem sporo wydać na remonty istniejących. Co będzie gdy zabraknie zewnętrznych funduszy?…

    Jeśli chodzi o finanse, to najnowocześniejsze technologie w bankowości funkcjonują w … Afryce, a najbardziej zapóźniony pod tym względem kraj to … Stany Zjednoczone, gdzie do dzisiaj funkcjonują systemy napisane w latach 70-tych w COBOLu, gdzie do dzisiaj działają czeki a karty chipowe wciąż nie są normą. Oczywiście przyczyna tkwi w konieczności utrzymania kompatybilności z poprzednimi systemami/wersjami, lub z trudnościami w migracji.
    W końcu jednak wszystko kiedyś się pójdzie do przodu – gotówka to przeżytek i w końcu przyjdą czasy bez banknotów…

    1. Tomek, masz rację, że przy większej skali trudniej jest migrować do nowych technologii, do nowych rozwiązań. Ale mam wątpliwości co do tego czy gotówka to przeżytek. Kiedyś ludzie mieli w garściach prawdziwe złote czy srebrne monety. Potem papiery reprezentujące kruszće. Dziś papiery reprezentujące zobowiązanie banku centralnego. Pieniądz staje się coraz większą abstrakcją. Jeśli całkiem zniknie gotówka, to wejdziemy w nowy matrix. I obawiam się, że w tym nowym matrixie, Kowalskim będzie jeszcze łatwiej manipulować.

      1. @Tomek – co do IT to faktycznie, im bardziej na zachód tym systemy informatyczne wyglądają starzej. Polska pod tym względem (w szczególności w sektorze bankowym) wygląda bardzo dobrze, chociażby przykład mBanku.

        Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem że “gotówka to przeżytek (…)”. Możemy się spodziewać że banknoty zostaną zastąpione czymś innym, ale pełne uzależnienie się od banków będzie dla nas – ludzi – niebezpieczne.

        @Sławku – jeżeli zniknie “gotówka” to faktycznie będzie era nowego Matrixa. Liczę jednak na to, że (pomimo braku fizycznej gotówki) nadal będą alternatywy dla systemu bankowego. Przykładem mogą być kryptowaluty (np. Bitcoin).

        A co do braku gotówki i poleganiu tylko na IT/systemie bankowym to polecam lekturę książki Blackout, Marc’a Elsberg’a. Warto się zastanowić jak wyglądałaby wymiana handlowa gdyby nagle zabrakło prądu (system bankowy zostaje wyłączony) a my nie mamy gotówki.

        1. Wystarczy dokładniej przyjrzeć się Grecji, gdzie kilka lat temu banki zaliczyły glebę, a zwykły zjadacz chleba nie mógł skorzystać z bankomatu przez pewien czas…

          Tylko po co to czarnowidztwo? Owszem, trzeba być zawsze czujnym, ale bez przesady. Nie szukajmy problemów tam, gdzie ich na razie nie ma.

          Szukajmy rozwiązań, nie problemów.

          I co z tego, że moje wydatki są analizowane i szufladkowane przez bank, a miły pan telemarketer czasem zadzwoni z propozycją, której nie chce mi się nawet wysłuchać? Niech sobie analizują i wydzwaniają. Odmawiam grzecznie, cofam zgodę na telefoniczne przekazywanie ofert marketingowych i po sprawie. Takich telefonów mam może ze 2 w ciągu roku – upewniają się tylko, że nadal grzecznie odmawiam tej zgody :)

          Używam karty płatniczej, jednak nie korzystam z żadnych form kredytowania w ramach bieżących wydatków, bo i po co. Moje wydatki kształtują się od wielu lat na tym samym poziomie i jest to kwestia przyzwyczajenia. Nie ma w zasadzie czego kontrolować ;)

  7. A propo kompleksow i samochodow elektrycznych w Norwegii.
    Po kilku latach w Norwegii mam nastepujace zdanie o tym kraju. Norwegia ma kompleks znaczenia w swiecie lub stara sie poprostu zaistniec w niektorych sferach.

    Jest to kraj chetnie angazujacy sie w dyplomacji jako posrednik miedzy dwoma stronami konfliktu, walce z globalnym ociepleniem (teraz to juz zmianami klimatycznymi) stad tez tyle tych elektrycznych samochodow, oredownik rownosci (nijakosci) na swiecie czy tez praw czlowieka.
    Teraz Norwegia chce byc pierwszym krajem ktory wyeleminuje gotowke. Takie glosy padly juz z najwiekszego norweskiego banku DNB oraz innych bankow. Narazie mowi sie o przymusie akceptacji kart w sklepach, a nawet zakazie przyjmowania gotowki.

    Podejzewam dlatego ze ten Polska bedzie miala ten komfort przyjzenia sie temu eksperymentowi w ktoryms z krajow skandynawskich.

    W kazdym badz razie, uwazam ze kompleksy “narodowe” sa bardzo niszczace poniewaz moga zapedzic kraj do sytuacji na ktora nie jest gotowy.

    1. Dawid, dzięki za swoje spojrzenie “od wewnątrz”. Ja też kiedyś zauważyłem to o czym piszesz – są różne porozumienia pokojowe z Oslo, Norwegowie służą od lat w jednostkach pokojowych ONZ, mieli sekretarza generalnego ONZ, teraz również NATO. Jak na mały kraj, to sporo osiągnięć. Ale pokojową działalność przypisywałem dotąd temu, że mobilizuje Norwegię do tego, że to właśnie norweski komitet przyznaje Pokojową Nagrodę Nobla. A inne ich działania wynikają z tego, że Norwegowie wydawali mi się bardzo otwarci na świat. Tradycje Wikingów, a potem dużej floty. Ludzie morza są zwykle bardziej otwarci na nowinki, na zmiany, bardziej dynamiczni. A Norwegowie to przecież jednocześnie ludzie gór, których cechuje upór, systematyczność w działaniu, konsekwencja. Dodatkowo doszły im ogromne pieniądze z surowców, które mogą finansować ich innowacje. I tym właśnie – a nie kompleksami – tłumaczyłem sobie to, że są tacy “do przodu”:-)

      Jakieś inne jeszcze opinie z Oslo, Bergen, Stavenger i innych miast w Norwegii i Skandynawii?

  8. Możesz też skorzystać z kart typu prepaid – nie zastąpi Ci gotówki czy prawdziwej karty kredytowej ale ładujesz taką kartą jakąś kwotą i w razie zgubienia, kradzieży niewiele stracisz.

  9. Co do Niemiec i ich przywiązania do gotówki…
    Niemcy są dość konserwatywni w większości dziedzin życia. Ich system bankowy jest dość przestarzały, w obrocie są jeszcze czeki, urzędy są jeszcze bardziej zbiurokratyzowane niż w Polsce.
    Nawet zarządcy nieruchomości…
    Mam jedno mieszkanie na wynajem w Berlinie i firma zarządzająca uparła się żeby całą korespondencję przysłać w formie papierowej zamiast mejlem, bo tak robią od lat więc po co to zmieniać. Ogólnie nie ma porównania jeśli chodzi o podejście do klienta jakie oni prezentują a jakie prezentuje np Mzuri.

    1. Jacek, dzięki za spojrzenie od wewnątrz. Te są najcenniejsze. Dzięki też za komplement wobec Mzuri.

      Wdrożyliśmy już wiele modułów naszego nowego systemu CRM-owego, w którym w dużej części zupełnie odchodzimy od papieru, a nawet od … maili. O ile ja sam jestem nadal w XIX wieku, to nasz system jest już zdecydowanie w XXI. Wierzymy, że dzieki systemowi, który kosztował nas więcej niż nasze roczne przychody, znacząco usprawni się nasza komunikacja z Klientami oraz komunikacja wewnętrzna. Jeszcze tylko kilka modułów do wdrożenia i potem … zaczniemy pewnie znów doskonalić system oraz nasze procesy:-)

      1. Sławek a czy ten nowy system CMR w Mzuri już całkiem ruszył? Bo w zasadzie z punktu widzenia klienta nic się nie zmieniło w zasadzie od tego co było np. rok czy dwa lata temu. Czy może system pomaga pracować tylko Mzuri, a my jako klienci nie będziemy z niego korzystali?

        1. Robert, dzięki za zapytanie. System CRM składa się z wielu modułów. Część już ruszyła i widzą to nowi klienci przekazujący nam swoje mieszkania pod opiekę oraz najemcy. Podpisaliśmy już setki umów najmu (po ok 120-180 miesięcznie) w nowym systemie. Gdy już ostatecznie zostanie zamknięty moduł rozliczeń (jest zdecydowanie najtrudniejszym do wdrożenia modułem) to ruszymy z platformą dla Klientów. To wtedy zobaczysz – jako Klient – zalety systemu. Jeszcze trochę cierpliwości. Migracja danych, sprawdzenie jakości danych, itp to zadania przed nami. Są trudne, bo w odróżnieniu od dużych korporacji, jesteśmy małą firmą (dość lean) i nie możemy sobie pozwolić na oddelegowanie ludzi do zespołu projektowego. Wdrażamy nowy system przy okazji wykonywania normalnych, codziennych zadań.

          Widziałem wdrażanie nowych systemów w firmach jako konsultant. Pewnie wielu z Was też miało okazję tego doświadczyć w swoich korporacjach. Nie widziałem jeszcze takiego wdrożenia, które nie sprawiałoby przejściowych trudności. Czy ktoś z Was zna może taki przykład? Teraz widzę to wdrożenie od środka i oceniam, że nie jest najgorzej:-)

  10. Czekam z niecierpliwością na ten system. Obecne otrzymywanie emaili od Mzuri nie działa najlepiej. Dzis jest 12 a ja wciąż nie otrzymałem raportow o mieszkaniach za czerwiec. Księgowa ciśnie a tu nic. Mam nadzieję że ten nowy CRM w tym pomoże.

    1. Tomek, sorry za opóźnienia, których doświadczasz. Rzeczywiście mam sygnały z Mzuri, że jest nam ciężko w tym miesiącu w centrali. Końcowe etapy wdrożenia modułu rozliczeń systemu CRM (dla bezpieczeństwa dane są wprowadzane równolegle do nowego oraz do starego systemu by zredukować ryzyko pojawienia się błędów, co oznacza podwójną robotę) nałożyły się na planowane urlopy (część osób nie miała elastyczności ze względu na zobowiązania rodzinne) oraz nieplanowane choroby i kontuzje. Ale dajemy radę, mój team nie pęka. Choć rzeczywiście jest trochę tak jak mówią Anglicy – it has to get worse, before it can get better. Postaramy się, by ten okres pogorszenia nie przeciągał się w czasie.

      Tomku, dzięki za cierpliwość.

  11. Warto zauważyć, że proces wycofywania gotówki już się zaczął. Np. Europejski Bank Centralny wycofuje banknoty 500 EUR. Oficjalnym powodem jest mała praktyczność tego nominału dla “zwykłych” ludzi, który służyć miał przede wszystkim do rozliczeń transakcji przestępczych. Jednak co niepokojące, dane opublikowane przez tenże sam bank wskazywały, że banknoty zaczęto wycofywać na kilka miesięcy przed oficjalnym podjęciem decyzji o wycofaniu. Decyzja – ta oficjalna – miała oczywiście wszelkie znamiona transparentności i procedowania zgodnie ze standardami “zachodnimi”. Fakty jednak zdają się wskazywać, że to tylko przedstawienie dla mas.

    Coraz więcej państw wprowada też limity transakcyjne, do których można przeprowadzić transakcję gotówkową (w Polsce np., o czym nie wiedziałem, wynosił on w 2015 r. 15 000 EUR, we Francji 3000 EUR, a we Włoszech tylko 999,99 EUR). Niektórzy politycy chcą wprowadzenia limitu 5000 EUR w całej Unii Europejskiej.

    Jednocześnie, w wielu krajach Europy Zachodniej nasilają się ruchy społeczne w obronie gotówki. Niestety pozostają one mało słyszalne.

    Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy dziś permanentnie – i często dobrowolnie – śledzeni. Zastanawiam się jednak gdzie jest granica. Co niepokoi mnie najbardziej, to fakty potwierdzające tylko, że jesteśmy “masą”, której nie mówi się prawdy. Wycofywanie gotówki ze względu na walkę z przestępczością zorganizowaną, unikaniem podaktów oraz terroryzmem to tylko dobry pretekst, ale raczej nie jest to cała prawda.

    Dla osób czytających po niemiecku ulotka na ten temat: http://www.zivilekoalition.de/fileadmin/user_upload/ziko/Ansicht_Bargeld-Flyer_1_.pdf

    1. Łukasz, dzięki za dodatkowe info. Nawet nie wiedziałem, że pewien dyskomfort, który zacząłem odczuwać jest już “ruchem społecznym”:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.